★・.・:☆Niechciany★・.・:☆
Kuzynostwo słysząc słowa Kim Taehyunga nie mogło po prostu w to uwierzyć. Jungkook patrzył z zaskoczeniem na pięknego przybysza, który przedstawia mu się, jako jego ojczym. Chłopak wyglądający na młodszego od niego oświadcza mu, że jest jego ojczymem. Brunet zaśmiał się pod nosem, nie mogąc uwierzyć w to nieporozumienie. Jego ojciec zawsze miał słabość do kobiet, jednak nie do mężczyzn. Nie mógł uwierzyć w tę brednię, nawet jeśli powiedziała to taka piękność. Urzekająca i zmysłowa niczym zakazany owoc rosnący na drzewie. Nie mógł omamić się tym zaślepiającym urokiem młodego chłopaka.
- Ojczymem? - zapytał, patrząc na chłopaka. - A mogę, wiedzieć ile masz chociaż lat, żeby podawać się za mojego ojczyma? - unosi brew ciemnowłosy, a ten bez żadnego wahania uśmiecha się pewnie, opierając rękę na swojej smukłej tali.
- Dwadzieścia jeden - odpowiada, a Yoongi z Namjoonem parsknęli śmiechem, za co skarcił ich wzrokiem niższy blondynek stojący obok chłopaka.
- Ja mam dwadzieścia trzy i ty śmiesz nazywać się moim ojczymem? - unosi brew ze zdumieniem, zbliżając się do pewnego siebie chłopaka, który w ogóle nie lęka się prawdziwego pana domu, czyli Jeona Jungkooka. Patrzy pewnie w jego oczy, które nawet nie śmią zamrugać, przez co młody właściciel zatraca się w ich czekoladowej głębi. Cisza zapada, a oni dwoje patrzą w swoje oczy, niczym wrogowie i kochankowie, którymi nigdy nie byli. Yoongi szturcha w ramię Jeona, by w końcu zabrał głos. Odchrząka wyraźnie, uciekając wzrokiem od pewnego wzroku młodszego. - Nie wiem, dlaczego tu przyszedłeś, ale mnie nie wrobisz w jakieś historyjki z moim ojcem. On.. - zmierzył chłopca wzrokiem. - Nie umawiałby się z chłopakiem, który mógłby być jego synem - dodał z przekąsem.
- Ale tak było. Możesz nie wierzyć, ale twój ojciec był chorym zbokiem mającym dziwne fetysze - nie owijał w bawełnę, mówił, jak czuł, nie przejmując się tym jak kuzynostwo i sam Jungkook na niego spojrzą. - Tak. Był we mnie zakochany, że wziął ze mną ślub i czy chcesz, czy nie...jestem twoim ojczymem oraz panem tego domu - dodał z uśmiechem, który miał okazać z jego strony sympatyczność, jednak Jungkook oraz jego kuzynowie wyczuwali w tym coś niepożądanego, a raczej coś, czego powinni się strzec.
- Nie wiedziałem o żadnym ślubie, a mój ojciec niczego mi nie powiedział. Tak samo nie wiadomo, czy jesteś zapisany w testamencie ojca. To, że byłeś jego dziwką, nie znaczy, iż wszystkie swoje dobra oddałby komuś takiemu jak ty - rzekł srogo Jeon obawiając się młodego chłopaka. Mimo że jego ojciec miał kochanki, nigdy mu żadnej z nich nie przedstawił ani nigdy z żadną się nie wiązał, a tu nagle wychodzi chłopiec młodszy od niego i oświadcza, że jest jego ojczymem i wdowcem po jego ojcu. To nie mieściło się w głowie Jungkooka. I w jego głowie krążyło pytanie - Kim jest nieznajomy chłopak?
- Ale oddał, jak dobrze wiesz.. Odziedziczyłeś tylko połowę majątku swojego ojca, a druga część należy do mnie, dzieciątko - rzekł pewnie puszczając mu oczko, a w chłopaku zawrzał gniew. - Jimin, weźmy nasze walizki i się rozgośćmy, bo ci panowie raczej do miłych nie należą - dodał patrząc na trójkę z triumfem, by zaraz udać się w stronę domu. Goście patrzyli na obcych przybyszy, dociekając się, czego chcą i kim są. Jednak trójka chłopców nie miała w tej chwili ochoty na tłumaczenia. Przerwali imprezę, każąc wszystkim gościom opuścić posiadłość Jeonów.
Jimin wraz z Taehyungiem rozgościli się w nowym domu, gdzie wybrali sobie jedne z lepszych pokoi. Brunet podszedł do okna, gdzie patrzył na rozchodzących się gości, po czym odszedł, rozglądając się po dużym pokoju, który wybrał dla siebie. Uśmiechnął się mimowolnie na widok tego, co posiadał. Podobało mu się to miejsce, mimo że była to wieś. Chciał tutaj zostać i posiadać to, co mu się należało. Spojrzał na wchodzącego do jego pokoju Jimina, który spojrzał z podziwem na nowy pokój Taehyunga.
- Wow..ale sobie pokój wybrałeś. Ja jestem trochę skromniejszy - rzekł w jego stronę, a Taehyung usiadł przy toaletce, gdzie spojrzał w lustro, patrząc z pewnością w oczach na swoje odbicie.
- Ty możesz sobie być skromny, a ja potrzebuję więcej - uśmiechnął się pewnie, a Jimin spojrzał na niego, marszcząc brwi.
- Przecież już masz połowę tego domu i majątku tego starucha - powiedział patrząc z niedowierzaniem na przyjaciela. - Czego ty jeszcze chcesz? - zapytał, wiedząc, że Kim coś planuje i te plany naprawdę nie są jakimiś dobrymi zamiarami.
- Chce pozbyć się tej trójki z tego domu, a w tym syna Jeona - odpowiedział z pewnością w głosie w ogóle nie żartując. Jimin westchnął cicho, wiedząc, że jeśli Taehyung czegoś chce, to zawsze to otrzymuje.
- Nie będzie ci łatwo się ich pozbyć. Widać, że trzymają się razem. Mogą być silniejsi od ciebie, Taehyung. Nie lepiej zostawić to, jak jest? - zapytał, siadając na łóżku nowego właściciela.
- Nie! - odwrócił głowę w jego stronę, mając mord w oczach. - Nie chce ich tutaj! - podniósł głos, a Park westchnął głęboko. - Oni pokazują mi swoją wyższość, a to dopiero początek wolę pozbyć się robaków, bo jeszcze zaczną się rozmnażać - pokręcił głową z oburzeniem.
- To, co ty zamierzasz? - zapytał blondyn, a na ustach jego przyjaciela zakwitł chytry uśmiech.
- To, co zawsze. Oczarować i skłócić. Chce widzieć jak się pozabijają z zazdrości - rzekł zakładając nogę na nogę.
- No chyba nie zrobisz tego - pokręcił z niedowierzaniem głową Jimin.
- Zrobię to, na co mam ochotę. Widziałeś, jak nas przyjęli. Potraktowali mnie, jakbym był jakąś dziwką - warknął niemile. - Syn Jeona pożałuje, że ze mną zadarł - mruknął mrużąc swoje oczy.
- Ale nie gadaj.. Przystojny jest - uśmiechnął się do siebie Jimin oczarowany synem starszego Jeona. - Przy jego ojcu wygląda, jak bóg seksu - zachichotał, a Taehyung wywrócił oczami. - I nie wywracaj tymi oczami. Widziałem, jak oczy ci się zaświeciły na jego widok - zaśmiał się.
- Proszę cię, Jimin - pokręcił głową. - Może zafascynowała mnie jego uroda, ale ja wolę starszych - rzekł dumnie.
- Jest straszy - zauważył Jimin uśmiechając się głupio.
- O dwa lata. To za mało, jak na moje wymagania - powiedział z rozbawieniem.
- No tak, ty wolisz starych i takich co da się naciągnąć - pokręcił głową Jimin.
- I takich, co już nie po ruchają - dodał przez śmiech, a Jimin zaśmiał się razem z nim czasem w ogóle nie rozumiejąc podejścia Taehyunga.
- Zresztą ty i tak masz już kogoś - zauważył Jimin. - I nie jest to jakiś stary dziad, a prawdziwy facet - zaśmiał się blondyn. Taehyung odwrócił się przodem do lustra, gdzie spuścił swój wzrok, wysilając się na uśmiech.
- To prawda.. - westchnął cicho.
- Dlatego nie przejmuj się synem Jeona i jego kuzynostwem od siedmiu boleści. Masz już wiele, Tae - rzekł ze spokojem Park podchodząc do przyjaciela, gdzie stanął za krzesłem i chwycił chłopaka za ramiona. Uśmiechnął się do swojego odbicia, w którym widział Taehyunga posyłającego mu mimowolny uśmiech.
- Ach.. Masz rację, ale zrozum moje żądze, Jimin. Pragnę wszystko im odebrać, dobijając każdego z nich małymi kroczkami... - Jimin patrzył niepewnym wzrokiem w odbicie Kima, którego oczy były przepełnione żalem i gniewem.
~
Brunet stąpał nerwowo po okolicach stajni, gdzie nie mógł pozbierać swoich myśli. Był zdenerwowany, gdy w jego głowie słyszał niski głos pięknego chłopaka. "Jestem twoim ojczymem" - Jak on mógł być tak bezduszny i bez żadnego uprzedzenia zjawić się w jego życiu i jego kuzynostwa, którzy swoją drogą już nienawidzili nowego pana domu uważając go za "materialną dziwkę". Jungkook nie pochwalał takich obelg, jednak czuł się rozgniewany w sposobie, w jakim młodszy chłopak o imieniu Taehyung bezpośrednio im się przedstawił.
Zmierzwił swoje ciemne włosy i nabrał do płuc powietrza. Niby to miało ostudzić jego żar w sercu, który był tak niepokojący, że aż samego siebie się lękał. Czy to z powodu gniewu o ślub młodszego z jego ojcem? Czy to może reakcja na jego zapierającej dech w piersiach urodzie? - Sam nie wiedział, do czego zmierza jego serce, jednak rozum nie funkcjonował normalnie. To było pewne.
Coś było w tym chłopaku, że z pewnością nie on jeden dał się oczarować tej niewinnej twarzyczce, hipnotyzujących oczach, które pożerały twoją normalność i miałeś ochotę być u jego stóp, tylko po to, by posiadać go całego. Brunet podszedł do studni z wodą, gdzie zamoczył swoją twarz chłodną wodą.
To nie było normalne, a przynajmniej dla niego. Nie mógł zabłądzić przez urok chłopaka, który z pewnością pragnie wykorzystać swoją posadę przeciwko niemu. Musiał się obudzić i wziąć się w garść dla siebie, swoich kuzynów i dziewczyny.
Dwójka kuzynostwa widząc Jungkooka przy studni ruszyła w jego stronę. Dwójka, żegnając wszystkich gości, chciała jak najszybciej porozmawiać z kuzynem.
- Jungkook, musimy porozmawiać o tej dwójce - zaczął z powagą Yoongi, a Jeon zwrócił się w stronę dwójki, wiedząc, że z tą rozmową nie można zwlekać.
- Rozmawialiśmy z Yoongim i stwierdziliśmy, że nie mogą oni tutaj zostać - powiedział Namjoon, który jakoś nie cieszył się na wiadomość o nowych lokatorach w domu, a tym bardziej zupełnie obcych mu ludziach.
- Wiem o tym, ale nie możemy teraz nic z tym zrobić - odrzekł brunet, który otarł dłońmi swoją twarz. - Wezwę mecenasa mojego ojca, by sprawdził dokładniej testament ojca. To z pewnością musi być jakieś nieporozumienie - dodał pokręcając głową, by zaraz otworzyć swoje powieki, których długie czarne rzęsy były mokre od wody. - Dajcie mi trochę czasu. Ściągnięcie go tutaj potrwa dwa dni - popatrzył się na dwójkę.
- Dobrze. Nie chcemy wywierać na tobie presji, jednak ten "małżonek" twojego ojca w ogóle mi się nie podoba. Jego zachowanie jest wręcz odpychające - rzekł z oburzeniem Yoongi, który nie lubił nowych ludzi, tym bardziej takich co nieproszeni wchodzą na jego teren.
- Nie martw się. Mnie też się on nie podoba. Mimo wszystko musimy ich ugościć - westchnął głęboko brunet, drapiąc się po karku.
- Jeśli mamy ich ugościć, to z chęcią zrobimy to, ale gotując im piekło na ziemi - powiedział zdecydowanie Nam. Jungkook nie mógł nic poradzić na zachowanie swojego kuzynostwa. Sam również miał ochotę zgotować piekło w domu tej dwójce, jednak to nie pasowało do jego spokojnego charakteru. Rzecz w tym, że czuł się on bezradny przez pojawienie się Kim Taehyunga. Nie pojmował tego, co z nim zrobiło jego zjawienie się, ale miał ochotę na wyrzucenie go ze swojego domu. Nie chciał mieć go blisko siebie, ponieważ bał się tych chaotycznych uczuć tworzących się w jego sercu i głowie. Trudne zjawisko, z którym się jeszcze nigdy nie spotkał.
- Przez niego i jego koleżkę nasza coroczna impreza stała się pośmiewiskiem całego miasteczka. Ludzie są ciekawi i będą teraz tworzyć różne plotki na nasz temat. Nie chce, żeby Eunbi jeszcze bardziej się ode mnie odsunęła - westchnął z niezadowoleniem Yoongi, a Jungkook położył swoją dłoń na jego ramieniu.
- Nie przejmuj się opinią ludzi. Zresztą, zamiast latać za tą kobietą i cały czas się upijać pomógłbyś mi i Namjoonowi w pracy - rzekł ze spokojem Jeon, a Min wywrócił oczami. - Impreza się nie udała, ale nie możemy się przez to załamywać. Teraz musimy zrobić coś, żeby Taehyung i jego kolega wyjechali z miasta - dodał patrząc to na jednego, to na drugiego.
- Ale co możemy zrobić, żeby ich wypędzić ? - zapytał z zaciekawieniem Namjoon.
- Myślę, że oni nie są przyzwyczajeni do życia na wsi, więc samo to ich odstraszy - powiedział z namysłem Yoongi, a dwójka przytaknęła na jego słowa. - Poza tym, jeśli będziemy dla nich oziębli, sami zdadzą sobie sprawę, że nie warto tutaj mieszkać - dodał z chytrym uśmieszkiem.
- Może to wypali. Gorzej będzie, jeśli to na nich nie zadziała - westchnął ciężko Nam.
- To wymyślimy coś innego. Do czasu przyjazdu mecenasa musimy, jakoś przeżyć ich obecność - rzekł niespokojnie Jungkook, który po tych słowach ich opuścił, idąc w stronę domu, gdzie dwójka patrzyła za swoim kuzynem.
- Jungkook dziwnie się zachowuje od przyjazdu tej dwójki - zauważył Namjoon zerkając na Mina.
- Zgodzę się z tobą. On zawsze jest spokojny, a teraz jest jakiś bezładu i składu - odrzekł Yoongi zerkając na Joona, który przytaknął głową na jego słowa. - A mógł już zaręczyć się Seunlee i mieć spokój, ale i tak nie może z tym zwlekać - dodał Min, a Namjoon niechętnie pokiwał głową, po czym dwójka udała się w stronę domu, gdzie wchodząc do środka zatrzymali się przed Jungkookiem, który stał w progu wejścia do salonu. Wyjrzeli zza Jeona pleców, a widząc stojącą dwójkę przed nimi, obydwaj zmarszczyli brwi. - Co się dzieje? - zapytał Min, zerkając na stojącego bez wyrazu kuzyna.
- Może sam im powiesz co zamierzasz - rzucił Jeon w stronę młodszego, który patrzył bezwzględnie na całą trójkę.
- O co chodzi? - zapytał z niezrozumieniem Namjoon.
- Wasz kuzyn jeszcze nic nie odpowiedział, ale ja wam powiem i może wy zdecydujecie za niego - rzekł z uśmiechem Kim, który badał wzrokiem Namjoona i Yoongiego, by zaraz wlepić swoje oczy w syna starego Jeona. - Chciałbym, żebyśmy zjedli razem kolację jak rodzina i się poznali, ale Jungkook chyba nie chciał za was decydować - powiedział z zadowoleniem, a na jego twarzy było widać pragnienie dominacji, co nieco irytowało bruneta.
- I dobrze zrobił. Nie będziemy jedli kolacji z obcymi ludźmi - warknął niemile Yoongi, a Kim spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Dokładnie. Jedzcie sobie sami we dwoje. My was nie przyjmujemy do naszej rodziny - dodał Namjoon z pewnością w głosie, a Jimin patrzył na nich z niedowierzaniem.
- Sam słyszysz. Nie chcą z wami jeść i ja również, więc lepiej nie myśl sobie o rodzinnych obiadkach i kolacjach - rzekł niemile Jeon w stronę pięknego chłopca, który nie odrywał od niego swoich oczu.
- Jak chcecie. Być może się pośpieszyłem z tym. Wybaczcie w takim razie za moją bezpośredniość - przeprosił ich, jednak cała trójka jakoś nie przyjęła jego przeprosin.
- Takie dziwki jak ty, tylko chcą coś za coś - rzucił niemile Min, by zaraz odejść z Namjoonem do swoich pokoi, a młodszy spojrzał za nimi bezemocjonalnie, jakby w ogóle nie ruszyły go słowa Yoongiego. Jungkook obserwował go i bez żadnego słowa odszedł, zostawiając dwójkę samych. Nie chciał widzieć go tak blisko, jednak samo jego zachowanie i sposób bycia odrzucał go od niego, a zarazem jakaś niewidzialna siła ciągnęła go do Kima.
- Mogliśmy się tego spodziewać, Tae - Jimin spojrzał na stojącego bez ruchu brązowowłosego. - Po co im to proponowałeś? - zapytał z ciężkim westchnięciem.
- Żeby sprawdzić ich podejście do mnie - odpowiedział od razu, po czym spojrzał na Jimina. - Mają mnie za intruza w ich domu, więc dopiero mnie poznają - rzekł przepełniony dumą.
- Boże.. Taehyung, nie unoś się dumą i po prostu ich zignoruj - powiedział blondyn.
- Nie. Ja uniosę się dumą, jeśli pozbędę się ich z tego domu i wszystko będzie moje. Jak odejdą, będę dopiero spełniony. Jeśli chcą mi utrudnić pobyt tutaj, to ja utrudnię im życie.
■
Witajcie! ^^
Rozpoczynamy już nową książkę. Mam nadzieję, że wam się podoba kochani ^^
Czekam na wasze:
♡Głosy i Komentarze♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top