ღPotrzeba motywacjiღ

~Witam ^^

Taehyung był zaskoczony pragnieniem, a raczej prośbą Jungkooka, który uważał, że to przy nim będzie w stanie odzyskać utracone wspomnienia. Mimo wszystko ten fakt naprawdę go uszczęśliwił, ponieważ bardzo zależało mu na tym, aby Jeon przy jego wsparciu odzyskał pamięć. Przy Seunlee takie próby byłby niemożliwe, a z pewnością nie byłby zgodne z prawdą. Dziewczyna cały czas go okłamuje i mówi same bzdury, które nie miały miejsca, a przez to, że pan Jeon nie pozwala mu nic z tym zrobić, nie miał żadnej możliwości, aby pomóc Jungkookowi. Jeśli brunet pragnął jego pomocy, to nie mógł go zostawić samego z tymi oszustami.

— Jungkook — wypowiedział z czułością jego imię, a wzrok bruneta wręcz wlepił się w jego różane wargi, które tak wiele teraz mieszały w jego myślach. — Może pomógłbyś mi podczas jazdy konnej? — zapytał, a starszy przeniósł swoje oczy na czekoladowe tęczówki brązowowłosego.

— Co tak nagle? — zapytał zaciekawiony.

— Powiedzmy, że nie mam w tym doświadczenia, a skoro nasza relacja jest taka ochłodzona, to pomyślałem, że może dzięki temu lepiej się poznamy — odpowiedział ze spokojem. Jungkook patrzył na niego podejrzliwie, chcąc odnaleźć w spojrzeniu chłopaka, choć trochę fałszu, jednak niczego nie zobaczył. Taehyung był wyjątkowo spokojny i nawet jego spojrzenie wydawało się mniej dominujące.

— No dobrze. Dajmy sobie szansę na lepsze poznanie się. Kto wie, może zmienię co do ciebie zdanie, panie Kim — powiedział z powagą w spojrzeniu.

~

— Dobrze — skinął pewnie głową, a zaraz przy pomocy siły Jungkook spróbował się wspiąć na konia, gdy już myślał, że mu się uda, kompletnie stracił zaufanie do swojego ciała, kiedy dłonie starszego powoli z jego podejściami sunęły się po jego nogach. Spanikował i spadł prosto na chłopaka, który chcąc uchronić go przed upadkiem, upadł na ziemię, pozwalając ciału młodszego upaść na niego. Zaskoczony Taehyung nie czując bólu po upadku, podniósł głowę, jednak będąc tak blisko twarzy Jeona, jego ciało dziwnie się spięło. — Przepraszam — wyszeptał, patrząc na twarz starszego, który spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.

— Nic się nie stało. Najważniejsze, że tobie nic się nie stało — powiedział zaskakując swoimi słowami Taehyunga.

— Martwiłeś się o mnie? — zapytał zaskoczony.

— Oczywiście. W końcu jesteś moim uczniem — uśmiechnął się ciepło.

— Od niecałej godziny — zauważył chłopak.

— Nawet jeśli byłoby to pięć minut. To czuje się zobowiązany — stwierdził, podnosząc się do siadu, przytrzymując przy tym plecy Kima, który jak zaczarowany patrzył na starszego z niedowierzaniem w oczach.

— Kim ty do cholery jesteś? — zapytał, nie rozumiejąc w ogóle podejścia Jeona. W końcu byli wrogami. Powinien chcieć jego krzywdy, więc dlaczego go ochronił? Nie wiedział, czy może ufać temu podejściu, który mógł być tylko zasadzką.

— A kim ty jesteś, Taehyung? — odpowiedział pytaniem na pytanie. Taehyung patrzył chaotycznie swoimi oczami na Jeona, by jakaś niewidzialna siła pchnęła go naprzód i to dosłownie. Zbliżył swoją twarz do tej Jungkooka, który nie odsunął jej, pragnąc tego samego. Tego zakazanego pocałunku.

— Ja jestem, tylko twoim uczniem — wyszeptał, czując słabość do tej chwili, która kruszyła całe jego zimne serce. Ta bliskość była tak ciężka, że ledwo rozumiał, co nim właśnie kieruje.

 A ja twoim nauczycielem — powiedział, niepewnie układając swoją dłoń na policzku młodszego.

Taehyung przygląda się brunetowi, który szczelnie go obejmuje i posiada zaciekłe spojrzenie, które jedynie utwierdza jasnowłosego w przekonaniu, że bardzo zależy mu na odzyskaniu pamięci.
— Dlaczego myślisz, że to przy mnie możesz odzyskać pamięć? — zapytał, patrząc z zaciekawieniem w oczy chłopaka, nie chcąc dać się ponieść emocjom i go przestraszyć. Gdyby zareagował emocjonalnie, z pewnością wyszedłby na wariata, który próbuje mu  wcisnąć do głowy, że przez pewien okres żyli jako małżeństwo, a nie chciał mu tego mówić. Pragnął, aby taka wiadomość sama powróciła do Jungkooka, nie chciał go przytłaczać taką wiadomością, gdy Seunlee już nieźle namieszała mu w głowie.

— Sam nie wiem... Nie jestem w stanie ci tego wytłumaczyć, ale tak właśnie czuję. Chcę być blisko ciebie, bo czuję się przy tobie dobrze, a czasem czuję się, jakbym miał dla ciebie oszaleć, ale to uczucie mnie w żaden sposób nie przeraża — wyznał, patrząc głęboko w oczy Taehyunga, który starał się nie rozpłynąć przez jego słowa. — Bardziej przeraża mnie myśl o ojcu czy Seunlee, ale nie chce przez ten strach odsunąć się od ciebie — dodał, gdzie objął policzek młodszego, który przymknął swe powieki, gdy czuł na wilgotnej skórze opuszki palców bruneta, które okazywały mu swą troskę i uczucia. — Chyba bardziej bym oszalał, gdybyś teraz się ode mnie odsunął...

— Nie odsunę się od ciebie — uspokaja go swoimi słowami, gdzie uchylił powieki. — Nie mógłbym, jednak ty też nie możesz się ode mnie odsunąć, bo wtedy ja oszaleje — powiedział szczerze, a Jungkook bardzo do siebie przyjął te słowa, po czym jego palce dotknęły mokrych jasnych kosmyków włosów młodszego, będąc nimi bardzo zaintrygowanym. — Coś nie tak? — zapytał zmieszany, a ciemnowłosy zaprzeczył ruchem głowy.

— Nic, po prostu wydaje mi się, że twoje włosy chyba były kiedyś ciemne — odpowiedział wpatrzony w nie, a Taehyung zacisnął swe wargi, gdy starał się powstrzymać cisnące do oczu łzy szczęścia? Bo właściwie jego dusza czuła szczęście, słysząc słowa Jungkooka. Bez zawahania wtula się w umięśniony tors chłopaka, który w lekkim zmieszaniu emocjonalnością Taehyunga, zamknął go swoim objęciu, czując, że tego właśnie potrzebuje młodszy.

— Wszystko w porządku? — zapytał, gdy Taehyung schowaną miał twarz w zagłębieniu jego szyi.

— Tak — odpowiedział cicho. — Zgadzam się na to, żeby ciebie uczyć. Zrobię, co w mojej mocy, aby twoje utracone wspomnienia do ciebie wróciły, Jungkook.

~

Namjoon wykorzystując czas wolny, przyjechał do domu, aby przez czas nieobecności Seokjina, zająć się Jaejin, której pomagał w odrabianiu lekcji. Mimo wszystko bardzo chciał nadrobić każdą chwilę jego nieobecności w domu, nie chcąc, aby Jaejin miała mu to za złe. Dziewczynka nie mogła wiedzieć o tym, co się dzieje w życiu jej wujków i jak bardzo Namjoonowi zależy na wsparciu Taehyunga i Jungkooka. Dlatego też nie chciał, aby powstała między nim a Jaejin niepożądana przepaść.
— Dlaczego już z nami nie mieszkasz a mieszkasz u wujka Tae? — zapytała, odrywając wzrok z podręcznika.

— Bo jestem tam bardzo potrzebny. Niedługo to minie i wrócę do domu — wytłumaczył jej, jednak Jaejin nie była ufna, martwiąc się o relacje jej rodziców.

— A nie dlatego, że już nie kochasz tatusia? — zapytała, patrząc na niego nieufnie, zaskakując Namjoona tym pytaniem.

— Tatuś Jin wie o wszystkim i obydwoje bardzo się kochamy tak, jak ciebie. Nie wyobrażaj sobie czegoś takiego — powiedział, nie chcąc, aby Jaejin wyobrażała sobie najgorsze scenariusze, tym bardziej między nim a Seokjinem.

— Skoro tak mówisz... Pani Seunlee powiedziała mi, że zabierze mnie do mojej mamy, tato. Nie mogę się tego doczekać — powiedziała z uśmiechem na ustach, zaskakując Joona, który nie potrafił ukryć swego oburzenia.

— Pani Seunlee ci tak powiedziała? — zapytał, a dziewczynka przytaknęła głową. — Nie słuchaj tej pani, ona nie jest dobrą osobą — powiedział z powagą w głosie, gdy Jaejin nie wyglądała na zadowoloną z tego powodu, gdyż mimo wszystko bardzo chciałaby zobaczyć się z mamą.

— Mówisz tak, bo nie chcesz, żebym mamę zobaczyła — powiedziała z żalem.

— To nie tak, Jaejin — pokręcił głową. — Po prostu się o ciebie martwię. Odrób lekcje, a ja zadzwonię do taty Jina — rzekł, wstając z miejsca, gdzie dziewczyna niechętnie powróciła do podręcznika, a zdenerwowany Namjoon udał się do kuchni. Przyłożył do ucha telefon, gdy wybrał numer do Seokjina.

— Za niedługo będę, Namjoon. Coś się dzieje? — zapytał Seokjin.

— Właściwie to nic, ale coś mnie bardzo zmartwiło. Czy Jaejin widziała się z Seunlee? — zapytał niespokojny.

— Nie. Od kiedy przestałem z nią pracować, nie miała już okazji się z nią zobaczyć — odpowiedział, a Joona to naprawdę zaniepokoiło.

— Ta wariatka powiedziała Jaejin, że zabierze ją do jej matki. Nie wiem, kiedy widziała się z nią, ale nie można pozwolić na to, żeby to babsko zbliżało się do niej. Na punkcie dzieci to jest psychiczna — rzekł zdenerwowany.

— Pierwsze słyszę o tym, ale jak możesz to porozmawiaj z Seunlee, a ja wyciągnę więcej z Jaejin — rzekł niespokojnie, a Joon zgodził się z nim, nie chcąc, aby ktokolwiek robił nadzieję jego córce, której matka nie chce jej widzieć.

~

Taehyung i Jungkook siedzieli na trawie niedaleko stawu, gdzie obydwoje osuszali się na słońcu. Kim zmierzył jasne kosmyki włosów, czując, że są jeszcze wilgotne, gdy Jungkook z uwagą mu się przyglądał.
— Jeśli chodzi o nasze lekcje, to musisz zapamiętać, że nikt o nich wiedzieć nie może — zaczął, musząc postawić sprawę jasno, aby nie narazić się na nieprzyjemności z ojcem chłopaka.

— Czyli mamy potajemnie się spotykać? — zapytał, a chłopak przytaknął potwierdzająco głową. — Kiedy i gdzie? — uniósł w zaciekawieniu brew.

— Najlepiej wtedy, kiedy będziesz miał możliwość odejścia od Seunlee. Chyba najlepiej w nocy, kiedy ona śpi. Nie możesz się przy tym zdradzić — wytłumaczył, nie chcąc, aby chłopak dał się komukolwiek złapać na gorącym uczynku.

— No dobrze, niech wtedy będzie to w nocy — uśmiechnął się, bardzo ciesząc z tego powodu, że Taehyung zgodził się mu pomóc. — Niestety, ale Seunlee nie chce mi pomóc w nauce — pokręcił lekko głową.

— Jakoś mnie to nie dziwi — szepnął pod nosem.

— Chce przypomnieć sobie ostatnie cztery lata mojego życia i cieszę się, że ty mi w tym pomożesz — powiedział, chwytając za dłoń młodszego, który spojrzał niepewnie w jego oczy. — Jesteś moją jedyną nadzieją, Taehyung — rzekł ciepło, a młodszy uśmiechnął się delikatnie, gdy te słowa brzmiały dość znajomo.

— Bardzo mnie to cieszy — odsunął od niego swoje dłonie, by wstać z trawy. — Trzeba wracać, więc... zobaczymy się nocy — powiedział, patrząc z uwagą na chłopaka, który również podniósł się z ziemi.

— Nie mogę się już doczekać — powiedział szczerze, a Taehyung uśmiechnął się ciepło, widząc jak Jungkook niechętnie się z nim rozstaje.

~

Seunlee opuściła dom, gdzie wyszła w stronę stajni, poszukując wzrokiem Jungkooka, którego nigdzie nie mogła dostrzec. Zdenerwowana podeszła do pracowników, mając nadzieję, że chociaż od nich dowie się czegoś o Jungkooku.
— Widzieliście gdzieś mojego narzeczonego? — zapytała pracowników, którzy spojrzeli w jej stronę.

— Pojechał rozejrzeć się po okolicy — odpowiedział jej jeden z pracowników.

— Czy wy jesteście nienormalni?! — podniosła w zdenerwowaniu głos, zaskakując mężczyzn. — On stracił pamięć, a jak się zgubił?! Co za niekompetentni idioci! — krzyczała w ich stronę.

— Proszę wybaczyć, ale nie pozwolimy się obrażać, nawet jeśli pani jest teraz narzeczoną pana Jungkooka — rzekł zdenerwowany pracownik, a Seunlee uniosła w zdumieniu brwi.

— Do tego pyskaci. Znajcie swoje miejsce i odzywaj się z szacunkiem, bo możesz bardzo szybko stracić pracę — rzekła ostro, po czym odwróciła się napięcie, odchodząc od płotu.

— Wariatka — pokręcił w oburzeniu głową.

— Teraz to dopiero będą z nią problemy. Wcześniej były, teraz może być tylko gorzej — odezwał się drugi, gdzie z jego słowami nie mogli się nie zgodzić pracownicy.

Seunlee krążyła niedaleko stajni, mając nadzieję na zobaczenie Jungkooka, gdy w tym czasie w jej stronę kroczył poruszony Namjoon, który zbliżył się do niej, chwytając z siłą za jej nadgarstek, przez co dziewczyna spojrzała na niego z oburzeniem.
— Co ty robisz?!

— Trzymaj się z daleka od mojej córki, Seunlee. Bo nie ręczę za to, co ci zrobię — rzekł ostro, nie mając zamiaru darować dziewczynie mieszania w głowie jego córki.

— Rozumiem, że zamierzasz mi grozić? — uniosła w zdumieniu brew. — Ta twoja córka nie jest wcale twoją córką, a głupiego Seokjina i jest jego wpadką. Obrzydzające jest to, jak udajecie dobrą rodzinkę, kiedy w rzeczywistości jesteście obrzydliwymi homoseksualistami! — wykrzyczała mu twarz, a Joon parsknął śmiechem.

— Skoro tak uważasz. Jednak ja i Jin jesteśmy dobrymi rodzicami w przeciwieństwie do ciebie, kiedy nawet nie potrafiłaś utrzymać swojego dzieciaka — rzekł z chłodem, dotykając swoimi słowami Seunlee.

— Dobrze wiesz, że byłam śmiertelnie chora, a w dodatku straciłam moje dziecko przez tego śmiecia! — krzyknęła rozjuszona.

— Zadziwiająco szybko do siebie doszłaś, naprawdę. Dziecko straciłaś nie przez Taehyunga, a przez własną głupotę — powiedział niemiło, a dziewczyna wyrwała swą dłoń z jego uścisku. — Tylko siebie możesz za to winić. Pewnie nawet nie zliczysz, ilu ludzi skrzywdziłaś, a pamiętaj, że sprawiedliwość każdego dosięga, najwidoczniej ciebie i tak ulgowo potraktowała — pokręcił w niedowierzaniu głową. — Ale dosięgnie cię w końcu sprawiedliwość, oby doszczętnie — dodał.

— Głupiec! — krzyknęła, uderzając go w policzek. — Pożałujesz swoich słów! Lepiej pilnuj swojej rodzinki, bo marnie przez to skończy. Ostrzegam cię już przede mną — rzekła, brzmiąc wręcz obsesyjnie.

— Nie groź mi i mojej rodzicie, paskudna wiedźmo! — krzyknął, tracąc do niej cierpliwość, gdzie chwycił ją za ramiona, szarpiąc nią. — Jędza! Żebyś kurwa poszła na samo dno! — dodał, a schodzący z Peruna Jungkook zaskoczył się słysząc słowa Namjoona, przez co podszedł do nich.

— Jungkook! — zapłakała Seunlee, rzucając się w ramiona zmieszanego Jungkooka, gdy Namjoon uniósł w niedowierzaniu ręce. — Twój kuzyn jest straszny i mi grozi — powiedziała przez płacz, a Jungkook patrzył na nią z zaskoczeniem, po czym uniósł wzrok na Namjoona.

— Namjoon, dlaczego jej grozisz? — zapytał go.

— Nie słuchaj tej wariatki. Nie daj sobie oczu mydlić, Jungkook — rzekł z powagą w głosie, zaskakując swoimi słowami Jeona. — Niech wie, że nie pozwolę jej na wtykanie nosa w nie swoje sprawy — dodał, po czym spojrzał z oburzeniem na płaczącą Seunlee, która naprawdę świetnie udawała pokrzywdzoną. — Mam już dość tego cyrku! — podnosi głos, gdzie odchodzi zdenerwowany, zostawiając Jungkooka z płaczącą Seunlee.

— Nie wiem, co w niego wstąpiło, kochanie. Namjoon jest najbardziej nienawistny w stosunku do mnie, boję się go — powiedziała roztrzęsiona, a Jungkook objął ją, starając uspokoić.

— Nie przejmuj się. Namjoon jest spokojną osobą i nic ci nie zrobi — powiedział spokojnie. — Jeśli chcesz, to porozmawiam z nim.

— N-nie, nie ma takiej potrzeby, ale lepiej na niego uważaj — powiedziała, a Jeon przytaknął w zrozumieniu głową, będąc naprawdę zaskoczonym zachowaniem Namjoona. Znał swojego kuzyna od tej pokojowej strony, więc trudno było mu zrozumieć zaistniałą sytuację między Seunlee a Namjoonem.

— O co w ogóle poszło? — zapytał, chcąc poznać więcej szczegółów, jednak dziewczyna nie odrywała się od niego.

— On mnie po prostu nienawidzi... — wyszeptała, wtulona w bruneta, gdzie uśmiechała się pewnie, mając głęboką nadzieję, że to miejsce zmieni się na dobre wraz z wątpliwościami Jungkooka.

~

Taehyung wrócił do domu dużo później od samego Jungkooka, nie chcąc, aby ktokolwiek mógł zobaczyć ich razem. Wszedł do domu, gdzie jego uwagę przykuła panosząca się po salonie pani Haran i znajomy mu proboszcz, który szedł za wolnymi krokami kulawej kobiety. Jasnowłosy zatrzymał się, obserwując to, co wyczyniała ta dwójka.
— Musi proboszcz cały dom poświęcić, skoro ja i moja córka musimy zamieszkiwać pod jednym dachem z tym chłopakiem — powiedziała z przeżyciem Haran.

— Rozumiem pani szczere intencje. Trzeba chronić najbliższych i wszystkich domowników tego domu, ponieważ ten chłopak jest złem zesłanym z samego piekła. Trzeba strzec się go i jego złej aury — rzekł z powagą w głosie proboszcz, gdy Haran przytaknęła głową, trzymając się w okolice serca, a Taehyung słysząc jego słowa, zmarszczył w zdenerwowaniu brwi.

— Proboszcz wie najlepiej, co musiałam ostatnio przeżyć. Mój mąż zmarł i zostawił mnie z niczym oraz Seunlee, a tylko te grzeszne dzieci pozostawił z majątkiem. To oznacza, że całe życie żyłam z grzesznikiem, który nigdy nie żałował swojej zdrady — rzekła, a Kim uniósł w zdumieniu brew.

— Skoro została pani z niczym i nie macie właściwie, gdzie się podziać, to zrozumiałe, że takie sępy przyjdą do tego domu — rzekł zdumiony Taehyung, który zwrócił uwagę Haran i proboszcza. — Najwidoczniej pani mąż miał więcej rozumu i wiedział, z jakimi wariatkami ma do czynienia — dodał rozbawiony.

— Ty przeklęty! — podnosiła głos. — Nikt nie będzie słuchać takiego przeklętego dzieciaka, który niszczy wszystko i wszystkich wokoło. Nawet twoi rodzice wkrótce będą się za ciebie wstydzić, gdy zrozumieją, co wydali na świat! — wykrzyczała w jego stronę.

— Państwo Kim spotyka nie bez powodu nieszczęście, od kiedy się narodziłeś — przyznał proboszcz, a Taehyung zacisnął swe wargi, nie potrafiąc zrozumieć tej głupoty, która opuszczała ich usta. Za to schodzący po schodach Hoseok, podsłuchiwał rozmowę między Taehyungiem a dwójką, która była wrogo do niego nastawiona, przez co szybko przedostał się do wyjścia od tyłu domu.

— Nie obrażajcie moich rodziców. To nie jest ich ani moja wina, co nas spotkało — rzekł z powagą w głosie.

— A kogo niby? — zapytała zdumiona Haran.

— Złych ludzi, takich jak pani i Seunlee — odpowiedział wprost.

— Złem to jesteś ty — rzekła pani Haran, która złączyła swe dłonie, gdy proboszcz zaczął kropić część domu wodą święconą.

— Przestań to robić! — podniósł zdenerwowany głos. — Zachowujecie się, jakbyście byli sektom, a nie kościołem! — dodał, gdzie zaraz proboszcz zaczął na niego kropić wodą, przez co zamknął oczy, gdy otrzymywał wodą po twarzy. — Jak widzicie, wasza woda nie sprawi, że się rozpłynę — powiedział, starając się nie stracić kontroli.

— A macie szlamy! — krzyk Hoseoka rozniósł się po całym salonie, gdy Taehyung w zaskoczeniu otworzył oczy, kiedy krzyki pani Haran i proboszcza dostały się do jego uszu. Spojrzał na rozbawionego Hoseoka z wężem ogrodowym, który oblewał zimną wodą dwójkę, która próbowała uciec przed nalotem lodowatej wody, a nawet niesprawna noga pani Haran zaczęła normalnie funkcjonować. Taehyung roześmiał się, posiadając przed swoimi oczami taki obrazek. — Ja wam dam namaszczenie! — dodał Jung, który puścił w stronę Taehyunga oczko. Czy Taehyung wspomniał już wcześniej, jak bardzo uwielbia swojego starszego brata? Pewnie nie za często mu to mówił, ale to zachowa tylko i wyłącznie dla siebie.

— Wyłącz tą wodę! — krzyczała pani Haran, która wciąż otrzymywała na siebie lecącą z węża wodę. Taehyung śmiał się głośno, uważając, to za naprawdę zabawny widok, gdy dwójce tak zależało na poświęceniu domu przed jego złą aurą.

— Co tu się dzieje?! — wszyscy słyszą donośny głos pana Jeona, przez co Hoseok wyłącza wodę.

— Panie Jeon, to jest obraza! — krzyknęła z oburzeniem pani Haran. — Żeby mnie i proboszcza tak potraktować?! — wskazała na siebie, gdy pan Jeon z uwagą obserwował stan dwójki oraz zalaną podłogę.

— Jak do tego doszło? — zapytał.

— To oni! — wkazała na blondyna i rudowłosego, na których spojrzał właściciel.

— Już się nimi zajmę, a wy odejdźcie — rzekł, chcąc sam rozprawić się z Taehyungiem i Hoseokiem. Pani Haran spojrzała z oburzeniem na dwójkę, po czym razem z proboszczem udała się w stronę drzwi.

— Hej! — zawołał za nią Taehyung, przez co kobieta spojrzała na niego. — Widzę, że noga już jest sprawna. Bardzo szybko doszła pani do siebie — wysilił się na uśmiech, gdy Haran krzyknęła w złości, udając się na górę. Taehyung uśmiechnął się, widząc jej rozgniewanie, jednak ten uśmiech bardzo szybko zszedł z jego ust, gdy napotkał wściekłe spojrzenie pana Jeona.

— Znowu z tobą jest problem — rzekł w stronę Hoseoka. — Zostałeś w tym domu, bo Taehyung tego chciał, ale jeszcze raz mi podpadnij, a wyrzucę cię z tego domu i już więcej nie zobaczysz braciszka — ostrzegł go, a Hoseok oburzył się jego słowami.

— Nikt nie zabroni mi widywać mojego brother!

— Ja mogę — oznajmia mu z pewnością w głosie, a Taehyung niepewnie spogląda na Hoseoka, którego chwycił za rękę, szarpiąc lekko za nią, chcąc, aby rudowłosy się uspokoił. — Jestem opiekunem prawnym Taehyunga i moim obowiązkiem jest pilnowanie tego, co dzieje się w jego życiu oraz odciągać go od ludzi, którzy mają na niego zły wpływ. Mam prawo decydować z kim i gdzie może się widywać, a mogę również całkiem zabronić mu widzeń z kimkolwiek, jeśli uznam to za słuszne — rzekł z powagą w głosie.

— To jest wykorzystywanie swoich praw, a nie opieka — zauważył Jung. — Tak się nie zachowuje konserwator, dla niego liczy się tylko dobro podopiecznego, a pan chce tylko uprzykrzyć życie Taehyungowi — dodał zdenerwowany.

— Jeszcze jedno słowo, a masz jak w banku wyrzucenie stąd i zakaz zbliżania się do Taehyunga — wysilił się na uśmiech.

— Uspokój się, Hoseok. Proszę — szepnął Taehyung, wręcz błagająco. Nie chciał pozwolić na to, żeby odebrano mu możliwość widzenia się z  Hoseokiem.

— Skoro Taehyung cię już uspokoił, to zostaw nas samych — rzekł pan Jeon, a rudowłosy niechętnie na to przystał, odchodząc w stronę wyjścia. Taehyung patrzył za odchodzącym Hoseokiem, gdzie po jego wyjściu skierował swoje oczy na mężczyznę, który ujął palcami jego podbródek. — Jak zwykle pakujesz się w problemy i musisz mnie denerwować. Radzę ci tego nie robić i nie zapominać, że oczy Youngjoona wciąż są na tobie — ostrzegł go.

— Pamiętam o tym, ale chyba mam prawo oddychać? — uniósł brew ku górze.

— Oddychać jeszcze możesz — odpowiedział, a Kimowi mina zrzedła. — Jednak nie zatrzymałem cię tutaj tylko po to, aby skarcić cię za zachowanie twojego przyrodniego brata. Chcę cię poinformować, że nie masz zbliżać się do domu Kimów — oznajmił, zaskakując chłopaka.

— Nie zgadzam się na to! To jest dom moich rodziców i mam prawo tam...

— Nie masz prawa bez mojej zgody tam się udawać — wtrącił się mu w zdanie. — Mój brat nie chce cię widzieć blisko twoich rodziców — rzekł ostro, gdzie odsunął palce od podbródka Taehyunga, który westchnął głęboko, musząc się na to zgodzić.

— Okej, nie będę tam chodził. Mam nadzieję, że to ciebie i Youngjoona zadowoli — rzekł zdenerwowany, odchodząc w stronę schodów.

~

Taehyung siedział w swojej sypialni, kiedy nawet nie zgodził się zejść na kolację. Miał dość tych wszystkich zakazów, kiedy nie mógł czuć się swobodnie, a przede wszystkim wolny. Czy pozostało mu tylko śnić o prawdziwej wolności? Czy w końcu będzie mógł się jej doczekać?
Westchnął głęboko, gdy leżał na łóżku, wpatrując się w sufit. Może i od kolacji minęło sporo czasu, to nie miał najmniejszej ochoty, aby cokolwiek zjeść.
Jakich jeszcze zakazów może się spodziewać? Nienawidził być kontrolowanym, a ta nowa sytuacja stawała się utrapieniem dla niego.

Oderwał oczy z sufitu, gdy ujrzał wchodzącego do pokoju Jungkooka, który jak najciszej zamknął za sobą drzwi i spojrzał z uśmiechem w stronę leżącego chłopaka.
— Jesteś jednak — powiedział z delikatnym uśmiechem Taehyung, podnosząc się do siadu.

— Wybacz, że trochę to zajęło, ale Seunlee byle szmer przebudza — wytłumaczył, podchodząc do chłopaka, gdzie zajął miejsce na wolnej przestrzeni łóżka.

— Problematyczna pod każdym względem — zauważył. — To cała Se... — przerwał, gdy Jungkook chwycił za jego nadgarstek, przyciągając go do siebie, czule wpasowując swe usta do jego warg, które muskał z delikatnością i utęsknieniem. Przez ciało Taehyunga przeszły dreszcze, gdy ciemnowłosy coraz bardziej zaskakiwał go swoimi odruchami. Młodszy wylądował plecami na miękki materac, gdy Jungkook przyjął inicjatywę, opierając swe dłonie między jego ramionami, kiedy wszedł między nogi młodszego.

Język Jeona wsunął się do jamy chłopaka, który stęknął gardłowo, czując, jak Jungkook swym pragnieniem wprowadza go w szaleńczy stan. Pocałunki starszego były dominujące i agresywne, odbierając jasnowłosemu oddech, gdy oddawał się mu.
— Jungkook — wysapał, gdy ciemnowłosy oderwał się niechętnie od jego ust. — Musisz się uczyć — szepnął, patrząc w jego oczy.

— Wiem, ale nie mogę się powstrzymać — wyznał, gdzie zaczął składać krótkie muśnięcia na jego twarzy. — Tak bardzo cię pragnę — wyszeptał tuż przy jego ustach, na których pojawił się uśmiech.

— Jeśli będziesz grzecznym uczniem, to otrzymasz nagrodę — rzekł zachęcająco, wplątując palce w jego ciemne włosy, a zaintrygowany jego słowami Jungkook, uniósł brew.

— To muszę się bardzo przyłożyć — uśmiechnął się, niechętnie odsuwając od młodszego, który mógł się podnieść do siadu, oblizując swe naruszone wargi, które wciąż czuły na sobie usta Jeona.

— Dokładnie — potwierdził, po czym zszedł z łóżka, podchodząc do szafki, z której wyciągnął kartki, z którymi zasiadł na podłodze, a ciemnowłosy do niego dołączył. — Tutaj masz tekst do czytania — podał mu do dłoni kartkę.  — A tutaj jest alfabet, który pomoże ci przy tym — dodał.

— No dobrze.. — westchnął, posiadając przed sobą spore wyzwanie.
Jungkook skupiał się na zadanej czytance, próbując pomóc sobie w czytaniu dzięki zapoznawaniu się z alfabetem, gdy w tym czasie Taehyung leżał sobie na brzuchu, czytając z zaciekawieniem pozostałe teksty. — Właściwie... Jaka jest Seunlee? — zapytał zaciekawiony, gdy wpatrzony był w tekst, a jego pytanie nieco zaskoczyło Taehyunga.

— Jest taką, jaką ją widzisz — odpowiedział mu. — Sam musisz to widzieć i czuć — dodał, a ciemnowłosy westchnął głęboko.

— Wydaje mi się zupełnie inna od tej Seunlee, którą pamiętam. Nie wiem... Nie potrafię tego zrozumieć — wyznał szczerze, gdzie oderwał wzrok z kartki i przeniósł go na leżącego chłopaka. Niekontrolowanie zagryzł się na dolnej wardze, gdy jego oczy utkwiły się na jego pośladkach, które przy jeansach bardzo dobrze się prezentowały, przez co niepohamowanie odłożył kartkę na bok i zbliżył się do młodszego, gdzie jego dłoń umiejscowiła się na nodze chłopaka, sunąc nią do jego pośladków, a czujący przyjemne dreszcze Taehyung, podniósł głowę, zwracając twarz ku Jeonowi.

— Miałeś się uczyć — zauważył, patrząc na niego z chytrością w oczach, gdzie nie chcąc dać za wygraną Jeonowi, odwrócił się na plecy, uniemożliwiając mu dojście do jego pośladków. — Kiedy będziesz coś potrafił, to możemy inaczej porozmawiać — rzekł z pewnym uśmiechem, a sfrustrowany Jeon, pochylił się nad nim, patrząc zaciekle w jego oczy.

— Potrzebuję motywacji od mojego nauczyciela — powiedział, a Taehyung uniósł zadziornie brew, gdzie podniósł się do siadu, a z nim razem Jungkook, który niepewnie patrzył na Taehyunga, który uklęknął przed nim. Przyłożył dłoń do jego torsu, po którym dłoń przesunęła się w dół, zatrzymując ku zapięciu spodni, przez co Jeon poczuł uderzenie gorąca i oblizał swe wargi, patrząc w dzikie oczy Kima.

— Jeśli dam ci motywację, obiecasz, że będziesz grzecznym uczniem?

~

No, no, no Taekook czy tak wygląda nauka? 😂
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^ Widzimy we wtorek kochani ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top