★・.・:☆Nowy dom★・.・:☆

+ Witajcie kochani ^^ Obiecałam napisać szybciej rozdział ^-^/ Mam nadzieję, że piąteczek umiliłam. Jutro pajawi się rozdział do Szansy ^^
Chciałabym również okazać moje niezadowolenie przez usunięte wyświetlenia pod mv ON, no naprawdę to już jest przesadą co robi YT 😬 Miłego czytania!

Brunet zacisnął swoje palce na kierownicy, nie mogąc zapanować nad emocjami, które w niego uderzyły.Taehyung i jego wujek...Taehyung i Youngjoon...oni razem. Jego szczęka z każdą myślą o tym coraz mocniej się zaciskała, nie mogąc przetrawić widoku, jaki zastał. Nie chciał więcej słyszeć o nich, to wszystko było jakimś nieśmiesznym żartem. Zatrzymał samochód na uboczu, musząc się uspokoić.
- Pomyśl Jungkook...cholera pomyśl - oparł swoją głowę na kierownicy próbując wszystko sobie jakoś poukładać. Wczoraj w miasteczku jego wuj pojawił się, żeby jedynie go sprowokować, by dzisiejszego dnia zostać go z Taehyungiem i jeszcze bardziej zdenerwować. Co on miał w głowie zbliżając się do Taehyunga? Chciał zrobić mu po złości? Dlaczego Taehyung go przez cały czas okłamywał? Czy naprawdę nie mogli być razem szczęśliwi? Tak bardzo go kochał, że nie potrafił wybaczyć mu tej zdrady, tym bardziej z tym człowiekiem.

To było coś więcej niż tylko urażona duma, tak bardzo zaczął wierzyć Taehyungowi od czasu pobytu w Busan, że nie zauważył tego jak bardzo podobny jest do Seunlee i Soobina, którzy również cały czas go okłamywali. Jedyny fakt jest taki, że Jungkook szczerze kochał Taehyunga i nie wiedział, co teraz zrobi, kiedy już w jego życiu go nie będzie. Oparł się o nagłówek fotela, by wypuścić ze świstem powietrze.

Youngjoon i Taehyung przez cały czas sobie z niego kpili.

Sfrustrowany uderzył w kierownicę, po czym słysząc swój telefon, odebrał przychodzące połączenie.
- I jak widziałeś się z nim? - zapytał Shownu.

- Tak - odpowiedział twardo.

- I co? Wszystko wyjaśnione? - zapytał, próbując coś wyciągnąć z chłopaka.

- Myślę, że zostało wyjaśnione i tak samo skończone - powiedział z ciężkością w głosie, by zaraz odpalić silnik samochodu i ruszyć z zamiarem powrotu do miasteczka.

- Co ty mówisz? - nie ukrył swojego zaskoczenia. - Jak to skończone? - zapytał.

- No normalnie - odpowiedział z głębokim westchnięciem. - Taehyung ma kogoś i tym kimś jest mój wujek - powiedział z chłodem.

- Twoim wujkiem?! - podniósł głos, będąc naprawdę zaskoczonym. - Co, jeśli to on jest tym, dla którego zrobi wszystko? No wiesz, pamiętasz tą jego jedyną osobę, która go ocaliła od samotności - powiedział z namysłem, a Jungkook mimowolnie zmarszczył swoje brwi. Nie było w tym żadnej możliwości.

- Taehyung i on nie znają się długo - powiedział po chwili.

-No ale skoro..

- Słuchaj, to nie jest możliwe. Wiem, co widziałem. Wiem, co słyszałem od nich, więc nie ma takiej możliwości, Shownu - przerwał mu będąc naprawdę podirytowany.

- Jako psychiatra patrzę obiektywnie i dla mnie wszystko ma swoje drugie dno. Taehyung nigdy o sobie nic nie mówił, jest skrytą osobą i myślę, że także nie poprosi o pomoc - wyjaśnił ze spokojem, a Jungkook odwrócił wzrok, myśląc nad jego słowami i choć bardzo starał się spojrzeć na to obiektywnie, to nie potrafił.

- Co mi proponujesz? - zapytał z westchnięciem.

- Jedź do niego i zabierz go do swojego domu - odpowiedział wprost, a Jungkook spojrzał z oburzeniem na swój telefon.

- W życiu tam nie wrócę, nawet jeśli go kocham, to nie zniosę jego widoku z innym - rzekł mając w tej chwili zbyt wiele żalu, aby zmierzyć się ponownie z Taehyungiem i jego wujkiem. - Wracam do miasteczka i więcej po niego nie wracam - dodał z powagą w głosie.

- Jungkook jesteś w tej chwili zbyt bardzo rozżalony, ale musisz z nim wszystko wyjaśnić nawet zniknięcie twojej części spadku - powiedział.

- Mam gdzieś te pieniądze, niech je sobie zabierze - powiedział bez wahania. - Kończę, Shownu - rozłączył się, skupiając na drodze, gdzie mijał skrzyżowanie. Zacisnął mocniej swoje palce na kierownicy, przypominając sobie Youngjoona w mieszkaniu Taehyunga i niekontrolowana złość ogarnęła jego ciało. Myśl o tym, że młodszy spotykał się z jego wujkiem, nie dawała mu spokoju. Przecież samo wyznanie sobie uczuć w Busan było dla nich nie lada wyzwaniem, zanim chłopak otworzył mu oczy na swoje błędy. Nigdy nie widział, aby ten utrzymywał z Younjoonem jakikolwiek kontakt. Czy przypuszczenia Shownu mogły być słuszne i jego wujek był tą osobą, która go uratowała? Jungkook otworzył szerzej swoje oczy, przypominając sobie sytuację sprzed kilku lat. - Nie może być.. - szepnął.

Back Time

Grudniowy wieczór w Seulu był jak zawsze nie do opisania, widząc wszystkie oświetlenia świąteczne zdobiące to miasto. Jungkook zawsze lubił tutaj przyjeżdżać przed okresem świątecznym. Miał czternaście lat i nigdy nie nudziły mu się przejażdżki do tego miejsca z jego wujem i ojcem, którzy od zawsze nie żyli w dobrych relacjach. Byli przyrodnimi braćmi, jednak nigdy nie byli ze sobą zbyt dobrze zżyci. 

Tego wieczoru Jungkook wyszedł razem ze swoim wujem do miasta w poszukiwaniu prezentu świątecznego dla swoich kuzynów i ojca. Zawsze robił to ze starszym, który potrafił dobrze mu w tym radzić. Opuszczając galerię handlową, brunet szedł z pełnymi torbami prezentów dla swoich kuzynów i jego przyjaciółki Seunlee. 

- Widzę, że jesteś zadowolony z prezentów - powiedział w jego stronę Youngjoon, a Jungkook spojrzał w jego stronę z zadowoleniem na twarzy. 

- Oczywiście. Myślę, że tym razem nawet Yoongi okaże swoje zadowolenie z prezentu - powiedział z entuzjazmem, a mężczyzna przytaknął głową, cały czas patrząc w swój telefon. - Wujku od kilku dni patrzysz w swój telefon, czekasz na coś? - zapytał młodszy, zauważając od kilku dni dziwne zachowanie wujka. 

- Wydaje ci się, jestem dość zapracowany, Jungkook - odpowiedział mu, chowając do kieszeni urządzenie.

- Tata mówi, że wcale nie jesteś tak zapracowany i ukrywasz swoje lenistwo pod słabą przykrywką - zauważył młodszy, a Youngjoon spojrzał na niego z gniewem, by szybko zamienić swoją reakcję na wymuszony uśmiech. 

- Twój ojciec lubi tak mówić, bo mnie nie lubi - powiedział poklepując go po głowie, a Jungkook zatrzymał się, zauważając niedaleko mostu postać chłopca. Puścił swoje torby, by szybko do niego podbiec, widząc, jak bardzo jest zmarznięty, zdjął swoją kurtkę, by nałożyć ją na ramiona młodszego chłopca, który w ogóle na niego nie reagował. Widząc na jego ubraniu krew, był naprawdę zmartwiony, co wydarzyło się temu dziecku.

- Co ty robisz, Jungkook? - podszedł do niego jego wuj, który zatrzymał się napięcie, widząc chłopca, po czym zaciskając mocno swoją szczękę odciągnął Jungkooka siłą od niego, by odejść z nim.

- Puszczaj mnie wujku! - krzyknął, próbując mu się wyrwać, jednak ten pozostawał nieugięty. - Trzeba pomóc temu chłopakowi - powiedział patrząc na niego z powagą w oczach. 

- Nie brudź sobie rąk tym czymś - powiedział mężczyzna, podchodząc z nim na postój taksówek. - Mógł być na coś chory, ty jako przyszły spadkobierca nie powinieneś brudzić sobie rąk - dodał patrząc z powagą w oczy młodszego, który pokręcił z niedowierzaniem swoją głową. 

- Chyba nie mówisz poważnie! - podniósł zdenerwowany głos. - Musimy mu pomóc - rzekł z desperacją bojąc się o życie tego chłopca. 

- Ty nie martw się tym marginesem, zajmij się sobą - po tych słowach wepchnął chłopaka do taksówki, karząc kierowcy zawieść go do hotelu, w którym był jego ojciec. Jungkook w ogóle nie rozumiał zachowania swojego wujka, ale od tamtej pory przestał dla niego istnieć, tym bardziej że nie pomógł temu dziecku.

~

Jungkook nie mógł dopuścić do siebie tej myśli, że tamtym chłopcem mógł być Taehyung, a jego wujek w rzeczywistości naprawdę mu pomógł. Pokręcił głową, jednak wtedy wszystko nabierało sensu z przeszłością Taehyunga, którego znaleziono na ulicy. Gwałtownie zawrócił pojazd, musząc jak najszybciej spotkać się z tą dwójką i dowiedzieć się, czy to mogło być prawdą. Jeśli Taehyung jest tym chłopcem, to by znaczyło, że uratowany przez jego wujka trafił do rodziny Jung, a teraz wykorzystuje jego wdzięczność dla jego przyjemności. Zacisnął swoją szczękę, myśląc nad tym, że Taehyung wcale może tego nie chcieć, a jedynie ulega jego wpływowi, ponieważ Youngjoon jest tym jego wybawcą, któremu nie potrafił się sprzeciwić. 

×

Taehyung zatrzymał się zadyszany między blokami, gdzie przez ciemność mógł, choć na chwilę się zatrzymać. Spojrzał ukradkiem na swoje zranione ramię, które draśnięte przez kule, mocno krwawiło. Nie wiedział jak udało mu się uciec przed Youngjoonem i skąd wziął na to wszystko siłę, jednak chciało mu się płakać w obawie, że ten chwilowy spokój za chwilę minie. Nie wiedział do kogo udać się po pomoc, ponieważ nie miał pewności czy Wonho albo Kihyun nie będą mieli przez niego problemy z mężczyzną. Jeszcze nigdy nie doszło do takiej sytuacji, gdzie Youngjoon strzeliłby do niego. Czy teraz naprawdę będzie musiał umrzeć, aby ten nigdy nie dowiedział się o pieniądzach Jungkooka?

Słysząc znany gwizd należący do mężczyzny, cały zesztywniał, zmuszając się do zrobienia kroków w tył, gdzie uderzył plecami w ścianę budynku.
- Taehyung wiem, że gdzieś tu jesteś..jeśli chcesz przeżyć lepiej mi się niesprzeciwiaj - usłyszał młodszy, który wgryzł się w swoją dolną wargę, po chwili żałując tego, gdyż podrażnił mocniej swoją zranioną wargę.

Kroki mężczyzny zbliżały się do niego, a on oblał się potem przez uderzający w niego strach. Bał się i nie wiedział już, gdzie powinien uciec przed nim.

Nagle poczuł za sobą kogoś, kto zakrył dłonią jego usta i zaciągnął w nieznaną mu stronę. Blondyn opierał się, próbując się uwolnić, a łzy opuszczały jego oczy z całej bezsilności, jaką w tej chwili odczuwał.
- Uspokój się - usłyszał znany mu głos, przez co otworzył szerzej swoje oczy. Przestał się szarpać, a mężczyzna odsunął od jego ust swoją dłoń. Taehyung odwrócił się w jego stronę, a widząc ojca Hoseoka, nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. 

- Co pan tutaj robi? - zapytał ze strachem w oczach. 

- O nic teraz nie pytaj. Chodź ze mną, jeśli chcesz przed nim uciec - powiedział z powagą w oczach, a Taehyung mimo swojej niepewności co do mężczyzny, postanowił mu zaufać. Nie miał innego wyboru jak podążać za mężczyzną, który był w tej chwili jego jedynym ratunkiem. Dyskretnie pociągnął młodszego do swojego samochodu, który zaparkował niedaleko osiedla, gdzie obydwoje wsiedli do pojazdu, a mężczyzna, rozglądając się niepewnie, nawet nie zapalił świateł, by bezpiecznie wyjechać z okolicy i nie zostać zauważonym przez Youngjoona. Taehyung trzymając się mocno za swoje ramię, czuł się słaby i powoli tracił resztkę swojej siły. Blady, spojrzał na mężczyznę, czując się mimo wszystko bezpieczniej, gdy znaleźli się na zaludnionej ulicy. 

- Dlaczego mi pomagasz? - zapytał, w ogóle tego nie rozumiejąc. 

- Słuchaj, to moja żona powiedziała Youngjoonowi gdzie jesteś i wiedziałem, że wpakowałeś się w problemy, nie mogłem pozwolić, aby coś ci się stało, bo w przeciwieństwie do mojej żony zależy mi na synu, który odciął się od nas przez to, jacy dla ciebie byliśmy - powiedział patrząc na młodszego.  - Hoseok nigdy by mi nie wybaczył, gdyby dowiedział się, że o wszystkim wiedziałem i nie ruszyłem nawet palcem - dodał patrząc na drogę. 

- Ale jeśli Youngjoon dowie się, że mi pomogłeś, to ci coś zrobi - zauważył młodszy. 

- Wiem, ale dla mnie ważniejszy jest syn - odparł, nie chcąc myśleć o konsekwencjach, a o synu.

- Widzę, że się nawróciłeś - szepnął patrząc w boczną szybę, widząc jak ojcu Hoseoka zależy na nim i w pewnym sensie jego młodszy brat mu pomógł, choć z pewnością nawet tego nie jest świadom. 

- Pojedziemy do szpitala, żeby cię opatrzyli - zwrócił się do Kima, który słabo skinął głową. - Ale musisz wiedzieć, że nie możesz zostać w Seulu. On tutaj ma zbyt dużo osób, którzy szybko cię znajdą - powiedział z powagą w oczach. 

- To gdzie mam się podziać, żeby on mnie nie znalazł? - zapytał z bezsilnością w głosie, nie wiedząc, gdzie teraz powinno być jego miejsce. 

- Pomyśl, Taehyung. Pomyśl o miejscu, gdzie on nigdy by cię nie szukał. Musi to być miejsce, którego się obawia - powiedział chcąc jakoś zmotywować młodszego do jakiegoś pomysłu, aby mógł się schronić. Taehyung zamyślony patrzył w boczną szybę, zauważając pierwsze płatki śniegu. Miejsce, gdzie Youngjoon, nigdy by go nie znalazł... Czy takie miejsce w ogóle istniało? Nagle coś go olśniło, przez co przekręcił głowę w stronę kierowcy. 

- Wiem, gdzie mogę się ukryć, tylko będziesz musiał mnie tam zawieść - powiedział patrząc na niego z powagą w oczach, a ojciec Hoseoka postanowił zrobić to, o co prosi go młodszy. 

~

Brunet opuścił klatkę, w której zamieszkiwał młodszy, gdzie nie zastając go ani Youngjoona, zmuszony był do powrotu. Westchnął ciężko, gdy wsiadł do samochodu, gdzie oparł głowę na nagłówku. Nie wiedział, czy powinien tutaj czekać, aż młodszy wróci czy też nie. Jednak zależało mu na zobaczeniu go i zabraniu z tego miejsca, nawet jeśli nie będzie chciał z nim iść. Nie chciał, aby był blisko jego wujka. 

Siedział dobrą godzinę przed blokiem, gdzie patrząc w stronę drzwi, zauważył idącego wuja, przez co szybko wysiadł z samochodu, by pobiec w jego stronę. Mężczyzna, widząc Jungkooka, zatrzymał się, jednak nim zdążył zrozumieć, co chce zrobić Jungkook, upadł na ziemię przez uderzenie młodszego. 

- Co ty kurwa robisz?! - krzyknął w jego stronę, a brunet nie reagując na jego słowa, miał ochotę jeszcze raz mu przyłożyć. 

- Gdzie jest Taehyung?! - zapytał ze zdenerwowaniem w oczach, a ten zaśmiał się, ocierając swoje usta. 

- Chyba mówił ci, że nie masz mi nic robić - rzekł wstając na równe nogi, a Jeon patrzył na niego z uwagą. 

- Chce z nim rozmawiać w tej chwili - zażądał.

- Taehyunga nie ma tutaj, wyszedł - powiedział patrząc na niego kpiąco. - Czy aż taki masz ból dupy o to, że jest mu lepiej ze mną? - uniósł brew, a zdenerwowany brunet chwycił go mocno za koszulę. 

- Zamknij ryj - wycedził przez zęby. - Powiedz mi lepiej, dlaczego w takim stanie wyszedłeś z domu? - zapytał, zauważając, że nie ma na sobie żadnej kurtki zimowej. 

- Po stosunku z taką dziwką zawsze jest gorąco - odpowiedział mu szyderczo, a Jeon nie mogąc się dłużej kontrolować, popchnął go na drzwi. 

- Lepiej powiedz mi czy tym dzieckiem, któremu nie chciałeś pomóc jest Taehyung? - zapytał ze zdenerwowaniem w oczach, a mężczyzna uśmiechnął się głupio, słysząc jego pytanie. 

- Nie - odpowiedział wprost. - Nigdy tego dzieciaka nie wiedziałem, a Taehyunga poznałem u ciebie. Jesteś tak zraniony, że chcesz znaleźć jakieś wytłumaczenie na zdradę chłopaka, ale pogódź się z tym, że on jest tylko dziwką, która potrzebuje pieniędzy. Myślisz, że on wie jak kochać tylko jednego, kiedy może mieć każdego? Takie osoby jak on są ambitne i nie mają skrupułów - rzekł w jego stronę, a Jungkook zacisnął mocno swoją szczękę, nie mogąc znieść dłużej słów starszego, które uderzały w niego zbyt mocno, by móc normalnie myśleć. Jedynie mógł rozczarować się bardziej swoją naiwnością. 

- Nigdy nie przyjeżdżaj do mojego domu, bo dopilnuje tego, aby wyrzucili cię na zbity pysk. To samo tyczy się Taehyunga - rzekł z gniewem w oczach, by odejść pokonanym przez okrutny los i ślepią miłość Taehyunga. 

Pojechał samochodem do miasteczka, gdzie nie chciał więcej oglądać się za siebie. Podróż zajęła mu trochę czasu, zanim dojechał do miasteczka, minęła druga w nocy. Wysiadł z pojazdu, gdzie ruszył w stronę domu, zatrzymując się przed wejściem, gdy spotkał patrolującego pracownika. - Mam do ciebie prośbę - zwrócił się do chłopaka, który podszedł do niego. 

- O co chodzi? - zapytał. 

- Jeśli pojawi się tutaj kiedykolwiek mój wuj Youngjoon czy Taehyung, nie waż się ich tutaj nawet wpuścić - podał mu swoje polecenie, a zaskoczony mężczyzna ze zrozumieniem pokiwał głową, następnie jego pracodawca zniknął za drzwiami domu. 

~

Taehyung westchnął głęboko, gdy samochód zatrzymał się przed dużym domem, który widział tylko jeden raz w swoim życiu, a mimo wszystko wydawał się jakiś znajomy. Ponownie wrócił do miasteczka, skąd uciekł i, mimo że był tak blisko domu Jeonów, to nie mógł tam wrócić, wiedząc, że Youngjoon od razu, by go tam znalazł. 

- Poradzisz sobie teraz? - zapytał pan Jung.

- M-Myślę, że tak - odpowiedział z niepewnością w głosie, patrząc w stronę domu. - Dziękuje panu za pomoc - spojrzał w jego stronę. - Za zawiezienie do szpitala również - dodał.

- Nie masz za co. Od teraz musisz na siebie uważać - rzekł w jego stronę. Taehyung dobrze to wiedział, jednak nie był pewny czy wybrane przez niego miejsce jest bezpieczne, ale było tylko jedynym, które przyszło mu do głowy. Było już widno, a zegar elektroniczny w samochodzie wskazywał godzinę siódmą rano. Młodszy nie mógł dłużej zwlekać ze swoich zawahaniem przed wyjściem z samochodu. Dziękując jeszcze raz ojcu Hoseoka, opuścił pojazd, gdzie mężczyzna po chwili odjechał zostawiając go samego przed domem pani Minseo i pana Changsoo. Spojrzał w kierunku domu, nie wiedząc, czy naprawdę musiał trafić akurat do tego miejsca. Jednak pamiętał o słowach kobiety, jak i również to, że Youngjoon nie chciał, aby się do nich zbliżał, tylko oni mogli mu zapewnić schronienie. 

Podszedł do drzwi, czując ciężkość na swoim sercu z każdym zbliżającym się krokiem do drzwi ludzi, którzy jako jedyni mogli mu pomóc. Jeszcze nigdy nie był u nich w domu, a jedynie z zewnątrz mógł spojrzeć na tę posiadłość, gdy szedł razem z Jungkookiem. Zbierając się w sobie, zadzwonił do drzwi, gdzie specyficzny dźwięk odbił się w jego uszach, a po chwili drzwi otworzyła mu jakaś kobieta w średnim wieku. 

- W czym mogę pomóc? - zapytała kobieta, patrząc na chłopaka, który nie wyglądał za dobrze, tym bardziej po tym, co mu się zdarzyło. Czuł się zawstydzony, musząc w taki sposób pokazywać przed obcymi ludźmi, jednak czy w tej chwili miał jakiś inny wybór? 

- J-Ja..chciałbym zobaczyć się z panią Minseo - odpowiedział jej spuszczając swój wzrok.

- Zobaczę czy pani Minseo cię przyjmie. Jak cię przedstawić? - zapytała.

- K-Kim Taehyung - odpowiedział jej z drżeniem w głosie, a zaraz po jego odpowiedzi kobieta zniknęła za drzwiami domu. Chłopak objął się swoimi ramionami, odczuwając chłód przez fakt, że miał na sobie jedynie podartą koszulę, która swoją drogą i tak była nasiąknięta krwią. Gdy drzwi się otworzyły, Taehyung uniósł swój wzrok na poznaną niedawno kobietę, która widząc go, od razu do niego podeszła. 

- Dziecko co ci się stało? - zapytała ze zmartwieniem w oczach, widząc, w jakim stanie jest młodszy. 

- Długo, by opowiadać, ale potrzebuje pani pomocy - powiedział patrząc w jej oczy, a kobieta nie pytając o nic więcej, po prostu objęła młodszego, wprowadzając go do swojego domu. 

- Przygotuj dla Taehyunga kąpiel i jakieś czyste ubrania - powiedziała w stronę swojej pracownicy, która ze zrozumieniem, poszła wykonać polecenie kobiety. Taehyung patrzył z namysłem na pięknie ozdobiony korytarz, gdzie kobieta zaprowadziła go zaraz do jasnego salonu. Wszystko w pomieszczeniu było w jasnych kolorach. Białe skórzane kanapy, szklany okrągły stół, oraz biało-złote zasłony. Chłopak usiadł za poleceniem kobiety na kanapie, gdzie okryła go ciepłym kocem. Zatroskana kobieta usiadła obok niego, by spojrzeć w oczy młodszego. - Powiedz, co się stało? - zapytała, a Taehyung czuł się bardzo nieswojo w obecności kobiety, która okazywała mu tak wiele zainteresowania. 

- Wpakowałem się w problemy i muszę się gdzieś ukryć - odpowiedział jej szczerze. - Jungkook z pewnością teraz nie chce mnie znać po tym, co zobaczył, a nie chce go narażać i moich przyjaciół, tym bardziej że tam od razu by mnie znaleziono - dodał ze strachem w oczach. 

- Ale co zrobiłeś? - zapytała, nie rozumiejąc młodszego. 

- Okradłem Jungkooka, który dowiedział się o mnie i jego wujku, któremu najbardziej zależało na tych pieniądzach - powiedział patrząc pustym wzrokiem na szklany stół. 

- Mówisz o Youngjoonie? - zapytała z niepewnością w głosie, a młodszy przytaknął głową. - Naprawdę okradłeś Jungkooka i dałeś Youngjoonowi te pieniądze? - spojrzała na młodszego. 

- Nie - pokręcił głową. - J-Ja nie dałem mu tych pieniędzy i właśnie dlatego muszę się przednim ukryć, a tylko pani może mi teraz pomóc - spojrzał z desperacją w jej oczy.

- Czyli ukryłeś gdzieś te pieniądze, tak? - zapytała.

- Tak, ukryłem je w bezpiecznym miejscu - odpowiedział jej. 

- To dobrze, nikomu nie mów, gdzie one są nawet mi. Powiem o wszystkim mężowi i ochronimy cię - powiedziała chwytając za jego zimne dłonie, a młodszy nie chciał przed nią płakać, jednak nie mógł dłużej tego przed sobą wstrzymywać. Pani Minseo widząc jego łzy, przytuliła go, musząc dodać mu otuchy.  Taehyung dziwnie czuł się w jej ramionach, ale nie było to coś, co go odrzucało, a wręcz przeciwnie. Było mu dużo spokojniej, kiedy kobieta swoją ciepłą dłonią gładziła go po jego głowie. Dzięki jej dotykowi czuł się spokojny i zrobiło mu się cieplej na sercu, mając ją po swojej stronie. - Powiedz, czy Jungkook może wiedzieć, że tutaj jesteś? - zapytała go, wyrywając z najmilszego transu, w jakim kiedykolwiek się znalazł. Momentalnie odsunął się od niej.

- Nie wiem - szepnął odwracając wzrok. - Sam nie mogę tam pójść - dodał. 

- Jak poczujesz się lepiej, to zadzwonisz do niego, dobrze? - zapytała z delikatnym uśmiechem.

- Dobrze - odpowiedział, po czym syknął obolały, gdy zdjął z siebie koc. Spojrzał na swoje zabandażowane ramię, które z pewnością będzie przypominało mu o zdradzie Youngjoona. 

- Jaką masz relację z Youngjoonem? - zapytała z zaciekawieniem. 

- A zachowa to pani dla siebie? - zapytał, unosząc brew, a kobieta, choć niepewna przytaknęła twierdząco swoją głową. - Kiedy miałem dziesięć lat, on mnie uratował od samotności. Od tamtej pory zawsze byłem mu wdzięczny i robiłem dla niego wszystko, o co mnie prosił - rzekł szczerze, a Minseo była zaskoczona, słysząc jego słowa. 

- Jak to cię uratował? - uniosła brew. 

- Uciekłem z domu po tym, jak mama zmarła i błąkałem się po ulicach. Kiedy byłem zdany tylko na siebie, on się pojawił - powiedział wspominając tamten moment swojego życia. 

- Rozumiem - szepnęła. - A co ci się stało w ramię? - wskazała na jego rękę. 

- Strzelił do mnie - odpowiedział od razu, a kobieta otworzyła szerzej swoje oczy. 

- On jest do tego zdolny? - zapytała zaskoczona. 

- On jest zdolny do wielu rzeczy dla pieniędzy - westchnął ciężko, a Taehyung nie za bardzo rozumiał jej reakcję na zachowanie Youngjoona. - Była pani z nim blisko? - uniósł brew.

- Zanim poznałam męża, to się z nim umawiałam, ale nigdy nie powiedziałabym, że mógł być zdolny do czegoś takiego - pokręciła głową. Taehyung był naprawdę zaskoczony, słysząc jej słowa. Nigdy nie wiedział o tym, że Youngjoon umawiał się z kimś, a tym bardziej z tą kobietą. - To wszystko..to on ci zrobił? - zapytała, wskazując na jego siną szyję i zranione usta.

- T-Tak - skinął głową.

- Będziesz tutaj bezpieczny, Taehyung. Nie pozwolę, żeby Youngjoon zrobił ci krzywdę. To będzie twój nowy dom - powiedziała z troską kobieta, która pragnęła zapewnić Taehyunga o jego bezpieczeństwu. 

- Nie chce być dla was ciężarem. Potrzebuje jedynie schronienia na jakiś czas - powiedział patrząc w jej zatroskane oczy. 

- Możesz tutaj zostać ile chcesz - ujęła jego dłonie, a Taehyung czuł się trochę dziwnie, otrzymując od niej tyle uczucia.

- Co tutaj się dzieje? - pytanie pana Changsoo spowodowało, że dwójka spojrzała w jego stronę. 

- Kochanie, Taehyung potrzebuje naszej pomocy i zostanie z nami na jakiś czas - powiedziała w stronę męża, który spojrzał niepewnie na Taehyunga. 

- Kąpiel przygotowana - podeszła do nich kobieta, a na ustach Minseo pojawił się uśmiech. 

- Idź się wykąpać, Taehyung - powiedziała wstając na równe nogi, a Taehyung to samo uczynił. 

- Dziękuje pani - pochylił lekko swoją głowę, po czym ruszył za pracownicą, mijając zmieszanego mężczyznę. Taehyung wiedział, że będzie musiała mu o wszystkim powiedzieć. Jednak obawiał się tego, że mężczyzna będzie dla niego chłodny. Wszedł po schodach na piętro domu, gdzie służąca zniknęła z jego pola widzenia, a on zatrzymał się na piętrze, które coś mu przypominało. Rozkojarzony ruszył w stronę jasnych drzwi, gdzie chwycił za klamkę. 

- Co robisz? - głos pracownicy sprawił, że wręcz odskoczył od drzwi. - Tam nie wolno wchodzić - powiedziała surowo. 

- Dlaczego? - zapytał. 

- Państwo, nie lubią, kiedy tam ktoś się kręci - odpowiedziała mu idąc w stronę innych drzwi, gdzie Taehyung za nią ruszył. Wchodząc do dużego pokoju, był naprawdę zaskoczony jego wielkością, zaraz po tym ruszył do łazienki, gdzie pracownica postanowiła zostawić go samego. Chłopak wziął kąpiel, uważając przy tym na swoje ramię. Gdy zakończył swoją kąpiel, przebrał się w czyste ubrania, które z pewnością należały do męża kobiety i były na niego nieco za duże, ale nie narzekał. Podszedł do lustra, gdzie spojrzał w swoje odbicie. Był blady i wyglądał okropnie. Westchnął ciężko, przypominając sobie zawiedziony wzrok Jungkooka, który nie zasłużył sobie na to wszystko. Odszedł od lustra, gdzie opuścił łazienkę, wchodząc do dużego pokoju, a zostając w nim małżeństwo, zatrzymał się. 

- Lepiej się czujesz? - zapytała kobieta. 

- Tak - przytaknął lekko głową, a jego wzrok wylądował na mężczyźnie. 

- Rozmawiałam z mężem i o wszystkim mu powiedziałam - powiedziała ze spokojem patrząc na dziewiętnastolatka. - Z chęcią oboje ci pomożemy - dodała z delikatnym uśmiechem.  - Ale musisz o czymś wiedzieć - rzekła podchodząc do młodszego. - Dzwoniłam do Jungkooka, ale nie odebrał, a jedynie jego pracownica odebrała - westchnęła ciężko. 

- I coś mówiła? - zapytał niepewnie. 

- Mówiła, że nie masz wstępu do jego domu i nie chce o tobie słyszeć. Jungkook zamierza zająć się swoją chorą żoną - po tych słowach, Taehyung wiedział, że nie mógł oczekiwać innego zakończenia. 

- On powiedział, że nie chce mnie więcej widzieć, więc się nie dziwię - powiedział spuszczając wzrok, a pani Minseo było naprawdę przykro widzieć tak smutnego chłopaka, który przeżył taki horror. 

- Porozmawiamy z nim osobiście i przekonamy go do rozmowy z tobą - powiedziała chcąc jakoś podnieść na duchu młodszego. 

- Nie trzeba - pokręcił głową. - Niech zajmie się swoją żoną - uśmiechnął się słabo, mając w oczach łzy, po czym uniósł wzrok na kobietę. 

- Na pewno tego chcesz? - zapytała. 

- Tak - odpowiedział. 

- No dobrze, ale masz u nas zostać i nie uciekać, dobrze? - uniosła brew, a młodszy przytaknął głową. 

- Od teraz staniesz się członkiem naszej rodziny, Taehyung - rzekł mężczyzna, podchodząc do młodszego, gdzie położył swoją rękę na jego ramieniu, a Taehyung  był zaskoczony jego słowami, nigdy nie będąc częścią rodziny. Właściwie, to nigdy nie powiedziałby, że przyjdzie do praktycznie obcych ludzi po pomoc.
Czy to miejsce było jego ostatnim przystankiem?
Czy może w końcu znaleźć spokój przy tych ludziach? 
Czy Jungkook kiedykolwiek mu wybaczy?

Czy w końcu znajdzie swoje miejsce i będzie kiedyś szczęśliwy?

~

No i jakie wrażenia po rozdziale? Spodziewaliście się tego, że Taehyung pójdzie po pomoc do Mineso i Changsoo? ^^

Widzimy się z kolejnymi rozdziałami po niedzieli ^^ Jutro na pewno będzie rozdział do Szansy!

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top