★・.・:☆Kontrola★・.・:☆
Następnego dnia wszyscy siedzieli przy stole na śniadaniu. Taehyung zachowywał się neutralnie, tak samo, jak Yoongi i Namjoon, jednak Hoseok z Jiminem nie mogli się opędzić od tego, by nie spojrzeć na Namjoona, którego sekret już poznali. Chcieli pomóc chłopakowi zdobyć serce Seokjina, ale nie mieli pojęcia, jak Joon zareaguje na wiadomość o tym, że znają jego tajemnicę. Musieli się przed tym wstrzymać i z ukrycia pomóc tej dwójce.
- A wy co macie takie ucieszone mordy? - zapytał Min, patrząc podejrzliwie na Junga i Parka, którzy spojrzeli na niego ze zdenerwowaniem w oczach, a Namjoon, jak i Taehyung zwrócili uwagę na całą trójkę.
- Nie twój interes, dziadku - mruknął niemiło Jimin, a Min prychnął pod nosem.
- Wyglądacie tak, jakbyście spiskowali. Lepiej mieć na was oko - powiedział przemądrzale, a Hoseok pokręcił zrezygnowany głową.
- Drogi, Min Yoongi. Masz omamy najwidoczniej procenty nie służą - powiedział w jego stronę.
- Zamknij mordę - mruknął mierząc wzrokiem Hoseoka.
- Przestańcie. Serio musicie za każdym razem przy stole pluć jadem? - zapytał ze zrezygnowanie Namjoon, który już miał po dziurki w nosie sprzeczek Jimina, Hoseoka i jego kuzyna Yoongiego.
- To on zaczyna - Jimin wskazał palcem na Mina.
- Bo dziwnie się zachowujecie? Zresztą ty zacząłeś, kiedy za mną łaziłeś, mały pedale - zmrużył na niego swoje oczy, a naczynia przez uderzenie Jimina w stół odbiły się hukiem.
- Widzę, że cię chyba zęby swędzą, dziadku - mruknął patrząc ze złością w oczach na Mina, który wręcz zacisnął swoją pięść pragnąc naprawdę obić Jiminowi jego twarzyczkę za to wieczne szczekanie.
- Weź łyżeczkę i się zakop - wstał od stołu nie mając ochoty na dalsze sprzeczki z Jiminem, który dzisiejszego dnia wyjątkowo dział mu na nerwy. Jimin podniósł się na równe nogi, patrząc z gniewem na Mina. - Złość piękności szkodzi, laleczko - uśmiechnął się na wysilenie, by zaraz odejść. Taehyung, Namjoon oraz Hoseok patrzyli za Yoongim w niemałym zaskoczeniu.
- Czy on nazwał Jimina laleczką? - zapytał po chwili Hoseok.
- To obraza! - zgrzytał zębami Jimin, który nie mógł nic poradzić na to, że Yoongi działał mu na nerwy. Namjoon zaśmiał się pod nosem, a wszyscy na niego spojrzeli, a w tym Jimin. - Co tak cię śmieszy, hyung? - zapytał z bezradnością w oczach.
- Nic takiego - pokręcił głową. - Po prostu myślę, że oboje lubicie tę zabawę - dodał patrząc z rozbawieniem w oczach na Jimina, który tylko pokręcił głową.
- Nie lubię tego.. W ogóle - usiadł krzyżując ręce jak obrażone dziecko.
- Musi ci się wydawać, Namjoon. Yoongi od początku po wszystkich jedzie - wtrącił się Taehyung, który w sumie zauważył, że zaangażowanie Jimina w stosunku do Mina jest naprawdę podejrzliwe.
- Ale zauważ, że tylko Jimin lubi się z nim wykłócać, a nasz Yoongi najwidoczniej to polubił - uśmiechnął się.
- Coś w tym jest - zaśmiał się Hoseok.
- Wcale nie - pokręcił głową Park.
~
Wieczorem po rozprawie o przyznaniu praw nad młodszym, Jungkook jak obiecał Soobinowi, tak przyjechał do jego domu. Rodzina Soobina była zamężna i nie szczędziła pieniędzy na rozpieszczanie swojego jedynego syna i spadkobiercę ich majątku. Zawsze byli bardzo serdeczni dla niego i jego ojca, a tym bardziej po tym, co sam Jungkook zrobił dla ich syna. Od tamtej pory rodzina Kang bardzo lubiła Jungkooka, który czuł się nieco przytłoczony ich serdecznością wobec niego. Gdy zadzwonił do drzwi, ich wieloletnia służąca wpuściła go do środka, gdzie wprowadziła go do salonu. Rodzina Kang była w środku oczekując jego przyjścia, gdy pani domu zobaczyła bruneta od razu do niego podeszła, by serdecznie go powitać.
- Witaj Jungkookie, tak dawno cię nie widzieliśmy - ucałowała go w policzek. - Przykro mi z powodu śmierci twojego ojca, to był taki serdeczny człowiek - dodała patrząc na chłopaka.
- Kobieto nie zaczynaj rozmowy od smutnych rzeczy, bo jeszcze nam chłopak posmutnieje - odezwał się pan Kang, który przywitał Jungkooka pewnym uściskiem.
- To nic takiego. Minęło dopiero kilka miesięcy, ale zdążyłem się pogodzić z tym, że mój ojciec odszedł - powiedział ze spokojem chcąc uspokoić panią Kang.
- Rozumiem. Jesteś naprawdę dojrzałym mężczyzną. Usiądź - pan Kang wskazał na fotel, gdzie Jungkook mógł usiąść, a sam Soobin zajął miejsce obok niego.
- Wybacz za nich. Wiesz, jacy są, hyung - powiedział szeptem w stronę Jeona.
- Spokojnie wiem, jacy są twoi rodzice - uśmiechnął się do niego.
- Jak sobie radzisz? - zapytał pan Kang patrząc z uwagą na Jeona i swojego synka, który siedział obok bruneta.
- W sumie, to bardzo dobrze. Ojciec już wcześniej przygotował mnie do pełnienia funkcji w naszym gospodarstwie, więc nie mam dużego problemu z zarządzaniem - odpowiedział ze spokojem. - No i mam jeszcze do pomocy moje kuzynostwo, więc na samotność nienarzekam - uśmiechnął się sympatycznie.
- Odpowiedzialny chłopak - przytaknął głową z uznaniem.
- A kogoś już masz? - zapytała z zaciekawieniem pani Kang. - Wciąż spotykasz się z córką pani Haran? - dopytywała, a Jungkook przez chwilę zamyślił się mając w głowie Taehyunga. Potrząsnął głową, chcąc normalnie funkcjonować i nie dać po sobie poznać, że jest coś nie tak.
- Tak. Wciąż się spotykamy - odpowiedział po dłuższej chwili, a Soobin wykazał jego odpowiedzią swoje niezadowolenie, co zauważyli jego rodzice.
- Córka Haran i ona sama mają problem. Od zawsze ta kobieta była uprzedzona do ludzi i ich wiary narzucając innym własną. Lepiej, żebyś to sobie przemyślał, Jungkook. Biorąc się za córkę Haran będziesz musiał się z nią mierzyć każdego dnia i z pewnością będzie się mieszała do waszego życia jak do własnego - powiedziała pani Kang, która nie przepadała za panią Haran.
- Pani Haran nie jest taka zła. To prawda, że ma mały problem z tym, ale już długo jestem z jej córką i dobrze się z nią czuje. Jest odpowiednią partnerką dla takiego nudziarza jak ja - zaśmiał się pod nosem.
- Nie mów tak o sobie, hyung. Nie jesteś nudziarzem, to ona ma na ciebie taki wpływ - wtrącił się Soobin, który nie mógł słuchać tego, jak Jungkook mówi o sobie. - Dla mnie jesteś najlepszy i Seunlee nie zasługuje na ciebie - dodał z pewnością w oczach, a rodzice chłopaka się uśmiechnęli.
- Nie mów tak, Soobin. Seunlee jest naprawdę miłą dziewczyną - rzekł patrząc na chłopaka. - Wiem, że nie za bardzo się lubicie, ale ona jest moją dziewczyną - dodał ze spokojem.
- Ale nie żoną. Jeszcze masz czas się z tego związku wycofać - powiedział z desperacją w oczach, a Jungkook poczuł się jakoś dziwnie, widząc, jak Soobin walczy z Seunlee.
- Świat się zmienia i nie zawsze musisz trzymać się jednej dziewczyny, bo stracisz przez to swoją prawdziwą miłość - rzekła pani Kang, a Jungkook spojrzał na nią ze zmieszaniem w oczach.
- Moja żona ma rację. Jesteś za dobrym chłopakiem, żeby męczyć się z Haran - dołączył pan Kang, a Jungkook naprawdę czuł się nieco osaczony tą rozmową na ten temat. Wiedział, że rodzina Soobina i Seunlee za sobą nie przepadali, dlatego też państwo Kang wyprowadziło się z miasteczka i zamieszkali w stolicy.
- Poza tym nasz Soobin przekonał nas, żeby wrócić do miasteczka - rzekła z uśmiechem pani Kang.
- Naprawdę? - zapytał z zaskoczeniem Jeon, który zerknął na Soobina.
- Tak - przytaknął głową.
- To dobra wiadomość - uśmiechnął się.
- Zamierzamy do końca miesiąca wprowadzić się do naszego starego domu. Chcieliśmy zrobić ci niespodziankę, ale nasz Soobin dowiedział się od twojej służby, że przyjeżdżasz, więc możemy cię już o tym powiadomić - powiedziała sympatycznie.
- Ta wiadomość bardzo mnie cieszy, naprawdę - powiedział szczerze, by uśmiechnąć się w stronę swojego przyjaciela, który patrzył na Jungkooka, jak w święty obrazek, a państwo Kang nie mogli zaprzeczyć, że szczęście ich syna przy Jungkooku naprawdę ich zadowala.
~
Następnego dnia Taehyung czuł się coraz gorzej z powodu tego, że Jungkook wciąż nie wracał. Miał już dosyć siedzenia w domu i wyczekiwania na jego powrót, dlatego umówił się z Hoseokiem, że dzisiejszego dnia wyjdą na miasto, gdzie będą mogli trochę pooddychać świeżym powietrzem. Gdy obydwoje po obiedzie opuścili dom, ruszyli drogą do miasta. Cisza panowała między nimi, a Hoseok nie wiedział za bardzo, jak powinien zacząć rozmowę ze swoim młodszym braciszkiem.
- Jak się ostatnio czujesz, Tae? - zapytał, patrząc na niego z troską w oczach.
- Dobrze - odpowiedział krótko.
- Widzę, że wciąż źle sypiasz. Bierzesz leki? - zapytał, a Taehyung westchnął ciężko.
- Tak, biorę. Jednak one i tak mi nie pomagają.. Nic mi nie pomoże - powiedział odwracając wzrok mając powoli dosyć swoich problemów oraz tego, że martwi niepotrzebnie Hobiego.
- Nie mów tak. Wyjdziesz z tego i uwierz, dużo ludzi z tego wyszło, tylko ty nie chcesz się odpowiednio leczyć, gdybyś tylko współpracował i powiedział lekarzom, co się stało, że taki jesteś byłoby wtedy łatwiej tobie pomóc - rzekł z powagą Jung.
- Nie zamierzam wracać do przeszłości. Niczego nie pamiętam - rzekł nerwowo zaciskając swoje dłonie. Hoseok westchnął ciężko postanawiając odpuścić Taehyungowi tę rozmowę, byleby nie denerwować młodszego. Kiedy dotarli do miasta, przechadzali się między sklepikami, gdzie Hoseok znalazł dla siebie idealną torbę, którą był bardzo ucieszony. Wszystko było w porządku do czasu aż na swojej drodze nie wpadli na Seunlee i jej matkę.
- Widzę, że wybraliście się na zakupy - rzekła w ich stronę Seunlee, która spojrzała na Taehyunga wrogo, co chłopak od razu zauważył. Prawdopodobnie wciąż miała mu za złe ich wczorajszą rozmowę.
- Jak widzisz - uśmiechnął się wesoło Hoseok . - Panie również na zakupach ?-zapytał sympatycznie.
- Tak - odpowiedziała Seunlee.
- Chciałyśmy przejść się na spacer. Może się do nas dołączycie? - zapytała pani Haran, a Taehyung nie był za bardzo przekonany co do propozycji kobiety, która wylała na niego wodę święconą.
- Oczywiście, że dołączymy - odpowiedział za niego Hoseok, a Taehyung spojrzał na starszego brata z mordem w oczach.
- No to chodźmy - kobieta uśmiechnęła się w ich stronę, a Taehyung był naprawdę zaskoczony, jak miła była dla nich pani Haran, przez co nie był za bardzo ufny w stosunku do niej. Cała czwórka udała się w stronę ogrodów, gdzie zazwyczaj były odprawiane przyjęcia miejskie. Pani Haran przeprowadzając wszystkich przez bramę ogrodu, doprowadziła ich do altanki, przy której siedzieli księża, a Taehyung wręcz się zatrzymał, widząc to całe zbiorowisko parafii i młodych ministrantów razem z nimi. Hoseok również nie ukrywał swojego zaskoczenia.
- O co tu chodzi? - zapytał Hoseok zerkając na panią Haran i Seunlee.
- Dzisiaj jest spotkanie z okazji urodzin naszego proboszcza. Dołączymy do nich - odpowiedziała z uśmiechem. - No dalej, chodźcie - chwyciła dwójkę za ręce i zaciągnęła do altanki, gdzie księża, widząc panią Haran powitali ją z szacunkiem, na który według nich zasługiwała. - Przyprowadziłam ze sobą jeszcze dwóch gości, czy proboszcz nie będzie miał mi za złe? - zapytała, patrząc na starszego proboszcza.
- Oczywiście, że nie. Każda dobra dusza ma prawo do nas dołączyć - odpowiedział jej, a Taehyung skrzywił się, patrząc na starca, po czym razem z Hoseokiem zostali zmuszeni, by przyłączyć się do uczty.
- To twoja wina - szepnął w stronę Hoseoka.
- A-ale ja nie wiedziałem - rzekł nerwowo Jung nie spodziewając się czegoś takiego. Wiedział, że jego młodszy braciszek szybko mu tego nie wybaczy.
- Pani Haran, kogo pani do nas przyprowadziła? - zapytał jeden ksiądz.
- To, Kim Taehyung mąż zmarłego Jeona i jego przyrodni brat - odpowiedziała, a przy stole zrobiło się dość głośno poprzez oburzenie na osobę Taehyunga, który był taki młody i grzeszny.
- Młodzieńcze, czy ty zdajesz sobie sprawę, że odwracasz się od Boga? - zapytał z oburzeniem proboszcz, a Taehyung spojrzał na niego z irytacją w oczach.
- Nie, nie zdaje sobie z tego sprawy - odpowiedział twardo.
- Ile masz lat? - zapytał.
- Ma dziewiętnaście lat - odpowiedziała za niego Seunlee, która chciała pokazać Taehyungowi, gdzie jest jego miejsce i że nie powinien z nią zaczynać. Po odpowiedzi Seunlee wszyscy byli jeszcze bardziej oburzeni, a Hoseok nie wiedział co począć, żeby uratować swojego brata przed chłopami w sutannach, którzy zawsze go przerażali.
- Jesteś taki młody, a już tak zgrzeszyłeś. Jeśli zrozumiesz swój błąd i poprosisz o przebaczenie może Bóg się nad twoją duszą zlituje - rzekł w jego stronę proboszcz.
- A co proboszcz mnie do kościoła nie wpuści, jeśli nie zrozumiem mojego błędu? - zapytał, unosząc brew, a proboszcz przytaknął głową.
- Młoda dusza tak szybko błądzi i nie szuka pomocy w kościele ani w Bogu - pokręcił głową, a jego słowa naprawdę zdenerwowały Taehyunga, który spojrzał na proboszcza oraz panią Haran i jej córkę z gniewem.
- To gdzie był kościół, gdy prosiłem o pomoc? Hm? Bóg jest co prawda ze mną i mnie nie opuszcza, nawet jeśli wolę mężczyzn. Dlaczego, więc taki grzesznik jak ty będzie mi wytykał, co jest dobre, a co złe? - zapytał, patrząc na niego z powagą w oczach, a jego pytanie spowodowało, że nastała cisza między wszystkimi. - Kościół mnie zawiódł i dlatego w niego nie wierzę, a w Boga wierzę, ale nie w kościół, który zniszczyliście swoimi własnymi urojonymi wymysłami. Chore pojeby w sutannach nie będą mi mówić jak mam żyć. Jestem tylko ciekaw, z którego kościoła przyszedł proboszcz, żeby tylko ukryć swoje grzechy w tym małym kościołku, hm? - mówił bez ogródek, a pani Haran słysząc jego słowa o mało, co nie zemdlała.
- Ten chłopak ma samego diabła w sobie - rzekł jeden ksiądz, który nie mógł uwierzyć w to, jak ten młody chłopak zwraca się do proboszcza.
- Sam masz go w sobie, durniu - wstał na równe nogi opierając się rękoma o stół. - Pani Haran, zrobiłaś wielki błąd, zaczynając ze mną. Skoro chciałaś mieć mnie za wroga, to dopiero poczujesz mój gniew - zwrócił się do kobiety, która patrzyła na niego z zaskoczeniem.
- Nigdy do naszego kościoła nie wpuścimy takiego człowieka - rzekł ze zdenerwowaniem proboszcz.
- A udław się tym kościołem, który jest tylko źródłem pieniędzy i sponsoringiem od samej pani Haran! - krzyknął zdenerwowany, zrzucając kilka talerzy ze stołu, by zaraz wybiec z tego ogrodu. Nie chciał płakać, więc tłumił to w sobie. Nie powinien był tak wybuchać, ale oni sami się o to prosili. Wszyscy go osaczyli i chcieli zmieszać z błotem. Hoseok pobiegł za Taehyungiem, którego zatrzymał przed bramą.
- Taehyung, poczekaj na mnie - chwycił go za rękę, którą Taehyung odepchnął.
- To wszystko twoja wina. Ty i ta twoja łatwowierność. To przez nią musiałem słuchać tych rzeczy. Nie chce cię widzieć! - krzyknął, tracąc już cierpliwość.
- Przepraszam, ja...ja naprawdę nie wiedziałem, że ona takie coś wymyśli - powiedział chcąc się wytłumaczyć.
- Zostaw mnie, Hoseok. Ty zawsze chcesz dobrze dla wszystkich, a mi się musi obrywać przez to! - krzyknął odwracając się plecami do Hobiego, któremu było naprawdę przykro przez tę całą sytuację. Zaraz do nich podbiegła Seunlee, która chwyciła Taehyunga za rękę siłą odwracając przodem do siebie.
- Powinieneś tam wrócić i przeprosić, za to, co powiedziałeś. Bądź prawdziwym mężczyzną i zrozum, że twoje poglądy oraz tryb życia są niemoralne - rzekła patrząc na Kima z powagą, a ten naprawdę nie mógł znieść bezczelności tej śmiesznej cnotki.
- Zamknij się i nie mów mi, co mam robić, pieprzona dziewico! -warknął, popychając dziewczynę, która nie mogła uwierzyć w to, że ten ją popchnął i jak nazwał. - Nie będę przepraszał, bo wtedy moje przeprosiny nie będą szczere. A niemoralna jesteś ty, bo znowu wtykasz ze swoją matką nos w nie swoje sprawy. To moje życie i wiem, co robię. Nie ty będziesz decydowała o moim losie, bo nic ci do niego. Wolę mężczyzn i nic tego nie zmieni, więc pogódź się z tym - spojrzał na nią z drwiną w oczach, a dziewczyna nie mogła uwierzyć w jego bezczelność.
- Jesteś żałosnym człowiekiem. Nie wiem jak Jungkook może trzymać kogoś takiego pod swoim dachem - pokręciła głową, a Hoseok przyglądał im się w milczeniu.
- Jungkook nie ma wyboru, a z tobą już będzie miał, kiedy w końcu zrozumie, jak głupia jesteś i w końcu ciebie zostawi - uśmiechnął się drwiąco.
- Jungkook nigdy mnie nie zostawi, bo mnie kocha! Ty nic o tym nie wiesz, bo jesteś dziwką, która sprzedała się starszemu człowiekowi - rzuciła się na niego z rękoma, gdzie obydwoje zaczęli się ze sobą szarpać. Hoseok wkroczył, chcąc ich rozdzielić. Seunlee trzymała Taehyunga za włosy, a młodszy trzymał za jej. Dziewczyna szarpała z całą siłą za jego włosy, a młodszy musiał przyznać, że jak na kobietę miała sporo siły. Hoseokowi udało się odsunąć dziewczynę od Taehyunga, która wciąż się rzucała w stronę młodszego. - Piękne włosy Taehyung widać, że o nie dbasz! - krzyknęła, chcąc okazać mu, jak niemęski jest.
- Dzięki, ty za to masz suche jak siano. Koń ma lepsze! - krzyknął w jej stronę, a do całej trójki podbiegła pani Haran.
- Dziecko, co ten diabeł ci zrobił? - zapytała ze zmartwieniem córkę, która miała poczochrane włosy na wszystkie strony tak samo, jak Taehyung.
- Nic. Sama sobie z nim poradzę, mamo - rzekła ze zdenerwowaniem w oczach. - Już ja przekonam Jungkooka, żeby cię wyrzucił z domu - rzuciła w stronę młodszego.
- Powodzenia - uśmiechnął się nieszczerze.
- Taehyung, chodźmy już - Hoseok podszedł do Taehyunga, którego chwycił pod rękę. - A jeśli chodzi o panią - zwrócił się do pani Haran. - To pani zaczęła tę całą wojnę i niech pani nie wini mojego brata, bo on nigdy nie poszedłby tam, gdzie nie jest mile widziany, a pani chciała go tylko upokorzyć - rzucił z gniewem w jej stronę, by zaraz odejść z Taehyngiem.
Hoseok całą drogę go trzymał, a Taehyung miał ochotę pójść do swojego pokoju i się w nim zamknąć. Niepotrzebnie wybuchł, ale nie miał innego wyjścia, musiał się bronić. Tylko, dlaczego go to tak bolało? Zrobił, to co należało zrobić.
- Puść mnie. Sam sobie poradzę - wyrwał swoją rękę, a Hoseok spojrzał na niego, czując się źle, że nie zrobił niczego, żeby obronić młodszego przed głupią intrygą pani Haran. Gdy wrócili do domu Taehyung mijając Namjoona i Yoongiego pobiegł schodami na piętro, gdzie od razu zamknął się w swoim pokoju.
- Co się stało, że Tae tak wygląda? - zapytał z zaskoczeniem Namjoon.
- Można powiedzieć, że jako brat nawaliłem - westchnął ciężko Jung.
Taehyung zamknął się w łazience, gdzie wszedł pod prysznic, puszczając zimną wodę. Teraz nie interesowało go to, że zmoczy swoje ubrania. Musiał ochłonąć i samego siebie ukarać za tak lekkomyślne zachowanie. Dał się sprowokować Seunlee, która z pewnością od dzisiaj będzie jego wrogiem i z przyjemnością zniszczy jej życie oraz związek z Jungkookiem.
Myśl o Jungkooku sprawiła, że naprawdę zaczął za nim tęsknić i pragnął, żeby w końcu wrócił. Czego jeszcze ma się spodziewać po pani Haran i Seunlee? Wiedział, że będzie musiał być przygotowany na wszystko i z pewnością nie pozwoli się więcej zaskoczyć, to on je zaskoczy we właściwym czasie, a Seunlee zapłaci za swoje wtrącanie się w jego życie i ona będzie tą, która najgłośniej zapłacze.
- Straciłem kontrolę.
~
Hej wam ^^
Jakie wrażenia? Seunlee trochę się popisała^^ Jutro wracam z kolejnym rozdziałem <3
Wszystkiego Najlepszego Seokjin!
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top