ღKocham goღ
~Witam, postarałam się dziś napisać rozdział ^^ Mam ostatnio wenę, więc ją wykorzytam i was rozpieszczę tym rozdziałem 💜
Taehyung patrzył w oczy męża, widząc, że z bólem mu odmawia. Opuścił oczy, gdy czuł się źle, z tym że nie chce zabrać go ze sobą i to z pewnością przez to, co przed nim ukrywa. Odsunął się od mężczyzny, gdzie otarł palcami policzki, mając już dość tego wiecznego zawodu. Już nie wiedział, czy ma być szczęśliwy, czy ma się bać nadchodzącej samotności, jednak jakby się nie starał i tak Jungkook nic mu nie powie ani nie zostanie przy nim, gdy coś działo się w stolicy.
— Wybacz mi, Tae. Naprawdę, nie mogę cię ze sobą zabrać — powiedział, patrząc w oczy młodszego. — Proszę cię o cierpliwość, bo obiecuję wrócić jak najszybciej — dodał, a jasnowłosy odwrócił wzrok, myśląc nad jego słowami. Nie chciał kolejnych kłótni i płaczu, pragnął mu zaufać i jakoś przecierpieć ten czas bez niego. Jednak jak ma stać od odporny na ból, gdy znów go zabraknie?
— Okej, poczekam — rzekł, po dłuższej chwili milczenia mogąc, chociaż tymi słowami ulżyć mężowi, po którym mógł zobaczyć, że naprawdę zależało mu na zostaniu z nim. — Jednak liczę na to, że jak wrócisz, w końcu powiesz mi, co się dzieje — westchnął cicho, chwytając za jego dłonie. — Dobrze wiesz, że masz we mnie wsparcie i możesz mi ufać. Cokolwiek się dzieje, jakoś sobie poradzimy — dodał, patrząc w ciemne oczy męża, który słysząc jego słowa, umieścił dłoń na jego policzku.
— Daj mi na to trochę czasu. Obiecuję, że kiedy będę mógł, wszystko ci wyjaśnię — obiecał, a chłopak pokręcił w sprzeciwie głową.
— Proszę... — szepnął, opuszczając wzrok. — Nie obiecuj niczego, kiedy nie jesteś pewien własnych słów. Dla ciebie postaram się być cierpliwy, ale nie chce otrzymać kolejnych ciosów przez twoją naiwność — dodał, a Jeon patrzył na niego z uwagą, wiedząc, że na myśli ma Seunlee oraz panią Haran.
— Jeśli chodzi o panią Haran i Seunlee, to nie musisz się nimi już przejmować. Myślę, że wystarczająco im powiedziałem do słuchu, a przede wszystkim Seunlee. Nie powinny cię już niepokoić — rzekł, chcąc uspokoić go tymi słowami, a Taehyung uśmiechnął się słabo, wiedząc, że z nimi nie ma tak łatwo.
— Cieszę, że coś z tym zrobiłeś, ale nie licz na cud. One są podłe i szybko nie odpuszczają — rzekł, patrząc w oczy bruneta, który słuchał jego słów z uwagą. — A tym bardziej Seunlee.. Ona zaczęła mnie przerażać po tym, co zrobiła — pokręcił delikatnie głową, gdy myśl o lalce w szafie przyprawiała go o nieprzyjemne dreszcze.
— Seunlee nie jest groźna, ale jest strasznie uparta i nienawistna. Nie wybaczę jej tego, co ci zrobiła — rzekł niespokojnie, nie chcąc więcej widzieć dziewczyny oraz jej matki.
— Uspokaja mnie to, że w końcu przejrzałeś na oczy — powiedział z delikatnym uśmiechem, po czym założył dłonie na biodra, patrząc groźnie w oczy męża. — A ten cały sekretarz... Skąd go wytrzasnąłeś i dlaczego mi o nim nie powiedziałeś? — uniósł brew, oczekując na jego wytłumaczenie.
— Pomaga mi od jakiegoś czasu, ale jest naprawdę pracowity. Nie mówiłem ci o nim, bo uważałem, że jest to konieczne — wyjaśnił, a jasnowłosy pokręcał głową.
— Pracowity i w dodatku bezczelny — parsknął.
— No ma trochę cięty język, ale nie przejmuj się nim — rzekł, drapiąc się nieporadnie po karku. — Bardzo do siebie bierze pracę i pewnie wkurzyła go zmiana planów w ostatniej chwili — dodał, chcąc go wytłumaczyć.
— To nie jest żadne usprawiedliwienie, Jungkook. Jest bezczelny i nie zrobił na mnie dobrego pierwszego wrażenia — wyznał szczerze, nie chcąc przed nim ukrywać własnego zdania na temat sekretarza. — Mówię ci to, bo jesteś bardzo naiwny i czasem nie widzisz tego, jak takie pazerne świnie tą manipulują, żeby cię usidlić — dodał, a ciemnowłosy zmarszczył brwi.
— Nie rób ze mnie aż takiego głupca. Nie dam się nikomu usidlić, bo wiem, kogo kocham i kto zawsze lubi mnie krytykować — powiedział, gdzie zaraz poczochrał włosy chłopaka, który wykrzywił usta w niezadowoleniu.
— Okej! Tylko nie licz na to, że będę dla niego miły — ostrzegł go.
— Niczego od ciebie nie oczekuję — uśmiechnął się.
— No dobrze, czyli jutro wyjeżdżasz? — zapytał, a ciemnowłosy przytaknął głową.
— Wyjeżdżamy — poprawił go, przypominając sobie o sekretarzu.
— No tak, razem.. — szepnął, krzyżując pod piersią ręce. — Czyli on tutaj zostaje na noc... Super! — wysilił się na uśmiech, gdzie zaraz minął męża, udając się do wyjścia z pokoju. — Chodź do niego — zwrócił się do zmieszanego chłopaka, który udał się za nim.
Obydwoje zeszli na dół, gdzie sekretarz Jungkooka rozgadał się po salonie, przyglądając się stojącym ozdobą na meblach. Dwójka zatrzymała się, patrząc na chłopaka, który dostrzegając ich, zwrócił się w ich stronę.
— Kryzys zażegnany? — zapytał, a Taehyung nie mógł okazać mu sympatii, gdy wyczuwał od niego niepożądaną wścibskość.
— Nie było żadnego kryzysu — mruknął jasnowłosy.
— Och.. Czyli rozmowa pożegnalna. Super! Jedziemy, Jungkook! — powiedział, chcąc jak najszybciej opuścić ten dom oraz miasteczko, w którym brakowało wiele dla ludzkiego rozpieszczania.
— Nigdzie nie jedziemy. Nie śpiesz się tak — zatrzymał go swoim głosem Jungkook, przez co zaskoczony chłopak spojrzał ze zdziwieniem na małżeństwo.
— Co proszę? — zapytał z niedowierzaniem.
— Zostaniemy tutaj jeszcze jeden dzień. Nie zamierzam od razu wszystkiego rzucić i wyjechać, kiedy z Taehyungiem chcemy się jeszcze sobą nacieszyć. Mówiłeś sam, że do jutra wieczorem muszę być w Seulu — oznajmił chłopakowi, który miał ochotę zemdleć, co oczywiście uczynił, wpadając na służącą, którą przechwyciła instynktownie młodszego chłopaka, a Taehyung zacisnął usta, nie chcąc się roześmiać na widok miny kobiety.
— Ja nie jestem od dźwigania — puściła go, a chłopak upadł na podłogę, od razu się otrząsając.
— Czekaj... — podniósł się z podłogi, otrzepując markowe ubrania. — Ty chyba nie mówisz poważnie, Jungkook. Nie ma mowy, żebym do jutra został w takim miejscu — powiedział zdenerwowany, a Taehyung oparł dłonie na biodrach, gdzie pewnymi krokami podszedł do chłopaka, pragnąc dać mu nauczkę za wcześniejszą bezczelność.
— W takim miejscu? Coś ci się w nim nie podoba? — zatrzymał się przed nim. — Na przykład brak markowych sklepów? — uniósł zadziornie brew, a Jungkook odwrócił głowę, powstrzymując się przed roześmianiem, dobrze pamiętając jak kiedyś Taehyungowi i Jiminowi brakowało takich sklepów.
— Oczywiście. Nie macie tutaj nic, prócz straganów z taniochą — odpowiedział mu, a Taehyung zaśmiał się, pokręcając głową na boki.
— Spokojnie, człowiek się przyzwyczaja po czasie. Jedna noc nic ci nie zrobi, a jak zobaczysz nietoperza w pokoju gościnnym, to z wielką przyjemnością pomogę ci się go pozbyć — wysilił się na uśmiech, a chłopakowi mina zrzedła po jego słowach, przez co spojrzał na Jungkooka, chcąc szukać w nim ratunku.
— Nie ma mowy, abyśmy tu zostali na choćby jedną noc!
~
Seokjin szykował obiad dla Namjoona oraz Jaejin, która niedawno wróciła ze szkoły. Spokojnie zajmował się przyprawianiem posiłku, a do kuchni wszedł Namjoon, który zaszedł chłopaka od tyłu, obejmując jego biodrach, przez co Jin się zaskoczył.
— Przestraszyłeś mnie — zerknął na męża, który uśmiechnął się ciepło.
— Masz coś na sumieniu? — uniósł brew.
— Ależ skąd — odpowiedział.
— Ostatnio jesteś strasznie milczący. Nie wiem, co się z tobą dzieje — zauważył, odsuwając się od chłopaka, który zwrócił się w jego stronę, posiadając na twarzy zmęczenie.
— Jestem po prostu zmęczony. Dziś mieliśmy z Seunlee sporo pracy, a zawsze trzeba być w gotowości na kolejne wezwanie — wyjaśnił, a Namjoon na samą wzmiankę o Seunlee wywrócił oczami.
— Lepiej ją zwolnij — oznajmił, a Jin uniósł w zdumieniu brwi.
— Bo?
— Bo to psychiczna i nieobliczalna kobieta. Wiesz, co ona w ogóle zrobiła Taehyungowi? — zapytał go, a Jin wręcz parsknął w niedowierzaniu.
— No tak, znowu chodzi o niego. Cokolwiek się dzieje, zawsze on jest najważniejszy i niewinny, niczym anioł — pokręcił nerwowo głową.
— O co ci chodzi? — zapytał zdenerwowany. — Dobrze wiesz, jak cenię Taehyunga. Chcę, żebyś i ty uważał na Seunlee — wyjaśnił mu.
— Potrafię sobie radzić z takimi jak ona. Dobrze wiesz, że potrzebuję pomocy. Obiecałem, że nie będę z nią przyjeżdżał do jego domu, ale nie życzę sobie, żebyś mówił mi, co mam robić w pracy — rzekł zdenerwowany.
— Ja po prostu nie chcę, żeby coś się tobie stało. Dobrze wiesz ile złego zrobiła Seunlee i ona w ogóle się nie zmieniła, więc trzymanie jej przy sobie jest po prostu głupie — powiedział, jak czuł.
— Czyli jestem głupi? — uniósł brew.
— Nie o to mi chodziło — zaprzeczył, pokręcając głową na boki. — Martwię się o ciebie...
— O mnie, czy może o Taehyunga? — zapytał.
— O was dwoje — odpowiedział, a Seokjin zaśmiał się w rozbawieniu.
— Ty się tylko o niego martwisz!
— Martwię się, bo znowu ma problemy i to nie tylko z Seunlee i jej matką, ale i z Jungkookiem, bo go cały czas okłamuje! — wyrzucił z siebie, nie potrafiąc znieść dziwnej zazdrości męża. — Nie rozumiem, dlaczego jesteś o niego zazdrosny, ale chyba Seunlee namieszała ci w głowie kłamstwami, bo mam prawo chronić Taehyunga, gdy bardzo go cenię! — dodał, a zdenerwowany Seokjin, wyłączył palnik.
— Okej. Rób, jak chcesz, ale przestań mieszać się do mojej pracy. Będę szukał kogoś innego, żeby mieć święty spokój od twojego gadania — rzekł nerwowo. — Nakryj do stołu i zjedz z Jaejin, jakoś straciłem apetyt — dodał, po czym opuścił kuchnię, zostawiając Namjoona samego.
— Dam sobie rękę uciąć, że Seunlee mu głupot nagadała — mruknął pod nosem, gdzie zaraz przeczesał nerwowo włosy.
~
Taehyung przechadzając się po terenie ziemi, zatrzymał się przy ogrodzeniu niedaleko od stajni, gdzie z uwagą przyglądał się koniom w ogrodzeniu, które przy nadzorze pracowników trenowały do nadchodzącej wystawy. Jungkook wraz z pracownikami, skupieni byli głównie na nowym ogierze, który potrzebował jeszcze sporo nauki, zanim będą mogli go wystawić do konkursu.
Pogrążony we własnych myślach Taehyung, nie mógł zaprzestać myśleć o jutrzejszym wyjeździe męża, nie chcąc, aby jutro nadchodziło.
Młodszy przyglądał się z uwagą mężczyźnie, który zawsze przy pracy robił na nim wielkie wrażenie. Jungkook wyczuwając na sobie spojrzenie Taehyunga spojrzał w jego stronę, posyłając mu szczery uśmiech, który został odwzajemniony przez młodszego.
Taehyung czując na ramieniu dotyk, odwrócił się szybko, mogąc ujrzeć przed sobą sekretarza z maską na twarzy.
— Po co to ubrałeś? — uniósł w zdumieniu brwi. — Wyglądasz jak idiota — rzekł szczerze, nie powstrzymując się od śmiechu.
— Bardzo śmieszna — zmrużył oczami. — To nie moja wina, że tutaj jedzie — dodał oburzony, a Taehyung pokręcił w niedowierzaniu głową.
— A czego ty się spodziewałeś? — uniósł brew. — Że będzie tu pachniało versaczami? Tu są zwierzęta i mają takie same zapotrzebowania fizjologiczne, ale na świeżym powietrzu — uśmiechnął się zadowolony, widząc zniesmaczenie na twarzy chłopaka.
— Zostałem zmuszony do zostania tutaj, a to wszystko przez rozkapryszonego mężulka, który sam sobie w życiu nie potrafi poradzić — wyrzucił mu w twarz, a zdenerwowany jego słowami Taehyung chwycił za wiadro z pokarmem, które podał do rąk zaskoczonego chłopaka.
— Przestań jęczeć i zgrywać księcia, bo do tego trzeba mieć rozum i przede wszystkim wygląd — rzekł niemiło, a Jaewan uchylił w zaskoczeniu usta. — I przestań trzepać tyłkiem przed moim mężem, bo on na ciebie nie spojrzy — dodał z pewnością w głosie.
— Proszę cię, nie muszę nic trzepać, aby zwrócić jego uwagę. Jestem urokliwy i mądry w przeciwieństwie do takiego zera, które nawet nie posiada wolności — odgryzł się mu, a Taehyung zacisnął w zdenerwowaniu dłonie.
— Widzę, że wiele wiesz o mojej sytuacji — rzekł z niedowierzaniem w głosie.
— Jestem sekretarzem Jungkooka i wiem wszystko — odparł dumnie. — Ten chłopak marnuje się przy tobie. Nie można zaprzeczyć, że posiadasz wszystko — zmierzył go od góry do dołu. — I to dosłownie... Jednak z takimi ideałami wiążą się same problemy — dodał.
— Niby jakie? — uniósł brew.
— Chodzące ideały niosą za sobą wiele pożądania i zazdrości oraz niezgody. Lepiej nie być chodzącym ideałem, przypominającym anioła, bo wiele osób może uznać to za coś naprawdę złego — oznajmił, a Taehyung zaskoczył się jego słowami, nie mając siebie za żadnego anioła, lecz coś w tym wszystkim było zgodnego... To, że ludzie uznali go za kogoś złego.
— A ty nie masz się za ideał? — zapytał.
— Mam i uważam, że jestem lepszy od ciebie, ale widać, że wzbudzasz większe zainteresowanie — rzekł, zważając na spojrzenia pracowników. — A wzbudza w człowieku wielką zazdrość i nie zdziwię się, jeśli kiedyś coś się stanie — dodał z pewnym uśmiechem, a Taehyung zmarszczył w zdenerwowaniu brwi.
— Jestem taki sam jak reszta ludzi i nie uważam, żebym był idealny, bo nie jestem. Wad we mnie jest po same brzegi — rzekł zdenerwowany. — A ty nie stój już tutaj i zabieraj się do pracy. Tutaj wszyscy pracują, więc idź do kurnika — dodał, a chłopak pokręcił w sprzeciwie głową.
— To mnie zje. Nienawidzę zwierząt! — zapiszczał w sprzeciwie, a Taehyung wywrócił oczami i chwycił za jego rękę, gdzie pociągnął chłopaka w stronę kurnika. Wprowadził krzyczącego chłopaka do ogrodzenia, gdzie pozostawił go w środku, zamykając za sobą bramkę. — One wychodzą! Co mam robić?! — spojrzał z desperacją na Kima.
— Nakarm — odpowiedział, po czym odszedł, udając się z powrotem do ogrodzenia, przy którym stał Jungkook.
— Jesteś dla niego okropny — powiedział z rozbawieniem w głosie, gdzie podniósł młodszego, przenosząc go na swoją część, po czym usadowił go na płocie. Taehyung trzymał dłonie na jego ramionach, patrząc z rozbawieniem w oczy męża, który nie mogąc się oprzeć, czule musnął usta blondyna.
— Ty i twoi kuzynowie również nie byliście dla mnie i Jimina łaskawi — zauważył.
— Nie chcieliśmy was tutaj, nawet przy stole — pokręcił głową, obejmując młodszego w talii. — Ale on jest tutaj tylko na jedną noc, więc mógłbyś go oszczędzić — rzekł, patrząc w złośliwe oczy Taehyunga, który przyłożył palec wskazujący do jego ust.
— Nazwał mnie rozkapryszonym mężulkiem, więc jakaś kara musi za to być — wyjaśnił, uśmiechając się złośliwie, a Jeon nie mógł w niego uwierzyć.
— Przechlapał sobie u mojego rozkapryszonego mężulka — zaśmiał się pod nosem.
— Nie nazywaj mnie tak albo i ty otrzymasz karę — ostrzegł go, a słysząc krzyk Jaewana, obydwoje spojrzeli w jego stronę, gdzie uciekał z wiadrem do domu, a za nim goniły kury, przez co dwójka zaczęła się śmiać w rozbawieniu. — Lepiej chodźmy do niego, jeśli nie chcemy mieć kur w domu — powiedział, po czym zeskoczył z płotu, a Jungkook go przeskoczył, by razem z Taehyungiem udać się do domu, w którym panował chaos przez biegające kury i krzyczącego na stole chłopaka.
— Pomóżcie, a nie się ze mnie śmiejecie! — krzyknął w ich stronę, a Jungkook podszedł do niego, gdzie odebrał mu wiadro.
— Zajmę się tym — powiedział z uśmiechem, po czym puścił oczko rozbawionemu Taehyungowi. Jungkook zaciągnął zwierzęta na zewnątrz za pomocą upragnionego dla nich pokarmu, którego nie otrzymały od Jaewana.
— To wszystko twoja wina! — podniósł głos Jaewon, który po wyjściu Jungkooka zszedł ze stołu i podszedł do Kima, wyciągając w jego stronę palec wskazujący.
— Życie — wzruszył ramionami. — Teraz może nauczysz się nie rzucać żałosnych słów, rozkapryszona divo — uśmiechnął się wesoło, po czym zadowolony odszedł w stronę schodów, na których się zatrzymał, by spojrzeć ukradkiem na rozzłoszczonego sekretarza. — A jak masz do mnie jakiś problem, to pocałuj mnie w moją rozkapryszoną dupę — posłał mu buziaka w powietrzu i wszedł na piętro.
— Nienawidzę go! — krzyknął, tupiąc w złości nogami.
Taehyung zatrzymał się na piętrze, przykładając do roześmianych ust dłoń, gdy słyszał wyzwiska chłopaka, będąc zadowolonym z wykonanej misji.
— Tak to robi dawny mieszczuch — rzekł dumnie, po czym udał się do sypialni.
~
Po przegonieniu kur Jungkook powrócił do domu, gdzie nie zastał Taehyunga ani Jaewana, przez co udał się na piętro. Wszedł do sypialni, gdzie rozejrzał się po wnętrzu, poszukując Taehyunga. Nie znajdując go, wszedł do łazienki, gdzie odnalazł swoją zgubę w wannie pełnej piany.
— Tutaj jesteś — podszedł do chłopaka, siadając na skrawku okrągłej wanny, gdy Taehyung cieszył się przyjemną kąpielą.
— Przez tego sekretarza stałem się spięty, więc odpoczywam — oznajmił, wywołując na ustach bruneta szczery uśmiech.
— Odpoczywaj, jeśli tego potrzebujesz — rzekł, układając swą dłoń na mokrym ramieniu chłopaka. — Przygotuję z Mei i Bomun kolację dla ciebie — ucałował go w czoło, po czym chcąc wstać, został zatrzymany przez Taehyunga, który chwycił za materiał jego koszuli.
— Nie idź, tylko tu ze mną zostań — powiedział stanowczo. — To jest ostatnia noc, zanim wyjedziesz i chcę, żebyś spędził ją przy mnie, a nie w kuchni — dodał, a Jungkook patrzył na niego z rozbawieniem w oczach.
— Dobrze, moja księżniczko — zaśmiał się, po czym puszczony przez młodszego rozebrał się, by dołączyć do niego. Gdy piana okrywała ich do połowy, młodszy zbliżył się do ciemnowłosego, umieszczając swoje usta na jego wargach, a palce wsunął w węglowe włosy męża. Jungkook delikatnie dopieszczał malinowe wargi Taehyunga, zatracając się w ich miękkiej strukturze. Ujął palcami podbródek blondyna, gdzie językiem przeszedł po słodkich wargach chłopaka, którego przyciągnął bliżej siebie.
Oddawali czułe pocałunki, chcąc jak najlepiej spędzić ten wspólny czas. Taehyung niechętnie oderwał się od ust męża, gdy ten przeszedł ustami do jego obojczyków, na których składał czułe pocałunki, dłońmi dopieszczając ramiona mniejszego. Kim rozpływał się przy czułościach męża, ciągnąc delikatnie w przepływie emocji za końcówki jego włosów.
Brunet, odsuwając usta z pięknego ciała Taehyunga, spojrzał ciepło w jego oczy. Dostrzegając stojący lubrykant na brzegu wanny, sięgnął po niego.
Taehyung odwrócił się, opierając dłońmi o brzegi, gdzie w tym czasie Jungkook rozlewał żal między jego jędrne pośladki. Mężczyzna wsunął dwa palce w dziurkę chłopaka, który zagryzł się na dolnej wardze, odczuwając dyskomfort, jednak rozciągający go Jungkook sprawiał swoimi ruchami, że czuł coraz przyjemniejsze doznanie.
— Jungkook... — zaskomlał przyjemnie, gdy poczuł w sobie mięsień języka męża, który zatapiał się w nim, doprowadzając go do głębokich i wyraźnych sapnięć. Mężczyzna zakleszczał palce na jędrnych pośladkach blondyna, a gdy opuścił jego wnętrze, przeszedł językiem po jądrach, zaraz składając pocałunki na zaczerwienionych pośladkach młodszego. Taehyung w całym ogłupieniu przy zadawanej przyjemności, zaciskał palce na brzegach wanny, pragnąc więcej.
Jeon rozlał na przyrodzenie zawartość butelki, po czym umieścił dłonie na biodrach wypiętego Taehyunga, który niespokojnie prosił się o niego. Sprawnym ruchem, zatopił się we wnętrzu chłopaka, który zacisnął powieki, potrzebując chwili na przystosowanie się do członka męża. Jungkook odczekując chwilę, składał czule pocałunki na skórze Taehyunga, gdzie powoli zaczął się w nim poruszać, aż w końcu wszedł w niego po same jądra. Jęki i przyjemne słowa Taehyunga o jego zadowoleniu sprawiały, że czuł się bardziej pobudzony, a ich ciała dźwięcznie uderzały o siebie.
Gdy opuścił wnętrze młodszego, oddychał szybko, a cudownym stanie Taehyung podniósł tułowie, by zwrócić się przodem do męża, gdzie jego dłonie umiejscowiły się na umięśnionym ciele, po czym uniósł rozanielone oczy na twarz bruneta, który był tak samo pobudzony, co on.
Pragnąc przyjąć tym razem inicjatywę, delikatnie popchnął chłopaka, dając mu do zrozumienia, aby się usadowił w wannie, co oczywiście uczynił, a on wszedł na niego okrakiem. Pochylił się nad mężem, gdzie połączył ich usta w pożądliwym i głębokim pocałunku. Młodszy poruszał się kusząco na nim, drażniąc pośladkami twardego penisa, przez którego brunet warknął w pocałunku i umieścił dłonie na poruszających się seksownie biodrach.
— Ty chcesz, żebym przez ciebie oszalał? — zapytał, oddychając nierówno, gdy oderwali się od swoich ust.
— A już nie oszalałeś? — uniósł zadziornie brew, a Jeon zwilżył językiem wargi, czując na nich wciąż słodkie i niegrzeczne usta młodszego, który patrząc na niego namiętnie, nasunął na swój odbyt jego penisa. Oczy młodszego wraz z zatopieniem się twardego penisa zmieniały swój wygląd na odczuwaną przyjemność, a to doprowadzało Jeona do czerwoności.
— Jesteś piękny — powiedział, przybliżając się do chłopaka, który zawiesił ręce na jego szyi, gdy poruszał swą miednicą, oblewając się gorącym potem wraz z uderzeniem w jego punkt. Jungkook zassał się na stuku chłopaka, którego delikatnie podgryzał, gdy ten coraz intensywniej go ujeżdżał, delikatnie unosząc i upadając na jego twardą erekcję.
Widząc, że młodszy jest coraz bliższy, ujął palcami jego penisa, po którym zaczął sunąć palcami, a jęki chłopaka wraz z tymi ruchami stawały się coraz głośniejsze. Gdy obydwoje doszli, zasapany Taehyung, oparł swe mokre czoło o czoło męża, kiedy zszedł z członka męża.
— C-Cudownie — wyszeptał z drżeniem w głosie, gdy próbował zapanować nad własnym oddechem, po doznaniu spełnienia. Jungkook musnął jego wargi, gdy spełniający był widok młodszego, który przywarł swe koniuszki palców do dolnej wargi męża, patrząc głęboko w jego ciemne oczy. — Będę za tobą tęsknił — wyszeptał, a Jungkook ujął dłonią jego policzek.
— Szybko wrócę do ciebie — rzekł ze spokojem, gdzie zaraz objął w pasie młodszego, który przywarł do jego nagiej klatki piersiowej.
— Wiem — odparł uspokojony. — Jak wrócisz, to już cię tak szybko nie puszczę — ostrzegł, uśmiechając się, po czym podniósł na niego swe oczy.
— Będę miał to na uwadze, skarbie — rzekł, po czym ucałował go w czoło, a Taehyung mimo wewnętrznego smutku na myśl o wyjeździe Jungkooka, starał się cieszyć, chociaż tą krótką chwilą.
~
Następnego dnia Jungkook o świcie pakował swoje rzeczy, gdy Taehyung jeszcze spał. Zamykając walizkę, podszedł do łóżka, gdzie spojrzał na jego śpiącą piękność, czując się źle, z tym że musi wyjeżdżać.
Wyciągnął z kieszeni telefon, gdzie szybko wysłał wiadomość do Yoongiego.
"Muszę już wracać. Postaraj się być do wieczora w stolicy."
"Coś się stało, że tak szybko trzeba wracać?"
"Sprawa przesunięta na jutro."
Po wysłaniu wiadomości schował telefon do kieszeni spodni, gdzie zaskoczył się widokiem już nieśpiącego chłopaka, który przyglądał się mu z uwagą.
— Już wstałeś? — zapytał, podchodząc do chłopaka, przy którym usiadł.
— Tak. Z kim pisałeś, że miałeś taką poważną minę? — zapytał zaciekawiony.
— Z Yoongim — odpowiedział mu szczerze. — Przebierz się i zejdź na śniadanie — uśmiechnął się, po czym wstał, udając się do wyjścia z pokoju, a Taehyung spojrzał ze smutkiem na spakowaną walizkę.
— Musi jechać, nawet jeśli cię ze sobą nie zabierze — uderzył w swoje policzki, nie chcąc się tym zadręczać.
Po przebraniu się i załawieniu porannych potrzeb zszedł na dół, udając się prosto do jadalni, gdzie siedział już Jungkook wraz Jaewanem.
— Myślałem, że już nigdy nie zjemy — powiedział ironicznie chłopak, gdy Taehyung zajął miejsce obok męża.
— Nikt cię przed tym nie powstrzymywał — zauważył, biorąc się za jedzenie, a Jaewan spiorunował go wzrokiem.
— Przestańcie, proszę — westchnął Jeon, chcąc zabrać stąd chłopaka.
— Ciężka była noc, a wy strasznie głośni. Rozumiem, że będziecie za sobą tęsknić, ale bez przesady, ludzie też chcą spać — rzekł oburzony, a Jungkook zachłysnął się, przez co zaczął kasłać, a Taehyung zmrużył swe oczy, patrząc bezemocjonalnie na chłopaka.
— Bardzo dziwne... W pokoju, który zajmowałeś, nie powinno nic słychać. No albo może ktoś tu był ciekawski i podsłuchiwał, bo tęskni za normalnością — rzekł z zadowoleniem, a chłopak uderzył dłonią w stół.
— Wypraszam sobie! — podniósł głos, a Jungkook widząc spojrzenie Taehyunga, wiedział, że to jedynie skończy się kłótnią.
— To ja sobie wypraszam! Nie jesteś u siebie, żeby kogoś podsłuchiwać i wyrażać swoje zdanie na temat ciszy nocnej. Mogliśmy położyć cię spać z kurami, to czułbyś się jak w domu! — krzyknął, wstając od stołu, gdzie oparł swe dłonie na stole, a przyglądająca się temu Mei kibicowała chłopakowi.
— Jesteś jakiś chory psychicznie — popukał się po czole, po czym spojrzał na Jungkooka. — Jedziemy do stolicy! — krzyknął, a wchodzący z walizkami rudowłosy chłopak spowodował, że zamilkł, przez co zmieszany Taehyung spojrzał w stronę otwartego przejścia, gdzie zaskoczył się widokiem starszego brata.
— Hoseok? Co ty tutaj robisz z walizkami? — zapytał.
— Zamieszkam z wami — odpowiedział pewnie, a Jungkook uniósł w zaskoczeniu brwi. — Tracę zaufanie do ludzi, którym ufałem i będę strzegł tego miejsca oraz mojego Brother! — oznajmił pewnie.
— Tylko nie to.. — szepnął Taehyung. — Nie musisz niczego strzec, zajmij się twoimi operami mydlanymi — powiedział, starając się go jakoś spławić, a rudowłosy dwoma palcami wskazał na własne oczy, po czym przekierował je na młodszego.
— Będę jak twoja własna matka przy piersi cię trzymał — rzekł zdeterminowany, a Taehyung spojrzał błagalnie na męża, gdy rudowłosy przyłożył dłoń do piersi.
— Zrób coś...
— Myślę, że to nie jest złe, Tae. Będę spokojniejszy, kiedy Hoseok będzie przy tobie — powiedział z delikatnym uśmiechem.
— Dzięki za poparcie, jednak i tak masz u mnie pr... — przerwał, gdy Taehyung przyłożył z chlaśnięciem dłoń do jego ust, co nie było bezbolesne dla rudowłosego.
— Masz u niego dług — Kim powiedział za Hoseoka, który spojrzał na niego z oburzeniem, a Jaewan podszedł do dwójki, gdzie odepchnął Taehyunga od Hoseoka.
— Miło mi, Lee Jaewan — przedstawił się chłopakowi, któremu podał dłoń.
— Jung Hoseok, brat Taehyunga — uścisnął jego dłoń, uśmiechając się ciepło, a chłopak zbyt otwarcie rozpływał się przy uśmiechu Hoseoka.
— Piękne imię — powiedział. — Włosy też, takie stylowe — chwalił go, a Taehyung odwrócił głowę, starając się nie zwymiotować przez adorację chłopaka.
— A dziękuje. Mój przyjaciel Wonho ma świetny salon w stolicy. Jak będziesz tam, to z pewnością odmieni twoje włosy — zareklamował przyjaciela.
— Będziemy już się zbierać. Cieszę się, że będziesz z Taehyungiem. Postaram się wrócić jak najszybciej — powiedział w stronę rudowłosego, po czym podszedł do blondyna, które czule pocałował w usta. — Obiecuję — uśmiechnął się, patrząc w smutne oczy Taehyunga.
— Będę czekał — szepnął, po czym przytulił go, nie chcąc, aby wyjeżdżał. Jednak nie chciał go zatrzymywać, gdy miał ważną sprawę w stolicy. Jungkook niechętnie odsunął się od chłopaka, gdzie bolał go widok smutku.
— Kocham cię, Taehyung. Zapracuję na twoje wybaczenie — rzekł, a Hoseok, jak i Jaewan patrzyli z uwagą na dwójkę, która z bólem się rozstawała.
— Załatw to, co musisz i wracaj — powiedział, starając się nie rozpłakać, a przetrzymać to do jego wyjścia.
— Do zobaczenia — Jungkook pożegnał się z Hoseokiem, po czym razem z Jaewanem udali się do wyjścia, gdzie stały rzeczy bruneta.
Taehyung patrzył ze smutkiem na bruneta, który opuścił dom, a on niespokojnie podbiegł do okna, by zza firanki spojrzeć na niego. Hoseok podszedł do młodszego, gdzie widokiem bólu jego brata, położył swe dłonie na jego ramionach. Łzy zaczęły opuszczać oczy Taehyunga, gdy samochód Jungkooka zaczął odjeżdżać sprzed domu.
— Nie płacz. Mogłem go zatrzymać przed tym wyjazdem — westchnął ciężko Jung, gdy nie podobała mu się ta cała relacja między dwójką.
— N-Nie — pokręcił głową w zaprzeczeniu, gdy cicho szlochał. — Nie mogłem go zatrzymać. Jeśli potrzebuje czasu, to ja jeszcze poczekam — powiedział przez łzy, gdzie uśmiechnął się smutku. — Nawet jeśli mnie okłamuje, to kocham go i będę oczekiwał jego powrotu.
~
Sekretarz Jungkooka działa naszemu Tae na nerwy 😅 Jednak chyba załapał nową słabość 😂
Jungkook wyjechał, a Tae zyskał nową opiekunkę^^
Widzimy się we wtorek ^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top