ღNie rób tegoღ
~Witam :D Rozdział na powyżej 5k wyszedł :O
Hoseok wraz z Jiminem siedzieli w pokoju rudowłosego, który nie był ani trochę zadowolony z obecnej sytuacji i mieszkania pod jednym dachem z panem Jeonem. Mimo wszystko chciał dla Taehyung pozostać w domu i wspierać go w razie takiej konieczności. Toksyczność, która zapanowała w tym domu była nie do zniesienia dla wszystkich.
— Mam tego dość, Chim — powiedział, patrząc na jasnowłosego. — Stary Jeon uwziął się na mnie i wiem, że pragnie tego, abym opuścił ten dom — dodał, pokręcając głową na boki.
— Nie przejmuj się nim. Lepiej go ignorować — powiedział Jimin, widząc w tym jedyne rozwiązanie.
— Łatwo ci mówić — parsknął. — On chce mnie wyrzucić i rozdzielić z Tae. Zagroził mi, że zakaże mi go widywać. To nie jest ten sam człowiek, którego poznałem kilka lat temu. Zamienił się w mściwego starucha — rzekł zdenerwowany. — Do tego zastrasza biednego Taehyunga. Nienawidzę gościa! — dodał, zaciskając w zdenerwowaniu dłonie.
— Coraz bardziej mi się to nie podoba — westchnął ciężko Jimin. — Myślę, że powinniśmy zacząć robić coś z tym ubezwłasnowolnieniem — spojrzał w oczy rudowłosego.
— No jasne, wszyscy bardzo chętnie chcieliby tego, ale jak wiesz ubezwłasnowolnienie to sprawa na śmieszne dwadzieścia minut, a zdjęcie jej zajmują czasem lata — powiedział z ciężkością w głosie.
— No wiem, ale rodzice Taehyunga mogą się postarać, aby prosić sąd o rozpatrzenie sprawy i załatwienie adwokata dla Tae. Bez tego nie ma do tego prawa, jeszcze jego rodzice mogą coś zdziałać — powiedział, będąc pełnym nadziei na rozwiązanie tej sprawy.
— To nie jest wcale głupi pomysł — przytaknął głową. — Jako jego biologiczni rodzice mają prawo wrzucić parę groszy do spraw ich syna, jeśli widzą, że coś jest nie tak z prawnym opiekunem — rzekł z namysłem, po czym wstał pośpiesznie z łóżka, by podejść do leżącego na stoliku telefonu.
— Co robisz? — zapytał Jimin, przyglądając się mu z uwagą.
— Dzwonię do Minseo — odpowiedział mu, przykładając do ucha urządzenie, oczekując na usłyszenie głosu kobiety.
— Słucham?
— Hej, Minseo. Z tej strony Hoseok, zadzwonię do ciebie w pewnej sprawie, która bardzo mnie nie pokoi, a wiem, że ty akurat jesteś w stanie bardziej pomóc i...
— Wybacz, Hoseok. Nie mogę ci pomóc w tej chwili. Jestem przy mężu i nie mogę w tej chwili rozmawiać — rzekła z powagą w głosie.
— Ale... — przerwał, gdy kobieta się rozłączyła. Hoseok odsunął telefon od ucha, gdzie spojrzał na zmieszanego Jimina.
— I co powiedziała? — zapytał.
— Nie dała mi wyjaśnić. Jest zajęta mężem, chyba udało się jej go znaleźć i raczej w tej chwili nie możemy liczyć na jej pomoc — westchnął ciężko, siadając obok Jimina.
— To nie dobrze. Nawet nie wiemy, ile to wszystko jej zajmie — powiedział zrezygnowany. — Musimy to przeczekać i wspierać Taehyunga, przynajmniej do czasu aż Minseo i Changsoo wrócą — spojrzał na Hoseoka, który nie mógł się z nim nie zgodzić.
— Masz rację, tylko to nam pozostało...
~
Słowa Taehyunga sprawiły, że ciemnowłosy wstrzymał oddech, widząc jego pewność w spojrzeniu.
Potwierdził ruchem głowy, iż postara się być grzecznym uczniem, gdy młodszy zmotywuje go do nauki.
Taehyung uśmiechnął się, widząc, jak oczy chłopaka wręcz błyszczą w przepływie podniecenia i pragnienia. Jasnowłosy sięgnął po leżącą obok chłopaka kartkę, którą wręczył mu do dłoni, nieco go tym zaskakując.
— Kiedy będę cię motywował, ty bądź grzecznym uczniem i czytaj — wyszeptał tuż przy jego ustach. Jeon przełknął ciężko ślinę, patrząc w dzikie oczy Taehyunga, który postawił przed nim wyzwanie.
— J-Ja nie wiem, czy dam rad... — zamknął usta, gdy zostały one uciszone przez palec Kima.
— Poradzisz sobie — uśmiechnął się, a Jeon jedynie pokiwał w potwierdzeniu głową, nie chcąc się mu w tej chwili sprzeciwiać.
Gdy Jeon siedział w lekkim rozkroku, Taehyung będąc między nim, zaczął rozpinać rozporek bruneta, który z niespokojnym oddechem spojrzał na tekst widniejący na kartce.
Jasnowłosy przedostając się dłonią pod bieliznę chłopaka, wsunął spod niej twardego i pulsującego penisa, który prosił się o jego dopieszczenie. Młodszy rozłożył się na podłodze, między nogami bruneta, zaczynając sunąć palcami po twardym trzonie, gdy mięśnie Jeona spinały się przy jego ruchach.
— Czytaj — mruknął słodko, spoglądając w oczy patrzącego na niego chłopaka, gdy jego palce ze swobodą się nim zajmowały.
— Kiedy.. — sapnął w przepływie podniecenia, gdy młodszy nie zaprzestawał wykonywać ruchów na całej długości jego penisa, oczekując na usłyszenie całego tekstu, zanim rozpocznie swoje działania. Niespokojny Jungkook otarł dłonią spocone czoło, gdy pragnął poczuć rozkoszne usteczka młodszego na swoim twardym penisie, przez co bardzo skupił się na zapisanych ręcznie literkach, gdy owo pismo wydawało mu się znajome. — Kiedy po raz pierwszy... — przeczytał powoli pierwsze słowa, nie chcąc popełnić błędu. — cię spotkałem, zapomniałem jak oddychać, jak mówić, jak się nazywam — zakończył pierwsze zdanie, gdy Taehyung słuchał go z uwagą. — Przy twoim jednym spojrzeniu... ziemia pod moimi stopami się poruszyła, a ja tkwiłem w strachu, obarczając cię winą za to, co moje serce zapragnęło — skończył czytać kolejne zdanie, marszcząc lekko brwi, gdy jego oczy się zaszkliły. — Raz cię nienawidziłem, a raz kochałem, nie potrafiąc ci tego wyznać, ale w końcu zrozumiałem, że te dwa uczucia łączy to samo... Z‐Zrozumiałem, że od pierwszego dnia cię kochałem — dokończył, gdzie pojedyncze łzy opuściły jego oczy, przez co docisnął do oczu palce, chcąc zapanować nad tym, co bez powodu doprowadzało go do płaczu.
Duszące uczucie w piersi, które przy tych słowach dawało mu do odczucia bolesny ból.
— Nie płacz, poradziłeś sobie — powiedział spokojnie Taehyung. — Udało ci się to przeczytać — uśmiechnął się, patrząc z zaciekłością w zaczerwienione oczy chłopaka, wiedząc dobrze, że te słowa mogą go poruszyć. — Dlatego też zasłużyłeś na nagrodę...
— Czekałem na nią — rzekł, gdzie zacisnął swe wargi, patrząc oczekująco na młodszego, który delikatnie zatapiał swe usta na żołędziu, a Jeon uniósł swą głowę, zaciskając powieki, gdy odczuwał przyjemność. Taehyung wsunął całą długość do swojego gardła, zaczynając poruszać swą głową w przód i tył, ssąc penisa starszego, gdy jego usta opuszczały głębokie warknięcia.
Młodszy oderwał swe usta z narządu, gdzie ujął go palcami i zaczął sunąć językiem po jego długości, zataczając kółeczka na żołędziu, sprawiając tym, że sapnięcia bruneta stawały się wyraźniejsze, a jego oddech przyspieszył. Jeon wplątał palce w jasne kosmyki włosów chłopaka, gdy jego usta pieściły jego penisa, ponownie wsadzając go do swojego gardła, zatapiając się na nim po same jądra. — Kurwa — stęknął, gdy młodszy był w tym naprawdę świetny, dając mu prawdziwą rozkosz.
Młodszy z głębokim sapnięciem oderwał się od przyrodzenia starszego, który objął dłońmi jego rozgrzane policzki, sprawiając, że wyprostował się, siedząc na klęczkach przed nim, gdy jego dolna warga naruszona była przez obuszek palca bruneta, który wpatrywał się w niego tajemniczym spojrzeniem.
Chłopak nie odrywając od niego wzroku, objął go w talii, gdzie przy swoich ruchach, sprawił, że jasnowłosy położył się na podłodze. Jeon zawieszając się nad nim, ułożył swą dłoń przy jego piersi, sprawiając, że serce Taehyunga zabiła niebezpiecznie szybko, czując pod jego kontrolą. Starszy zaczął rozpinać jego koszulę, gdzie odsłonił dla siebie nagą klatkę piersiową chłopaka, przywierając do jego oliwkowej skóry usta, stawiając swoimi wilgotnymi wargami własną ścieżkę, prowadzącą do podbrzusza młodszego od zapięcia jego spodni. Jeon wyczuwał pod swoimi pocałunkami niespokojny oddech młodszego, gdy powoli rozpinał jego spodnie, które pozwolił sobie opuścić niżej.
Taehyung wstrzymał oddech, gdy poczuł wilgotne wargi bruneta, pieszczące jego strefę intymną, przez co jego palce wsunęły się w jego ciemne kosmyki włosów, za które delikatnie pociągał. — Jungkook.. — sapnął, unosząc delikatnie swą klatkę piersiową, gdy chłopak dopieszczał jego penisa, doprowadzając go do głębokich jęknięć.
Jeon dopieszczał sprawnymi ruchami członka młodszego, gdzie zaraz jego usta opuściły go, a on wszedł między nogi młodszego, by oprzeć dłonie między ramionami młodszego. Ich twarze znalazły się naprzeciw siebie, gdy ciemnowłosy ocierał się prowokująco swoim twardym penisem o erekcję Kima, który rozgorączkowany patrzył z obłędem w jego oczy. — Chcę widzieć, jak razem ze mną dochodzisz — rzekł w podnieceniu.
— Doprowadzisz mnie do szaleństwa — wyspał tuż przy jego ustach, które zetknęły się krótko z jego drżącymi wargami.
— Patrz na mnie, Taehyung — powiedział z pewnością w głosie, gdzie ujął palcami penisa młodszego, po którym zaczął sunąć palcami, doprowadzając Taehyunga do jęknięć, gdy w silnych emocjach pochylił delikatnie swą głowę, rozchylając wargami w szczytowaniu na oczach napalonego Jeona, na którym coraz mocniej zaciskał uda. Czując między swoimi palcami ciecz opuszczającą Taehyunga w ostatnich głębokich sapnięciach, przysunął palce do swoich ust, zlizując z nich spermę młodszego, który oddychając płytko, patrzył głęboko w jego oczy, gdy ciemnowłosy sam zaraz doszedł. — Mój nauczyciel jest słodki — uśmiechnął się chytrze.
— Lepiej ze mną nie zadzieraj — rzekł zarumieniony chłopak, chcąc się wybronić przed swoją słabością do niego oraz uległością, której się poddał.
Kim wstrzymał oddech, gdy Jeon przysunął swój nos jego szyi, sunąc nim po jego obojczykach.
— Cały pachniesz słodkością, jak kwitnąca łąka — szepnął, sprawiając swoimi słowami, że dreszcze przeszły przez ciało młodszego. — Rozkoszny.
— Przestań — zasłonił dłońmi swą twarz, czując, że ma przed sobą zupełnie inną wersję Jungkooka, której od tej strony jeszcze nie poznał. Jungkook uśmiechnął się, gdzie złożył czuły pocałunek na jego czole.
Jungkook leżał na podłodze, gdy do niego przytulony był Taehyung, który w całym tym czasie jego douczania pogrążył się w śnie. Ciemnowłosy zerknął na młodszego, który posiadał na sobie rozpiętą białą koszulkę oraz bieliznę, a jego długie i szczupłe nogi przylegały do jego ciała. Uśmiechnął się, spoglądając na spokojną i pogrążoną w śnie twarz anioła, czując przy nim tak wiele sprzecznych myśli.
Podniósł się powoli do siadu, gdzie postanowił przenieść śpiącego chłopaka na łóżka, co oczywiście uczynił.
Gdy Taehyung znalazł się na wygodnym i miękkim materacu, Jungkook okrył jego ciało kołdrą, patrząc na niego z ciepłym uśmiechem, gdzie zaraz zerknął na leżącą na podłodze kartkę, którą podniósł. Jego oczy przeszły ponownie po słowach zapisanego tekstu. — Właściwie... to te słowa opisują to, co czuję w twojej obecności, ale nie mógłbym cię obarczyć winą za te uczucia. Czy to, co czuje przy tobie to miłość? — zapytał, patrząc na śpiącego chłopaka. — Dla tej odpowiedzi, będę bardzo się starał wszystko sobie przypomnieć.. Kim właściwie dla mnie się teraz stałeś i kim wcześniej dla mnie byłeś..
~
Nazajutrz Taehyung przebudził się wczesnym rankiem, dostrzegając, że jakimś cudem znalazł się na łóżku. Przypominając sobie wydarzenia z nocy, mimowolnie się uśmiechnął, czując się przez to naprawdę szczęśliwym.
Nie może zaprzeczyć, że te krótkie zbliżenie było naprawdę gorące i podniecające. Mimo że Jungkook wydawał się taki zgubiony w tym wszystkim, to wrażenie, jak działa dzięki własnym uczuciom, sprawia, że przez ciało Taehyunga przechodzą dreszcze. To jest zupełnie inne doznanie, niż wcześniej... mimo że jest to z tą samą osobą, to rozkochiwanie go w sobie na nowo jest zupełnie inne... może przez to, że obecny Jungkook nie wini go za te uczucia?
Podniósł się do siadu, gdzie dostrzegł na szafce leżącą karteczkę, po którą z zaciekawieniem sięgnął, mogąc ujrzeć ciężko nakreślone słowa, przez co uśmiechnął się w rozczuleniu, widząc, że naprawdę Jungkookowi zależy.
"Moja słodko pachnąca łąko, dziękuje za lekcję i twoje oddanie.
Jungkook."
Taehyung nie jest w stanie ukryć uśmiechu, czytając krótką wiadomość od Jungkooka.
— Uroczy.
Chłopak po kąpieli i przebraniu się zszedł na dół, gdzie wszyscy domownicy zebrali się na śniadanie. Jasnowłosy napotykając zaciekłe spojrzenie Jungkooka, odwrócił wzrok zarumieniony, gdy świeże są ich wrażenia po nocnych pieszczotach w pokoju Kima.
Jungkook zasiadł przy stole obok Seunlee, patrząc z pragnieniem na młodszego, który usiadł obok Hoseoka, zerkając krótko w jego stronę.
— Widzę, że dziś wszyscy są w dobrych humorach — zauważył pan Jeon, który zasiadł do stołu, patrząc z uwagą na wszystkich domowników.
— Jak widzisz wuju — wysilił się na uśmiech Yoongi.
— Chcę, abyście wszyscy skupili się na zbliżającej się wystawie koni. Pragnę, abyśmy byli najlepsi w naszym regionie — rzekł z powagą w głosie.
— Zawsze staramy się być — oznajmił Namjoon.
— Jungkook będzie nas reprezentował w ujeżdżaniu dzikich mustangów. Zawsze był w tym najlepszy, więc oczekuję od niego wygranej — rzekł, patrząc z uwagą na syna, a jego słowa spowodowały, że Namjoon i Yoongi się oburzyli.
— No chyba oszalałeś — rzekł ze zdenerwowaniem Yoongi.
— Niby dlaczego? Mój Jungkookie jest w tym świetny — zauważyła Seunlee.
— Dokładnie — przytaknął na jej słowa pan Jeon, gdy Taehyung patrzył ze zdenerwowaniem na mężczyznę, tak samo, jak reszta.
— Pragnę ci przypomnieć wujku, że Jungkook dopiero, co uszedł z życiem po wypadku samochodowym i miał uraz głowy, przez co ma amnezję wsteczną — rzekł z powagą w głosie Yoongi, który zaciskał w zdenerwowaniu dłonie, patrząc na mężczyznę. — Mamy prawo obawiać się kolejnego nieszczęścia, które może bardziej zaszkodzić Jungkookowi — dodał, a Namjoon przytaknął w zgodzie głową.
— Lekarz kazał, aby nie ryzykował i zbytnio się nie obciążał, ponieważ kolejnego urazu w tak krótkim okresie może nie przeżyć — dodał Namjoon, a Taehyung zmartwił się, słysząc ich słowa.
— Nie skreślajcie od razu Jungkooka i jego umiejętności. Poradzi sobie, a ja chcę, żeby to zrobił — rzekł zdecydowany.
— Ty chyba sobie nie zdajesz sprawy z tego, czym to grozi. Wzięcie udziału w tej dyscyplinie samo w sobie jest ryzykowne — powiedział Min.
— Mój syn nie jest tchórzem i jakiś wypadek nie powstrzyma go przed reprezentacją naszej rodziny, prawda? — skierował swe słowa w stronę zmieszanego Jungkooka.
— Nie możesz go na to wysłać dla śmiesznego honoru! — podniósł w zdenerwowaniu głos Taehyung, zwracając uwagę wszystkich siedzących przy stole. — Ryzykowanie jego zdrowiem po tym wypadku jest nieodpowiedzialne, a twoje zachowanie żałosne! Jaki ojciec zachowuje się w taki sposób, ryzykując życiem własnego syna dla zwycięstwa i szacunku ludzi! — wyrzucił z siebie, patrząc ze wściekłością na pana Jeona, który zacisnął dłoń.
— Lepiej mnie nie prowokuj, Taehyung — rzekł ostro. — Ty masz tutaj najmniej do powiedzenia. Bo niby kim jesteś? — zapytał z rozbawieniem w głosie, spoglądając na domowników, którzy zmarszczyli w gniewie brwi, słysząc jego kpiący ton, gdy Seunlee i jej matka uśmiechnęły się chytrze. — Moim mężem — spojrzał ostro w oczy młodszego, który zacisnął w zdenerwowaniu swe wargi, gdzie zaraz pan Jeon chwycił mocno jego policzki. — A twoim zadaniem jest tylko ładne prezentowanie się przy mnie i uśmiechanie — dodał, gdy Taehyung zamknął oczy w bólu, kiedy Jungkook patrzył na to z zaskoczeniem.
— Zostaw go! — krzyknął Namjoon, a ciemnowłosy podniósł się z krzesła, gdzie uderzył z siłą w stół, zaskakując wszystkich swoim zachowaniem. Pan Jeon oderwał wzrok z Kima, przenosząc go na wściekłe spojrzenie syna.
— Kochanie, co ty robisz?! — zapytała z oburzeniem Seunlee.
— Wezmę udział — powiedział zdecydowany, a pan Jeon puścił Taehyunga, który spojrzał na bruneta z zaskoczeniem. Właściwie decyzja Jungkooka zaskoczyła wszystkich, gdyż jego reakcja i postanowienie było postanowione w impulsie.
— No i to mądra decyzja, jestem z ciebie dumny — uśmiechnął się w zadowoleniu, a Taehyung dotknął opuszkami palców piekącej skóry, gdy czuł się źle przez to, co postanowił zrobić Jungkook. — Widzisz, Taehyung? Po co się mieszasz do tego, kiedy on sam jest w stanie podjąć się tego? — zapytał, wracając do spożywania posiłku.
— Po prostu on lubi wtykać nos w nie swoje sprawy — rzekła z oburzeniem Seunlee.
— I kto to mówi — prychnął w niedowierzaniu Namjoon, któremu nie podobało się to, jak wuj traktuje na ich oczach Taehyunga. Bał się tego, co może być potem, jednak uspokoiła go szybka reakcja Jungkooka.
— Chcę wziąć w tym udział i nie trzeba mnie usprawiedliwiać — rzekł ciemnowłosy, patrząc w stronę kuzynostwa i Taehyunga, który nie mógł zgodzić się z jego decyzją o wzięciu udziału w tym konkursie.
— Według mnie to nie jest mądra decyzja, Jungkook — rzekł w jego stronę Yoongi.
— Ma czas, aby się do tego przygotować. Niech pokaże, że jest prawdziwym mężczyzną — rzekł pan Jeon, patrząc w oczy Jungkooka, który czuł, jakby ojciec stawiał przed nim wyzwanie, którego nie może zignorować.
— Jungkook na pewno pokaże, na co go stać, a ja będę go w tym wspierać — rzekła z uśmiechem Seunlee, która stanęła przy nim, chwytając pod ramieniem bruneta, do którego się przykleiła.
— Idealna para. Wspieraj swojego narzeczonego, Seunlee — rzekła z dumą pani Haran, a Hoseok udał odruchy wymiotne, tracąc całkiem apetyt, również jak reszta domowników, którzy wstali ze swoich miejsc, nie mając już ochoty na uczestniczenie w tej szopce.
— Dokąd to? — zatrzymał ich pan Jeon.
— Najedliśmy się i chcemy zająć się pracą — odpowiedział Jimin, który pragnął się stąd jak najszybciej ulotnić, niż znosić wzruszenia pani Haran.
— Zanim to zrobicie, posłuchajcie o zmianie w zarządzaniu domem — oznajmił wszystkim.
— Znowu jakieś zmiany? — zapytał zdumiony Namjoon.
— Ja już nie wyrabiam — westchnął ciężko Hoseok. — Niech się pan spręża, parnie na mnie czeka — wysilił się na uśmiech.
— Od teraz Seunlee zajmie się pracownikami w tym domu — ogłosił, zaskakując wszystkich swoimi słowami. — Pracownicy i nawet wy, macie jej słuchać. To będzie wkrótce również pani tego domu i jeśli nadal chcecie tutaj mieszkać macie się dostosować do nowych zmian — dodał, a wszyscy oburzyli się, patrząc na starszego.
— W życiu nie będę słuchał tej baby! — oburzył się Namjoon.
— Drzwi są otwarte, nikt nie każe ci tutaj być — rzekł niewzruszony.
— Ta wariatka nie ma kompetencji i jaka z niej przyszła pani domu? — zapytał Yoongi, unosząc ton głosu, gdy Jimin trzymał się blisko niego, przytakując głową na jego słowa. — Jeszcze nią nie jest, co nie upoważnia jej do zarządzania, a tym bardziej do zażądania nami. Znamy swoje kompetencje i wiemy, co należy robić. Nie licz na to, że ktoś jej posłucha — dodał.
— Dokładnie! — potwierdził Jimin, gdy pan Jeon patrzył ze zdumieniem na dwójkę. Jungkook patrzył na ojca, nie rozumiejąc, po co wnosi takie zmiany do domu, zniechęcając tym jego kuzynów, którzy byli świetni w pracy i na tej ziemi się wychowali.
— Róbcie, co chcecie. Możecie się wynieść, to jest mój dom i to ja ustalam zasady — oznajmił dwójce, która pokręciła w oburzeniu głowami, spoglądając w stronę zadowolonej Seunlee przyklejonej do ramienia Jungkooka.
— Chodź, Jimin — rzekł Min, chwytając za dłoń małżonka, z którym opuścił jadalnie, nie mając ochoty widzieć i słuchać nowych zasad panujących w tym domu. Hoseok i Namjoon również ulotnili się zaraz po nich, gdzie tylko Taehyung pozostał przy panu Jeonie oraz Jungkooku, Seunlee i pani Haran.
— Są oburzeni, ale nikt ich nie zmusza do mieszkania tutaj. Według mnie robisz dobrze — rzekła z zadowoleniem pani Haran. — Trochę porządku zapanuje dzięki mojej córce, bo nawet pracownicy stajenni nie znają swojego miejsca — pokręciła w oburzeniu głową.
— Pójdę już — szepnął Jungkook, który odsunął się od Seunlee, kierując się w stronę wyjścia z domu, gdzie za nim spojrzał ze smutkiem Taehyung.
— Nie rób maślanych oczu w stronę mojego narzeczonego — rzekła ostro Seunlee, patrząc na chłopaka.
— On nie jest twoim narzeczonym, hipokrytko! — wycedził z gniewem, gdzie zaraz poczuł na swym udzie silną dłoń pana Jeona, czując się osaczonym przez całą trójkę. — Zapłacisz za to, co robisz. Nie można bawić się uczuciami osoby, która straciła pamięć, a przed wypadkiem tobą gardziła — dodał, starając się zignorować uścisk na swoim udzie, gdzie zdenerwowany wstał z miejsca i odszedł szybko, mijając rozbawioną dziewczynę.
Wybiegł z domu, gdzie nie mogąc wytrzymać tych nerwów, pozwolił łzom opuścić jego oczy, czując się jak w jakimś potrzasku. Zatrzymał się za drzewem, gdzie otarł palcami mokre oczy, chcąc znaleźć w sobie siłę na przetrwanie tego piekła.
Spojrzał w stronę stajni, do której postanowił się udać, aby porozmawiać z Jungkookiem, którego na szczęście zastał w stajni u boku Peruna.
Ruszył w jego stronę, patrząc na niego z zaciekłością, gdy nie mógł przetrawić w swojej głowie myśli, że zgodził się wziąć udział w tym śmiesznym konkursie.
— Dlaczego to zrobiłeś? — zapytał wprost, zwracając uwagę bruneta, który spojrzał na niego. — Dlaczego zgodziłeś się wziąć udział w tym konkursie, wiedząc, że nie powinieneś tego robić? — powtórzył pytanie, gdy zatrzymał się tuż przed nim.
Jungkook czuł, że chłopak jest poruszony emocjonalnie i mówi impulsywnie, jednak westchnął głęboko, nie chcąc go denerwować.
— Bo lubię wyzwania — odpowiedział, a Kim pokręcił w niedowierzaniu głową, mając ochotę rozpłakać się w bezsilności. Nie chciał i nie mógł pozwolić na to, aby się narażał, przez co nie potrafiąc nad sobą zapanować, zaczął uderzać go w pierś, zaskakując Jeona swoją agresją.
— Nie kłam! Wiem, że zgodziłeś się wziąć w tym udział, żeby twój ojciec dał mi spokój! Nie rób tego, proszę... — wyrzucił z siebie, gdy łzy opuszczały jego oczy. Jungkook chwycił z siłą za jego nadgarstki, powstrzymując go przed kolejnymi uderzeniami w jego osobę.
— Nie zmienię decyzji i nie zaprzeczę temu, że zrobiłem to ze względu na ciebie. Nie pozwolę na to, żebyś obrywał za mnie — rzekł z powagą w głosie, gdzie Taehyung pokręcał głową, szarpiąc swoimi rękoma. — Uspokój się! — podniósł głos, potrząsając nim, gdzie swoją postawą uspokoił chłopaka, zaskakując go. — To ja jestem od otrzymywania ciosów, które nie mają prawa ciebie sięgnąć — oznajmił.
— Nie mów tak — szepnął, nie mogąc się z nim zgodzić.
— Mogę być z tobą szczery, Taehyung? — zapytał, patrząc zaciekle w jego oczy, gdy ten lekko skinął głową. — Mój ojciec na ciebie nie zasługuje — wyznał, zaskakując młodszego, gdzie pochopnie przybliżył swoje usta do drżących warg Taehyunga, pragnąc je posiąść, co mu się nie udaje, gdy zza pleców chłopaka może dostrzec wchodzącego do stajni ojca, który na ich widok w tej bliskości, zmarszczył brwi.
— Tutaj przybiegłeś, Taehyung — rzekł mężczyzna, patrząc srogo na dwójkę, gdy Taehyung szybko odsunął się od Jungkooka, który spojrzał ze zmieszaniem na reakcję chłopaka. — Mogłem się spodziewać, że pobiegniesz od razu do mojego syna, ale on musi zająć się swoją pracą — podszedł do chłopaka, którego objął w talii, przyciągając do swojego ciała. — Wrócisz ze mną do domu, żeby zająć się pracą — dodał.
— D-Dobrze — szepnął, gdy pan Jeon patrzył z wyższością na syna.
— Kłóciliście się? — zapytał podejrzliwe.
— Tak, przyszedłem robić wyrzuty Jungkookowi za to, że chce wziąć udział w tym konkursie... Wiem, że nie powinienem, ale martwię się o jego zdrowie — wytłumaczył pośpiesznie chłopak, który przez swoje słowa, wyczuł bolesny uścisk w pasie, którego starał się po sobie nie pokazać przed oczami Jungkooka.
— Nie powinieneś. Jungkook zajmij się ćwiczeniami — powiedział w jego stronę, po czym odwrócił się z chłopakiem w stronę wyjścia, gdy ciemnowłosy patrzył za nimi ze zdenerwowaniem w oczach, nie rozumiejąc, dlaczego Taehyung wziął całą winę na siebie. Przeczesał nerwowo palcami swe włosy, czując buzującą w nim frustrację na widok chłopaka u boku jego ojca, który według niego nie zasługiwał na Taehyunga.
Taehyung udał się z panem Jeonem do domu, gdzie czekała na nich Seunlee, która uśmiechnęła się w zadowoleniu na ich widok, gdy młodszy nie potrafił zrozumieć, co właściwie planuje ta dwójka.
Chłopak zatrzymał się zmieszany, zwracając się ku zdenerwowanemu mężczyźnie, który niespodziewanie spoliczkował go na oczach Seunlee, chcąc go przed nią skompromitować. Młodszy chwycił za bolący policzek, patrząc ze zdenerwowaniem w oczach na mężczyznę. — To jest ostrzeżenie, Taehyung. Nie zbliżaj się do mojego syna i nie próbuj mącić, bo Seunlee wszystko mi mówi i zrobiła dobrze, mówiąc, żebym poszedł za tobą, bo jak sądziła, byłeś z moim synem — rzekł zdenerwowany, a Taehyung spojrzał na zadowoloną Seunlee. — Zacznij się w końcu słuchać, bo chyba zapominasz o tym, co może czekać tych, których kochasz — ostrzegł go, gdy Kim patrzył na niego z bezradnością w oczach.
— Reaguje, kiedy postępujesz głupio. Jungkook nie jest gotowy, aby wziąć udział w tym konkursie i nawet ta wariatka to wie — wskazał na dziewczynę.
— Już pozwól, abym to ja martwiła się o Jungkooka, a ty zajmij się swoimi obowiązkami — rzekła.
— Zamknij pysk! — syknął wściekły.
— Nie tym tonem. Masz ją szanować — rzekł ostro pan Jeon, zaskakując Kima, który nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. — Seunlee znajdzie dla ciebie jakieś zajęcie, abyś otrzymał zasłużoną karę. Zostawiam go w twoich rękach — rzekł, patrząc na dziewczynę, która uśmiechnęła się zadowolona, gdy mężczyzna odszedł, zostawiając ją z Kimem.
— Czekałam na moment, w którym będę mogła cię upokorzyć — rzekła z pewnością w głosie, patrząc na jasnowłosego.
Taehyung przez następną godzinę pod czujnym okiem Seunlee zmuszony był do sprzątania w pokojach, robiąc to ze spokojem i bez żadnych wyrzutów, nie chcąc dawać dziewczynie satysfakcji, iż nie jest mu to wcale na rękę. Może i miała większą władzę, to czy niereagowanie na jej zachcianki oburzeniem nie jest większym bólem dla niej?
Dziewczyna z uwagą przyglądała się chłopakowi, który zmieniał pościel w jej pokoju i Jungkooka.
— Widzę, że ani trochę nie przeszkadza ci ciężka praca. W końcu znasz swoje miejsce. Pasuje ci rola kopciucha — rzekła z zadowoleniem, a Kim prychnął w niedowierzaniu.
— Nie przeszkadza mi to, w końcu Kopciuszek skończył w pałacu u boku księcia — rzekł z zadowoleniem, a dziewczyna zmarszczyła w zdenerwowaniu brwi.
— Mówiłam ci, że stracisz Jungkooka, a teraz już nigdy go nie odzyskasz. A wkrótce możliwe, że już go nie zobaczysz — powiedziała z pewnością w głosie.
— Nie chce mi się ciebie słuchać — pokręcił głową na boki. — Daj mi w spokoju wykonywać moje obowiązki — rzekł, kończąc ścielić łóżko, a dziewczyna zirytowała się jego ignoracją, przez co podeszła do stojącej komody zrzucając z niej wszystko, zaskakując Taehyunga, któy spojrzał na nią z niedowierzaniem.
— Nie dam ci spokoju, śmieciu! Chce widzieć, jak cierpisz! — krzyczała, gdzie zaraz podeszła do łóżka, niszcząc całą pracę chłopaka.
— Jesteś nienormalna! — podniósł zdenerwowany głos, nie mogąc uwierzyć w jej zachowanie. Dziewczyna chwyciła z siłą Taehyunga za ramiona, patrząc na niego ze wściekłością.
— Nie zbliżaj się do niego, bo cię zabije! Nie chce cię widzieć przy nim i nie pozwolę ci go ponownie mi odebrać! To ja na niego zasługuje i nie zawaham się zniszczyć cię! — wykrzyczała z jadem, szarpiąc chłopakiem, który nie mógł jej zatrzymać, gdy dziewczyna posiadała znacznie więcej siły od niego w tym szaleństwie.
— Puszczaj mnie! — krzyknął, gdzie wykrzywił się w bólu, uderzając bokiem w róg komody, a słysząca ich Mei, weszła do pokoju, zaskakując się widokiem, jaki zastała. Kobieta nie powstrzymując się, podeszła do Seunlee, którą chwyciła za jej długie włosy, odciągając z siłą od Taehyunga.
— Nie pozwolę tak traktować pana Taehyunga! — krzyknęła kobieta, gdy Seunlee krzyczała, próbując się wyrwać, co jej się udało.
— Ty głupia służko! Stracisz pracę! — krzyknęła, policzkując kobietę, a dużo starsza od niej pracownica od razu jej oddała. Taehyung patrzył z zaskoczeniem na Mei, która nie powinna się do tego wtrącać.
— Nie trzeba mnie zwalniać, sama odchodzę! — podnosiła w zdenerwowaniu głos. — Nie pozwolę się tak traktować ani znosić widoku upokarzania pana Taehyunga! — dodała cała roztrzęsiona, nie mogąc znieść tego, co dzieje się w tym domu.
— Co to za krzyki? — do pokoju weszła oburzona pani Haran.
— Taehyung i jego wierna pracownica mnie zaatakowali, a ta pani opuści jeszcze dziś ten dom — rzekła ze wściekłością Seunlee, gdy Mei pokręciła w zdenerwowaniu głową, opuszczając pokój.
— Co za bezczelna kobieta! — oburzyła się pani Haran.
— Głupie! — podniósł głos Kim, który odszedł zdenerwowany za Mei. Pobiegł za kobietą, którą zatrzymał w drodze do jej pokoju. — Proszę, poczekaj — chwycił za jej dłoń.
— Proszę mi wybaczyć, panie Taehyung. Nie mogę zostać w tym domu — powiedziała z przykrością, jednak Taehyung potrafił ją zrozumieć.
— Nie mam ci tego za złe, ale pozwól sobie pomóc. Wiem, że nie masz, gdzie się podziać — powiedział, patrząc ze smutkiem w oczy starszej, która przepracowała w tym domu wiele lat i nie posiadała żadnego domu. — Jestem ci naprawdę wdzięczny za twoje wsparcie i lojalność. Rzadko, kiedy można trafić na tak dobre osoby — rzekł z wdzięcznością, gdy łzy mimowolnie zaczęły opuszczać jego oczy na myśl, że od teraz zabranie kobiety w tym domu.
— Najbardziej jest mi przykro, że muszę pana zostawić — zapłakała kobieta, będąc bardzo przywiązaną do Taehyunga. — Z tymi złymi osobami — dodała, pokręcając głową.
— Nie martw się o mnie, poradzę sobie. Teraz pozwól, że ja ci pomogę — powiedział, nie chcąc zostawiać kobiety bez wsparcia. — Spakuj się i poczekaj na mnie.
~
Taehyung wieczorem zabrał Mei z domu Jeonów, gdzie wcześniej wykonał telefon do osoby, która mogła pomóc kobiecie. Było mu bardzo przykro, musząc rozstać się z kobietą, która była zawsze dla niego opiekuńcza. Serce mu pękało na myśl, że przez Seunlee musiała zostać zmuszona do odejścia z domu, jednak on nie mógł nic zrobić, aby to powstrzymać.
Zatrzymał samochód przed nowo wybudowanym domu, mogąc ujrzeć znajomą dziewczynę wychodzącą na zewnątrz.
Opuścił razem z Mei samochód, wyciągając z bagażnika jej bagaż, gdy razem z kobietą podszedł do Jiran.
— Dziękuje, że przyjmiesz Mei. Mogę ci obiecać, że nie będziesz żałowała zatrudnienia jej — powiedział z wdzięcznością chłopak.
— To żaden problem. Zaopiekuje się nią — powiedziała z uśmiechem, patrząc na skromną kobietę. — Możesz udać się do domu i się rozgościć — dodała, a kobieta podziękowała Jiran za pracę i udała się do domu, zostawiając dwójkę przyjaciół. — Co się dzieje w tym domu? — zapytała dziewczyna, poważniejąc, gdy ujrzała siniaka na policzku Taehyunga.
— Nie jest za dobrze — odpowiedział jej szczerze.
— Właśnie wiedzę. Kto cię uderzył? — zapytała, a chłopak automatycznie chwycił się za policzek.
— Ojciec Jungkooka — westchnął cicho, a dziewczyna pokręciła w zdenerwowaniu głową.
— Jimin-oppa dzwonił do mnie i opowiadał mi o wszystkim, ale nie mogłam uwierzyć — powiedziała, patrząc ze współczuciem na chłopaka. — Moja matka i Seunlee nie dadzą ci spokoju, a do tego pan Jeon... Co tu się dzieje? Tae-oppa, wiem, że Jungkook jest dla ciebie najważniejszy na świecie, ale jak możesz czuć się bezpiecznie, wiedząc, że oni wszyscy chcą cię zniszczyć, a w dodatku wuj Jungkooka, który odpowiadał za porwanie cię z domu twoich biologicznych rodziców. Nie możesz tutaj zostać — powiedziała zmartwiona.
— A co ja mam niby zrobić?! — podniósł bezradnie głos. — Jedyne, co mi zostało to miłość do Jungkooka i wiara w to, że sobie mnie przypomni i razem stąd uciekniemy! — dodał, a dziewczyna opuściła głowę, wiedząc, że wcale jej gadanie nie pomaga.
— Wybacz... po prostu sama nie wiem, jak mogę ci pomóc — szepnęła.
— Samo to, że jesteś po mojej stronie, mi pomaga — powiedział, nieco spokojnie. — Jednak najgorzej panikować w takiej sytuacji. Wiele zniosłem w życiu, ale się nie poddam... Pomogę i zrobię wszystko, aby Jungkook ponownie mnie pokochał i sobie przypomniał nasze wspólne życie, naszą historię, trudną i bolesną, ale na to potrzebuję czasu i cierpliwości... Nie mogę działać pochopnie — wytłumaczył, a dziewczyna przytaknęła w zrozumieniu głową.
— Wiem, że robisz wszystko, co w twojej mocy — powiedziała spokojnie. — Rozmawiałeś ze swoją matką o tym wszystkim? Może ona spróbuje ci jakoś pomóc — zasugerowała, a chłopak spojrzał ze zmieszaniem w oczy dziewczyny.
— Ona wyjechała szukać ojca, bo urwał się z nim kontakt i do tej pory jeszcze nie wróciła. Martwię o nich, ale mam nadzieję, że szybko wrócą — powiedział cicho, nie chcąc za bardzo rozmawiać o rodzicach, o których myśli nie dają mu spokoju. — Dziękuje za pomoc, Mei. Będę wracał, żeby nie mieć problemów z wiedźmami i starym — rzekł, żegnając się z Jiran, która była naprawdę niespokojna o chłopaka.
Taehyung pojechał drogą powrotną do domu Jeonów, myśląc o rozmowie z Jiran i rodzicach, których w tej chwili naprawdę potrzebował. Brakowało mu ich głosów, surowości ojca, troski matki, a przede wszystkim ich obecności. Martwił się o to, co się z nimi dzieje, gdy nie posiadał z nimi żadnego kontaktu przez ostatnie ograniczenia, jednak również nie chciał zamartwiać matki swoimi problemami, gdy ona mogła wciąż szukać ojca. Zdecydowany zjechał na ubocze, gdzie chwycił w swoje dłonie telefon, wybierając pośpiesznie numer do Minseo. Przyłożył do ucha urządzenie, słysząc wyraźny sygnał.
— Słucham? — usłyszał głos matki, przez co cały się spiął, mając ochotę się przy niej wypłakać, jednak starał się zapanować nad emocjami, przez które ściskało go gardło.
— Mamo... wiem, że możesz mieć teraz problem z tatą.. Nie wiem, czy go znalazłaś i...
— Znalazłam go — przerwała mu, zaskakując chłopaka, którego bardzo uspokoiła ta wiadomość. — Co się dzieje? — zapytała.
— Jest tego tak dużo, że n-nie wiem, od czego zacząć.. Potrzebuję was — powiedział, starając się nie rozpłakać. — Bardzo.. Jungkook mnie nie pamięta, a pan Jeon żyje i wciąż pełni nade mną prawną opiekę... w domu panuje jakieś szaleństwo, gdzie rządzi Seunlee i jej matka.. Potrzebuję waszej pomocy, chłopaki są ze mną, a-ale ty i tata możecie pomóc mi jakoś się uwolnić, prawda? Pomóżcie mi, proszę — poprosił, gdy zły rzewnie opuszczały jego oczy, jednak słowa, które opuściły usta Minseo, naprawdę go dobiły.
— Wybacz, Taehyung, ale musisz sobie z tym sam poradzić.
~
Mam nadzieję, że rozdział się podobał... Nie wiem, ale przy pisaniu tego chusteczki mi się skończyły T.T
Spodziewaliście się tego po Minseo? :(
Widzimy się w piątek! ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top