ღZazdrośćღ
~ Witajcie ^^
Taehyung po pożegnaniu rodziców, patrzył za ich odjeżdżającym samochodem, czując wiele mieszanych uczuć. Właściwie nagłe wyjście Jungkooka je powodowało i milczący ojciec, który nie chciał zdradzić mu, o czym chciał porozmawiać z brunetem. Miał jednak nadzieję, że jego ojciec również nie będzie ukrywał przed nim prawdy. Wewnątrz czuł, że coś jest naprawdę nie tak i nie może pozostać spokojnym i pozwolić sobie na odwrócenie wzroku. Prawda zawsze bolała, jednak musiał w końcu zebrać się na to, aby zrobić ten pierwszy krok w przód.
Chwycił się za materiał koszuli, opuszczając głowę, gdy natrętne myśli o niewierności i kłamstwach powstrzymywały go przed chęcią poznania prawdy. Nie chciał cierpieć, nie chciał znowu bać się życia i samego siebie.
W miasteczku zawsze pozostanie jedynie złą pokusą, która przyszła wszystkich zniszczyć, jednak nie zniósłby tego, jeśli Jungkook chciałby go opuścić. Dla niego był w stanie zrobić wszystko, byleby był przy nim i nad nim czuwał. Jungkook jest dla niego mężem i bezpiecznym domem, a kiedy ten dom zbyt bardzo się oddala, czuje, że traci siebie. W jego oczach mógłby być wszystkim, nawet pokusą, jeśli tak by zechciał.
— Chyba tracę resztki godności — szepnął, pokręcając w załamaniu głową.
— Taehyung! — usłyszawszy wołanie, uniósł wzrok, gdzie ujrzeć mógł Yonseoka. Na widok chłopaka, od razu uśmiech zakwitł na jego ustach.
— Yonseok, co cię sprowadza? — zapytał, gdy mężczyzna przystanął przed nim.
— Przyszedłem sprawdzić, jak się czujesz — odpowiedział z uśmiechem. — Ale chyba widzę, że wszystko jest dobrze — dodał, a jasnowłosy jedynie przytaknął delikatnie głową. — Wybacz, że przyszedł do ciebie tak bez zapowiedzi, ale nie mam do ciebie numeru telefonu — wytłumaczył.
— Nic się nie stało. Jesteś zawsze mile widziany — odparł ze spokojem. — Zapraszam do środka, skoro przyszedłeś w odwiedziny — zaprosił mężczyznę, który żwawo pokiwał głową i razem z Taehyungiem udali się do domu. — Napijesz się czegoś? — zapytał, gdy weszli do salonu, a widząca ich służąca patrzyła nieufnie na nieznajomego.
— Może być kawa — odpowiedział, a Kim zwrócił się do zaufanej kobiety.
— Zrób dla mojego gościa kawy — rzekł w jej stronę, a kobieta jedynie przytaknęła w zrozumieniu głową, po czym udała się do kuchni, gdzie zatrzymała się przy otwartych łukach drzwiowych, mogąc przy nich zobaczyć nową pracownicę, która z zaciekawieniem przyglądała się temu, co dzieje się w salonie.
— A ty co robisz? — zapytała ją surowym tonem, przez co wystraszona dziewczyna podskoczyła, chwytając się w okolice serca.
— Ja? — wskazała na siebie palcem, a kobieta przytaknęła głową. — Tylko sprawdzam, czy...
— Nie podsłuchuj i nie śledź pana Taehyunga. On tobie nie ufa i ja również — przerwała jej, patrząc na nią nieufnie, a dużo młodsza od niej dziewczyna, skrzyżowała pod piersią ręce.
— Zauważyłam, że w tym domu nikomu się nie ufa — wysiliła się na uśmiech.
— Lepiej uważaj, bo chcąc mącić, sama sobie zaszkodzisz. Powinnaś szanować prywatność pana Taehyunga, bo tutaj to on jest naszych chlebodawcą i pan Jungkook — ostrzegła ją, po czym odeszła. Młodsza dziewczyna spojrzała za nią kpiącym wzrokiem, nie rozumiejąc tej całej nie ufności.
— Panem domu? — prychnęła. — Chyba na razie...
— Właściwie udało ci się dojść do porozumienia z mężem i dowiedzieć się prawdy? — zapytał mężczyzna, gdy została mu podana kawa, a Taehyung słysząc jego pytanie, odwrócił nerwowo wzrok.
— Nie chcę o tym rozmawiać — powiedział, czując się niespokojnie przez myśli, którymi w tej chwili nie chciał się zamartwiać. — Lepiej nie mówmy o tym. Powiedz lepiej, co u ciebie — rzekł, przenosząc na niego swe oczy, a Yonseok uśmiechnął się ciepło.
— Nie jest najgorzej. Próbowałem zwiedzić okolicę, ale okazuje się, że ludzie tutaj są strasznie przesądni — opowiedział, pokręcając głową na boki. — To jest bardzo niesprawiedliwe, ale chcę pokonać tutejsze przesądy i coś zmienić — dodał, miło zaskakując chłopaka.
— Myślisz, że dasz radę wymienić mózgi tych wszystkich ludzi? — uniósł brew.
— Nie wiem, czy to jest możliwe, ale chcę spróbować dotrzeć do ich serc — oznajmił.
— Wydajesz się naprawdę intrygującym człowiekiem, Yonseok — rzekł chłopak, patrząc z zaciekawieniem i zafascynowaniem na mężczyznę. — Wiesz, jak tutaj jest i chcesz spróbować coś z tym zrobić. Nie każdy ma chęci i odwagi na takie poświęcenie. Sam nie dałbym rady mierzyć się z tymi ludźmi. Oni nie mają serca — powiedział, jak czuł. Yonseok przyglądał się chwilę chłopakowi, widząc dobrze, że czuje się zraniony przez mieszkańców miasteczka.
— Nikt tego od ciebie nie wymaga — chwycił za dłoń młodszego, patrząc prosto w jego czekoladowe tęczówki. — Jednak nie myśl, że wszyscy nie posiadają serca, bo je posiadają. Rzecz w tym, że zgubili po drodze własne człowieczeństwo. Trzeba im tylko przypomnieć, co jest słuszne — powiedział, a Taehyung przyglądał się mu z zaskoczeniem, gdzie swą dłoń umieścił na policzku mężczyzny.
— Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem... i mam nadzieję, że uda ci się coś tutaj zmienić — powiedział, podziwiając mężczyznę za jego odwagę, której nie posiadał w tutejszym miasteczku.
— Miejmy nadzieję — uśmiechnął się ciepło, po czym zdjął dłoń chłopaka ze swojego policzka, aby splątać ich dłonie ze sobą. — Może oprowadzisz mnie po waszej ziemi? — zaproponował młodszemu.
— Pewnie — zgodził się, po czym obydwoje udali się w stronę wyjścia z domu, gdzie powracający do domu Jungkook dostrzegając wychodzącą dwójkę, trzymającą się za dłonie, zatrzymał się w przejściu.
— Wrócił już pan — przywitała go najmłodsza pracownica, która uśmiechała się słodko do nieobecnego duchem spadkobiercy.
— Z kim jest Taehyung? — zapytał, nawet nie obdarzając ją spojrzeniem.
— Ze swoim gościem. Kto wie, kim on jest, ale chyba często się widują i bardzo się do siebie czulą — rzekła w stronę ciemnowłosego. — Właściwie, to nawet nie wiem, co o tym myśleć, panie Jungkook. W małżeństwie nie robi się takich rzeczy, prawda? — zapytała, a Jungkook spojrzał na nią ze zdenerwowaniem w oczach. — Ludzie szybko zaczną gadać, a tym bardziej, jeśli chodzi o pana Taehyunga — pokręcała głową na boki, będąc przepełnioną zmartwieniem.
— Jeśli będziesz siedziała cicho, nikt się nie dowie. Pracujesz tutaj od nie dawna, ale pragnę ci jedynie dać upomnienie, aby nie wtrącać się i nie oceniać twoich pracodawców — rzekł surowo, a dziewczyna opuściła skruszoną głowę. Zdenerwowany Jungkook odszedł od niej, by udać się do wyjścia od drugiej strony domu.
— Tutaj mamy pola uprawne — Taehyung pokazywał swojemu gościowi ziemię, gdzie razem udali się w stronę stajni, do której weszli. — A tutaj mamy nasze konie — spojrzał na mężczyznę, który przyglądał się wszystkiemu z zaciekawieniem.
— Piękne zwierzęta. Widać, że dużo tutaj pracujecie — rzekł z podziwem.
— Ostatnio akurat sam muszę wszystkim dowodzić — westchnął głęboko, gdzie podszedł do boksu Pure, do której wyciągnął dłoń, by przejść wierzchem dłoni po jej sierści.
— To pewnie musi być dla ciebie wyzwaniem — zagadał, podchodząc do chłopaka i jego klaczy.
— Jeszcze nie dawno było tak, że obydwoje zawsze współpracowaliśmy, a ja się od niego wszystkiego uczyłem — wyznał, gdzie odsunął dłoń od klaczy. — Jednak od jakiegoś czasu jest tak, że sam pracuje i zarządzam pracownikami — dodał, spoglądając w oczy mężczyzny.
— Chcesz tego? — zapytał.
— Ale czego? — zapytał zdziwiony.
— Tak pracować samemu? — poprawił się.
— Nie — odpowiedział szczerze.
— Widzę, że jednak nie porozmawiałeś z mężem i nie powiedziałeś mu o tym, co czujesz. Naprawdę nie chcesz poznać prawdy, aby nie musieć go o nic posądzać? — zapytał, patrząc z uwagą na chłopaka, który odwrócił nerwowo wzrok.
— Chciałbym, ale moja słabsza strona każe mi udawać, że niczego nie widzę — wyznał, a słyszący jego słowa Yonseok, pokręcił nerwowo głową, gdzie zaskoczył Taehyunga przywierając go plecami do stojącej drewnianej kolumny. — Co ty robisz? — zapytał, patrząc z zaskoczeniem na mężczyznę, który był bardzo blisko niego.
— Nie mogę pozwolić ci na to, żebyś robił coś takiego. Udawanie, że czegoś nie ma jest głupie, bo samego siebie tym zranisz! — podniósł niespokojnie głos, a Taehyung patrzył na niego z zaskoczeniem, widząc, że mężczyzna martwi się o niego.
— Nie wtrącaj się w to — wyszeptał słabo, gdy opuścił bezradnie głowę, a Yonseok ujął palcami jego podbródek.
— Taehyung lepsza jest najgorsza prawda, od najpiękniejszego kłamstwa. Naprawdę chcesz żyć cały czas w kłamstwie i udawać, że niczego nie widzisz?! — zapytał, podnosząc głos.
— Ale co ja mam zrobić?! — wykrzyczał mu w twarz. — Boję się zawody i tego zranienia... Nie chce znowu cierpieć! — zapłakał bezsilnie, gdy nie był w stanie z tym walczyć. — Jeśli chcesz mnie za to krytykować, to odejdź i daj mi spokój! — krzyknął, unosząc na niego rękę, jednak mężczyzna przechwycił ją, powstrzymując chłopaka, widząc, że cały czas próbował ukryć własne cierpienie.
— Nie chce cię krytykować, po prostu nie chce, żebyś bardziej cierpiał — wyznał, a młodszy, oddychając niespokojnie, patrzył swymi zapłakanymi oczami w oczy mężczyzny, gdy sytuacja i burzliwe emocje posuwały ich do zbliżenia między sobą. Usta mężczyzny znalazły się przy rozchylonych wargach Taehyunga, który zamknął oczy, chcąc poddać się chwili. Jednak czując szarpnięcie i dźwięk silnego uderzenia, otworzył oczy, gdzie ujrzeć mógł przewróconego w sianie Yonseoka i wściekłego Jungkooka nad nim.
— Jungkook, co ty robisz?! — podszedł do bruneta, którego chwycił za ramię, gdy chciał rzucić się na leżącego mężczyznę.
— To ja się pytam, co ty do cholery z nim robisz?! — spojrzał ze złością na jasnowłosego, który patrzył ze strachem w oczy bruneta. — Kiedy mnie nie ma, to się z nim zabawiasz, tak? Ciekawe jak blisko jesteście, skoro byliście gotowi na pocałunek — parsknął, wyrywając swą rękę, gdzie w zdenerwowaniu splunął na ziemię.
— Weź, się uspokój i nie gadaj głupot — pokręcił nerwowo głową, po czym chciał podejść do Yonseoka, chcąc pomóc mu wstać, jednak Jungkook chwycił za jego rękę, nie pozwalając mu na to.
— Myślę, że on jest w stanie wstać bez twojej pomocy, Taehyung — rzekł z chłodem w głosie, a niespokojny chłopak spojrzał na poruszonego męża, widząc, że wcale nie zamierza go puścić, trzymając bardzo mocno za jego rękę. Taehyung spojrzał na Yonseoka, który wstał na równe nogi, posiadając na policzku mocne zaczerwienienie.
— Należało mi się — rzekł w stronę Jeona, który patrzył na niego nieufanie. — Nie wiń go za to, to ja prawie popełniłem błąd, wiedząc, w jakiej jest sytuacji — dodał, a zmieszany Jungkook spojrzał na Taehyunga, czując, że młodszy z pewnością wiele opowiedział mężczyźnie o ich obecnej sytuacji.
— Dobrze, że to wiesz, ale... — przerwał, musząc zapanować nad niespokojnym oddechem. — Nie zbliżaj się więcej do niego i nie wykorzystuj jego słabości. Jestem jego mężem, a ty powinieneś znać swoje miejsce — rzekł z powagą w oczach, a Yonseok spojrzał krótko na Taehyunga, który poczuł się źle przez to, jak został potraktowany mężczyzna.
— Masz rację, znajdę własne miejsce i nie będę cię oraz Taehyunga niepokoił — rzekł, po czym minął dwójkę, wychodząc ze stajni, gdzie w wyjściu prawie zderzył się z Namjoonem, który przez cały czas nasłuchiwał, co dzieje się w środku.
— Dlaczego go tak potraktowałeś? — jasnowłosy spojrzał z zawiedzeniem na męża, który nie mógł uwierzyć w zmartwienie młodszego o zupełnie obcego mu mężczyznę.
— Taehyung ten człowiek chciał cię kurwa pocałować — rzekł z niedowierzaniem w głosie. — Nie mów mi, że on jest twoim pocieszeniem, kiedy mnie nie ma, bo się wkurwię — powiedział z gniewem, a Taehyung zacisnął dłonie, wiedząc, że nie może dłużej udawać ślepca i posłuchać rad Jimina oraz Yonseoka, dlatego uniósł dumnie głowę.
— Jestem dla niego pokusą, więc wcale nie dziwi mnie jego słabość — oznajmił, a Jeon spojrzał na niego ze zdumieniem.
— Nienawidzisz tego, że ludzie cię za takiego mają, a tobie to teraz schlebia? — uniósł brwi.
— Ty też miałeś mnie za pokusę, więc to staje się już nawykiem, Jungkook. Twój wuj kiedyś powiedział mi, że zawsze będę dla wszystkich taki i to się nigdy nie zmieni — rzekł, patrząc w oczy zaskoczonego męża. — Widzę, że ty również szukasz sobie czegoś nowego i nawet jeśli zaprzeczasz temu, to coś ukrywasz, a tego nie powinieneś robić. Chcę znać prawdę albo będę po twoim kolejnym wyjeździe najgorszą stroną siebie — ostrzegł go, a Jeon zacisnął dłonie, widząc, że Taehyung zamierza posunąć się do ostateczności.
— Nie chce, żebyś znowu próbował udawać niewzruszonego i żądnego zemsty chłopaka. Taehyung ty nie jesteś taki! Nie próbuj być takim, jak ludzie cię widzą — rzekł niespokojnie.
— Od długiego czasu się staram, ale zaczynam mieć tego dość. Jungkook bez ciebie, ja tutaj niedługo zwariuję! Nie rozumiesz, że cię potrzebuję?! — wykrzyczał z żalem. — Tutaj na miejscu, nie gdzieś daleko.. Ciebie tutaj wszyscy szanują, a mną gardzą, więc jak mam być sobą i nie czuć strachu, że ludzie, którzy ciebie szanują i widzą cię z twoją byłą, nie chcą mnie obrzucić kamieniami, czy wyzwiskami, albo że.. .że twoja była nie zacznie rzucać na mnie jakieś klątwy? — zapytał przez łzy, a ciemnowłosy opuścił głowę, wiedząc, że sam popycha młodszego do starej wersji siebie.
— Ja tego nie chce, ale...
— Wiem! — przerwał mu. — Nie chcesz tego, ale musisz być gdzieś daleko. Jednak bycie z tobą jest jak przekleństwo — wyznał z bólem, zaskakując Jungkooka takim wyznaniem. — O-Odzyskałem rodziców, samego siebie i przyjaciela, którego podziwiałem, ale od początku odzyskania tego wszystkiego, czułem, że nie zasługuję na drugą szansę. P-Przy tobie zawsze będę tym, który sprowadził cię na złą ścieżkę — opuścił głowę, gdy łzy opuszczały jego oczy, a Jungkook pokręcał głową na boki, nie chcąc zgodzić się z tym, co mówi.
— Tak uważają ludzie, którzy nie potrafią zrozumieć naszej miłości. Wiem, że cały czas cię ranię, Tae.. — zbliżył się do niego, gdzie uklęknął przed nim, ujmując jego delikatne dłonie. — Ale szczerze cię kocham i to nigdy się nie zmieni. Nie patrz na tych ludzi, a tym bardziej na panią Haran czy Seunlee... One nie są warte poświęcenia naszych uczuć — rzekł, patrząc w zapłakane oczy chłopaka.
— Ale ty cały czas mnie okłamujesz! Skąd mam wiedzieć, że jesteś ze mną szczery?! Słyszałem, co mówiłeś Namjoonowi i boli mnie to, że nie potrafisz mi zaufać, a to dla mnie to znaczy, że jesteś taki sam jak ci przesądni ludzie w miasteczku. Udowodnisz mi, że się mylę, jeśli w końcu postanowisz być ze mną szczery... Bo jak na razie popychasz mnie do szukania bezpieczeństwa, którego nie potrafisz mi już dać — rzekł z bólem. — Nie rozumiem, co zrobiłem źle, że tak odepchnąłeś mnie od siebie, ale to najbardziej boli, Jungkook. Chciałem udawać, że niczego nie ma i wciąż próbować ci ufać, ale już tak nie mogę — wyszeptał, po czym odszedł od klęczącego bruneta, który spojrzał ze smutkiem za odchodzącym chłopakiem, który wpadł prosto w Namjoona.
— Wszystko w porządku? — zapytał z troską, a zasmucony chłopak zaprzeczył ruchem głowy.
— Nie może być w porządku, kiedy żyje się w kłamstwie, Namjoon. Wybacz, ale teraz muszę wyjść — powiedział, gdzie minął zatroskanego chłopaka.
Namjoon patrzył za odchodzącym Taehyungiem, gdzie postanowił udać się do stajni, gdzie Jungkook siedział na sianie, ze spuszczoną głową.
— To wszystko dzieje się przez twoje kłamstwa, kuzynie — rzekł w jego stronę. — Mówiłem ci, że nie zdziwi mnie, to jeśli on zacznie szukać gdzieś indziej. Nie jest ślepy i widzi, że cię praktycznie nie ma — dodał, a Jungkook uniósł na niego zasmucone oczy.
— Chcesz mnie jeszcze bardziej dobić? — zapytał.
— Chce jedynie otworzyć ci oczy na prawdę, Jungkook — odpowiedział, jak czuł. — To, co się dzieje, nie jest normalne i nie możesz stracić Taehyunga, przecież go kochasz, więc co ty takiego ukrywasz — spojrzał z niedowierzaniem w oczach na bruneta.
— Sam nie wiem już co o tym myśleć — westchnął ciężko. — Z jednej strony nie dziwię się zachowaniu i słowom Taehyunga, a z drugiej strony cholernie boli mnie myśl, że szuka pocieszenia u kogoś innego — powiedział zasmucony. — Jednak największym źródłem jego cierpienia jestem ja. To ja wysłałem do niego Seunlee i chciałem, żeby się dogadali, pozwoliłem na to, aby go krzywdzone, a tego sobie nie wybaczę! — podniósł rozjuszony głos, gdy Joon patrzył na niego z zaskoczeniem.
— Czyli przejrzałeś na oczy? — uniósł brew.
— Tak. Seunlee i jej matka nigdy się nie zmienią, ale Seunlee? Ona jest potworem i muszę ją trzymać jak najdalej od Taehyunga — pokręcił głową na boki, gdy dzisiejsza kłótnia z dziewczyną, otworzyła mu oczy.
— Powiedz to też Jinowi — podrapał się po karku. — A najlepiej wyznaj Taehyungowi prawdę, nawet jeśli jest okropna, to on na nią zasługuje albo sam sprawisz, że go stracisz.
~
Yoongi obudził się, gdy słońce wpadało przez okno do sypialni. Potarł opuchnięte oczy, gdzie zaraz zerknął na zegar, który wskazywał prawie piętnastą, przez co szybko podniósł się do siadu.
Jimin w tym czasie podlewał w ogrodzie rośliny, gdy jego telefon rozbrzmiał się w kieszeni. Zatrzymał lecącą wodę z węża ogrodowego i wyciągnął urządzenie z kieszeni, by przyłożyć je do ucha zaraz po odebraniu.
— Tae-ssi, coś się dzieje? — zapytał od razu.
— Jadę do ciebie, możesz wyjść ze mną? — zapytał, a Jimin mógł usłyszeć, że chłopak jest naprawdę niespokojny. — Potrzebuję rozmowy z przyjacielem — dodał.
— Oczywiście, że mogę wyjść. Słyszę, że jesteś zdenerwowany i myślę, że w takim stanie prowadzić nie powinieneś — rzekł pouczająco. — Zaraz wyjdę przed dom, więc czekaj na mnie — dodał, po czym się rozłączył i schował telefon. Odłożył węża ogrodowego, po czym udał się do domu, gdzie w przejściu spotkał skacowanego męże, przez co się zatrzymał, zakładając dłonie na biodra. — Widzę, że w końcu raczyłeś wstać — uśmiechnął się na wysilenie.
— Głowa mnie boli — westchnął ciężko, trzymając się za głowę, a Jimin parsknął.
— Nikt na siłę nie wlewał ci gorzały do ryja — zauważył, a Yoongi zmrużył oczy.
— To akurat wiem. Jednak nie musisz być zaraz taki zgorzkniały — rzekł, patrząc z uwagą na młodszego.
— A niby jak mam patrzeć po tym, co wczoraj zrobiłeś?! — podniósł głos, po czym zbliżył się niebezpiecznie szybko do mężczyzny, gdzie praktycznie wbijał palec w jego pierś. — Zapamiętaj sobie, Min Yoongi. Ja Park Jimin nie dam się w chuja robić, kiedy ty wracasz do alkoholu i do tej dziwki z baru! — ostrzegł go, a Yoongi patrzył na niego ze zmieszaniem w oczach.
— Śledziłeś mnie?! — zapytał zdenerwowany.
— Nie miałem innego wyjścia. Staram się od kilku miesięcy ignorować twoje wywody, ale nie ufam już tobie — rzekł szczerze.
— Po pierwsze nie wracam do alkoholu, a po drugie Eunbie nie jest dziwką i...
— Jeszcze temu zaprzeczasz?! Zapomniałeś, co ci zrobiła?! — zapytał zdenerwowany, nie pozwalając mu skończyć.
— Pamiętam i tego faktu nie zamierzam pomijać — odparł. — Poza tym nie podoba mi się to, że mnie śledzisz i coś mi zarzucasz! — podniósł głos, jednak skrzywił się w bólu, gdy przez krzyk głowa bardziej go zabolała.
— Nie dajesz mi innego wyboru, Yoongi... — opuścił głowę.
— Nie chcę wracać więcej do tego tematu i przestań we mnie wątpić, a tym bardziej robić afery w barze. To jest moja sprawa, z kim się widzę i czy piję. Nie wtrącaj się do tego i zacznij mi ufać — rzekł zdenerwowany, a Jimin podniósł na niego swe zasmucone oczy, przez co Yoongi złagodniał, czując się źle, z tym że go atakuje.
— Z tego, co mi wiadomo, zaufanie jest wtedy, kiedy nie ma kłamstw. Smutne jest to, że kiedyś wszystko mi mówiłeś i byłeś mi bliski, a teraz jesteś zbyt daleko, abym mógł cię dosięgnąć — rzekł zasmucony, gdzie zaraz minął zmieszanego Mina, który odwrócił się w stronę młodszego, chwytając za jego dłoń.
— Jiminie, to nie tak.. — powiedział skruszony, a Jimin siłując się między rozsądkiem a uczuciami, wyrwał swą rękę, by odejść w stronę wyjścia.
Gdy opuścił dom, mógł dostrzec stojący samochód Taehyunga oraz wchodzącego przez bramę Hoseoka, który zatrzymał się, widząc chłopaka. — Hobi, przyszedłeś z wizytą? — zapytał.
— No jak zawsze — uśmiechnął się, po czym spojrzał w stronę samochodu, w którym dopiero teraz dostrzegł swego brata. — Mój brother też tu? — zapytał zdziwiony.
— Wychodzimy razem — oznajmił starszemu, który wyszczerzył się szeroko. — I tak, możesz iść z nami — uśmiechnął się delikatnie.
— Tak myślałem — powiedział zadowolony, gdzie obydwoje udali się do samochodu. Jimin usiadł na przodzie pojazdu, a Hoseok zajął miejsce na tyle. — Właściwie, co was tak natchnęło na wspólne wyjście? — zapytał, zapinając pas bezpieczeństwa.
— Potrzebowałem rozmowy z Jiminem, ale skoro ty też jesteś, to jeszcze lepiej — rzekł Kim, patrząc w lusterko na starszego brata, który również mógł mu pomóc w obecnej sytuacji.
— To, gdzie jedziemy? Do naszej kawiarni zwierzeń? — zapytał Jimin.
— Może być — przytaknął głową jasnowłosy, który ruszył sprzed domu Jimina. Skupiony na drodze, zerknął na Jimina, który wyglądał na poddenerwowanego pomimo tego, że próbował udawać przed nimi zadowolonego.
Gdy dojechali na miejsce, udali się prosto do kawiarni, gdzie zamówili dla siebie napoje i zajęli wolne miejsca przy stoliku. — Coś się stało, Jimin? — zapytał Taehyung, przyglądając się uważnie przyjacielowi.
— Trochę pokłóciłem się z Yoongim — wyznał.
— O co znowu? — zapytał zaskoczony Hoseok.
— Wczoraj bawił się w barze z tą dziewuchą z baru i jeszcze się upił — pokręcił nerwowo głową na boki.
— A dowiedziałeś się czegoś o jego zachowaniu? — zapytał z zaciekawieniem Taehyung, gdy Hoseok przyglądał się im zmieszany.
— Jeszcze niczego, ale znalazłem zapiski Yoongiego, gdzie ewidentnie coś przede mną ukrywa i to już nie jest tylko zwykłym wymysłem — rzekł niespokojnie.
— O czym wy teraz mówicie? — wtrącił się rudowłosy. — Nie mów mi, że go śledzisz, Jimin? — spojrzał na młodszego, który odwrócił nerwowo wzrok.
— Nie miałem innego wyjścia. Ty każesz mi ufać mu, ale nie mogę przyglądać się temu i udawać, że niczego nie ma, Hobi-hyung — powiedział na swoje wytłumaczenie. — Teraz jestem w stu procentach pewny, że Yoongi mnie okłamuje — dodał, a rudowłosy westchnął głęboko.
— Jungkook również — dodał od siebie Taehyung.
— On też? — zapytał z niedowierzaniem Hobi.
— Słyszałem jego rozmowę z Namjoonem i przyznał się mu do tego, że mnie okłamuje — odpowiedział, a Jimin i Hoseok patrzyli na niego z zaskoczeniem. — Ale jeśli Yoongi wyjeżdża z Jungkookiem i również cię okłamuje, to pewnie tylko i wyłącznie przez Jungkooka — oznajmił przyjacielowi.
— Ty wiesz, że to może być prawda. Yoongi tam pisał, że komuś obiecał milczenie — powiedział, pokręcając głową na boki. — Czyli oni coś ukrywają przed nami, a właściwie przed wszystkimi... Tylko, co takiego? — spojrzał na dwójkę.
— Jestem w szoku — szepnął Hoseok. — Namjoon nic nie wie i obydwoje możecie mieć rację. Nie podoba mi się to, że wasi mężowie was okłamują, a im zaufałem — pokręcił oburzony głową.
— Tylko nic im nie mów — rzekł w jego stronę Taehyung. — Niech myślą, że niczego nie wiesz, Hobi. Nie wiem, co Jungkook ukrywa, ale nie niszczy tylko naszego małżeństwa, ale również Jimina — zacisnął w zdenerwowaniu dłonie.
— Dowiemy się wszystko, Tae. Nie martw się, mamy po swojej stronie detektywa Hana — powiedział pocieszająco.
— Wynająłeś detektywa? — zapytał z niedowierzaniem rudowłosy, który spojrzał z namysłem w bok. — W sumie też bym to zrobił — szepnął.
— No skoro Yoongi nic nie chce mi powiedzieć, to musiałem zacząć działać. Nie chciałem ci tego mówić, bo wiedziałem, że możesz zdenerwować tym brakiem zaufania — wyznał.
— Bo bym się zdenerwował, ale jeśli sprawa tak wygląda, to uważam, że zrobiłeś dobrze — rzekł spokojnie, a Jimin uśmiechnął się delikatnie, gdzie zaraz obydwoje spojrzeli na milczącego Taehyunga.
— A ty, o czym chciałeś porozmawiać? Dlaczego byłeś taki niespokojny? — pytał Jimin, patrząc z troską na przyjaciela.
— Pokłóciłem się z Jungkookiem i potrzebowałem rozmowy z tobą — odpowiedział mu szczerze, starając się powstrzymać łzy, które cisnęły się w jego oczach. — Ostatnio poznałem pewnego chłopaka, który mi pomógł i bardzo mu się spodobałem, ale nie jest złym człowiekiem. Jednak dziś prawie doszło do pocałunku między nami, a ja prawie temu uległem i Jungkook to zobaczył — wyznał dwójce, która zaskoczyła się jego słowami. — Yonseok zdenerwował się na mnie za to, że nie chciałem przyjąć prawdy, a za to chciałem udawać ślepca — dodał.
— A co ja ci mówiłem? — zapytał z niedowierzaniem Jimin.
— Wiem — spojrzał na niego ze łzami w oczach. — Bałem się... — wyszeptał zasmucony.
— A ten chłopak? Czy on ma świadomość tego, że masz męża i nie całuje się osoby z obrączką? — zapytał Hoseok.
— On to wie — rzekł, patrząc w oczy Hoseoka. — Ale to jest moja wina, to ja sam zacząłem szukać pocieszenia w nim, wiedząc, że dla niego jestem pokusą. Yonseok jest dobrą osobą, a ja czuję się samotny, gdy Jungkooka wiecznie nie ma. Ludzie w miasteczku m-mną gardzą, a w szczególności pani Haran i Seunlee, które potrafią rzucać kamieniami i klątwami — zapłakał, czując się słabym przez tę toksyczność.
— Jak to kamieniami i klątwami? — zapytał Hoseok.
— No normalnie, one obydwie mszczą się na mnie za Jungkooka i za to, że jestem przeklętą pokusą — odpowiedział mu.
— One nigdy nie były normalne — pokręcił oburzony głową Jimin. — Same są przeklęte i nie powinieneś zwracać na nie najmniejszej uwagi — dodał.
— Łatwo ci mówić.. Przez ich ataki i oddalenie Jungkooka nie chce mi się żyć — schował w dłoniach twarz, a Hoseok uderzył pięścią w stolik.
— Przestań mówić takie rzeczy. Już raz chciałeś to zrobić i nawet nie próbuj tego powtarzać. Jestem zły na Jungkooka, że nadal pozwala na takie rzeczy i nic z tym nie robi — rzekł zdenerwowany, a Jimin przytakiwał głową na jego słowa. — Oraz te jego wyjazdy. Zaczynam powoli rozumieć, że Jeon Jungkook na ciebie nie zasługuje i powinieneś zostać przy rodzicach, zanim on sam zrozumie, czego chce. Być tutaj przy tobie, czy żyć z dala w Seulu bez ciebie — dodał, a Taehyung spojrzał na niego z zaskoczeniem.
— Nie chce stawiać mu ultimatum. Wiem, że on i tak wyjedzie, nawet jeśli będę go błagał — powiedział, dobrze wiedząc, jak to wszystko będzie wyglądało. — Sam nie wiem, co mam już robić, aby było dobrze. Cokolwiek zrobię i tak będę atakowany, a bez niego będzie coraz gorzej. Czuje to — przyłożył dłoń do piersi, a Jimin patrzył ze smutkiem na przyjaciela, widząc, że nic się nie zmieniło.
— Nie będzie, bo masz nas. Hoseok, ja i Namjoon nigdy nie pozwolimy nikomu cię skrzywdzić — rzekł z pewnością w głosie Jimin, który chwycił za dłoń przyjaciela. — Dowiemy się prawdy, co ukrywa Jungkook, nawet jeśli Yoongi nie będzie chciał niczego zdradzić. Teraz jestem jeszcze bardziej zdeterminowany, aby się tego dowiedzieć — dodał.
— A co jeśli on mnie zdradza? Nie zniosę tego, Jimin — pokręcił głową.
— Również nie jestem pewny Yoongiego, ale musimy być cierpliwi. Detektyw Han kazał mi więcej nie działać lekkomyślnie, więc ty też tak zrób — powiedział pocieszająco. — Nie smuć się, Tae. Będzie dobrze — dodał, a jasnowłosy podciągnął nosem.
— Mam taką nadzieję. Nie chcę być bez niego...
~
Taehyung powracając do domu, opuścił pojazd, gdzie udał się prosto do domu. Przekraczając próg domu, przedostał się do salonu, gdzie dostrzegł, że drzwi od biura Jungkooka są otwarte, a w pomieszczeniu z pewnością znajduję się chłopak.
Udał się do biura, gdzie mógł dostrzec na biurku butelkę alkoholu oraz kieliszek, a samego bruneta przy przeglądaniu papierów. Kim odchrząknął wyraźnie, po czym zamknął za sobą drzwi, gdy oczy Jungkooka zwróciły się na jego osobę.
— Widzę, że postanowiłeś wrócić — rzekł, patrząc w oczy Taehyunga, który podszedł do biurka, gdzie zasiadł na wolnym krześle. — Mam nadzieję, że wyjście jakoś pomogło ci się uspokoić — dodał spokojnie.
— Trochę — odpowiedział cicho.
— Co do wcześniejszych twoich słów.. — westchnął głęboko. — Nie wyjawię ci prawdy, ale nie chcę, żebyś przeze mnie tracił siebie i próbował się na mnie mścić — rzekł, patrząc na jasnowłosego, który patrzył na niego z niedowierzaniem i zawiedzeniem. — Kiedy wyjadę, twój terapeuta będzie przyjeżdżał częściej, aby pomóc ci z tą całą sytuacją, która spotkała cię przez atak Seunlee i jej matki. Mogę ci obiecać, że one już nie zbliżą się do ciebie. Pragnę, abyś miał tutaj spokój i czuł się bezpiecznie — dodał, a jego słowa bolały wszystkie oczekiwania Taehyunga, który nie tego pragnął.
— Jungkook, ja..
— Wiem. Staram się robić wszystko tak, abyś miał dobrze, kiedy mnie nie ma, ale nie mogę zostać — przerwał mu, a Taehyung zacisnął palce na materiale spodni, gdy pojedyncza łza sunęła się po jego policzku. — Nie mam również ci za złe tej całej sytuacji z tamtym mężczyzną. To on postąpił źle i mam nadzieję, że więcej się tutaj nie pojawi — mówił, nie zwracają uwagi na zasmuconego chłopaka siedzącego przed nim. — Zostaniesz u rodziców, a Namjoon zajmie się tutaj wszystkim. Nie chcę ci dodawać problemów pracą, kiedy potrzebujesz wyciszenia — dodał.
— Nie rób ze mnie szalonego głupca, który nie jest w stanie pracować — rzekł z chłodem w głosie. — Nie potrzebuję twojej troski i nie obwiniaj Yonseoka — dodał, a Jeon zmarszczył brwi, nie mając ochoty na kłótnie przez tego mężczyznę.
— Rozumiem, że chcesz go bronić — westchnął.
— Oczywiście, on był dla mnie dobry i wspierał mnie. Nie odwrócę się od niego przez jeden błąd, którego obydwoje chcieliśmy — powiedział, a Jungkook uderzył pięścią w biurko.
— Widzę, że naprawdę chcesz się mścić, Tae.. Nie chce dla ciebie źle i kocham cię, ale nie mogę powiedzieć ci prawdy. Proszę cię jedynie o cierpliwość, zanim będę mógł wrócić i być przy tobie, jak wcześniej — rzekł, patrząc niespokojnie w zasmucone oczy Taehyunga, który wstał z miejsca.
— Ty nic nie rozumiesz, Jungkook. J-Ja nie potrafię żyć w kłamstwie i bez ciebie... Nie mogę tak żyć, bo chce robić wbrew sobie i tobie — chwycił się za głowę. — J-Jeśli bycie pokusą jest już moim przekleństwem, to będę nią dla wszystkich i ich zniszczę, nawet siebie! — wykrzyczał załamany, gdzie nie mogąc znieść warunków Jungkooka, udał się do wyjścia.
Gdy chciał opuścić biuro męża, ten zatrzymał drzwi swą ręką i przywarł młodszego do drewna, przez co chłopak spojrzał z zaskoczeniem na zdenerwowanego męża.
— Nigdy nie mów takich rzeczy. Jedynie możesz być moją pokusą.
~
Między głównymi bohaterami rodzi się duże napięcie, a to wszystko przez kłamstwa.
Taehyung pragnie postępować źle, na przekór Jungkookowi :/ Co o tym myślicie?
Widzimy się w piątek^^
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top