★・.・:☆Nienawidzę, ale pragnę cię★・.・:☆

Chłopak, widząc pełen nienawiści wzrok Seunlee, otworzył szeroko swoje oczy, by podnieść się do siadu. Zimny pot ogarnął jego twarz, a on sam nie potrafił zapanować nad oddechem. Sen z udziałem Seunlee był tak rzeczywisty, że sam uwierzył w to, że tam jest. Jednak wzrok dziewczyny nie mógł go opuścić.
Czuł, że to wszystko jest jedynie ostrzeżeniem, a on powinien być bardziej czujny na dziewczynę Jungkooka.
Wstał z łóżka, gdzie podszedł do szafki, z której wyciągnął pudełko z lekami. Wyciągając dwie kapsułki, które szybko połknął bez żadnego popicia, udał się do łazienki, gdzie zatrzymał się przed umywalką. Spojrzawszy w swoje odbicie, mógł wyraźnie zobaczyć, jak blady w tej chwili był. Ten sen wywarł na nim wielkie wrażanie. Czuł się, jakby naprawdę uczestniczył w tym zdarzeniu, a wszystko, co spotkało go w tym śnie, miało naprawdę miejsce. Jednak tak nie było. Od czasu przeżycia nowego dnia w swoim śnie nie było możliwości jego urzeczywistnienia. Była godzina trzecia piętnaście, a koszmar naprawdę sprawił, że się zląkł. 

Zmoczył swoją twarz zimną wodą, by choć trochę się uspokoić. Nie lubił samotności, a spędzanie czasu w swojej własnej przestrzeni było dla niego nie raz bardzo trudne tym bardziej, kiedy nadchodziła noc. Westchnął ciężko i otarł swoją twarz ręcznikiem, by zaraz opuścić łazienkę. Podszedł do swojego łóżka, gdzie położył się  w nadziei, że uda mu się zasnąć. Jednak to nie było dla niego takie łatwe. Gdy zamykał oczy wciąż widział nienawistny wzrok Seunlee. Wiedział, że powinien zapomnieć o tym nieprzyjemnym śnie, w którym ginie z rąk dziewczyny. 

Z samego rana Taehyung jako pierwszy zszedł na dół, gdyż nie mógł zmrużyć już oka po tym, jak się obudził. Udał się do kuchni, gdzie pracownice przygotowywały dla wszystkich śniadanie. Postanowił, że pomoże im. Z tego względu, że praktycznie wszyscy jeszcze spali, a sam nie miał co robić. Nie chciał przeszkadzać również Jungkookowi, który wczoraj i tak dla niego nagiął jego własne zasady. Mimo to wszystko szło w dobrym kierunku, jednak problemem wciąż była Seunlee. Co miał zrobić, żeby się jej pozbyć? Jungkook mimo wszystko i tak wciąż miał do niej jakieś uczucia, z którymi ciężko walczyło się Taehyungowi. Była jak wielki wrzód na tyłku, a do tego doszedł jeszcze ten sen, w którym umiera przez nią. Czuł, że to jest ostrzeżeniem przed prawdziwymi konfliktami z dziewczyną, mimo to zamierza ją zniszczyć w swoim czasie. 

- No proszę, proszę mój brother w kuchni - powiedział z zadowoleniem Hobi, który wszedł do kuchni.

- Nie bądź taki zdziwiony. Nie miałem co robić - powiedział w jego stronę Taehyung, któremu sypnęło mąki na jego ciemne włosy. 

- Masz mąkę we włosach - zaśmiał się podchodząc do młodszego, któremu próbował strzepać mąkę. - Wolałem cię w jasnych kolorach. Wyglądałeś wtedy na łagodniejszego - powiedział z uśmiechem. 

- Byłem wtedy w gimnazjum, hyung. Każdy wygląda wtedy na leszcza - mruknął pod nosem, jednak Jung usłyszał go wyraźnie.

- Pierdzielisz. Ja w gimnazjum trwałą miałem i byłem zajebisty - uśmiechnął się na wspomnienia.

- No właśnie... Trwałą i to w gimnazjum. Wyglądałeś jak typowy leszcz - zaśmiał się pod nosem, a Hobi spiorunował go wzrokiem.

- Nie bądź bezczelny, każdy mnie szanował za moje loczki. Nie każdy się odważy na trwałą - rzekł z dumą. - Ale mógłbyś przefarbować włosy na taki kolor jak ja - wskazał na swoją pomarańczkę włosową, a Taehyung skrzywił się wyraźnie na wyobrażenie samego siebie w rudych kudłach.

- Właśnie... Zanim tutaj przyjechałeś miałeś burakową głowę - prychnął pod nosem.

- Młody, wiesz jak nie lubię stałości - pokręcił głową, a gdy udało mu się strzepać mąkę z węglowych włosów Kima, odsunął się od niego na kilka centymetrów.

- Panie Kim, my już resztę dokończymy same i tak prawie wszystko jest skończone. Mogą panowie usiąść do stołu - powiedziała sympatycznie pracownica.

- Dobrze laleczko - puścił do niej oczko Jung, który chwycił za rękę brata, a kobieta zarumieniła się przez jego słowa. Za to Taehyung patrzył z oburzeniem na brata, który zaraz wyprowadził go z kuchni prosto do jadalni, gdzie siedział już Jungkook razem z Namjoonem rozmawiając o czymś szeptem. 

- Jak mogłeś, hyung? - zapytał ze zmrużonymi oczami Kim.

- Mały komplement może uszczęśliwić nie jedną kobietę, którym trzeba być wdzięcznym za życie i tak dalej - poklepał młodszego po plecach. 

- Nienawidzę kobiet - mruknął chłodno, by zaraz usiąść przy stole.

- Coś się stało? - zapytał Jeon, który uważnie przyglądał się Taehyungowi i Hoseokowi.

- Nie, nic się nie stało - powiedział Jung ze spokojem w głosie, a zaraz do jadalni doszedł Yoongi razem z Jiminem. Żeby nie było, obydwoje trzymali od siebie spory dystans, a przede wszystkim Min Yoongi, który wciąż był zły o wczorajszą kocią piosenkę. Gdy zajęli miejsca, służba przyniosła przygotowane śniadanie, a każdy z domowników wziął się za jedzenie.

- Dzisiaj macie coś w planach? - zapytał Jungkook z zaciekawieniem.

- Tak, my z Hoseokiem jedziemy dzisiaj do Seokjina - powiedział z zadowoleniem Jimin.

- Tak, mamy porozmawiać sobie przy herbatce - dodał Hoseok z uśmiechem, a Taehyung otworzył szerzej swoje oczy i uszczypnął się w rękę, mając nadzieję, że wciąż śpi. To nie mógł być zbieg okoliczności, że w jego śnie Jimin oraz Hoseok również pojechali do Seokjina.

- Rozumiem, to pozdrówcie go od nas - uśmiechnął się brunet. - My dzisiaj z Namjoonem będziemy pracować przy koniach, bo trzeba się nimi zająć - powiedział ze spokojem, by zaraz zerknąć na Mina. - Ty też mógłbyś pomóc - zwrócił się do niego, przez co ten spojrzał na niego z irytacją w oczach.

- Nie mam ochoty - odpowiedział chłodno. - Poza tym mam własne plany - dodał, a Jungkook pokręcił bezradnie głową, za to Taehyung wciąż był w szoku, nie mogąc uwierzyć w to, że wszystko powtarza się w podobny sposób. Poczuł, jak coś ciężkiego stoi mu w gardle. Był to strach, pokręcił głową, chcąc się uspokoić, jednak jego zachowanie sprawiło, że Jungkook patrzył na niego z zaciekawieniem.

- A ty Taehyung, masz coś w planach? - zapytał.

- Ja? - zapytał zaskoczony, a brunet przytaknął głową. - Nie mam niczego w planach - odpowiedział cicho.

- Jak chcesz to pojedź z nami - zaproponował mu Jimin, jednak Taehyung odmówił, nie chcąc dzisiaj jechać. Chciał sprawdzić to, co utkwiło w jego pamięci. 

- W razie czego, to zawsze możesz pomóc mi i Namjoonowi - rzekł ze spokojem Jeon, który posłał Kimowi delikatny uśmiech.

- Dobrze - przytaknął delikatnie głową. Po tym, jak wszyscy zjedli śniadanie, Jimin z Hoseokiem pojechali do Seokjina, a że Yoongi również kierował się w tamtą stronę, postanowił pojechać z nimi, by po drodze go wysadzili. Za to Namjoon udał się prosto do stajni, chcąc zabrać się do pracy. W związku z tym, że Jungkook musiał sprawdzić wszystkie rodowody klacz, został w biurze, a sam Taehyung udał się do jego gabinetu, gdzie zamknął za sobą drzwi. 

Jungkook zauważając blondyna, spojrzał na niego z namysłem, nie rozumiejąc za bardzo, dlaczego młodszy jest taki cichy od samego rana. - Taehyung, coś się stało? - zapytał, a gdy młodszy zatrzymał się przed biurkiem, pokręcił jedynie głową. - To dlaczego jesteś taki cichy? - uniósł brew, by zaraz okrążyć biurko i zatrzymać się przed młodszym, który zwrócił się przodem do starszego.

- Bo dużo myślę - odpowiedział spokojnie, by zaraz spojrzeć w oczy Jeona, który podniósł go, stawiając na meblu. Swoje ręce oparł między nogami młodszego, by zbliżyć do niego swoją twarz. Taehyunga serce zabiło szybciej, nie mogąc się oprzeć starszemu. Był mu całkowicie oddany i nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak bardzo pragnął go zatrzymać dla siebie bez żadnego niszczenia go? Jednak nie mógł zapomnieć o swoich prawdziwych zamierzeniach. Nie mógł się zakochać, nie mógł pozwolić sobie na poznanie czegoś takiego jak miłość, ponieważ był tylko dziwką. 

 - Czasem zastanawiam się nad tym, jaki naprawdę jesteś - rzekł brunet, dotykając swoją dłonią policzka młodszego, który mimowolnie wgryzł się w swoją wargę, nie chcąc brnąć w takim temacie. Mimo wszystko Taehyung był dla Jungkooka jak odpowiedź na wszystko, jednak nie był w stanie otworzyć oczu, aby prawda stała się jasna, ponieważ zatracił się we własnych żądzach i pokusie, która go oślepiła od pierwszego dnia. 

- Nie musisz się nad tym zastanawiać. Mnie nie obchodzi, to jak mnie widzisz - rzekł patrząc głęboko w jego oczy.

- Dlaczego jesteś taki obojętny? - zapytał z zaciekawieniem.

- Bo mnie nic nie obchodzi - odpowiedział z pewnością w głosie. - Ty przejmujesz się wszystkim i zdaniem innych. Gdybym taki był, to byłbym słaby - dodał, a Jungkook patrzył na niego z zaciekawieniem. Dlaczego Taehyung jest dla niego taką zagadką? Jest zamkniętą księgą, której nie potrafi odczytać, a to stawało się czasem wręcz irytujące. - Możemy już o tym nie rozmawiać, tatusiu? - zapytał z nadzieją w oczach.

- Jak chcesz maluszku - uśmiechnął się delikatnie, a dłoń młodszego dotknęła jego klatki piersiowej, gdzie sunął nią coraz niżej.

- Chciałbym z tobą pobyć, tatusiu - powiedział nie odrywając swojego wzroku od starszego, który spiął się od dotyku młodszego i jego delikatnych dłoni.

- Mam dzisiaj trochę pracy, więc bądź cierpliwy. Chyba mówiłem ci, że nie możesz niczego próbować, poza tym pokojem na drugim piętrze - rzekł z pewnością w oczach.

- Wiem, ale ja tylko próbuję cię do czegoś przekonać, czyż nie? - uniósł brew.

- Nie, właśnie teraz mnie prowokujesz - zatrzymał jego dłoń, która zsunęła się do jego krocza, by zaraz ją odsunąć. - Masz być grzecznym chłopcem, Taehyung - powiedział patrząc w oczy młodszego, by zaraz wilgotnym językiem przesunąć się po słodkich wargach młodszego, który na ten czyn delikatnie je rozchylił.

- To nie moja wina, że cię pragnę, tatusiu - powiedział czując się spragnionym za każdym razem, gdy w pobliżu jest brunet, za to Jungkook nie mógł zrozumieć jak prowokacja Kima na niego działa. Zawsze był silny fizycznie, jednak przed młodszym stawał się emocjonalnie słaby, fizycznie zaś ciało odmawiało obrony, a pragnęło za to robić, to czego nie powinien. Wiedział, że tutaj nawet spowiedź w niczym nie pomoże, skoro nie może skończyć upijać się grzechem, który stał się jego uzależnieniem. Ujął palcami podbródek młodszego, by zaraz zaatakować jego usta. Taehyung oddał go zawieszając ręce na karku Jungkooka, który swoimi rękoma ujął biodra młodszego, przyciągając go bliżej siebie, gdzie jego twardy członek ocierał się o erekcję w spodniach Kima. 

Taehyung jęczał ulegle w jego usta, a to sprawiało, że stawał się agresywniejszy w swoich czynach i pocałunkach. Chciałby uwolnić się od tego dobrego uczucia, ale nie potrafił. Jego dłoń przesunęła się po szyi młodszego, gdzie karmelowy odcień skóry czerwieniał od nacisku starszego w tej okolicy, to uczucie podobało się Taehyungowi, który odpływał przy pocałunkach Jungkooka.

- Wystarczy! - Jeon odsunął się od młodszego, ciężko oddychając, a Taehyung również ciężko oddychając, spojrzał na niego ze zmieszaniem w oczach. - Muszę pracować, jeszcze Namjoon tu wejdzie. Nie róbmy niczego w takim miejscu - powiedział niespokojnie.

- Nie lubisz ryzyka? - zapytał młodszy.

- Lubię, ale nie w takiej sytuacji - odpowiedział chwytając się za głowę. - Jesteś zbyt pewny siebie i nie umiem się tobie oprzeć, ale nie popełnię błędu. Lepiej wywiązuj się ze swojej części umowy i nie ryzykuj naszym zdradzeniem. Jeśli ktoś się dowie o nas, to będzie źle - powiedział patrząc na niego z powagą w oczach.

- Jestem tego świadomy. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby twoja dziewczyna się dowiedziała, że bardziej pragniesz mnie od niej - rzekł z pewnością w oczach.

- Nie mów tak. Wcale tak nie jest - odwrócił się do niego plecami starając się uspokoić.

- Ale to jest prawda. Otwórz w końcu oczy na prawdę tatuśku, bo w rzeczywistości jej nie pragniesz i nigdy nie będziesz pragnął, bo jest kobietą, a jedynie jesteś z nią z przyzwyczajenia i  lojalności przyjaźni z dzieciństwa - powiedział wywracając oczami. - Przyznaj, że bardziej jara cię posuwanie chłopaka niż tej cnotki do ślubu - dodał z pewnością w oczach.

- Milcz. Nic nie rozumiesz. To nie jest tak, że ona mnie nie pociąga, po prostu nie chcę naruszać jej przestrzeni, a z jakiegoś powodu, gdy jestem z nią, myślę o tobie i naprawdę pragnę wyrwać cię z moich myśli - spojrzał na Kima, który otworzył szerzej swoje oczy.

- Czyli to jest powodem, dla którego zgodziłeś się na ten układ? - zapytał.

- Tak. Naprawdę cię nienawidzę przez to, że się pojawiłeś i byłeś mężem mojego ojca, ale jakaś część mnie tylko ciebie pragnie - wyznał szczerze.

- Postanowiłeś oddać się tej części siebie, gdzie nie myślisz trzeźwo, a oddajesz się własnym pragnieniom. Jestem naprawdę zdumiony, a jednocześnie dumny, Jungkook - uśmiechnął się zadowolony, a starszy patrzył na niego z zaskoczeniem. - Może dzięki tej próbie zrozumiesz, że jesteś gejem i wolisz chłopców takich jak ja, niż święte zakonnice z kościoła - wstał z biurka. - Bo taka jest rzeczywistość, której ty nie akceptujesz. Osoba, której tak nienawidzisz, dała ci w kilka dni więcej przyjemności niż w swoim związku odczułeś - rzekł chłodno, by zaraz minąć chłopaka i opuścić jego gabinet, a Jeon stał bezruchu i chwycił się za głowę.

- Cholera - syknął z gniewem w głosie, by zaraz opuścić gabinet i udać się do stajni, gdzie spotkał Namjoona razem z pracownikami. Joon widząc Jungkooka uśmiechnął się w jego  stronę, jednak widząc jego zdenerwowanie, uśmiech zszedł z jego ust.

- Coś się stało? - zapytał zaskoczony.

- Powiedzmy - westchnął ciężko, by zaraz wsiąść na swojego konia. - Bierzmy się lepiej do pracy - powiedział podchodząc do pracowników, a Namjoon patrzył z namysłem na swojego kuzyna, który nie wyglądał za dobrze. Nie często mógł spotkać go w takim humorze, a wiedział, że coś naprawdę musiało go zdenerwować. Martwił się o niego i Yoongiego.

W tym samym czasie Taehyung siedział w salonie, patrząc tępym wzrokiem w pustą przestrzeń. Nie rozumiał, dlaczego zareagował w taki sposób na słowa Jungkooka. Nie powinno go w żaden sposób boleć to, że go nienawidzi. Był przyzwyczajony do tego, że ludzie go nienawidzą, więc co taki człowiek jak Jungkook dla niego znaczył? Nic. Kompletnie nic. Był tylko zabawką w jego rękach, a gdy przyjdzie odpowiednia chwila, sprawi, że Jeon naprawdę poczuje do niego nienawiść. Mimo wszystko nawet sam Jungkook nie zaprzeczy, że niczego nie poczuł do niego, ponieważ każdy, kto skończył na jego litości, zawsze zaczynał od pożądania. Dlatego zawsze otrzymywał, to czego chciał. Tacy nic nie ważni się ludzie, jak Jungkook kończyli marnie. Nie mógł zapomnieć o swojej zemście, przez to, że czyny i słowa starszego sprawiały mu większy ból. - Nie możesz niczego czuć, niczego. Niech to będzie, tylko nic nieznaczącym rozdziałem - powiedział bez emocji, a stukot obcasów spowodował, że oderwał swój pusty wzrok od nicości, by skierować go na Seunlee, która patrzyła na niego tym samym nienawistnym wzrokiem, co w jego śnie. - Jungkooka nie ma - rzekł od razu w jej stronę, by zaraz wstać i minąć ją, jednak dziewczyna zatrzymała go, wchodząc mu w drogę.

- Nie przyszłam do niego - powiedziała z pewnością w głosie. - A do ciebie, Kim Taehyung - dodała.

- Do mnie? - zapytał ze zdumieniem. - A czego ty możesz ode mnie chcieć? - uniósł brew.

- Chciałabym cię przeprosić za moje zachowanie wobec ciebie i za moją mamę również - powiedziała patrząc ze spokojem w jego oczy, by zaraz ująć dłonie Taehyunga. - Nie powinnyśmy się mieszać do twojego życia. Wiem, że nie zasługuje na twoje wybaczenie po tym całym incydencie, ale twoje słowa mnie zraniły, dlatego zareagowałam w taki sposób - wytłumaczyła.

- Twoje słowa i twojej matki, jako pierwsze mnie zraniły - zauważył. - Chociaż to mnie nie obchodzi. Nie wierzę w twoją odmianę - dodał z pewnością w oczach.

- Przychodzę w pokojowych zamiarach - powiedziała na swoją obronę, a Taehyung prychnął pod nosem.

- Nie wierzę ci. Lepiej wracaj do siebie i daj mi spokój - powiedział chłodno, by zaraz minąć dziewczynę i udać się na piętro, gdzie otworzył drzwi balkonowe i wyszedł na świeże powietrze. Potarł dłońmi swoją twarz, czując się naprawdę bezsilnie. Nie mógł zapanować nad tym wszystkim, co rodziło się w jego sercu. Widok Seunlee i jej przeprosiny sprawiły jedynie, że czuł się jeszcze bardziej rozgniewany. A do tego wszystko dochodził Jungkook i jego śmieszna miłość do wieśniaczki. Czuł się sfrustrowany i pragnął zniszczyć wszystkich po kolei, ale nie dysponował taką siłą. Oparł się dłońmi o barierkę, a na balkon weszła Seunlee, która patrzyła z czystą nienawiścią na Kima, który jeszcze bardziej ją upokorzył, nie przyjmując jej przeprosin. Podeszła do młodszego bliżej, by wyciągnąć swoją rękę w jego stronę, jednak Taehyung odwracając się napięcie, chwycił za jej rękę i pociągnął dziewczynę tak, aby zawisła na barierce, chwytając za jej szyję.

- Co ty robisz?! - krzyknęła ze strachem w oczach, a Taehyung uśmiechnął się złowrogo.

- To, co ty chciałaś zrobić głupia suko - warknął z gniewem w oczach, a dziewczyna była przerażona.

- Ale ja nie chciałam niczego zrobić - powiedziała na swoją obronę, próbując oderwać dłoń Taehyunga od swojej szyi.

- Ci, którzy będą chcieli mnie skrzywdzić, spotka wcześniej kara, a ty zasłużyłaś na nią. Przyznaj się lepiej do tego, co chciałaś zrobić! - krzyknął, naciskając bardziej na jej szyję.

- Szalony pedał! - krzyknęła, prawie się dławiąc, a łzy ociekły z jej oczu. - Przez chwilę.. myślałam.. o tym, żeby cię zepchnąć.. Jesteś bezczelny i niepotrzebny tutaj...nawet przeprosin nie umiesz przyjąć - wydusiła, a jej twarz czerwieniała przez trudność z oddychaniem.

- Mamy problem, Seunlee - poluźnił uścisk na jej szyi tak, by mogła złapać oddech. - Ty nie lubisz odmowy i mścisz się na swój sposób, a dodatkowo wtykasz nos w nie swoje sprawy...- zbliżył do niej swoją twarz. - Nienawidzę takich dziewuch jak ty - rzekł patrząc na nią z odrazą w oczach.

- Puszczaj mnie! - krzyknęła, próbując się uwolnić.

- Chętnie zobaczę, jak spadasz z tego balkonu. Tak jakbyś, to ty zrobiła będąc na moim miejscu - powiedział chłodno tracąc samego siebie, a Namjoon słysząc z odległości krzyki Seunlee spojrzał w kierunku domu, gdzie zobaczył dwójkę na balkonie, a mianowicie Taehyunga trzymającego Seunlee za szyję i przytrzymując ją przy barierce, gdzie jeden ruch mógł spowodować, że dziewczyna wypadnie. 

- Jungkook! - zawołał kuzyna, do którego podbiegł.

- Co się dzieje? - zapytał, stawiając słomę na ziemi.

- Taehyung i Seunlee, szybko! - wskazał w stronę domu, gdzie brunet od razu spojrzał, widząc jak Taehyung zamierza zrobić krzywdę jego dziewczynie poczuł, jak krew w nim wrze. Razem z Namjoonem pobiegli w stronę domu, gdzie zatrzymali się przed balkonem.  - Taehyung, zostaw Seunlee ! - krzyknął Namjoon, a stojący na balkonie Taehyung otworzył szerzej swoje oczy słysząc głos Namjoona. Jungkook wbiegł do środka, gdzie udał się po schodach na piętro. Wchodząc na balkon, mógł na własne oczy zobaczyć, co Kim wyczyniał. Podszedł do Seunlee, by odepchnąć z siłą Taehyunga od dziewczyny, przez co młodszy uderzył w szybę, która rozbiła się od zetknięcia z dłonią chłopaka. Seunlee wystraszona od razu wtuliła się w swojego chłopaka, czując się przy nim bezpiecznie.

- Co ty do cholery wyczyniasz?! - krzyknął w stronę Taehyunga, będąc bardziej zajęty badaniem wzrokiem stanu swojej dziewczyny, a młodszy, będąc w szoku, spojrzał na swoją dłoń pokrytą krwią i wbitym dość sporym odłamkiem szkła. Przełknął ciężko ślinę, chowając za sobą dłoń.

- T-to ona pierwsza zaczęła - powiedział starając się jakoś wytłumaczyć.

- Chciałam go tylko przeprosić, a on mnie zaatakował - powiedziała zapłakana dziewczyna.

- Spokojnie, Seunlee - brunet objął ją swoimi ramionami, chcąc jakoś uspokoić dziewczynę. Taehyung patrzył na nich, będąc w szoku, a łzy same ociekały po jego policzkach. - Taehyung, nie zbliżaj się do Seunlee. Powinienem wezwać policję i wyrzucić cię z tego domu, ale potem o tym porozmawiamy - rzekł z gniewem, by zaraz opuścić balkon z dziewczyną, a Namjoon minął dwójkę udając się do Taehyunga, który stał bezruchu. Widok dwójki będącej tak blisko siebie był dla Taehyunga większym bólem od tego, który otrzymał fizycznie od Jungkooka.

- Nie odchodź.. Nie odchodź.. - odwrócił się napięcie, gdzie minął Namjoona, który patrzył w szoku na Taehyunga. Młodszy pobiegł w stronę Jungkooka, który udał się z Seunlee do jego pokoju. - Nie odchodź z nią! - krzyknął ze łzami w oczach, przez co Jungkook spojrzał na niego bez żadnych emocji, a Joon chcąc powstrzymać Taehyunga, objął go swoimi ramionami. 

- Uspokój się, Tae! - podniósł głos, chcąc jakoś uspokoić Taehyunga, nad którym nie mógł zapanować. 

- Zostaw mnie! - krzyknął, wyrywając się, gdzie odwrócił się w stronę Namjoona, by zaraz przyłożyć swoją zakrwawioną dłoń do ust, chcąc zapanować nad płaczem. 

- Zraniłeś się, opatrzę ci to - powiedział z troską chłopak, a Taehyung pokręcił głową.

- Nie bądź dla mnie dobry, kiedy na to nie zasługuje i tak wiem, że mnie nienawidzisz jak Jungkook - powiedział patrząc ze łzami w oczach na Joona, który pokręcił głową.

- Zawsze będę po twojej stronie, cokolwiek zrobisz - zapewnił go.

- Nie kłam! - krzyknął. - Naprawdę chciałem ją zepchnąć. Czy to nie jest już dobrym powodem, żeby mnie nienawidzić? - zapytał, łapiąc ciężko oddech.

- Ja wiem, że nie jesteś zły - odrzekł pewnie, a chłopak poczuł mocny ucisk w okolicy serca, przez co chwycił się w to miejsce, a Namjoon widząc jak Taehyung pobladł poczuł niepokój. - Proszę cię, pozwól sobie pomóc - podszedł do niego, a młodszy pokręcił głową.

- Nie zbliżaj się do mnie, Namjoon - powiedział z ciężkością w głosie, by ruszyć w stronę swoich drzwi od pokoju. Nie mogąc zapanować nad bólem w klatce piersiowej, czuł, jak obraz rozmazuje mu się przed oczami. Chwycił za klamkę i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi, gdzie powoli ruszył w stronę szafki z lekami, jednak gdy tylko dotknął mebla, ciemność zawładnęła nad jego oczami, przez co upadł, tracąc przytomność.

~

Witajcie ^^ 

Mamy rozdział niespodzianka ^^ Jak wam się podobał? Trochę się działo ^^ Jutro kolejny rozdział ^^ Do zobaczenia 

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top