ღO krok przed namiღ
~Witam^^
Jungkook oczekiwał na odzew Taehyunga, lecz nikt nie mógł go znaleźć wśród gości, przez co zaczął się naprawdę o niego martwić.
Czy jego ojciec mówił prawdę, że Taehyung jest bezpieczny? Przecież nie mógł nikomu ufać, a tym bardziej jemu czy Seunlee, która w tamtej sytuacji była gotowa do skrzywdzenia młodszego. Zaczął sobie zdawać sprawę z tego, że chłopaka wcale nie ma na uroczystości. Oddał mikrofon urzędnikowi, po czym odszedł od załamanej Seunlee, która nie mogła uwierzyć w to, co zrobił jej Jeon.
— Zdaje się, że Taehyunga wcale tutaj nie ma. Martwię o niego — powiedział w stronę Namjoona, który zaskoczył się jego słowami.
— Czyli wuj nas okłamał? — zapytał.
— Na to wygląda. Wczoraj wydostaliśmy się z płonącej stajni niedaleko stawu i po kłótni z Seunlee oraz jej próbach zabicia Taehyunga, zemdlałem i od tamtej pory już go nie widziałem. Namjoon co tu się do cholery dzieje? — zapytał niespokojny, gdy nie potrafił zrozumieć, z czym i z kim trzeba walczyć.
— Powiem ci, że Taehyungowi grozi duże niebezpieczeństwo i nie można w ogóle ufać wujowi. Hoseok wyjechał do stolicy, aby właśnie z nim walczyć — oznajmił Jungkookowi.
— O co walczyć? — zapytał
— O wolność Taehyunga. Hoseok pojechał do Jimina i Yoongiego, którzy pracują nad tym, aby uwolnić Taehyunga spod jego opieki, a w tym pomaga im prawnik, którego ty sam zatrudniłeś — odpowiedział, a Jungkook naprawdę był zmieszany słowami Namjoona, próbując sobie coś przypomnieć z tego, lecz posiadł wielką pustkę w głosie.
— Chciałbym wiedzieć, co mną kierowało i przypomnieć sobie wszystko, ale nic nie pamiętam — powiedział z ciężkością w głosie.
— Nic na siłę, Jungkook. Najważniejsze, że chłopaki zaczęli działać w tej sprawie, a my powinniśmy dowiedzieć się, gdzie jest teraz Taeh...
— Ty zdrajco! — krzyk Seunlee spowodował, że Jungkook spojrzał w jej stronę, a tym samym zebrani goście. Makijaż dziewczyny rozmazał się po tym, jak w nerwach się rozpłakała, nie mogąc pogodzić się z tym, co uczynił jej Jungkook. — Nigdy ci tego nie wybaczę, zapłacisz za to, a przede wszystkim twój pieprzony kochanek! — wykrzyczała wściekła, a do niej podeszła pani Haran, chcąc odciągnąć rozgoryczoną dziewczynę od bruneta, którego zaczęła we wściekłości szarpać, gdy od pozostał bezemocjonalny.
— Nie zamierzam słuchać słów niezrównoważonej kobiety — rzekł nieczule.
— Jungkook nie masz wstydu, żeby zrobić coś takiego mojej córce! — krzyknęła pani Haran.
— Szkoda, że pani nie widzi, kogo ma przy sobie. Prawdziwe zło pani wychowała — rzekł niemiło, zaskakując kobietę, po czym zdenerwowany odszedł, pozostawiając za sobą chaos na uroczystości.
~
Gdy Hoseok przyjechał do domu w Seulu, udał się do biura, w którym oczekiwali na jego przyjście. Widząc Jimina i Yoongiego pogodzonych od razu się uśmiechnął, po czym zerknął na znajomego chłopaka, którego miał okazję spotkać w domu Jungkooka i Taehyunga.
— To znowu ty? — zapytał zdziwiony na jego widok.
— Pewnie poznałeś go jako sekretarza Jungkooka, ale Jaewan jest prawnikiem, który zajmuje się sprawą Taehyunga — wyjaśnił Yoongi, przez co Hoseok spojrzał na niego i zdumiony przytaknął w zrozumieniu głową.
— Widzę, że Jungkook lubił być pełen tajemnic — zaśmiał się, zasiadając obok prawnika, gdzie naprzeciw siedział Yoongi z Jiminem. — Widzę również, że wy się pogodziliście — dodał z uśmiechem na ustach.
— Dałem mu szansę i lepiej, żeby jej nie spieprzył — rzekł z wyniosłością Jimin.
— Zrobię wszystko, aby to naprawić — spojrzał na Jimina.
— Ale masz słodkie włosy, widzę, że mój imiennik znowu się spisał — powiedział zadowolony Jung, przez którego Jimin uśmiechnął się ciepło.
— Miło sobie porozmawiać, ale musimy skupić się na tym, co powiemy wydziałowi kryminalnemu, aby zaczął działać — powiedział z powagą w głosie Jaewan, spoglądając na zebranych.
— Ma rację — przytaknął głową Hoseok. — Jednak nie za dobrze dzieje się w domu — poinformował ich.
— A co się tam dzieje? Moi rodzice robią jakieś problemy? — zapytał niespokojny Yoongi.
— Na szczęście, to nie... Mogę powiedzieć, że wcale tacy źli nie są, bo nie lubią pana Jeona i jego działań. Nawet zrobili bunt, bo dziś Jungkook miał wziąć ślub z Seunlee, ale Namjoon pisał do mnie, że jednak Jungkook ją rzucił na oczach ludzi — powiedział nieco rozbawiony tym faktem.
— Tyle dobrego, ta baba była zbyt wścibska — rzekł Jaewan, zaskakując ich swoimi słowami.
— Znasz ją? — zapytał Hoseok.
— No przyjeżdżała tutaj do Jungkooka — odpowiedział.
— To prawda — przytaknął głową Yoongi.
— Rozumiem.. W każdym razie, do ślubu nie doszło, ale Joonie powiedział, że Taehyung zniknął — rzekł z powagą w głosie. — Podobno doszło do pożaru w stajni niedaleko stawu i doszło tam do jakieś sprzeczki, Jungkook nic nie pamięta, co stało się z Tae, bo stracił przytomność, więc musimy zacząć go szukać — dodał zmartwiony.
— Co ty mówisz? — zapytał z niedowierzaniem Jimin.
— Powtarzam to, co mi dziś przekazał Namjoon — odpowiedział szczerze. — Również jestem bardzo zmartwiony o mojego brother, więc lepiej sprężajmy się z tym wydziałem kryminalnym, aby włączyli się w szukanie Taehyunga — powiedział, patrząc na wszystkich.
— Okej, wygląda na to, że musimy zacząć się sprężać — rzekł z powagą w głosie Jaewan. — Rozpocznijmy więc cały przebieg rozmowy z wydziałem kryminalnym, którzy mają przyjechać tutaj wieczorem — dodał, a wszyscy przytaknęli głowami w zrozumieniu.
~
Jungkook udał się w stronę stajni, gdzie w drodze poluzował krawat. Pragnął przeszukać każdy zakamarek ich ziemi, aby odnaleźć Taehyunga, który zniknął bez śladu. Był wściekły na samego siebie za to, że stracił przytomność w najmniej oczekiwanym momencie. Czując na swoim ramieniu czyjąś dłoń, która szarpie go za ramię, spowodowała, że odwrócił się napięcie, mogąc ujrzeć wściekłą Seunlee.
— To znowu ty?! Daj mi spokój! — podniósł zdenerwowany głos. — A może masz choć trochę sumienia i powiesz mi, gdzie jest Taehyung — rzekł rozgoryczony, a wściekła dziewczyna spoliczkowała go.
— Nigdy nie dowiesz się, gdzie on jest, bo nie wróci do ciebie. Już nigdy nie będziecie razem, dopilnowałam tego! — wykrzyczała, a Jungkook chwycił się za policzek.
— Lepiej, żebyś nie pograszała swojej sytuacji, bo nie wyjdziesz na tym dobrze. Zrozum w końcu, że cię nie kocham i nigdy nie będę — powiedział, patrząc na nią z odrazą, która po raz kolejny zabolała dziewczynę. — Kocham i zawsze będę kochał Taehyunga. Właściwie to się tobą brzydzę i tym, kim się stałaś!
— On zabił nasze dziecko, a ty wybierasz go, zamiast mnie! Nienawidzę was! — krzyknęła wściekła.
— Straciłam dziecko przez tego śmiecia, a ty przychodzisz go tutaj bronić?! — krzyknęła zdenerwowana.
— Nie, nie po to tutaj przyszedłem — odpowiedział jej. — Przyszedłem tutaj tylko po to, aby postawić jedną sprawę bardzo jasno — rzekł ze spokojem, by chwycić za krzesło, które sobie przesunął i usiadł na nim, mając dobry widok na dziewczynę, patrzącą na niego ze zmieszaniem.
— Jaką sprawę? — zapytała.
— Z naszym rozwodem — odpowiedział, a dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem.
— Jestem chora i chcesz mnie zostawić dla tego śmiecia w takiej chwili?! — zapytała ze zdenerwowaniem w głosie.
— Nie zostawiłbym cię, ale po tym, co zrobiłaś Taehyungowi nie mogę dłużej znieść twojego widoku — powiedział, pokręcając głową, czując się rozczarowanym dziewczyną. — Zawsze myślałem, że jesteś normalną dziewczyną, a ty chciałaś go zabić, będąc zdrowa i udawałaś przede mną pokrzywdzoną i wystraszoną — spojrzał w jej oczy.
— To nie prawda! Jestem niewinna, Jungkook. Ja cię kocham i robiłam to wszystko dla ciebie — powiedziała.
— Dla mnie chciałaś go zabić?! Czy ty siebie słyszysz?! — wykrzyczał, nie mogąc znieść jej tłumaczeń.
— Tak, wiem, że to było złe, ale on mi potem ciebie odebrał, jak mogłam na to patrzeć? Musiałam coś zrobić, żeby cię zatrzymać — zapłakała.
— Wiem, że nie zachowałem się wobec ciebie w porządku i jest mi z tego powodu przykro, ale jak już wcześniej ci mówiłem, nie kocham cię — powiedział szczerze.
— Bo kochasz tego śmiecia?! — zapytała, podnosząc głos.
— Tak, kocham go i to się nie zmieni — odpowiedział jej. — Po tym wszystkim, co zrobiłaś, nie mogę na ciebie patrzeć, Seunlee. Nawet jako przyjaciółka mnie zawiodłaś, nic nie tłumaczy tego, co zrobiłaś. Zakpiłaś ze mnie i moich kuzynów, dlatego nie chce więcej mieć z tobą nic wspólnego — powiedział, wstając z krzesła, a dziewczyna pokręciła bezradnie głową, widząc, że Jungkook zamierza wyjść, wstała z łóżka, gdzie zatrzymała go, przytulając się do jego pleców.
— Nie możesz mnie zostawić, wybacz mi Jungkook. Ja się poprawię, ale nie zostawiaj mnie samej, chorej na raka — powiedziała zapłakana, a Jungkook spiął się, słysząc słowa dziewczyny i czując jej ręce oplątane wokół jego talii.
— Nie potrafię
Jungkook opuścił swą głowę, gdy wspomnienia tej rozmowy powróciły do niego. — To nie on jest temu winny, a tylko ty. Nie jesteś normalna i nigdy nie byłaś, to mnie zaślepiła troska o życie przyjaciół, którzy przy mnie pozostali. Ty i Soobin po zaginięciu Dohana najbardziej się dla mnie liczyliście i chciałem was chronić przed tym samym losem, aby już nikogo nie spotkało to, co Dohana... Jednak przez tę nadmierną troskę stałem się ślepy i naiwny na wasze prawdziwe oblicza — powiedział zasmucony, gdyż prawda o tym, jakich przyjaciół trzymał przy sobie, naprawdę go bolała. Obydwoje wychowywali się z nim i starał się być dla nich jak najlepszym starszym bratem, a oni przepełnieni zazdrością i nienawiścią potraktowali Taehyunga wrogo, uważając go za swoją własność. — Soobin już to poznał, ale powiem to również tobie... Nie jestem waszą własnościom i mam prawo kochać kogo chcę, a ty nie masz prawa próbować zapobiec temu, idąc po trupach — spojrzał na nią.
— Koo.. — cichy głosik Dohana docierał do jego uszu, a jego zęby zacisnęły się w niemocy.
— Dohan! — krzyknął bezradnie, gdy nie był w stanie go uratować przed złem, które go otoczyło. — Doh...
Siedmiolatek otworzył oczy, gdzie w zadyszce podniósł się do siadu, będąc oblany potem. Jego wyraz twarzy zmienia się wraz z przypomnieniem koszmaru, który każdej nocy go nawiedzał, nie pozwalając zapomnieć o tym, co się wydarzyło w dniu jego urodzin. Jego twarzy przybiera przygnębienia i smutku, gdy wiedział, że naprawdę nie ma już małego Dohana.
— To moja wina — szepnął zasmucony, gdy pojedyncze łzy opuszczały jego oczy. Wiedział, że nie może już więcej pozwolić na to, aby któregokolwiek z jego przyjaciół, spotkał taki sam los.
Spojrzał w stronę stojącej ramki na stoliku nocnej, na której widniało zdjęcie jego i Dohana, a widok jego szczęśliwych oczu, gdy jest z nim, sprawił, że zabolało go serce, wiedząc, że już nie będzie dane zobaczyć tych dużych pięknych oczu, które biły szczęściem, za każdym razem.
Słysząc pukanie do drzwi, spojrzał w ich kierunku, gdzie po ich otwarciu ujrzał ojca, który wszedł z uśmiechem na ustach do środka z kubkiem w dłoni.
— Widziałem, że światło się wciąż pali, więc przyniosłem ci twoje ulubione kakao — powiedział, gdzie usiadł przy synu.
— To ma mnie pocieszyć, tato? — zapytał, patrząc na niego.
— Tak — odpowiedział szczerze. — Nie płacz już i spróbuj spać, bo noc jest od spania, a ty wciąż rośniesz. Państwo Kim na pewno znajdą Dohana — rzekł, chcąc go uspokoić swoimi słowami.
— Minęło już tyle czasu i wciąż go nie znaleźli. To ja się nim opiekowałem i czuję się za to odpowiedzialny — powiedział zasmucony, a ojciec chłopaka pokręcił lekko głową.
— Nie mogłeś przewidzieć takiego nieszczęścia. To prawda, że to już długo trwa, ale robimy wszystko, aby go znaleźć. Obiecuję, że zrobię wszystko, żeby sprowadzić do ciebie Dohana — rzekł z pewnością w głosie, a ciemnowłosy chłopiec, patrzył na niego nieufnie.
— Spróbuję ci uwierzyć — przyjął od niego kubek. — Nie pozwolę na to, aby to spotkało Seunlee czy Soobina. Będę ich chronił i czekał na powrót Dohana — powiedział zdecydowany, a mężczyzna uśmiechnął się ciepło, gdzie ułożył swą dłoń na głowie syna.
— Moja krew. Chroń to, co jest dla ciebie cenne — powiedział, będąc z niego dumnym.
— Będę — rzekł pewnie.
— Chciałem chronić to, co jest dla mnie cenne i miałem was za cennych przyjaciół, jednak wiele się zmieniło. Moim najcenniejszym skarbem jest Taehyung — dodał, a jego słowa naprawdę zdenerwowały dziewczynę.
— Nienawidzę cię! — krzyknęła. — Nigdy nie znajdziesz Taehyunga! Dlaczego nie widzisz tego, że jest on przeklętą pokusą?! — zapytała z niedowierzaniem.
— Taehyung nie jest przeklętą pokusą! — podniósł na nią głos. — Jest osobą, którą kocham i nie pozwalam ci o nim tak mówić. Jedną osobą, która jest tu przeklęta to ty. Taehyung jest moją miłością i wszyscy przekonają się, że prawdziwym złem, jesteś ty — rzekł zdenerwowany, po czym ruszył w stronę stajni.
— Dokąd ty idziesz?! — zapytała zdenerwowana, wchodząc mu w drogę.
— Idę szukać Taehyunga — odpowiedział jej.
— Nie pozwolę ci na to! — krzyknęła, a zdenerwowany Jungkook, nie mogąc wytrzymać, zepchnął ją ze swojej drogi, przez co dziewczyna upadła na ziemię.
— Seunlee spieprzaj mi z oczu i nigdy się nie pokazuj. Wynoś się z twoją matką z mojego domu — powiedział ostro, zaskakując dziewczynę, która nie była w stanie już go zatrzymać. Patrzyła z nienawiścią na odchodzącego chłopaka, który był zdesperowany, aby odnaleźć Taehyunga.
— Zapłacisz mi za to!
Jungkook przychodząc do stajni, zabrał z boksu Peruna, z którym udał się do wyjścia. Gdy wsiadł na konia pojechał z nim w stronę stajni, w której po raz ostatni był z Taehyungiem. Nie mógł zaakceptować tego, że mógłby go już nie zobaczyć. Przecież to nie mogło się tak skończyć. Dlaczego kochając się, nie mogli być razem szczęśliwi? Jak miał zakończyć ból Taehyunga? Jak go uszczęśliwić i ochronić przed złem?
Rozglądał się niedaleko spalonej stajni, przy której nie znalazł niczego, co mogłoby świadczyć o obecności Taehyunga, przez co pojechał w głąb terenu, który należał do jego rodziny.
Krążąc po terenie, czuł się coraz bardziej podłamany, nie mogąc niczego nie odnaleźć śladu po Taehyungu. — Gdzie jesteś, Taehyung? — zapytał sfrustrowany, gdzie zatrzymał się na wzniesieniu, który dzielił ziemię jego rodziny z rodziną Kimów. Patrzył w oddal pustej ziemi, którą otaczała zieleń i wzgórza.
Czuł się podłamany, gdyż martwiła go sama niewiedza o Taehyungu, który nie zasłużył na całą nienawiść, jaką otrzymywał od ludzi. W końcu był od niego młodszy, a posiadł w swoich pięknych oczach więcej smutku, niż on poczuł przez całe swoje życie na własnej skórze.
Chwycił się za głowę, gdy ponownie czuł silny ból, gdy jego wszystkie myśli o Taehyungu były zbyt impulsywne.
— To było moje życie z matką i tak się skończyło, zabiłem ją, bo tego chciałem — wyznał blondyn, patrząc pustym wzrokiem na swoje splątane dłonie, a Jungkook nie mógł zaprzeczyć, że przez historię Taehyunga się popłakał. Otarł rękawem swoje zaczerwienione oczy.
— Nie chciałeś tego, to ona chciała, żebyś tak myślał, Tae — powiedział, patrząc ze smutkiem na młodszego. — Nie była dla ciebie dobrą matką, żadna matka nie zamyka na lata własne dziecko w domu. Żadna matka nie naraża swojego dziecka na takie niebezpieczne życie. Żadna matka nie zmusza dziecka do zabicia — rzekł z powagą w oczach, by przyciągnąć roztrzęsionego chłopaka do siebie. Nie wiedział, że życie Taehyunga wyglądało aż tak źle i nie mógł zrozumieć, jak ktoś może dopuścić do tego, aby dziecko musiało znieść coś takiego, co dla nie jednego dorosłego nie byłoby możliwe do udźwignięcia.
— Nie brzydzisz się mną? Zabiłem człowieka, Jungkook — powiedział z drżeniem w głosie, ściskając swoje dłonie na koszulce bruneta, bojąc się, że ten go nienawidzi.
— Nie brzydzę się ciebie, Tae. Nigdy nie mógłbym, byłeś tylko małym chłopcem i byłeś naprawdę dzielny — powiedział, mocniej opatulając młodszego swoimi ramionami. — Nie chciałeś zabić matki, to ona wykorzystała twoją niewinność — szepnął, głaszcząc go z troską po tyle głowy, a Taehyung słysząc jego słowa, czuł ogarniający go spokój. Nie wiedział, czy był w tym wszystkim niewinny, jak twierdził Jungkook, ale mimo wszystko pragnął wierzyć w tę jaśniejszą stronę.
— Dziękuje ci, Jungkook — szepnął młodszy, który odsunął się delikatnie od Jeona. — Za to, że nie uciekłeś ode mnie po tym, co zrobiłem i nadal mnie kochasz — spojrzał w jego oczy.
— Będę cię kochał z twoją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością — powiedział, pieszcząc jego policzek swoją dłonią, a młodszy nie mógł powstrzymać swoich łez. Po raz pierwszy komuś o tym powiedział i powiedział to osobie, w której po raz pierwszy się zakochał. Czuł się z tym wszystkim lżej. - Teraz bardziej cię rozumiem, całe twoje zachowanie, strach przed zamknięciem i samotnością. Nie pozwolę, żebyś był sam...
W oczach Jungkooka pojawiły się łzy, gdy z bólem wspominał tę trudną chwilę dla młodszego.
— Który z was jest Jungkookiem? — zapytał chłopak, patrząc na trójkę chłopaków stojących tuż przed nim.
— Ja — odpowiedział brunet, a Taehyung z niewidomych przyczyn był zadowolony, że właśnie on jest tym całym Jungkookiem, synem Jeona. — Kim jesteś? — zapytał, patrząc na niego z niepewnością w oczach.
— Kim Taehyung, twój ojczym.
Właśnie. Ojczym...
Jungkook.
Wiem, że swoim odejściem zachowałem się jak ostatni tchórz, ale ja naprawdę nie chciałem jej zepchnąć z tych schodów. Straciłem nad sobą panowanie, a teraz na pewno nienawidzisz mnie za to, co się stało.
Nie proszę nawet o wybaczenie, ponieważ na nie zasłużyłem. Twoje dziecko nie zasłużyło na taki los. Zniszczyłem to i wiem, że nie zasługuje na ciebie. Byłeś dla mnie wszystkich i z pewnością widziałeś w tym moje szczere uczucia, które były kłamstwem. Tak...cały czas cię okłamywałem, Jungkook. Grałem przed tobą nawet, wtedy kiedy wyrzuciłem mojego narzeczonego, którego sam namówiłem do odegrania całej tej gry. Ty wpadłeś w moje sidła, a kiedy czułem się zbyt pewny, dowiedziałeś się o tym nagraniu i musiałem przestać grać, ponieważ zaczęło mnie to przerastać. Czułem się źle z tym jaki byłem i wciąż jestem. W Busan powiedziałem, że cię kocham i to byłem prawdziwy ja. Dzięki tobie zrozumiałem, jak ślepo wierzyłem w dobro i lojalność wobec jednej osoby. Zmienię wszystko, zmienię siebie, ale w tym wszystkim nie ma nas. Byłeś moim początkiem i chce odnaleźć koniec tego wszystkiego, nie raniąc po drodze innych. Pierwszy raz chce być sam, więc w jakimś stopniu mnie podniosłeś i dałeś cel. Kochanie cię było nauczaniem pokochania siebie i chce walczyć o wolność, pragnę tego. Nawet jeśli mnie nienawidzisz, to wiedz, że nie oczekuje od ciebie wybaczenia. Zajmij się swoją żoną i nie szukaj mnie, bo nawet jeśli jesteś moim opiekunem, nie dam się złapać. Piszę to w strachu przed karą za to, co zrobiłem, ale wiem jaka kara może mnie spotkać za zdradę i wiedz, że to wszystko zrobiłem dla ciebie.
Tae.
Ten list...
Wszystko zaczynało mieć sens... Chwila pojawienia się Taehyunga w jego życiu i jego słabość do Pokusy..
— Taehyung musimy porozmawiać — powiedział od razu, gdy zobaczył młodszego, jednak kiedy zeskanował go swoim wzrokiem, jego oczy pociemniały. Widząc malinki na jego szyi oraz poranione usta i rozerwaną koszulę, poczuł, jak coś się w nim gotuje. - Jest ktoś u ciebie? - zapytał wprost.
— N-Nie — pokręcił przecząco głową.
— To dlaczego tak wyglądasz? Naprawdę zapomniałeś o nas? — zapytał z bezsilnością w oczach. - Znalazłeś już sobie kogoś? - pytał, w ogóle nie rozumiejąc, dlaczego chłopak w takiej sytuacji zaprzecza, kiedy on widzi, jak wygląda.
— J-Ja.. — zaciął się, nie wiedząc, co powinien powiedzieć starszemu, tak aby stąd, jak najszybciej odszedł. Jeon widząc, że Taehyung coś kręci postanowił wejść do środka bez zgody młodszego, gdzie wszedł do pokoju. Zatrzymał się napięcie, widząc swojego wuja w łóżku, po czym spojrzał w kierunku Taehyunga stojącego nadal w tym samym miejscu. W jego oczach pojawiły się łzy, nie mogąc zrozumieć, dlaczego młodszy tak bardzo go rozczarował. Podszedł do niego, gdzie chwycił go za rękę, zaciągając do pokoju, gdzie jego wuj spojrzał na nich z rozbawieniem w oczach.
— Jungkook? Co ty tutaj robisz? — zapytał mężczyzna, patrząc na niego.
— Zamknij się! — krzyknął w jego stronę, a jego wzrok wylądował na Taehyungu, który nawet nie miał odwagi na niego spojrzeć. — Powiedz, dlaczego on tutaj jest?! Jest twoim kochankiem?! - zapytał ze zdenerwowaniem w oczach.
— T-Tak — odpowiedział mu z drżeniem w głosie.
— Od kiedy? — zapytał ze łzami w oczach.
— Od kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się u ciebie w domu. Chyba nie powinno cię to dziwić, Jungkook — powiedział mężczyzna, wstając z łóżka, gdzie podszedł do nich.
— Nie ciebie kurwa pytam! Nie odzywaj się, bo mam ochotę cię w tej chwili zabić! — krzyknął z gniewem, a Taehyung wyrwał się z uścisku Jungkooka, gdzie stanął w obronie Youngjoona.
— Nie dotykaj go — powiedział ze łzami w oczach, a Jungkook patrzył na niego z niedowierzaniem.
— Jak mogłeś mi to zrobić i to z moim wujkiem?! Tym pieprzonym śmieciem! — krzyknął rozżalony, uderzając pięściom w ścianę. — Mówiłeś, że mnie kochasz, zostawiłeś list, w którym to powtórzyłeś, czy to wszystko było tylko twoją grą? — zapytał, patrząc ze smutkiem w oczy młodszego.
— Pisałem również, żebyś mnie nie szukał. Wolałem odpuścić ci to cierpienie — odpowiedział, spuszczając wzrok, czując ból w swojej klatce piersiowej, musząc w taki sposób ranić Jungkooka.
— Właśnie widzę — powiedział, przykładając do swoich ust swoją pięść, musząc jakoś zapanować nad łzami cisnącymi się w jego oczach, po czym spojrzał na dwójkę, nie mogąc dłużej znieść ich widoku razem. — Nie martw się, już więcej nie będę cię szukał. Po prostu nie mogę nawet na ciebie patrzeć
— Wuj Youngjoon... — szepnął, gdy łzy ociekały po jego policzkach, gdy to wspomnienie stało się wyraźniejsze i bolesne dla jego uczuć.
— Naprawdę jesteś bezczelny, Taehyung — rozżalony nie mógł uwierzyć w słowa młodszego. — Po tym, jak zobaczyłem cię z tym śmieciem, moja miłość zamieniła się w nienawiść — rzekł, a Taehyung z całej bezsilności się rozpłakał.
— To nie było wcale tak, jak myślisz — pokręcił głową zrozpaczony.
— A jak?! Może w końcu mi to powiesz! — podniósł głos, czując się naprawdę rozdrażniony wiecznymi kłamstwami i podchodami Taehyunga.
— Pisałem ci, że ja..ja naprawdę cię kocham i tego nigdy nie grałem, to byłem prawdziwy ja, ale nie mogłem sprzeciwić się mu — powiedział z ciężkością w głosie.
— Swojemu ukochanemu, czyż nie? - uniósł kpiąco brew. — Ty i mój wuj zakpiliście sobie ze mnie, a tego nie potrafię ci wybaczyć — rzekł z chłodem w głosie.
— Nie zaprzeczam..z początku taki był plan, ale wszystko potem się tak pokomplikowało — rzekł, próbując odnaleźć jakieś wyjaśnienia, które z całego tego zdenerwowania umykało mu z głowy.
— Wiesz co? Nie chce tego słuchać.
Tak toksyczne wspomnienia, przynoszące jedynie więcej bólu..
— Skarbie, nie mów zbyt wiele, to nie jest nasz ostatni raz. Jeszcze całe życie przed nami — powiedział ze smutkiem w głosie.
— Kocham cię, Jungkook i nie żałuje tego, że tutaj przyjechałem..dzięki tobie poznałem prawdziwe uczucia i samego siebie — szepnął z drżeniem w głosie.
— Ty całkowicie zmieniłeś moje życie i jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało — ucałował go krótko w czoło.
— A-Ale nie dałem ci wszystkiego, co mogłem dać..nie jesteś na mnie zły? — zapytał, a Jeon spojrzał na niego ze zmieszaniem w oczach.
— Co ty mówisz głuptasie, dałeś mi prawdziwe uczucie, jak mógłbym być na ciebie zły? — zapytał, starając się, aby jego głos się nie załamał przez duszność, jaką odczuwał w klatce.
— P-Przyjechałem tutaj, żeby cię skusić i zniszczyć, byłem tylko pokusą, która wszystko niszczyła..chciałem, żebyś dla mnie oszalał..tylko nie wiedziałem, że i ja oszaleje dla ciebie — powiedział, z ciężkością utrzymując otwarte oczy.
— Taehyungie, nie jesteś pokusą...jesteś moją jedyną miłością — rzekł szczerze chłopak, a młodszy zamknął swoje oczy, czując się naprawdę szczęśliwy słysząc słowa Jungkooka.
— Taehyung nauczył się czytać i przeczytał to, co hyung napisał. Będzie kochał go zawsze i postara się już nie płakać — Serce Jungkooka zwolniło, gdy usłyszał słowa wychodzące z ust młodszego, a jego bezwładna dłoń opuściła jego policzek. Spojrzał na bladą twarz młodszego i rozpłakał się z ciężkością, przytulając go do siebie.
— Hyung jest z ciebie dumny.
Powracające wspomnienia zamieniły się w czystą rzekę łez, przez którą obydwoje z Taehyungiem musieli przejść, lecz w tym wszystkim czuł, jak bardzo go ranił. Ból stawał się coraz trudniejszy do zniesienia, a rozdzierający się przez jego uszy dźwięk strzału spowodował, że Perun niespokojnie zareagował, unosząc swe kopyta, gdy Jungkook nie był w stanie się zareagować w porę i się na nim utrzymać. Spanikowane zwierzę zrzuciło go z siebie, gdzie ciemnowłosy spadł z konia, a jego ciało bezwładnie sturlało się ze wzniesienia.
~
Cała czwórka postanowiła zrobić sobie przerwę, przed przyjazdem wydziału kryminalnego. Jimin z Yoongim spacerowali za domem, gdzie przed nim Hoseok z Jaewanem zawzięciem o czymś rozmawiali.
Niebiesko włosy spojrzał ukradkiem na milczącego męża, który jak on przejmował się tym, co działo się w domu w miasteczku.
— Wiem, że to nie jest na temat... ale ciekawi mnie, co zrobisz, jeśli twoi rodzice nas nie zaakceptują — powiedział, patrząc z uwagą na Yoongiego, który przeniósł na niego swe oczy.
— Zrozumiem ich zdanie, ale nie zostawię cię z tego powodu i nie będę udawał, że prowadzę inne życie. Powinienem od razu tak postąpić, niż ukrywać przed nimi fakt, że jesteś moim mężem — powiedział szczerze, a Jimin uśmiechnął się delikatnie.
— Chyba to chciałem usłyszeć — wyznał. — Mam nadzieję, że postąpisz tak, jak mówisz — dodał, a Yoongi, chwycił za jego dłoń. Dostrzegając przechodzących mężczyzn przez tył domu, wszyscy przenieśli na nich swe oczy. Hoseok z Jaewanem podeszli do Jimina i Yoongiego, ciesząc się na przyjście wydziału kryminalnego. Jednak zdziwili się, gdzie mężczyźni wycelowali na nich broń, otaczając ich.
— Co to ma znaczyć?! — zapytał niespokojnie Hoseok, widząc, że policja zachowuje się podejrzanie.
— Pojedziecie z nami — rzekł jeden z nich.
— Youngjoon kazał was zabrać, zanim przyjedzie policja — dodał drugi, a Jimin z Yoongim wymienili się spojrzeniami, nie rozumiejąc, skąd Youngjoon mógłby wiedzieć o ich działaniach, skoro wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami. — Ręce za siebie i idziecie do samochodu! — krzyknął, a cała czwórka nie miała wyjścia, jak zrobić to, co im kazano.
— Yoongi, j-jak to możliwe? — zapytał z przerażeniem Jimin.
— Sam nie wiem...
— Nie ociągać się! Jeśli chcecie jeszcze pożyć, lepiej się słuchajcie!
Jimin nie wiedział, jakim cudem zdołano przewidzieć ich działania, jednak zaczynał powoli rozumieć, co na myśli miał Taehyung, mówiąc, że jest cały czas pod obserwacją. Wyglądało na to, że nawet ruchy Jungkooka były cały czas obserwowane i w domu mogły znajdywać się podsłuchy, które zdradziły ich wszystkie plany.
~
Działania Youngjoona są bardzo przemyślane i zrobił kolejny krok przed innymi
Widzimy się w następnym rozdziale^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top