★・.・:☆Mam cię w sercu★・.・:☆
~Witajcie kochani w kolejnym rozdziale Pokusy! ^^ Chciałabym bardzo zaznaczyć jedną ważną sprawę, jeśli chodzi o treści moich książek i ichtematyce, to zawsze piszę rozdziały, które zawierają treści dla dorosłych. To się nie zmieniło i raczej się nie zmieni, dla mnie osobiście pisanie takich treści jest oh..mega wyzwaniem, ale do czego zmierzam...mianowicie do tego, że książka "Pokusa" jest w tematyce dreszczowca, dramatu, romansu oraz erotyki itd, więc jeśli kogoś obrzydzają takie treści, proszę je pominąć, bo ja nie będę zmieniała tematyki dlatego, że komuś to się nie podoba. Nie piszę tego w złości, czy coś, tylko chcę o tym poinformować. Nie daje ostrzeżenia o rozdziale w takiej treści dlatego, że wchodząc na tą książkę, myślę iż każdy ma świadomość czego można się tutaj spodziewać, bo w sumie wszystkiego xD To wszystko z mojej strony, miłego czytania ! Kocham was bardzo i dziękuje za całe wsparcie! Zapraszam również do nowej książki " Pamiętam o tobie" gdzie wstawiłam ostatnio pierwszy rozdział! ^^
Taehyung patrzył z zaskoczeniem w ciemne tęczówki bruneta, które błyszczały w tej chwili tylko dla niego. Powiedział to, czego się obawiał..bycia Dohanem. Dlaczego Jungkook tak myślał? Czy jego stwierdzenie było słuszne oraz zgodne z prawdą? Bał się już wierzyć w cokolwiek, dlatego nie wiedział co powiedzieć po usłyszeniu słów chłopaka. - Dlaczego milczysz? Nie masz żadnych pytań, skąd to wiem i co mnie naszło nagle? Cokolwiek? - zapytał ze zmieszaniem w oczach, a milczący blondyn coraz bardziej go obawiał. - Nie zgadzasz się z tym? - dopytywał, dopieszczając opuszkami palców jego policzka.
- J-Ja sam nie wiem kim jestem - westchnął ciężko. - Skąd mogę mieć pewność, że jestem Dohanem? Przecież pojawił się Donhan, który ma nawet ubranko Dohana, to nie mogę być ja - pokręcił swoją głową myśląc głęboko nad całą tą sprawą, a brunet patrzył i słuchał go z uwagą, widząc, że sam Taehyung jest w tym wszystkim pogubiony i nie potrafi wszystkiego ze sobą skleić. - Pokój tego dziecka jest jak z moim snów...to mnie przeraża - zamknął swoje oczy ciężko oddychając, a zmartwiony Jungkook ucałował go w czoło.
- Może pozwolisz mi zdradzić, jak doszedłem do tego, że jesteś Dohanem? - zapytał, a młodszy uchylił swoje powieki.
- To powiedz mi to - szepnął, a ten oparł się na łokciu.
- Miałem sen..a w tym śnie byłeś ty, taki piękny.. - zaczął, patrząc z namysłem w pustą przestrzeń, a młodszy słuchał go z uwagą. - Gdy się do ciebie zbliżyłem, powiedziałeś mi, że nie jesteś Taehyungiem, a Dohanem. Dziwne co nie? - spojrzał na niego.
- No, dziwne - skinął lekko głową.
- Obudziłem się i nie mogłem po tym już zasnąć. Myślałem cały czas nad tym snem i postanowiłem sprawdzić moje fotografie z Dohanem. Przeglądając zdjęcia, próbowałem znaleźć jakiekolwiek podobieństwo do was i im dłużej nad tym siedziałem, tym coraz więcej podobieństwa w was widziałem. A ty na drugi dzień podałeś nasze hasło, czy wiesz, co ono znaczy? - uniósł brew.
- Stacja 0130? - zapytał, a ten przytaknął swoją głową.
- W domku na drzewie, było to nasze hasło. Zapisałem je na kartce za moim rysunkiem.. Zabawa w domku na drzewie była naszą stacją do zabawy, a liczby oznaczały daty naszych urodzin - powiedział z uśmiechem wspominając tamte chwile, a sen Taehyunga powoli zaczął się składać w całość. To Jungkook był tym chłopcem, z którym się bawił. - W dniu moich urodzin zapytałeś skąd mam ten kluczyk, rozpoznałeś go? - zapytał z zaciekawieniem w oczach.
- Tak, śnił mi się - szepnął z namysłem. - Byłem w pokoju i trzymałem go w pudełku - powiedział, a oczy Jungkooka wręcz zabłysły, słysząc słowa młodszego.
- Bo był w fioletowym pudełku, dałeś mi go w dniu urodzin - rzekł z uśmiechem na ustach, a przytłoczony tym wszystkim Taehyung, podniósł się do siadu, gdzie sięgnął po swoją koszulę, by nałożyć ją na siebie tak jak i bieliznę oraz spodnie. - Co robisz? - zapytał ze zmieszaniem starszy.
- Ubieram się. Nie mogę tego wszystkie zrozumieć, muszę pobyć sam - westchnął wstając z łóżka, a zmartwiony Jungkook sięgnął po swój szlafrok, który nałożył na siebie. Taehyung musząc pobyć sam, ruszył w stronę drzwi, jednak Jungkook zablokował je, uderzając w drewno, które przy jego sile nie pozwoliło na wyjście z pokoju. Zdenerwowany jasnowłosy odwrócił się w jego stronę, by spojrzeć mu w oczy.
- Czego ty nie możesz zrozumieć? Jesteś zaginionym synem państwa Kim, Tae. Jestem tego pewien, nikt inny nie znał naszego hasła, bez wątpliwości ty nim jesteś, ale jeśli to ci nie wystarcza, zrób test dna - rzekł z pewnością w oczach. Taehyung spojrzał na niego smutnym wzrokiem, a w jego oczach zebrały się bezsilne łzy. - Boisz się tego? - zapytał, zauważając w oczach młodszego smutek, a ten jedynie przytulił się do jego torsu.
- Jestem przerażony - zaszlochał, a Jungkook rozumiał Taehyunga, dla którego ta cała sytuacja była czymś niemożliwym. Żyjąc cały czas w kłamstwie z obcymi ludźmi z dala od swoich prawdziwych rodziców, musząc znosić przez całe swoje życie strach przed wszystkim, spać na ulicy i być bezbronnym małym chłopcem, który przez te wszystkie lata nie potrafił znaleźć swojego miejsca, okazał się zupełnie kimś innym. Kimś, kto siłą został odebrany z ciepła rodzinnego, które zastąpił mrok i ból. - J-Jeśli naprawdę jestem Dohanem, to co wtedy? - zapytał z ciężkością w głosie.
- Głuptasie, nic nie będzie. Jedynie uszczęśliwisz swoich rodziców, którzy jak sam widziałeś, naprawdę cię kochają i tęsknili za tobą przez te wszystkie lata, tak samo było ze mną - rzekł ze spokojem w głosie, choć wewnątrz jego serce szalało przez wszystkie emocje. Naprawdę sam nie rozumiał, dlaczego wcześniej nie zauważył podobieństwa Taehyunga do małego Dohana, jednak czuł, że jego przyjazd rok temu nie był zwykłym przypadkiem.
- Jungkook ja..tak wielu rzeczy teraz nie rozumiem - odsunął się od niego, by swoimi dłońmi otrzeć mokre policzki. - Nie wiem, kim była moja matka, z którą żyłem...muszę mieć pewność, że państwo Kim mogą być moimi rodzicami - spojrzał mu w oczy.
- Zrób test dna, a wtedy naprawdę będziesz miał pewność - dotknął dłonią jego policzek, a młodszy skinął lekko swoją głową, po czym w jego oczach Jungkook mógł dostrzec zmieszanie.
- Jeśli ja mogę być Dohanem, to dlaczego Donhan zna te wszystkie rzeczy, co ja? Posiada nawet tamto ubranko.. - rzekł, będąc zmieszany całą tą sytuacją.
- Wiem, że wszystko komplikuje i możesz wątpić w to, ale.. - ujął dłońmi jego policzki. - Tylko prawdziwy Dohan znał hasło i ja nie mam wątpliwości, że to ty nim jesteś - uśmiechnął się ciepło, by trącić go swoim nosem w czubek jego noska.
- Ale ja tak wielu rzeczy nie wiem...a on również wiele wie, co ja. Któryś z nas może być Dohanem, ale dlaczego miałby on kłamać? - zapytał z niepewnością w oczach. - Wiem, że jest bezczelnym dupkiem i chce za wszelką cenę coś udowodnić, ale po co miałby udawać ich syna, skoro nawet ich nigdy nie znał?
- Myślałem trochę nad tym - westchnął ciężko. - A co jeśli mój wuj wie o tym, że jesteś u państwa Kim i chce cię stamtąd wyciągnąć? - uniósł brew, a młodszy zmrużył swoje oczy z namysłem. - Co, jeśli on wie, że ty jesteś zaginionym synem państwa Kim? - zapytał.
- To nie mogłoby być prawdą, bo ja go spotkałem, kiedy miałem dziesięć lat..- szepnął. - Ale mówił, że był znajomym mojej mamy i wiedział o tym, co się stało w tamtym domu, czyli mógł wiedzieć o tym, że mogę być Dohanem - spojrzał w oczy chłopakowi, którego szczęka zacisnęła się mocniej, gdy usłyszał słowa młodszego. - Coś ci jest, Jungkook? - zapytał, ze zmartwieniem widząc, że Jungkook jakoś pobladł na twarzy.
- Nie, jest w porządku - odpowiedział mu, po czym ucałował młodszego w czoło. - Zrób test dna i będziemy mieli wszystko czarno na białym przed wszystkimi - szepnął, a młodszy uśmiechnął się słabo. - Spróbuje ci pomóc coś sobie przypomnieć, co jak co, ale bardzo dobrze cię znałem - uśmiechnął się. - Nie wychodź z pokoju, przyniosę coś do picia i trochę ci opowiem - dodał.
- Niech ci będzie - przytaknął swoją głową, odsuwając się brunetowi z drogi, po czym ten opuścił pokój, gdzie zamknął za sobą drzwi. Stojący po drugiej stronie Jungkook zacisnął mocno swoje pięści, czując, że zwariuje z tych wszystkich nerwów. Nie chciał więcej denerwować Taehyunga, który i tak jest przerażony tym wszystkim, a jeśli miałby powiedzieć mu wszystkie swoje obawy, z pewnością zniszczyłby jego serce.
Zszedł na dół, gdzie udał się prosto do kuchni po gorące kakao, które przygotowała mu jedna z pracownic. - Może pani zanieść to do mojego pokoju? - zapytał grzecznie, a kobieta zgodziła się bezwahania, tym bardziej że to należało do jej obowiązków. Jungkook udał się do swojego gabinetu, gdzie otworzył jedną z półek, musząc wyciągnąć potrzebny album ze zdjęciami. Zabierając go, opuścił swój gabinet, musząc przejść przez salon, aby dotrzeć do schodów, jednak spotykając w salonie Soobina, który najwidoczniej czekał na niego, zatrzymał się. - Co tutaj robisz? - zapytał, unosząc brew.
- Przyszedłem cię odwiedzić, ale jak dotąd jeszcze nikt nie poszedł po ciebie, hyung - powiedział siedząc wygodnie na sofie, a brunet nerwowo zwilżył językiem swoje usta i usiadł naprzeciw młodszego.
- Nikt mi nie mówił, że przyszedłeś. Wybacz, jeśli długo tutaj czekasz - powiedział patrząc na niego z uwagą. - Ale akurat jest u mnie Tae i nie mam zbytnio czasu, aby się tobą zająć - wytłumaczył starając się być grzecznym w stosunku do przyjaciela.
- Taehyung, tak? - zaśmiał się pod nosem, po czym zmierzył album trzymany w rękach bruneta. - Widzę, że macie w planach spędzić miło czas - uśmiechnął się nieszczerze. - Trudno mi uwierzyć, że tak ślepo wierzysz temu kłamliwemu chłopakowi. - pokręcił swoją głową, a brwi chłopaka zmarszczyły się, słysząc jego słowa.
- To ja uznam, kto jest kłamliwy, a kto nie - odparł wstając ze swojego miejsca, a to samo uczynił Soobin. - A teraz wybacz, ale nie mam czasu - rzekł z zamiarem odejścia, jednak dłoń Soobina powstrzymała go.
- Daje ci szansę Jungkook, obudzisz się albo zamierzasz dalej mnie ranić swoją głupią miłością do tego śmiecia - rzekł groźnie.
- Chyba ci coś mówiłem o tym. Między nami niczego nie ma i nie mam powodu, aby cię ranić moją miłością do Taehyunga, bo ona nigdy nie minie. Jeśli nie zmienisz swojego podejścia, będę zmuszony wrócić do tego, co było wcześniej - rzekł patrząc na niego z powagą w oczach.
- Do tego, że dla tego śmiecia zerwiesz naszą przyjaźń? - uniósł brew, po czym zdenerwowany chwycił za materiał szlafroku bruneta. - On w niczym nie jest lepszy ode mnie! Jeśli teraz pójdziesz do niego, to przyrzekam, że będziesz tego żałował - ostrzegł go, a ton głosu i zachowanie Soobina wręcz zaskoczyły Jungkooka, który chwycił za jego nadgarstek i odsunął go od siebie.
- Zachowujesz się jak dziecko, idź lepiej do domu - mruknął chłodno. - I więcej nie przychodź tutaj, jeśli zamierzasz obrażać mojego chłopaka - dodał mrużąc swoje oczy, a Soobin nie mógł uwierzyć w jego słowa.
- Chłopaka?! - podniósł głos. - Jesteś żałosny Jungkook! On w żaden sposób nie da ci tego, co ja mogę ci dać - pokręcił desperacko swoją głową, by podejść do niego i wsunąć swoje dłonie pod górną część szlafroku bruneta, obmacując go.
- Co ty robisz?! - warknął ostro, chwytając za jego nadgarstki.
- Nie widzisz, że ciebie pragnę? Ja mogę dać ci wiele więcej, Jungkook - rzekł patrząc w jego oczy, by zaraz zacząć go obcałowywać po nagiej skórze. Zdenerwowany Jungkook odepchnął go mocno od siebie, przez co chłopak upadł na podłogę.
- Nie rób tego więcej, Soobin. Miej trochę umiaru i szacunku dla samego siebie, dobrze wiesz, że kocham tylko Taehyunga i przez te wszystkie miesiące nic się nie zmieniło. Idź lepiej i zapomnijmy, że to miało miejsce - rzekł ze zdenerwowaniem w oczach, a młodszy pokiwał przecząco swoją głową.
- Obydwoje wyglądamy ze sobą dobrze, jesteśmy dla siebie idealni, a co on niby ma? Ładną buźkę i nic poza tym - rzekł ze zdenerwowaniem, wstając z podłogi. - Jestem od niego lepszy pod każdym względem i mogę dać ci więcej niż on. Gdybyś tylko otworzył się dla mnie dałbym ci wszystko Jungkook - dodał z desperacją w głosie, a Jungkook nie mogąc go dłużej słuchać, chwycił za jego rękę, gdzie pociągnął go w stronę drzwi wyjściowych.
- Idź już, zanim naprawdę się zdenerwuje - otworzył mu drzwi, a Soobin spojrzał na niego z żalem i gniewem.
- Będziesz mnie jeszcze błagał - warknął ostro, jednak brunet w ogóle nie przejął się jego słowami, a po prostu wypchnął go za drzwi, które zamknął na klucz, nie mogąc uwierzyć w bezczelność Soobina. Pokręcił lekko głową, by odejść od drzwi i udać się na piętro, gdzie wszedł do pokoju. Widząc Taehyunga upijającego gorące kakao, mimowolnie się uśmiechnął, zauważając na jego górnej wardze pozostałość napoju.
- Długo cię nie było - powiedział w jego stronę blondyn, który zauważył jego obecność, ten bez słowa podszedł do niego, gdzie położył na materacu łóżka album, a sam ujął podbródek młodszego, by zlizać z jego wargi, pozostać czekolady, przez co młodszy mocno ścisnął swoje uda.
- Słodki - uśmiechnął się zadowolony, gdy widział w oczach młodszego zmieszanie. - Wybacz, że tak długo, miałem mały problem, ale jest już zażegnany - rzekł siadając obok niego.
- To dobrze, bo już za tobą stęskniłem - przytulił się do jego boku.
~
Yoongi siedział przy swoim laptopie, sprawdzając wszystkie ważne aktualności na stronie konkursowej. Westchnął ciężko, widząc, że tegoroczna konkurencja jest naprawdę dobra, a konie innych gospodarstw przez cały rok się nie obijały.
- A on tak zawsze? - zapytał Jin zwracając się Jimina, który popijał herbatkę.
- Od kiedy przyszły zgłoszenia na ten cały koński konkurs odwaliło mu, ale nic na to nie poradzę, skoro zależy mu na wygranej - odpowiedział mu Chim, który wzruszył ramionami.
- Wujek Yoongi lubi wygrywać - powiedziała z radością w głosie Jaejin.
- Dokładnie - przytaknął głową na jej słowa.
- Z Namjoonem jest podobnie - wywrócił oczami Jin. - Tylko o tym mówi, nawet mała zapragnęła dostać w prezencie małego konika - chwycił się za głowę, a Jimin zaśmiał się pod nosem, patrząc z Jaejin chytrze w swoje oczy. To nie było wcale tak, że to on namówił małą na posiadanie konika, w ogóle.
- No to musicie spełnić tę prośbę wkrótce - rzekł z uśmiechem. - Poza tym Yoongi mówił mi, że Taehyung i Jungkook się pogodzili, wiesz, co to znaczy? - uniósł chytrze brew.
- Że...będą ze sobą? - zapytał niepewnie.
- Wielki x, stary! - skrzyżował swoje ręce. - Będzie ślub! Jej, chciałbym, żeby to zrobili. Jungkook w końcu się rozwiódł i może prosić o rękę naszego Tae - rzekł ze wzruszeniem, a Yoongi słyszący jego słowa oderwał wzrok z laptopa.
- Jungkook tego nie zrobi - wypalił nagle, a Jin i Jimin spojrzeli na niego z zaskoczeniem i oburzeniem.
- Dlaczego?! - Chim prawie krzyknął.
- Bo on nigdy ślubu z nikim nie chciał z Seunlee wyszło jak wyszło, ale po tym on ślubu żadnego nie weźmie. Znam go zbyt dobrze, żeby to wiedzieć - prychnął, a Jiminowi mina zrzedła.
- To jednak nie będzie fajerwerków, koników i karocy...- wydął dolną wargę.
- Ale miały być wujku Chim - jęknęła dziewczyna najwidoczniej załamana obrotem spraw i znikającej pewności jego wuja.
- I po co ty jej to mówiłeś? - zapytał z niedowierzaniem Jin, który nie chciał przez kilka dni słuchać marudzenia swojego dziecka przez to, że jego rozgadany i rozmarzony wujek nagadał jej bajek.
- No sorry, ale ja również jestem smutny..
~
Taehyung oglądał z Jungkookiem zdjęcia, które miały pomóc mu przypomnieć sobie choć trochę ważnych wspomnień. Patrzył na zdjęcia, w których mógł ujrzeć małego chłopca z Jungkookiem. Jednak żadne z nich niczego mu nie przypominały, co bardziej go denerwowało.
- Ja nie pamiętam nic z tego - westchnął chwytając się za głowę.
- Hej, nie proszę cię, abyś miał to pamiętać - spojrzał na niego kątem oka. - Byłeś wtedy za mały, żeby wszystko pamiętać - uśmiechnął się ciepło, przechodząc na drugą stronę, gdzie młodszy wbił swój zaskoczony wzrok, widząc na zdjęciu małego białego konika, a na nim siedzącego trzylatka.
- Pure.. - szepnął.
- Zabawne, że kiedy tutaj przyjechałeś wybrałeś akurat ją - rzekł ze spokojem brunet. - Normalnie nikogo nie lubiła, a ciebie jakoś zaakceptowała - uśmiechnął się pod nosem, po czym zerknął ukradkiem na milczącego blondyna.
- Chyba mam już dosyć - podniósł się do siadu, by spojrzeć na swoje dłonie. Jungkook zamknął album i również podniósł się, by spojrzeć na młodszego.
- Co się dzieje? - zapytał z troską.
- Chciałbym wiedzieć już wszystko, a nie mogę i denerwuje się tym - westchnął ciężko.
- Wszystko w swoim czasie, Tae. Nie wszystko przychodzi od razu - powiedział chcąc jakoś podnieść na duchu młodszego, który oparł swoją głowę na jego ramieniu, zamykając swoje oczy.
- Wiem, ale chyba jestem niecierpliwy. Jutro chce wrócić do domu pani Minseo i pana Changsoo, muszę mieć stuprocentową pewność do tego wszystkiego - rzekł ze spokojem w głosie, a Jungkook mógł wyczuć, że młodszy jest bardzo zmęczony.
- Zawiozę cię tam jutro - powiedział głaszcząc opuszkami palców policzek młodszego.
- Co się w ogóle stało ze Seunlee? - zapytał szeptem, a mięśnie bruneta spięły się, słysząc jego pytanie.
- Rozwiedliśmy się kilka miesięcy temu, o dziwo dała mi rozwód dobrowolnie, a jej matka nie była z tego zadowolona. Wiesz..dla niej nie ma czegoś takiego jak rozwód w rodzinie, więc nie najlepiej to przyjęła, ale Seunlee postanowiła na nią nie patrzeć. Po rozwodzie przeprosiła za to, że wszystko musiało skończyć się w taki sposób. Potem wyjechała na chemioterapię i jak widziałeś udało jej się wrócić do zdrowia - opowiedział mu w skrócie.
- Ona naprawdę się uspokoiła? - zapytał, jakoś nie mogąc uwierzyć w jej zmianę.
- Chyba tak, prawdopodobnie to wszystko, co nas spotkało dało jej dużo do myślenia - odpowiedział ze spokojem. - Potem nie mieliśmy już ze sobą takiego kontaktu. Ja zająłem się pracą i myślałem głównie o tobie - westchnął.
- I przyszedł tutaj Soobin? - spojrzał na niego, unosząc brew.
- Tak..- skinął głową. - Przeprosił za to, co się wydarzyło i postanowiłem mu wybaczyć, ale nic nas nie łączyło prócz starej przyjaźni - wytłumaczył, a Taehyung pokręcił z politowaniem głową.
- Jesteś taki dobry dla wszystkich i chcesz, aby wszyscy byli zadowoleni oraz wierzysz w to, co widzisz i słyszysz, trzymasz się własnych zasad, to jest jedną rzeczą, która sprawiła, że się w tobie zakochałem, ale nie zawsze wszystko widać na pierwszy rzut oka, Jungkook. Czasem ludzie tacy jak Soobin czy Seunlee potrafią wykorzystać twoją naiwność, sam to wiem, bo również to wykorzystałem - rzekł szczerze, a brunet słuchał go z uwagą.
- Tak jak wtedy z twoim narzeczonym? - uniósł brew, a młodszy skinął głową. - Masz rację, to mnie gubi albo jesteście tak dobrymi aktorami - pokręcił głową.
- Mam powiedzieć ci jak ja wszystko widziałem, gdy po raz pierwszy spotkałem twoich przyjaciół? - zapytał.
- No powiedz, jestem ciekaw twojej obserwacji - uśmiechnął się.
- Pierwsza była Seunlee...hm, wydawała mi się głupiutka, ale wpływowa na słowa jej matki, wredna zdzira - rzekł szczerze, a Jungkook pokręcił głową rozbawiony. - O jej matce nie będę już mówił, znasz moje zdanie. Potem poznałem Soobina na twoim przyjęciu i tutaj od razu go nie polubiłem, był dla mnie niemiły i nie bawił się w podchody. Od razu poznałem, że jest w tobie szalenie zakochany, a to mnie bawiło, bo nie miał ze mną szans - zaśmiał się pod nosem. - Lecz potem stawał się coraz bardziej irytujący i tak na chwilę obecną mogę powiedzieć, że jest żmiją w czystej postaci, lepiej na niego uważaj - spoważniał.
- Będę pamiętał o twoich słowach i bardziej uważał - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Poza tym widziałem cię z nim w dniu moich urodzin..na cmentarzu - spojrzał mu w oczy.
- Byłeś tam? - zapytał zaskoczony, a ten przytaknął swoją głową.
- Trochę mnie to zabolało, ale ważne jest to, że nic cię z nim nie łączyło - uśmiechnął się słabo.
- Nigdy by nie łączyło, zapamiętaj to sobie. Ja kocham tylko ciebie - ucałował go w policzek.
- Ja też tylko ciebie kocham, Jungkook-ah.
~
Hoseok z samego rana udał się do Jimina na kawę, no bo czemu nie? Z jakieś tam strony lubił swoim porannym widokiem irytować Yoongiego, który już niebawem zamknie mu drzwi przed nosem. Nic bardziej mylnego, Hoseok czekał na ten moment. Był ciekaw, jak długa potrafi być cierpliwość Mina i jak dotąd naprawdę nieźle sobie radził. Wszedł do domu małżeństwa, gdzie udał się do jadalni. Widząc jasnowłosego przyjaciela, podszedł do niego, by zasiąść obok niego.
- O czym ty tak myślisz? - zapytał z zaskoczeniem, widząc, że jego mały przyjaciel naprawdę głęboko nad czymś myśli, bo nawet nie zauważył jego obecności. Blondyn, słysząc jego głos, odwrócił się w jego stronę, gdzie ujął w dłonie jego koszulkę z poważnym wyrazem twarzy.
- Hyung! Zwariuję! - podniósł głos zdenerwowany.
- Ale dlaczego? - zapytał nieco przytłoczony dziwnym zachowaniem Chima.
- Założyłem się - puścił jego koszulkę chowając twarz w dłoniach, czując, że za chwilę się rozpłacze. Hobi słysząc wyraźnie jego słowa, nie dowierzał w to, co jego uszy usłyszały. Odsunął dłonie Jimina od jego twarzy, by to jego dłonie ujęły urocze policzki Jimina.
- Czy ty oszalałeś?! - prawie krzyknął, a w oczach Jimina zebrały się łezki. - Dobrze wiesz, że ty zawsze i to zawsze przegrywasz! Mam ochotę kopnąć cię w tyłek! - pokręcił bezradnie głową.
- No wiem, że oszalałem, hyung - zapłakał żałośnie, a Hoseok wypuścił głośno powietrze nie mając sił do naiwności Chima.
- O co się założyłeś? - zapytał, odsuwając dłonie od twarzy młodszego.
- O to, że Jungkook i Taehyung wezmą jeszcze w tym roku ślub - odpowiedział mu spuszczając głowę.
- Osz ty mordę, przecież ty nie wiesz, czy do tego w ogóle dojdzie - pokręcił głową.
- Ale kiedy dowiedziałem się, że oni się pogodzili, to już tak palnąłem i wyszło jak wyszło - szepnął na tyle głośno, aby Hoseok mógł go usłyszeć. Jung pokręcił głową i popukał młodszego po jego blond główce.
- Czasami swoje przemyślenia lepiej zostawić dla siebie - powiedział z rozbawieniem głosie. - Co będzie twoją karą? - zapytał.
- Yoongi kupił taki strój pokojówki i za karę ja albo on będziemy musieli w tym iść na miasto...
- O w mordę...lepiej szykuj już maszynkę i ogol nogi..
~
Późnym wieczorem Jungkook i Taehyung opuścili dom, gdzie starszy jak obiecał, zawiózł młodszego do domu państwa Kim. Droga minęła im w kilkanaście minut, a niebo stawało się coraz ciemniejsze. Zatrzymał samochód przed posesją państwa Kim, a młodszy w tym czasie odpiął pas bezpieczeństwa, by zaraz spojrzeć na Jeona.
- Jutro się zobaczymy, dobrze? - zapytał z nadzieją w oczach.
- Oczywiście, załatw próbki i pojedziemy je zawieść do laboratorium - uśmiechnął się ciepło, a zadowolony Taehyung czule pocałował w usta starszego, który objął młodszego w pasie, przyciągając bliżej siebie. Kochał pocałunki Taehyunga i całego jego.
- Kocham cię - szepnął w jego usta, gdy ich oddechy mieszały się ze sobą.
- Ja ciebie też, mały. Zobaczymy się jutro, chyba tyle wytrzymasz, hm? - zapytał, unosząc brew.
- Nie wiem - odpowiedział szczerze, a szereg białych zębów Jungkooka uwydatniły się na twarzy starszego.
- Jesteś naprawdę uroczy tak samo, kiedy byłeś jeszcze dzieciaczkiem - zaśmiał się, a na ustach młodszego pojawił się szczery uśmiech. - Miłej nocy, skarbie - musnął go lekko w policzek, po czym młodszy opuścił pojazd, gdzie zatrzymał się przed nim, pochylając do szyby, musząc pomachać do chłopaka na pożegnanie. Ten jedynie spojrzał na niego, gdzie ujął palcami kluczyk wiszący na jego szyi, wskazując zaraz palcami na swoje serce, co oznaczało "Mam cię w sercu". Z ust Taehyunga nie schodził uśmiech, gdy czuł się naprawdę szczęśliwy i zakochany. Gdy brunet odjechał z posesji, odwrócił się w stronę domu, czując się naprawdę dziwnie, musząc do niego wchodzić.
Dziwne uczucie, że mógł urodzić się jako Kim Dohan, w ogóle go nie opuszczało, bo pomimo wszystko już na zawsze pozostanie Kim Taehyungiem, jednak czy naprawdę mógł mieć rodzinę? Jungkook tak namieszał mu w głowie, że naprawdę zaczynał w to wierzyć. Zaginiony chłopiec, który przez wszystkie lata szukał domu, właśnie stoi przed nim. Ruszył w stronę domu, gdzie przekraczając próg drzwi, mógł usłyszeć głosy, dochodzące z jadali. Zdjął swoje obuwie i udał się w tamtą stronę, gdzie Donhan, pani Minseo oraz Changsoo siedzieli przy stole.
- Dobry wieczór - przywitał ich, a Minseo widząc młodszego, od razu uśmiechnęła się ciepło w jego stronę. "Mamo..mamo, zauważasz mnie" - takie myśli chodziły po jego głowie, gdy ich spojrzenia się ze sobą spotkały.
- Taehyung, martwiliśmy się o ciebie - powiedziała z troską. - Wyszedłeś tak nagle i nie wróciłeś na noc, nie wiedziałam, czy wzywać policję, ale kiedy rano przyjechał stajenny z domu Jungkooka, od razu się uspokoiłam. Czemu nas nie poinformowałeś? - zapytała.
- Zapomniałem, wybacz - przeprosił, po czym spojrzał kątem oka na Donhana.
- Usiądź do stołu - poprosił go Changsoo, który nie spuszczał wzroku z młodszego, a ten grzecznie zajął miejsce obok Donhana. - Dlaczego tak dziwnie się zachowałeś? - zapytał, unosząc brew.
- J-Ja..- zaciął się, spuszczając oczy na dłonie. - Byłem zaskoczony - dodał, wiedząc, że nie może jeszcze powiedzieć państwu Kim o swoich przepuszczeniach. Musiał na własną rękę dowiedzieć się, czy są powiązani krwią. Nie chciał się zawieść.
- Czym takim? - zapytała Minseo.
- Tym jak wyglądał Dohan - spojrzał na chłopaka obok, gdzie ich oczy spotkały się ze sobą. - Wiesz...jako malec byłeś bardziej uroczy - uśmiechnął się niemiło.
- Dzieci się zmieniają - odparł.
- To prawda. Teraz mamy już stuprocentową pewność. Odebrał wyniki z laboratorium i Donhan naprawdę jest naszym synem - powiedziała z radością kobieta, która spojrzała na Donhana, a serce Taehyunga rozbiło się na kawałki, słysząc o tej wiadomości. Czy naprawdę nim nie był?
Jungkook wracając do domu, skręcił w jedną uliczkę, mając nadzieję, że Taehyungowi uda się zdobyć wszystko na ten test. Chociaż osobiście uważał to za zbędne, bo nie było żadnej pomyłki. Taehyung był małym Dohanem i mimo innego imienia, tożsamości, ten błysk w oczach i uśmiech nie był mylny.
Zacisnął mocniej swoje dłonie na kierownicy, kiedy przez jego głowę przeszedł czarny scenariusz uprowadzenia Taehyunga podczas tamtego przyjęcia urodzinowego. Zahamował gwałtownie, gdy opony w jego samochodzie zostały przebite. - Cholera - warknął uderzając w kierownice, po czym odpiął pas i opuścił samochód, gdzie w ciemności ciężko było mu dostrzec cokolwiek, jednak zapalone światła w pojeździe były naprawdę pomocne przy sprawdzaniu opon. Obszedł cały samochód, widząc, że dwie przednie opony są nieużyteczne. Zatrzymał się przed samochodem, patrząc bezradnie w jego stronę.
Słysząc zbliżające się kroki za jego plecami, odwrócił się, jednak nim zdążył się zdezorientować, metalowa rura uderzała w tył jego głowy, przez co ciemność ogarnęła jego oczy.
~
Taki polsacik dla was ^^ Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał <3
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top