ღNie potrzebuję cięღ
~Witam ^^
Taehyung nie mógł uwierzyć w to, co mówił do niego Jimin. Jak to się poddał? Naprawdę zaczynał się martwić o to, co dzieje się w Korei. Jednak po swoich słowach Jimin się rozłączył. Mimo wszystko nie miał prawa mu zabraniać, odchodzić, to jednak był jego przyjacielem i bolało go to, że w tej chwili musi cierpieć. Czy to wszystko miało związek z Yoongim i Eunbie?
Jungkook patrzył zmieszany na Taehyunga, który wyglądał na naprawdę poddenerwowanego po przeprowadzonej rozmowie z Jiminem.
— Coś się stało? — zapytał zaciekawiony, a Taehyung spojrzał na niego, trzymając w swojej dłoni telefon.
— Jimin odchodzi... Powiedział, że wraca do stolicy — odpowiedział mu, będąc naprawdę zasmuconym tym faktem.
— Dlaczego? — zapytał zaskoczony.
— Sam chciałbym wiedzieć, jednak coś musiało się stać, że postanowił odejść. Pewnie wróci do swojej mamy — westchnął głęboko, gdzie zaraz odłożył na szafkę urządzenie. — Jimin jest silny, ale bardzo wrażliwy — rzekł, patrząc w oczy Jungkooka.
— Czyli to pewnie przez mojego kuzyna — szepnął.
— Prawdopodobnie — przytaknął głową.
— Wyglądali na naprawdę zakochanych. Może to przez tę sytuację podczas konkursu — rzekł z namysłem. — I pewnie ma to związek z Eunbie. Jak ja nie lubię tej dziewczyny — dodał nieco poddenerwowany. Taehyung wiedział, że Jungkook nigdy nie przepadał za dziewczyną i to z pewnością od bardzo długiego czasu, przez co z łatwością może pamiętać czasy, kiedy to Yoongi stracił dla niej głowę.
— Również za nią nie przepadam. To jedna z tych dziewczyn, które zrobią wszystko dla osiągnięcia celu... skąd ja to znam — westchnął ociężale, pamiętając dobrze, że miał podobny charakter, zanim miłość go odmieniła. Taehyung opuścił łóżko, gdzie zaczął zbierać z podłogi swoje rzeczy, które zaczął zakładać na swoje ciało.
— Chcesz już iść? — zapytał zmieszany, przyglądając się z uwagą chłopakowi.
— Wolę nie ryzykować zostawaniem tutaj do rana — odpowiedział mu szczerze. — Chociaż bardzo bym chciał tutaj z tobą zostać, to uważam, że Seunlee zaczyna coś podejrzewać — rzekł szczerze, nakładając na siebie koszulę.
— Mówiła ci coś? — zapytał zaskoczony.
— Powiedzmy, że mnie ostrzegała — spojrzał z powagą w jego oczy.
— Boisz się jej? — uniósł brew.
— Nie, ale boję się o ciebie — odpowiedział zgodnie z prawdą, skupiając się na zapięciu guzików. Jungkook milczał, myśląc nad słowami Taehyunga, po czym wstał, udając się do łazienki. Z jakiegoś powodu nie podobało mu się to, że Taehyung tak się o niego martwi. Wiedział, że obydwoje nie znajdują się w ciekawej sytuacja, jednak czy nie prawdziwe uczucia powinny być na pierwszym miejscu?
Taehyung kończąc się ubierać, spojrzał w stronę drzwi łazienkowych, gdzie postanowił bezsłowa opuścić pokój. Gdy udał się korytarzem w stronę pokoju, czuł się źle, z tym że w taki sposób on i Jungkook muszą się ukrywać. Jednak co miał innego zrobić? Zatrzymał się napięcie, gdy na drodze stanął mu pan Jeon.
— Chyba mamy do pogadania — rzekł ostro, chwytając z siłą za nadgarstek Taehyunga, który syknął w bólu, gdy został pociągnięty przez mężczyznę w stronę ich pokoju. Kiedy przedostali się na odpowiednie piętro, pan Jeon wręcz siłą wprowadził Taehyunga do pokoju.
— Co ty robisz?! — podniósł zdenerwowany głos, wyrywając się z uścisku mężczyzny, który zacisnął swe warg i z siłą go spoliczkował. Taehyung po bolesnym uderzeniu upadł na łóżko, chwytając się bolący policzek, gdzie spojrzał z gniewem na poruszonego mężczyznę.
— To za szmacenie się z moim synem — powiedział zdenerwowany. — Chyba zapominasz Taehyung, w jakiej jesteś sytuacji, a tym bardziej że jesteś moim małżonkiem i takie szmacenie się z moim synem jest bezwstydne! — podniósł głos, gdzie zbliżył się do chłopaka, chwytając z siłą za jego policzki, które mocno ścisnął. — Zapamiętaj, że mój syn jest z Seunlee. Jeśli będziesz próbował coś zmienić, to mój brat go zabije — ostrzegł go, po czym puścił jego twarz, odsuwając się w zdenerwowaniu.
— Nie rozumiem, dlaczego pan się tak zmienił — powiedział zasmucony, nie mogąc pojąć tej zmiany w mężczyźnie. — Youngjoon nie jest wart życia twojego syna. Czy ty w ogóle rozumiesz, co zrobił Jungkookowi?! — podniósł w bezsilności głos.
— Nie obchodzi mnie to. Pragnę, aby wszystko było po jego myśli. Jego zdanie jest najważniejsze — odparł ze spokojem, a Taehyung pokręcił w bezsilności głową, mając dość tego wszystkiego.
— Masz gdzieś uczucia własnego syna? — zapytał z niedowierzaniem.
— Dokładnie — odpowiedział, po czym wyciągnął z kieszeni dzwoniący telefon. — Youngjoon dzwoni, to będzie do ciebie — podał mu telefon, który Taehyung niepewnie od niego przyjął, odbierając połączenie.
— Widzę, że nie zamierzasz współpracować Taehyung. Chyba naprawdę chcesz mieć na własnych rękach czyjeś życie — rzekł poddenerwowany Youngjoon. — Seunlee wszystko mi mówi, więc lepiej uważaj na swoje działania. Nikt i nic nie jest w stanie ci pomóc. Przygotuj się na to, że już wkrótce znajdziesz się u mojego boku i nie będziesz musiał dekoncentrować się moim bratankiem — dodał ostro, a oddech Taehyung zwolnił.
— Daj mi w końcu spokój — powiedział z ciężkością w głosie. — Po co to wszystko robisz? Żeby się zemścić? Bo jeśli tak, to mnie zabij i daj w końcu spokój!
— Nie unoś się, Taehyung. Jak mógłbym cię zabić? — zapytał z niedowierzaniem w głosie. — Moją zemstą jest niszczenie wszystkiego, co wybrałeś zamiast mnie. Zdradziłeś mnie i odebrałeś szansę na wielki majątek, z którego mogliśmy razem żyć. Mogło być tak, jak zawsze marzyłeś. Tylko ty i ja — powiedział, a Taehyung pokręcił słabo głową, gdy łzy moczyły jego policzki.
— To było, zanim dowiedziałem się, kim naprawdę jesteś! Nienawidzę cię i nigdy nie chciałbym z tobą być! — podniósł głos. — Prawie zabiłeś Jungkooka... Przez ciebie mnie nie pamięta — zapłakał w bezsilności, gdy pan Jeon przyglądał się z uwagą chłopakowi.
— I dla ciebie będzie lepiej, jeśli nigdy sobie ciebie nie przypomni — odparł z pewnością w głosie. — Bo jeśli się tak stanie, to nie będzie drugiej szansy — zaśmiał się, a jasnowłosy zwiększył nacisk na urządzeniu, gdy wiedział, że mężczyzna nie blefuje i naprawdę będzie w stanie skrzywdzić Jungkooka. — Nie zbliżaj się do niego i zrób coś, żeby naprawić swoje błędy, które dziś popełniłeś, szmacąc się z nim!
— Niby dlaczego miałbym to naprawić?!
— Jeśli zależy ci na jego życiu czy twoich rodziców, to zrobisz wszystko, żeby go od siebie odepchnąć — oznajmił, zaskakując Taehyunga swoimi słowami.
— C-Co ty powiedzi...
— Liczę na twoją poprawę, zanim jutro wrócicie — rzekł, po czym się rozłączył. Taehyung spojrzał bezradnie na wyświetlacz telefonu, gdy nie mógł tego zrozumieć. Co właściwie mieli z tym wspólnego jego rodzice? Czy im też coś zrobił?
— Gdzie oni są?! — krzyknął, rzucając się na pana Jeona, który chwycił za jego nadgarstki, gdy chłopak stracił całkiem swój spokój.
— O co ty pytasz?
— Gdzie są moi rodzicie i co twój popieprzony brat im zrobił?! — wykrzyczał, tracąc zdrowy rozsądek, gdy panika przyjęła nad nim kontrolę. — Mów! — wyrwał swe dłonie, uderzając starszego. Mężczyzna nie mając wyjścia, odepchnął chłopaka, sięgając szybko po torbę, w której Youngjoon zostawił mu środek, gdyby doszło do takiej sytuacji. Pośpiesznie wyciągnął przekrycie strzykawki, gdy Taehyung nie chciał mu odpuścić. — Lepiej zacznij mówić! — krzyknął, a mężczyzna zwrócił się w jego stronę, gdzie pchnął młodszego na łóżko, wchodząc na niego, aby powstrzymać go przed ucieczką. — Co ty robisz?! — zapytał niespokojnie Taehyung, gdy ujrzał w jego dłoni strzykawkę.
— Youngjoon mówił, że jak będziesz się rzucał i opierał, mam cię tym uciszyć — odpowiedział, a Taehyung pokręcił sprzeciwie głową.
— Złaź ze mnie! — krzyknął, próbując się wydostać spod jego ciała. Otworzył szerzej oczy i wstrzymał oddech, gdy poczuł wbitą igłę na swoim ramieniu. Oddychał niespokojnie, patrząc na mężczyznę, który po wciśnięciu środka, wyciągnął igłę i spojrzał na chłopaka, który po spożyciu czuł się cały odrętwiały. — C-Co ty mi podałeś? — zapytał słabo.
— Coś, co cię na trochę uspokoi. Nie będziesz przeszkadzał i mącił, a się wyciszysz — powiedział, gdzie zaraz zszedł z Taehyunga, który nie miał siły, aby móc, chociaż poruszyć ręką. Ten paraliż sprawiał, że chciało mu się krzyczeć, jednak nie był w stanie tego zrobić. Jedynie pojedyncze łzy opuszczały jego oczy, gdy nie był w stanie przejąć kontroli nad swoim ciałem. — Trzeba było słuchać tego, co się do ciebie mówi, a nie spotykać się po kryjomu z moim synem. Lepiej nie prowokuj mojego brata to, co czujesz teraz jedynie ostrzeżeniem. Kolejny błąd, a będzie to cię kosztowało znacznie więcej bólu..
~
Jimin spakował swoje rzeczy do samochodu, który ma zabrać go do stolicy. Hoseok pomagał mu w chowaniu do bagażnika toreb, czując się smutnym przez to, że Jimin ich opuszcza.
— Może lepiej przemyśl to raz jeszcze, Jimin — zasugerował Hoseok, patrząc ze smutkiem na Jimina, który spojrzał na niego.
— Przemyślałem to i nie chce tutaj zostawać. Nie zamierzam udawać przez cały pobyt rodziców Yoongiego, że nic nas nie łączy. To dla mnie za wiele. Nie wiem skąd Taehyung czerpie siłę, aby znosić te wszystkie kłamstwa, które zrodziły się przez Seunlee i ojca Jungkooka, ale ja nie mam takiej siły, żeby na to pozwolić. Jungkook nie pamięta go, a Yoongi jest całkowicie świadomy i wie, że robi źle — powiedział z powagą w głosie.
— Wiem.. — szepnął. — Może ten wyjazd dobrze ci zrobi i postawi do pionu Yoongiego — rzekł, patrząc z uwagą na blondyna.
— Sam nie wiem, czy go postawi, czy też nie. Nie dbam już o to. Za dużo nerwów mnie to kosztuje. Znoszenie jego byłej nie jest dla mnie dobre, a tym bardziej jego rodziców, którzy mają paskudne charaktery — rzekł ze spokojem w głosie.
— Coś w tym jest. Nie pożegnasz się z Yoongim? — zapytał niepewnie.
— Nie zamierzam. Jestem na niego wściekły i boję się, że jeszcze przekona mnie do tej głupiej gry — odpowiedział szczerze, wiedząc dobrze, że chłopak mógłby go z łatwością przekonać do udawania przed jego rodzicami. Nie zamierzał przez prawie dwa miesiące znosić udawania, aby potem w nocy płakać ze zdenerwowania albo znosić jakiś upokorzeń ze strony jego rodziców. — Będę już jechał. Rozmawiałem z Tae i nie będzie mi miał tego za złe — powiedział spokojnie, gdzie skierował swe oczy w stronę idącego do nich Namjoona.
— Postanowiłeś jednak wyjechać? — zapytał zasmucony tym faktem, a Jimin przytaknął w potwierdzeniu głową. — Nie dziwę ci się. Mój kuzyn zachował się jak tchórz, ale nie zapominaj, że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy. Yoongi zrozumie swój błąd i będzie żałował — rzekł, patrząc w oczy zasmuconego Jimina, którego postanowił przytulić na pożegnanie. — Dzwoń do nas i uważaj na siebie.
— Będę — uśmiechnął się ciepło, odsuwając od Namjoona. — Wy uważajcie na Taehyunga. Nie pozwólcie, żeby go skrzywdzono, czy Jungkooka — powiedział, patrząc na dwójkę z uwagą.
— Oczywiście — przytaknął głową Hoseok, który starał się nie rozpłakać z powodu wyjazdu Jimina. Mimo wszystko będzie mu brakowało osoby do plotkowania... kurom zresztą również. Gdy Jimin wsiadł do samochodu, pomachał dwójce na pożegnanie, a kiedy samochód odjechał, Joon i Hoseok wciąż patrzyli w stronę bramy. — Smutno tu będzie bez niego — szepnął zasmucony.
— I to jak — przytaknął głową Joon, a do nich podszedł Yoongi, który rozejrzał się w poszukiwaniu samochodu.
— Jimin już wyjechał? — zapytał, a dwójka spojrzała na niego.
— Tak i nie chciał się z tobą żegnać. Jak mogłeś mu w ogóle kazać udawać, że nie jest twoim mężem?! — zapytał pretensjonalnie Hoseok.
— Każdy na jego miejscu, by się spakował i wyjechał. Rozumiem, że wujkowie są okropni i nie daliby wam spokoju, ale czy nie ważniejszy jest dla ciebie Jimin? — zapytał z bezsilnością Namjoon. Yoongi odwrócił nerwowo wzrok, wiedząc dobrze, że Namjoon i Hoseok mają rację.
— Wiem, spieprzyłem to — przyznał szczerze. — Nie wiedziałem, że on wyjedzie przez to... Zraniłem jego uczucia i chciałem, żeby udawał, że nic nas nie łączy, a teraz będę bez niego — rzekł poddenerwowany, chwytając się za głowę. — Możecie mnie obrażać, ale nie wiem, co mam zrobić z moimi rodzicami. Nie wiem! — podniósł w bezsilności głos, po czym odszedł w stronę domu, nie mogąc uwierzyć, że Jimin przez niego odszedł.
— Chyba nie spodziewał się, że Jimin postanowi wyjechać — szepnął Hoseok.
— On zawsze późno zdaje sobie sprawę z tego, co robi źle i potem żałuje. To cały Yoongi — wywrócił oczami Joon.
~
Nazajutrz Jungkook wraz z Seunlee udali się na śniadanie, gdzie przy stole spotkali pana Jeona, który ich przywitał. Dwójka zasiadła do stołu, gdzie Jungkook patrzył z namysłem na puste krzesło.
— Gdzie jest Taehyung? — zapytał, zwracając uwagę dwójki, która na niego spojrzała.
— Taehyung źle się czuł i pozostał w pokoju — odpowiedział mężczyzna, zaskakując Jungkooka, który zmartwił się o młodszego.
— To coś poważnego? — zapytał zaniepokojony.
— A co ty się tak nim przejmujesz? — zapytała poddenerwowana dziewczyna, która i tak czuła się zdenerwowana przez noce spotkanie dwójki w oddzielnym pokoju.
— Po prostu się martwię — odpowiedział dziewczynie.
— Nie musisz się o niego martwić, Jungkook. Taehyung do naszego wyjazdu raczej przeleży większość czasu, żeby dobrze wypocząć, a ty i Seunlee wyjdzie na miasto, żeby jeszcze skorzystać z dzisiejszego dnia — zachęcił go do wyjścia z narzeczoną. Seunlee uśmiechnęła się zadowolona, słysząc słowa pana Jeona, gdy Jungkook nie wyglądał na zadowolonego.
— Nie chce nigdzie wychodzić — rzekł, odwracając nerwowo głowę w bok.
— Ale wyjdziesz — rzekł ostro mężczyzna. Jungkook westchnął głęboko, gdzie zerknął na zadowoloną dziewczynę, widząc, że wyjście jest jej na rękę. Nie miał wyjścia, jak po śniadaniu udać się z Seunlee na plażę, gdzie mogli pobyć sami.
Szedł z dziewczyną wzdłuż plaży, gdy ona trzymała go za dłoń. Posiadał w swojej głowie mnóstwo pytań, a przede wszystkim nie potrafił przestań myśleć o Taehyungu, który podobno źle się czuł.
— Kochanie, jesteś strasznie milczący, o czym ty tak myślisz? — zapytała Seunlee, spoglądając na niego.
— Własnych myśli już nie mogę mieć? Czy je też musisz znać? — zapytał, nieco poddenerwowany. Czuł się osaczony przez Seunlee, która chciała pilnować go na każdym kroku. Nienawidził czuć się osaczony, a dziewczyna nie dawała mu spokoju.
— Nie musisz się zaraz denerwować. Jestem twoją narzeczoną i powinieneś mnie szanować — rzekła z powagą w głosie.
— To ty też mnie szanuj i moją prywatność — odrzekł zdenerwowany, puszczając dłoń dziewczyny, która patrzyła na niego z niedowierzaniem w oczach.
— O co ci teraz chodzi?!
— O to, że mnie osaczasz. Duszę się przez ciebie — odpowiedział ostro, gdy nie potrafił dłużej tego w sobie trzymać. — Wiem, że przed wypadkiem byliśmy zaręczeni i mieliśmy wziąć ślub, ale ja nie mogę...
— Nawet nie próbuj! — podnosiła ostro głos, nie chcąc pozwolić mu skończyć. — Weźmiemy ślub i mnie nie zostawisz — dodała zdenerwowana, gdy Jungkook patrzył na nią z zaskoczeniem. Ten jad, który bił od dziewczyny, przyprawiał o gęsią skórkę, jednak postanowił bardziej jej nie denerwować, nawet jeśli pragnął wszystko między nimi wyjaśnić.
Gdy wrócili do hotelu Seunlee zatrzymała się w holu, a Jungkook spojrzał na nią, widząc, że dziewczyna ma mu coś do powiedzenia. — Jestem umówiona na masaż, więc idź prosto do pokoju i nie zbaczaj lepiej z drogi — rzekła, patrząc na niego z uwagą.
— Oczywiście — wysilił się na uśmiech, a dziewczyna odeszła w swoją stronę. Jungkook westchnął głęboko, czując się jak w jakimś wojsku. Postanowił udać się do piwnicy lokalu, w którym znajdywał się bar i kasyno. Rozejrzał się po wnętrzu lokalu, mogąc dostrzec siedzącego ojca w towarzystwie kobiet, które go zabawiały. Uśmiechnął się lekko, widząc, że ma dobrą okazję, aby móc zobaczyć się z Taehyungiem.
Siedzący w pokoju Taehyung wyglądał bardzo blado, gdy posiadał pod oczami widoczne sińce. Skóra piekła go mocno od płaczu, gdy czuł się wykończony wszystkim. Wstał osłabiony z łóżka, gdzie skierował się w stronę łazienki. Jego kroki były wolne, gdyż ciało wciąż źle reagowało po zażytym środku, który podał mu pan Jeon.
Zatrzymał się przed umywalką, unosząc swe oczy na odbicie. Widok własnej twarzy wcale go nie wystraszył, choć dawno tak źle nie wyglądał, to nie potrafił powstrzymać łez, które zaczęły opuszczać jego oczy, kiedy przez jego myśli przeszedł los jego rodziców.
— Mamo, tato... Boże, co ja mam zrobić?! — zapytał bezsilnie, trzęsąc się z emocji i strachu, gdy czuł, że brakuje mu sił do walki z potworem jego przeszłości.
Cały drąż i płacząc, spojrzał na półkę, na której stały różne rzeczy. Grzebienie, szczotki czy nożyczki. Swą drżącą dłonią chwycił za nożyczki, które przyłożył do swoich jasnych kosmyków włosów, gdy pragnął, aby koszmar dobiegł końca.
Pokusa — jest zła. Pokusa — jest grzechem. Pokusa — jest grzech w pięknym kwiecie.
Co, jeśli piękny kwiat w końcu zwiędnie? Czy wtedy wszystko się ułoży?
Drżąc, ujął kosmyk włosów, który ściął, a obcięte kosmyki wleciały do zlewu. Dlaczego to, co robił mu pomagało, kiedy robił to w bezsilności?
Wchodzący do pokoju Jungkook, widząc puste łóżko, słysząc szloch, niepewnie udał się do łazienki, gdzie zaskoczył się widząc Taehyunga z nożyczkami w dłoni, kiedy próbuje obciąć kolejny kosmyk włosów. Jungkook szybko podszedł do niego, gdzie zabrał z jego dłoni nożyczki, chcąc powstrzymać go przed takim sposobem na krzywdzenie samego siebie.
— Taehyung, co ty robisz? — zapytał, patrząc ze zmartwieniem na roztrzęsionego chłopaka, który słysząc jego pytanie, schował swoją twarz w dłoniach, płacząc w bezsilności. Jungkook odłożył nożyczki, gdzie nie mogąc patrzeć na cierpienie młodszego, mocno go przytulił. — Co się dzieje, Taehyung? Dlaczego płaczesz? — zapytał, zamykając roztrzęsionego chłopaka w swoich objęciach.
— N-Nie mam już siły — zapłakał bezradnie.
— Do czego nie masz siły? — zapytał, nie mogąc go zrozumieć.
— Do tego wszystkiego... Ty nic nie zrozumiesz, bo nie pamiętasz, ale... j-ja nie mam już sił — powiedział zapłakany, gdy było mu zbyt trudno udźwignąć ten cały ciężar, który nie zamierza go opuścić. Jungkook patrzył na chłopaka, czując się bezradnie przez to, że nie może tego zrozumieć. Zamknął szczelnie swe powieki, otulając mocniej młodszego.
— Wiem, że nie mogę tego zrozumieć, bo nie pamiętam, ale powiedz mi, co się dzieje — powiedział zmartwiony. — Zrobię wszystko, żebyś nie musiał być sam, tylko powiedz — dodał, chcąc pomóc zdjąć z młodszego cały ten ciężar. Taehyung uniósł swą głowę, by spojrzeć zapłakanymi oczami w ciemne tęczówki Jungkooka, którego nie chciał krzywdzić.
— Nic ci nie powiem — rzekł zdecydowany, po czym odsunął się od zaskoczonego Jungkooka.
— Jak mogę c pomóc, skoro nie chcesz mojej pomocy? — zapytał, patrząc na niego bezradnie. — Boli mnie to, że nie mogę nic zrobić. Gdybym chociaż coś wiedział... Wystarczy, że powiesz mi, o co chodzi — rzekł z desperacją, a Taehyung pokręcił głową, odwracając się do niego plecami.
— Nie potrzebuję twojej pomocy.. Nikt mi nie pomoże, a tym bardziej ty — powiedział z chłodem, a Jungkook zacisnął w bezradności swe dłonie. — Lepiej stąd wyjdź i idź do swojej narzeczonej. Chcę być sam — dodał. Jeon pokręcił nerwowo głowę, nie mogąc go opuścić po tym, czego był świadkiem.
— Nie zostawię cię samego — powiedział.
— Nie potrzebuję cię, idź! — podniósł bezsilnie głos.
— Jesteś dla mnie ważniejszy od Seunlee, nie kocham jej i chcę być przy tobie — wyznał, nie chcąc, aby Taehyung go odtrącał. Taehyung zacisnął swe wargi, gdy walczył z silnym uściskiem w gardle, który blokował go przed wypowiedzeniem kolejnych słów.
— A ja chcę, żebyś był przy mnie. Zabawiliśmy się i było miło, n-nie zaprzeczę... Jednak czas się obudzić, ty masz narzeczoną, a ja mam męża i to twojego ojca. Może nie kochamy się, jak prawdziwe małżeństwo, ale p-przynajmniej mam dobrobyt i niczego mi nie brakuje — rzekł, starając się zapanować nad swoim głosem, gdy Jungkook nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.
— Nie wierzę ci.. — pokręcił głowę.
— Nie obchodzi mnie to, w co wierzyć, a w co nie. Jedno jest pewne... Nie chcę mieć cię blisko siebie. Twoje i moje pragnienie zostało zaspokojone, więc daj mi spokój — powiedział z chłodem, chcąc, aby Jungkook bardziej mu tego nie utrudniał.
Ciemnowłosy patrzył ze łzami w oczach na chłopaka, którego słowa bolały, a w które nie mógł w żaden sposób uwierzyć.
— Skoro tego chcesz. Mamy zapomnieć o tym, co nas połączyło? — zapytał.
— T-Tak — odpowiedział.
— Niech tak będzie. Wrócę do mojej narzeczonej, skoro mnie do niej odsyłasz — rzekł, po czym odszedł, opuszczając łazienkę. Taehyung odwrócił się zasmucony, gdy z bólem musiał zrezygnować z tego, co udało się ponownie zyskać. Upadł na kolana, mając ochotę krzyczeć, chcąc dzięki temu poczuć się lepiej, jednak wiedział, że to i tak nic by nie dało. Dla Jungkooka, dla rodziców musiał zrezygnować z własnych pragnień.
Jungkook opuszczając pokój, nie potrafił ukryć swego zdenerwowania. Słowa Taehyunga były raniące, jednak nie mógł go do niczego zmusić.
— I tak nie wierzę, że mnie nie chcesz... Nie zrezygnuję z ciebie, Taehyung. Nigdy..
~
Pobyt na Florydzie minął bardzo szybko, a sama podróż minęła w ciszy między całą czwórkom. Jungkook siedząc całą podróż przy Seunlee czuł się sfrustrowany, że Taehyung odepchnął go od siebie i próbuje go unikać.
Gdy wylądowali w Seulu, samochód zabrał ich do miasteczka. Taehyung siedząc na przodzie pojazdu, patrzył w boczną szybę, starając się znieść tę ciszę. Mijając w drodze dom jego rodziców, zacisnął niespokojnie swe dłonie, martwiąc się o Minseo i Changsoo. Jungkook dostrzegając niespokojny ruch dłoni Taehyunga, spojrzał w stronę, gdzie utkwione oczy miał młodszy. Bardzo zdziwił go widok domu rodziców Dohana, przez co nie potrafił zrozumieć zdenerwowania młodszego.
— Właściwie miałeś jakiś kontakt z państwem Kim, tato? — zapytał nagle, zaskakując siedzącą obok Seunlee. Pan Jeon zmieszany jego pytaniem zmrużył oczy, gdy starał się skupić na drodze.
— Państwem Kim? — zapytał zmieszany, a Taehyung oderwał oczy z bocznej szyby, by skierować oczy na mężczyznę. — Nie wiem, o kim ty mówisz — rzekł, a Jungkook patrzył nieufnie na ojca, którego odpowiedź naprawdę go zaniepokoiła.
— Nie denerwuj twojego ojca głupimi pytaniami, Jungkook. Niech będzie skupiony na drodze, a nie na tych ludziach — powiedziała Seunlee.
— Nie rozumiem. Zadałem proste pytanie — spojrzał na dziewczynę, nie rozumiejąc, dlaczego od razu panuje takie zdenerwowanie. Jednak bardzo zdziwiła go reakcja ojca, który wyglądał, jakby nie wiedział, kim właściwie jest państwo Kim.
Gdy dojechali na miejsce, pan Jeon zaparkował samochód, z którego wszyscy wysiedli. Taehyung zerknął w stronę Jungkooka, którego pytanie w samochodzie utwierdziło go w pewnym przekonaniu. Odszedł bez słowa w stronę domu, chcąc jak zobaczyć się z Hoseokiem i dowiedzieć się, co z Jiminem. Zatrzymał się przed drzwiami, gdy razem z Yoongim wpadli na siebie.
— Wychodzisz gdzieś? — zapytał Taehyung.
— Tak — przytaknął głową, patrząc w stronę samochodu, przy którym stała pozostała trójka. — Fajnie, że wróciliście. W domu są moi rodzice, więc uważaj na nich — ostrzegł go. Taehyung widział, że Yoongi jest naprawdę poddenerwowany, przez chwycił za jego dłoń, gdy chciał już odejść.
— Co się stało, że Jimin wyjechał? — zapytał wprost.
— Nie mam za bardzo czasu, aby ci to wyjaśnić. Hoseok i Namjoon na pewno ci wszystko powiedzą, teraz chcę naprawić to, co spieprzyłem. Jadę do stolicy — oznajmił Kimowi, który zmrużył swe oczy, widząc, że Yoongi naprawdę jest zdeterminowany, aby naprawić sytuację.
— W takim razie, napraw to — rzekł spokojnie, po czym puścił jego dłoń, udając się zaraz do domu.
Yoongi podszedł w stronę zapakowanych samochodów, gdzie minął idącą Seunlee wraz z wujem, który był utrapieniem, od kiedy się pojawił. Podszedł do samochodu, gdzie widzący go Jungkook, podszedł do niego.
— Jedziesz po Jimina? — zapytał.
— Tak — przytaknął głową, a Jeon patrzył z uwagą w jego oczy. — Wszystko spieprzyłem i pewnie, gdybyś nie stracił pamięci, powiedziałbyś "A nie mówiłem" — zacytował, gdy był zdenerwowany odejściem Jimina. — Jednak jestem głupim tchórzem i teraz muszę to naprawić. — powiedział, otwierając drzwi od pojazdu. Jungkook chwycił za jego ramię, chcąc go zatrzymać przed odjazdem.
— Yoongi, trzymam za ciebie kciuki.. Jednak zanim pojedziesz, muszę coś wiedzieć — rzekł, patrząc z desperacją w oczy kuzyna, który zmrużył swe oczy, widząc determinację Jungkooka.
— O co chodzi? — zapytał.
— O czym ja zapomniałem? Albo nie... Z czym albo z kim ma problemy Taehyung? — zapytał wprost, nieco zaskakując Yoongiego tym pytaniem. — Na pewno z moim ojcem, ale czuję, że jest w tym coś jeszcze głębszego. Muszę to wiedzieć, żeby mu jakoś pomóc — wytłumaczył.
— Przerąbane jest to, że nie za bardzo pamiętasz, ale powiem ci, że dobrze czujesz — powiedział wprost, intrygując Jungkooka. — Wszyscy mnie zajebią, jeśli powiem ci coś, czego sam sobie nie przypomnisz — westchnął głęboko, przysuwając palce do podbródka.
— Yoongi, jestem zdesperowany..
— Wiem, wiem — uśmiechnął się lekko. — Czuję, że powoli do siebie wracasz. Nie wiem, kiedy wrócę i czy uda mi się sprowadzić Jimina, dlatego cię pokieruję — powiedział z powagą w głosie, obawiając się, że w stolicy może nie być lekko. Jungkook patrzył na niego wyczekująco, pragnąc się czegoś dowiedzieć. — Kiedy przyjedzie pewien mężczyzna, wysłuchaj tego, co ma do powiedzenia i w razie czego daj mi znać. Nie próbuj działać na własną rękę, okej? — zapytał, patrząc z uwagą w oczy Jeona.
— Co to za mężczyzna? — zapytał zmieszany.
— Ktoś, kto jest moim informatorem — odpowiedział szczerze. — Zanim uległeś wypadkowi, razem czegoś ważnego szukaliśmy — oznajmił.
— My? — zapytał zdziwiony, a Yoongi przytaknął głową.
— Jeśli chcesz sobie coś przypomnieć i chcesz pomóc Taehyungowi, zacznij od Dohana.
— D-Dohana?
~
Sytuacja zaczyna się powoli rozkręcać ^^
Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Widzimy się już we wtorek :D
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top