★・.・:☆Obietnica★・.・:☆

Minęły dwa tygodnie, a Taehyung zamiast czuć się lepiej, czuł się jeszcze gorzej. Nie rozumiał, dlaczego się tak działo, skoro cały czas odpoczywał i zażywał leki. Być może świadomość tego, że Jungkook na noce jedzie do domu Seunlee w ogóle go nie uspokajały. Czuł, że go traci i jego plany legną w gruzach, a on nawet nie jest w stanie dojść do siebie. Po zamknięciu oczu miewał jakieś chore wizje i to w ogóle go nie uspokajało. Cały czas był spięty, a leki nie działały już tak jak wcześniej. Nie potrafił zatrzymać Jungkooka i to go bolało. Nie wiedział już, co z nim teraz będzie, a brunet milczał i nawet do niego nie przychodził. Po prostu nie chciał go znać po tym, co się stało. Jednak nie mógł siedzieć z założonymi rękoma i przyglądać się temu wszystkiemu. Musiał coś zrobić, żeby powstrzymać Jungkooka. Nie mógł pójść do żadnej kliniki, nie chciał tego. I jeśli będzie musiał, to zmusi Jungkooka do zmiany jego decyzji. Podszedł do okna w swoim pokoju, gdzie spojrzał na widok zza okna. Pracownicy pracowali, a bruneta tam nie było. Nie wiedział, co się dzieje, a jego brat, jak i Jimin milczeli. Był cholernie sfrustrowany i nie mógł już dłużej usiedzieć w pokoju. Dusił się w tym zamknięciu, jedynie dla Namjoona zgodził się tutaj pozostać, ponieważ wiedział, że nie jest z nim najlepiej. Pukanie do drzwi spowodowało, że chłopak spojrzał w kierunku drzwi. - Proszę - zawołał, a do środka wszedł doktor w towarzystwie Namjoona i Jimina.

- Witaj Taehyung, przyszedłem zdjąć ci szwy - powiedział sympatycznie doktor.

- W końcu - ucieszył się chłopak, który podszedł do swojego łóżka, siadając na skrawku materaca, a doktor zajął miejsce naprzeciwko niego, wyciągając potrzebne rzeczy. Jimin razem z Namjoonem przyglądali się dwójce, mając nadzieję, że lekarz powie im w jakim stanie jest Taehyung.

- Doktorze, minęły już dwa tygodnie, a Taehyung cały czas odpoczywał w ciszy i nikt mu nie przeszkadzał, więc dlaczego mu się nie polepsza? - zapytał Namjoon, a doktor spojrzał z zaskoczeniem na Joona, by zaraz przenieść swój wzrok na młodszego pacjenta.

- Pokaż mi się tu - ujął dłonią jego podbródek, by zaraz zbadać wzrokiem oczy. - Dziwne.. - szepnął, by zaraz sięgnąć do swojej walizki po małą latareczkę.

- Co jest dziwne? - zapytał niespokojnie Jimin przyglądając się poczynaniom doktora.

- Muszę coś sprawdzić - rzekł ze spokojem. - Będę teraz świecił latarką, a ty podążaj wzrokiem za światłem, dobrze? - zwrócił się do Kima, który przytaknął głową, a doktor zaraz zaczął świecić w jego oczy, a Taehyungowi ciężko było podążać za światłem. Gdy doktor odsunął latarkę, od razu westchnął ciężko. - Nie jest zbyt dobrze, panowie - powiedział szczerze. - Nie rozumiem, jak to jest w ogóle możliwe - spojrzał na Jimina i Namjoona.

- Ale co? - zapytał wystraszony Taehyung, który w ogóle nie rozumiał, co się dzieje.

- Moje leki nie powinny tak na niego źle działać, ale może to z powodu jakieś alergii - westchnął ciężko. - Jednak te leki były na wyciszenie, a nie na pobudzenie. To nie jest zdrowe. Twoje źrenice są powiększone i pobudzone jakbyś co najmniej był na dawce narkotykowej - wyjaśnił patrząc na Kima. - Brałeś jakieś leki oprócz tych, które ci zapisałem? - zapytał.

- Tak - odpowiedział szczerze. - Mam zapisane leki od mojego psychiatry, które biorę regularnie od kilku lat - wyjaśnił, a Namjoon był bardzo zaskoczony. Nie miał pojęcia o tym, że Taehyung brał jeszcze jakieś leki i to takie, z którymi musi żyć długi czas.

- Mogę je zobaczyć? - zapytał doktor.

- Oczywiście - przytaknął głową, by zaraz podać jedno pudełko z lekami, a doktor przyglądał się pojemnikowi.

- Znam dobrze te leki, są one uspokajające i wyciszające. Pomagają w atakach nerwicowych, ale one nie powinny powodować takich reakcji - westchnął, po czym spojrzał na Taehyunga. - Pozwolisz, że wezmę to pudełko i zbadam zawartość tych leków? - zapytał.

- Dobrze - skinął głową młodszy.

- Nie bierz tych leków przez jakiś czas, bo to może doprowadzić cię jeszcze do jakiegoś szaleństwa - powiedział z powagą w głosie, by przyjrzeć się bliżej młodszemu. - Zdejmij koszulkę i zbadam cię dokładniej - dodał, a Taehyung zrobił tak, jak kazał mu lekarz, który zaczął go badać, sprawdzając każdy szczegół. - Często odczuwasz drgawki mięśni? - zapytał.

- Od jakiegoś czasu bardzo często - odpowiedział zgodnie z prawdą.

- Dobrze sypiasz? - pytał, a Taehyung pokręcił głową. - Masz jakieś omamy? Dziwne sny, które wyglądają realistycznie? - dopytywał.

- Tak - odpowiedział, a Jimin, jak i Namjoon byli naprawdę zaskoczeni, obawiając się najgorszego.

- Możesz założyć koszulkę - powiedział odsuwając się od młodszego, a ten nałożył na siebie koszulkę. - Myślę, że moje przypuszczenia są słuszne. Jesteś pod wpływem narkotyków, Taehyung. Na pewno niczego nie bierzesz? - zapytał, unosząc brew, a Jimin nie mógł w ogóle w to uwierzyć.

- Taehyung nigdy nie brał narkotyków - powiedział Jimin w obronie przyjaciela.

- To prawda. Nic takiego nie biorę - przytaknął na słowa Jimina, jednak Taehyung teraz miał jakieś wyjaśnienie, dlaczego miewał takie dziwne i realistyczne sny, które były omami.

- Rozumiem. Być może jest na to jakieś konkretne wyjaśnienie. Lepiej nie bierz tych leków, które zażywasz - rzekł z powagą doktor.

- Ale ja muszę je brać przez moje ataki - westchnął ciężko chłopak.

- Bierz na razie leki, które ja ci zapisałem. Dzięki nim będziesz spokojniejszy. Wiadomo, że nie mają tak silnego i efektywnego działania co te, które zażywasz, jednak dla twojego własnego bezpieczeństwa dostosuj się do moich zaleceń. Ja zbadam te leki w laboratorium - rzekł ze spokojem patrząc na młodszego. - Miej również na uwadze to, że możesz mieć omdlenia, bóle głowy i silne zmiany nastroju, dlatego leki, które ci podałem, powinny, choć w jakimś stopniu załagodzić te efekty uboczne - dodał.

- Boję się - powiedział zlękniony, a Jimin poklepał go po ramieniu.

- W twoim stanie zażywanie takich środków jest bardzo niebezpieczne, tym bardziej przy atakach paniki - pokręcał głową. - Ale nie bój się, masz tutaj przyjaciół, którzy ci na pewno pomogą przejść przez te trudne dni. Najważniejsze, aby zaprzestać, stosować tego narkotyku. Po przebadaniu leków dowiem się, co to za narkotyk - uspokoił młodszego. - A teraz zajmijmy się twoją ręką - uśmiechnął się delikatnie do Kima, który podał dłoń lekarzowi. - Myślę, że nie będzie dużej blizny. Szkoda, żeby taki młody i przystojny chłopak miał takie rany - powiedział sympatycznie.

Po tym, jak doktor zdjął szwy Taehyungowi, obiecał zbadać tę sprawę. Gdy opuścił dom, zostający w pokoju Jimin, Namjoon i Taehyung wciąż nie mogli uwierzyć w to, co powiedział im doktor. Taehyung nigdy nie poczyniłby się do wzięcia narkotyków i nie rozumiał, jak było to możliwe, żeby były akurat w jego lekach.

- Masz ataki paniki? - zapytał Namjoon przerywając ciszę.

- Tak - szepnął Kim.

- Od kiedy? - dopytał.

- Od dłuższego czasu - odpowiedział spuszczając wzrok.

- Ale powiedzcie mi jak to możliwe, że w lekach Taehyunga były narkotyki? - zapytał Jimin, który zaczął nerwowo chodzić po pokoju Kima, a ten zacisnął swoje dłonie, mając w głowie tylko jedno imię.

- Seunlee - wycedził z gniewem.

- Seunlee?! - obydwoje prawie krzyknęli.

- Zabije ją - Taehyung wstał na równe nogi, idąc w stronę drzwi, jednak Jimin i Namjoon zatrzymali go.

- Uspokój się, nie masz dowodów na to, że to była ona - powiedział Jimin, który starał się uspokoić przyjaciela.

- Jimin ma rację. Nie masz niczego, żeby udowodnić jej winę - westchnął ciężko Nam.

- Ale ja wiem, że to była ona! Czuje to w żyłach, ona działa podobnie, jak ta kobieta.. - chwycił się za głowę.

- Jaka kobieta? - zapytali równo.

- Ona też tak robiła, żeby pozbywać się problemu - mruknął czując, jak ból głowy go całkowicie dobija.

- O kim on mówi? - zapytał Namjoon zerkając na Jimina.

- Nie wiem, ale on często tak miewa przy tych atakach. Mówi o kimś i nigdy nie wiadomo o kim, a potem puf.. leży - wyjaśnił Jimin, a zaraz po tym Taehyung stracił przytomność, jednak Namjoonowi udało się go złapać w porę. - O, właśnie tak to wygląda - powiedział wskazując ręką na nieprzytomnego przyjaciela.

- Doktor mówił, że może mieć omdlenia - westchnął Nam, który podniósł młodszego, by zaraz położyć go na łóżku.

- Mam nadzieję, że mu to przejdzie po tym, jak przestanie brać te leki - westchnął ciężko Jimin, który zaraz zerknął na Namjoona. - Naprawdę jesteś zakochany w Taehyungu? - zapytał z zaciekawieniem, a na ustach Joona pojawił się uśmiech.

- Kocham go, ale nie jestem w nim zakochany - odpowiedział, a Jimin otworzył szerzej swoje oczy.

- To dlaczego tak powiedziałeś? - zapytał zaskoczony.

- Żeby moi kuzyni dali mu spokój i uszanowali go, chociaż ze względu na moje uczucia - wyjaśnił, a Jimin nie mógł uwierzyć w to, jak postąpił Namjoon dla jego przyjaciela.

- Jesteś naprawdę...naprawdę dobrym człowiekiem, Namjoon - powiedział z podziwem dla starszego. - Znasz Taehyunga tak krótko, a zrobiłeś dla niego więcej niż ja - dodał z uśmiechem.

- Po prostu bardzo go lubię, a teraz jeszcze bardziej - uśmiechnął się. - Mam tylko nadzieje, że Seunlee nie zrobiła tego Taehyungowi, bo będzie tutaj wojna - westchnął.

~

Następnego dnia Taehyung postanowił w końcu wyjść ze swojego pokoju. Nie biorąc leku, czuł się lepiej, jednak odczuwał silne bóle głowy, przez co był nerwowy, lecz potrafił znieść ten ból. Zszedł na dół, gdzie udał się do jadalni. Obecni przy stole byli wszyscy, oprócz Jungkooka. Widzący go Yoongi od razu stracił apetyt.

- Co oprawca udający ofiarę w końcu raczył tutaj zejść ? - zapytał Yoongi z przekąsem, a Taehyung zignorował go, siadając do stołu.

- Min, chociaż raz zamknij tę jadaczkę - rzekł ze zdenerwowaniem Jimin.

- Prawdę mówię przez jego obecność, nawet jedzenie nie smakuje. Siedzenie z psychopatą jest odrażające - mruknął z gniewem.

- To idź zjeść na dworze - uśmiechnął się do niego Hoseok.

- Pieprz się, Hoseok - wstał od stołu. - A ciebie najchętniej bym sam zabił. Takie osoby, jak ty powinny zdechnąć - rzucił w stronę Taehyunga, który nic sobie nie robił z jego słów, a jedynie siedział, patrząc pustym wzrokiem w swój talerz. - Nawet języka w dupie mu zabrakło - prychnął, by zaraz odejść od stołu.

- Nie przejmuj się nim, brother - rzekł ze spokojem Hoseok.

- Nie przejmuje się nim - odpowiedział z obojętnością. - To jest jego zdanie - dodał wzruszając ramionami.

- Ale powinien panować trochę nad sobą - westchnął ciężko Namjoon. - Cieszę się, że dzisiaj czujesz się już lepiej - powiedział w stronę młodszego.

- Jednak to były narkotyki - westchnął z namysłem Hoseok. - Jestem tylko ciekaw, jak one dostały się do leków Taehyunga - podrapał się po głowie, a słysząc kroki, wszyscy spojrzeli w stronę wejścia, gdzie zatrzymali się Jungkook razem z Seunlee. Taehyung widząc dziewczynę, czuł, jak coś w nim wrze, a ona widząc Taehyunga udała wystraszoną wtulając się w swojego chłopaka.

- O, nasza piękna para przyszła - powiedział z udawanym entuzjazmem Jimin.

- Przyszliśmy na śniadanie, ale nie wiedzieliśmy, że Taehyung tu będzie - rzekł brunet, patrząc zimnym wzrokiem na młodszego, który słysząc jego słowa, poczuł się jak jakiś niepotrzebny śmieć, przez co spojrzał z gniewem na bruneta, nie chcąc przed nim okazać żadnej słabości.

- Ale czy to jakiś problem? Siadajcie - powiedział Namjoon ze spokojem.

- Seunlee nie chce być w pobliżu Taehyunga - rzekł Jeon w stronę Joona, który pokręcił jedynie głową.

- Skoro Seunlee tak się mnie boi, to z przyjemnością opuszczę stół. Odczuję przy tym pełną satysfakcję - uśmiechnął się pewnie, a jego wzrok był przepełniony swoją dzikością i pewnością siebie. Jungkook nie rozumiał bezczelności chłopaka, jednak jego słowa były wręcz obrażające.

- Nie masz wstydu - mruknął brunet, pokręcając głową, gdy jego dziewczyna była przerażona, widząc młodszego. - Po tym, co jej zrobiłeś...

- Po tym, co jej zrobiłem, powinienem naprawdę ją z tego balkonu zepchnąć! - przerwał starszemu, wstając od stołu, a brunet spojrzał na niego ze zdumieniem. Trójka siedząca przy stole patrzyła to na Jungkooka, to na Taehyunga, który wyglądał na gotowego do zmierzenia się z dwójką.

- Tym bardziej dajesz mi powód, abym wysłał cię do tej kliniki. Jesteś niezrównoważony - rzekł ze zdenerwowaniem w oczach, a Taehyung się zaśmiał.

- Ciekawe.. Czy ja jestem bardziej niezrównoważony, czy ona? - wskazał palcem na dziewczynę.

- Jesteś szalony - powiedziała pokręcając głową.

- Ja dopilnuje tego, abyś zobaczyła prawdziwe szaleństwo, bo ci nie daruje tego, co zrobiłaś. Pieprzona ladacznica! - podniósł głos zdenerwowany, a Jungkook wręcz zacisnął swoje dłonie.

- Starczy tego, Taehyung! - krzyknął Jeon. - Jutro jedziesz do kliniki, skoro już doszedłeś do siebie - powiedział stanowczo, by zaraz odejść z Seunlee, a młodszy dusząc w sobie gniew do niego, zacisnął mocno swoją szczękę, próbując się uspokoić.

- Taehyung, dlaczego to zrobiłeś? - zapytał załamany Jimin. - Może wtedy nie wysłałby cię do kliniki - westchnął chwytając się za głowę, a młodszy uniósł dumnie swoją głowę.

- Nie będę chylił czoła wiedźmie - mruknął chłodno. - Nigdzie nie pojadę. Jungkook zmieni zdanie - odrzekł pewnie.

- Jak tego dokonasz? - uniósł brew Hoseok. - Namjoonowi udało się go przekonać, aby pomyślał nad tym i rozważył swoją decyzję na spokojnie - rzekł patrząc na brata.

- Jeśli jestem czegoś pewny, to zawsze wygrywam - powiedział z pewnością w oczach. - Jestem niewinny i Jungkook nie ma prawa robić czegoś wbrew mojej woli - odszedł od stołu, a cała trójka popatrzyła na siebie.

Taehyung ruszył w stronę stajni, gdzie idąc, chwycił się za głowę, czując silny ból, przez co zatrzymał się, starając wziąć spokojny oddech. Jednak idący w jego stronę Yoongi był bardzo usatysfakcjonowany, widząc Kima samego. Podchodząc do niego, zatrzymał się z pewnym siebie spojrzeniem.

- W końcu jesteś sam bez swojej obstawy - uśmiechnął się zadowolony, a młodszy spojrzał na niego ze zdenerwowaniem w oczach.

- Lepiej mnie zostaw i zajmij się własnym życiem - mruknął zirytowany. Nie chciał pakować się w żadną kłótnię, tym bardziej z Yoongim, który jest niezrównoważony.

- Lepiej nie pyszcz, mała dziwko - chwycił go za kołnierz koszuli przyciągając do siebie. - Już na samym początku powinienem był cię dobić, zanim się oswoiłeś z naszym domem, a moi kuzyni jak naiwni pozwoli ci tu zostać. Ja wiedziałem, jaki jesteś. - szarpnął nim.

- No jaki? - zapytał.

- Chory psychicznie. Przyjechałeś tutaj, żeby rozbić nasze życie i zdobyć wszystko dla siebie. Nie pozwolę, żebyś bawił się uczuciami moich kuzynów. Z Jungkookiem i Seunlee ci się nie udało, więc teraz bawisz się Namjoonem - rzekł z gniewem w głosie.

- Nikim się nie bawię. Namjoon jest moim przyjacielem - próbował się wyrwać, jednak Min zbyt mocno go przytrzymywał.

- Zakochanym w tobie - mruknął z obrzydzeniem. - To jest obrzydliwe, jak mógł spojrzeć na kogoś takiego jak ty. Przecież kurwa jesteś chłopakiem - popchnął go, a Kim przewrócił się, uderzając podbródkiem w suchą ziemię, przez co jego skóra mocno zapiekła.

- Pojeb - spojrzał na niego z gniewem. - Mnie i Namjoona łączy jedynie przyjaźń - pokręcił głową.

- Za twoje kłamstwa mam ochotę cię zabić! - krzyknął zdenerwowany, a jego białka były zaczerwienione, prawdopodobnie przez spożyty alkohol, przez co Taehyung szybko się podniósł. - Chcesz pobawić się w chowanego? - zapytał z rozbawieniem w głosie. - Jak cię znajdę, to cię zabije za wszystko, co tutaj zrobiłeś odkąd się pojawiłeś - uśmiechnął się, a Taehyung patrzył na niego z przerażeniem w oczach.

- Idź się lecz - pokręcił głową chcąc go minąć, jednak chłopak mu na to nie pozwolił.

- Liczę do dziesięciu.. jeden.. dwa.. - zaczął liczyć, a Taehyung odepchnął go i pobiegł w stronę stajni, odwracając się za siebie, a widząc, jak Min za nim biegnie, poczuł niepokój. Wbiegł prosto do stajni, chcąc znaleźć jakiegoś pracownika, który by zatrzymał pijanego i niezrównoważonego Mina, jednak nikogo nie spotkał. Rozejrzał się panicznie wzrokiem po stajni, znajdując jedynie metalową rurę, do której podbiegł, chwytając ją. Jednak upadł razem z Minem w kupę siana, przez to, że ten wleciał prosto w niego.

- Puszczaj mnie psycholu! - krzyknął bezsilnie, gdy ten chwycił go za szyję.

- Mówiłem, że jak cię znajdę, to cię zabije - powiedział szyderczo, by spojrzeć na niego z chytrym uśmiechem, po czym wyciągnął ze swojej kieszeni scyzoryk, gdzie przyłożył nożyk do szyi młodszego. - Twoje odejście będzie jedynym rozwiązaniem naszych problemów - rzekł z pewnością w głosie.

- Pojebany pijak! Jak to zrobisz, pójdziesz siedzieć! Nie masz niczego, na czym by ci zależało? - wykrzyczał bezsilnie, a Yoongi otworzył szerzej swoje oczy.

- Na czym mi zależy? - zapytał.

- No tak, na przykład na dziewczynie, czy coś? - dopytywał, ciężko oddychając.

- Nie mam - mruknął chłodno. - Ona mnie zdradziła i też powinna zginąć - ścisnął mocniej szyję chłopaka.

- Zostaw mnie! - krzyknął bezsilnie, nie mogąc w ogóle dotrzeć do Mina, którego zaślepiła zemsta i uraza.

- Yoongi, zostaw go! - krzyk Jungkooka spowodował, że młodszy poczuł się spokojniej. Gdy podbiegł do dwójki, odsunął Mina od Taehyunga zabierając mu nożyk. - Czy ciebie do reszty pojebało?! Co chciałeś mu zrobić?! - krzyknął, szarpiąc Minem, a Taehyung trzymając się za szyję, wstał na równe nogi, patrząc na dwójkę.

- Zabić go za to, co zrobił Seunlee i Namjoonowi ! - krzyknął, odpychając od siebie bruneta.

- Tobie też przyda się leczenie, bo przez Eunbie zwariowałeś! - wykrzyczał mu w twarz, tracąc cierpliwość do Yoongiego i jego wyskoków.

- Nawet nie waż się jej wspominać - zacisnął swoje dłonie.

- Ale taka jest prawda - westchnął ciężko.

- Yoongi! - krzyk Jimina spowodował, że Min odwrócił się w stronę dochodzącego głosu, a Jimin trzymając w rękach pełne wiadro wody, wylał jego zawartość prosto w starszego, by zaraz rzucić pustym wiaderkiem w ziemię. - Masz za swoje śmieciu! - wykrzyczał. - Widziałem z domu, jak goniłeś mojego Taesia i ruszyłem od razu tutaj. Powinienem ci mordę obić - uniósł na wysokość twarzy swoje mniejsze piąstki, a Min otarł swoją twarz z wody.

- Park...- szepnął, starając się nie wybuchnąć, a Jungkook, jak i Taehyung patrzyli z zaskoczeniem na Jimina, który popisał się swoim bohaterstwem.

- Jimin, zabierz go stąd - rzekł Jungkook, a Jimin zmierzył wzrokiem przemoczonego Mina ze wściekłą miną, po czym podszedł do niego, chwytając go za rękę.

- Nie dotykaj mnie - syknął z gniewem.

- To idź - pociągnął go, po czym obaj opuścili stajnie, a Jungkook spojrzał na Taehyunga.

- Nic ci nie jest? - zapytał, podchodząc do niego, gdzie chciał spojrzeć na zakrwawiony podbródek chłopaka, jednak Kim odtrącił jego dłoń, uderzając w nią.

- Nie dotykaj mnie - mruknął z gniewem w głosie. - Nienawidzę ludzi, którzy udają dobrych, a w rzeczywistości są zupełnie inni - dodał patrząc na niego z wyniosłością.

- Jestem sprawiedliwy - odparł z pewnością, a Kim pokręcił głową.

- Właśnie, że nie jesteś. Wierzysz tylko w to, co widzisz, a tak naprawdę winisz niewinnych - powiedział ze złością.

- Czyli mam rozumieć, że teraz to ty sprowokowałeś Yoongiego? - uniósł brew.

- Nie, on sam zaczął - odpowiedział. - Ale mówię o tej sytuacji z Seunlee..oceniłeś mnie nie chcąc wysłuchać mojej wersji, za to wolisz pozbyć się problemu i wysłać mnie do kliniki, kiedy tego nie chce - rzekł patrząc w oczy starszego.

- Robię to tylko dla twojego dobra, Taehyung - powiedział ze spokojem. - Nie jesteś zdrowy i potrzebujesz leczenia - dodał.

- Niczego nie potrzebuje, nawet nie wiesz jak to jest być zamkniętym w czterech ścianach - odwrócił się do niego plecami, gdzie zacisnął mocno swoje wargi, a Jungkook patrzył na niego z uwagą. - Naprawdę cię polubiłem, ale teraz.. teraz ciebie nienawidzę i pragnę jedynie pokazać ci, jak szalony potrafię być - rzekł przez zaciśnięte zęby. Brunet pokręcił głową, obejmując dłońmi ramiona młodszego, który spiął się przez jego dotyk.

- Zamiast się opierać, powinieneś zrozumieć, że to wszystko i wyłącznie jest dla twojego dobra. Gdybyś przeprosił Seunlee, to mógłbym ci to wszystko wybaczyć i pomóc wyzdrowieć - rzekł z troską w głosie, a jego słowa sprawiły, że z oczu młodszego uciekły pełne żalu łzy.

- Nigdy jej nie przeproszę - odrzekł starając się panować nad swoim głosem, który wręcz drżał przez wszystkie emocje, a starszy odwrócił go w swoją stronę, by spojrzeć w jego oczy, jednak widząc łzy młodszego, coś w sercu go ścisnęło. - Nie chce też, abyś mi wybaczał, bo ja niczego nie zrobiłem. Nie zepchnąłem jej z tego balkonu, więc nie zrobiłem żadnego przestępstwa, a ty karzesz mnie za coś, co spowodowała twoja dziewczyna, ale ja nie będę słabszy od niej i jeśli jej wierzysz, to jesteś od teraz moim wrogiem - rzekł patrząc w jego oczy.

- Co masz na myśli? - zapytał.

- Że nie wyślesz mnie do żadnej kliniki - odpowiedział wprost.

- Nie mogę tego zrobić. Dla ciebie i Seunlee będzie tak najlepiej - westchnął patrząc na niego, a młodszy zaśmiał się gorzko.

- Postawię sprawę jasno. Jeśli wyślesz mnie do kliniki każdy w tej wiosce dowie się o naszym romansie - rzekł z pewnością w oczach, a Jungkookowi mina zrzedła.

- Nie możesz! - podniósł głos.

- Zacznę od Seunlee - dodał odsuwając się od niego, jednak Jeon chwycił go, przyciągając do siebie.

- To jest szantaż - spojrzał z desperacją w oczy młodszego. - To miała być nasza tajemnica - dodał pokręcając głową.

- A ja muszę się jakoś przed tobą i twoją dziewczyną bronić - odrzekł niewzruszony. - Nie pozwolę sobie więcej na takie coś. Twoja dziewczyna przegięła i zapłaci za to, co mi zrobiła - dodał z pewnością.

- Dobrze. Nigdzie cię nie wyślę, ale zostaw Seunlee w spokoju - powiedział naciskając na jego ramiona.

- Dusisz mnie, Jungkook - westchnął, a starszy poluźnił uścisk na jego ramionach. - Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo stoisz po jej stronie, ale jesteś głupcem, Jungkook. Ona do ciebie nie pasuje. Ze mną było ci najlepiej, ale ty upierasz się tej jakże fałszywej miłości jak jakiś głupiec - pokręcił głową, po czym otarł ze swojego policzka łzy.

- To prawda, przy tobie czułem się wspaniale i nie mogę zapomnieć o twoich pełnych rozkoszy jękach, które każdej nocy mnie nawiedzają. O twoich pocałunkach i pięknej skórze. Każdy cal twojego ciała jest perfekcją, a mnie to przeraża. W środku wariuję, ale nie umiem ci wybaczyć tego, co zrobiłeś. Jestem coś winien Seunlee, a zdradzając ją z tobą, cholerną pokusą, jaką jesteś, czuje się jak najgorszy łajdak! - krzyknął zdruzgotany, a młodszy patrzył na niego ze smutkiem w oczach.

- Prawda jest taka, że jeśli naprawdę byś ją kochał, nie spojrzałbyś na mnie - powiedział wprost.

- Spałem z nią - powiedział, a oczy Taehyunga powiększyły się, słysząc jego słowa. - Nie mogłem o tobie zapomnieć i musiałem w końcu z tobą skończyć. Nie chce więcej patrzeć na ciebie jak na kogoś, kogo pragnę - odsunął się od młodszego, który nie mógł uwierzyć w to, co mówił Jungkook. - Nie wyślę cię do kliniki, jednak ty również obiecaj, że nigdy nie wydasz naszego romansu - spojrzał w jego oczy, a Taehyung odwrócił się do niego plecami, chwytając w okolice serca.

- O-Obiecuję..

~

Witajcie ^^

Taki mam koniec tego rozdziału. Jutro pojawi się kolejny, więc go oczekujcie <3

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top