★・.・:☆Gniew Jungkooka★・.・:☆
Taehyung wysiadając w centrum Seulu, czuł ciężar na swoich barkach, który powinien odejść razem z jego odejściem z domu Jungkooka. Całą drogę przepłakał, a jego oczy były opuchnięte przez płacz. Przechodząc między ludźmi, czuł się jak w jakimś wielkim zoo i nie był w ogóle z tego powodu szczęśliwy. To miasto kojarzyło mu się z cierpieniem i samotnością. To tutaj przeżył całe swoje życie. Mijając różnych ludzi śpieszących gdzieś w jakimś celu, zatrzymał się na środku drogi, próbując unormować duszności.
- Jestem przerażony, boję się.. - powiedział, cały drżąc, a ludzie skanowali go dziwnymi spojrzeniami, jakby był jakimś wyrzutkiem. Jednak to była metoda na uspokojenie się w tej chwili. Shownu powiedział mu, aby tak do siebie na głos mówił, gdy znowu wewnętrznie będzie szalał ze strachu. Myśl o tym, że stracił Jungkooka i wszystko, wręcz paliła jego zranione serce. Został teraz ze wszystkim sam, a w dodatku sprzeciwił się Youngjoonowi, który z pewnością już go szuka. Musiał zacząć myśleć trzeźwo i wyjść z tego gówna, w jakie się wpakował, będąc dzieckiem.
Nie ma leku na zapomnienie, jedynie wypadek doprowadzi cię do amnezji albo do śmierci. Jednak czy samobójstwo było jakimś rozwiązaniem? Nie chciało mu się żyć, nie miał po co oddychać, chciał jedynie być już wolny, ale nie mógł. Dopóki żyje Youngjoon zawsze będzie musiał uciekać i żyć jak przestępca.
- Taehyung żyjesz? - machnięcie ręki przed jego oczami sprawiło, że chłopak zrobił w strachu kilka kroków w tył, a widząc Kihyunga, odetchnął z ulgą.
- Kihyun dobrze cię widzieć - powiedział czując się spokojniej widząc dobrego kolegę.
- Jak Wonho powiedział, że trzeba iść po Taehyunga, bo przyjdzie szybko ruszyłem w drogę - powiedział z entuzjazmem chłopak, który podszedł do Tae, aby go przytulić. - Co się stało, że dałeś nogi? - zapytał, odsuwając się od niego.
- Nawet nie pytaj - westchnął ciężko. - Nikt nie może wiedzieć, że jestem u was, okej? Nawet Hoseok - powiedział z powagą w oczach.
- Spoko, widzę, że coś poważnego się stało - powiedział widząc w jakim stanie jest Taehyung. - Wonho znalazł dla ciebie kawalerkę jego kumpla, który wyjechał na studia do Europy i zgodził się na to, abyś mógł u niego zamieszkać - dodał biorąc walizkę młodszego, by ruszyć z nim w stronę nowego lokalu Taehyunga.
- Jestem wam wdzięczny, naprawdę. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby was tutaj nie było - powiedział szczerze, czując się lepiej, mając przy sobie tak dobrych przyjaciół jego starszego brata.
- Nasi dwaj Hoseokowie są jak K2 i żaden nie pozwoliłby na nieszczęście najbliższych. Wiem, że stało się coś poważnego, ale tutaj możesz być spokojny, nikt nie będzie cię niepokoił - powiedział z delikatnym uśmiechem. - Jedynie Wonho prosił, abyś wpadł do salonu - dodał.
- Na pewno wpadnę, przy okazji poprawi mi włosy - uśmiechnął się ciepło, gdy dotarli do bloków, Kihyun wpisał kod do nowego lokum Taehyunga i wprowadził go do niewielkiej kawalerki. - Ładnie - powiedział skanując wzrokiem duży pokój, korytarz i małą kuchnię oraz łazienkę.
- Mieszkanie małe, ale wygodne dla jednej osoby - powiedział stawiając walizkę chłopaka na środku pokoju. - Tutaj masz klucze - wręczył mu do ręki.
- Dzięki, za wszystko - podziękował.
- Nie ma sprawy, jeśli będziesz czegoś potrzebował daj znać - przytulił go na pożegnanie, a kiedy Taehyung został sam w mieszkaniu, podszedł szybko do drzwi, które zakluczył na wszystkie zamki, obawiając się wszystkiego. Mimo że był w bezpiecznym miejscu, to bał się być sam i tego, że Young go znajdzie. Jeszcze nigdy nie posunął się do czegoś takiego. Wyobrażenie sobie kary, jaką by otrzymał i jak musiałby przepraszać swoim ciałem za taką zdradę, sprawiło, że pobiegł do łazienki, musząc zwymiotować.
Podniósł się z podłogi, gdzie spłukał wszystko, co z niego wyszło, po czym podszedł do umywalki, musząc opłukać swoją twarz oraz usta. Spojrzał w swoje odbicie, widząc przekrwawione oczy od płaczu, spuchniętą i zmarnowaną twarz. Dawno nie dopuścił siebie aż do takiego stanu. - Oszalałeś, on cię zabije - powiedział patrząc w swoje żałosne odbicie, a myśl, że to wszystko zrobił dla Jungkooka, aby ochronić go przed jego wujkiem, dodawała mu więcej siły, gdy tak jak teraz zaczynał żałować popełnionego czynu. - To właśnie znaczy cierpieć za miłość.. - powiedział, pokręcaj słabo głową.
Drugą rzeczą, która go nawiedzała była Seunlee i jej poronienie z jego winy, a w dodatku doszła jeszcze jej choroba. To było za wiele. Nie wiedział, jak teraz czuć musiał się Jungkook, a jednak jakoś potrafił sobie to wyobrazić. Z pewnością nie mógł więcej zawadzać w życiu chłopaka i dlatego wolał usunąć się w cień. Wiedział, że będzie musiał odejść po tym, co zrobił z jego pieniędzmi, jednak ta sytuacja jedynie przyspieszyła bieg wydarzeń. Chciał dobrze, a wszystko wyszło źle. Pragnął uchronić Jungkooka przed jego wujkiem, który obsesyjnie kochał pieniądze i z zazdrości pragnął odebrać, co w jego mniemaniu należało się mu.
Co teraz powinien zrobić? Jak żyć nie dając się złapać? Pozbył się swojego telefonu, przez co czuł się spokojniejszy, ale obawa przed tym, że on go znajdzie nie potrafiła w ogóle go uspokoić. Pod tym względem był słaby, jego słabością był Youngjoon, który przez te wszystkie lata zdążył zawładnąć jego życiem, a on stał się jego niewolnikiem. Jedynie Jungkook otworzył mu oczy na to, jak wyglądało jego życie, a teraz musiała czekać go długa i niekończąca się walka o wolność.
Opuścił łazienkę, gdzie udał się do pokoju, by rozpakować swoje rzeczy. Znajdując wolną szafkę, wypakował swoje ubrania, kładąc je na półki. Sam nie wiedział, jak tak szybko udało mu się spakować, ale w tym całym stresie pakował wszystko w bardzo szybkim tempie. Zauważając na dnie walizki podartą książkę, którą trzymał od czasu mieszkania z mamą, chwycił za nią. Jego oczy skanowały stary materiał książki dziecięcej z baśniami Andersa, gdzie przeszedł swoją dłonią po podartej okładce. Mimowolnie ogarnął go smutek na wspomnienia z jego dzieciństwa, gdzie jego mama zdenerwowana za jego lenistwo podarła okładkę jego jedynej książki, doprowadzając go tym do płaczu. Miał wtedy sześć lat, a już wtedy nie miała dla niego choć trochę uczucia. Może dlatego i on stał się taki zimny. Seunlee przypominała mu jego matkę, mama Hoseoka ją przypominała, nienawidził takich kobiet i od tej płci trzymał duży dystans, jedynie mógł zaakceptować Jiran, która okazała się dobrą przyjaciółką i to przy niej zaczął rozumieć, że nie każda kobieta musi być okrutna.
Nie dotykał tej książki już tak dawno, a mimo wszystko wciąż ją przy sobie trzymał. To tak jakby nie potrafił dorosnąć. Czuł się po części okradziony z dzieciństwa, którego nie mógł zaznać, a to zamknęło jego serce. Otworzył pierwszą stronę książki, gdzie mógł zobaczyć swoje dziwaczne rysunki, prawdopodobnie to nie treść baśni go interesowała, a miejsce do rysowania, przez co mimowolnie się uśmiechnął. Widząc niekształtne kółeczko z kreseczkami, mógł domyślić się, że rysował tort, a przy nim dwie główki z włosami. Na drugiej stronie znalazł rysunek z małym chłopcem, a przy nim stali mama i tata. Westchnął, widząc, jak bardzo desperacko prosił o normalną rodzinę.
Przechodząc na kolejną stronę, ponownie zobaczył tort i dwie postacie, tak było z kolejnymi stronami, które zaczął przewijać. Otworzył szerzej swoje oczy, nie rozumiejąc, dlaczego do samego końca rysował w kółko ten sam rysunek. Dlaczego to robił? Sam już nie pamiętał, był mały i być może rysował to, czego pragnął. Wtedy nasunęła mu się myśl o swoim ojcu, którego nigdy nie poznał. Z tego, co pamiętał, jego mama zawsze mówiła mu, że ich zostawił i nie chciał ich znać, ale ten jeden raz chciał, chociaż na chwilę go zobaczyć, jakim jest człowiekiem i co takiego robi. Dowiedzieć się, dlaczego go zostawił.
Odłożył książkę, po czym zamknął walizkę, odkładając ją w pusty kąt. Skoro został sam i musi walczyć o własną wolność, to pragnął poznać, chociaż w tym wszystkim swojego ojca.
~
Jungkook nie wiedział jak powinien powiadomić wszystkich o wyjeździe Taehyunga, który nie chce mieć z nikim żadnego kontaktu, a w tym nawet z jego przyrodnim bratem Hoseokiem. Nie rozumiał, dlaczego chłopak chciał tak po prostu usnąć się z życia wszystkich. Zostając sam, jak mógł sobie poradzić? Siadając do stołu, już wszyscy byli na kolacji, gdzie Jimin razem z Yoongim zdążyli opowiedzieć o zaistniałej sytuacji Namjoonowi i Hoseokowi. Rudowłosy widząc Jungkooka musiał zabrać w tym wszystkim głos.
- Jungkook proszę cię nie karz za to wszystko Taehyunga, tylko mnie. Ja wezmę na siebie całą winę - powiedział Jung, który nie mógł stać z założonymi rękoma, kiedy w rzeczywistości jego młodszy brat był niestabilny i już nie pierwszy raz kogoś zaatakował, przypominając sobie o sytuacji z jego matką, która zamknęła go w piwnicy.
- Hoseok ja nie zamierzam mu nic robić - westchnął patrząc na chłopaka. - Zresztą nawet nie mógłbym, ponieważ Taehyung odszedł - powiedział, a Jimin, jak i Hoseok otworzyli szerzej swoje oczy.
- Jak to?! - podniósł głos Jimin.
- Nie ma jego rzeczy i zostawił mi list, w którym mówi o swoim odejściu i prosi o to, aby go nie szukać - odpowiedział brunet, patrząc na Jimina, który posmutniał, słysząc jego słowa.
- Na pewno wyjechał do Seulu, pojadę go szukać - powiedział Hoseok wstając od stołu, a wejście Jiran do jadalni spowodowało, że wszyscy spojrzeli w jej stronę.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam coś do przekazania Jiminowi i Hoseokowi - powiedziała dziewczyna ze smutkiem na twarzy.
- Siadaj Jiran i powiedz chłopakom co chcesz - powiedział Namjoon zapraszając dziewczynę do stołu. Dziewczyna zajęła miejsce obok Joona i spojrzała ze smutkiem w oczach na Hoseoka i Jimina.
- Jiran wyglądasz, jakbyś przepłakała całą drogę, co się stało? To ma związek z Taehyungiem? - zapytał ze zmartwieniem Jimin, a dziewczyna przytaknęła głową.
- Widziałaś się z nim? - zapytał z zaskoczeniem Jungkook.
- Ja byłam tutaj, gdy to wszystko się wydarzyło i to jest moja wina, a nie Taehyunga - powiedziała w stronę Jungkooka, czując się winną za to, co się stało i nie ukrywała, że miała ochotę sobie coś za to zrobić.
- Czyli ty byłaś tutaj? - zapytał Hoseok.
- Jiran powiedz co się tutaj wydarzyło - poprosił ją Yoongi, który trzymał Jimina za dłoń, chcąc dodać mu trochę otuchy.
- Pokłóciłam się z Seunlee i moją matką w domu po tym, co usłyszałam musiałam pobiec do Taehyunga, żeby powiedzieć, co moja siostra chciała mu zrobić - powiedziała z rozżaleniem w głosie.
- A co Seunlee chciała mu zrobić? - zapytał z zaskoczeniem Jungkook.
- Chciała go zabić - odpowiedziała od razu, a wszyscy byli zaskoczeni. - To ona podmieniła te leki. Przyjechał do nas detektyw, którego ty wynająłeś Jungkook i moja siostra zniszczyła wszystkie dowody na jej winę oraz przerwała już jakiś czas temu tę sprawę - powiedziała patrząc na bruneta, który nie mógł uwierzyć w to, do czego zdolna była Seunlee. Podmienienie leków i czary, wszystko po to, aby zabić Taehyunga.
- Ona jest nienormalna. Wiem, że straciła dziecko, ale z premedytacją chciała zabić człowieka - powiedział ze zdenerwowaniem Yoongi. - Jeśli ją tu wpuścisz Jungkook, to się stąd wynoszę - dodał z gniewem w oczach. - Sam bym ją za to zepchnął - pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Yoongi uspokój się - szepnął Jimin.
- Nie! To, co ona robi, jest nienormalne. A wtedy żadnego guza nie miała, więc od zawsze musiała być pierdolnięta - rzekł Min.
- Yoongi ma rację, nic nie tłumaczy jej zachowania, kuzynie - dołączył do niego Namjoon. - Wtedy kiedy wszyscy byliście przeciwko Taehyungowi i zraniłeś go Jungkook, zaatakowałeś nieodpowiednią osobę - rzekł w stronę bruneta, który poczuł się osaczony przez swoje kuzynostwo.
- Wiem, że zrobiłem źle, ale wierzyłem w słowa Seunlee. Nie miałem pojęcia, że ona jest zdolna do tego wszystkiego, tym bardziej że była poszkodowana - rzekł w ich stronę.
- Poszkodowana? - zakpił Namjoon. - Jedyną osobą, która wtedy była poszkodowana to Taehyung. Seunlee zrobiła z ciebie głupca i weź to przed sobą przyznaj - powiedział, a Jungkook zacisnął swoje dłonie w zdenerwowaniu.
- Wszystkich wtedy oszukała i nie ma co teraz tego sobie wykrzykiwać - wtrąciła się Jiran, widząc, że atmosfera zrobiła się dość napięta. - Seunlee chciała mnie powstrzymać przed tym, abym nie powiedziała o tym wszystkim Taehyungowi i była tu przede mną. Stała przed schodami razem z Taehyungiem i wtedy przyszłam. Powiedziałam oppie co zrobiła i kazał mi iść do swojego pokoju. Potem doszło do tego wypadku. Jedyną osobą, jaką możecie winić to ja, bo Tae-oppa chciał mi tylko pomóc, bo Seunlee oszalała - powiedziała z ciężkością w głosie.
- Nikt ciebie nie wini ani Taehyunga - powiedział w jej stronę Hoseok, chcąc jakoś uspokoić dziewczynę.
- Mimo wszystko czuje się źle z tym wszystkim. Taehyung był taki przerażony i nie wiedział co z nim będzie, obiecałam mu dowiedzieć się wszystkiego. Poszłam do szpitala i usłyszałam twoją rozmowę z lekarzem, Jungkook - rzekła w stronę bruneta, który z uwagą jej słuchał.
- Powiedziałaś o wszystkim Taehyungowi? - zapytał.
- Tak - przytaknęła głową. - Zadzwoniłam do niego i wszystko powiedziałam, ale wtedy dowiedziałam się, że wyjeżdża i to była nasza ostatnia rozmowa. Kazał mi przekazać Hoseokowi, aby go nie szukał - spojrzała na rudowłosego.
- Powiedział, chociaż gdzie jedzie? - zapytał Jung.
- Prawdopodobnie do stolicy - odpowiedziała mu.
- Jadę go szukać - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.
- Uda ci się go znaleźć w stolicy? - zapytał niepewnie Yoongi.
- Nie wiem, ale przeszukam, każdy fragment tego miasta i nie wrócę bez mojego brothers. On nie poradzi sobie sam. Od dziecka był skazany na samego siebie...- powiedział ze łzami w oczach. - Od kiedy pojawił się w moim domu, zawsze pilnowałem, aby nie był sam - zapłakał widząc przed oczami czarny scenariusz, w którym jego brat boi się i jest skazany na samotność. - Mówiłem mu, że będziemy braćmi na zawsze, nie pozwolę na to, aby to zepsuł - dodał odchodząc do stołu, a Jimin patrzył za starszym ze smutkiem w oczach, czując się naprawdę bezradnym w tej sytuacji.
- Hoseok na pewno go znajdzie - powiedział Jimin wierząc w desperację Hoseoka. - Pojadę z nim i go znajdziemy, na pewno - dodał przytakując głową na swoje słowa.
- Pojadę z wami - rzekł z troską Yoongi, a Jungkook czuł się bezradny w tej całej sytuacji. Nie wiedział, co powinien zrobić i czuł się odpowiedzialny za to wszystko. Modlił się o to, aby z Taehyungiem było wszystko w porządku.
~
Przespana noc w nowym lokum była dla Taehyunga okrutna, nienawidził być sam, a każdy dziwny szelest za oknem doprowadzał go do białej gorączki. Czuł się niewyspany i obolały. Spanie na niewygodnym łóżku również nie należało do najlepszych doświadczeń. Westchnął ciężko, przyglądając się w lustrze, gdzie zakrył swoje worki pod oczami, nie mogąc znieść ich od samego rana.
Opuścił mieszkanie, udając się do salonu Wonho, gdzie obiecał chłopakowi spotkać się z nim. Idąc zatłoczonymi ulicami, rozglądał się niepewnie, czując się niebezpiecznie w każdym miejscu. Przeszedł kawałek drogi, zanim doszedł do lokalu Wonho, gdzie wszedł do środka, a jego oczom ukazały się zadowolone klientki oraz wesoła atmosfera powstająca dzięki właścicielowi i jego pracownikom. Chłopak, zauważając Taehyunga od razu ruszył w jego stronę.
- Moi drodzy przybył mój ostatni model, po katastroficznej sytuacji sklejonych włosów - powiedział entuzjastycznie chłopak w stronę swoich klientek, które miło przywitały Taehyunga i pochwaliły dzieło Wonho stworzone na włosach młodszego.
- Trzeba przyznać, że uratowałeś tamtą katastrofę - powiedział z rozbawieniem młodszy.
- Jestem bogiem włosów, aniołku - puścił mu oczko. - Idziemy na zaplecze i napijemy się herbatki, a wy twórzcie cuda na tych pięknych włosach moich drogich pań - powiedział figlarnie w stronę dziewcząt, które zarumieniły się od słów właściciela, a Taehyung nie pojmował tego, jak on to wszystko robił, ale metoda Wonho była skuteczna, ponieważ jego salon był jednym z najlepszych w Seulu. Obydwoje udali się na zaplecze, gdzie Wonho przygotował dla nich herbaty i usiedli na wygodnej kanapie. - Powiedz, co się stało, TaeTae? - zapytał, chcąc wiedzieć, dlaczego tak nagle jego mały przyjaciel potrzebował pomocy.
- Stało się wiele, Wonho i nie mogłem już tam dłużej zostać - odpowiedział chłopakowi z ciężkim westchnięciem.
- Rozumiem, ale dlaczego mój imiennik nie może wiedzieć, gdzie ty jesteś? - zapytał, unosząc brew.
- Bo lepiej, jeśli Hoseok nie będzie wiedział, gdzie jestem. To dla jego dobra. Wiem, że troszczy się o mnie - spuścił swój wzrok na kubek z herbatą. - Ale powiedzmy, że wpakowałem się w coś niebezpiecznego i nie chce go narażać ani Chima - wyznał, a Wonho naprawdę zmartwił się, słuchając jego słów.
- No dobrze niczego nie powiem, ale skąd mam mieć pewność, że ty nie ucierpisz? Może lepiej zgłosić to policje i załatwić ci jakąś ochronę?- zaproponował
- Nie - pokręcił szybko głową.
- Naprawdę się o ciebie boję, Tae - powiedział obawiając się naprawdę, w co takiego wpakował się młodszy. - Wisisz komuś pieniądze? Bo jak tak, to ci dam ile potrzebujesz - rzekł chwytając za dłonie Tae.
- Nie, nie potrzebuje pieniędzy. Po prostu nie mówmy o tym, hyung - zamknął z ciężkością swoje oczy.
- A co z tym przystojniakiem? - uniósł brew.
- Mówisz o Jungkooku? - zapytał, a chłopak przytaknął głową. - Co ma z nim być? Nic nie wiem - odpowiedział zaciskając swoje wargi.
- Widzę, że do rozmowy cię nienamówię - pokręcił głową. - No dobrze, a jak pierwsza noc w mieszkaniu mojego przyjaciela? - zapytał z zaciekawieniem.
- Powiem, że nawet dobrze - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Musisz go kiedyś poznać, jest przystojny, pamiętasz, jak chciałem cię kiedyś z nim umówić, a ty powiedziałeś, że jest za młody jak na twoje standardy? - zapytał z rozbawieniem w oczach.
- Pamiętam - skinął głową.
- No to jest właśnie jego mieszkanie. Kiedy powiedziałem mu, że to ty potrzebujesz jakiegoś lokum, to od razu się zgodził. Wiesz, on cię kiedyś widział i zakochał się od razu - zaśmiał się na wspomnienia tamtego dnia, a Taehyung poczuł się jakoś nieswojo, mieszkając w mieszkaniu chłopaka, którego odrzucił, nawet nigdy go nie spotykając.
- Głupio się czuje teraz mieszkając u niego - westchnął wydając dolną wargę.
- Spoko, ja mu powiedziałem, że nawet jeśli masz buźkę aniołka, to niezła z ciebie suka - poklepał go po ramieniu. - Powiedz, co teraz będziesz robił? - zapytał, schodząc z tematu studenta.
- Sam nie wiem, ale chce poznać mojego ojca - odpowiedział mu będąc pewnym tego.
- Co? - zapytał zaskoczony. - Wiem, że nigdy nie poznałeś ojca, ale nie boisz się tego, że może cię zawieść i powiedzieć coś przykrego? - uniósł brew.
- Jestem na to gotowy, nie liczę od niego jakiejś miłości ojcowskiej, ale pragnę go zobaczyć - odpowiedział, a Wonho nie był pewien czy poznanie ojca, który wyrzekł się go, jest najlepszym pomysłem, jednak nie mógł powstrzymać Taehyunga, który tego bardzo pragnął.
~
Z samego rana, Yoongi, Hoseok i Jimin pojechali do stolicy z zamiarem znalezienia Taehyunga, a Jungkook za to został w miasteczku, gdzie pojechał do szpitala musząc spotkać się z Seunlee. Wchodząc do jej sali, zobaczył siedzącą przy niej panią Haran, która widząc bruneta, wstała na równe nogi.
- To wszystko wina twojego podopiecznego! - podniosła na niego głos, chcąc okazać chłopakowi swoje oburzenie.
- Byłbym wdzięczny, gdyby pani z łaski swojej nie mieszała się do mnie i Seunlee - mruknął chłodno w jej stronę.
- Gdybyś jej nie zdradzał z tym paskudnym chłopakiem, moja córka nie straciłaby dziecka! - krzyknęła, w ogóle nie reagując na słowa chłopaka, którego oczy pociemniały w gniewie.
- Gdyby zrozumiała, że jej nie kocham i nie rzucała w Taehyunga kamieniami, to też by tego nie doszło! - podniósł na nią głos, po czym podszedł do kobiety, chwytając ją za rękę i siłą wyciągając z sali jej córki, gdzie wypchnął ją za drzwi. - Również, gdyby pani nie rzucała się na mojego podopiecznego, nigdy by nie odszedł ani nie był narażony na kpiny ludzi w miasteczku oraz dręczenie z twojej strony. Dlatego zamknij się i nie mieszaj się do życia innych! - dodał z gniewem w oczach, gdzie kobieta patrzyła na niego z zaskoczeniem, a brunet zaraz zamknął przed nią drzwi, by spojrzeć w stronę Seunlee, która patrzyła na męża z zaskoczeniem.
- Dlaczego jesteś taki dla mojej matki?! - zapytała ze zdenerwowaniem w oczach.
- Jaki? Jestem dla niej taki jak ty i ona jesteście dla Taehyunga - odpowiedział dziewczynie, na którą patrzył z rozczarowaniem.
- Straciłam dziecko przez tego śmiecia, a ty przychodzisz go tutaj bronić?! - krzyknęła zdenerwowana.
- Nie, nie po to tutaj przyszedłem - odpowiedział jej. - Przyszedłem tutaj tylko po to, aby postawić jedną sprawę bardzo jasno - rzekł ze spokojem, by chwycić za krzesło, które sobie przesunął i usiadł na nim, mając dobry widok na dziewczynę, patrzącą na niego ze zmieszaniem.
- Jaką sprawę? - zapytała.
- Z naszym rozwodem - odpowiedział, a dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem.
- Jestem chora i chcesz mnie zostawić dla tego śmiecia w takiej chwili?! - zapytała ze zdenerwowaniem w głosie.
- Nie zostawiłbym cię, ale po tym, co zrobiłaś Taehyungowi nie mogę dłużej znieść twojego widoku - powiedział pokręcając głową, czując się rozczarowanym dziewczyną. - Zawsze myślałem, że jesteś normalną dziewczyną, a ty chciałaś go zabić, będąc zdrowa i udawałaś przede mną pokrzywdzoną i wystraszoną - spojrzał w jej oczy.
- To nie prawda! Jestem niewinna, Jungkook. Ja cię kocham i robiłam to wszystko dla ciebie - powiedziała.
- Dla mnie chciałaś go zabić?! Czy ty siebie słyszysz?! - wykrzyczał, nie mogąc znieść jej tłumaczeń.
- Tak, wiem, że to było złe, ale on mi potem ciebie odebrał, jak mogłam na to patrzeć? Musiałam coś zrobić, żeby cię zatrzymać - zapłakała.
- Wiem, że nie zachowałem się wobec ciebie w porządku i jest mi z tego powodu przykro, ale jak już wcześniej ci mówiłem, nie kocham cię - powiedział szczerze.
- Bo kochasz tego śmiecia?! - zapytała, podnosząc głos.
- Tak, kocham go i to się nie zmieni - odpowiedział jej. - Po tym wszystkim, co zrobiłaś, nie mogę na ciebie patrzeć, Seunlee. Nawet jako przyjaciółka mnie zawiodłaś, nic nie tłumaczy tego, co zrobiłaś. Zakpiłaś ze mnie i moich kuzynów, dlatego nie chce więcej mieć z tobą nic wspólnego - powiedział wstając z krzesła, a dziewczyna pokręciła bezradnie głową, widząc, że Jungkook zamierza wyjść, wstała z łóżka, gdzie zatrzymała go, przytulając się do jego pleców.
- Nie możesz mnie zostawić, wybacz mi Jungkook. Ja się poprawię, ale nie zostawiaj mnie samej, chorej na raka - powiedziała zapłakana, a Jungkook spiął się, słysząc słowa dziewczyny i czując jej ręce oplątane wokół jego talii.
- Nie potrafię - szepnął z ciężkością na sercu czując się źle z tym, co robi, jednak nie mógł inaczej. - Zobaczmy się w sądzie bądź wdzięczna, że nie weźmiesz odpowiedzialności za to, do czego się poczyniłaś - powiedział chwytając za jej dłonie, które odsunął od siebie, po czym opuścił salę szpitalną, gdzie zamknął za sobą drzwi, o które się oparł, czując się okropnie, z tym że zostawia ją samą z tą chorobą, ale nie potrafił jej kochać ani nie mógł zapomnieć o tym, jak wiele wyrządziła Taehyungowi. Nawet jeśli była jego najlepszą przyjaciółką z dzieciństwa, to wszystko to, co zrobiła, nie mogło sprawić, że zapomni. Nie go powinna przepraszać i prosić o wybaczenie, tylko Taehyunga, którego mimo swoich złych uczynków wciąż dręczyła i chciała sprawić ból. Jungkook wiedział, że nawet jeśli jej wybaczy, ona nigdy nie przyzna się do swojej winy i nie przeprosi Taehyunga, za każdy cios wymierzony w jego stronę.
Pragnął znaleźć Taehyunga i porozmawiać z nim o tym wszystkim, nie pozwolić mu więcej uciec. Miał nadzieję, że chłopakom uda się go znaleźć i sprowadzić do domu, bo jeśli nie oni, to on go znajdzie. Westchnął ciężko, po czym ruszył w stronę wyjścia ze szpitala, gdzie zatrzymał się przed wejściem widząc swojego wujka Youngjoona. Wypchnął językiem swój policzek, nie mogąc zaprzeczyć, że sam jego widok źle na niego działał.
- Co ty tutaj robisz wujku? - zapytał wprost.
- Jedna z pracownic powiedziała, że tutaj cię znajdę, więc przyjechałem. Słyszałem od niej, co się stało i jest mi naprawdę przykro Jungkook. Dopiero co cieszyłeś się przyszłym dzieckiem, a tutaj taka sytuacja - powiedział ze współczuciem. - Twój podopieczny narozrabiał - pokręcił głową.
- Nic ci do tego. To, co się stało, było złe, wiem. Jednak nie winię za to Taehyunga - powiedział patrząc na niego z niechęcią.
- Nie bądź taki oschły, martwię się o ciebie - powiedział podchodząc do zmarnowanego bruneta, gdzie położył swoją dłoń na jego ramieniu, a Jungkook spuścił swoją głowę - Widzę, że nie jest z tobą dobrze. Wyglądasz jak oszukany frajer - dodał, a przez jego słowa chłopak zmarszczył swoje brwi i spojrzał na niego ze zdenerwowaniem w oczach.
- Jeśli przyszedłeś mnie krytykować, to możesz już spieprzać - warknął z gniewem.
- Nic się nie zmieniłeś, krytyki to ty nie umiesz przyjąć na klatę, dlatego dużo brakuje ci do bycia prawdziwym mężczyzną - rzekł z rozbawieniem w oczach.
- Przypomnij mi, dlaczego cię tak bardzo nie lubię...- rzekł z namysłem, po czym parsknął, by spojrzeć gniewnym wzrokiem na mężczyznę. - Ah, już pamiętam - chwycił za materiał jego skórzanej kurki, by przecisnąć go do ściany budynku.
- Aj, Jungkookie weź się uspokój, bo wychodzisz przed ludźmi na napuszonego bachora, który nie ma szacunku dla starszego - powiedział przez śmiech mężczyzna.
- Zamknij się! - szarpnął nim. - Ty nie zasługujesz na żaden szacunek, toleruję cię tylko dlatego, że jesteś rodziną, ale nigdy nie zapomnę ci tego, co zrobiłeś - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.
- Przeszłość..ah, kiedyś mnie tak lubiłeś, a tylko przez tę jedną sytuację przestałeś mnie lubić. Nie mogłem wtedy nic zrobić, Jungkook - powiedział na swoją obronę.
- Mogłeś! - krzyknął.
- Ty też mogłeś swoje dziecko uratować, a tego nie zrobiłeś. Pozwoliłeś, żeby ten chłopaczek je zabił i co jest jeszcze zabawniejsze? To, że go bronisz - zaśmiał się pokręcając głową, a Jungkook zmrużył na niego swoje oczy.
- Nie będziesz mnie oceniał, nic nie wiesz o Taehyungu - rzekł nie ukrywając swojego gniewu w stosunku do starszego, po czym puścił go, chcąc odejść, jednak mężczyzna pobiegł za nim, gdzie chwycił go za rękę.
- Może i nie wiem, Jungkook, ale za to wiem jak smakują jego słodkie kłamliwe usta - uśmiechnął się szyderczo, a Jungkook słysząc jego słowa, uderzył mężczyznę pięścią w twarz, przez co ten upadł na asfalt, a brunet złapał z trudem oddech.
- Nie przypominaj mi o tym, że go całowałeś i mnie nie prowokuj, nie jestem już tamtym dzieciakiem co się ciebie słuchał - spojrzał na niego z góry, a mężczyzna otarł swoje krwawiące usta. - W dniu, kiedy zostawiłeś tamto dziecko na ulicy i mu nie pomogłeś, przestałeś dla mnie istnieć!
~
Witajcie kochani ^^
Jak podobał wam się rozdział? ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
-
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top