★・.・:☆Cierpieć za miłość★・.・:☆
Ostrzeżenie! W rozdziale mogą wystąpić drastyczne sceny~
Taehyung w ogóle nie spodziewał się tak szybkiego powrotu Jungkooka i Seunlee, a także że pojawi się tutaj Youngjoon. Wujek Jungkooka oraz najmłodszy przyrodni brat pana Jeona. Song Youngjoon był członkiem rodziny Jeonów i najmniej lubianą osobą w rodzinie przez Jungkooka. Sam fakt, że Kim całował się w tym domu z tym człowiekiem, wręcz denerwował bruneta, który patrzył nienawistnym wzrokiem na Taehyunga. Oczekiwał od dwójki jakichś wyjaśnień, a stojąca obok niego Seunlee była wręcz rozbawiona całą tą sytuacją tym bardziej, kiedy Taehyung był już nikim dla jej męża.
Najmłodszy wiedział, że musi coś zrobić cokolwiek, aby nie narażać Youngjoona przed brunetem. Teraz tym bardziej musiał udowodnić swoją lojalność wobec niego. - To nie wina tego pana, a moja - powiedział w końcu chłopak, który odważył się spojrzeć w oczy Jungkooka bez krzty zwątpienia, czy strachu. Wiedział jak grać, wiedział, jakim być, gdy wymagała tego sytuacja, wiedział również jak mącić i zdobywać jak pozostać wygranym i wykorzystywać naiwność innych. - Sam rzuciłem się na niego, a to chyba raczej moja sprawa, czyż nie? - uniósł brew, kiedy Jeon patrzył na niego z oburzeniem w oczach.
- Nie, to nie jest twoją sprawą. Ten pan jest moim wujkiem, a w dodatku ma trzydzieści dziewięć lat, a ty ile? Naprawdę nie obchodzi cię to, co robisz? Rozumiem, że omamiłeś mojego ojca, ale teraz bierzesz się za jego brata? - zapytał, mierząc wzrokiem młodszego, który parsknął śmiechem.
- Widzę, że cię to boli, ale wiek mnie nie obchodzi. Zawsze wolałem starszych od niezdecydowanych dzieciaków - powiedział niewzruszony, a Jeon zrozumiał jego przesłanie, przez co jego wargi zadrżały z nerwów.
- Kochanie, po co interesujesz się tym dzieciakiem? - odezwała się Seunlee, która spojrzała zwycięskim wzrokiem na Kima. - Łajdaczenie się i bycie łatwym, to dla niego pestka - uśmiechnęła się na wysilenie, a młodszy zacisnął swoje dłonie nie mogąc pokazać przed Youngjoonem swojej słabości przed Seunlee.
- Tak jak dla ciebie zaciążenie przed ślubem - mruknął chłodno, a obserwujący ich Youngjoon postanowił się odezwać.
- Zostawcie w spokoju tę kruszynkę, jest zbyt interesujący, aby niszczyć jego zawziętość. To strasznie pociągające, prawda Jungkook? - spojrzał na bruneta, który słysząc jego słowa, zmarszczył swoje brwi.
- Polemizowałbym. Po co właściwie tu przyjechałeś? Rzadko, kiedy tutaj wpadasz, nawet na ślubie się nie pojawiłeś, a kiedy przyjechałeś zgadzasz się na wyskoki tego chłopaka - rzekł z powagą w stronę mężczyzny.
- Wiesz, że jestem tylko wolnym mężczyzną i jak widzę coś pięknego, to nie potrafię się nie pokusić na sprawdzenie własnych możliwości - powiedział z nieszczerym uśmiechem, by podjeść do Jungkooka, którego twarz objął swoimi dłońmi. - Przyszedłem odwiedzić mojego ulubionego bratanka, mimo tego, że nie płynie w nas ta sama krew, to jesteśmy rodziną, czyż nie? Poza tym chciałem również przeprosić za moją nieobecność i wpaść do was, chociaż na dwa dni - rzekł, a Jungkook odsunął się od niego, nie chcąc pozwolić sobie na takiego typu kontakty fizyczne z nim.
- To miło, wujku. Możesz zostać tutaj te dwa dni, bo w końcu należysz do rodziny - rzekł z wysilającym się uśmiechem, który bił od niego straszną nieszczerością, po czym jego wzrok wylądował na Taehyungu. - Powinieneś już iść do siebie, Taehyung. Wujek wie, gdzie jest jego pokój - powiedział w stronę Taehyunga.
- Dopiero co wstałem i nie zamierzam iść do mojego pokoju. Zresztą nie będziesz mi mówił, co mam robić - mruknął niemiło, a Jungkook westchnął ciężko.
- Jungkook, zostaw go. Niech robi, co chce, dlaczego tak się go czepiasz? - zapytała Seunlee mając powoli dosyć zachowania męża, który tylko skupiał się na złości do Taehyunga.
- Dokładnie, dlaczego? - dołączył do niej Tae, a Jungkook pokręcił głową, mając powoli dosyć ich obydwóch.
- Dobra, rób co chcesz - westchnął ciężko.
- Super. Podróż do Wietnamu nie wypaliła? Sądziłem, że wrócicie dopiero za jakiś tydzień - zauważył chłopak.
- Seunlee źle się czuła i musieliśmy wrócić szybciej - wyjaśnił ze spokojem, by wziąć swoją walizkę. - Wujku, czuj się jak u siebie - zwrócił się w stronę starszego, by zaraz udać się na górę ze swoją i Seunlee walizką, a dziewczyna zmrużyła swoje oczy na Taehyunga, który odwdzięczył się jej tym samym. Kiedy dziewczyna ruszyła na piętro domu za brunetem, Kim oraz Youngjoon zostali sami.
- Świetna gra, malutki - powiedział starszy, obejmując młodszego od tyłu, przez co chłopak cały się spiął. - Ale wyczuwam w tym wszystkim coś innego, wiesz? Powiesz mi, jak bardzo zbliżyłeś się do mojego bratanka? - zapytał, szepcząc mu do ucha, a zimny pot ogarnął ciało Taehyunga, który zacisnął swoje wargi.
- Możemy teraz o tym nie mówić? - zapytał.
- Chciałbym to teraz wyjaśnić - odpowiedział wprost. - Po to tutaj przyjechałem, Taehyung - rzekł twardo, a Taehyung spuścił wzrok na panelową podłogę.
- Dzisiaj to wyjaśnijmy, ale nie tutaj. Nikt nie może widzieć nas razem - powiedział z ciężkością w głosie.
- To może w opuszczonej stajni niedaleko stawu, hm? - zapytał, unosząc brew, a Taehyung uciekł od jego objęcia, by odwrócić się do starszego przodem.
- Niech będzie - skinął głową.
~
Jungkook odkładając walizki, podszedł do okna, gdzie zdenerwowany zacisnął swoje dłonie. Zobaczenie czegoś takiego od razu po powrocie było dla niego wręcz zbyt burzliwe i nie wiedział, jak w tej chwili mógł zapanować nad gniewem, jaki zrodził się w jego sercu. Wiedział, że nie powinien wtrącać się do życia Taehyunga, ale tu również chodziło o jego wujka. Dlaczego ten chłopak musiał rzucać się w ramiona starszego mężczyzny, niż mieć jakiegoś normalnego w odpowiednim wieku? Dlaczego akurat ponownie musiał rzucać się na kogoś z jego rodziny? Najpierw jego ojciec, potem on, a teraz jeszcze wujek, to było wręcz chore i miał ochotę wykrzyczeć Taehyungowi jak bardzo denerwuje go jego lekkomyślne postępowanie.
- Jungkook, nie rozumiem w ogóle twojego postępowania. Co cię do cholery interesuje, co robi Taehyung? - zapytała, nieco poddenerwowana podchodząc do bruneta, który starał się uspokoić. Czy te wybuchowości w nim musiały tylko powstawać przy Kimie?
- Nie mieszaj się do tego, to jest moja sprawa, Seunlee - odpowiedział jej, a dziewczyna spojrzała na niego z oburzeniem.
- Jestem twoją żoną i to jest również moja sprawa. Chce wiedzieć, dlaczego się tak denerwujesz z powodu pocałunku Taehyunga i twojego wujka - rzekła z powagą w głosie, a brunet spojrzał na nią z podirytowaniem.
- Bo rzuca się teraz w ramiona wujka i w ogóle siebie nie szanuje, w ogóle go nie rozumiem - westchnął ciężko mierzwiąc ręką swoje ciemne włosy, a Seunlee z trudem powstrzymywała się przed powiedzeniem tego, co zdążyła się dowiedzieć przed ich ślubem.
- Nie musisz rozumieć go, bo on jest nikim, kochanie. Żyj własnym życiem, a najlepiej byłoby, gdyby zniknął z naszego życia, bo ma na ciebie bardzo zły wpływ - powiedziała z troską o niego, a Jungkook pokręcił głową.
- Nie wygonię go z domu, bo on też należy do niego. Połowa spadku należy do Taehyunga, tak jak dom - powiedział ze spokojem. - Po prostu nie możemy sobie wchodzić w drogę. Ciebie to też się tyczy, Seunlee - dodał z delikatnym uśmiechem.
- No dobrze, ale i tak nie mogę zapomnieć mu tego, co chciał mi zrobić - westchnęła pokręcając głową.
- Ktoś podał mu narkotyki. Wciąż czekam na detektywa, który dowie się kto to zrobił - powiedział ze spokojem, a dziewczyna spojrzała na niego ze zmieszaniem w oczach.
- Ktoś podał mu narkotyki? - zapytała z zaskoczeniem.
- Tak i próbuje się dowiedzieć, kto to zrobił - odpowiedział. - Dlatego nie miej mu za złe tamtej sytuacji, bo nie był w pełni sobą - dodał, a dziewczyna przytaknęła ze zrozumieniem głową.
- Chciałabym, żebyś się już nie przejmował tym chłopakiem, a zajął się mną i naszym dzieckiem - powiedziała patrząc na niego z uśmiechem na ustach.
- Postaram się - obiecał.
~
Podczas śniadania wszyscy przywitali Jungkooka i Seunlee oraz wujka Youngjoona, który wydał się dla wszystkich miłym i sympatycznym człowiekiem, a Yoongi, jak i Namjoon nigdy nie mieli z nim żadnego problemu prócz Jungkooka, który jakoś nie specjalnie przepadał za mężczyzną. Jungkook również musiał porozmawiać z Jiminem i Yoongim, o których martwił się, będąc w Wietnamie, a Seunlee przy stole posyłała Taehyungowi swoje groźne spojrzenie okazując mu przy tym, jak niepotrzebny jest w tym domu. Kim wiedział, że tak będzie, kiedy dwójka wróci, jednak nie spodziewał się, że nie będzie mógł nic z tym zrobić. Znoszenie bezczelności Seunlee było dla niego irytujące, jednak nie mógł niczego powiedzieć przed Youngjoonem, któremu jakoś będzie musiał powiedzieć o wszystkich wydarzeniach.
Kim był niespokojny i czuł się, jakby siedział pod krzesłem elektrycznym. Czasami miał ochotę krzyczeć i wołać o pomoc, ale nie był w stanie tego zrobić, ponieważ nie umiał. Widział uśmiechy na ustach Hoseoka czy Jimina, którzy zawzięcie rozmawiali z resztą, a on dusił się i nie mógł wydusić z siebie, choć jednego najmniejszego słowa. Nogi drżały mu niekontrolowanie, a wszystkiemu winien był strach, strach przed tym, że ktoś się dowie prawdy.
Jungkook mając cały czas przed oczami swojego wujka i Taehyunga nie mógł nic poradzić na to, że gniew ogarniał go za każdym razem, a on jak głupiec wpatrywał się w młodszego, z którego nie potrafił niczego wyczytać. Wyglądał niespokojnie, ale nic nie mówił prawdopodobnie z powodu obecności jego i Seunlee. "Wiesz może, jak wyleczyć złamane serce?" To pytanie nie potrafiło go opuścić od chwili wyjazdu z miasteczka. Myślał nad tym godzinami, a słowa młodszego, nawet nocą go nawiedzały, ponieważ obawiał się tego, że to właśnie jemu złamał serce. Jednak myśl o tym, że chłopak nie należał do osób, które trzymają się tylko jednej osoby, odrzucał od siebie tę myśl, a swoimi słowami po prostu wolał zranić Taehyunga nie chcąc, aby cokolwiek mogło się między nimi zmienić. Teraz był już po ślubie, a Taehyung miał prawo do robienia, czego chce ze swoim życiem, jednak nie z jego wujkiem. Wolałby mieć pewność co do partnera chłopaka, który wciąż był pod jego opieką i nie mógł pozwolić na to, aby robił takie niedorzeczne sceny jak dzisiejszego ranka.
Po skończonym obiedzie Taehyung, jako pierwszy opuścił jadalnie, od razu udając się do wyjścia z domu, co oczywiście zaintrygowało Jungkooka, który zamierzał udać się za nim. Jednak wchodząca mu w drogę Seunlee zatrzymała go. - Kochanie, dokąd idziesz? - zapytała, patrząc na niego oczekująco.
- Chciałbym zobaczyć konie - odpowiedział jej od razu chcąc jakoś zbyć dziewczynę i udać się za Taehyungiem, który intrygował go swoim dziwnym zachowaniem. - Potrzebujesz mojej pomocy? Czy mogę już sobie iść? - zapytał, unosząc brew, a dziewczyna, patrząc na niego niepewnie, zaprzeczyła jedynie ruchem głowy. Jungkook odszedł od niej, wychodząc z domu, by udać się prosto do stajni. Widział z daleka oddalającego się na białym koniu Taehyunga jadącego w stronę stawu. Brunet zatrzymał się przed zagrodą, by poprosić jednego z pracowników, aby przyprowadził mu jego konia. Gdy mężczyzna to zrobił, Jungkook mógł pojechać za śladami młodszego. Przyspieszając, mógł dostrzec z oddali stojącą klacz niedaleko opuszczonej stajni. Podjeżdżając tam stojący przy białej klaczy Taehyung spojrzał w stronę bruneta, który zszedł ze swojego konia, by podejść do niego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał, nie ukrywając swojego niezadowolenia obecnością bruneta.
- Chce wiedzieć, co się dzieje, Taehyung. Co z tobą się dzieje - rzekł wprost, a młodszy uniósł w zdumieniu swoje brwi, by odejść od swojej klaczy i podejść do bruneta, gdzie zatrzymał się tuż przed nim.
- Co ze mną się dzieje? - zapytał, a ciemnowłosy przytaknął głową. - Ze mną wszystko jest w porządku, nic się nie dzieje. Nie rozumiem czego ty ode mnie chcesz - pokręcił głową rozbawiony. - Wróciłeś dopiero ze swoją małżonką, nie powinieneś się nią zajmować? - uniósł brew.
- Prawdopodobnie tak, ale nie daje mi spokoju, to co zobaczyłem od razu po powrocie. Dlaczego zbliżasz się do takiego mężczyzny?! On jest dla ciebie za stary - rzekł z powagą w oczach.
- To ja zdecyduje, kto jest dla mnie odpowiedni, nie ty. Nie interesuj się już moim życiem. Zakończyliśmy wszystko, co nas łączyło. Ja się dostosowałem, więc i ty się dostosuj - rzekł patrząc na niego ze swoją dzikością w oczach oraz tajemniczością, której Jungkook nigdy nie potrafił rozszyfrować.
- Martwię się o ciebie. Nie chce, abyś robił takie głupoty - powiedział z troską.
- Nie bądź dla mnie taki dobry, bo się popłaczę - zaśmiał się gorzko, przez co brunet zmarszczył swoje brwi. - Nie potrzebuje twojej troski, bo ja wiem, co robię. Jeśli czegoś chce, to po prostu to biorę - dodał z pewnością chcąc zaraz odejść od bruneta, jednak ten mocno chwycił go za rękę.
- Zakazuje ci robienia takich głupot! - rozkazał, a Kim spojrzał na niego ze zdumieniem.
- Czy ty właśnie mi rozkazujesz? - zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, to właśnie robię, a ty lepiej mnie posłuchaj i nie zachowuj się perwersyjnie - odpowiedział ze zdenerwowaniem w oczach.
- Odwal się, Jungkook - wyrwał swoją rękę. - Zawsze taki byłem i zawsze robię to, co chcę, a ty nie będziesz mi mówił, co mogę, a co nie. Nie masz do tego prawa! - podniósł swój głos, mając dosyć bezczelności bruneta, który myślał, że może nim rządzić. Mimo swojej słabości do Jeona nie mógł więcej jej pokazać, a tym bardziej pokazać, że wciąż jest mu przykro z powodu jego ślubu. Wolał być dla niego zimny i go zbywać niż pokazywać jak cierpi. Serce wciąż bolało, a rany się nie zagoiły, jedynie chęć zemsty dawała mu siły na mierzenie się z nim czy Seunlee.
- Owszem mam prawo, Taehyung. Widzę, że ty nic nie rozumiesz - pokręcił głową, by zaraz spojrzeć młodszemu w oczy. - Nie będziesz zachowywał się jak jakiś pierwszy lepszy w naszym domu. Chociaż to uszanuj, skoro samego siebie nie potrafisz - rzekł patrząc na niego jak na jakiegoś prostaka, a to nie spodobało się Taehyungowi, tym bardziej jego słowa. Młodszy zdenerwowany spoliczkował Jeona, który w ogóle się tego nie spodziewał po Kimie.
- Nie mów do mnie w taki sposób! Nie ty będziesz mnie oceniał, bo sam lepszy nie jesteś! Wziąłeś ślub z Seunlee okłamując ją ze swoją wiernością, której między wami nie było, od kiedy poszedłeś do łóżka ze mną! Więc z łaski swojej nie umoralniaj mnie! - rzekł ze wściekłością w oczach, by ponownie unieść na niego swoją rękę, którą brunet zatrzymał, a napięcie między nimi stało się bardzo niebezpieczne.
- Będziesz mi to wypominał? Wiem, że zrobiłem błąd, ale chociaż ty samego siebie uszanuj i nie całuj się z wujkiem, bo rzygać mi się, gdy tylko o tym sobie pomyślę - warknął przez zęby, a jego uścisk na ręce Taehyunga umocnił się, przez co młodszy skrzywił się w bólu na twarzy.
- Puść mnie, to boli - syknął próbując wyrwać swoją rękę, jednak Jungkook przewyższał go siłą. - Nie będę się z nim całował, bo jest w tym okropny, tak jak ty! - krzyknął zdenerwowany, a brunet, słysząc jego słowa, nie był przekonany co do słów młodszego. Jednak puścił jego rękę, nie chcąc go dłużej krzywdzić. Taehyung potarł swoją zaczerwienioną rękę, patrząc z gniewem na chłopaka. - Mam nadzieje, że teraz sobie pójdziesz i zostawisz mnie już w spokoju - rzekł patrząc na niego chłodnym wzrokiem.
- Tak zostawię cię, jeśli obiecasz, że więcej nie zbliżysz się do wujka w taki sposób - powiedział patrząc na niego z powagą w oczach.
- Nie będę. Idź już sobie - westchnął ciężko odwracając głowę w bok, a przyglądający mu się Jungkook miał nadzieję, że Taehyung jest w tej chwili z nim szczery.
- Teraz już cię zostawię, skoro potrzebujesz samotni. Wrócę do mojej żony, ale mam nadzieje, że mnie nie okłamujesz i przyjechałeś tutaj pobyć sam, a nie spotkać się na przykład z moim wujkiem - rzekł rozglądając się po okolicy swoim wzrokiem.
- A czy kogoś oprócz mnie tutaj widzisz? - uniósł brew, a brunet pokręcił głową. - No widzisz. Idź do swojej wiedźmy, bo pewnie zamartwia się o ciebie - uśmiechnął się nieszczerze.
- Z pewnością - westchnął, by zaraz wsiąść na swojego konia, po czym spojrzał na młodszego. - Mam tylko nadzieje, że niczego głupiego nie planujesz, Taehyung. Baw się dobrze - rzekł ze spokojem, by zaraz odjechać. Taehyung patrzył za nim ze smutkiem w oczach. Bolało, każde jego słowa bolały. Dlaczego? Dlaczego musiały go boleć? Wcześniej nie czując nic, nie uroniłby żadnej łzy, a sam fakt, że chłopak jedzie do swojej żony, jeszcze bardziej go dobijał. Co mógł zrobić, żeby przestać tak cierpieć z powodu Jungkooka?
- Czy to łzy ? - usłyszał stojącego obok niego mężczyznę, przez co jego ciało się spięło. Otarł uciekające z jego oczu łzy, by spojrzeć na starszego. - Od kiedy ty płaczesz przez kogoś takiego, Taehyung? Naprawdę czuje się tobą rozczarowany - rzekł z niezadowoleniem na twarzy. - Musisz mi wszystko wyjaśnić, bo zaczynam być naprawdę wkurwiony - chwycił go za rękę, by siłą zaciągnąć młodszego do opuszczonej stajni, gdzie pchnął chłopaka na środek pustej stajni okrytej jedynie sianem. Taehyung czuł, jak jego serce uciska go co coraz mocniej, a strach i niepewność dominują całym jego ciałem i myślami. - Wyjaśnij swojemu ojcu, coś ty tutaj robił przez cały ten czas, kiedy miałeś zdobyć pieniądze dla mnie - rzekł stojąc za chłopakiem, który oddychał coraz ciężej.
- J-ja przepraszam - zapłakał z bezsilności zaciskając swoje dłonie.
- Za co kurwa przepraszasz?! - chwycił niższego za jego węglowe włosy.
- J-ja sypiałem z Jungkookiem i wszystko szło dobrze, a-ale nie potrafiłem go skrzywdzić jak zamierzałem - wyznał zapłakany czując, że za to wszystko, co mówi, zapłaci wysoką cenę. Youngjoon nie mógł uwierzyć w to, co powiedział Taehyung.
- Ty mała dziwko! Nie miałeś z nim sypiać, a rozkochać i zdobyć pieniądze! - krzyknął, zdenerwowany trzymając go mocno za włosy, by swoją drugą dłonią ująć agresywnie podbródek chłopaka.
- Zrobiłem wszystko tak samo, jak z innymi, tak jak zawsze mnie uczyłeś, a-ale j-ja nie potrafiłem...nie potrafiłem go skrzywdzić w taki sposób - powiedział patrząc swoimi zapłakanymi oczami na starszego.
- Było ci żal osoby, której ja nienawidzę?! - zapytał, podnosząc głos.
- Przepraszam - szepnął. - Zawiodłem cię, ale przez ten czas zdążyłem poczuć do Jungkooka coś więcej...zakochałem się w nim - wyznał, a mężczyzna, słysząc jego słowa, nie wytrzymał i uderzył młodszego w twarz tak mocno, że ten upadł na ziemię.
- Zawiodłeś mnie i cholernie rozczarowałeś! - krzyknął, wychodząc z siebie. - Co ci mówiłem o miłości? Ty na nią nie zasługujesz! I nigdy nie będziesz w stanie jej otrzymać. Zapomniałeś o tym, co zrobiłeś?! - przykucnął przed młodszym, który spojrzał na niego ze strachem w oczach, a z jego wargi ociekała krew.
- N-nie - pokręcił głową, by przyłożyć do swoich uszu dłonie.
- Mam ci przypomnieć o tym?! - zapytał z gniewem.
- Nie chce! Nie chce! - krzyczał przez płacz, cały drżąc.
- Za miłość się cierpi tym bardziej, jeśli chodzi tutaj o ciebie - rzekł patrząc na niego z rozczarowaniem. - Zapamiętaj sobie, że nie możesz niczego czuć do wroga twojego wybawiciela, to mi musisz być oddany, nie zapominaj o tym - powiedział wstając na równe nogi, by podejść do wiszących na ściance narzędzi.
- Nie zapomnę o tym. Jungkook i tak ożenił się z Seunlee - powiedział odsuwając dłonie od swoich uszu.
- Bo ty nigdy nie miałbyś szans z tą kobietą, tym bardziej że ty przy niej jesteś nikim. Jesteś tylko moją dziwką, która musiała mnie rozczarowywać - rzekł patrząc w stronę młodszego, który zacisnął swoje dłonie na udach, wiedząc, że Youngjoon ma rację, jednak nie mógł nic zrobić na to, że łzy same opuszczały jego oczy. - To samo było z moim bratem.. Zawsze mnie rozczarowujesz, Taehyung - westchnął ciężko chwytając za palcat, a słysząc kroki mężczyzny Taehyung spojrzał w jego stronę, a widząc w jego ręku narzędzie, pokręcił panicznie głową.
- Proszę.. Nie - mówił wystraszony, a Youngjoon bez krzty zwątpienia uderzył palcatem w plecy Taehyunga, który zapłakał z bólu, mogąc jedynie klęczeć i znosić karę, którą zadaje mu starszy. Uderzał raz za razem, używając w tym dużo siły i nie minęła nawet chwila, jak plecy Taehyung spowiły się krwią, brudząc materiał jego koszuli.
- Za twoje szmacenie się z Jeonem powinieneś zginąć! Bez mojej wiedzy nie powinieneś nigdy spać z tym frajerem! Zobacz, jak to jest cierpieć za miłość! - krzyczał, uderzając w młodszego bez litości, a ten nie potrafił tego znieść, czując się coraz słabiej. - Nadal jesteś w nim zakochany?! - zapytał krzykiem.
- N-nie - zapłakał, starając się wyprzeć swojego uczucia do bruneta.
- Wiesz o tym, że nikt cię nie może uratować, a tylko ja mogę to zrobić, prawda? - uniósł brew.
- Wiem - odpowiedział trzęsąc się z bólu, jaki otrzymywał.
- A kogo pragniesz? - zapytał.
- Ciebie, tylko ciebie! - krzyknął roztrzęsiony, a starszy zaprzestał go uderzać, a jedynie zaczął oddychać czując się lepiej po słowach Taehyunga, za to młodszy ledwo się trzymał, mając nadzieje, że Young mu wybaczy.
- Teraz już wiesz, jak kończy się zakochiwanie, mój mały Taehyungie - podszedł do niego, gdzie uklęknął przed nim i ujął jego podbródek, widząc, jak mocno rozpalony jest chłopak. - Zostaniesz tutaj i zdobędziesz pieniądze Jungkooka - powiedział z powagą w oczach, a młodszy pokręcił bezradnie głową.
- Nie mogę, po prostu weź mnie ze sobą. Nie chce tutaj zostawać - wręcz błagał.
- Nie denerwuj mnie bardziej, Taehyung. Masz tutaj zostać i zdobyć pieniądze, które mi się należą, rozumiesz? - uniósł brew.
- Jak mam to zrobić? - zapytał, czując się bezsilnie.
- Zrób wszystko, żeby Jungkook chciał się ciebie pozbyć. Wtedy zażądaj jego części spadku - powiedział ze spokojem.
- D-dobrze - zgodził się, a na ustach mężczyzny pojawił się uśmiech.
- Poza tym przyjedzie do ciebie Park Woonsang, stęsknił się za tobą. Masz wyciągnąć z niego jak najwięcej. To dobry klient - powiedział, a Taehyung pokręcił głową.
- Nie chce. On jest zbyt brutalny - powiedział nie chcąc godzić się na to.
- Każdy ma jakieś upodobania, a on oszalał na twoim punkcie tak jak inni. Więc lepiej rób to, co ci mówię. Pieprzenie za darmo z Jungkookiem było lepsze?! - zapytał ze zdenerwowaniem w oczach, a Taehyung jedynie zaprzeczył ruchem głowy. - Jutro z rana wyjeżdżam i masz odbierać ode mnie telefony i odpisywać na wiadomości. Nie próbuj niczego z Jungkookiem, bo jak się dowiem spotka cię gorsza kara od tej - ostrzegł go. - Dzisiaj lepiej nie wracaj do domu. Jesteś zresztą zbyt słaby, żeby to zrobić. Nie będziesz umieć wyjaśnić tych ran, a ja nie chce być podejrzanym za to - uśmiechnął się w jego stronę.
- Nie zostawiaj mnie tutaj samego - powiedział próbując wstać, jednak nie był w stanie przez ból pleców. - Nie chce być sam - rzekł z paniką w głosie.
- Malutki, zostaniesz tutaj - dotknął jego czoła. - Masz gorączkę, a nie mogę cię ze sobą zabrać, ponieważ nie możemy się narażać. Może ktoś inny się tutaj po ciebie zjawi albo i nie...dla Jungkooka ważniejsza jest jego żona, bo ty nie jesteś dla niego nikim ważnym - zaśmiał się wstając na równe nogi, a Taehyung chwycił za jego nogę ze strachem w oczach.
- Nie możesz mi tego zrobić - powiedział z desperacją w oczach.
- To część twojej kary, Taehyung. Jak mogę ci pomóc po tym, co mi zrobiłeś? Nie zasłużyłeś sobie teraz na nic. Musisz sobie zapracować na wybaczenie. Możesz jedynie sam sobie pomóc, bo oprócz mnie nie masz nikogo. Może dzięki temu w końcu to zrozumiesz - powiedział z powagą w głosie, by zaraz opuścić stajnie, a Taehyung nie mógł uwierzyć w to, że go zostawia tutaj samego. Zapłakany próbował podnieść się z ziemi, ale im bardziej się wysilał, tym bardziej opadał z sił. Zamknięcie w tym miejscu było dla niego przytłaczające, a to doprowadzało go wręcz do szału. Nie mógł na nikogo liczyć i wiedział, że Young miał rację. Oparł się o leżącą kupę siana, czując, jak serce boli, aż za bardzo, a gdy błądził wzrokiem po czterech drewnianych ścianach stajni, wszystko wręcz wirowało przed jego oczami, jak oszalałe. Dotknął dłonią swoje plecy, które zapiekły po zetknięciu z jego dłonią. To była kara za miłość. Tak właśnie cierpiało się za nią i już sam nie wiedział, czy kiedyś naprawdę pozna dobrą stronę miłości. Jaka ona była? Czym się różniła od tej cierpiącej?
Złapał z ciężkością oddech, nie mogąc zapanować nad bólem w klatce piersiowej i plecach. Chciało mu się pić, a ból głowy również nie dawał za wygraną. Być może, gdyby nie ta gorączka nie byłoby tak źle. - Nienawidzę siebie.. Nienawidzę - powtarzał czując, jak oczy się mu zamykają. - Nienawidzę...miłości - szepnął, po czym spojrzał na swoją dłoń, która miała na sobie czerwoną ciecz, przez co dostał ataku.
- Jestem tutaj - znów ten głos, który doprowadzał go do osłupienia. Przeszłość.. Przeszłość była zamknięta.
- ...Co ty tutaj robisz? - to pytanie spowodowało, że spojrzał w kierunku znanego mu dobrze głosu, widząc bruneta jako ostatniego przed zamknięciem oczu.
~
Witam ^-^
Jak tam po weekendzie kochani? Ja przewiałam sobie wczoraj ucho i cierpię męczarnie T.T a mój telefon zapełniony jest zdjęciami Jimina *-*
Mam nadzieje, że rozdział wam się podobał <3
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top