★・.・:☆Miłość Yoongiego★・.・:☆
Minęło kilka dni, a Taehyung wciąż nie mógł uwierzyć w to, że dni tak szybko mijały, a brak obecności Jungkooka tak bardzo go zasmuca. Powinien o nim nie myśleć, powinien wyrwać go ze swojego serca, a co on robi? Śpi w jego pokoju, chcąc pamiętać zapach starszego. Zamiast go wyrzucać z serca, to jeszcze bardziej siebie tym wszystkim dołuje. Albo nie. On truje się własnymi uczuciami do Jeona. Nigdy nie sądził, że pozbycie się uczuć jest takie trudne. Pragnął uwolnić się od tego ciężaru, który na nim pozostał, ale to nie było takie łatwe. Za bardzo w to wszystko wszedł i zbyt szybko stracił siebie dla Jeon Jungkooka.
Westchnął głęboko, podnosząc się do siadu, by swoim sennym wzrokiem rozejrzeć po pokoju bruneta. Czasami sam nie zdawał sobie sprawy z tego, kiedy tak naprawdę tutaj przychodził, mając na świadomości to, że kiedy Jungkook wróci, ten pokój nie będzie już tylko jego, a również Seunlee. Ten fakt cholernie zasmucał chłopaka, który oparł swój podbródek na dociśniętych do klatki piersiowej kolanach. Musiał w końcu wziąć się w garść i zacząć nienawidzić oraz urzeczywistniać swoją zemstę, ale coś w tym wszystkim go powstrzymywało.. Mianowicie wiadomość, którą otrzymał po ślubie dwójki.
Ta wiadomość tak bardzo sprawiła, że zaczął się bać. Wiedział, że jak tylko on się pojawi, jego plany i chęci zemsty obrócą się tylko przeciwko niemu. Już teraz wiedział, że przez cały ten czas był blisko i wiedział o jego smutku związanym ze ślubem Jungkooka i Seunlee. Czy wiedział również o jego uczuciach? Cholernie się bał i wolał uciec niż tutaj zostawać, ponieważ kara za zakochanie się w Jungkooku będzie jedną z tych najgorszych, że tylko on na tym wszystkim ucierpi za zdradę osoby, do której należał. Tylko czy uda mu się uciec przed nim? Czy w ogóle stać go na to, aby mu się sprzeciwić? Nie. Cokolwiek z nim zrobi, to on nie ucieknie i nie sprzeciwi się jego dominacji. Nie potrafił żyć bez niego, a jego życie i cały on należał, tylko do niego.
Nikt nie był w stanie uwolnić go od jego przeznaczenia. Tutaj tylko śmierć uwolni go z tego całego brzemienia. Łzy ociekały po jego policzkach, a ciężkie uczucie w jego klatce piersiowej sprawiało, że dusił się przez samo obrzydzenie samym sobą. Obraz tych oczu oraz czerwonej, jak krew szminki na ustach, doprowadzał go do niekontrolowanego drżenia jego spanikowanych dłoni. Choć jak bardzo zależało mu na Jungkooku i jego nieszczęściu, tak on sam nie mógł nigdy liczyć na własne szczęście. Czy to właśnie było zazdrością o całe życie bruneta? Jakie to wszystko miało właściwie znaczenie, skoro nie mógł go zatrzymać przed tym ślubem? Jak bardzo starał się udowodnić w swoich pocałunkach uczucia do niego, tak on nigdy nie potrafił ich dostrzec. To jak ktokolwiek mógłby dostrzec, że jego życie było jednym wielkim gównem, a on stał się jedynie bezwartościową dziwką?!
Że był nic nieznaczącym człowiekiem.
~
Dzisiejszego dnia wszyscy domownicy przyszli do jadalni na obiad, który zamierzali zjeść razem, nawet jeśli Yoongiemu nigdy ta tradycja się nie podobała, to musiał po prostu do niej przywyknąć. Z drugiej strony dzisiaj absolutnie nie miał niczego do powiedzenia. Jego humor nie był ani zły, ani dobry. Dzisiaj czuł się po prostu smutny. Wszyscy, zasiadając do stołu, wzięli się za jedzenie, a Jimin był naprawdę zdumiony, że nie słyszy jakiegoś zgryźliwego tekstu ze strony Mina.
- Dzisiaj chciałbym trochę pojeździć konno, ktoś z was się dołączy? - zapytał nagle Namjoon patrząc na chłopaków.
- Nie mam nastroju na to - odpowiedział od razu Yoongi, który zaraz napił się soku.
- Ja też - dołączył do niego Jimin.
- A ty Hoseok, Taehyung? - zapytał z nadzieją Joon.
- Ja chętnie bym poszedł, ale obiecałem pomóc Jinowi w jego pracy. Teraz kiedy nie ma Seunlee do pomocy potrzebuje jeszcze jednej pary rąk - odpowiedział Hoseok, któremu ciężko było odmówić Namjoonowi.
- Oh... rozumiem - szepnął pod nosem Joon.
- Ja z tobą pojadę - odezwał się po chwili Taehyung, który jako jedyny postanowił potowarzyszyć Namjoonowi. Od kilku dni widział, że Joon nie jest w dobrym humorze i wolał dowiedzieć się, co leży jego przyjacielowi na sercu.
- Cieszę się, że chociaż ty chcesz, Taehyung - uśmiechnął się z wdzięcznością.
- A ma jakiś inny wybór? - burknął Min.
- Nie mów tak, Yoongi - pokręcił głową Jimin, a Hoseok szturchnął łokciem Jimina chcąc mu dać znać, aby pamiętał o tym, że miał trzymać się z dala od Mina i nie prowokować go do kłótni.
- Nie cierpię takich ludzi jak ty. Wszędzie się mieszasz i bronisz innych, jak jakaś dobra wróżka. Na takich ludzi jak ty rzygać mi się chce. Poza tym nie miałeś do mnie w ogóle mówić - powiedział ze zdenerwowaniem w oczach patrząc na blondyna, który zmarszczył swoje brwi. Namjoon westchnął ciężko, wiedząc, że za chwilę dojdzie do niepotrzebnej wojny między tą kłótliwą dwójką.
- A kim ty niby jesteś, żeby zabraniać mi, odzywać się do takiego zera jak ty?! - zapytał ze zdenerwowaniem Jimin, który uderzył swoją piąstką w stół.
- Skoro jestem takim zerem, to kurwa w ogóle nie powinieneś tego chcieć! A to zero nie chce cię słuchać, a tym bardziej widzieć! - podniósł głos zdenerwowany, by wstać od stołu, a Jimin spojrzał na niego ze zdumieniem.
- No jak zwykle uciekasz od rozmowy ze mną, więc się potem nie dziw, że nie daje ci spokoju. Bo wiesz? Może mi ciebie żal? Może chciałbym ci jakoś pomóc? - zapytał z bezradnością, by wstać. Oczy Jimin i Yoongiego spotkały się ze sobą, emanując zupełnie sprzecznymi emocjami wobec siebie.
- Nie potrzebuje twojej pomocy, a tym bardziej twojego współczucia - warknął, by zaraz odejść od stołu, a Hoseok, jak i Namjoon patrzyli na dwójkę z zaskoczeniem.
- Po co się z nim kłócisz, Jimin? - zapytał z westchnięciem Hoseok, który wolał, aby Jimin trzymał się z dala od toksycznego Yoongiego.
- A ty, dlaczego mówisz mi co mam robić?! - zapytał ze zdenerwowaniem Jimin, który jak Yoongi opuścił jadalnie.
- Co ja mu zrobiłem? - zapytał z zaskoczeniem Jung, a Taehyung kończąc jeść, odłożył sztućce, by spojrzeć na swojego przyrodniego brata.
- Mówisz mu, że nie powinien chodzić za Yoongim, kiedy Jimin tego chce. Jestem zdania, że trzeba dać Jiminowi wolną rękę, skoro mu na tym tak bardzo zależy. Niech robi to, co czuje - powiedział w jego stronę Taehyung, który emanował spokojem.
- Ale on wie o tobie - powiedział bezradnie Hoseok.
- Co o nim wie? - zapytał z zaciekawieniem Namjoon.
- Nic wielkiego - zaśmiał się nerwowo Jung.
- To, co z tego? Nawet jeśli to wyzna, to nie zabronię Jiminowi robić tego, co chce ze względu na mnie. Jimin nie chce źle dla Yoongiego. Albo się nienawidzą, albo wręcz przeciwnie - wzruszył ramionami, a Hoseok myślał nad słowami brata. - To kiedy idziemy na tę przejażdżkę, Namjoon? - zapytał w stronę Joona, który przyglądał się dwójce z niezrozumieniem.
- Możemy już iść - odpowiedział mu. Namjoon mógł stwierdzić, że obiady w ich domu zawsze kończyły się kłótniami i wiedział, że to zbyt szybko się nie skończy tym bardziej, kiedy zamieszka z nimi jeszcze Seunlee, za którą nie przepadł.
~
Jimin siedział połowę dnia w swoim pokoju, czując się cholernie złym na wszystkich, a tym bardziej na Yoongiego, który tak bardzo go nie lubił. Nie rozumiał, co takiego złego zrobił chłopakowi, że tak bardzo go nie lubił. Przecież zawsze wszyscy go lubili, a on od samego początku sprawiał wrażenie osoby, która nie darzy go żadną sympatią, tym bardziej powodując jego wypadek na koniu. Nawet ostrzegł Yoongiego przed planami Jungkooka i Namjoona, którzy chcieli go wysłać na leczenie, a on pomimo jego starań dalej go nie lubił.
Było mu smutno i czuł się jak jakiś zły człowiek, którym przecież nie był. Jak taki człowiek, jak Min Yoongi mógł sprawiać mu tyle bólu? Był gorszy od faceta, dla którego wziął kredyt i zostawił go z nim samego. Yoongi swoimi słowami pokonywał wszystkich. Chciał mu pomóc wyjść z alkoholizmu, a on ma go za jakiegoś psychola? Pokręcił zdenerwowany głową, by dłońmi otrzeć swoje mokre od łez policzki.
Musiał wyjść z tego domu i się napić, bo inaczej zwariuje z tych wszystkich nerwów. Trochę było mu przykro, ponieważ nie miał z kim udać się na miasto, ale nie miał innego wyboru, jak iść samemu. Ogarnął się w miarę możliwości i opuścił swój pokój, schodząc na dół. Rozejrzał się wzrokiem, mając nadzieje, że może kogoś spotka, ale niestety nikogo prócz pracowników nie było. Opuścił samotnie dom, gdzie udał się znaną drogą w stronę centrum miasteczka. Było już ciemno, a nie oświetlona droga była dla niego jedynie małym utrudnieniem. Żałował tego, że nie zabrał ze sobą jakieś latarki, która pomogłaby mu dojść bezpiecznie. Po przejściu długiej drogi znalazł się w centrum, gdzie rozejrzał się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do napicia się. Słysząc głośną muzykę i ludzi w tutejszym barze postanowił się tam udać. Gdy tylko przekroczył próg baru, mógł zauważyć, że odbywa się tutaj jakieś huczne przyjęcie, przez co chciał się wycofać, jednak zauważając siedzącego samotnie przy jednym stoliku Yoongiego, postanowił zostać.
Wszedł w głąb baru, gdzie podszedł do stolika Yoongiego, który nawet nie zauważył jego obecności. Jimin widział smutek na twarzy Mina, który zapijał go jedynie alkoholem. - Mogę się dosiąść? - zapytał niepewnie blondyn, a ciemnowłosy uniósł na niego swój wzrok. Widząc Jimina początkowo chciał na niego nawrzeszczeć i wygonić go, jednak coś sprawiło, że zrobił zupełnie coś innego.
- Siadaj - powiedział z westchnięciem, a Jimin słysząc jego pozwolenie, dosiadł się do stolika chłopaka, siadając naprzeciw niego. - Śledziłeś mnie czy może zachciało ci się napić? - zapytał, unosząc brew.
- To drugie - odpowiedział spuszczając wzrok na drewniany blat, a Yoongi odsunął się od stolika, by wstać i odejść. Zaskoczony Jimin spojrzał za chłopakiem, który udał się w stronę baru. Teraz nie wiedział, czy chłopak zamierza do niego wracać, a on powinien tutaj jak głupiec czekać, ale widząc idącego w jego stronę Yoongiego z kieliszkiem i pełną butelką tequili odczuł ulgę. Chłopak zajął swoje miejsce, gdzie postawił kieliszek dla Jimina.
- Skoro masz chęci do picia, to napij się ze mną - powiedział otwierając butelkę alkoholu, a Jimin spojrzał niepewnie na butelkę, nigdy w swoim życiu nie próbując tego mocnego alkoholu. Polewając Jiminowi i sobie spojrzał na niepewną twarz chłopaka. - Cykasz się? - uniósł brew.
- Oczywiście, że nie - zaprzeczył nie chcąc wyjść przed chłopakiem na jakiegoś słabeusza, którym w sumie był. - To do dna - chwycił za kieliszek, by wypić całą zawartość kieliszka i oh..jak piekło czuł się, jakby teleportował się do bram piekielnych, tym jednym kieliszkiem. Skrzywił się, chwytając dłonią za gardło, a obserwujący go Yoongi zaśmiał się pod nosem, podając mu plasterek cytryny.
- Weź to, to ci trochę przejdzie - powiedział, a Jimin wręcz wyrwał mu plasterek cytryny, by przyłożyć jej kwaskowaty sok do ust. Podziałało. Jimin odetchnął z ulgą, a Yoongi roześmiał się, widząc dramatyczną scenę chłopaka. - Pierwszy raz pijesz tequile, co nie? - zapytał z rozbawieniem w oczach.
- Em.. Jakoś nigdy nie było okazji do jej spożycia - wytłumaczył nieco zawstydzony swoim żenującym popisem odwagi.
- Chciałem ci dać tę cytrynę przed napiciem się, ale ty ruszyłeś tak szybko, że nie zdążyłem tego zrobić - powiedział pokręcając głową, po czym sam się napił, a Jimin przyglądał się chłopakowi, który w ogóle nie miał problemu z napiciem się tego piekielnego alkoholu. Z drugiej strony rozbawił Yoongiego i mógł usłyszeć jego śmiech, kiedy widział wcześniej smutek na jego twarzy.
- Zawsze tutaj jesteś? - zapytał nagle blondyn, a wyraz twarzy Yoongiego zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni.
- Tak - odpowiedział ponurym tonem, a Jimina naprawdę ciekawiło, dlaczego akurat to miejsce jest drugim domem Yoongiego. Wchodząca na salę piękna dziewczyna zwróciła uwagę Yoongiego, co Jimin od razu zauważył, patrząc w jej stronę. Widział już tę dziewczynę na festynie i słyszał o niej tylko złe słowa od Namjoona czy Jungkooka. Miała coś wspólnego z Yoongim, a on chciał się dowiedzieć, co takiego. Gdy do dziewczyny podszedł również znany przystojny chłopak, na twarzy ciemnowłosego można było zobaczyć, jedynie żal i smutek.
- Proszę o uwagę! - zawołał chłopak, przez co w lokalu powstała cisza. - Cieszę się, że tak wielu ludzi przyszło do mojego lokalu dzisiejszego dnia, a wiemy, że dzisiejszy dzień jest bardzo wyjątkowy. To dzisiaj mija równy rok od mojego ślubu z tą przepiękną kobietą - rzekł zwracając swój wzrok na dziewczynę, która uśmiechnęła się na jego słowa. - Eunbi, choć mija już rok, to moje uczucia względem ciebie wciąż są takie same - dodał, a Jimin patrzył to na dwójkę, to na Yoongiego, który zacisnął swoje dłonie w pięści.
- Moje również, kochanie - powiedziała z uśmiechem dziewczyna, która spotykając rozżalony wzrok Yoongiego spoważniała. Wszyscy w barze zaczęli gratulować dwójce, jednak Eunbi czując pocałunek swojego męża na policzku nie potrafiła oderwać swojego wzroku z Yoongiego.
- Coś cię łączyło z tą dziewczyną? - zapytał Jimin zerkając na Yoongiego, który zwrócił swój wzrok na niego.
- Nie powinno cię to interesować - mruknął chłodno, a Jimin czuł, że ciężko będzie z Mina wyciągnąć prawdę.
- Wiem, ale najwidoczniej przyszedłeś tutaj, żeby tylko siebie dręczyć - powiedział krzyżując swoje ręce, a chłopak westchnął ciężko, nie mogąc się nie zgodzić z upartym blondynem.
- Masz rację. Przyszedłem tutaj patrzeć, jak moja była dziewczyna świętuje z moim najlepszym przyjacielem ich rocznicę ślubu - wyznał ciemnowłosy, a Jimin rozchylił w zaskoczeniu swoje usta.
- Jesteś masochistą, tak? - uniósł z niedowierzaniem brwi.
- Powiedzmy - polał sobie i Jiminowi alkoholu, by odstawić butelkę i się napić. Jimin nie mógł uwierzyć w to, co robił Yoongi, tym bardziej że to, co robił, było wręcz sadystyczne dla serca. Podchodząca do ich stolika Eunbi spowodowała, że Jimin spojrzał na nią ze zdumieniem tym bardziej, kiedy usiadła obok Yoongiego.
- Yoongi, cieszę się, że przyszedłeś - powiedziała w jego stronę z uśmiechem na ustach.
- Nie wiem, czy jest tu coś, z czego można się cieszyć - rzekł obojętnie w jej stronę Yoongi, a dziewczyna przeszła swoją uwodzicielską dłonią po jego ramieniu, przez co Jimin wytrzeszczył oczy, nie spodziewając się takiej arogancji ze strony mężatki.
- Wiem, że masz do mnie żal, ale ja nie zapominam o mężczyznach, którzy kiedyś byli moi - powiedziała w jego stronę, a blondyn, słysząc jej słowa, rozchylił w zaskoczenia swoje wargi. - Na tobie zawsze będzie mi zależało - dodała. Jimin miał nadzieje, że Yoongi nie da się wrobić w jej manipulujące słowa tym bardziej, kiedy w pobliżu był jej mąż. To było jakieś istne szaleństwo i sam miał ochotę otrząsnąć tę dziewczynę.
- Eunbi...nie masz wstydu - pokręcił głową Yoongi. - W dniu, kiedy wyszłaś za Jaesoo zniszczyłaś wszystko, co mieliśmy i to na zawsze - powiedział kierując swoje nienawistne spojrzenie na dziewczynę. - Lepiej idź sobie. Nie chce mieć przez ciebie problemy, tym bardziej z nim. Bo on nie potrafi zrozumieć, że ma dwulicową żonę - dodał, a dziewczyna spojrzała na niego z niezadowoleniem na twarzy.
- Masz żal, ale nie musisz udawać, że jestem ci obojętna - powiedziała z pewnością w głosie. - Nie pozwolę ci nigdy zapomnieć o mnie - dodała, by zaraz wstać i odejść w stronę baru. Jimin spojrzał za dziewczyną z niedowierzaniem w oczach, by zaraz skierować swój wzrok na Yoongiego, który napił się po raz kolejny.
- Nie mogę na ciebie patrzeć! - podniósł głos blondyn, zaskakując swoim tonem ciemnowłosego.
- O co ci chodzi? - zapytał z niezrozumieniem.
- Nie mogę patrzeć, jak dajesz się manipulacji tej dziewczyny. Mimo że ją odtrącasz, to nie potrafisz o niej zapomnieć i swoje smutki przelewasz na alkohol, myśląc, że chociaż w taki sposób uda ci się o niej zapomnieć, ale to nie prawda. O to jej właśnie chodzi, żebyś cały czas był u jej stóp. Serio nie cierpię takich zarozumiałych lasek, które myślą, że mogą bawić się czyimiś uczuciami. Myślę, że stać cię na coś lepszego, Yoongi - powiedział ze zdenerwowaniem w oczach.
- Gadasz jak Jungkook i Namjoon - westchnął ciężko. - Chociaż Jungkook dołączył do jej poziomu - dodał, a Jimin jedynie pokręcił głową. - Nie umiem o niej zapomnieć, bo ją cały czas kocham, ale nienawidzę jej, bo mnie zdradziła - uderzył pięścią w stolik.
- Jesteś głupi - pokręcił głową. - Myślisz, że życie kończy się tylko na jednej nieudanej miłości? Wcale nie. Jeśli ona nie doceniła twoich uczuć, to nigdy nie zasługiwała na ciebie - powiedział chcąc dotrzeć do chłopaka.
- Z pewnością masz rację - zgodził się z nim. - Ale to nie jest wcale takie łatwe jak mówisz - spojrzał w oczy Jimina.
- Miałeś rok, żeby się z tym pogodzić, a ty wolałeś przejąć butelkę i żyć w taki sposób, gdzie ta dziewczyna śmieje ci się w twarz. Myślałem, że jesteś silniejszy - powiedział patrząc na niego z zawiedzeniem.
- Wcale mnie nie znasz, żeby w taki sposób oceniać - powiedział patrząc na niego ze zdenerwowaniem w oczach. - Kim ty do cholery jesteś, żeby patrzeć na mnie w taki sposób?! - zapytał, tracąc cierpliwość do chłopaka, po czym wstał, odchodząc w stronę wyjścia, a Jimin zmarszczył swoje brwi nie mogąc tym razem pozwolić Yoongiemu uciec od tej rozmowy. Sam nie wiedział, dlaczego tak bardzo zależy mu na chłopaku, jednak im bardziej Yoongi się stawiał, tym bardziej on nie mógł pozwolić mu odejść. Pobiegł w stronę wyjścia, gdzie przy drodze zobaczył ciemnowłosego. Przyspieszając swoimi krokami, chwycił chłopaka za rękę, by ten napięcie odwrócił się w jego stronę.
- Nie pozwolę ci teraz odejść, Yoongi - powiedział z desperacją w oczach. - Chce ci pomóc, ale żeby to zrobić musisz w końcu powiedzieć, co czujesz. Bo z pewnością potrzebujesz oparcia, które odrzucasz zamykając się w sobie - dodał patrząc w oczy Yoongiego.
- Dlaczego tak ci zależy? - zapytał, patrząc na niego z niezrozumieniem. - Dlaczego tobie bardziej zależy niż mi? - dopytywał, a Jimin nie był w stanie odpowiedzieć mu na to pytanie, kiedy sam nie potrafił odnaleźć w tym wszystkim logicznego wyjaśnienia.
- Bo mi na tobie zależy. Nie potrafię patrzeć na czyjeś nieszczęście, a widząc ciebie nie mogę zrozumieć jak możesz tak samego siebie krzywdzić - wyznał z bezradnością w oczach, a Yoongi pokręcił głową, nie mogąc zrozumieć w ogóle jego czystych intencji.
- Nie lubię takich ludzi jak ty - wyznał. - Odkąd tutaj jesteś, stawiam ci kłody pod nogi, obrażam cię od pedałów i okazuje swoją niechęć do ciebie i twoich przyjaciół.., a ja mam uwierzyć, że ty chcesz dla mnie dobrze? Ludzie nie są tacy i nie mogę uwierzyć w twoje szczere intencje! - wykrzyczał w twarz blondyna, by zaraz wyrwać swoją rękę. Jimin chciał już coś powiedzieć, jednak podchodzący do nich mężczyźni spowodowali, że się wystraszył tym bardziej, kiedy w rękach mieli kije i broń.
- Przepraszamy, że przerywamy wam waszą rozmowę, ale Min Yoongi pójdziesz z nami - powiedział wysoki mężczyzna, który przyłożył do skroni chłopaka pistolet, a Jimin wytrzeszczył swoje oczy, chcąc wołać o pomoc, ale kiedy tylko się wycofał, wpadł na jakiegoś chłopaka, który chwycił go mocno za ramię.
- A co z tym chłopaczkiem? - zapytał zamaskowany chłopak stojący za Jiminem.
- Jest świadkiem, więc zabieramy go ze sobą - powiedział mężczyzna trzymający broń na skroni Mina.
- Zostawcie go. On niczego nie zrobił - powiedział ze zdenerwowaniem Yoongi.
- Ciebie o nic nie pytamy. Niestety był z tobą i jest świadkiem, nie możemy ryzykować - powiedział w stronę Mina, a zaraz do nich podjechała furgonetka, do której wepchnęli Yoongiego i opierającego się Jimina, który był przerażony tą sytuacją.
- Za co nas porywacie?! - zapytał z przerażeniem Jimin, który wiązane miał ręce przez jednego z zamaskowanych mężczyzn.
- Za zbliżanie się do niewłaściwych i zajętych kobiet - odpowiedział Jiminowi, któremu zaraz zawiązał oczy czarną chustą, a Yoongi słysząc odpowiedź chłopaka, wiedział, że jedynie temu winna mogła być Eunbi. Gdy Yoongi również został związany, mężczyźni opuścili tył furgonetki, udając się na przód pojazdu, a Jimina i Yoongiego ogarniała jedynie ciemność oraz niewiedza, co teraz się z nimi stanie.
~
Witajcie ^^
Taki zaskakujący koniec ^^ Yoonminy są w tarapatach, mam nadzieje że rozdział wam się podobał ^^ Do jutra! 💜🐯
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top