ღMój skarbღ
~Hejka^.^
Całująca się dwójka przedostała się do kanapy w salonie, gdzie młodszy wylądował pod Jungkookiem, który czule całował jego usta, a on oddawał pocałunki, nie chcąc w żaden sposób myśleć o nieszczerości męża.
Wplątał palce w ciemne i przydługawe włosy mężczyzny, a łzy bez jego woli zaczęły opuszczać oczy, które szczelnie zamknął.
Jungkook odsuwając się od młodszego, spojrzał z zaskoczeniem na jasnowłosego, gdzie dostrzegając jego łzy, się zatrzymał.
— Dlaczego płaczesz? — zapytał, ujmując policzek chłopaka, który otworzył oczy, by spojrzeć ze smutkiem w oczy męża.
— T-To nic takiego... Po prostu się cieszę z twojego powrotu — odpowiedział, czując, jak wypowiedziane kłamstwo miażdży mu serce.
— Nie musisz kłamać — pokręcił głową, po czym odsunął się od młodszego, siadając na wolnej przestrzeni kanapy, a Taehyung podniósł się do siadu, spoglądając niepewnie na poddenerwowanego męża. — Słyszałeś, prawda? — zapytał, nawet na niego nie patrząc, a Taehyung słysząc jego pytanie, opuścił głowę, wzdychając cicho.
— Trochę.. — przyznał.
— Nie chce, żebyś się do czegoś zmuszał, a tym bardziej próbował udawać, że nic cię nie boli, kiedy jest inaczej — powiedział przenosząc oczy na zaskoczonego Taehyunga. — Przeklinaj mnie i bądź zły, ale nie udawaj i nie krzywdź siebie przez moją głupotę — dodał.
— A-Ale...
— Nie, nie pozwalam ci na to. Taehyung najbardziej na świecie zależy mi na tym, żebyś był szczęśliwy i wiem, że ostatnio nawalam, ale nie zniosę tego, żebyś żył fałszywym szczęściem — powiedział, jak czuł. — Jako twój mąż jestem beznadziejny, bo praktycznie wiem, co się tutaj z tobą dzieje i jak, ale... — spojrzał w oczy młodszego. — Obiecuję, że jak się skończy, będzie inaczej — wyznaje, a Taehyung w zdenerwowaniu zaciska wargi.
— Ale co się skończy? Co ty ukrywasz, Jungkook? — pytał go, czując się niespokojnie przez jego słowa.
— To nie jest teraz ważne. Najważniejsze jest to, żebyś nie próbował przede mną udawać, że niczego ma, kiedy wewnętrznie cierpisz — powiedział, gdzie zaraz ujął mokre policzki młodszego, patrząc z troską w jego oczy, a Taehyung czuł, że naprawdę jest coś nie tak, jednak wiedział, że Jungkook niczego mu nie powie.
— Więc co mam robić? — zapytał z bezsilnością w głosie. — J-Ja już nie wiem, czy mogę ci ufać, Jungkook — wyznał ze smutkiem, a Jungkook zamknął swe oczy, czując się bezradnie.
— Namjoon miał rację, mówiąc mi, że na ciebie nie zasługuję. Cokolwiek robię i tak zawsze cię tym ranię. Chyba tak było już od samego początku, a przecież byłeś powodem mojej troski — wyznał szczerze, patrząc głęboko w oczy chłopaka.
— Nie mów tak..
— Chyba czas powiedzieć, jak jest naprawdę, Tae — uśmiechnął się słabo. — Nie wypełniam dobrze roli twojego męża i nie jestem w stanie być przy tobie, aby cię wspierać, a w dodatku pozwoliłem, aby rodzina Yi znowu cię raniła — pokręcił nerwowo głową. — Jestem naiwny i nawet ty posądzasz mnie o niewierność, ale prawda jest taka, że ani razu nie byłem ci niewierny. Ty jesteś moich skarbem i nie ma nikogo, kto mógłby cię zastąpić, a ja nie mam prawa do tego, aby odbierać ci bezpieczeństwo, więc jeśli potrzebujesz czasu i chcesz pozostać w domu rodziców, to nie będę cię przed tym zatrzymywał ani zmuszał do pracy — rzekł, a Taehyung patrzył na niego ze zmieszaniem w oczach, czując, jakby jego słowa były pożegnaniem, czego w ogóle nie chciał dopuścić do swoich myśli.
— Mówisz tak, jakbyś się ze mną żegnał — powiedział, pokręcając głową na boki, gdzie niespokojnie chwycił za dłoń męża. — Jedyne, co by mnie ucieszyło to twój powrót do miasteczka... — zamyka oczy, gdy przytrzymuje dłoń męża przy jego policzku. — Tylko tego pragnę, żeby było jak wcześniej.. — dodał, gdy naprawdę tęsknił za wspólnym czasie z Jungkookiem.
— Wybacz.. — odsunął dłoń z jego policzka. — Ale nie mogę ci teraz niczego obiecać — wyznał, opuszczając wzrok, a Taehyung patrzył na niego z bezsilnością.
— N-No dobrze... będę wtedy wciąż czekał — wyszeptał, nie chcąc już ukrywać swojego zasmucenia tym, że musi po raz kolejny godzić się na zrozumienie potrzeb Jungkooka oraz jego kłamstw. Czy faktycznie był mu wierny? Sam już nie wiedział, ponieważ coś z pewnością musiało go ciągnąć do stolicy, skoro tylko tam pragnie pozostać. — Kiedy będziesz wyjeżdżał? — zapytał.
— Za tydzień — odpowiedział, a ta odpowiedź mimo wszystko bardzo ucieszyła Taehyunga, który nie spodziewał się aż siedmiu dni, kiedy brunet przeważnie przyjeżdżał na jeden bądź dwa dni.
— To dość sporo jak na ciebie — zauważył. — W takim razie, spędźmy ten czas jak najlepiej, Jungkook — powiedział, po czym wtulił się w zaskoczonego mężczyznę, który uśmiechnął się ciepło, zamykając młodszego w swoich ramionach. Taehyung zamknął oczy, potrzebując tej bezpiecznej przystani w ramionach męża, w których tak rzadko mógł się znaleźć. — Ten jeden raz, udawajmy, że niczego nie ma..
~
Seunlee ze spokojem zajmowała się swym małym domowym ogrodem z kwiatami w doniczkach, które zawsze traktowała ze szczególną troską, co przeważnie dziwiło panią Haran, która czytając pismo święte przy stole, zerkała na córkę.
— Dziwi mnie twoje nowe hobby — rzekła, obserwując dziewczynę, której długie ciemne włosy swobodnie opadały na jej ramiona.
— Każdy jest w czymś dobry, mamo. W Wietnamie polubiłam rośliny — odrzekła ze spokojem w głosie.
— Nie przeszkadza mi to, jednak to dość nie w twoim stylu — zauważyła, przechodząc na następną stronę księgi. — Jednak to Bóg stworzył te rośliny i z pewnością powołuję cię do takiej odpowiedzialności — dodała, a dziewczyna wywróciła oczami, mając dość słuchania tych religijnych znaczeń.
— Z pewnością — uśmiechnęła się sztucznie. — Jednak dla mnie te kwiaty są bardziej jak ludzie — oznajmiała, a pani Haran spojrzała na nią ze zdumieniem w oczach.
— To znaczy? — uniosła brew.
— Że trzeba je pielęgnować jak ludzi, a jeśli któryś z nich bardziej rozkwita i odbiera uwagę pozostałych, trzeba pozwolić mu uschnąć... bardzo powoli, aby potem wyrwać go z korzeniem — rzekła, patrząc z mrokiem w oczach na osłabioną roślinę. — Powoli ją ucinać, aby bardziej cierpiała..
— To, co mówisz, jest straszne — pokręciła głową. — Dziwne masz metody do tych roślin — powiedziała, a Seunlee bez wahania odcięła połowę łodygi roślinie, która niegdyś była najpiękniejszą z jej kolekcji. Dziewczyna wstała, trzymając w dłoni uciętą łodygę, którą wyrzuciła do kosza, by zaraz zbliżyć się do stołu, przy którym siedziała jej matka.
— To, co robię, jest zależne od mojej woli, a mam ochotę karać te, które spróbują się bardziej wyróżnić — powiedziała z powagą w głosie, a pani Haran uniosła na nią oczy. — Poza tym, co ty zrobiłaś przed tym kościołem? Dlaczego uderzyłaś Taehyunga? — zapytała pretensjonalnie.
— A ty, od kiedy przychodzisz do mnie z wyrzutami w jego sprawie? Czy ciebie też omamiła jego diabelska aura? — zapytała z przerażeniem w głosie, obawiając się o kolejną córkę, a Seunlee parsknęła śmiechem.
— Nie bądź śmieszna, mamo. Nie stoję po jego stronie, ale zależy mi na polepszeniu relacji z Jungkookiem, a jeśli ty rzucasz kamieniami w tego sukinsyna, to Jungkook się na nas obrazi — powiedziała ze zdenerwowaniem w głosie, a kobieta pokręciła głową na boki.
— Nie mogłam milczeć i stać z założonymi rękoma, gdy ten diabeł wszedł do domu bożego — wytłumaczyła.
— To mogłaś się powstrzymać — pokręciła głową w niedowierzaniu. — Nie chce stracić przyjaźni Jungkooka, kiedy na nią zapracowałam, a ty wszystko musisz psuć tą wiarą — spojrzała ze zniesmaczeniem na pismo, czego nie zauważyła starsza.
— Nie musisz się denerwować, on i tak do ciebie wróci — powiedziała ze spokojem kobieta. — Już i tak praktycznie nie wraca do niego, a to znaczy, że jego urok powoli wygasa — dodała, a Seunlee uśmiechnęła się dumnie, zaczesując do tyłu swoje długie włosy.
— To małżeństwo jest i tak skończone — rzekła z pewnością w głosie, po czym opuściła głowę, śmiejąc się w rozbawieniu.
— Co cię tak śmieszy? — Haran unosi w zmieszaniu brew.
— To, że karma wróciła do tego śmiecia — roześmiała się, po czym jej wzrok spoważniał. — Niech cierpi i to na moich oczach.. Pragnę ujrzeć jego koniec.
~
Taehyung leżał rozebrany na łóżku pod nagim Jungkookiem, który całował czule jego skórę na obojczykach oraz szyi, sprawiając mu przyjemność czułymi gestami, gdy ich ciała były spragnione.
Jeon odrywając usta ze słodkiej skóry Taehyunga, przywarł wargami do malinowych ust młodszego, całując je czule, gdy jego dłoń sunęła się po nagim zgrabnym udzie mniejszego. Serce Taehyunga radowało się, mogąc ponownie znaleźć się z mężczyzną w ich sypialni po długim oczekiwaniu na jego powrót.
Chłopak po oderwaniu się od ust starszego przywiera swe usta do klatki piersiowej męża, składając na niej mokre pocałunki. Mięśnie Jeona spinają się przy czynach młodszego, patrząc z zafascynowaniem na jego nieskazitelne piękno oraz delikatność.
Ciemnowłosy przysuwa palce do malinowych warg, które z przyjemnością zatapiają się na ich długości, a młodszy zamknął oczy, ssąc palce bruneta, który zaraz wysunął je, by przysunąć je do dziurki chłopaka.
Taehyung nabrał niespokojnie powietrza, gdy poczuł zatapiające się w nim palce męża, który powoli go rozciągał. Zaciskał palce na jego ramionach, gdzie zaraz zawiesił ręce na szyi męża, który wysunął palce z jego wnętrza, by objąć go w talii i podnieść, usadawiając na swoich umięśnionych udach.
Młodszy powoli nabił się na erekcję bruneta, która po chwili wypełniła jego wnętrze. Taehyung jęknął głęboko przy ustach Jungkooka, który obejmował go i składał krótkie pocałunki. — Chcę poczuć, jak mnie kochasz — wyszeptał młodszy, który oddychał nierówno, chcąc poczuć się znowu wyjątkowo w oczach męża, którego brak powodował w nim tę samotność.
— O to nie musisz prosić, skarbie — rzekł, po czym ucałował usta młodszego, by zaraz przejść wierzchem nosa po szyi Taehyunga, który w przyjemnym doznaniu poruszał biodrami, wypełniając swoje wnętrze penisem Jungkooka, który poruszał swoją miednicą, patrząc z przyjemnością na ujeżdżającego go chłopaka, mogąc rozkoszować się jego pięknem oraz jego zadowoleniem. Taehyung jęczał w przyjemnym doznaniu, ociekając potem.
Jeon nie mogąc się powstrzymać, przeniósł chłopaka na łóżko, gdzie zawisł nad nim. Mężczyzna zaczął poruszać się w młodszym, zatapiając się w nim całą długością, sprawiając tym, że jęki i sapnięcia Taehyunga były coraz głośniejsze. Jasnowłosy wplątał swe palce w węglowe kosmyki włosów męża, gdy z każdym jego ruchem czuł się jak w niebie, mogąc zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, a czuć się jedynie kochanym przez tego, którego najbardziej kochał. — Ach.. — sapnął, czując się bliskim szczytu, który nadszedł zbyt szybko. Czując dłoń mężczyzny na jego członku, przysunął do ust dłoń, gdy przy sprawnych ruchach męża doszedł, rozlewając się na własnym podbrzuszu. Jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, jednak dochodzący w jego wnętrzu Jungkook, sprawił, że prawdziwe spełnienie ogarnęło całe jego ciało.
Niespokojnie oddychając, uśmiechnął się, gdy ujrzał nad sobą szczery uśmiech męża, który czule ucałował go w czoło. — Jesteś moim najdroższym i najpiękniejszym skarbem — powiedział ciepło, powodując swoimi słowami ciepło na duszy chłopaka, który uniósł swoje ręce, zwieszając je na szyi męża.
— A ty moim głupiutkim mężem — powiedział z uśmiechem, mogąc w końcu poczuć to szczęście, którego tak bardzo mu brakowało.
— Głupiutki, ale oddany — puścił mu oczko, po czym wstał z łóżka, gdzie z zadowoleniem na ustach, podniósł zaskoczonego blondyna.
— Co ty robisz? — zapytał, zawieszając ręce na szyi męża.
— Wykąpiemy się — odpowiedział z uśmiechem, udając się z młodszym w stronę łazienki.
Taehyung siedząc w wannie pełnej piany, oparty był o klatkę piersiową męża, który obejmował go ramionami, a swój podbródek opierał na ramieniu jasnowłosego, tęskniąc za tym spokojem przy nim. Młodszy nabrał na dłoń piany, gdzie z chytrością w oczach, przeniósł ją na nos bruneta, który w przerwaniu jego spokoju przy młodszym, otworzył szerzej oczy w zaskoczeniu.
— A to za co? — zapytał z rozbawieniem w głosie, zmywając z nosa pianę.
— Chciałem drobić ci nos, żebyś choć trochę przypominał Pinokio — odpowiedział, wzruszając ramionami, a Jeon pokręcił głową, obejmując silnie chłopaka, który próbował wyrwać się z uścisku dusiciela.
— Twoja złośliwość zawsze z tobą zostanie — powiedział tuż przy uchu młodszego. — Ale ją też kocham, jak całego ciebie — dodał, po czym ucałował jego policzek.
— Tak jak u ciebie naiwność — zauważył, a ciemnowłosy nie mógł się z nim nie zgodzić. — Jednak ją ciężko jest kochać, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo — unosi oczy na męża, który patrzy na niego ciepło. — Ale też całego cię kocham — dodał z uśmiechem na ustach.
— Uspokoiłeś mnie — zaśmiał się pod nosem. — No dobrze, trzeba zaraz wychodzić i pójść spać. Jakieś życzenia przed tym, piękny? — unosi brew.
— Nie wyjeżdżaj — pomyślał, po czym odwrócił wzrok, nie chcąc psuć tej pięknej chwili problemami. — Chyba nie ma żadnych albo jest... — przeciągnął w namyśle, a Jungkook patrzył na niego oczekująco. — Po prostu czuwaj nade mną — powiedział, nieco zaskakując chłopaka takim życzeniem.
— Czuwać nad tobą? — zapytał.
— Kiedy cię nie ma, żebyś po prostu czuwał — wyszeptał, nawet na niego nie patrząc.
— Postaram się duchowo spełnić twoje życzenie.
~
Detektyw Han z uwagą przez szybę w barze obserwował Min Yoongiego, który siedział przy jednym stole z piękną kobietą. Nie uszło jego uwadze to, jak dziewczyna śmiało polewa mu alkoholu do kieliszka i zawiesza na nim swe wygłodniałe spojrzenia, czy chwyta często za jego dłoń, splątując ich palce.
Mężczyzna zmarszczył brwi, widząc, że dwójka zamówiła kolejną butelkę mocnego trunku, jednak słysząc dźwięk telefonu, wyciągnął go z kieszeni, gdzie od razu odbiera przychodzące połączenie, przykładając do ucha urządzenie.
— Tak, panie Park?
— I gdzie jest ten dupek? — zapytał od razu.
— Po wyjściu z domu kazał zawieść siebie do dobrej restauracji w innym miasteczku. Potem rozmawiał długo przez telefon, bodajże z kolegą z wojska, a teraz jest w barze z bardzo piękną kobietą i piją sporo alkoholu — opowiedział Jiminowi, który zaczął kaszleć, gdy zadławił się prawie własną śliną.
— W barze z piękną kobietą? I jeszcze pije?! — podniósł głos.
— Tak i są dla siebie naprawdę otwarci — powiedział, choć nie wiedział, czy zrobił dobrze, słysząc zdenerwowanie jego zleceniodawcy.
— Ja tę mendę zabije! Zaraz tam będę! — krzyknął.
— Lepiej ni... — przerwał, słysząc, że Jimin przerwał połączenie. Mężczyzna nerwowo rozejrzał się po okolicy, po czym postanowił wrócić do pojazdu, nie chcąc wyjść na pierwszego podejrzanego przez przyjście Jimina. Jednak wiedział, że z pewnością będzie pierwszym podejrzanym u Min Yoongiego.
Po półgodzinnej drodze Jimin dotarł na miejsce, gdzie nie zamierzał nawet szukać detektywa, chcąc od razu udać się do baru, by zmierzyć się z mężem. Jednak, gdy jego nadgarstek został przechwycony przez detektywa, spojrzał na niego ze zdenerwowaniem w oczach.
— Proszę tego nie robić i być cierpliwym, dopóki nie znajdę dowodów — powiedział, chcąc jakoś zatrzymać chłopaka.
— Nie pozwolę na to, żeby robił ze mnie frajera, bawiąc się w barze z tą ladacznicą! — podniósł roztrzęsiony głos, gdy w jego oczach zebrały się łzy, przez samo zdenerwowanie, jakie czuł. — Ciekawe co byś ty zrobił, wiedząc, co robi twoja druga połówka za twoimi plecami! — wyrzucił pretensjonalnie, gdzie wyrwał swą dłoń, a mężczyzna milczał, nie wiedząc, co powinien powiedzieć. — Proszę nie wchodzić mi w drogę — powiedział, po czym odszedł, wchodząc do zatłoczonego baru.
Jimin rozejrzał się po wnętrzu, poszukując zaciekle męża, którego udało mu się dostrzec przy jednym ze stolików. Widząc go razem z Eunbie, która trzymała go za dłoń, poczuł, jak sam ten widok sprawia mu ból. Była dziewczyna i były alkohol, to było jak policzek dla blondyna, który ze zdenerwowaniem ruszył do dwójki.
— Yoongi, dlaczego pijesz i to w dodatku z tą dziwką?! — wykrzyczał w stronę upitego Mina, który ledwo przytomny, uniósł na niego swe zapite oczy, a Jimin przez ten widok zacisnął drżącą dłoń.
— Wypraszam sobie! — podniosła głos dziewczyna, która przez słowa chłopaka wstała z krzesła, by spojrzeć z gniewem na jasnowłosego. — Nie jestem dziwką, mały śmieciu ze stolicy! — uniosła się, będąc urażoną.
— Śmieć ze stolicy ma chociaż godność, a nie to, co ty, łatwa na kasę szmato — warknął, mierząc ją od stóp do głów kpiącym wzrokiem, widząc jej krótką spódniczkę i otwarty dla chętnych dekolt.
— Ty! — uniosła na niego dłoń, jednak Jimin przetrzymał ją, zanim zdążyła go uderzyć.
— Nie sil się, bo jeszcze tipsy zgubisz, a ja ci mordę obije — mówił, wysilając się na uśmiech. — Poza tym, to jest mój mąż i mam prawo zdenerwować się, widząc go z tobą! — puścił zdenerwowany jej dłoń, a dziewczyna patrzyła na niego, wypinając się dumnie.
— Najwidoczniej masz powody, aby się przez to denerwować. Masz sporą konkurencję, jeśli w tym jestem ja — rzekła z pewnością w głosie, a Jimin niedowierzająco uniósł w zdumieniu brwi.
— Że co proszę?!
— To, co słyszysz — oparł dłoń na smukłej sylwetce. — Jesteś zazdrosny i głupiejesz, to tylko stwierdzam dzieciaku — uśmiechnęła się niemiło.
— Nie głupieję, a ty za to sprawiasz, że znowu pije. Nie pozwolę na to, żeby do tego wrócił, a tym bardziej, żeby się z tobą widywał — rzekł ze zdenerwowaniem w głosie, a kobieta zaczesała nerwowo grzywkę.
— Yoongi cię nie posłucha, bo go gówno obchodzisz. Zresztą pewnie już dawno to wyczułeś. On nie jest zainteresowany takim nudnym życiem z tobą — oznajmiła mu z rozbawieniem w głosie, a Park nie mogąc jej słuchać, chwycił za jej włosy, gdzie pchnął dziewczynę na stojący stół, w który boleśnie wpadła, a zebrani ludzie zaprzestali się bawić, widząc całe zamieszanie.
— Taka kurwa nie będzie niszczyła mojego małżeństwa! — warknął w jej stronę, a wchodzący do baru detektyw, szybko podszedł do Jimina, który zrobił zamieszanie. — Zabierz Yoongiego, bo on i tak nie jest kontaktowy. Jutro się z nim policzę — rzekł w stronę mężczyzny, patrząc z rozgoryczeniem na poczochraną dziewczynę, która patrzyła na niego z gniewem.
Gdy opuścili lokal, Jimin wraz ze wpółprzytomnym Yoongim usiedli na tyle pojazdu, gdzie Yuwan, zasiadł na miejscu kierowcy.
Jimin milczał, jednak mężczyzna wiedział, że naprawdę cierpi. Łzy opuszczały oczy chłopaka, który patrzył z bólem w boczną szybę, nie chcąc okazać tego, jak się w tej chwili czuje. Gdy poczuł na ramieniu głowę męża, spojrzał na niego z żalem, gdzie odepchnął go od siebie, nie chcąc mieć go blisko.
~
Pogrążony w śnie Taehyung poruszał się niespokojnie na łóżku, gdy jego oddech z każdym napiętym ruchu przyspieszał wraz z widocznymi żyłami na szyi. Dochodzący płacz do jego uszu powodował, że wewnętrznie wariował, gdy w swym śnie zamknięty był w szklanym zamknięciu, z którego nie mógł się wydostać. Uderzał całą siłą w grube szkło, które przy jego oddechu zamarzało, a wyraźniejszy dla uszu płacz spowodował, że odwrócił się napięcie, mogąc ujrzeć pod swymi stopami martwe dziecko.
Przerażony czuł, jak jego serce zwalnia, a łzy bez jego woli opuszczają oczy, chcąc wybudzić się z tego okropnego koszmaru.
Krzyki i płacz Taehyunga spowodowały, że pogrążony w śnie brunet przebudził się i spojrzał w mroku na niespokojnego chłopaka, przez co zmartwiony jego zachowaniem zapalił nocną lampkę, gdzie spojrzał na pokrytą potem twarz chłopaka. — Taehyung, obudź się — powiedział, lekko potrząsając za jego ramię, jednak nie otrzymując od niego żadnej reakcji, postanowił spróbować jeszcze raz. — Tae — szarpnął mocniej za ramiona chłopaka, który łapiąc niespokojnie oddech, otworzył oddech i podniósł się do siadu, rozglądając w panice po pokoju. — Miałeś koszmar? — zapytał, patrząc na niego ze zmartwieniem, a widząc obłęd w oczach młodszego, zaczynał się naprawdę o niego martwić. — Taehyung, słyszysz mnie? — machnął mu dłonią przed twarzą.
— Słyszysz to? — zapytał go przerażony, obejmując się rękoma.
— Ale co? — zapytał, nie rozumiejąc.
— Ten płacz — odpowiedział mu, a Jeon widokiem roztrzęsionego blondyna, nie wiedział, o co mu chodzi.
— Ja nic nie słyszę — pokręcił głową.
— To znowu to dziecko — zapłakał, przykładając w panice dłonie do uszu, a Jungkook patrzył na niego z zaskoczeniem.
— Tae, ale tu nie m... — przerwał, gdy cichy dźwięk dziecięcego płaczu dostał się do jego uszu, przez co zmieszany rozejrzał się po wnętrzu pokoju. — nie ma? — dokończył niepewnie, po czym zmieszany dziwnym zjawiskiem wstał z łóżka, gdzie spojrzał na przerażonego chłopaka. — Sprawdzę to i nie bój się, to pewnie nic takiego — rzekł w stronę młodszego, chcąc go własnymi słowami uspokoić, co raczej łatwe nie było, gdy płacz dziecka był nawet dla niego słyszalny.
Niepewnie zaczął nasłuchiwać płaczu, chcąc znaleźć jego źródło. Gdy ten płacz wyraźniejszy stawał się od drzwi do garderoby, postanowił przedostać się do osobnego pomieszczenia, w którym płacz stał się znacznie słyszalny, a przez to Taehyung zacisnął powieki, nie chcąc niczego widzieć ani słyszeć.
Jungkook zatrzymał się przed szafą, z której dobiegał płacz, przez co postanowił otworzyć drzwi, gdzie w zaskoczeniu otworzył szerzej oczy na widok zakrwawionej płaczącej lalki w ubranku Dohana.
— Co to do cholery jest?!
~
No to mamy wyjaśniony ciągły płacz dziecka.
Za to u Yoonminów nie jest za ciekawie, choć z Taekook nie jest lepiej, jeszcze sporo przed nami kochani ^^ Mam nadzieję, że rozdział się podobał :D
Widzimy się w piątek ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top