★・.・:☆Igranie z ogniem★・.・:☆
Ogarniający smutek nie potrafił opuścić Taehyunga, który zajął miejsce przy stoliku Hoseoka i Jimina. Obydwoje komentowali całą sytuację, która miała miejsce w kościele. Dla nich to wszystko nie było normalne, a dla innych ludzi panna młoda przychodząca w takim stanie na swój własny ślub była komicznym widokiem. Siedzący obok Soobin razem ze swoimi rodzicami nie potrafili się obejść bez krytyki i naśmiewania z całego ślubu.
Za to Taehyung, mimo krytyki ludzi nie był w stanie, choć na chwilę zapomnieć o tym, że za kilka godzin Jungkook wyjedzie ze swoją żoną na miesiąc, a on nie będzie w stanie już nic z tym zrobić. Wiedział, że gdy wrócą życie pod jednym dachem z Seunlee będzie jednym wielkim piekłem na ziemi.
Spojrzał w stronę tańczącej pary młodej, czując, że łzy już w niczym mu nie pomogą, a jedynie osłabią go, jako człowieka. Nie mógł być słabeuszem, którym się wewnętrznie czuł. Przegrany pojedynek był jedynie początkiem jego problemów z Seunlee i jej matką, a tym bardziej z brunetem, który jeszcze o niczym nie wiedział. Prawdopodobnie to, co zrobił, będzie obrzydliwe dla Jeona, ale mimo wszystko starał się ochronić, to co czuł. Walczył do samego końca i nawet jeśli Jungkook będzie go nienawidził, to nie będzie żałował, ponieważ ani na chwilę nie zrezygnował z tego, co po raz pierwszy czuł. Zakochanie się w Jungkooku było dla niego najgorszą rzeczą, jaką mógł zrobić, jednak na to on sam nie miał wpływu. Pierwsze zakochanie podobno najbardziej boli.
- Taehyung, nie wyglądasz na szczęśliwego.. Mówiłeś, że do ślubu może nie dojść, a doszło..to cię boli? - zapytał Jimin patrząc z uwagą na przyjaciela. Widząc jego przekrwawione oczy, wiedział, że ten ślub jedynie go skrzywdził. Tylko nie rozumiał dlaczego.
- Moje zdanie w tej chwili i tak nie ma znaczenia - odpowiedział mu czując, że nie jest gotowy na opowiedzenie Jiminowi swojej przygody z brunetem. Sam fakt, że Hoseok wiedział, jakoś go uspokajał, a co najważniejsze nie był ze wszystkim sam. Jednak, jeśli jego brat dowie się o tym, co zrobił, zabierze go z miasteczka i nie pozwoli mu tu więcej wrócić. Czy on był masochistą? Jak mógł wciąż chcieć tutaj pozostać? Żeby jedynie cierpieć i patrzeć na szczęście swojego pierwszego zauroczenia? Im dłużej o tym myślał, tym bardziej zdawał sobie sprawę, jakim żałosnym człowiekiem się stał.
- Chyba nie zakochałeś się w Jungkook, co? - zapytał blondyn, który się zawahał. - Nie..to nie możliwe ty już kogoś masz. Sam mi mówiłeś - powiedział powoli sobie wszystko tłumacząc.
- Nie mów zbyt wiele - Taehyung przyłożył swoją dłoń do ust Jimina i zerknął ukradkiem na rozmawiającego Hoseoka z Namjoonem. - Hoseok nie może o tym wiedzieć, dlatego dla własnego dobra milcz - rzekł z powagą w głosie. - I więcej nie wspominaj o nim - dodał odsuwając swoją dłoń od ust Jimina, który w ogóle tego wszystkiego nie rozumiał. Niby był we wszystko wtajemniczony, a praktycznie niczego nie wiedział o swoim własnym przyjacielu. O jego chłopaku, którego nigdy niedane było mu poznać. Jedyną osobą, którą spotkał był pan Jeon, a sam Taehyung w tym wszystkim był skryty. Czasem to doprowadzało Jimina do złości, ponieważ obawiał się tego, że jego przyjaciel mógł wpakować się w coś złego i nie jest nawet w stanie poprosić go o pomoc. A może on w ogóle tej pomocy nie oczekiwał?
- Dobrze, przepraszam - westchnął zrezygnowany. - Ja się po prostu o ciebie martwię, Tae. Czasem mam wrażenie, że cię wcale nie znam - wyznał szczerze, a Taehyung odwrócił wzrok, słysząc jego słowa.
- Wiesz o mnie tyle, ile powinieneś wiedzieć, Jimin. Nie zawracaj sobie tym głowy, dobrze? - zapytał, patrząc na niego z delikatnym uśmiechem.
- To wcale mnie nie uspokaja, ale niech ci będzie - westchnął ciężko. - Co zrobiłeś Seunlee? - zapytał, zmieniając temat.
- Dostała nagranie, po którym nie powinna nawet pojawić się w kościele, ale ona i jej matka są najwidoczniej cholernie zdesperowane, żeby dostać się do rodziny Jeonów - odpowiedział patrząc smutnym wzrokiem na tańczącą parę.
- Co to było za nagranie? - zapytał zaciekawiony, a Taehyung nie widział innego wyjścia, aby opowiedzieć Jiminowi wszystko, co zdarzyło się między nim, a Jungkookiem. Mimo że nie chciał tego z początku robić, to wolał zaufać Jiminowi, który nie wypali nagle z żadnym wyjazdem, jak Hoseok. Gdy opowiadał Jiminowi swoją relację z brunetem, ten wręcz nie potrafił w to uwierzyć, a kiedy dodał opowieść z całym nagraniem, to jego oczy powiększyły się w szoku. - Masz jaja, Tae - powiedział pokręcając głową z niedowierzaniem. - Czyli zakochałeś się w Jungkooku? - zapytał szeptem.
- Powiedzmy, że tak - przytaknął delikatnie głową. - Ale to już nie ma znaczenia - westchnął ciężko. - Moje uczucia przegrały z desperacją Seunlee i jej matki. Jestem przegrany i muszę patrzeć teraz na ich szczęście - dodał spuszczając wzrok, a Jimin spojrzał ze smutkiem na swojego przyjaciela, którego musiał przytulić i pocieszyć, bo tak robili prawdziwi przyjaciele.
- To Jungkook traci, nie ty - powiedział szeptem, gdy obejmował młodszego. - Jeszcze nigdy odkąd ciebie znam, nie zrobiłeś tyle szaleństw dla jednej osoby, a to świadczy o tym, że twoja nienawiść i chęć zemsty do Jungkooka zamieniły się w czyste i szczere uczucie - dodał z delikatnym uśmiechem będąc z jednej strony szczęśliwym, że jego przyjaciel posiadł uczucia, których wypierał się od zawsze.
- Co mi z tego, skoro moje uczucia nie są docenione przez niego, a jednocześnie są niezauważalne? On po prostu miał mnie za krótką przygodę tak, jak ja miałem go na samym początku - powiedział odsuwając się od blondyna, by schować za ucho odstający kosmyk. - Teraz, kiedy wziął ten ślub już nic nie mogę zrobić - westchnął ciężko.
- Muszę ci powiedzieć coś z własnego doświadczenia, Tae. Pamiętasz wszystkie moje związki, te pierwsze i wszystkie nieudane? - zapytał z rozbawieniem w oczach, a młodszy przytaknął głową pamiętając wszystkie porażki związkowe Jimina.
- Nie trudno zapomnieć o tych psycholach - powiedział pokręcając głową.
- No właśnie, a najgorsza była moja pierwsza miłość. Nie dość, że nieodwzajemniona, to jeszcze wiele się na tym nacierpiałem i milion łez wylałem. Ty dopiero przechodzisz przez swoje pierwsze zakochanie i z pewnością myślisz sobie, że teraz świat się zawali i już nigdy nie będziesz szczęśliwy, ale to nie jest prawda. Czas leci i rany się w końcu goją. Każde nowe zakochanie przechodzimy, jak to pierwsze i jedyne - powiedział patrząc na młodszego.
- Chcesz mi powiedzieć, że będę musiał zakochiwać się tak jak ty i znosić takich dupków uważając ich początkowo za jedyną miłość? - zapytał, unosząc brew.
- No w taki sposób działa zakochanie. To jest zwyczajnie zauroczenie, w którym zakładamy klapki na oczy i myślimy, że świat kręci się wokół tej jednej osoby. Dla tego zauroczenia jesteśmy w stanie zrobić praktycznie wszystko - wyjaśnił.
- Tak jak ty wziąłeś kredyt dla tego gościa, co potem zostawił cię z długami? - zapytał, a Jimin skrzywił się, woląc nie wspominać tego czasu.
- Taa..- odwrócił wzrok.
- Jimin, ja nie jestem otwarty na coś takiego. Nie umiem się zakochać, a tym bardziej dać komuś miłość - westchnął cicho.
- A do Jungkooka coś poczułeś i wszedłeś z nim w ten układ - zauważył.
- To był tylko seks, który sprawił, że w ten czas zacząłem żywić jakieś uczucia do niego. J-ja po prostu nie chciałem go stracić za wszelką cenę i nie wiem, jak mam się teraz z tym wszystkim pogodzić. Straciłem go - spuścił głowę
- Powiadają, że czas leczy rany - poklepał go po ramieniu.
- Mam gdzieś, co ludzie powiadają. Czas mi w niczym nie pomoże. Teraz mam tylko w głowie ten felerny ślub i fakt, że przegrałem - powiedział zaciskając swoje dłonie, a Jimin westchnął cicho, nie wiedząc, co mogłoby pomóc Taehyungowi.
- Nie załamuj się - szepnął w jego stronę.
- Tylko proszę cię o milczenie w tej całej sprawie z nagraniem - powiedział z powagą w głosie.
- Nikomu nic nie powiem, o ile Seunlee z tym nie wyskoczy. Bo wiesz, że może to zrobić, prawda? - zapytał, unosząc brew.
- Nie boję się tego - skrzyżował ręce.
- A powinieneś, bo jak wszyscy się tutaj o tym dowiedzą, będziesz potępiony. Mnie osobiście przerażają tutejsi ludzie i ich postrzeganie inności - westchnął ciężko. - Ale czego się spodziewać, po takim małym miasteczku w Korei? W stolicy jest lżej, a co dopiero tutaj - pokręcił głową.
- Jimin, nie obchodzi mnie zdanie tych pieprzonych homofobów, pragnę czegoś.. - wyznał szczerze, patrząc zimnym wzrokiem na Jeona i Seunlee.
- Czego? - zapytał niepewnie.
- Nieszczęścia Jungkooka i Seunlee. Pragnę, aby obydwoje cierpieli w swoim małżeństwie i truli się sobą. Tego właśnie pragnę - rzekł chłodno i jednocześnie bezkrzty zwątpienia.
- Przerażasz mnie. Nie lepiej odpuścić sobie Jungkooka i dać mu żyć normalnie z Seunlee i ich dzieckiem? - zapytał, patrząc z niepewnością w oczach na przyjaciela.
- Nie - pokręcił głową. - Ona nie może mieć normalnego życia i on również. Obydwoje muszą cierpieć, a Jungkook musi żałować tego ślubu - powiedział dociskając coraz mocniej swoje pięści.
- I jak niby tego dokonasz? - uniósł brew.
- Największą słabością małżeństw i związków jest zazdrość oraz brak zaufania. Seunlee wzięła ślub mając świadomość niewierności Jungkooka, a sam fakt, że ona o tym wie jest dla mnie plusem - odpowiedział ze spokojem.
- A co jeśli powie Jungkookowi o tym, co zrobiłeś i reszcie miasteczka? - zapytał z zaciekawieniem.
- Jeśli w kościele tego nie zrobiła, to będzie na razie milczała w tej sprawie albo będzie udawała, że niczego Jungkook nie zrobił, a swoją nienawiść będzie przekazywała mi - spojrzał na Jimina, który słuchał go z uwagą. - Do czasu, kiedy Jungkook o niczym nie wie, mogę wykorzystać jej słabość przeciwko niej i doprowadzić do toksyczności w ich małżeństwie - dodał.
- Czyli będziesz pociągał za sznurki, aż do samego końca? - zapytał z westchnięciem. - Nie lepiej zaprzestać? Tae, to może się dla ciebie źle skończyć - powiedział patrząc bezradnie na chłopaka.
- Trudno. Zniszczę ich moją nienawiścią - rzekł niewzruszony.
- Jeszcze nie dawno byłeś zasmucony i nie wiedziałeś jak sobie poradzić, a teraz swoją bezradność zamieniasz w nienawiść do nich. To się źle skończy, nie...to się bardzo źle skończy i to dla ciebie. Nie mogę na to patrzeć i się temu przyglądać. Taehyung błagam cię, weź ich sobie odpuść i zacznij żyć bez nich. Najlepiej byłoby wyjechać i tutaj nie wracać - powiedział ze strachem w głosie.
- Błagam cię, Jimin..nie mów mi, że się cykasz? - uniósł brew. - Bo nie potrzebuje tchórzy do tego wszystkiego albo milczysz i się przyglądasz lub wyjedź, jak tak bardzo chcesz i nie mieszaj się do moich decyzji, wiem co robię - rzekł patrząc surowo na blondyna.
- Zostanę i nie jestem tchórzem. Nie zostawię cię samego z tym wszystkim, ale boję się o ciebie. Czasem twoje decyzje są tak szalone i niebezpieczne. Igrasz z ogniem i przeraża mnie to, że ty się tego w ogóle nie boisz - pokręcił bezradnie głową.
- Nie mam niczego do stracenia. To jest jedynie moja zemsta. Jungkook będąc moim kochankiem i żeniąc się z tą dziewuchą, sam wszedł do piekła - mruknął chłodno, by sięgnąć po kieliszek z szampanem i napić się alkoholu, który choć trochę ugasił jego pragnienie zemsty. Jimin za to nie wiedział, co z tym wszystkim zrobić. Chciałby powiedzieć o wszystkim Hoseokowi, ale wiedział, że jeśli to zrobi Taehyung już nigdy mu nie zaufa. Musiał bacznie przyglądać się Taehyungowi i jego zemście, by odpowiedniej chwili zatrzymać go przed głupotą.
Gdy para młoda zbierała się do swojego wyjazdu, wszyscy goście postanowili im pogratulować, a Taehyung nie byłby sobą, jeśli osobiście nie złożyłby gratulacji dwójce nowożeńcom. Trzymając już piąty kieliszek szampana podszedł z Jiminem do dwójki, by złożyć im swoje życzenia. Pierwszy zaczął Jimin, który starał się zachować spokój mając obok siebie Taehyunga.
- Gratuluje waszej dwójce, obyście byli szczęśliwi... - rzekł w ich stronę Taehyung, który posłał Seunlee wymuszony uśmiech, co dziewczyna od razu zauważyła. - A szczególnie tobie, Jungkook - dodał przenosząc swój wzrok na bruneta, który otworzył szerzej swoje oczy, gdy młodszy postanowił pocałować go przy gościach i samej Seunlee w kącik jego ust. Jimin widząc to, zakaszlał głośno.
- Co to ma znaczyć?! - zapytała z oburzeniem Seunlee, która ledwo powstrzymywała się przez cały dzień, aby zrobić prawdziwą wojnę Kimowi.
- Wybaczcie za niego, za dużo wypił. Szampan działa na niego mocniej, niż tequila - zaśmiał się nerwowo Jimin, a stojący niedaleko Soobin nie mógł uwierzyć w to, co wyczyniał Taehyung przy samej Seunlee.
- Nieprawda - Taehyung odwrócił się tyłem do bruneta, aby spojrzeć na stojącego za nim Jimina i nie przypadkiem otarł się swoimi pośladkami o krocze Jeona, który nie mógł uwierzyć w zachowanie młodszego przed jego żoną, która zacisnęła swoje dłonie, mając ochotę wytargać Kima za włosy. Dziewczyna chciała już coś powiedzieć, jednak przed tym wyprzedził ją Jungkook.
- Dziękujemy wam za gratulację. Nie kłóćcie się tylko z Yoongim, dobrze? - zapytał, patrząc na dwójkę nerwowym wzrokiem.
- Nie będziemy - obiecał mu Jimin, który postanowił odciągnąć Taehyunga od dwójki. - Co ty wyczyniasz, Tae? - zapytał go ze zdenerwowaniem w oczach. - Jak możesz to robić przy niej, gdybym nic nie zrobił, to by dziewczyna cię rozszarpała. Igrasz z ogniem, Tae - rzekł z powagą w oczach.
- Nie boję się tej idiotki. Niech wie, jak Jungkook mnie pragnie, mimo jej śmiesznych starań - rzekł z rozbawieniem w głosie, a wypity alkohol jedynie dodawał mu więcej pomysłów na złośliwości w stronę panny młodej.
- Przestań już, bo zaraz wszyscy się dowiedzą o twoim romansie z Jungkookiem i będzie dopiero akcja - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.
- Oj no już się nie denerwuj, ChimChim - objął go ramieniem z zadowoleniem na twarzy. - To tylko początek, a ty już wymiękasz - spojrzał na niego z uśmiechem na ustach. - Wolałem, żeby wiedziała, że ja jeszcze nie przegrałem - dodał, a Jimin wywrócił bezradnie oczami.
- Wolałbym, żebyś to sobie wszystko odpuścił - powiedział z westchnięciem. - Co chcesz tym osiągnąć? Myślisz, że Jungkook rzuci się w twoją stronę, jak zakochany, zapominając o żonie i dziecku? - zapytał, unosząc brew.
- Proszę cię - roześmiał się, a Jimin patrzył na niego ze zmieszaniem w oczach. - Ja go już nie chce, jedyne czego chce, to zniszczyć jego małżeństwo i sprawić, by cierpiał oraz żałował - powiedział chłodniej.
- Twoja zemsta jest spowodowana odrzuceniem z jego strony, ale przez miesiąc jego nieobecności wszystko ci minie i będziesz inaczej mówił - powiedział starając się samego siebie uspokoić. Taehyung chciał już coś powiedzieć, jednak chwytający go za rękę Jungkook uniemożliwił mu to, odciągając w bardziej odosobnione miejsce.
- Mogę wiedzieć, co ty wyczyniasz?! - zapytał ze zdenerwowaniem w oczach.
- Przeszkadza ci to? - zapytał młodszy z rozbawieniem w głosie.
- Tak, przeszkadza. Miałeś zapomnieć o tym wszystkim, co nas łączyło. Pożegnaliśmy się i nie chce, abyś czegoś głupiego próbował - rzekł ze zdenerwowaniem w oczach. - Jeśli nie potrafisz się powstrzymać po alkoholu, to nie pij. Nie chce, aby Seunlee musiała patrzeć na coś takiego - dodał pokręcając zdenerwowany głową.
- Brzydzi cię to teraz? - zapytał, unosząc brew.
- Nie chce po prostu już do tego rozdziału wracać. Zakończyliśmy go i dajmy temu spokój. Teraz jestem po ślubie i zamierzam wypełnić moje obowiązki małżonka - odpowiedział z pewnością w głosie, a Taehyung zaśmiał się gorzko. - Jak wrócę, masz więcej nie robić takich głupot, rozumiemy się? - uniósł oczekująco brew.
- A co jeśli ja tego nie chce? - zapytał z zaciekawieniem.
- To proszę cię o uszanowanie mojej decyzji, Taehyung - odpowiedział wręcz od razu. - Muszę już jechać i mam nadzieje, że ochłoniesz i zapomnisz o wszystkim, jak ja - dodał chłodno, by odwrócić się plecami do młodszego z zamiarem odejścia, jednak głos młodszego zatrzymał go.
- A masz jakiś skuteczny sposób na wyleczenie złamanego serca? - zapytał nagle młodszy szokując swoimi słowami Jungkooka, który spojrzał przez ramię na chłopaka. Widząc jego niewyrażające niczego spojrzenie, poczuł się wręcz zagubiony.
- Czy ty je masz? - zapytał zmieszany, a młodszy zaśmiał się nerwowo.
- Nie. Pytam, bo Jimin potrzebuje jakieś rady - wytłumaczył. - Przecież nie mógłbym mieć złamanego serca, bo nigdy się nie zakochałem i nie wiem, jak to jest, dlatego ciebie zapytałem. A zakochanie w tobie byłoby wręcz głupie, prawda? - zaśmiał się, jednak wewnętrznie czuł, że umiera.
- Prawda. Wolałbym uniknąć takiej sytuacji, tym bardziej że nie mógłbym poczuć czegokolwiek do kogoś takiego jak ty - odpowiedział, a jego słowa bolały...bolały i to zbyt mocno.
- Prawda - przytaknął głową.
- To było tylko, jak posmakowanie pięknego opakowania czekoladek, gdzie po otworzeniu ich możesz się jedynie zniechęcić i zrozumieć, że nic wyjątkowego w sobie nie ma, oprócz pięknego opakowania - powiedział, a jego słowa zabolały jeszcze bardziej, ponieważ jego porównanie jedynie wskazywały na to, za jakiego naprawdę go miał brunet. - Możesz powiedzieć Jiminowi, że czas leczy rany i w końcu jego złamane serce się wyleczy - rzekł ze spokojem, by zaraz po swoich słowach odejść, a siła Taehyung wyparowała tak szybko, jak się pojawiła. Odszedł w stronę budynku, gdzie zatrzymał się przy ścianie, o którą się oparł i pozwolił swoim łzą wyjść na wierzch.
Swoją drżącą dłoń przyłożył do swojej piersi, gdzie odczuwał nie do opisania ból. Po raz pierwszy czyjeś słowa tak bardzo go bolały. Dlaczego on nigdy nie widział prawdy w tym wszystkim? Dlaczego to właśnie on musiał znieść ból złamanego serca i zostać z tym wszystkim sam, a on odszedł, zapominając o wszystkim przez jedną noc? To było według niego niesprawiedliwe, ale czy zamierzał odpuścić? Nie. Teraz jeszcze bardziej pragnął sprawić, by to Jungkook czuł się właśnie tak jak on.
Uspokajając się w miarę możliwości, ruszył w stronę gości, gdzie Jungkook i Seunlee zdążyli przez ten czas wyjechać. Nie wiedział co pocznie przez cały miesiąc nieobecności Jungkooka w domu, jednak miał nadzieję, że do tego czasu pozbiera swoją godność i zrobi Jeonowi odpowiedni odwet. Gdy goście rozeszli się, pracownice wzięły się za sprzątanie po całej uroczystości, a Taehyung oraz reszta domowników udali się do domu. Namjoon najwidoczniej zmęczony od razu udał się do swojego pokoju, będąc dzisiejszego dnia w nie najlepszym humorze, jednak Hoseok i Jimin uważali, że to z powodu Jina i jego nieobecności na uroczystości. Za to Hoseok i Jimin udali się również do swoich pokoi, a jedynymi osobami, które zostały w salonie byli Taehyung oraz Yoongi.
- Mam nadzieje, że teraz będziesz wiedział, gdzie jest twoje miejsce. Moim zdaniem i tak powinieneś zniknąć z naszego życia, ale ty należysz do upartych osób z trudnym charakterem - rzekł w jego stronę Min.
- Tak jak ty, czyż nie? - zapytał, patrząc na niego z wyniosłością.
- Coś takiego. Obydwoje mamy chujowe charaktery i nie możemy być szczęśliwi, bo mierzymy zbyt wysoko i na koniec zostajemy z niczym. Widząc ciebie dzisiaj przypomniałeś mi mnie.. rok temu - powiedział nadzwyczaj mile, co nieco zaskoczyło Taehyunga. - Lepiej sobie odpuść, jeśli nie chcesz skończyć jak ja - dodał patrząc na chłopaka.
- Jako alkoholik? To raczej nie w moim stylu - pokręcił głową.
- W moim też nie było i co? Nawet nie próbuj mi zaprzeczyć, że nie zakochałeś się w moim kuzynie. Widziałem, jak na niego patrzysz. Złamane serce zrobiło ze mnie takiego człowieka, jakim jestem teraz i co mi z tego? Mam więcej wrogów niż przyjaciół. Przyjaciele, których kiedyś posiadałem, śmieją mi się w twarz, a jeden z nich najbardziej co mnie doprowadza do furii - zacisnął swoją szczękę. - Dlatego tobie radzę wyjechać stąd i zapomnieć o Jungkooku, niż pozwolić sobie patrzeć na to wszystko, bo to tylko zrujnuje cię, jako człowieka - dodał, by zaraz odejść, a Taehyung nie wiedział, w co wierzyć:
a) w to, że Min Yoongi był dla niego nadzwyczaj miły?
b) w to, że Min Yoongi rozumiał jego sytuację?
c) w to, że Min Yoongi doradzał mu od serca?
Potrząsnął głową, postanawiając wierzyć samemu sobie niż w słowa innych osób. Ten dzień wykończył go psychicznie i nie mógł już dłużej ustać na nogach. Udał się prosto do swojego pokoju, gdzie rzucił się na swoje łóżko, zatapiając swoją twarz w poduszce. Chciał, aby magiczne słowa sprawiły, by przestał płakać, ale nie mógł.
To było tylko, jak posmakowanie pięknego opakowania czekoladek, gdzie po otworzeniu ich możesz się jedynie zniechęcić i zrozumieć, że nic wyjątkowego w sobie nie ma, oprócz pięknego opakowania - Słowa bruneta doprowadzały go do szaleństwa i rozpaczy, nawet nie zdał sobie sprawy, kiedy zaczął nie płakać, a wyć i tłumić w poduszce swoją rozpacz. Przez jego głowę przechodziły różne myśli, aby ze sobą skończyć i wyobrażać sobie śmierć, jako jedyne rozwiązanie na ucieczkę przed tym bólem.
Dźwięk leżącego na stoliku nocnym telefonu spowodował, że chłopak odsunął swoją zapłakaną twarz od mokrej poduszki, gdzie w ciemności, jaka panowała w pokoju, zapalił lampkę i chwycił za telefon, odczytując wiadomość.
Ślub udany? Pogłoski mówią, że ty najbardziej na nim cierpiałeś. Niegrzeczny chłopiec...
~
Witajcie kochani! ^^ Jakie wrażenia po rozdziale? Następny pojawi się już poniedziałek! Wszystko zostaje po staremu, czyli Pon, Wt i Śr - w te dni będą dodawane rozdziały ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top