ღNasza nocღ
~Witam
Jungkook przyglądał się uważnie pięknie wyglądającemu Taehyungowi, który w zakupionej przez niego bieliźnie wyglądał idealnie, a właściwie tak jak wyobrażał to sobie przed jej zakupem. Bielizna idealnie opinała się na pięknym ciele Taehyunga, która podkreślała kolor jego oliwkowej skóry. Oblizał swe spierzchnięte wargi, gdzie wyciągnął swą dłoń, którą objął w talii młodszego.
— Wyglądasz przepięknie — powiedział, patrząc ciepło w czekoladowe tęczówki Taehyunga, który uśmiechał się, będąc szczęśliwym dzięki tej chwili. — Cieszę się, że mogę na ciebie zasługiwać. Wiedz, że ty na mnie również, Taehyung — dodał, przybliżając się do niego.
— Wiem — powiedział spokojnie, gdzie Jungkook nie opierając się tej chwili, kiedy mogą być tylko we dwoje, przywarł wargami do ust Taehyunga.
Młodszy oddał jego pocałunek, zawieszając swe dłonie na jego szyi, gdy ciemnowłosy oplątał swe ręce wokół jego talii. Przyciągnięty do chłopaka, przywiera swym ciałem do jego torsy, gdy Jeon wsunął język do jego jamy. Ich języki wspólnie dopieszczały się, gdy dłonie Jungkooka sunęły się po jego ciele, błądząc po nim jak po mapie.
Taehyung ułożył swe dłonie na klatce piersiowej Jungkooka, gdzie delikatnie prowadził go w stronę łóżka. Zmuszony do zajęcia miejsca na brzegu łóżku Jungkook, złapał niespokojnie oddech, gdy Taehyung oderwał się od jego ust.
— Jesteś bardzo cierpliwy — powiedział z chytrością w głosie chłopak, gdy patrzył w zdesperowane oczy Jeona.
— Bardzo... Długo czekałem na tę chwilę — powiedział szczerze. — Uczyłem się pilnie i dużo się dzięki temu nauczyłem — dodał, przyglądając się z uwagą chłopakowi, który całym sobą go prowokował. Jungkook posiadł silne pragnienie w stosunku do Taehyunga, od kiedy zaczął do niego przychodzić. Sam nie rozumiał, dlaczego tak bardzo odtrącało go do młodszego, gdy był jeszcze w szpitalu, jednak z pewnością słowa Seunlee w nim to powodowały, a teraz? Teraz nie obchodzi go to, że jest małżonkiem jego ojca, ponieważ jego silne pragnienie posiadania Taehyunga jest znacznie większe od samej moralności, jakby to, że go pragnie, było normalne, jakby było sensem jego istnienia.
— Wiem, że byłeś bardzo pilnym uczniem, dlatego zasługujesz na wszystko, co najlepsze — powiedział z uśmiechem na ustach, gdy Jungkook z uwagą go słuchał. — Otrzymałem od ciebie prezent, ubrałem się w go, a teraz jako twój prezent pragnę, żebyś mnie rozpakował — dodał z chytrością w oczach, gdzie Jungkook uśmiechnął się w zadowoleniu.
— W takim razie jestem bardzo chętny, aby cię rozpakować — rzekł z pewnością w głosie, gdzie pochylił się w stronę Taehyunga, ujmując dłońmi jego udo. Taehyung zagryzł się niekontrolowanie na dolnej wardze, gdy duże dłonie Jungkooka powoli sunęły się po jego nodze, zahaczając palcami o pas utrzymujący pończochy. Uniósł jego nogę na wysokość materacu, gdzie swobodniejsza była do penetracji przez starszego. Jungkook zaczął składać krótkie i mokre pocałunki na jego skórze, gdy rozpinał pas.
Taehyung wstrzymał oddech, gdy przyglądał się poczynaniom Jungkooka, który sunął z jego nogi pończochę, gdzie kosztował jego skóry, sunąc swymi wargami po całej długości jego nóg. Gdy Taehyung mógł odstawić jedną nogę, Jungkook zastąpił ją drugą, wykonując podobną czynność, pozbywając się jego odzienia. Kiedy Taehyung pozostał jedynie w majteczkach, ciemnowłosy objął dłońmi jego miednicę, gdzie przybliżył go do siebie. — Chcę cię kosztować, skarbie... — szepnął, wywołując przyjemne dreszcze na ciele Taehyunga, który oddychał niespokojnie, czując wilgotne wargi na swoim podbrzuszu.
Ułożył dłoń na tyle głowy Jungkooka, pozwalając mu robić to, co chce, ponieważ cokolwiek zapragnie, będzie idealne. Jeon kosztując skóry Taehyunga, zatrzymał się, gdy szum uderzył w jego uszy, a przez myśli coś szczególnego przechodziło.
Przychodząc do znajomego pokoju, mógł w nim dostrzec chłopca w ciemnych włosach, który oczekiwał go, klęcząc przed łóżkiem i posiadając na sobie jedynie białą koszulę, która sprawiała, że pragnął wiedzieć, co się właściwie pod nią znajduje.
Ujął podbródek chłopaka, gdy jego piękne i dzikie oczy spoglądały na niego ulegle.
— Tatusiu, dlaczego tak patrzysz? — te słowa spowodowały, że cały wręcz zastygł.
Zamrugał oczami, gdy zadał sobie sprawę, że trzymał w obecnej chwili Taehyunga za podbródek, sprawiając mu ból, gdy zmuszony był przed nim klęknąć.
— Dlaczego tak patrzysz? — zapytał Taehyung, nie potrafiąc zrozumieć nagłego zachowania Jungkooka, który z czułych pocałunków przeszedł do agresywnego ruchu, sprowadzając go na kolana, przez co czuł się całkowicie uległy.
— J-Ja nie rozumiem — szepnął, puszczając jego podbródek.
— Czego nie rozumiesz? — zapytał go.
— Tego, co czuję... Nie chcę bronić przed tym, co do ciebie czuję — odpowiedział, lecz Taehyung za nic nie był w stanie zrozumieć, co właściwie miał na myśli Jungkook, który wyglądał, jakby był w jakimś transie.
— Przecież teraz się przed tym nie bronisz — zauważył. — Źle się czujesz? — zapytał niepewnie, a chłopak pokręcił w zaprzeczeniu głową, próbując poukładać swe myśli.
— Wybacz mi... nie chciałem cię skrzywdzić — powiedział, patrząc w jego oczy.
— Nic się nie stało. To wcale nie bolało — uspokoił go, a Jungkook chwycił za jego dłoń, gdzie pomógł mu się podnieść z podłogi. Taehyung przyciągnięty przez Jungkooka usadowił się na jego udach, gdy silne ramiona Jungkooka go obejmowały.
— Chcę się tobą cieszyć tej nocy — powiedział, patrząc z pożądaniem w jego oczy, a zadowolony Taehyung przesunął swym językiem po jego podbródku, sprawiając, że ciało Jeona zadrżało z emocji.
— Ja również, pragnę cię, Jungkook — powiedział tuż przy jego ustach, a jego słodkie wargi delikatnie zetknęły się z ustami Jungkooka.
— Chciałbym, żebyś powiedział to trochę inaczej — szepnął.
— Jak? — zapytał, patrząc niecierpliwie w jego oczy, chcąc w końcu ponownie znaleźć się w jego objęciach.
— Powiedz tatusiu — odpowiedział, zaskakując tym Taehyunga, który naprawdę się zdziwił, słysząc akurat to słowo, które niegdyś często padało między ich zbliżeniami.
— Pragnę cię, tatusiu..
~
W miasteczku nadszedł nowy dzień, gdzie po wyjeździe Jungkooka i Taehyunga wraz z panem Jeonem i Seunlee panował spokój, a właściwie teoretycznie tak to wyglądało, jednak nikt nie spodziewał się, że w ten piękny słoneczny dzień może nadejść niespodziewane zachmurzenie, a przynajmniej dla pokłóconego małżeństwa.
Jimin opuścił kurnik, gdy udało mu się posprzątać. Poczuł się naprawdę zadowolony, gdy mógł dzisiejszego dnia skończyć pracę trochę wcześniej, jednak nie spodziewał się, że w drodze do domu otrzyma wiadomość. Wyciągnął telefon ze swoich ogrodniczków, gdzie odczytał wiadomość od męża.
"Widziałem, że skończyłeś. Możesz przyjść do mnie i porozmawiać?"
Jimin zmarszczył brwi, nie wiedząc, czy jest gotowy na rozmowę z mężem, jednak nie mógł przez cały czas unikać sytuacji. W końcu byli małżeństwem i powinni jak normalni ludzie wyjaśnić sobie wszystko, dlatego odpisał mu potwierdzającą wiadomość i udał się pewnymi krokami do domu.
Wchodząc do domu, zdjął obuwie, gdzie udał się prosto do biura Yoongiego. Zapukał do drzwi, po czym wszedł do środka, gdzie mógł ujrzeć swojego męża siedzącego przed laptopem. Niespokojnie zliżył językiem swe wargi, po czym podszedł do biurka, zatrzymując się przed nim.
— Chciałeś porozmawiać, więc jestem — oznajmił, patrząc na Yoongiego, który uniósł na niego swe oczy.
— Cieszę się, że przyszedłeś i pozwoliłeś na tę rozmowę — zaczął, gdzie wstał ze swojego miejsca i odszedł od biurka, podchodząc do blondyna, który zwrócił się tyłem do mebla, aby stanąć twarzą w twarz z mężem.
— Lepiej, żebyś jakoś to wyjaśnił, bo nie zniosę więcej kłamstw — powiedział wprost.
— Jiminie chcę, żebyś wiedział, że najbardziej na świecie cię kocham i nigdy bym nie mógł być niewiernym tobie — powiedział szczerze, gdzie pozwolił sobie objął w pasie Jimina, który przy jego bliskości nieco zesztywniał.
— Nie zamydlisz mi oczy pięknymi słówkami. Chcę, żebyś to wyjaśnił — powiedział, nie chcąc ulec żadnym słowom męża.
— To nie jest żadne mydlenie oczu, tylko szczera prawda. Chciałbym, żebyś mi wierzyć, bo tylko ciebie kocham — rzekł, gdzie podniósł Jimina, usadawiając go na swoim biurku, a młodszy niekontrolowanie zawiesił swe ręce na jego szyi. — Kocham cię, bardzo kocham — dodał, przybliżając swą twarz do ust Jimina, które zaczął czule muskać, gdy blondyn poddawał się jego urokowi.
— A ją? — zapytał.
— Nie ma jej — odpowiedział. — Tylko ty i ja — dodał, gdzie zaczął mocniej przywierać do ust Jimina, który oddawał jego pocałunki.
— Nie chcę się tobie poddawać — sapnął w jego usta.
— Kotku, przecież jestem twoim mężem — powiedział w jego usta, gdzie zaczął odpinać ogrodniczki Jimina.
— Co ty robisz? — zapytał cicho.
— Czy nie lepiej pogodzić się w dobrym połączeniu, kochanie? Jego małżeństwo mamy prawo spełniać ten warunek dla własnego pojednania — wytłumaczył, a Jimin automatycznie zmarszczył swe brwi, gdy zaczął powoli pojmować, o co rozchodzi się Yoongiemu.
— Chcesz, tylko żebyśmy się kochali i myślisz, że dzięki temu zapomnę, co się wydarzyło. Wybacz, że od dnia tej imprezy jesteś na celibacie, ale ty również kazałeś mi długo na siebie czekać, kiedy za każdym razem mnie odtrącałeś. Nie jestem taki łatwy — wystawił groźnie palec wskazujący przed jego twarzą.
— Chciałem dobrze — westchnął cierpko, chcąc się pogodzić w dobrym stylu. — Jesteś taki piękny i pociągający, że te ogrodniczki nie są ci potrzebne, a mi praca... Mogło być idealnie — powiedział pretensjonalnie, odsuwając się od Jimina, który go odepchnął.
— Mógłbyś, chociaż bardziej o to zawalczyć — wydnął dolną wargę, a Yoongi spojrzał na niego z uśmiechem na ustach, wiedząc, że Jimin mu nie odmówi, jednak pukanie do drzwi przerywało im zagłębienie się w to zbliżenie.
— Proszę — zawołał od niechcenia, gdzie do środka weszła jedna z pracownic.
— Ktoś przyjechał do pana — poinformowała go kobieta, a Jimin uniósł w zdumieniu brew.
— Chyba nawet wiem kto — rzekł niemiło, zapinając swoje ogrodniczki, gdy zszedł z biurka. — Ta szmata — dodał, gdzie minął zaskoczonego Yoongiego, wychodząc jako pierwszy z jego biura, chcąc się z nią zmierzyć.
— Jimin, czekaj! — zawołał Yoongi, opuszczając jego biura zaraz po nim. Jimin nie słuchał go i udał się do salonu, w którym zaskoczyła go obecność nie Eunbie, a zupełnie obcych mu ludzi.
— Kim wy jesteście? — zapytał, przyglądając się im nieufnie.
— Chyba ja mogę zapytać, kim pan jest? — zwróciła się do niego kobieta, unosząc się dumą, gdy jej małżonek zmierzył go wzrokiem.
— Ja jestem Jimin — odpowiedział, gdzie zaraz do niego podbiegł Yoongi, który zaskoczył się widokiem dwójki.
— Mamo, tato, co wy tutaj robicie? — zapytał zaskoczony ich widokiem, a Jimin rozchylił w zaskoczeniu swe usta, słysząc, jak jego mąż nazwał dumą parę, która okazuje się jego teściami. Nigdy wcześniej nie miał możliwości poznania rodziców Yoongiego z tego względu, że mieszkali w innym kraju. Jednak zaczynał się obawiać tego, jacy mogą być po pierwszym wrażeniu, jakie na nim zrobili albo jakie on na nich zrobił.
— Mamo i tato? Zajebiście...
~
Taehyung leżał nad nagim ciałem Jungkooka, gdy ciemnowłosy zapragnął, aby to on był górą, chcąc go kosztować. Wypięty pośladkami do twarzy bruneta, ujął palcami jego twardego penisa, po którym sunął palcami, sprawiając tym przyjemność Jungkookowi.
Jasnowłosy wysunął język, by nim zacząć zataczać kółeczka wokół żołędzia, jęknął głęboko, gdy język Jungkooka drażnił jego dziurkę, na której również zataczał kółeczka. Gorąc uderzał w ciało dwójki, gdy dopieszczali się wzajemnie. Usta Taehyunga zatopiły się na długości przyrodzenia bruneta, zaczynając poruszać swą głową, chcąc dać mu prawdziwą przyjemność.
Wewnętrzne skomlenie Taehyunga roznosiło się po wnętrzu pokoju, gdy mięsień języka Jungkooka przedostał się do odbytu Taehyunga, a jego dłonie pieściły jego jędrne pośladki. Jęki Kima pieprzącego jego penisa, sprawiały, że jego mięśnie napinały się, a język walczył z zaciskającymi się na nim ściankami. Taehyung uniósł swą głowę, zagryzając się agresywnie na wardze, gdy język Jungkooka sprawiał mu przyjemność. Na twarzy Taehyunga można dostrzec wymalowaną przyjemność, którą otrzymuje, gdy jego odbyt jest pieprzony przez język bruneta. — Jungkooka-ah — jęknął, gdy niespokojnie poruszył miednicą, dociskając swe pośladki do twarzy chłopaka. Palce Jeona zacisnęły się na skórze, gdzie młodszy mógł poczuć silne uderzenie w pośladek, gdy w Kimie narastała ekstaza seksualna.
Jasnowłosy powrócił do pieprzenia kutasa Jeona, gdy starał się skupić na tym, czując się coraz lepiej przy jego czynach. Kim odsunął swe usta z penisa starszego, który struga śliny sunęła się po jego podbródku, czując się przez te wszystkie emocje wręcz upity. Kochał to, co robił z nim Jungkook i marzył, aby poczuć jego penisa w sobie. — Tatusiu, chcę poczuć — zaskomlał, gdy mięsień języka chłopaka opuścił jego dziurkę, powodując w Kime niedosyt. Jeon uśmiechnął się lekko, mając przed sobą prawdziwą piękność, która pragnie tylko jego i ze wzajemnością.
Jeon podniósł swoje tułowie, gdzie objął chłopaka w biodrach, prowadząc go do wyciągnięcia się do przodu. On zaś podniósł się, gdy Kim na klęczkach oczekiwał atencji, którą zamierzał mu ofiarować. Taehyung uniósł lekko swą głowę, gdy jego oczy przeniosły się w stronę dużych okien, mogąc ujrzeć za nimi całkowitą ciemność oraz odbicie będącego za nim Jungkooka.
— Poczujesz mnie, kochanie — powiedział spokojnie, gdy nakładał na swe palce żelu, po czym wsunął dwa palce do dziurki Taehyunga, który poruszał niespokojnie swoimi biodrami, chcąc więcej. — Jesteś niespokojny — uśmiechnął się zadziornie, gdy drugą dłonią ujął penisa młodszego, po którym zaczął sunąć placami. Taehyung pojękiwał przyjemnie, gdy czuł się bardzo dobrze dopieszczanym przez osobę, którą tak bardzo kochał. Oblizał swe wargi, gdy palce Jeona opuściły jego odbyt, a jego druga dłoń zaprzestała dopieszczać członka. Jungkook rozmieścił na swoim penisie żel, który również rozlał między jędrnymi pośladkami Taehyunga, by zaraz wypełnić go swoim penisem.
Kiedy powoli zatapiał się w Taehyungu, chłopak zaciskał palce na pościeli, czując się spełniony ponownym połączeniem z ukochanym, nawet jeśli on nie wie, jak bardzo blisko wcześniej byli.
Przeżycie tego było niczym za pierwszym razem, lecz z wielkim uczuciem utęsknienia. Jeon zaczął spokojnie poruszać w nim, gdy jasnowłosy bardziej się wypinał, chcąc, aby chłopak odnalazł jego punkt.
Uderzenia Jungkooka przyspieszyły, gdy odnalazł punkt Taehyunga, którego usta opuszczały wyraźne jęki oraz skomlały jego imię. Jungkook czuł się cudownie, jak w śnie, który w końcu staje się rzeczywistością. Tak wiele razy wyobrażał sobie tę chwilę, że w tej sytuacji czuł dziwne uczucie deja vu, gdy patrzył z podnieceniem na chłopaka.
Objął dłońmi biodra chłopaka, gdzie ten przy jego prośbie położył się płasko na materacu, pozwalając Jeonowi znaleźć się nad nim. Przyjemne doznania dosięgły Taehyunga, kiedy brunet tak dobrze go posuwał. Mając przytulony policzek do poduszki, starał się oddychać spokojnie, gdy coraz bardziej odpływał w tej przyjemnej gorączce. Ich ciała dźwięcznie o siebie uderzały, a ich gorące oddechy wypełniały ich bliskość.
Jungkook czuł się cudownie, a jego ciało ociekło, potem gdy coraz bardziej przyspieszał w młodszym. Opuszczająca sperma wypełniła wnętrze Taehyunga, który cicho sapał, patrząc spod swojej długiej grzywki w przestrzeń pokoju, która w jego oczach rozmazywała się przez nadmiar emocji. Gdy Jungkook wyszedł z niego, sperma opuszczała jego dziurkę, Taehyung czuł się spełniony i dowartościowany, gdy jego Jungkook pragnął go tak samo. Odwrócił się na plecy, by spojrzeć na spoconego bruneta, który wyglądał naprawdę seksownie po spełniającym stosunku.
— Tak właśnie o tym marzyłem — powiedział, patrząc na chłopaka, podziwiając jego piękno. — Jesteś jak pokusa, przyciągasz, uzależniasz i kierujesz w ten nieznany kierunek, ale nie można cię też posądzić o złe znaczenie bycia tą pokusą... bo dla mnie jesteś znacznie czymś większym i piękniejszym, niż inni cię widzą — wyznał, gdzie położył się tuż obok Taehyunga, który patrzył z zaskoczeniem w jego oczy.
— Czyli czym dla ciebie jestem? — zapytał niepewnie.
— Tego jeszcze sam nie wiem... Nie wiem właściwie, jak mogę to nazwać, ale na pewno nie jesteś pokusą taką, jaką widzą cię ludzie w miasteczku. Jesteś przepiękną pokusą z najpiękniejszymi oczami na świecie, najpiękniejszym ciałem, uśmiechem, czystym i niewinnym sercem, a ja chcę poznać więcej ciebie — odpowiedział, jak czuł. W oczach Taehyunga zebrały się łzy, których za nic nie był w stanie powstrzymać. To było czystym szaleństwem usłyszeć coś takiego od Jungkooka, który nigdy w życiu nie powiedział mu czegoś takiego, a przynajmniej, gdy się poznali. Nazwał go miłością swojego życia, a teraz nie potrafił tego nazwać jak wcześniej, lecz prawił tak, jakby potrafił wyczytać jego duszę na wylot i nie wątpił w niego, jak wcześniej, nie dawał sobą tak manipulować, kroczył za nim, szukając odpowiedzi. Jednak czy on w końcu będzie w stanie sam znaleźć te odpowiedzi, krocząc za nim?
— Zasmuciłem cię? — zapytał zmartwiony, dostrzegając łzy w oczach Taehyunga, który pokręcił w zaprzeczeniu głową.
— Nie... Nic z tych rzeczy. Po prostu się wzruszyłem, bo nie każdy widzi mnie tak, jak ty — odpowiedział. — Zazwyczaj widziałem w byciu pokusą coś naprawdę złego, a ty mi mówisz o tym porównaniu, jak o czymś dobrym — spojrzał w jego oczy.
— Nie o czymś, a o tobie. Bo ty jesteś dobrą osobą, czuję to — powiedział, obejmując dłonią jego wilgotny policzek. — I wiem, że zanim straciłem pamięć, też tak musiałem czuć, prawda? — zapytał, patrząc w oczy Taehyunga, który nie wiedział, co na to odpowiedzieć, jednak nie sądził, aby zbywanie go w tym temacie było czymś słusznym, ponieważ należało odpowiadać, gdy on sam się tym interesował.
— Prawda, zanim straciłeś pamięć, też tak czułeś, ale na pewno nie od samego początku — odpowiedział szczerze, zaskakując Jungkooka.
— Czyli też miałem cię za kogoś złego? — zapytał zaskoczony, a Taehyung zacisnął nerwowo swe wargi. — Właściwie, jak i kiedy się naprawdę spotkaliśmy? — pytał, będąc naprawdę tego ciekawym, jednak Taehyung nie przygotował się na to, że Jungkook zacznie go wypytywać o takie szczegóły.
— Odpowiem ci, że również miałeś mnie za złego i bardzo się bałeś kroczyć za mną — odpowiedział. — A jeśli chodzi o to, jak i kiedy się po raz pierwszy spotkaliśmy, to zostawię twojej główce do przypomnienia sobie. Powiedzmy, że to jest twoje nowe zadanie, aby to sobie przypomnieć — uśmiechnął się delikatnie.
— A jak sobie nie przypomnę? — zapytał, nie będąc zbytnio zadowolonym z tego, że Taehyung pozostawia go z niewiedzą.
— To będziesz musiał dalej próbować — odpowiedział, patrząc w jego oczy.
— Frustrujesz mnie — pokręcił nerwowo głową, gdzie objął w talii chłopaka, przyciągając go do siebie. — Zrobię wszystko, aby sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy cię spotkałem... Mam czasem pewne przebłyski wspomnień i pojawiają się tak niespodziewanie, jednak nie jestem czasem w stanie ich zrozumieć — wyznał szczerze.
— Często tak masz? — zapytał zaciekawiony.
— To zależy. Kiedy wracam do robienia nowych rzeczy, które chyba już wcześniej robiłem, pojawia się w mojej głowie taki przebłysk. Na przykład, kiedy byliśmy tu razem i jak mocno cię chwyciłem, to miałem taki przebłysk, że nazwałeś mnie tatusiem i miałeś na sobie taką białą koszulę, a pod nią chyba nic nie było, jednak czułem, że chcę dowiedzieć się tego — opowiedział mu swe niedawne przeżycie, gdy Taehyung był naprawdę zdumiony jego przebłyskami wspomnień. — Czy takie coś naprawdę miało miejsce? — zapytał niepewnie.
— Tak, naprawdę miało miejsce.. — odpowiedział szczerze, a Jungkook poczuł ulgę, słysząc jego potwierdzenie.
— Czyli coś sobie przypominam, czuję ulgę — powiedział spokojnie.
— Myślę, że jesteś już na dobrej drodze — uśmiechnął się ciepło Taehyung, przytulając do jego piersi.
— Dziękuje ci za tę chwilę, była cudowna — powiedział z uśmiechem na ustach. — Przy tobie czuję, że chcę żyć i tym się cieszyć, a z drugiej strony ty mi nie pozwalasz, bo jesteś z moim ojcem... Mogę być z tobą szczery? — spogląda w oczy Taehyunga.
— No możesz..
— Nie czuję niczego do mojej narzeczonej, a przynajmniej nie czuję do niej tego, co czuje przy tobie. Wiem, że to jest pokręcone, ale będąc w szpitalu, kiedy już nie wracałeś do mnie, chciałem szybko wyjść, aby móc cię widzieć, mimo że mówiłem rzeczy, które mogły cię zranić — wyznał szczerze. — A teraz jesteś tutaj obok mnie i marzę, aby tak to pozostało. A ty jesteś szczęśliwy z moim ojcem? — zapytał, gdy Taehyung był zaskoczony jego szczerością i mówieniem od serca.
— J-Ja nie... nie jestem, chyba to już zauważyłeś — odpowiedział mu.
— To dlaczego z nim jesteś? — zapytał, nie potrafiąc tego zrozumieć. — Ktoś taki piękny, młody i pełny ciepła, jak mógł wyjść za mojego ojca, który nie potrafi cię docenić? — pytał, będąc naprawdę tego ciekawym. Taehyung odwrócił nerwowo wzrok, gdy od Jungkooka padało zbyt wiele pytań, na które nie mógł wprost odpowiedzieć, a przynajmniej nie chciał go narażać na niebezpieczeństwo, gdyż powiedzenie mu prawdy może jedynie go zdenerwować.
— Nie pytaj mnie to... po prostu jestem z nim i tyle — odpowiedział, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. — Jest moim mężem, opiekunem, a ja jedynie jestem jego... sam nie wiem — westchnął ciężko, gdzie w zdenerwowaniu podniósł się do siadu, a Jungkook patrzył na niego ze zmieszaniem w oczach. — Nie pytaj mnie o to. Nie chce o tym rozmawiać — rzekł poddenerwowany, a Jungkook podniósł się do siadu, patrząc ze zmartwieniem na poddenerwowanego Taehyunga, gdzie chwycił za jego dłoń, przez co młodszy spojrzał w jego oczy załamany.
— Nie będę o nic pytał, a przynajmniej na razie. Nie denerwuj się, po prostu cieszmy się tym wyjazdem, pomimo że nie możemy być tylko sami — powiedział spokojnie, gdzie ucałował dłoń młodszego, zaskakując go swą dojrzałą postawą. — Pragnę, żebyś się uśmiechał i był przy mnie, niż się smucił. Wybacz mi moją ciekawość — dodał, patrząc z troską w jego oczy.
— Nie gniewam się na ciebie — szepnął.
— Cieszy mnie to — uśmiechnął się ciepło.
— Poza tym, chyba powinniśmy wracać do siebie — zauważył, spoglądając na zegar, który wskazywał prawie drugą w nocy.
— Mnie się nigdzie nie śpieszy. Chcę zostać tutaj z tobą — oznajmił z pewnością w głosie.
— A nie będziesz miał problemów z Seunlee? — zapytał niepewnie.
— Potem będę się nią martwił. Dziś jest nasza noc...
~
Sytuacja w domu stała się z lekka niezręczna, gdy przy stole znalazły się zupełnie obce Jiminowi i Hoseokowi osoby, którymi byli rodzice Yoongiego. Nogi Jimina niespokojnie poruszały się przy pod stołem, gdy czuł na sobie ostro spojrzenie pani Min.
— To twoi teście, więc chyba nie są źli — szepnął pocieszająco Hoseok, który sam nie był pewien swoich słów, wyczuwając te niemiłe spojrzenia. Mógł dostrzec, że rodzice Yoongiego są naprawdę wyniośli i nic dziwnego, że Yoongi postanowił pozostać przy wuju jeszcze zanim przez wszystkich uznany był za nieżywego.
Pani Haran przyglądała się z uwagą znajomym twarzom, których nie widziała z dobre parę lat, jednak widząc niespokojnego Yoongiego, wiedziała, że ten z pewnością coś ukrywał, dlatego spokojnie wyczekiwała momentu, w którym wszystko się wyjaśni.
— Właściwie, co się stało, że postanowiliście przyjechać? — zapytał niespokojnie Yoongi, któremu ani trochę nie podobała się wizyta rodziców.
— Czy musiało się coś stać, żebyśmy przyjechali cię zobaczyć? — uniosła brew kobieta.
— Dokładnie. Chcieliśmy zobaczyć, jak żyjesz synu — dołączył do niej pan Min. Yoongi westchnął cierpko, zciskając swe dłonie, które z całych nerwów stały się wilgotne.
— Jak widzicie mam się dobrze — oznajmił.
— A oni kim są? — zapytała wskazując na Jimina i Hoseoka.
— T-To jest Jung Hoseok i Park Jimin, przyjaciele męża wuja — przedstawił ich, a Jimin poczuł się urażony, kiedy jego mąż nie przedstawił go należycie, jako jego małżonka, przez co w zdenerwowaniu nadymał policzki.
— Męża twojego wuja — rzekł niemrawo mężczyzna.
— To jest jakaś kpina, co się dzieje w tym domu. Pierw wszyscy myślą, że umarł i może dobrze zrobiłam, że wysłaliśmy wieńca pogrzebowego, bo teraz on nagle wyszedł z gorby i ma się dobrze, a w dodatku dowiadujemy się, że ma męża. On! Męża! — wręcz wyrzyczała pretensjonalnie, przez co Jimin i Yoongi zmrużyli w zmieszaniu swe oczy. — Ten pieprzony kobieciarz?! — zapytała z niedowierzaniem w głosie, a Yoongi westchnął głęboko.
— Na to wygląda. Czasem życie zaskakuje — powiedział, patrząc na oburzoną matkę.
— Nie lubię, kiedy mnie tak zaskakuje. Dobrze, że chociaż z tobą nie ma takich problemów. Twój wuj mówił, że pijesz, to prawda? — zapytała, przyglądając się mu z uwagą.
— Wuj was tutaj wezwał? — zapytał zaskoczony.
— No mówił, żebyśmy przyjechali, bo nie jest z tobą za dobrze — wyjaśniła.
— Coś mu się ubzdurało, że pije. Jak widzisz, jestem całkiem trzeźwy — rzekł z opanowanie, gdy Namjoon nie miał słów, żeby udzielić się w tej rozmowie. Znał dobrze rodziców Yoongiego i nie byli oni spokojnymi ludźmi, jeśli coś nie szło po ich myśli.
— No właśnie widzę. Zapłaci mi on za wszystko — rzekła zdenerwowana.
— Skoro już jesteśmy, to nie trzeba się denerwować, kochanie — rzekł pan Min, chwytając za dłoń kobiety. — Powinniśmy wykorzystać czas, kiedy przyjechaliśmy i możemy zobaczyć naszego syna — dodał spokojnie.
— Właściwie to na ile przyjechaliście? — uniósł brew Yoongi.
— Na miesiąc, a może dwa. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało — odpowiedziała pani Min, a Yoongi miał ochotę się rozpłakać z niemocy. Miesiąc to tyle czasu, a dwa to wręcz wieczność, więc jak wszyscy mają z nimi wytrzymać?
— Zresztą to jest najmniej ważne, Yoongi — pokręcił głową pan Min, który był bardzo dumny z syna. — Lepiej powiedz, jak ma się twoja żona — rzekł z uśmiechem na ustach, a Jimin słysząc słowo "żona" o mało zawału nie dostał. Hoseok chwycił za jego dłoń, aby chłopak nie zsunął się z krzesła pod stół i wyziął ducha przez to, co go doszczętnie dobiło.
— J-Jaka żona? — zapytał Jimin, patrząc na Yoongiego, który odwrócił nerwowo wzrok. Pani Haran zaśmiała się pod nosem, gdy sytuacja naprawdę zaczęła robić się zabawna, co zauważył Namjoon, który spiorunował ją wzrokiem.
— Oni tu żyją i nic nie wiedzą? — zapytała kobieta, spoglądając na poddenerwowanego syna.
— Po prostu tak jakby... no...
— Mnie nie lubią, ale proszę się nie przejmować nimi. Bardzo miło mi w końcu was poznać — rzekła Eunbie, która weszła do jadalni, zaskakując Namjoona, Hoseoka i Jimina oraz Yoongiego. Dziewczyna podeszła do rodziców Yoongiego, którym naprawdę spodobała się piękna dziewczyna, widząc w niej idealną partnerkę dla ich syna. Eunbie podała im swą dłoń, chcąc przedstawić się im osobiście. — Eunbie, żona Yoongiego.
~
Fiufiu, ale się porobiło... Spodziewaliście się tego?
Yoongi ma żonę, a raczej w oczach rodziców... Co na to nasz Chim?
Widzimy się we wtorek ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top