ღUratować Pureღ

~Witam ^^

Słowa Taehyunga bardzo dokładnie dotarły do Jungkooka, który trzymał młodszego w swoich objęciach. Czuł, że jest słaby i bezbronny, a tego nie potrafił znieść. Mimo że był mężem jego ojca, to nie rozumiał, dlaczego on to wszystko robi. Czy poświęcanie się dla drugiej osoby jest warte własnego bólu?
Jungkook odsunął się od niego, by spojrzeć w zasmucone oczy Taehyunga.
— Czy już coś ci odebrano, co bardzo kochałeś? — zapytał, patrząc z uwagą w jego oczy, które chłopak zamknął przez jego pytanie, czując, jakby ktoś wydzierał mu dziurę w sercu, słysząc właśnie to pytanie od osoby, którą właśnie stracił.

— Nie powinieneś tutaj być. Nie chcę, żebyś miał problemy z twoim ojcem, kiedy wróci i cię tutaj zobaczy — rzekł, patrząc w zupełnie innym kierunku. Jungkook zmarszczył brwi, patrząc na niego z niezrozumieniem.

— Czyli to mój ojciec cię tak traktuje.. Dlaczego to robi? To wszystko przez twoją klaczy, tak? — zapytał, okazując swoje zdenerwowanie, a Taehyung pokręcił słabo głową na boki. — Taehyung — chwycił za jego dłonie, zmuszając go do spojrzenia mu w oczy. — Cokolwiek zrobiła twoja klacz i jak zachowała się pani Haran, mój ojciec nie ma prawa w taki sposób cię traktować. Nikt nie zasługuje na coś takiego, więc pozwól sobie pomóc — rzekł z powagą w głosie, a jasnowłosy opuścił wzrok, skupiając się na ich dłoniach.

— Proszę cię, nie wtrącaj się do tego. To jest już nasza sprawa i jakkolwiek to źle wygląda, nie zostawię Pure — rzekł, patrząc na niego ze łzami w oczach. — To jest mój koń i czuję się za niego odpowiedzialny. Kiedy jest mi źle, to mam ją i przestrzeń, po której ona mnie oprowadza, chcąc pozwolić mi, choć na chwilę pomarzyć o prawdziwej wolności... Dlatego jej nie zdradzę — dodał, zaskakując swoimi słowami Jungkooka, który zacisnął w bezradności wargi, wiedząc, że nie odciągnie go od tych tortur, przez co ponownie w silnych emocjach go przytulił.

— Obronię... nawet jeśli przyjdzie mi zmierzyć się z moim ojcem, to ochronię cię i to, co tak bardzo kochasz, obiecuję — powiedział w impulsie, nie mogąc znieść jego poświęcenia dla zwierzęcia. — Nie mogę patrzeć na to, jak cierpisz — dodał, a zaskoczony jego słowami Taehyung z trudem powstrzymywał łzy, gdy z utęsknieniem mógł się wtulić w jego ciało. Drżący w jego ramionach chłopak powoduje, że w instynkcie przysuwa czubek nosa do jego szczupłej szyi, której skóra oddaje mu ten sam przyjemny i kojący zapach, który miał przyjemność poczuć w nocy. To przywoływało w nim jakieś uczucia, które przed jasnowłosym go przerażały.

— Odejdź już lepiej — szepnął chłopak, który odsunął się od niego. Obydwoje spojrzeli w swoje oczy, które wpatrywały się w siebie w trudnym do zrozumienia szyfrem. Taehyung wyczuć mógł w Jungkook zgubienie, troskę i pragnienie, choć pewnym tego nie mógł być.

— Jesteś taki piękny i odważny — rzekł wprost, pragnąc przybliżyć swą twarz ku niemu, co działo się instynktownie.

— Jungkook! Gdzie jesteś?! — wołanie Seunlee z korytarza spowodowało, że ciemnowłosy spojrzał w kierunku drzwi.

— Idź już — rzekł bezemocjonalnie chłopak, na którego spojrzał Jungkook.

— Pomogę ci, obiecuję — rzekł z powagą w głosie. — Nie siedź tutaj i się nie tortoruj, proszę — dodał, chcąc, aby chłopak zaprzestał.

— Po prostu odejdź — szepnął, a te słowa wychodzące z ust chłopaka, spowodowały, że coś ścisnęło go w sercu, lecz kolejne nawoływania Seunlee zmusiły go do opuszczenia pokoju, w którym zostawił Taehyunga.
Wyszedł na korytarz, gdzie od razu spotkał Seunlee, która skrzyżowała ręce, widząc, skąd wyszedł. 

— Co ty tam robiłeś? — zapytała, przyglądając się mu nieufnie.

— Byłem zobaczyć się z Taehyungiem — odpowiedział jej szczerze, a dziewczyna pokręciła w niedowierzaniu głową, gdy ciemnowłosy zbliżył się do niej.

— Ty jesteś jakiś nienormalny. Nie zbliżaj się do niego, bo jest zły. Nawet twój ojciec jest wobec niego nieufnym — powiedziała ze zdenerwowaniem w głosie, a Jungkook pokręcił w zaprzeczeniu głową, chwytając dziewczynę za ramiona, gdy był poważnie zmartwiony.

— Ty nic nie rozumiesz. Może jesteś już z góry w założeniu, że on jest zły, ale na pewnie nie jest — rzekł z powagą w głosie, a Seunlee uniosła w zdumieniu brwi. — To mój ojciec jest potworem! — podniósł głos.

— Jak możesz mówić tak o własnym ojcu?! — podniosła zdenerwowana głos.

— Nie mogę teraz powiedzieć inaczej po tym, co zobaczyłem — rzekł zdenerowany. — Mój ojciec jest dla niego okrutny i torturuje go, każąc za to, co zrobiła jego klacz, dla której chce to wszystko znieść! Nie mogę na to patrzeć i nic z tym nie zrobić! — podniósł w gniewie głos, puszczając ramiona dziewczyny, która była zaskoczona jego podejściem.

— Rozumiem, że bierze cię na litość — prychnęła w niedowierzaniu, a Jungkook spojrzał na nią zmieszany. — On to zawsze robi, bo to jest jego taktyka na manipulację. Twój ojciec nie bez powodu jest źle do niego nastawiony — rzekła zdenerwowana.

— Jakikolwiek jest, to nie ma prawa go tak traktować! — krzyknął we frustracji. — Nikogo się tak nie traktuje, a przynajmniej takich wartości nauczył mnie mój ojciec, którego przez to nie poznaję! — dodał, a Seunlee przeczesała nerwowo swe włosy.

— Skarbie, ty niczego nie rozumiesz. Twój ojciec wie najlepiej, co mu zrobił ten chłopak, więc nie wątp w jego intencje i nie wtrącaj się do ich małżeństwa, bo to głupota — rzekła z powagą w głosie. — Poza tym chciałabym, żebyśmy jutro pojechali na miasto, okej? — zapytała, chcąc zejść z tego tematu.

— Okej — westchnął głęboko, a dziewczyna uśmiechnęła się w zadowoleniu, odchodząc w stronę ich sypialni, gdzie Jungkook patrzył za nią z niedowierzaniem. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego jego narzeczona ma gdzieś los niewinnej osoby, która chce tylko chronić swojej klaczy.
Sfrustrowany zmierzwia swe włosy, chcąc znaleźć jakiś sposób, aby pomóc chłopakowi, którego bólu nie jest w stanie zignorować, przez co zdecydował się udać do pokoju, w którym zamieszkuje pani Haran. Zapukał do drzwi przed wejściem do środka, gdzie po przekroczeniu progu pokoju, mógł ujrzeć leżącą starszą kobietę z nogą w gipsie oraz ręką.
— Proszę wybaczyć za to, że przeszkadzam, ale przychodzę do pani w jednej sprawie — rzekł, podchodząc do łóżka, gdzie zasiadł na brzegu, patrząc na kobietę.

— Proszę mówić, Jungkook. I pragnę ci przypomnieć, że już niedługo będziesz mógł mówić do mnie mamo — powiedziała z zadowoleniem kobieta, a ciemnowłosy odwrócił wzrok, mimo wszystko nie czując się na tyle wygodnie, aby się do niej tak zwracać.

— Chodzi o klacz małżonka mojego ojca — rzekł wprost, a jego słowa od razu spowodowały, że brwi kobiety zmarszczyły się w zdenerwowaniu. — Wiem, że Pure wyrządziła pani krzywdę, ale zabijanie jej niczego nie rozwiąże, a jedynie zrani tego chłopaka. Dla niego ten koń jest bardzo ważny i czuję, że nawet potrafi w jakiś sposób uleczyć jego problemy. Nie znam go na tyle, żeby wiedzieć coś o nim, ale widzę w jego oczach, że ma wiele problemów, którymi nie chce się podzielić, więc... pozwólmy mu, chociaż ten jeden ciężar zdjąć z pleców — powiedział, patrząc na kobietę. — Kiedyś ta klacz była prezentem dla Dohana i myślę, że nie miałby nic przeciwko, aby ona została przy tym chłopaku — dodał.

— Czego ty ode mnie oczekujesz, Jungkook? — zapytała z oburzeniem kobieta.

— Że porozmawia z pani z moim ojcem i przekonana go do tego, aby zostawił Taehyungowi jego klacz — odpowiedział jej. — Proszę to zrobić, pani Haran — rzekł, a kobieta pokręciła głową na boki.

— Ta bestia prawie mnie zabiła, a ten chłopak jest złem, którego powinieneś się strzec, Jungkook. Już dajesz się złapać na jego złe intencje? — zapytała zdenerwowana, a ciemnowłosy patrzył na nią z zaskoczeniem.

— Złe intencje? Chyba nie myśli pani, że jest on jakimś demonem? — zapytał z niedowierzaniem.

— Jest pokusą, która niszczy takich mężczyzn i obiera im normalność — rzekła z powagą w głosie.

— Normalność?

— Tak. Mężczyzna powinien być z kobietą, a nie grzeszyć z drugim mężczyzną — powiedziała zdenerwowana.

— Ale Yoongi i Jimin...

— Oni są również grzesznikami, Jungkook — przerwała mu. — Twój ojciec również dał się omamić jego złymi mocami — dodała, pokręcając głową na boki. — Jednak mogę zgodzić się porozmawiać z twoim ojciec, jeśli obiecasz mi w przyszłości wnuki — powiedziała z zadowoleniem, zaskakując Jeona.

— Proszę wybaczyć, ale nie mogę czegoś takiego obiecać — pokręcił głową na boki, wstając z łóżka. — Jeśli nie chce pani pomóc i żyje w takich przekonywaniach, nie patrząc na ludzkie cierpienie, to znajdę inny sposób — rzekł, patrząc ze zdenerwowaniem na kobietę, która wręcz oburzyła go takim działaniem.

Po opuszczeniu pokoju pani Haran Jungkook czuję się bezradny. Mimo jak bardzo chce pomóc Taehyungowi, nikt nie chce mu w tym pomóc, przez co zacisnął w zdenerwowaniu swe dłonie. — Może Namjoon mi pomoże — szepnął z ciężkością w głosie, gdzie postanowił udać się na dół, kierując się prosto do biura kuzyna. Wchodząc do środka, mógł ujrzeć jasne meble oraz dodatki stojących roślin w doniczkach. Widząc kuzyna siedzącego przy biurku z Yoongim, podszedł do nich, mając nadzieję, że chociaż od nich otrzyma pomoc.
— Jesteście bardzo zajęci? — zapytał, zwracając tym samym ich uwagę.

— Namjoon pomaga mi w szukaniu zawieruszonych faktur, które mam przygotować dla wuja, ale jeśli czegoś potrzebujesz, to możesz walić śmiało — rzekł Yoongi, patrząc na bruneta, który zajął wolne miejsce przed biurkiem.

— Chodzi o Taehyunga — zaczął niespokojnie, zwracając również uwagę Namjoona, który oderwał wzrok z papierów. — Mój ojciec za dużo sobie pozwala. Torturuje Taehyunga za to, co zrobiła jego klacz, a on dla niej prawdopodobnie wciąż klęczy w pokoju, wyglądając, jakby nie pił przez dłuższy czas i nie jadł — wyjaśnił dwójce, będąc naprawdę zmartwionym o chłopaka.

— Co?! — zdenerwowany Namjoon opuścił segregator, wstając na równe nogi. — Nie powstrzymałeś go przed tym? — zapytał z niedowierzaniem.

— Próbowałem, ale on jest zdecydowany przez to przejść dla tej klaczy — wytłumaczył kuzynowi, który w całym zdenerwowaniu na niego naskoczył.

— Trzeba było siłą go od tego odwieść — rzekł, pokręcając nerwowo głową.

— Dobrze wiesz, jaki jest Taehyung — wtrącił się Yoongi. — Jak się na coś uprze, to nie ma na niego mocnych. Jest uparty gorzej od Jimina i Hoseoka razem wziętych — dodał, pokręcając głową na boki.

— Wiem — westchnął ciężko Joon. — Ale nienawidzę, kiedy zmusza się do czegoś takiego, nie patrząc na swoje dobro — powiedział zdenerwowany. — Nienawidzę, kiedy tak cierpi...

— Powiedział, że nie pozwoli na to, żeby ktoś odebrał mu po raz kolejny coś, co kocha — powiedział Jeon, opuszczając wzrok, a dwójka kuzynostwa westchnęła głęboko.

— Wuj musiał dać mu jakieś ultimatum, żeby mu udowodnił, że chce uratować Pure. Stary dureń — burknął Min, krzyżując ręce pod piersią.

— Nie rozumiem, co go w tym zadowala, ale to jest obrzydliwe — rzekł ze zdenerwowaniem Joon. — Myśli, że jeśli ma prawa do niego, to może więcej — pokręcił głową.

— Powiedzcie mi, o co chodzi z tobą opieką prawną mojego ojca? — zapytał ich zaintrygowany Jungkook, a dwójka wymieniła się krótkimi spojrzeniami.

— Powiedzmy, że jak Taehyung wziął ślub z twoim ojciec, to on przez jego problemy psychiczne go ubezwłasnowolnił dla jego dobra, ponieważ nie był w stanie normalnie kierować swoim życiem — wytłumaczył Yoongi, a Jungkook przytaknął głową w zrozumieniu.

— I dlatego każe mu cierpieć? — zapytał zmieszany. — Wybaczcie, ale nie uważam, aby takie metody skutkowały dobrym efektem poprawy, czy też służyły samemu dobru Taehyunga — powiedział, jak czuł.

— Widzę, że to zauważyłeś — rzekł zdumiony Min. — Ale to dobrze...

— Po prostu nie chce, żeby on cierpiał — wyznał szczerze przed chłopakami, którzy mimo wszystko uśmiechnęli się delikatnie, widząc, że chłopakowi zależy na pomocy Taehyungowi. — Dlatego pomóżcie mi uratować tę klacz, dla niego — spojrzał zdesperowany w ich oczy.

— Chcesz się narazić wujowi? — zapytał zaskoczony Yoongi.

— Dla niego mogę stawić mu czoła — odpowiedział zdecydowany

— W takim razie, pomożemy ci — rzekł Joon. — Razem wprowadzimy w życie plan "Uratować Pure".

~

Późnym wieczorem Taehyung ledwo trzymał się o własnych siłach, czując, że za chwilę straci resztki sił. Wchodzący do pokoju pan Jeon zwrócił jego uwagę, jednak nie był w stanie długo zatrzymać na nim wzroku, gdy ciało odmawiało mu posłuszeństwa.
Za to Jeon, widząc wciąż trawającego przy swej woli Taehyunga, był naprawdę zdumiony jego silną wolą.
— Widzę, że wciąż tutaj jesteś, a mój brat jeszcze się nad  tobą nie zlitował — rzekł, zdejmując z siebie marynarkę, którą rzucił na łóżko, podchodząc do bladego chłopaka.

— Nigdy nie zrezygnuje z Pure — wyszeptał słabo, trzymając opuszczoną głowę, a starszy uniósł w zdumieniu brwi.

— Nawet jeśli wszystko cię boli? — zapytał zdumiony.

— T-To nie ma znaczenia — szepnął, a dzwoniący telefon, spowodował, że mężczyzna odsunął się od chłopaka, by odebrać połączenie.

— Tak, bracie? — odezwał się od razu po odebraniu.

— Taehyung wytrzymał? — zapytał.

— Wciąż czeka — odpowiedział szczerze.

— Chyba już wystarczy, ale niech to będzie częścią kary za jego zdradę. Decyzję o koniu zostawiam ci — rzekł, gdzie po swoich słowach się rozłączył, a dostrzegając chłopaka, który mdleje z wycieczenia, odsunął słuchawkę, chcąc zareagować, jednak wchodzący Jimin go przed tym powstrzymał.

— Co ty mu zrobiłeś, psycholu?! — podniósł głos, podbiegając do nieprzytomnego Taehyunga.

— Otrzymał tylko karę — odpowiedział niewzruszony, a Jimin z troską dotknął zimnego policzka przyjaciela, starając się nie rozpłakać.

— Jest pan świnią! — krzyknął, przenosząc na niego wściekłe spojrzenie. — Trzeba było udawać dalej trupa, niż wracać i jeszcze bardziej szkodzić Taehyungowi! — wykrzyczał rozżalony, gdzie zaraz zaczął głośno nawoływać Hoseoka, który po chwili wszedł do środka. Widząc młodszego brata, szybko podbiegł do niego i Jimina.

— Co mu się stało? — zapytał wystraszony. — Brother! Odezwij się! — wołał, chcąc, aby się obudził, jednak nie otrzymał żadnej reakcji.

— Hoseok, musisz pomóc mi zanieść go do jego pokoju, a ja wezwę lekarza — powiedział Jimin, patrząc na rudowłosego. — Jest strasznie odwodniony — dodał zmartwiony, a chłopak przytaknął w zrozumieniu głową, chcąc pomóc młodszemu bratu, nie rozumiejąc, co właściwie się tu stało. Jimin był naprawdę zdenerwowany tym, co zrobił pan Jeon, tego było już za wiele, a przede wszystkim mężczyzna dopuszczał się do przestępstwa i naruszenia swoich praw.

~

Trójka kuzynostwa udała się w stronę stajni, starając się nie zwrócić niczyjej uwagi. Każdy z nich szedł swoimi śladami, kryjąc się za murami domu, aby bezpiecznie dotrzeć do stajni, w której znają białą klacz.
Yoongi, Namjoon i Jungkook przebiegli kawałek, by dotrzeć do stajni, przed którą się zatrzymali, przywierając plecami do drewnianych ścian szopy.
— Robimy tak... Ja wsiadam na Pure i jadę z nią do mojego domu i tam ją zostawiamy do jutra, żebym mógł w dzień pojechać tam z Namjoonem i zatrudnić osobę do opieki nad nią — rzekł szeptem Min, spoglądając w stronę kuzynostwa, którzy przytaknęli w zgodzie głowami.

— W razie czego zawsze mogę do niej sam dojeżdżać — oznajmił Joon.

— O tym potem porozmawiamy — szepnął Min. — I mów ciszej, nie chce być przyłapany przez wuja, który może dojebać nam więcej pracy — dodał, a Joon wywrócił oczami.

— Bardziej zależy nam na tym, żeby nas nie wyrzucił — rzekł.

— To też jest ważne, ale mimo wszystko nie chce dołożyć sobie więcej pracy, obiecałem Jiminowi przejażdżkę — powiedział, a Jungkook przyglądał się dwójce, która nie zaprzestawała wymieniać się słowami, przedłużając jedynie całą misję, przez co odchrząknął wyraźnie. 

— Czego? — obydwoje zwrócili na niego swoje twarze.

— Fajnie, że wykłócacie się o wasze zapotrzebowania i tak dalej, ale czas ucieka i wykorzystajmy to, że nie ma mojego ojca — rzekł z powagą w głosie, a dwójka spojrzała na siebie.

— Ja również nie chce więcej pracy, mam córkę pragnę ci przypomnieć..

— A ja mam męża i brak dziecka, ale chcemy psa...

Dwójka nie zaprzestawała drążyć tej rozmowy, przez co Jungkook westchnął zrezygnowany i odszedł, udając się samemu do środka, gdzie otoczyło go ciemne pomieszczenie. Wyciągnął latarkę, którą oświetlił stajnię, starając się odnaleźć wśród wszystkich koni Pure. Nie za bardzo był w stanie sobie przypomnieć dokładnego położenia klaczy, przez co miał przy tym niemałe utrudnienie. Udał się w głąb stajni, gdzie zatrzymał się przed boksami, czując, jak któryś z koni chwyta za jego włosy, przez co wystraszony spogląda na znajome zwierzę. Widząc czarnego konia, uśmiech od razu wkradł się na jego usta. — Perun — przywitał zwierzę, które bardzo dobrze pamiętał. — Wystraszyłeś mnie — dodał, pokręcając głową na boki, gdzie swą dłonią dotknął pysk zwierzęcia, by zaraz dostrzec obok w boksie białą klacz, co nieco go zdziwiło.

— Czemu poszedłeś bez nas? — zapytał Yoongi, który podszedł do niego wraz z Namjoonem.

— Akurat byliście zbyt zajęci swoimi dogodnościami — odpowiedział mu. — Pure jest tutaj, zabierzmy ją i pojedziesz z nią tam, gdzie mówiłeś — rzekł, patrząc w stronę białej klaczy, do której podszedł Namjoon, wyprowadzając ją z boksu.

— Może nie będzie z Tae, ale przynajmniej będzie bezpieczna — powiedział Joon, a cała trójka uniosła wzrok na lampy, które zaczęły oświetlać stajnie, przez co zaraz zwrócili swe oczy w stronę wyjścia, mogąc ujrzeć pana Jeona.

— No proszę, moja własna rodzina chce mnie okraść — rzekł, patrząc ze zdenerwowaniem na całą trójkę, która zmarszczyła brwi przez jego słowa. — Koń wraca do boksu, a waszą trójkę widzę za dziesięć minut w salonie — rozkazał, po czym odszedł.

— No i dupa z pomocy — warknął Min.

Cała trójka siedziała w salonie, oczekując na przyjście mężczyzny, który nakrył ich na gorącym uczynku. Yoongi w zdenerwowaniu skubał skórki, a Joon uderzał dłonią w swe udo, Jungkook zaś wydawał się spokojny.
— Jesteśmy rodziną, prawda? — zapytał Yoongi, kierując swe słowa do kuzynostwa.

— No tak — odpowiedział Jungkook.

— To trzymamy się razem, żeby starego przekonać do zostawienia Pure — oznajmił, a dwójka przytaknęła w zrozumieniu głowami.

— Widzę, że spiskujcie razem — głos pana Jeona spowodował, że wszyscy spojrzeli na niego. Mężczyzna wszedł do salonu, zasiadając na fotelu, gdzie srogo patrzył na całą trójkę.

— Zmuszasz nas do tego, wuju — rzekł z powagą w głosie Namjoon. — Chcesz uśpić Pure, ale nie możemy ci na to pozwolić — dodał.

— Dokładnie i w dodatku jesteś okrutny dla Taehyunga. W końcu jest on twoim małżonkiem, a krzywdzisz go za coś, czemu winien nie był. Udowadnianie lojalności w taki sposób jest obrzydliwe — rzekł Jeon, patrząc z pogardą na ojca, który zaskoczył się tonem Jungkooka.

— Nie pozwalaj sobie. Traktuje cię ulgowo, bo wiem, że jesteś po ciężkim wypadku, więc nie mieszaj się do mojego małżeństwa — rzekł surowym tonem. — Nigdy tego nie rób!

— Będę, jeśli komuś dzieje się krzywda! — odkrzyknął, a Yoongi z Namjoonem patrzyli na niego z zaskoczeniem, gdy Jeon zacisnął palce na swojej koszulce przy piersi. — Kiedyś obiecałem sobie, że nie pozwolę skrzywdzić moich przyjaciół i będę ich chronił... Może nie znam Taehyunga, ale mam do niego te same uczucia, co do Soobina i Seunlee — rzekł szczerze, a mężczyzna zmrużył swe oczy.

— Jesteś głupcem, Jungkook. Jeśli będziesz się mieszał do mojego małżeństwa, ty na tym ucierpisz, bo nie będę tego znosił, nawet jeśli jesteś moim synem — rzekł zdenerwowany, wstając z fotela. — A co do klaczy, to zostaje. Nie musicie jej zabierać, Taehyung sam bez waszej pomocy udowodnij, że zasługuje na szansę, a co ważniejsze udowodnił, że jest wytrwalszy od całej waszej trójki razem wziętych. Głupcy! — krzyknął, patrząc na nich ze wściekłością. — Od jutra dostaniecie więcej pracy, a ty Jungkook wrócisz nadzorować z Yoongim wydatki na przyszły miesiąc — dodał, a chłopak spojrzał na niego zmieszany.

— Ale nie wiem, co robić — powiedział, a Yoongi pokręcił zdenerwowany głową.

— On nie pamięta nawet dodawania, jak ma się czymś takim zająć?! — zapytał zdenerwowany Yoongi.

— To niech się nauczy — wzruszył ramionami.

— Dobrze wiesz, że musi ćwiczyć, a wysyłanie go od razu do papierkowej pracy jest głupie — rzekł Namjoon.

— Dobrze, w takim razie otrzyma ode mnie inne zadanie. Porozmawiam z kimś, kto nauczy go podstaw, ale niech się więcej nie zbliża do Taehyunga i naszych spraw, bo nie ręczę za siebie — rzekł srogo, a zdenerwowany Jungkook wstał, czując się, jak głupiec niczego nie potrafi, prócz czucia.

— Powiedz lepiej jak on się czuje — rzekł, patrząc oczekująco na ojca.

— Jest u niego lekarz, bo zemdlał. Nie przeszkadzaj mu — powiedział, a niespokojny Jungkook odszedł, mijając ojca, który chwycił za jego rękę, chcąc go powstrzymać przed pójściem do Taehyunga, jednak Jungkook był silniejszy i wyrwał swą rękę, udając się w stronę schodów. Yoongi z Namjoonem uśmiechnęli się, widząc zaborczość kuzyna, który jedynie może polegać na uczuciach, które najwidoczniej ciągną go do Taehyunga, przez co w ukryciu przybili sobie piąteczkę. — A wasza dwójka niech nie będzie taka zadowolona, jeszcze jeden błąd i wynosicie się! — ostrzegł ich, po czym odszedł.

Jungkook wbiegł po schodach na piętro, udając się prosto do sypialni ojca, gdzie zadyszany rozglądał się po pokoju, nie mogąc znaleźć Taehyunga, przez co zmieszany jego brakiem, chciał opuścić pokój, jednak przed wyjściem zetknął się z Seunlee.
— Mogę wiedzieć, co ty znowu tutaj robisz? — zapytała go.

— Szukam Taehyunga — odpowiedział jej. — Ale nie ma go tutaj — dodał zaniepokojony.

— Zostaw go i przestań się w końcu do niego zbliżać, Jungkook — rzekła zdenerwowana, nie chcąc pozwolić mu na zbyt częste zbliżanie do chłopaka. — Z tego, co wiem, są przy nim jego przyjaciele, więc się nie mieszaj do jego i twojego ojca spraw — dodała z powagą w głosie, a Jungkook patrzył na nią z bezsilnością.

— Wszyscy mi to mówią — powiedział, odwracając wzrok, a dziewczyna chwyciła go pod ramię.

— Bo mają rację, kochanie. Chodźmy lepiej — rzekła, ciągnąc go do wyjścia, uniemożliwiając mu zobaczenie się z Taehyungiem.

~

Taehyung otworzył swe oczy, gdzie mógł zobaczyć przy sobie Hoseoka i Jimina, którzy wyglądali na zmartwionych. Westchnął głęboko, czując się znacznie lepiej, przez co podniósł się do siadu.
— Uważaj lepiej. Lekarz podał ci kroplówkę, bo byłeś strasznie odwodniony. Powiedz, dlaczego nas nie zawołałeś i się tak torturowałeś? — zapytał zmartwiony Hoseok, patrząc z troską na młodszego.

— Bo chciałem uratować Pure — odpowiedział szczerze.

— Możesz być o nią spokojny. Pan Jeon powiedział, że nic jej nie zrobi — uspokoił go Jimin, który chwycił za jego dłoń. — Ale nie powinieneś poddawać się poleceniem tego starego debila. Mogłeś sobie zaszkodzić — powiedział.

— To mało ważne, dla Pure warto było, skoro została — powiedział, opierając się o miękką poduszkę.

— Słuchaj to, że stary Jeon ma nad tobą "władzę" nie oznacza, że ma prawo jej nadużywać — rzekł z powagą w głosie Hoseok, a jasnowłosy odwrócił wzrok.

— To nie on mi kazał to zrobić — szepnął, gdzie niespokojnie zagryzł się na dolnej wardze.

— A kto? — zapytali obydwoje.

— Younjoon — odpowiedział, a dwójka otworzyła szerzej oczy. — Wygląda na to, że stary Jeon jest również marionetką w jego rękach tak, jak ja — rzekł zasmucony.

— Ty nie jesteś, już nie! — zaprzeczył jego słowom Jimin, a Taehyung spojrzał w jego oczy.

— Póki on żyje, zawsze będę — rzekł, jak czuł. — On nigdy nie da mi spokoju — zabrał swą dłoń od Jimina, kładąc się na bok, aby ukryć przed dwójką swoje łzy, gdy rzeczywistość, zbyt bardzo przytłaczała. — Teraz wiecie, jak to wygląda... jak możecie, to zostawcie mnie teraz samego — poprosił ich, a dwójka wymieniła się krótkimi spojrzeniami, wiedząc, że chłopak z pewnością musiał przeżyć szok przez Younjoona i jego brutalność, której zaznawał od dzieciństwa.

— Pójdziemy, bo wiemy, że tego potrzebujesz, ale nie załamuj się i więcej nie działaj samotnie — powiedział z troską Hoseok. — Nie pozwolimy cię skrzywdzić — dodał, po czym razem z Jiminem opuścili jego pokój. Taehyung docisnął swoją twarz do poduszki, potrzebując w tej chwili samotności.

~

Jungkook nie potrafił zasnąć, przewracając się z boku na bok, gdy po zamknięciu oczu nawiedzały go piękne oczy Taehyunga.
Przypomnienie sobie jego zgrabnego i delikatnego ciała, które drżało w jego ramionach, ustach, które prosiły o zostawienie go, a tym samym sprawiały, że jego słowa były sprzeczne z tym, co w rzeczywistości pragnął. Zdruzgotany podniósł się do siadu, nie potrafiąc znieść myśli o tym, że wciąż nie wie, co jest z chłopakiem. Dlaczego tak bardzo się nim przejmował? Dlaczego nie mógł po prostu się odwrócić i odejść? Spojrzał na śpiącą obok dziewczynę, która pogrążona była we śnie. Wstał po cichu, gdzie udał się do wyjścia z pokoju, nie chcąc, aby dziewczyna po raz kolejny stawała mu na drodze.

Gdy opuścił pokój, udał się do sypialni ojca, w której panowała ciemność. Zbliżył się, jak najciszej mógł, chcąc ujrzeć chłopaka, jednak zdziwił się, kiedy ujrzał w łóżku tylko ojca, przez co zmarszczył brwi i odszedł, gdzie zatrzymał się za drzwiami zmieszany. — Dlaczego go tutaj nie ma? — zapytał zdziwiony, gdzie postanowił udać się do pokoju obok jego sypialni, w którym przespał ostatnią noc i która jako jedyna kojarzyła mu się z Taehyungiem. Wszedł do oświetlonego pokoju, w którym nikogo nie zastał.

Fakt, że pokój był oświetlony, dawał mu do zrozumienia to, że ktoś w nim z pewnością przebywa, przez co postanowił poczekać. Zaciekawiony podszedł do stojącej toaletki, na której stały różne rzeczy, a w tym perfumy. Chwycił za flakon, przyglądając się mu zaintrygowaniem, a dochodzący dźwięk wody spowodował, że spojrzał w stronę drzwi od łazienki. Odłożył flakon i podszedł do drzwi łazienkowych, gdzie zatrzymał się przed nimi. Nabrał niespokojnie powietrza, po czym chwycił za klamkę, by delikatnie uchylić drzwi, przez które mógł ujrzeć chłopaka, a raczej jego piękne ciało widoczne zza szyby kabiny. Jak bezwstydnik wpatrywał się w piękno chłopaka, obserwując jego smukłą sylwetkę, czując przez ten widok uderzenie gorąca, a wręcz prawdziwego żaru, który odbierał mu mowy.

Dyskretnie obserwował młodszego, który nie wyłączając wody, opuscił kabinę nakładając na siebie biały szlafrok. Zwilżył językiem swe wargi, które odczuły napad nagłej suszy. Jungkook starał się oddychać spokojnie i zaprzestać to robić, jednak jego ciało reagowało w szaleńczy i niezrozumiały dla niego sposób, pobudzając nawet jego męskość, a przecież nie powinien w taki sposób reagować na drugiego chłopaka.
— Jungkook? — chłopak otworzył szerzej oczy, gdy usłyszał dochodzący z korytarza głos jego dziewczyny, przez co nie chcąc zostać złapanym w pokoju Taehyunga, wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi, lecz tym samym zwracając uwagę Taehyunga, który zaskoczył się, widząc bruneta, który niepewnie uchyla drzwi, mogąc usłyszeć dźwięk otwieranych drzwi od pokoju chłopaka, przez co spanikowany po raz kolejny zamknął drzwi.

— Jungkook, co ty tut... — niedane jest mu skończyć, gdy dłoń Jungkooka przywarła do jego warg, tym samym zaciągając go do kabiny prysznicowej, w której obydwoje zostają dotknięci wciąż lecą wodą. Jasnowłosy przywarł do ścianki, patrząc z zaskoczeniem na Jungkooka, którego włosy, jak i twarz ociekały wodą, gdy niespokojnie odwracał się, nie będąc pewnym, czy Seunlee wciąż znajduje się w pokoju Taehyunga. Kim nie rozumiejąc zachowania chłopaka, odciąga jego dłoń ze swoich ust. — Co ty tutaj robisz? — zapytał, zwracając tym samym uwagę Jungkooka, który spojrzał na niego, wlepiając oczarowane oczy na jego osobę.

— Chciałem cię zobaczyć, ale... chyba Seunlee tutaj weszła, a nie za bardzo podoba się jej to, że się tobą interesuję — wyjaśnił, a jasnowłosy przyglądał się mu z uwagą, mogąc ujrzeć na policzkach bruneta delikatne rumieńce.

— Czyli chcesz się ze mną ukrywać pod prysznicem? — uniósł w zaciekawieniu brew. — To słodkie, ale nie powinieneś tak ryzykować... Twoja dziewczyna może zupełnie inaczej zrozumieć to, jeśli tutaj wejdzie i nas zobaczy w tej sytuacji — zauważył, a chłopak słuchał go z zaintrygowaniem, gdzie jego oczy przeszły na nałożony szlafrok, który okrywał piękne ciało chłopaka, przez co ryzykownie wsunął dłoń pod mokry materiał, zaskakując młodszego.

— A tym bardziej że jedyne co cię w tej chwili okrywa to ten szlafrok — rzekł, powoli zasuwając materiał z ramienia, odsłaniając tym samym obojczyk młodszego, który niepewnie obserwował jego poczynania. Czując opuszki palców bruneta, nabrał niespokojnie oddechu, czując, jak przyjemne dreszcze przechodzą przez jego ciało. Uniósł delikatnie podbródek, gdy Jeon ujął go, dotykając i obserwując z zahipnotyzowaniem jego dolną wargę. — Chcę cię, pragnę... — szepnął, a klatka piersiowa Taehyunga unosiła się niespokojnie, gdy nagle jego usta zastały zaatakowane przez wargi Jungkooka.

~

Temperatura się podniosła pod tym prysznicem... Mam nadzieję, że rozdział się podobał :D 
Widzimy się w kolejnym już we wtorek! ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top