ღNie pamiętamღ

~Witam ^^/

Odpowiedź padająca z ust Jungkooka była ciosem dla Taehyunga, który nie mógł uwierzyć w to, że Jungkook go nie pamięta. Po zażytym środku na uspokojenie ciemnowłosy wyglądał na znacznie spokojniejszego, jednak mimo wszystko można było ujrzeć w jego oczach zgubienie, jakby nie rozumiał, co się dzieje i dlaczego znalazł się w tym miejscu. Mimo wszystko to zachowanie było jak najbardziej zrozumiałe, lecz fakt, że nie pamięta blondyna, powodował niepokój w lekarzu oraz Namjoonie, który nie mógł rozpoznać  w Jeonie swojego kuzyna.

— Dlaczego on się tak zachowuje? — zapytał niespokojnie Namjoon, który patrzył na lekarza.

— Prosiłbym was o opuszczenie sali. Chcę sam zbadać pacjenta — rzekł, patrząc na Joona i odębiałego Taehyunga.

— No dobrze — westchnął, po czym spojrzał na blondyna. — Chodźmy, Tae — rzekł w jego stronę, gdy Kim patrzył wciąż w oczy Jungkooka, które nie były przepełnione dawnym blaskiem i w żaden sposób nie okazywały mu tego samego spojrzenia z uczuciem. Namjoon widząc blokadę chłopaka, podszedł do niego, gdzie chwycił za jego dłoń i poprowadził go w stronę wyjścia z sali, przed którą czekał Hoseok.

— I co? Jak się on czuje? — zapytał rudowłosy, który od razu wstał, widząc dwójkę, jednak ich zbite miny nie świadczyły o niczym dobrym.

— Obudził się, ale wpadł w jakiś szał — odpowiedział mu Namjoon. — Może to jakiś szok, ale nie rozpoznawał Taehyunga — wyjaśnił, zaskakując Hoseoka, który spojrzał na zasmuconego Taehyunga.

— Tae..

— Jest okej — przerwał mu, nie chcąc już słyszeć żadnych pocieszających słów. — Jungkook potraktował mnie jak wroga... Nie poznawał mnie i był gotowy się bronić, a przecież nic mu nie zrobiłem, nie rozumiem, co się dzieje — powiedział zasmucony tym faktem.

— Może to przez szok — zasugerował Hoseok.

— Możliwe. Zobaczymy, co powie lekarz — westchnął Joon. — Ale Taehyung ma rację, potraktował go jak wroga. Tak, jak...

— Na początku? — wtrącił się Tae, a Joon niechętnie na to przytaknął.

— Dobra nie róbcie z igły widły. Jungkook dopiero się wybudził, więc może nie być sobą. Z pewnością niedługo się uspokoi i będzie dobrze — rzekł Hoseok, który chciał przekonać, co do swoich słów dwójkę.

— Obyś miał rację — westchnął cicho Taehyung, który w całej bezsilności usiadł na krześle przed salą. — Widzę, że sytuacja w ogóle nie chce się poprawić, a się pogarsza. Nie wytrzymam tego dłużej — szepnął, patrząc z zasmuceniem przed siebie.

— Chciałbym cię zapewnić, że będzie, ale nie mogę — rzekł szczerze Namjoon. 

— Weź, mu tak nie mów — skarcił go Hoseok.

— Nie widziałeś Jungkooka i nie wiesz, jak to wyglądało w naszych oczach — wyjaśnił mu, a Taehyung zamknął z ciężkością powieki, nie chcąc słuchać ich wymiany zdań, gdy nie potrafią się w tej kwestii dogadać. Słysząc otwieranie drzwi od sali szpitalnej, spojrzeli w ich stronę, gdzie przed nimi ukazał się lekarz, który nie posiadał zbyt zadowolonej miny.

— Co z nim, doktorze? — zapytał Taehyung, który wstał, podchodząc do niego. — Dlaczego się tak zachował? — dopytywał, chcąc znać odpowiedź.

— Nie jest za dobrze. Jego zachowanie oczywiście jest zrozumiałe, wybudził się i dostał szoku — odpowiedział. — Jednak to jedynie jest spowodowane spowolnieniem mózgu. Myśleliśmy, że obejdzie się to bez komplikacji, jednak przy takim urazie jest duże ryzyko utraty pamięci, a tym bardziej przy nagłej zapaści — wyjaśnił, a Taehyung cały pobladł przez jego słowa. — Pan Jeon miał dużo szczęścia, bo mógł tego nie przeżyć, ale na chwilę obecną ma luki w pamięci. Obudził się i zobaczył kogoś obecnego, dlatego też zareagował w sposób obronny — dodał, a jasnowłosy pokręcił słabo głową, gdzie łzy zaczęły opuszczać jego oczy w bezsilności. Nie mogąc zaakceptować tej wiadomości, wtulił się w starszego brata, który objął go, chcąc w ten sposób jakoś go wesprzeć.

— Jak poważna jest jego utrata pamięci? — zapytał Namjoon.

— Tego jeszcze nie potrafię określić. Prosiłbym państwa o przyjechanie jutro, aby dać mu czas na przystosowanie się do otoczenia. Wtedy będziemy mogli sprawdzić dzięki waszej wiedzy, jak poważny jest jego stan pamięci — odpowiedział ze spokojem w głosie.

— A-Ale czy on sobie w końcu przypomni wszystko? — zapytał z drżeniem w głosie Taehyung, który spojrzał swymi zapłakanymi oczami na mężczyznę.

— Nie jestem w stanie teraz na to odpowiedzieć. Czasem ludzie z amnezją sobie przypominają wszystko z upływem czasu, a czasem w ogóle tej pamięci nie odzyskują, jednak trzeba być dobrej myśli i pomóc mu przypomnieć sobie wszystko — wyjaśnił, a jasnowłosy pokręcił w załamaniu głową, bojąc się o najgorsze. — Proszę już wrócić do domów i przyjechać jutro — rzekł, patrząc na podłamaną trójkę.

— Dobrze — przytaknął w zrozumieniu głową Joon, a lekarz odszedł od nich.

— To jest jakiś koszmar — zapłakał Taehyung, który odsunął się od Hoseoka, chwytając w załamaniu za włosy. — On mnie nie pamięta i może sobie nigdy nie przypomnieć, Boże dlaczego?!

— Uspokój się, Tae. Zrobimy wszystko, żeby pamięć mu wróciła. Pierw trzeba dowiedzieć się, co on właściwie pamięta — rzekł Joon, który podszedł do roztrzęsionego chłopaka. — Nie załamuj się. Pamiętaj, że masz całe nasze wsparcie i wszyscy chcemy pomóc ci i Jungkookowi — dodał, chcąc go uspokoić.

— Boję się, Namjoonie — wyznał szczerze.

— Wiem, ale jesteśmy przy tobie. Wróćmy do domu, żeby jutro wrócić tu silniejszymi, okej? — zapytał, patrząc z troską w jego zapłakane oczy.

— Okej...

~Flashback

— Dlaczego jesteś taki dla mojej matki?! — zapytała ze zdenerwowaniem w oczach.

— Jaki? Jestem dla niej taki jak ty i ona jesteście dla Taehyunga — odpowiedział dziewczynie, na którą patrzył z rozczarowaniem.

— Straciłam dziecko przez tego śmiecia, a ty przychodzisz go tutaj bronić?! — krzyknęła zdenerwowana.

— Nie, nie po to tutaj przyszedłem — odpowiedział jej. — Przyszedłem tutaj tylko po to, aby postawić jedną sprawę bardzo jasno — rzekł ze spokojem, by chwycić za krzesło, które sobie przesunął i usiadł na nim, mając dobry widok na dziewczynę, patrzącą na niego ze zmieszaniem.

— Jaką sprawę? — zapytała.

— Z naszym rozwodem — odpowiedział, a dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem.

— Jestem chora i chcesz mnie zostawić dla tego śmiecia w takiej chwili?! — zapytała ze zdenerwowaniem w głosie.

— Nie zostawiłbym cię, ale po tym, co zrobiłaś Taehyungowi nie mogę dłużej znieść twojego widoku — powiedział, pokręcając głową, czując się rozczarowanym dziewczyną. — Zawsze myślałem, że jesteś normalną dziewczyną, a ty chciałaś go zabić, będąc zdrowa i udawałaś przede mną pokrzywdzoną i wystraszoną — spojrzał w jej oczy.

— To nie prawda! Jestem niewinna, Jungkook. Ja cię kocham i robiłam to wszystko dla ciebie — powiedziała.

— Dla mnie chciałaś go zabić?! Czy ty siebie słyszysz?! — wykrzyczał, nie mogąc znieść jej tłumaczeń.

— Tak, wiem, że to było złe, ale on mi potem ciebie odebrał, jak mogłam na to patrzeć? Musiałam coś zrobić, żeby cię zatrzymać — zapłakała.

— Wiem, że nie zachowałem się wobec ciebie w porządku i jest mi z tego powodu przykro, ale jak już wcześniej ci mówiłem, nie kocham cię — powiedział szczerze.

— Bo kochasz tego śmiecia?! — zapytała, podnosząc głos.

— Tak, kocham go i to się nie zmieni — odpowiedział jej. — Po tym wszystkim, co zrobiłaś, nie mogę na ciebie patrzeć, Seunlee. Nawet jako przyjaciółka mnie zawiodłaś, nic nie tłumaczy tego, co zrobiłaś. Zakpiłaś ze mnie i moich kuzynów, dlatego nie chce więcej mieć z tobą nic wspólnego — powiedział, wstając z krzesła, a dziewczyna pokręciła bezradnie głową, widząc, że Jungkook zamierza wyjść, wstała z łóżka, gdzie zatrzymała go, przytulając się do jego pleców.

— Nie możesz mnie zostawić, wybacz mi Jungkook. Ja się poprawię, ale nie zostawiaj mnie samej, chorej na raka — powiedziała zapłakana, a Jungkook spiął się, słysząc słowa dziewczyny i czując jej ręce oplątane wokół jego talii.

— Nie potrafię — szepnął z ciężkością na sercu, czując się źle z tym, co robi, jednak nie mógł inaczej. — Zobaczmy się w sądzie bądź wdzięczna, że nie weźmiesz odpowiedzialności za to, do czego się poczyniłaś — powiedział, chwytając za jej dłonie, które odsunął od siebie, po czym opuścił salę szpitalną, gdzie zamknął za sobą drzwi, a dziewczyna patrzyła z nienawiścią w ich stronę.

— Zapłacisz mi za to... przysięgam, że będziesz żałował swojego wyboru, Jungkook!

Seunlee patrzyła bezemocjonalnie na pogrążonego w śpiączce Jungkooka, który oddychał przy pomocy maski tlenowej, a ten widok sprawiał, że czuła się zadowolona.
— Widzisz, do czego cię doprowadziło kochanie tego śmiecia, zamiast mnie? — zapytała, patrząc nienawistnie na chłopaka, gdzie chwyciła za poduszkę, którą trzymała nad twarzą Jeona. — Powinnam cię udusić, kiedy nie jesteś w stanie się bronić za to, jak mnie zostawiłeś dla tego skurwysyna — warknęła, a jej dłoń trzymająca poduszkę drżała. — Jednak zbyt bardzo cię kocham i jestem w stanie cię naprawić, Jungkook. Wybaczę ci tę zdradę — powiedziała, odkładając poduszkę, gdzie jej dłoń umiejscowiła się na policzku bruneta.

— Szaleję przez ciebie, zbyt długo każesz mi czekać — rzekła, patrząc z szaleństwem w oczach na ukochanego. — Z pewnością lepsza byłaby dla ciebie śmierć, ale nie mogę ci pozwolić odejść, tylko ja muszę być dla ciebie najważniejsza — dodała, zasiadając na krześle, a słysząc otwieranie drzwi, spojrzała w ich stronę, gdzie ujrzała zdenerwowanego Taehyunga.

— Odejdź od niego! — podniósł głos, patrząc na nią jak na intruza.

Seunlee siedziała przy kawie, patrząc z zadowoleniem na widok pięknego terenu.
— Zemsta najlepiej smakuje, gdy jest powolna i bolesna, Kim Taehyung — uśmiechnęła się, upijając w zadowoleniu kawy. — Nigdy nie zapomnę ci Jungkook tamtych słów..

~

 Droga do miasteczka przebiegła dla Taehyunga jakoś szybko, jednak nie potrafił przejść przez kolejne nieszczęście z uniesioną głową, gdy teraz było to znacznie gorsze. Wciąż w myślach posiadał wyraz twarzy Jungkooka i jego wrogość, przez co bolało go serce.
— Zawieź mnie do domu rodziców — powiedział nagle do Hoseoka, który spojrzał na niego niepewnie.

— Chcesz tam zostać? — zapytał zmieszany.

— Tak, chce tam zostać — odpowiedział z przekonaniem. — Sam. Nie musisz ze mną zostawać. Przyjedź tylko po mnie rano — rzekł, patrząc w przednią szybę bezemocjonalnie, a rudowłosy westchnął głęboko.

— No jak chcesz, ale wiedz, że wolałbym cię nie zostawiać teraz samego. Mam nadzieję, że żadne głupstwa nie chodzą ci po głowie — rzekł, spoglądając na młodszego.

— Nie martw się. Chcę po prostu pobyć sam, że się uspokoić i pomyśleć — uspokoił go, a Hoseok przytaknął w zrozumieniu głową, musząc zgodzić się z jego wolą. Gdy podjeżdżają przed dom Taehyung może dostrzec stojący pojazd, którego za nic nie jest w stanie rozpoznać. — Ktoś przyjechał? — zapytał rudowłosy.

— Na to wygląda. Ciekawe kto.. — szepnął zmieszany, gdzie odpiął pas i opuścił pojazd wraz z Hoseokiem. Obydwoje podeszli w stronę wejścia, gdzie zaskoczyli się widokiem dwóch znajomych dziewczyn. — Jiran i Raeji? — zapytał Taehyung, który słyszał od Yoongiego, że to dziewczyny pomogły Jungkookowi, jednak nie miał jeszcze okazji ich spotkać.

— Taehyung-oppa! — ucieszyła się dziewczyna, która podbiegła do niego, wtulając się w chłopaka. — Tak się cieszę, że jednak udało nam się ciebie spotkać — powiedziała z radością.

— Też mnie to cieszy — uśmiechnął się ciepło.

— No proszę, nasze bohaterki w końcu się pokazały — rzekł z radością Hoseok.

— Czas najwyższy — rzekła Raeji.

— Wejdź do środka — rzekł Taehyung, chcąc zaprosić dziewczyny do domu.

— Bardzo chętnie, ale może następnym razem. Chciałyśmy się z tobą zobaczyć, żeby dowiedzieć się, czy wszystko dobrze z Jungkook. Zamierzamy wrócić do Seulu przed wprowadzeniem się do miasteczka — wyjaśniła Jiran, a dziewczyna spojrzała ze zmieszaniem na Taehyunga, widząc jego smutek. — Coś się stało? — zapytała niepewnie.

— Jungkook się wybudził, ale wygląda na to, że nie pamięta Taehyunga — odpowiedział jej Hoseok.

— To straszne — pokręciła w niedowierzaniu głową.

— Jutro wszystkiego się dowiemy, ale staramy się być dobrej myśli — wyjaśnił rudowłosy, który objął ramieniem Taehyunga.

— Miejmy taką nadzieję — rzekła Raeji, która spojrzała z powagą w oczach na Taehyunga. — Uważaj na siebie, a przede wszystkim na Seunlee. Teraz z matką są zdolne do wszystkiego — ostrzegła go, a zmieszany jej słowami Taehyung zmarszczył brwi.

— Wiem, że trzeba jej unikać, ale coś się stało, że tak mówisz? — zapytał.

— Powiedzmy, że obydwie nie otrzymały niczego od mojego ojca. Jedynie ja i Yonseok zostaliśmy zapisani w jego testamencie. Nie chcieliśmy ich wyrzucać z domu, ale one odeszły dumnie, nie chcąc naszej litości — opowiedziała Jiran, której twarz spoważniała. — Jednak moja siostra... ona wydaje się zbyt pewna siebie, dlatego uważamy z Raeji, że może mieć złe intencje i chciałyśmy cię przed nią ostrzec — wyjaśniła, a Taehyung zmrużył oczy w namyśle.

— Nie boję się jej, ale dziękuje wam za ostrzeżenie. Seunlee jest wariatką i nie pozwolę jej się więcej zbliżyć — rzekł z pewnością w głosie.

— Jestem spokojniejsza — uśmiechnęła się Jiran. — Wrócimy za kilka dni, więc szykuj się na wizytę — powiedziała, gdzie przytuliła go na pożegnanie. — Uważaj na siebie i nie trać wiary, oppa — dodała, a jasnowłosy się uśmiechnął.

— Wasza wizyta naprawdę poprawiła mi humor — rzekł, patrząc ciepło na dziewczyny. — Życzę wam bezpiecznej podróży i dziękuje bardzo za udzielenie pomocy Jungkookowi — pochylił przed nimi głowę.

— Nie musisz za to dziękować, to jest powinność każdego człowieka — powiedziała Raeji.

— Jednak gdyby nie wy to nie wiadomo, czy Jungkook by z nami jeszcze był — zauważył Hoseok, który podszedł do dziewczyn, obejmując je rękoma. — Jak wrócicie, zrobimy dla was fiestę — powiedział podekscytowany, wywołując śmiech u wszystkich.

Gdy Jiran, Raeji i Hoseok pojechali Taehyung siedział w salonie, myśląc nad wszystkim, co w ogóle nie było dla niego zdrowe. Z westchnięciem opadł plecami na kanapę, na której się rozłożył, wbijając wzrok w sufit.
— Będziesz mnie pamiętał... — wyszeptał słabo, po czym podniósł się do siadu, gdzie na klęczkach sięgnął po leżący koc, który ułożył obok siebie, by zaraz zabrać się za rozpinanie guzików beżowej koszuli. Jego ramiona okazały się w swojej okazałości,  wraz z powoli opadającą koszulą, jednak odpinając ostatni guzik, uniósł niepewnie wzrok w stronę okien, wyczuwając, że ktoś mu się przygląda. Wystraszony cały się spiął, gdy w odbiciu ciemnej szyby, ujrzał za sobą Hoshina, przez napięcie zwrócił się w jego stronę.
— Wystraszyłeś mnie, czy coś się stało? — zapytał, patrząc w oczy mężczyzny.

— Przepraszam, nie chciałem — przeprosił. — Ale chciałem zapytać, kiedy wracasz i czy szykować klacz do powrotu — wyjaśnił, a jasnowłosy westchnął cicho, wplątując palce w jasne kosmyki.

— Wybacz, że cię nie powiadomiłem. Nie miałem do tego jakoś specjalnie głowy — rzekł z ciężkością w głosie. — Zostaje tutaj, więc przetrzymajcie Pure w stajni — polecił mu, a mężczyzna przytaknął w zrozumieniu głową.

— Dobrze. Czy coś złego się stało? — zapytał, zauważając, że humor chłopaka jest zupełnie inny, niż przed wyjazdem do szpitala.

— Mój mąż się obudził — odpowiedział mu, opuszczając w zasmuceniu wzrok.

— To nie dobrze? — zapytał zdziwiony.

— A-Ale on mnie nie pamięta — powiedział z bólem, gdzie uniósł zasmucone oczy na zaskoczonego mężczyznę.

— To okropne. Może to przejdzie, proszę się nie załamywać — rzekł pocieszająco.

— Wszyscy mi to mówią, ale nie jest łatwo się nie załamać, kiedy wszystko sypie się na moich oczach i jestem w tym bezradny — powiedział, jak czuł. — Ile jeszcze? Tak bardzo nie mogłem się doczekać, kiedy się wybudzi, że nie wziąłem pod uwagę jakichś powikłań. Jeśli on mnie nie pamięta, to jest jak odebranie drugiej połówki duszy... To boli — rzekł ze łzami w oczach.

— Chciałbym powiedzieć coś, co by ci pomogło, ale nie wiem co.. — rzekł z ciężkością w głosie.

— Bo nie ma słów, które mogą mi pomóc — szepnął. — Proszę, idź już skończyć pracę i idź do siebie — powiedział, nie chcąc dłużej przytrzymywać mężczyzny i męczyć go swoim gadaniem. Ten jedynie przytaknął głową i odszedł, dając mu wolną przestrzeń.

Taehyung sunął z siebie koszulę oraz spodnie, pozostając jedynie w bieliźnie, po czym położył się, okrywając się kocem, gdy nie posiadł w domu rodziców swoich ubrań. Zamknął swoje oczy, próbując zasnąć, jednak trudnym było to dla niego wyzwaniem. Starał się myśleć o dobrych rzeczach, a właściwie chwilach, które pozwalały mu, choć na chwilę zapomnieć o problemach.

Jasnowłosy chłopak patrzył z uśmiechem na wiązankę kwiatu, którą Jungkook przywiązywał mu do ręki.
— Z okazji naszej pierwszej rocznicy, chcę ci powiedzieć, że moje uczucia z każdym dniem wznoszą się coraz wyżej. Zawsze będziesz tym jedynym, Taehyung — rzekł, patrząc z uczuciem w oczy młodszego, który czuł, jak jego serce bije równie mocno, co przy pierwszym spojrzeniu w oczy Jungkooka. Wyczuwając jego ciepłą dłoń na policzku, spojrzał mu w oczy, pragnąc cieszyć się tą wyjątkową chwilą.

— Jestem ci wdzięczny za pokochanie mnie, Jungkook. Wiem, że nie było to łatwe — powiedział z uśmiechem na ustach, czując uderzenie jesiennej bryzy, gdy obydwoje siedzieli nad ich stawem. — Jednak marzę, aby każda następna rocznica była tak samo wyjątkowa, jak ta pierwsza...

— Ale ja cię nie pamiętam — te słowa powodując, że serce Taehyunga zwolniło, a czując brak ciepła na swoim policzku, spojrzał w stronę oddalającego się Jungkooka, przy którym pojawiała się kobieca sylwetka. Jasnowłosy rozpoznał w niej Seunlee, a przez widok jej zawieszonej ręki na szyi Jungkooka, próbuje krzyknąć, lecz nie jest w stanie wydusić z siebie głosu, patrząc z bezradnością na całującą się dwójkę.

— Nie! — krzyknął, podnosząc się do siadu, gdy udało mu się wybudzić z tego złego snu. Oddychał niespokojnie, próbując zapanować nad oddechem. — To tylko zły sen... Ja pierdolę — opadł na małą poduszkę, przykładając do rozpalonego czoła dłoń. — Chyba mam gorączkę... — jęknął słabo, czując, że nawet powieki go bolą.

W południe przyjechał Hoseok, który zabrał Taehyunga do szpitala. Siedząc w samochodzie, między dwójką panowała cisza, jednak nie uszło uwadze rudowłosego złe samopoczucie młodszego.
— Źle się czujesz? — zapytał.

— Maiłem zły sen i obudziłem się gorączką — odpowiedział mu z ciężkością w głosie. — Wziąłem tabletkę i czuję się lepiej, więc nie musisz się martwić i robić takiej miny — rzekł, patrząc na starszego, który patrzył na niego ze zmartwieniem.

— To wszystko przez te nerwy — pokręcił nerwowo głową.

— Z pewnością — odparł. Gdy dojechali do szpitala, obydwoje udali się do budynku, gdzie czekał już na nich Namjoon z Yoongim. — Widzieliście się z lekarzem? — zapytał, gdy przystanęli przed dwójką.

— Mówił, że zaraz do nas przyjdzie i mamy na niego poczekać — odpowiedział mu Yoongi. — Mam nadzieję, że dziś już mu lepiej — rzekł, patrząc na chłopaka.

— Miejmy nadzieję — przytaknął lekko głową. — A Jimin został w domu? — zapytał go.

— Tak. Musiał zostać z Jaejin, bo Jin nie mógł z nią zostać — wyjaśnił Namjoon. — Seunlee nie odbierała, więc nie miał wyjścia — dodał, a Taehyung przytaknął w zrozumieniu głową.

— Witam państwa — podszedł do nich lekarz, witając ich. — Możemy wejść do pana Jeona i przy państwu sprawdzić jego pamięć — rzekł, patrząc na wszystkich, po czym wszyscy udali się do sali, w której leżał Jungkook. Gdy przekroczyli próg pokoju, leżący chłopak spojrzał w ich stronę, mrużąc swoje oczy w zmieszaniu. — Witam, panie Jeon. Dziś przyszli twoi najbliżsi, którzy chcą bardzo ci pomóc wrócić do zdrowia — rzekł w stronę chłopaka, do którego podszedł. Jungkook spojrzał po każdym z osobna, próbując sobie ich przypomnieć, a jego wzrok utkwił się w blondynie. — Czy rozpoznajesz ich? — zapytał, siadając na skrawku łóżka.

— Chyba tak — odpowiedział, gdzie cała czwórka zbliżyła się do łóżka. — To są moi kuzyni. Namjoon i... Yoongi — wskazał, na dwójkę.

— A mnie pamiętasz? — zapytał Hoseok, wskazując na siebie dłonią, a Jungkook patrzył na niego z namysłem, milcząc przez dłuższą chwilę.

— Nie, nie pamiętam cię — odpowiedział po dłuższym namyśle, zaskakując kuzynostwo.

— A Taehyunga pamiętasz? — zapytał Namjoon, wskazując na milczącego Taehyunga, który odwrócił wzrok, znając już dobrze odpowiedź.

— Nie pamiętam go, już wczoraj to mówiłem — powiedział, chwytając się nerwowo za głowę. — Doktorze, dlaczego każesz mi widzieć osób, których nie pamiętam?! — zapytał zdenerwowany.

— Żebyś spróbował sobie ich przypomnieć, panie Jeon — odpowiedział mu. — Proszę się nie denerwować tym, że nie może sobie ich pan teraz przypomnieć — rzekł, chcąc go uspokoić.

— Ale czuję się źle, widząc rozczarowanie wszystkich — powiedział, gdy otwarcie widział rozczarowanie całej czwórki. — Nie mogę sobie przypomnieć tych twarzy, a to mnie frustruje — rzekł niespokojnie.

— Nie denerwuj się, Jungkook. Niczego od ciebie nie wymagamy — powiedział Namjoon. — Przypomnisz sobie wszystko w swoim czasie — dodał, a Taehyung spojrzał niepewnie na Namjoona.

— Jesteś jakiś inny — powiedział, patrząc na Joona, który zmarszczył w niezrozumieniu brwi. — Jakoś inaczej mówisz, pewniej? — zapytał, jakby siebie.

— Możliwe — szepnął zmieszany, nie chcąc powiedzieć czegoś, co mogłoby zdenerwować Jungkooka.

— No dobrze, panie Jeon. Niech mi pan powie, kogo pamięta? — zapytał lekarz.

— Em... moich kuzynów, ojca i moich przyjaciół — wymienił to, co pamiętał. — Soobina i Seunlee — powiedział imiona przyjaciół, a zaskoczony Taehyung, patrzył na niego z obawą. — Yoongi, Namjoon, dlaczego nie ma tutaj mojego ojca? — zapytał ich niespokojnie, a dwójka wymieniła się krótkimi spojrzeniami.

— Trudno go namierzyć. Wyjechał — odpowiedział Yoongi, a Taehyung opuścił w zasmuceniu swoją głowę, gdzie zagryzał się w bezsilności na dolnej wardze. 

— Chciałbym go zobaczyć — powiedział.

— Nie jest to teraz możliwe — rzekł Min, a Jungkook nie wyglądał na zadowolonego, słysząc, jak chłopak go zbywa.

— No dobrze... Przejdźmy do następnej rzeczy — rzekł mężczyzna, który wręczył Jungkookowi kartkę i długopis. — Proszę się podpisać — poprosił, a Jungkook spojrzał ze zmieszaniem w oczach na białą kartkę, trzymając między palcami długopis, którym wahał się dotknąć kartki.

— J-Jak piszę się moje imię? — zapytał niespokojny, gdy nie potrafił sobie przypomnieć literek, a jego pytanie zaskoczyło całą czwórkę, która spojrzała na lekarza. Zdenerwowany Jungkook rzucił kartką i długopisem w lekarza, czując się sfrustrowanym niewiedzą. — Proszę to zabrać..

— Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale w twoim stanie będziesz musiał nauczyć się wszystkich podstaw — rzekł, pokręcając głową, gdy zapisywał coś do kartoteki. Taehyung patrzył zasmucony na bruneta, widząc jego bezradność i zdenerwowanie, gdy nie potrafił samego siebie zrozumieć.

— Nie chce tego! — podniósł zdenerwowany głos.

— Jungkook to jest dla twojego dobra — powiedział Taehyung, który nie potrafił już dłużej milczeć, a Jungkook spojrzał na niego wrogo. — Nawet jeśli jestem ci teraz obcy, to zrozum, że wszyscy chcemy, abyś wrócił do zdrowia — wyjaśnił, czując się źle przy jego spojrzeniu.

— Nie chce go tutaj widzieć — rzekł z chłodem, zaskakując kuzynostwo i Hoseoka.

— Jak możesz tak go traktować? — zapytał z niedowierzaniem Hoseok.

— A kim wy niby dla mnie jesteście? — zapytał go, a Hoseok otworzył usta, chcąc powiedzieć prawdę, jednak Taehyung go wyprzedził.

— To nie jest ważne, gdybyś się dowiedział, na pewno byś się wkurzył i rzucał w nas wyzwiskami — rzekł niemiło, zaskakując wszystkich swoim chłodem do Jeona. — Mimo tego, że jesteś zawsze opanowany, wiem, że nie akcentujesz niemoralności — dodał, a Jungkook przyglądał się mu w milczeniu, gdzie po chwili kuzyni i Hoseok mogli ujrzeć, jak jego kąciku ust unoszą się ku górze.

— Widzę, że naprawdę mnie znasz — powiedział, nieco spokojniejąc po słowach Kima. — Jednak twoje oczy... — zaczął, patrząc w nie głęboko. — Nie podobają mi się.. — dodał, gdzie sfrustrowany oderwał wzrok z oczu Taehyunga. — Nie mogę znieść jego widoku — pokręcał nerwowo głową, a jego słowa bolały chłopaka, którego oczy opuszczały pojedyncze łzy.

— Panie, Jeon proszę nie mówić takich rzeczy — rzekł lekarz. 

— Mówię, co czuję — powiedział, a Yoongi pokręcał głową.

— Ale nie musisz go ranić takimi słowami — powiedział, patrząc na kuzyna.

— Wolałbym, abyś sobie poszli — rzekł zdenerwowany. — A wasza dwójka... — spojrzał na kuzynów. — Chciałbym, żebyście sprowadzili Seunlee — powiedział z powagą w głosie, zaskakując kuzynostwo.

— Po co ją? — zapytał z niedowierzaniem Namjoon.

— No, a dlaczego jej tu nie ma? — zapytał, patrząc w oczy kuzyna, a Taehyung odwrócił się napięcie, gdzie przeczesał w zdenerwowaniu swoje włosy, czując, że jego dzisiejszy sen był jak przepowiednia najgorszego, a jego zdenerwowanie zauważył Hoseok, który już wiedział, co się święci. — To moja dziewczyna i chcę ją zobaczyć! 

~

Jungkook czy ty wiesz, co mówisz? Nie no... czas rozkręcić drugą część Pokusy ^^
Widzimy się w następnym rozdziale^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top