★・.・:☆Epilog:Jedyna miłość★・.・:☆
Kilka słów od Autorki
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim za całe wsparcie, które od was otrzymałam i waszą miłość do Pokusy. Naprawdę, to już ta ostatnia chwila z naszymi bohaterami i ciężko mi jest żegnać się z tą książką. Powiem szczerze, że pisząc ją po raz pierwszy w październiku, miałam taką dużą wenę i jestem naprawdę zdziwiona, że trzymam ją do samego końca ^^ Chociaż nie powiem, że nie miałam załamań przy pisaniu jej, były też dni, że chodziłam po domu i wyzywałam na siebie xD W każdym razie Pokusa również czegoś mnie nauczyła..do przyznania się przed samą sobą, że mam problem i muszę zacząć coś z tym robić. Każdy ma jakieś lęki i ja nie jestem wyjątkiem, dlatego będę z nimi walczyła, tego właśnie nauczyłam się pisząc tą książkę. Mam nadzieję, że i wy poczuliście do niej przywiązanie, czy jakąś długą lekcję. Teraz przechodzę do książki "Pamiętam o tobie" trzymałam ją długo w moim zeszyciku, bo od czasu Wrogów z gimnazjum ^^' Jeśli chcecie ze mną przeżyć kolejne Taekook story, to serdecznie zapraszam! Dziękuje za cały ten czas..odliczanie 13-10-2019 - 21-03-2020r. Kocham was! 💜
Minęło kilka dni od tamtego krwawego i mrocznego dnia. Każdy w miasteczku usłyszał o tym, co wydarzyło się w lesie. Do śmierci tamtych osób nie musiało dojść, jednak to wszystko było jedynie ostatecznością, aby przeżyć i żyć dalej. Początek października, a za oknami świeciło jasne słońce, padające na złociste liście. Przyszła jesień, a mimo wszystko wciąż można było wyczuć ostatki gorącego lata. Tego dnia wielu ludzi zmierzało w stronę cmentarza, a w tym pani Haran i jej córka Seunlee.
"Moje życie było kruche i ubogie, a w tym wszystkim najbardziej samotne. Teraz nie czując niczego, było najlepiej. Czułem się wolny i bez problemu mogę stwierdzić, że po przebudzeniu chciałbym mieć zupełnie inne życie. Szczęśliwe.
Zastanawiało mnie, jak to jest być gdzieś bardzo daleko i mogę szczerze powiedzieć, że jest to cudownym uczuciem. Nie przejmować się niczym, a tkwić pomiędzy nicością, ale...bez niego nicość mnie przeraża..."
Uchylił delikatnie swoje oczy, próbując oswoić się ze świtałem w białym pomieszczeniu. Oddychał spokojnie, rozglądając się powoli swoim wzrokiem po pomieszczeniu, a wyczuwając na swojej dłoni, czyjąś dłoń, spojrzał na osobę siedzącą obok niego. Widząc zmartwionego bruneta, który patrzy na ich dłonie, poczuł, jak jego serce przyspiesza w piersi, mogąc ujrzeć po przebudzeniu kogoś, kogo tak bardzo kochał. Wzmocnił uścisk na dłoni bruneta, który wyczuwając jego dotyk, od razu spojrzał na młodszego, którego oczy patrzyły na niego, co wprawiło go wręcz w błogi stan.
- Kochanie.. - szepnął, zbliżając się do niego, gdzie przyłożył swoją dłoń do jego policzka. - Tak bardzo się cieszę, że tu jesteś - powiedział patrząc na niego ze łzami w oczach. - Narobiłeś mi takiego strachu - pokręcił delikatnie głową, nie mogąc nacieszyć się tą chwilą. Tak bardzo bał się o jego życie, tym bardziej że w szpitalu walczyli o nie.
- P-Przepraszam - szepnął słabo, patrząc na ciemnowłosego zmęczonymi oczami, po czym powoli zaczynały do niego wracać wspomnienia z lasu. - C-Co z Youngjoonem? Co się stało? - zapytał z poddenerwowaniem w głosie, chcąc się podnieść, jednak próba zakończyła się jedynie bólem w klatce.
- Uspokój się i nie ruszaj - powiedział z powagą głosie. - Nie myśl o nim, jego już nie ma i nie będzie. Teraz liczy się to, że oddychasz i możesz być z nami - dodał, a młodszy słysząc jego słowa, zamknął ze spokojem swoje oczy.
- To dobrze..- szepnął, czując wewnątrz ogarniający spokój. - Jesteś ze mną.. - uśmiechnął się słabo, a Jungkook uśmiechnął się mimowolnie, będąc naprawdę szczęśliwym, mogąc znów usłyszeć jego głos.
- Cały czas tutaj przy tobie byłem, przez te kilka dni i nocy, w ogóle cię nie opuszczałem - powiedział z czułością w głosie, by zaraz ucałować młodszego w czoło. - Twoi rodzice również tutaj byli i czekają na ciebie, skarbie - dodał, a Taehyung otworzył swoje oczy, by spojrzeć w ciemne tęczówki bruneta.
- N-Naprawdę? - zapytał z drżeniem w głosie, a ten żwawo pokiwał swoją głową, po czym słysząc otwieranie drzwi, brunet spojrzał na małżeństwo.
- Zostawię was samych - powiedział z uśmiechem.
- Obudził się? - zapytała z nadzieją w oczach kobieta.
- Tak - odpowiedział jej, po czym wstał, odchodząc od łóżka młodszego, który spojrzał na swoich rodziców ze łzami w oczach. Gdy Jungkook opuścił salę, spojrzał na siedzących przed salą przyjaciół Taehyunga, którzy przez ten cały czas jak on i rodzice młodszego czekali na przebudzenie chłopaka. - Obudził się - rzekł w ich stronę, by zaraz usiąść obok Yoongiego, a w oczach Jimina i Hoseoka można było ujrzeć radość.
- A jak się czuje? - zapytał Jung.
- Myślę, że dobrze. Teraz jest ze swoimi rodzicami i pewnie czuje się szczęśliwy - odpowiedział chłopakowi, który uśmiechnął się mimowolnie.
- Ja wciąż nie mogę uwierzyć w to, że państwo Kim są rodzicami Taehyunga. W końcu nie jest sam, ma cię i rodziców - uśmiechnął się Jimin.
- I przyjaciół - dodał z uśmiechem brunet.
- No tak - skinął głową.
- I super brother - rzekł dumnie Hobi, a wszyscy zaśmiali się cicho pod nosami. Słysząc wyraźne kroki na korytarzu, wszyscy spojrzeli na osobę, która pojawiła się przed oczami wszystkich. Widząc Seunlee, wszyscy byli nieco zaskoczeni jej obecnością, jednak Jungkook wiedział, że przyszła ona tutaj do niego, dlatego wstał, podchodząc do niej.
- Możemy wyjść? - zapytała go.
- Chodźmy - powiedział z westchnięciem, po czym obydwoje oddalili się od reszty.
- Po co ona tutaj przyszła? - zapytał z oburzeniem Jimin.
- Skąd mamy wiedzieć? - uniósł brew Yoongi. - Najwidoczniej chciała porozmawiać z Jungkookiem - westchnął ciężko.
- Oby niczego nie planowała - mruknął pod nosem, krzyżując swoje ręce.
Minseo i Changsoo podeszli do młodszego, który nie ukrywał przed nimi swoich łez, mimo że nie mógł się swobodnie ruszyć, to bardzo pragnął ich przytulić. - Kochanie, nawet nie wiesz, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi, że jesteś z nami. Od teraz wszystko będzie już inne, już nigdy nie będziesz musiał tak bardzo cierpieć - powiedziała ze łzami kobieta, siadając na skrawku łóżka, by dotknąć dłonią mokrego policzka Taehyunga.
- Będziemy znowu rodziną - uśmiechnął się ciepło mężczyzna. - Jestem z ciebie bardzo dumny, Taehyung - dodał będąc naprawdę dumnym z siły, jaką posiadł jego syn, który przez te wszystkie lata musiał przeżyć jedno wielkie piekło na ziemi.
- Cieszę się, że mogę z wami być i nie chce, żebyśmy znowu musieli się rozstawać - powiedział patrząc na nich, czując ogarniające go ciepło. - Mamo, tato w końcu mam was przy sobie i to najbardziej mnie cieszy - uśmiechnął się, a dwójka również obdarzyła go swoimi uśmiechami.
- I nigdy cię nie opuścimy, obiecuję synku - powiedziała chwytając za jego dłoń, którą przyłożyła do swojego policzka.
- Czy potrzebujesz czegoś, Taehyung? - zapytał mężczyzna.
- Zdrowia - westchnął. - Chciałbym stąd wyjść jak najszybciej - powiedział szczerze, a mężczyzna pokręcił rozbawiony głową.
- Cierpliwości, musisz dojść do siebie - powiedział z uśmiechem na ustach.
- Chodzi o to, że ja cierpliwości nie posiadam, tato - wydał dolną wargę, a pukanie do drzwi spowodowało, że cała trójka spojrzała w ich stronę. Gdy do środka wszedł Hoseok razem z Jiminem, na ustach młodszego pojawił się od razu szczery uśmiech.
- Dzień dobry mój brother. Cieszymy się niezmiernie z tego, że ci z góry pozwoli tobie wrócić do nas - powiedział z radością w głosie rudowłosy, który podszedł do młodszego, musząc go przytulić.
- Cieszę się, że was widzę, ale to boli Hobi - powiedział z westchnięciem młodszy, a Hoseok od razu się od niego odsunął przestraszony.
- Przepraszam, wiesz jak u mnie wygląda ekscytacja - podrapał się nerwowo po karku.
- Wygląda tak, że każdego dusisz - prychnął Chim, który spojrzał z radością na jasnowłosego przyjaciela. - Liczę, że teraz będzie śl..- Jimin został uciszony ręką Hoseoka, przez co niższy spojrzał na niego groźnie.
- Co będzie? - zapytał ze zmieszaniem Taehyung.
- A nic takiego - zaśmiał się nerwowo Hoseok. - Ma być w telewizji barbie, a Jimin nie może się doczekać, że Yoongiemu zaśpiewać kocią piosenkę - powiedział rozbawiony, a państwo Kim się zaśmiali.
- To dobry pomysł, naprawdę mu ją zaśpiewaj. Ciekawe jak tym razem zareaguje - rzekł z uśmiechem Kim.
- Ja też jestem naprawdę ciekawy - przytaknął wzruszony głową rudowłosy, który odsunął swoją dłoń od ust Chima.
- Wcale mi nie pomagasz wygrać zakładu - szepnął w stronę Hobiego.
- A ty chcesz zniszczyć piękne zaskoczenie Taesia tylko dla wygranej? - zapytał, unosząc brew.
- Ehh..nie - pokręcił głową.
- No to teraz się rozumiemy - uśmiechnął się wesoło.
- Gdzie jest Jungkook? - zapytał młodszy.
- Eh..wyszedł gdzieś z Seunlee - odpowiedział mu Hoseok, który nie był pewien czy powinien to mówić Taehyungowi, któremu od razu mina zrzedła, słysząc jego słowa.
- Aha - szepnął odwracając wzrok, a wszyscy w sali wiedzieli już, że ta wiadomość w ogóle nie spodobała się młodszemu, który jedynie zamilkł.
Jungkook wyszedł razem z Seunlee na zewnątrz, gdzie szli wolnymi krokami po parku należącym do części szpitala, w który podłoże obłożone było złotymi i bordowymi liśćmi. Brunet wiedział, że dziewczyna miała mu coś do powiedzenia, dlatego zatrzymał się w połowie drogi. - Powiesz mi, czego chcesz? - zapytał, a dziewczyna zatrzymała się, by spojrzeć na niego.
- Chciałam się tylko z tobą pożegnać, Jungkook - powiedziała patrząc mu w oczy. - Wiem, że nie powinnam tutaj przychodzić, po tym ile złego zrobiłam Taehyungowi, ale wiem, że nawet moje przeprosiny w niczym tutaj nie pomogą. Nie zasłużyłam nawet na wybaczenie - westchnęła cicho. - Wyjeżdżam do Wietnamu i raczej nie zamierzam tutaj więcej wracać, a jako że kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, wypada się pożegnać - rzekła, a brunet patrzył na nią z uwagą.
- W takim razie życzę ci..szczęścia, Seunlee - powiedział z lekkim zawahaniem w głosie, posiadając zbyt wiele żalu do dziewczyny.
- Ja tobie też życzę i mu również. Obydwoje zasłużyliście na szczęście i mam nadzieje, że kiedyś ktoś mnie tak pokocha, jak ty kochasz Taehyunga - uśmiechnęła się lekko. - Żegnaj, Jungkook - po tych słowach odwróciła się i odeszła, a ciemnowłosy patrzył za nią przez krótką chwilę, po czym odszedł w przeciwną stronę prowadzącą do szpitala. Wszedł do środka, udając się prosto pod salę młodszego, gdzie chcąc wejść do środka, zatrzymał go Jimin.
- Nie możesz tam wejść - powiedział blondyn, a brunet uniósł w zdziwieniu swoje brwi.
- Dlaczego? - zapytał zmieszany.
- Taehyung jest na ciebie zły i nie chce cię teraz widzieć. Powtarzam tylko jego słowa - odpowiedział mu wzruszając ramionami.
- Dlaczego niby nie chce mnie widzieć? - zapytał z powagą w oczach.
- Bo Hobiemu wygadało się, że poszedłeś z Seunlee i się chłopak wkurzył. Lepiej nie wchodź tam, skoro prosił - powiedział z powagą Jimin, który zmrużył oczy na Hoseoka.
- I tak wejdę. Taehyung tak szybko się mnie nie pozbędzie - wywrócił oczami, po czym wszedł do sali, gdzie leżał młodszy. Podszedł do niego, a widząc poduszkę na jego twarzy, sam nie dowierzał w to, co widzi. - Taehyungie, skarbie..naprawdę jesteś na mnie zły za to, że spotkałem się z Seunlee? - zapytał, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Słuchaj..ona jest złem, a ty wiedząc, że jestem tutaj po prawie śmierci, poszedłeś z nią. Wynocha! - warknął w poduszkę.
- Głuptasie, ona chciała się tylko pożegnać - westchnął siadając na skrawku łóżka, gdzie próbował zdjąć z twarzy młodszego poduszkę, jednak ten nie pozwalał mu na to. - Wyjeżdża do Wietnamu i raczej już nie wróci. Życzyła nam szczęścia i odeszła..nie bądź na mnie zły - powiedział chwytając za jego dłoń.
- Miej nauczkę naiwniaku - powiedział próbując wyrwać swoją rękę, jednak czując pocałunki chłopaka na swojej ręce, od nadgarstka, aż do ramienia, wzdrygnął się, czując przyjemny dreszcz. - Boże..- sapnął w poduszkę. - Idź sobie - westchnął, a ten wykorzystując sytuację, że młodszy wymiękał przez jego pocałunki, zdjął z jego twarzy poduszkę, a jego oczom ukazała się delikatnie zaróżowiona buźka mniejszego.
- Jesteś rozkoszny, kiedy próbujesz dać mi nauczkę ukrywając za tym wszystkim swoją zazdrość - uśmiechnął się chytrze, by zaraz musnąć młodszego w usta. - Nie gniewaj się na mnie, to było tylko pożegnanie i więcej się z nią nie zobaczę. Teraz jesteśmy tylko dla siebie, Taehyungie - rzekł z czułością w usta Taehyunga, który nie mógł się dłużej obrażać na Jungkooka.
- Kocham cię mój naiwniaku - uśmiechnął się szczerze.
- Ja ciebie też mały pyskaczu.
Dwa tygodnie później.
Taehyung dzisiejszego dnia mógł w końcu opuścić salę szpitalną i wrócić do domu w towarzystwie swoich rodziców, którzy niezmiernie cieszyli się na powrót syna do domu. Chcieli jak najlepiej przywitać go w jego domu. Gdy zatrzymali się przed posesją, młodszy spojrzał przez boczną szybę na dom, w którym wychowywał się przez trzy lata jego życia. Teraz był w końcu na właściwym miejscu, z czego się bardzo cieszył.
- Zdenerwowany? - zapytała go Minseo, która zauważyła, że młodszy stał się strasznie milczący.
- Nie, jestem tylko szczęśliwy - spojrzał na nią z uśmiechem na ustach, który odwzajemniła. Cała trójka wysiadła z samochodu i udała się do domu, gdzie panowała cisza.
- Przygotowaliśmy dla ciebie niespodziankę, kochanie. - powiedziała z radością kobieta, która chwyciła pod ramię syna i pociągnęła go w stronę ogrodu, a Changsoo z zadowoleniem ruszył za nimi. Młodszy wychodząc do ogrodu z matką, był naprawdę zaskoczony, widząc wszystkich swoich przyjaciół. Rodzice przygotowali dla niego przyjęcie powitalne, z czego naprawdę się ucieszył.
- Dziękuje wam - spojrzał to na matkę to na ojca.
- Witaj z powrotem w domu, synu - rzekł z dumą Changsoo, który ucałował syna w czoło, a Taehyung wiedział, że jego ojciec, mimo iż nie jest człowiekiem okazującym wiele emocji, to naprawdę był szczęśliwy tak jak on. Młodszy podszedł do swoich przyjaciół, których przywitał.
- Och, pani Park - zaskoczył się widząc kobietę.
- Nie spodziewałeś się tutaj mnie zobaczyć, młody? - zapytała z głupim uśmieszkiem. - Pieniądze, których tak chroniłeś wróciły do właściciela - powiedziała, a młodszy uśmiechnął się, czując spokój po tym wszystkim, co się wydarzyło.
- Cieszę się bardzo. Niech pani dobrze się bawi - rzekł grzecznie, po czym odszedł od niej, szukając wzrokiem tej jednej ważnej dla niego osoby. Nigdzie nie mogąc go ujrzeć, czuł się nieco zawiedziony. Westchnął cicho, po czym wzdrygnął się, czując kogoś za sobą, kto zawiesił mu coś na szyję. Ujął palcami małe złote serduszko z wejściem na kluczyk, przez co uśmiechnął się szczęśliwie, od razu rozumiejąc, kto zaszczycił go takim prezentem.
- Czyżbyś mnie szukał? - zapytał tuż przy jego uchu, gdzie objął młodszego swoimi ramionami, a ten podniósł lekko swoją głowę, by na niego spojrzeć.
- Żebyś wiedział - uśmiech nie schodził z jego ust. - Dziękuje za prezent - musnął go lekko w usta. - Czy to znaczy, że mam tutaj moje serce i tylko ty masz do niego klucz? - zapytał z rozbawieniem w oczach.
- Tylko ja mogę go mieć, z nikim się nim nie dzielę, może jedynie z twoimi rodzicami, ale oni będę musieli sobie taki dorobić - zaśmiał się, a razem z nim blondyn, który był szczęśliwy mając przy sobie Jungkooka, mogąc go w końcu kochać szczerze i prawdziwie bez żadnego pohamowania. Brunet odsunął się od niego, gdzie wyraźnie odkaszlnął, zwracając uwagę wszystkich. Taehyung widząc spojrzenia gości na nim, poczuł się co najmniej dziwnie, jednak zmieszany odwrócił się do bruneta, na którego spojrzał z zaskoczeniem, widząc go klęczącego przed nim. - Kiedyś mówiłem ci, że i ja kiedyś tak klęknę przed tobą, a to właśnie jest ten dzień, Taehyungie. Ten rok, który zmienił całkowicie nasze życia i przeszłość, która pozwoliła nam po tak wielu latach ponownie się spotkać, sprawiła, że nasze serca połączyły się ze sobą i obydwoje nie pozwoliliśmy, aby nasza miłość się poddała.. Mimo wszystkich trudności, jakie spotkaliśmy na drodze, to jesteśmy tu razem. Kocham cię Taehyungie i pragnę, aby moja jedyna miłość zawsze była przy mnie, zaszczycisz mnie swoją ręką i wyjdziesz za mnie? - zapytał, a w oczach młodszego zebrały się łzy szczęścia i także wzruszenia, po usłyszeniu słów Jungkooka, który tak pięknie ujął w słowach ich miłość.
Wszyscy goście byli wzruszeni, a tym bardziej państwo Kim, którzy pragnęli szczęścia tej dwójki. Jedynie Yoongiemu mina zrzedła po usłyszeniu słów swojego kuzyna, a Jimin był tak bardzo szczęśliwi.
- Tak - zgodził się, a brunet otworzył pudełeczko z pierścionkiem, który nałożył na serdeczny palec Taehyunga, po czym wstał, by z czułością pocałować swoją jedyną miłość, którą z drżeniem trzymał w swoich objęciach.
Wszyscy pogratulowali Taehyungowi i Jungkookowi, którzy teraz tak bardzo mogli szczerze okazać przed innymi swoją miłość do siebie.
Miesiąc potem.
Przyszedł ważny dzień dla Taehyunga i Jungkooka, który od samego rana był bardzo zdenerwowany tym bardziej, kiedy wyobrażał sobie chwilę, gdy zostaną prawdziwym małżeństwem. Ślub odbywał się w ogrodzie, a jego kuzyni pomagali mu przygotować całą uroczystość. Założył krawat na swoją szyję, próbując jak najlepiej prezentować się w tak ważnym dniu.
- Jeszcze nie widziałem cię w fioletowym krawacie - powiedział z rozbawieniem Namjoon, który pomógł mu ładnie ułożyć krawat.
- Taehyung wybrał ten kolor, a ja nie zamierzam mu się sprzeciwiać. Jak się zdenerwuje to stawia mnie w bardzo żenującej sytuacji - westchnął pokręcając głową.
- Zostawia cię na ręcznym? - zapytał Min, unosząc brew, a Jungkook niechętnie przytaknął głową.
- Poza tym mi tam kolor nie przeszkadza, jest piękny jak on - uśmiechnął się zadowolony.
- Szkoda, że nie posłuchaliście mnie i nie bierzecie ślubu w kwietniu - mlasnął Yoongi, który nie był za bardzo zadowolony z wizji samego siebie paradującego po miasteczku w stroju pokojówki.
- Po co się zakładałeś z Jiminem? Sam jesteś sobie winny - zaśmiał się Joon, a z nim zaśmiał się Jungkook.
- Czasami z tymi zakładami trzeba uważać - pokręcił głową brunet. - Jestem gotowy, możemy już iść do ogrodu. Goście powoli się schodzą - powiedział, po czym udał się do wyjścia, a za nim ruszyli jego kuzynowie, którzy schodząc na dół, mogli zobaczyć swoje drugie połówki. Jimin podszedł do Yoongiego, którego czule ucałował w usta, a Jin podszedł z Jaejin do Namjoona, który ucałował go w czółko. Wszyscy udali się prosto do ogrodu, gdzie zajęli sobie miejsca, a Jungkook czekał przed ołtarzem na przyjście Taehyunga, który już po kilku minutach, pojawił się przed jego oczami w towarzystwie Minseo i Changsoo. Młodszy patrzył z radością na bruneta, chcąc znaleźć się jak najszybciej przed nim. Gdy zatrzymali się przed Jungkookiem, Minseo oraz Changsoo chwycili za ich dłonie, które razem połączyli.
- Dzieci, teraz będziecie szli razem przez życie. Pragniemy, abyście byli razem szczęśliwi - powiedziała z radością Minseo, patrząc na dwójkę.
- Dbaj o niego, Jungkook, a ty synu dbaj o swojego męża - rzekł patrząc z dumą na syna.
- Będziemy - odpowiedzieli, a małżeństwo zaraz odeszło od nich. Taehyung spojrzał w ciemne oczy Jungkooka, czując, jak jego serce szalenie bije w jego piersi. Gdy uroczystość się rozpoczęła, dwójka w ogóle nie odrywała się od siebie swoich oczu, które jedynie głośno krzyczały "Kocham cię".
- Proszę, aby para młoda wygłosiła swoją własną przysięgę małżeńską, którą przygotowała dla siebie - powiedział mężczyzna prowadzący ich uroczystość.
- Ja, Jeon Jungkook biorę cię za męża Kim Taehyung i ślubuję ci miłość, wierność, w zdrowiu i chorobie. Pragnę dać ci całą moją miłość i żyć z tobą do końca naszego życia. Twój uśmiech jest dla mnie pieszczotą, dlatego pragnę sprawiać wszystkim, co posiadam, aby każdego dnia widzieć cię i cieszyć się z tobą ze wszystkiego, co razem osiągniemy. Kocham cię i przysięgam kochać na zawsze - rzekł z miłością do młodszego, który starał się nie płakać, jednak łzy same uciekły z jego oczu.
- Ja, Kim Taehyung biorę cię za męża Jeon Jungkook i ślu..- przerwał przez duszności, które spowodowane były przez wzruszenie i łzy. - Przepraszam jestem straszną beksą - westchnął zrezygnowany, a wszyscy goście zaśmiali się, a w tym Jungkook, który objął jego policzek. Taehyung nabrał ze spokojem powietrza, musząc zebrać się w sobie. - Ślubuję ci miłość, wierność w zdrowiu i chorobie, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Przysięgam ci również być twoim oparciem i pocieszycielem w każdej chwili szczęścia czy smutku. Pragnę dać ci całego siebie i obdarzyć nasz dom i rodzinę miłością. Kocham cię, Jungkook.. Tak samo, jak siedemnaście lat temu, jak rok temu, gdy pojawiłem się przed twoim domem i zawsze będę kochał - dokończył, patrząc ze szczęściem w oczach na ciemnowłosego, który pragnął pocałować młodszego, jednak z tym musiał poczekać, gdyż musieli nałożyć na swoje palce obrączki. Obydwoje nałożyli obrączki i w końcu połączyli swoje usta w najdelikatniejszym pocałunku.
Goście obdarzyli ich oklaskami i wiwatami. Teraz Taehyung był na zawsze Jungkooka, a Jungkook na zawsze był Taehyunga. Obydwoje odeszli od ołtarza, gdzie podeszli do zebranych gości, którzy im gratulowali.
- Szczęścia, Tae-oppa - młodszy spojrzał z zaskoczeniem na swoją młodszą przyjaciółkę, której tak dawno nie widział.
- Jiran, dziękuje. Tak dawno cię nie widziałem - przytulił ją, po czym zauważył przy niej rudowłosą dziewczynę. - Ciebie również. Widzę, że jesteście obydwie szczęśliwe - uśmiechnął się szczerze.
- Tak, postanowiłam żyć własnym życiem bez nadzoru toksycznej matki. Sama nie wiem co u niej, ale podobno wyjechała razem z Seunlee, więc nie wiem, czy kiedykolwiek się zobaczymy, ale nie żałuje. Teraz jestem naprawdę szczęśliwa i ty również, oppa - powiedziała z radością w głosie.
- Naprawdę mnie to cieszy - powiedział szczerze.
- Wpadnę do ciebie, któregoś dnia, to gdzieś wyskoczymy - musnęła go w policzek, po czym odeszła w towarzystwie swojej dziewczyny. Jungkook objął młodszego w talii, przyciągając go do siebie.
- Stajenny powiedział, żebyśmy poszli do stajni - szepnął do jego ucha, a młodszy zmieszany odszedł od gości razem z brunetem, by udać się do stajni. Gdy przekroczyli próg stajni, Jungkook chwycił go za rękę, gdzie zaprowadził do boksu Pure, młodszy widząc przy klaczy małego biało-brązowego źrebaka, uśmiechnęła się.
- Jaki śliczny - powiedział z radością w głosie.
- Możesz go nazwać, skarbie - uśmiechnął się brunet.
- Um..tylko nie wiem jak - westchnął z namysłem przyglądając się małemu. - Rayo - powiedział po chwili.
- Rayo? - zapytał, unosząc brew.
- Tak w znaczeniu piorun - uśmiechnął się wesoło.
- Niech z niego będzie piorun - musnął go w policzek.
Po ślubie wszyscy goście wrócili do domu, a jedynie na mieście został Yoongi i Jimin, którzy postanowili w końcu wykonać karę, a właściwie to Yoongi postanowił. Przebrał się w strój pokojówki w domu Jungkooka i stamtąd szedł razem z Jiminem do domu, a chłopak miał przy tym naprawdę dużo śmiechu i nie mógł przecież tego nie nagrać.
- Dajesz kochanie, lepiej kręć bioderkami - dopingował go idąc za nim z kamerą w ręku, a Min zatrzymał się napięcie, by na niego spojrzeć.
- Nic nie będę robić, lepiej szybko chodźmy do domu - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie, czując się pod każdym względem zażenowany, a widzący ich ludzie patrzyli na nich dziwnie, przez co chłopak palił się wręcz ze wstydu.
- Ja ci tutaj dopinguję, a ty się jeszcze rzucasz. Dobra dodam ci trochę pewności, kochanie - zaśmiał się, po czym ruszyli dalej, a Jimin postanowił dodać efektu swojej wygranej.
- Widzę, że masz kiepski nastrój, Nie oszukasz przecież mnie. Nie wiesz, kim masz być. Co tu kryć?
Nie zamęczaj się...
Jesteś inny wiem,
Jesteś koto-psem - śpiewał głośno, a Yoongi zasłonił swoje uszy, nie mogąc nic poradzić na takie zakończenie. -Kto uważnie spojrzy, ten już wie... Nie... Jeśli szczekać chcesz, Śmiało szczekaj, Daj mi znak i nie czekaj, Noe by chciał na Arce Ciebie mieć... Jeśli w sobie masz coś innego, Nie bój się, nie gub tego, Dystans miej, musisz tylko trochę chcieć... Będąc kotkiem, przynieś szczotkę, Jak pies połóż tu... Twoje Hau i słodkie Miau, Wśród innych poznam stu... Tobie kłaniać się nie potrzeba, Człowiek chce, by mu schlebiać,
Ty masz nos, który mówi, gdzie masz iść...
Kiedy ogon swój zjeść próbujesz,
Albo, gdy coś poczujesz,
Serce drży tak jak właśnie moje dziś...
Lubię każdą z twoich cech,
I chyba czujesz, że,
Kocham cię, bo jesteś tu i to nie zmieni się... To nie zmieni się...
- Mój majestat ucierpiał pod każdym względem...
Kilka miesięcy potem.
Maj to piękny miesiąc, a Taehyung uwielbiał leżeć w ramionach swojego męża, gdy wspólnie spędzali czas przy stawie w swoim towarzystwie. Kochał każdy dzień przy brunecie i to z nim był naprawdę szczęśliwy. Posiadł rodziców, miał męża i przyjaciół. W końcu znalazł swoje miejsce.
- O czym myślisz? - z myśli wyrwało go pytanie Jungkooka.
- O życiu - odpowiedział mu.
- Och..- urwał krótko, po czym podniósł się z ziemi, a młodszy nie czując jego ciała, podniósł na niego wzrok. Widząc, jak brunet zdejmuje z siebie koszulkę oraz spodnie, nie mógł zaprzeczyć, że jego mąż z każdym dniem wyglądał coraz lepiej, jednak bardziej ciekawiło go to, co zmierzał zrobić.
- Co robisz? - zapytał.
- Jest gorąco, idę popływać, jeśli chcesz, to się przyłącz, słodki - puścił mu oczko, po czym odszedł w stronę stawu, gdzie wszedł powoli do wody, a młodszy patrzył z namysłem na niego, woląc sobie odmówić jakiegokolwiek pływania. Położył się na trawie, próbując się zrelaksować i sam nie wiedział, ile czasu mu to zajęło, jednak jego relaks przerwała cisza. Podniósł się do siadu, gdzie spojrzał na staw, a widząc bruneta unoszącego się na wodzie, zmarszczył zmartwiony swoje brwi.
- Jungkook?! - podniósł się na równe nogi, a nie widząc żadnej reakcji chłopaka, bez namysłu wbiegł do wody. - Boże Jungkook! - zawołał, podpływając do niego, gdzie chwycił chłopaka za ramiona, po czym objął swoimi dłońmi jego twarz. - Kochanie, nie rób mi tego - powiedział ze strachem w głosie, a ciemnowłosy otworzył oczy i wypluł z ust wodę prosto na jego twarz. Młodszy spojrzał na niego z niedowierzaniem, kiedy chłopak zaczął się głośno śmiać. - Ty dupku! - chlapnął go wodą. - To nie było śmieszne - powiedział obrażony, chcąc wyjść z wody, jednak chłopak nie pozwolił mu na to.
- Hej..skarbie nie obrażaj się - zaśmiał się, przytrzymując go w talii. - Nie pamiętasz, jak ty mi tak zrobiłeś? - uniósł brew, a ten dopiero teraz zrozumiał, co miał na myśli Jungkook.
- Nasz pierwszy pocałunek - powiedział z delikatnym uśmiechem wspominając tamtą chwilę. - Byłem wtedy wredny, że w taki sposób cię nabrałem - zaśmiał się pod nosem, po czym spojrzał na mokrą twarz bruneta, zatrzymując się na jego oczach. - Pocałuj mnie - szepnął, a ten bezwahania uczynił to. Połączył ich usta w dość delikatnym pocałunku, który z każdą chwilą coraz bardziej ich pochłaniał. Młodszy zarzucił swoje ręce na szyi Jungkooka, by oplątać nogi wokół jego bioder, a dłonie starszego umiejscowiły się na jego jędrnych i okrągłych półkulach.
Było jak za pierwszy razem...
Byli jednością, lecz tym razem on był wolny i przestał być,
Pokusą.
Był jego jedyną miłością.
End.
~
💜Dziękuje kochani za wszystko!💜
Mam nadzieje, że zakończenie wam się podobało <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top