★・.・:☆Między młotem a kowadłem★・.・:☆

Następnego dnia Jungkook siedząc w swoim gabinecie, starał się myśleć nad pracą, jednak myśli o Kimie i jego propozycji nie dawały mu spokoju. Jak miał przestać myśleć o czymś, co jest dla niego takie trudne? Nie powinien w ogóle o tym myśleć, jednak chęć poznania nieznanego była w tej chwili silniejsza od racjonalności. Westchnął ciężko, pocierając dłońmi swoją twarz, która była wręcz zmęczona przez natłok myśli w jego głowie. Tylko jedno imię triumfowało w jego głowie i to nie było imię jego dziewczyny. Powinien pójść do jakiegoś terapeuty, zanim będzie za późno. Tylko, co ma mu niby powiedzieć? Że rozważa propozycje dziewiętnastolatka, który chce, żeby był jego tatusiem, a go podnieca sama myśl o dotknięciu tej piękności? Zapewne wziąłby go za wariata i zboczeńca, a w dodatku chorego homoseksualistę z kazirodczym zachowaniem. 

Uderzył głową w biurko, gdzie otwarty miał marker, którym niechcący pobrudził swoje czoło. Jednak nie zdał sobie z tego sprawy, przez to, że w jego głowie wciąż biły się myśli o moralności z zupełnie czymś przeciwnym. Co powinien z tym wszystkim zrobić do cholery? Taehyung pociągał go i był jak spełnienie najgłębszych fantazji mężczyzn i to nie tylko homoseksualnych. On jak za sprawą różdżki zmieniał wszystkie dotychczasowe normy, których każdy facet się trzyma, byleby dla niego zrobić wszystko, a on nie chciał należeć do takiego grona. Nawet jego ojca zmienił, a był kobieciarzem. Nie chciał ulegać wpływowi tej małej osóbki, ale coś głęboko w sercu szalało i zmuszało do zrobienia czegoś wbrew sobie. To był raczej głos serca, a ono pragnęło Kima. Nie ważne w jaki sposób. 

Jungkook podniósł głowę, gdy nagle coś go olśniło. Co, jeśli spróbowałby z Seunlee? Może wtedy te złe myśli w końcu go opuszczą i będzie miał spokój? Może to wina hormonów i zbyt długiego oczekiwania, dlatego takie rzeczy przychodzą mu do głowy. Być może wcale nie chce być tatusiem i dominować nad młodszym chłopcem. Tylko zbyt długo czeka na Seunlee. Może, jeśli to z nią zrobi, w końcu uwolni się z tych złych sideł. Pragnął, żeby tak było. Nagłe pukanie do drzwi spowodowało, że brunet spojrzał w ich kierunku. 

- Proszę - zawołał, a zaraz po jego pozwoleniu do gabinetu weszła Seunlee.

- Cześć kochanie - powitała go swoich uśmiechem, by zaraz podejść do niego i usiąść na jego kolanach, gdzie złożyła całusa na jego policzku.

- Co cię sprowadza? - zapytał, będąc nieco zaskoczonym jej pojawieniem. Zauważył, że ostatnio pojawia się częściej, co go dziwiło.

- Przyjechałam z Seokjinem - odpowiedziała z uśmiechem na ustach.

- A gdzie on jest? - zapytał. 

- W stajni. Taehyung z nim poszedł - powiedziała patrząc na niego. - Zaraz do niego dołączę. Chciałam przed tym się z tobą zobaczyć - dodała pieszcząc swoimi opuszkami palców policzek chłopaka.

- To miło z twojej strony. Cieszę się, że wpadłaś. Właśnie o tobie myślałem - powiedział patrząc na nią z uśmiechem, by zaraz odgarnąć kosmyk jej włosów za ucho. W oczach dziewczyny pojawiła się radość przez słowa jej ukochanego. Cieszyła się, że myśli o niej, nawet kiedy jej nie ma. To świadczyło dla niej, jak głęboki jest ich związek. - Po wizycie Seokjina masz coś w planach? - zapytał.

- Nie, jestem wolna - odpowiedziała. - A co? Chcesz spędzić ze mną czas? - zapytała z szerokim uśmiechem.

- Tak - przytaknął pewnie głową. - Zostaniesz tutaj? - zapytał z nadzieją w oczach.

- Oczywiście, kochanie - odpowiedziała, by zaraz czule musnąć wargi bruneta.

~

Taehyung przechadzając się po stajni razem z Seokjinem, który badał stan zdrowia koni, myślał nad tym, dlaczego tak długo nie ma Seunlee, która udała się od razu po przyjeździe do Jungkooka. Irytowała go. Była, jak wielki wrzód na dupie i właściwie była niepotrzebna. Jak dla niego mogła zostać w klasztorze, by z jej matką wiernie służyć kościołowi. Dla niego ona nie była odpowiednią dziewczyną dla Jungkooka i on zamierza otworzyć mu na to oczy. 

- Taehyung, nad czym ty tak rozmyślasz? - zapytał Seokjin, który spojrzał na niego z zaciekawieniem. 

- Ach, myślę o Seunlee... jeszcze nie wróciła, a ty musisz sam wszystko robić - powiedział pokręcając głową.

- Słuszna uwaga - przytaknął głową. - Proszę podaj mi szczepionkę trzecią - poprosił, a Taehyung wyciągnął z jego skrzynki potrzebną szczepionkę. - Zamiast niej mogłem ciebie wziąć do pomocy - zaśmiał się pod nosem podając lek klaczy. - Mam nadzieję, że jej się polepszy - westchnął.

- Na pewno. Mając takiego doktorka, jak ty szybko wróci do zdrowia - powiedział z uśmiechem młodszy, który pogłaskał klacz. Jin zaśmiał się patrząc na Taehyunga, którego zdążył naprawdę polubić tak, jak jego przyjaciela Jimina i przyrodniego brata Hoseoka. 

- Zanim Seunlee wróci zdążę skończyć pracę - powiedział patrząc na zegarek. 

- Seunlee i jej matka potrafią tylko truć, niż coś robić - powiedział z zadowoleniem Taehyung, który odszedł od klaczy, a Jin patrzył na niego ze zdumieniem.

- Rozumiem, że poznałeś szanowną panią Haran - rzekł z rozbawieniem.

- Oj tak. Dała mi takie mokre powitanie, jak nikt inny w tym miasteczku - pokręcił głową z rozbawieniem, a Seokjin chwycił go za dłoń, by zaciągnąć do małej ławeczki, by mogli obydwoje usiąść.

- Opowiadaj - rzekł z zaciekawieniem na twarzy. 

- No wylała na mnie wodę święconą, gdy tylko mnie zobaczyła. Jeszcze takiej wariatki nie spotkałem - opowiedział pokręcając głową. - Do tego moja koleżanka jest jej córką - dodał będąc wciąż tym faktem zaskoczony.

- Jiran? Znasz Jiran? - zapytał zaskoczony.

- No znam ze szkoły. Kiedyś pomogłem jej w jednej sprawie i od tamtej pory byliśmy dobrymi znajomymi - odpowiedział szczerze.

- Dziwne.. Jiran jest jedną z aspołecznych osób w tym miasteczku, a jak się już odezwie, to powie co myśli i odejdzie - zaśmiał się. - W czym jej pomogłeś? - zapytał zaciekawiony.

- Nie mogę tego powiedzieć. To jest raczej jej osobisty problem - odwrócił wzrok, a Jin objął go ramieniem.

- Rozumiem - uśmiechnął się ciepło.

- Hej wam - do stajni wszedł Jimin, z którym dwójka się przywitała. - Jestem w zajebistym humorze i nawet najgorszy ponurak mi go nie zepsuje - powiedział radośnie podchodząc do wiszących na lince przyrządów dla koni. Chwycił za jeden z batów. - Jeśli trafię gdzieś na Min Yoongiego, to mu tym wpierdzielę - na jego ustach pojawił się diabelski uśmieszek. Taehyung z Jinem zaśmiali się, widząc, jak Jimin wymachuje przyrządem, jakby co najmniej trzymał w ręku miecz i uderza w niewidzialnego Yoongiego.

- Jimin, opamiętaj się i to odłóż - powiedział z rozbawieniem w głosie Taehyung, który nie mógł z dziwnego humoru swojego przyjaciela.

- Zajebiste to jest. Każdej dziewczynie poradziłbym to ze sobą brać na pierwsze randki, byleby chłopaczek trzymał rączki przy sobie - powiedział z zadowoleniem Jimin, który odłożył na miejsce bat. Jimin zaczął się oglądać za siebie, jakby czegoś szukał. 

- Zgubiłeś coś? - zapytał Jin.

- No, Namjoona. Szedł ze mną i nie ma go - podrapał się po karku. - Dziwne, co nie? - spojrzał na dwójkę.

- Może mu coś wypadło i wrócił do domu - wzruszył ramionami Taehyung.

- Może - westchnął z namysłem Park, a do stajni weszła Seunlee.

- Seokjin, wybacz spóźnienie - powiedziała podchodząc do nich. 

- Właściwie, to Taehyung mi we wszystkim już pomógł i skończyłem pracę - powiedział Jin w stronę dziewczyny, by podejść do swojej walizeczki z lekami, którą zamknął i chwycił za jej rączkę. - Więc możemy już wracać - dodał z uśmiechem.

- Och, rozumiem - dziewczyna zerknęła na Kima. - Dziękuje Taehyung, że mnie wyręczyłeś - uśmiechnęła się do niego krótko. - Ja nie wracam na razie. Jungkook chce, żebym dzisiaj tutaj została, więc możesz sam wracać - rzekła w stronę Jina, który ze zrozumieniem pokiwał głową, a Taehyung zacisnął swoje pięści, mając ochotę chwycić ją za kudły i kazać Seokjinowi zabrać jej świętą dupę ze sobą, ale musiał się powstrzymać w końcu, to Jungkook ją tutaj chciał. Jimin zauważył złość przyjaciela, dla tego podszedł do niego, gdzie chwycił go za rękę i wyprowadził ze stajni, by zostawić Jina z dziewczyną samych, a przy okazji powstrzymać Taehyunga przed jakimś głupstwem. 

- Co się z tobą dzieje, Tae? - zapytał blondyn.

- Nic, po prostu nic - westchnął, czując się naprawdę zdenerwowanym. Podniósł pięść na wysokość swojej twarzy i zacisnął mocno swoją szczękę. - Tę pięść powinienem przyłożyć do ryja Jeona i tej suki. Nienawidzę ich - warknął z jadem w głosie, a Jimin patrzył na niego z przerażeniem w oczach. 

- Przerażasz mnie - ujął swoimi dłońmi piąstkę Taehyunga, by opuścić ją w dół. - Chyba nie jesteś o nich zazdrosny? - zapytał, patrząc na niego niepewnie.

- Nie bądź śmieszny - zaśmiał się gorzko. - Ja nie jestem o nikogo zazdrosny, nigdy! - wściekły wskazał na niego palcem. 

- Ej! Mnie nie atakuj, to ty okazujesz zupełnie coś innego od tego, co mówisz - powiedział na swoją obronę Jimin, a Taehyung wypuścił ze swoich płuc powietrze, chcąc dać upust swoim emocjom.

- Po prostu jej obecność mnie denerwuje. Nie lubię jej - westchnął ciężko. 

- No dobra, ale twoja złość jest niepotrzebna, po prostu ją olej - powiedział ze spokojem Jimin.

- Coś długo nie wychodzą. Muszę wiedzieć, o czym mówią - powiedział Taehyung, który w ogóle nie słuchał w tej chwili Jimina. Podszedł do wejścia, gdzie musiał podsłuchać rozmowę Jina i Seunlee. Jimin wywrócił oczami nie mając siły do Kima, po czym sam do niego dołączył. 

- Rozumiem. W takim razie, jak jutro przyjadę, to zabiorę cię ze sobą - powiedział Seokjin. 

- Tylko nie mniej o mnie złego zdania przez to, że zostaje tutaj na noc - rzekła z uśmiechem dziewczyna, a Taehyungiem coś ruszyło po jej słowach. Miała tutaj zostać na noc? Nie chciał tego. Co, jeśli Jungkook będzie chciał ją bardziej od niego? Chociaż i tak już ją bardziej woli, jednak miał przewagę nad tym, że ta nigdy nie chciała robić niczego, co byłoby nieprzyzwoite, a sama czekała do ślubu. A co, jeśli zmieniła zdanie? Taehyung czuł się pełen obaw co do tego. Nie chciał, żeby między nią, a Jungkookiem coś było. 

Gdy Seunlee i Jin ruszyli do wyjścia, Taehyunga razem z Jimin zachowywali się normalnie, prowadząc jakąś nieposklejaną rozmowę, byleby dwójka nie poznała po nich, że podsłuchiwali ich rozmowę. 

- No, to do zobaczenia chłopaki. Pozdrówcie resztę - powiedział w ich stronę Seokjin.

- Pewnie - obydwoje uśmiechnęli się nienaturalnie, gdy dwójka ruszyła w stronę domu, gdzie Seunlee odprowadziła Seokjina do wyjścia. Gdy zniknęli z zasięgu ich wzroku Taehyung chwycił za ramiona Jimina. 

- Ta suka chce tutaj spać. Nie może nic się wydarzyć - powiedział ze zdenerwowaniem w oczach.

- O czym ty do cholery mówisz? - zapytał Jimin w ogóle nie rozumiejąc zachowania Taehyunga, który zachowywał się, jakby zaraz miał być koniec świata. 

- Mówię o Jungkooku i Seunlee. Ona nie może spać w jego pokoju, rozumiesz?! - potrząsnął jego ramionami, a Jiminowi dzwoniło w uszach.

- Dobra rozumiem, ale co my na to możemy? Przecież oni są parą - zauważył Jimin, a Taehyung puścił jego ramiona, zdając sobie sprawę, że Jimin ma rację. Co on mógł w tej sytuacji zrobić? Nic. Jedynie się przyglądać, a tego nie lubił. 

~

Kiedy przyszedł czas na kolację wszyscy byli raczej w dobrych humorach oprócz Taehyunga, który miał dosyć tego, że wszyscy są mili dla Seunlee, która siedziała obok Jungkooka, jak pani tego domu. Nawet Yoongi prawił jej komplementy, a Taehyungowi nie raz rzucił jakimś niemiłym komentarzem. Za to Jungkook unikał jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego z Taehyungiem, który patrzył na niego bezczelnie, okazując mu swoje niezadowolenie z tego, co robi.

- Cieszę się, że mogę dzisiaj z wami być - powiedziała z zadowoleniem dziewczyna. 

- Tak, przyszła pani domu powinna częściej tutaj bywać - powiedział z uśmiechem Yoongi, a Jimin patrzył na niego ze zdumieniem, nie spodziewając się po Minie takiego dobrego humoru.

- Jeszcze nie jesteśmy zaręczeni, Yoongi - zachichotała, a Taehyung wywrócił oczami.

- Jeszcze - zauważył Min.

- Jesteś bardzo miłą dziewczyną, Seunlee. Cieszę się, że mogłem cię w końcu poznać - powiedział sympatycznie Hoseok, a Taehyung tupnął nogę pod stołem, mając dosyć tego lizania dupy tej dziewczynie. 

- Ja również, Hoseok - uśmiechnęła się do niego. - Z Taehyungiem bardzo się od siebie różnicie - powiedziała zerkając na młodszego, który odwrócił wzrok.

- Ty z pewnością również różnisz się od twojej siostry - rzekł sarkastycznie Kim, który miał już dość siedzenia z dziewczyną przy jednym stole. Wstał od stołu, by udać się do kuchni, gdzie oparł się o blat, przykładając swoją dłoń do twarzy. To było frustrujące, a zbyt duża uwaga skupiona na tej dziewczynie sprawiała, że Taehyung miał ochotę krzyczeć. Dlaczego ona jest tak dobrze traktowana, a jego cały czas obrażają? No tak.. On już miał swoją opinię. W ogóle, dlaczego teraz się tym tak przejmuje? Nigdy go to nie obchodziło i teraz też nie powinno.

- Mógłbyś być milszy dla Seunlee - głos Jungkooka sprawił, że młodszy spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem.

- Nie mam ochoty być dla niej miły - odparł niewzruszony. - To, że jest twoją dziewczyną, nie znaczy, że muszę być dla niej miły - dodał z wymuszonym uśmiechem. Jungkook zbliżył się do młodszego, patrząc na niego z uwagą.

- A ja cię o to proszę, Taehyung. Masz być dla niej miły - rzekł z powagą, a Taehyung miał ochotę zaśmiać się mu w twarz, jednak powstrzymywał się przed tym.

- Zaprosiłeś ją na noc.. Co, jednak chcesz ją zdobyć? - uniósł brew, a Jeon uśmiechnął się pewnie.

- Oczywiście. Boli cię to? - zapytał.

- W ogóle. Możesz robić, co chcesz - odpowiedział niewzruszony przybierając swoją powagę, a brunet zbliżył do niego swoją twarz.

- W końcu! Czekałem na to, aż to powiesz. Nareszcie uwolnię się od kogoś takiego jak ty - rzekł twardo. - Nie będę wariował przez ciebie - uśmiechnął się zadowolony.

- Widzę, że ci ulżyło - podniósł swój wzrok na niego. 

- I to jak - przytaknął głową. 

- Tylko chce cię uświadomić, że ja nic nie robiłem, abyś ty wariował, to jest już w tobie. Szalejesz za mną, bo tylko mnie chcesz - powiedział z pewnością w oczach, by zaraz odejść, a Jungkook stał bezruchu, myśląc nad słowami młodszego.

Taehyung wbiegł do swojego pokoju, gdzie zamknął za sobą drzwi, o które się oparł, ciężko oddychając. Dlaczego słowa starszego tak go bolą? Nie powinny boleć. Czując ciecz na jego policzku, szybko dotknął jej. - Co to? - szepnął, patrząc na swoją łzę, po czym zsunął się na dół, gdzie zaczął się cicho śmiać. - Nie mogę płakać przez takiego durnia..

W głowie Jungkooka wciąż chodziły słowa Taehyunga, jednak starał się ich pozbyć, gdy szedł odprowadzić Seunlee do pokoju gościnnego. Kiedy przekroczyli próg pokoju, zamknął za nimi drzwi, będąc zdecydowanym na wyrzucenie ze swojej głowy Kima. Stał bezruchu, myśląc o nim i jego pięknych oczach, które dzisiaj wyrażały tak wiele gniewu na jego osobę. Nie mógł zapomnieć o ich błysku. Seunlee podeszła do niego, gdzie zawiesiła swoje ręce na jego szyi. 

- Kochanie wiem, że nie bez powodu mnie tutaj zaprosiłeś - zaczęła patrząc na niego niewinnie. Jungkook spojrzał w jej oczy, oczekując na jej kontynuację. - Ja również tego chcę. Wieczne czekanie jest już zbyt trudne dla nas dwojga. Jestem gotowa - powiedziała z pewnością w głosie, a Jungkook patrzył na nią z zaskoczeniem w oczach.

- Naprawdę tego chcesz? - zapytał, jakoś nie mogąc uwierzyć, że poszło tak łatwo. 

- Tak, naprawdę - uśmiechnęła się, by zaraz czule pocałować chłopaka w usta. Ten odwzajemnił jej pocałunek, by zaraz ruszyć z dziewczyną na łóżko, gdzie ich ciała opadły na materac. Słodkie usta Taehyunga były w jego głowie, a on ich tak bardzo pragnął, że nawet nie zdał sobie sprawy z tego, co robi całując Seunlee, której usta były wręcz pożerane przez bruneta. Brutalność ust chłopaka wręcz ją przerażała, czując, jak jej chłopak jest zupełnie kimś innym. Pocałunki chłopaka przeszły na jej szyję, której skórę całował i podgryzał swoimi zębami, przypominając sobie odcień i posmak skóry Taehyunga. Chciał się uwolnić od tych myśli, pragnął tego, ale jego ciało i myśli widziały, tylko pod sobą chłopaka zamiast Seunlee. Chwycił mocno za nadgarstki dziewczyny, a jego ciało chciało pokazać jaką władzę posiada nad chłopcem. - Jungkook, to boli - usłyszał głos dziewczyny, przez co odsunął się od niej, puszczając jej nadgarstki.

- Przepraszam, Seunlee - westchnął ciężko ciągnąc za końce swoich włosów. 

- Nic się nie stało, Jungkook - powiedziała podnosząc swój tułów. - Możemy kontynuować - dodała, a Jungkook pokręcił swoją głową. Nie był w stanie tego kontynuować. Myślał, że może to się udać, ale nie potrafił. Będąc z Seunlee widzi Taehyunga i nie kontroluje siebie.

- Nie mogę. Poczekajmy z tym, Seunlee - powiedział patrząc w oczy dziewczyny. - Nie musimy się z tym śpieszyć - dodał z delikatnym uśmiechem. Teraz był między młotem a kowadłem. Chciał być z Seunlee, a jego ciało pragnęło zupełnie kogoś innego.

- No dobrze - przytaknęła delikatnie swoją głową. 

- Śpij dobrze - pocałował ją w czoło, by zaraz wstać i wyjść z pokoju. Był tylko jeden sposób, żeby przekonać się, jak pokonać to uczucie pragnienia... Posmakować go w pełni.

Udał się korytarzem w stronę swojego pokoju, gdzie w drodze zetknął się z Kimem, który zatrzymał się przed swoimi drzwiami, widząc chłopaka. Gdy brunet zatrzymał się przed młodszym, ich oczy spotkały się ze sobą, co doprowadziło do przyspieszania ich serc.

- Nie jesteś z Seunlee? - zapytał, patrząc na niego z uwagą.

- Właśnie od niej wracam - odpowiedział ze spokojem.

- I co czujesz się już wolny? - zapytał, patrząc na niego niepewnie.

- Nie całkiem - rzekł zbliżając się do młodszego, gdzie ujął jego podbródek. - Chyba poczuje się wolny, kiedy będziesz już mój - powiedział w jego usta, których kształt wręcz uwielbiał. - Choćbym stawał na głowie, to nie mogę wybić ciebie z głowy - dodał, by zaraz dotknąć swoimi wargami ust młodszego, które wręcz zadrżały. Młodszy patrzył z zaskoczeniem w oczach na starszego nie mogąc opędzić się od tego, jak jego ciało ulga pod jego wpływem. 

- To przestań, to robić - powiedział czując się słabo przez bliskość starszego, który po jego słowach przywarł go do drzwi, by z upragnieniem wpasować się w usta młodszego. Taehyung czuł się, jakby Jungkook odebrał mu właśnie ostatni oddech. Całował go, a on oddawał się ruchom jego warg. Pragnął tego od tak długiego czasu. Ich języki toczyły ze sobą pożądliwy taniec, gdzie to starszy dominuje nad nim, a mu wręcz brakuje tchu. Trzymał się mocno ramienia chłopaka, który swoją dłoń trzymał na jego szyi, gdzie kciukiem pieścił ją okrężnymi ruchami. To było, to czego tak bardzo pragnął od początku przyjazdu Kima. Posiadać go dla siebie.

- Serio mam dosyć Parka. Powiedział, że ma dla mnie prezent, jak jeszcze raz coś powiem niemiłego - obydwoje usłyszeli Yoongiego idącego po schodach. 

- Nie dziwię mu się. Jesteś dla nich okropny - mruknął Namjoon. Taehyung chciał odepchnąć od siebie Jungkooka, jednak ten był twardy, jak skała i nim się obejrzał, obydwoje znaleźli się w jego pokoju, gdzie brunet zamknął za nimi drzwi, do których ponownie przyszpilił młodszego. Taehyung nie mógł zaprzeczyć, że Jungkook był naprawdę seksowny, gdy czegoś naprawdę chciał. Przeszedł swoim językiem po jego drżących wargach i gdyby nie Jeon z pewnością upadłby, bo jego nogi ledwo wyrabiały przez ten pocałunek.

- Zgadzam się - powiedział patrząc w jego oczy, gdzie swoją dłonią dotknął policzka młodszego.

- Na co? - zapytał, będąc wciąż oszołomionym.

- Chcę być twoim tatusiem.

~

Witajcie^^

Dzisiaj trochę się rozpisałam^^ Mam nadzieję, że wam się podobało ^^ No w końcu Jungkook się zgodził ^^  Do zobaczenia jutro z kolejnym rozdziałem! 

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top