ღMoja dziewczynaღ
~Witam ^^/
Cała trójka, prócz Taehyunga była rozwścieczona słowami Jungkooka, któremu nie uszła uwadze ta wściekłość.
— Czy ty siebie słyszysz?! — podniósł głos Namjoon, który nie mógł pozwolić na to, żeby jego kuzyn przeżywał po raz drugi ten nieszczęsny związek. Jednak jego oburzeniem, spowodował, że Jungkook zaczął się naprawdę denerwować, nie rozumiejąc reakcji wszystkich.
— Co ja zrobiłem? — zapytał niespokojnie.
— Proszę was o wyjście! — rzekł surowo lekarz, który skierował swe słowa do trójki.
— Ale doktorze, nie można na t...
— Proszę! — wskazał gestem ręki na drzwi, gdzie niezadowolona trójka opuściła z lekarzem salę szpitalną, a pozostał w niej jedynie milczący Taehyung, który zwrócił uwagę zmieszanego Jungkooka.
— C-Czy ja powiedziałem coś złego? — zapytał go niepewnie, a jasnowłosy zacisnął swe dłonie, gdy stał z opuszczoną głową. Podciągnął nosem, gdzie otarł swoje policzki z łez i zbierając się w sobie, odwrócił się w stronę Jeona. — Płaczesz, więc jest ze mną źle — zauważył, a chłopak zaprzeczył ruchem głowy, gdzie niepewnie zbliżył się do bruneta, który uważnie obserwował każdy jego ruch.
— To nie jest twoja wina — powiedział smutno, siadając na skrawku łóżka, gdzie niepewnie odważył się chwycić za jego dłoń. Jungkook przyglądał się chłopakowi, którego długie rzęsy były wilgotne od łez, przez co czuł się z jakiegoś powodu winny. — Nie pamiętasz mnie, więc zapomniałeś o pewnym rozdziale w swoim życiu — dodał, a ciemnowłosy westchnął głęboko, czując wiele mieszanych uczuć, lecz podobał mu się dotyk delikatnej dłoni chłopaka.
— Jestem dla ciebie niemiły i widzę, że cię ranię, a mimo to ze mną rozmawiasz i uspokajasz — powiedział, patrząc na niego z uwagą, a Taehyung niepewnie przeniósł na niego swe oczy. — Kim ty właściwie dla mnie jesteś? — zapytał niepewnie.
— Gdybym ci powiedział, z pewnością byś się zdenerwował, a tego nie chce — wyjaśnił mu. — Musisz sam sobie mnie przypomnieć, nawet jeśli bardzo pragnę ci powiedzieć, kim dla ciebie jestem — dodał ze smutkiem w głosie. — Chyba mogę ci się jedynie przedstawić... Kim Taehyung — powiedział, przedstawiając się chłopakowi, który spojrzał na ich złączone dłonie.
— Jeon Jungkook — przedstawił się, a Taehyung starał się nie rozpłakać, musząc przeżywać taką chwilę. To było okropnym uczuciem przeżywać pierwsze przedstawienie po raz drugi. Jungkook go nie poznawał i nie widział w nim osoby, którą kochał, a to bolało najbardziej. — Czy będę mógł zobaczyć moją dziewczynę? — zapytał go niepewnie, a jasnowłosy nie potrafił nie okazać swego smutku tym pytaniem.
— Lepiej byłoby, gdybyś jej nie spotykał... Ona nie jest dobrą osobą — wyznał szczerze, nie chcąc, aby przez tę amnezję zbliżał się do Seunlee.
— Seunlee jest dobrą osobą, nie rozumiem, dlaczego tak o niej mówisz — rzekł, przyglądając się mu nieufnie. — Znam ją całe moje życie, a ciebie nie — zauważył.
— To prawda, nie znasz mnie i moje słowa pewnie są dla ciebie niewiarygodne. Nie można ufać komuś, kogo nie znasz i komu nie ufasz — rzekł, odsuwając swą dłoń od chłopaka. — Jednak nawet jeśli nic nie pamiętasz, wolę, żebyś uważał — dodał, patrząc w jego oczy.
— Na moją dziewczynę? — zapytał z niedowierzaniem w głosie. — Wierzę w nią i wiem, jaka jest. Wcale jej nie znasz i ostrzegasz mnie przed nią... Nie wierzę ci — pokręcił głową, a Taehyung zacisnął wargi.
— To jesteś głupi!
W tym samym czasie trójka wyszła z lekarzem przed salę szpitalną, wiedząc, że zdenerwowali doktora.
— Proszę państwa. Nie możecie mówić mu otwarcie rzeczy, których nie pamięta. To może spowodować zbyt duży szok i przestanie z nami współpracować, aby pan Jeon wrócił do pełni zdrowia, potrzebuje rehabilitacji i przede wszystkim czasie. Nie wszystko na raz — rzekł z powagą w głosie.
— Ale on pamięta o tej kobiecie, a ona jest zła! — podniósł zdenerwowany głos Namjoon.
— Dokładnie. Nie chcemy, żeby go wykorzystała — dodał Yoongi.
— Rozumiem waszą troskę, ale on ją pamięta, a przebieg pewnych sytuacji może się otworzyć, gdy będzie miał kontakt z tymi, których pamięta. Bądźcie ostrożni, ale musicie wziąć pod uwagę pewien cykl, który go opuścił. Nic na siłę. Niech on robi to, co pamięta. Musi przypomnieć sobie kaligrafię oraz czytanie, bo to jest też duży problem, aby mógł normalnie funkcjonować — wyjaśnił trójce.
— Ale jak mamy mu pomóc, skoro jego życie totalnie się różni od tego, który pamięta? — zapytał Yoongi.
— Wszystko mały kroczkami. Kiedy wróci do domu, to ważne jest to, aby miał czas na przystosowanie się do tego, jak to wszystko wygląda. Sam pewnie będzie zadawał pytania, więc wtedy można mu to na spokojnie wszystko wyjaśnić. Najważniejsze jest to, aby to wszystko szło w jego tempie przypominania sobie życia przed wypadkiem — odpowiedział mu. — Absolutnie odradzam szokujących wiadomości, które mogły mieć miejsce w jego przyszłości. Bolesne wspomnienia same powrócą, więc lepiej ich nie przyspieszać — powiedział z powagą w głosie.
— Czyli nawet nie możemy powiedzieć mu, że Taehyung jest jego zaginionym przyjacielem? — zapytał z niedowierzaniem Namjoon. — Ani jak się pojawił w jego życiu? To wszystko było dla niego cholernie szokujące, a najważniejsze dla Taehyunga, który cierpi przez to, że go nie pamięta — powiedział zasmucony, a Yoongi zacisnął w zdenerwowaniu dłonie.
— To jest okropne, jak oni mają żyć pod jednym dachem? — zapytał Hoseok. — Byli małżeństwem i tu jest kolejna szokująca sprawa, bo on ukrywał przed nim od początku unieważnienie ich małżeństwa — powiedział nerwowo rudowłosy, a sfrustrowany Yoongi, miał ochotę w coś uderzyć, bo właściwie nic nie mogli powiedzieć Jungkookowi, jeśli sam do tego nie dojdzie, a przecież sytuacja z jego ojcem wciąż jest niebezpieczna dla samego Taehyunga, któremu tylko Jeon mógł jeszcze pomóc.
— Widzę, że pan Jeon i pan Kim mają same niekorzystne sytuacje w życiu, ale niestety proszę się z tym wstrzymać. Pan Jeon sam musi dojść do tego, jak pan Kim się pojawił w jego życiu, i kim dla niego w rzeczywistości jest. Jeśli będą ze sobą, to z pewnością ten czas pozwoli mu odnaleźć te fragmenty — powiedział, chcąc ich jakoś uspokoić.
— A jak ich sobie nie przypomni? — zapytał Hoseok.
— To ten czas zapisze im nowe wspomnienia, ale nie mam wpływu na to, czy jego uczucia będą wciąż takie same — odpowiedział mu, a cała trójka właśnie tego się obawiała. Co, jeśli Jungkook już nie będzie czuł tych samych uczuć względem Taehyunga. — Proszę udać się ze mną do mojego gabinetu. Tam szczegółowo wyjaśnię wam, jak z nim rozmawiać i ćwiczyć — rzekł, a cała trójka niechętnie udała się za mężczyzną.
Jungkook patrzył z zaskoczeniem na chłopaka, który wyglądał mu na młodszego.
— Jesteś wredny — rzekł, pokręcając lekko głową. — Wyglądasz na młodszego, więc powinieneś odzywać się z szacunkiem — powiedział, a Kim uniósł w zdumieniu brew.
— Wiesz, ile masz lat w ogóle? — zapytał.
— We wrześniu dwadzieścia dwa — odpowiedział mu.
— Ja też tyle mam — uśmiechnął się pewnie. — Ale dopiero w grudniu — dodał, zaskakując bruneta.
— Trudno mi w to uwierzyć — zmrużył oczy. — Coś się mi tutaj nie zgadza... Ile tak naprawdę mam lat? — zapytał zaciekawiony.
— Fakt, jesteś ode mnie starszy o cztery lata — powiedział, nie patrząc na to, jak bezpośrednio udziela mu tej odpowiedzi, na którą ciemnowłosy reaguje niespokojnie, chwytając się za głowę, gdy czuje, że stracił cztery lata, nie wiedząc nic o nich.
— Wszystko w porządku? — zapytał zamieszany Taehyung, który zauważył niepokojącą reakcję Jungkooka.
— Nic nie jest w porządku — pokręcił nerwowo głową, gdy w całym zdenerwowaniu w jego oczach ukazały się łzy. — To nie ma sensu — mówił, a jasnowłosy patrzył na niego w milczeniu, widząc, że Jungkookowi ciężko jest zaakceptować fakt, że zapomniał ostatnie cztery lata swojego życia. Słysząc otwieranie drzwi, obydwoje spojrzeli w ich stronę, gdzie ujrzeć mogli samą Seunlee, której nie spodziewał się tutaj zobaczyć Taehyung.
— Co ty tutaj robisz?! — zapytał niemiło, wstając na równe nogi.
— Słyszałam, że Jungkook się wybudził, więc przyszłam do niego. Przestań w końcu wchodzić mi w drogę i zabraniać go widzieć — rzekła niemiło dziewczyna, a siedzący chłopak obserwował w milczeniu dwójkę.
— Jest milion powodów, aby zabronić ci go widzieć — rzekł, patrząc na nią wrogo.
— Co ty nie powiesz — prychnęła, po czym spojrzała w stronę bruneta. — Jungkookie, kochanie naprawdę nie chcesz mnie widzieć? — zapytała go.
— Czekałem na ciebie — odpowiedział jej szczerze, a Taehyung spojrzał na niego ze zdenerwowaniem w oczach.
— Jungkook, nie możesz — pokręcił głową.
— Dlaczego chcesz mi zabronić widywać moją dziewczynę? — zapytał go z niezrozumieniem, a Seunlee uśmiechnęła się w zadowoleniu, gdzie podeszła do Jungkooka, uderzając po drodze ramieniem Taehyunga, który trącony spojrzał na nią z gniewem.
— Już ci mówiłem — powiedział bezsilnie.
— To jest moja dziewczyna i jej ufam. Chcę ją widzieć, nawet jeśli ci się to nie podoba — powiedział, patrząc z powagą w oczy rozczarowanego Taehyunga, który powstrzymywał się przed wybuchnięciem bezsilnym płaczem, nie chcąc okazać przed Seunlee swej bezradności. — Seunlee, czy mogę mu ufać? — zapytał jej.
— Oczywiście, że nie, Jungkookie — odpowiedziała mu.
— Ty wredna suko, nie mieszaj mu w głowie! — warknął, zaciskając w zdenerwowaniu dłonie.
— Przecież mówię, jak jest. On nie pojawił się w naszym życiu w dobrych intencjach, kochanie. Naprawdę nie wiesz, kim on dla ciebie jest? — zapytała Jeona, który nie rozumiał już niczego.
— N-Nie wiem — spojrzał na załamanego Taehyunga.
— To twój ojczym — oznajmiła mu, a wchodząca do środka trójka zaskoczyła się widokiem Seunlee i jej słowom, które zaskoczyły Jungkooka. — Jest z nim tylko dla jego pieniędzy, ale niestety twój ojciec wpadł w szaleństwo, jak reszta mężczyzn w miasteczku — dodała z pewnym uśmiechem.
— Zamknij się! — podniósł na nią głos Namjoon.
— Nie można mu mówić ta...
— Wyjdźcie wszyscy! — podniósł głos Jungkook, który zaskoczył wszystkich. — Wyjdźcie i nie wracajcie tutaj — dodał, patrząc wrogo na kuzynostwo. — Zamierzaliście milczeć w takiej sprawie... — pokręcił nerwowo głową, gdzie przeniósł swe wrogie spojrzenie na Taehyunga.
— Jungkook to n-ni...
— To jest obrzydliwe — przerwał mu, zaskakując chłopaka, który przez jego słowa zacisnął wargi. — Możesz sobie być częścią rodziny i mężem mojego ojca, ale nie akceptuję tego ani ciebie. Czułem, że jesteś zły — rzekł ostro, a Taehyung rozpłakał się w bezsilności, gdzie mogąc słuchać jego słów, wybiegł z sali.
— Taehyung! — zawołał Hoseok, który pobiegł za nim.
— Jak możesz?! — zapytał zdenerwowany Namjoon. — Nie słuchaj tej kobiety, bo o...
— Jako jedyna powiedziała mi prawdę — wtrącił się mu w zdanie, oddychając niespokojnie, a Seunlee patrzyła na kuzynostwo z dumnym uśmiechem. — Nie rozumiem, jak obydwoje możecie akceptować coś tak niemoralnego! — pokręcił zdenerwowany głową. — Wyjdźcie i zostawcie mnie z Seunlee — dodał.
— Odmawiam — rzekł ostro Yoongi. — Nie pamiętasz niczego i nie zostawimy cię samego z tą pokręconą kobietą!
— Nie ty za mnie decydujesz — odparł.
— Jedno ci kurwa zostało, to ta zjebana upartość — pokręcił głową Namjoon, który nie mógł tego zaakceptować. Opuścił salę, zostawiając jedynie Yoongiego przeciwko dwójce.
— Skoro masz taki być, to mogłeś równie w ogóle się nie budzić — mruknął Min, który patrzył z gniewem na dwójkę. — Bo ta suka cię zniszczy — dodał, ostrzegając go, po czym opuścił salę szpitalną, zostawiając w niej Seunlee z zaskoczonego Jungkooka.
— Nie słuchaj ich, Jungkookie — powiedziała, obejmując dłońmi jego twarz. — Są rozgoryczeni i nienawistni. Nie lubią mnie, bo są po stronie tego chłopaka. Tylko ty zawsze jesteś po mojej stronie, kochanie — dodała, gdzie zaraz pocałowała bruneta w usta, lecz bez jego reakcji, kiedy wciąż pozostawał w szoku po jej słowach i kuzynów, a również reakcji blondyna.
~
Zapłakany Taehyung wybiegł ze szpitala, gdzie nie patrzył na nic, trącając w drodze przechodnich, gdy Hoseok próbował go dogonić. Wbiegając na parking, zatrzymał się napięcie, słysząc dźwięk pisku opon, gdzie roztrzęsiony spojrzał na samochód, który zatrzymał się przed nim. Słysząc krzyk kierowcy, odszedł pośpiesznie, gdzie zatrzymał się przez chwytającą dłoń Hoseoka.
— Zostaw mnie! — krzyknął.
— Uspokój się! — odkrzyknął, widząc, w jakim jest stanie. — Nie słuchaj Jungkooka i nie bierz do siebie jego słów. Pamiętaj o Jungkooku, który cię pamiętał! — rzekł, chcąc przemówić mu do rozsądku.
— I co mi z niego, jak go już nie ma?! — zapytał bezsilnie. — Słyszałeś, co powiedział? — zapłakał, a Hoseok pokręcił bezradnie głową.
— Słyszałem, ale nie możesz brać tego tak do siebie. Wiem, że nie jest to miłe i boli cię jego zmiana, ale to wszystko przez jego amnezję i chorą Seunlee — wytłumaczył mu, a jasnowłosy oddychał niespokojnie, nie wiedząc, co ma zrobić.
— J-Jak mam przez to przejść, kiedy on mną gardzi? — zapytał go.
— Dasz radę, jestem z tobą i chłopaki również. Nie jesteś sam, Tae — rzekł z powagą w głosie, a Taehyung patrzył niepewnie w oczy brata, gdzie zaraz do nich podszedł Namjoon z Yoongim.
— Nie wiem, jak to będzie, ale boję się tego — szepnął.
— Nie martw się. Zrobimy wszystko, aby sobie przypomniał. Lekarz odradził nam mówić mu rzeczy szokujących, więc będzie trzeba do tego jakoś inaczej podejść — rzekł Namjoon, który chciał podnieść chłopaka na duchu.
— Świetnie.. Ale on jedynie słucha Seunlee, bardziej od was — zauważył, gdzie otarł swoje mokre policzki. — Nie będzie nas słuchał, a w ogóle mnie — dodał.
— Nie możemy tego od razu skreślać. Seunlee jest jedynym problemem i będziemy musieli się jej jakoś pozbyć — powiedział Yoongi.
— Jedynym, ale bardzo niebezpiecznym, kiedy wykorzystuje jego amnezję — rzekł niespokojnie Namjoon.
— Nie mogę na to pozwolić — pokręcił nerwowo głową. — Jedźcie do domu, a ja jeszcze z nim pogadam — rzekł Taehyung, zwracając się do chłopaków.
— Jak chcesz — westchnął Min.
— Ja poczekam na ciebie w samochodzie — rzekł Hoseok, a Taehyung przytaknął głową, po czym udał się z powrotem do budynku szpitala, kierując się prosto do sali Jungkooka.
Zatrzymał się niepewnie przed drzwiami, gdzie przetrzymał dłoń na klamce, myśląc nad tym, co ma powiedzieć, aby przemówić Jungkookowi do rozumu. Nabrał powietrza, po czym otworzył drzwi, gdzie rozchylił szerzej swe oczy w rozczarowaniu, widząc bruneta całującego Seunlee. Zacisnął dłonie, starając się znieść ten widok, jednak nie był w stanie tego zrobić.
Opuścił salę szpitalną, zamykając cicho drzwi, stojąc przed nimi z opuszczoną głową.
— Mamo...tato, nie pozwólcie mi się poddać — szepnął słabo, a idący lekarz, widząc pobladłego chłopaka, podszedł do niego.
— Czy wszystko w porządku? — zapytał go, a jasnowłosy pokręcił w zaprzeczeniu głową.
— N-Nie jest dobrze i raczej nie będzie — odpowiedział mu zasmucony, gdzie nie chcąc dłużej z nikim rozmawiać, odszedł w stronę wyjścia ze szpitala. Nie posiadając już sił na płacz, podszedł do samochodu Hoseoka, gdzie wsiadł do środka, zapinając pas. — Jedź do domu rodziców — powiedział, patrząc przed siebie.
— Znowu? — zapytał zdziwiony.
— Lepiej mi tam, niż w tamtym domu — odpowiedział, a Jung przytaknął jedynie głową w zrozumieniu, nie chcąc denerwować pytaniami młodszego, który wyglądał blado, jakby zobaczył ducha.
Gdy dojechali przed dom Kimów, Taehyung jako jedyny opuścił pojazd. Hoseok niechętnie odjechał, wiedząc, że jego młodszy brat potrzebuje spokoju. Jasnowłosy udał się prosto na ranczo, gdzie pracownicy ciężko pracowali przy zwierzętach. Przeszedł się między stajniami, nie potrafiąc przestać myśleć o słowach Jungkooka i zapomnieć jego spojrzenia.
— To jest obrzydliwe — przerwał mu, zaskakując chłopaka, który przez jego słowa zacisnął wargi. — Możesz sobie być częścią rodziny i mężem mojego ojca, ale nie akceptuję tego ani ciebie. Czułem, że jesteś zły — rzekł ostro.
Usiadł na kostce siana, przykładając drżącą dłoń do ust, gdy uderzyły w niego emocje. Trudno było uwierzyć w usłyszenie tych słów, które były dla niego prawdziwym ciosem. Jego obrzydzenie nie różniło się niczym od pierwszego przyjazdu do tego miasteczka. Uniósł z bólem oczy w stronę pochmurnego nieba, czekając na jakiś cud, bądź pomoc, aby to wszystko bolało mniej.
— Wróciłeś — dostrzega nad sobą twarz mężczyzny.
— Tak — przytaknął lekko głową. — Wszystko w porządku tutaj? — zapytał, patrząc w oczy mężczyzny.
— Była mała przepychanka, ale ogarnąłem chłopaków — odpowiedział szczerze. — Znowu jesteś smutny. Z mężem się nie polepszyło? — zapytał.
— Wszystko staje się coraz trudniejsze i boleśniejsze, Hoshin — rzekł, odwracając wzrok. — Zaczynam już tracić nadzieję, a nie powinienem, prawda? — zapytał, uśmiechając się w smutku.
— Nie powinieneś — usiadł obok niego. — Jednak do każdego może przyjść moment, w którym tej nadziei zaczyna brakować — dodał, a jasnowłosy spojrzał na niego.
— Byłoby łatwiej, gdyby to mniej bolało — szepnął, gdzie mężczyzna spojrzał mu w oczy.
— Trzeba w takiej sytuacji wyzbyć się, uczuć, a to nie jest łatwe, jak się jest emocjonalnym — oznajmił, a jasnowłosy westchnął głęboko, gdzie oparł w bezsilności swą głowę na ramieniu mężczyzny.
— Pozwól mi tak zostać — wyszeptał, zamykając swe powieki, chcąc się na kimś oprzeć. Mężczyzna zerknął na niego, gdzie uśmiechnął się delikatnie, pozwalając chłopakowi odpocząć na jego ramieniu.
~
Późnym wieczorem Taehyung siedział w salonie, trzymając w swojej dłoni telefon, gdy myślał nad zadzwonieniem do matki. Jednak im dłużej patrzył na wybrany kontakt, tym bardziej zniechęcał się wykonaniem tego telefonu. Nie chciał martwić kobiety swoimi problemami, kiedy sama z pewnością jest kłębkiem nerwów, szukając przez cały czas ojca. Zrezygnowany zablokował urządzenie i odłożył je stolik.
Oparł się o oparcie kanapy, zamykając swe oczy, gdy obraz całującego Jungkooka z Seunlee, pojawił się niepożądanie w jego głowie. Jak miał zaakceptować to, że dla niego bardziej liczy się ona i w jego oczach już nic nie znaczy?
Wstał z kanapy, gdzie udał się prosto na górę, szukając jakichś ubrań na przebranie w rzeczach ojca. Gdy udało mu się znaleźć lekko przydługawą koszulkę, wziął ją i udał się do łazienki rodziców. Kiedy napełnił wannę ciepłą wodą, rozebrał się, opuszczając pod swoje stopy ubrania. Podczas kąpieli starał się nie myśleć o niczym, skupiając się na dokładnym oczyszczeniu swego ciała.
Opuszczając wannę, otarł swoje ciało, a następnie nałożył na swe biodra ręcznik, po czym usiadł na brzegu wanny, sięgając po kokosowy balsam do ciała, który zaczął nakładać na swoją skórę, zaczynając od nóg.
Co, jeśli Jungkook nigdy go sobie nie przypomni? — przez jego przeszło to pytanie, którego najbardziej się obawiał. Co, jeśli już nigdy go nie pokocha? — natrętne myśli, niszczyły go od środka, jednak nie był w stanie nad nimi zapanować. Kończąc nakładać balsam, nałożył na siebie czystą bieliznę oraz koszulkę, gdzie w zdruzgotaniu objął się rękoma, czując potrzebę bycia kochanym przez Jungkooka, który nie był już w stanie kochać go jak wcześniej.
Opuścił łazienkę, schodząc na dół, gdzie udał się prosto do salonu, chcąc kolejną noc przespać w tym pomieszczeniu. Dostrzegając zapalony wyświetlacz w telefonie, zmieszany zmarszczył brwi i sięgnął po urządzenie, mogąc zobaczyć nieprzeczytaną wiadomość.
"Jesteś jeszcze piękniejszy niż wcześniej. Widok twojej okazałości sprawił, że chcę więcej. Mam nadzieję, że kąpiel cię zrelaksowała. Wkrótce się spotkamy, Taehyungie." — wystraszony wiadomością, czuł, jak jego serce zwalnia, przez co trzymając w dłoniach, urządzenie podszedł w stronę drzwi wyjściowych, które były otwarte, przez co pośpiesznie je zamknął, a dźwięk przychodzącej wiadomości spowodował, że ponownie spojrzał na wyświetlacz. "Zamykanie drzwi, wcale mnie nie powstrzymuje, skarbie." Oblany potem, rozgląda się i idzie w stronę wyjścia z drugiej strony domu, gdzie postanawia opuścić w ciemności dom, zapalając latarkę w urządzeniu.
Wychodzi w głąb rancza, gdzie panuje cisza, a jedynie zwierzęta dają w stajni, dają o sobie znać. Idzie w stronę ostatniej stajni, oświetlając sobie drogę, gdzie podnosi głos, gdy drzwi od stajni się otwierają. W panice i zwolnionym biciu serca spadał na podest, opuszczając telefon z dłoni, gdy ujrzał nad sobą czyiś cień.
— Co ty tutaj robisz? — słysząc głos Hoshina, oddychał niespokojnie, gdzie dłoń mężczyzny chwyciła za jego dłoń, pomagając mu wstać.
— Boże... przeraziłeś mnie — szepnął przerażony, nie potrafiąc uspokoić oddechu. Nogi drżały mu ze strachu, gdy chłopak podniósł z ziemi jego telefon.
— Ty mnie bardziej — oddał mu urządzenie do dłoni. — Nie spodziewałem się ciebie tutaj o tej godzinie — zauważył, gdzie zmierzył oświetlonego chłopaka od stóp do głów, widząc go jedynie skąpo ubranego.
— J-Ja byłem tylko coś sprawdzić — wytłumaczył. — A ty, czemu tutaj jeszcze jesteś, a nie w pokoju? — zapytał.
— Klacz się ocieliła, więc byłem sprawdzić — wyjaśnił, patrząc w oczy roztrzęsionego chłopaka, do którego się zbliżył. — Cały się trzęsiesz — powiedział, gdzie otarł z policzka Kima łzy.
— Wystraszyłem się, więc się trzęsę — powiedział, gdzie czując dłoń mężczyzny na swoim policzku, uniósł na niego niepewnie oczy, czując, jak przepływ adrenaliny buzuje w jego ciele. Twarze dwójki dzielił krótki dystans, mogąc wyczuć własne oddechu, Taehyung dostrzegając oczy mężczyzny skierowane na jego usta, oparł swe dłonie na umięśnionym torsie mężczyzny, potrzebując zaspokojenia. — Nie patrz tak, a mnie pocałuj — rzekł przy wargach Hoshina, który bez słowa agresywnie wpasował się w usta Taehyunga. Młodszy oddawał jego intensywne pocałunki, które odbierały mu zdrowy rozsądek, a także pokonywały na każdy możliwy sposób. Czując, że musi ulec mężczyźnie, nawet wbrew samemu sobie, jego nogi ugięły się bez jego woli, nie potrafiąc zrozumieć działania własnego ciała.
Duża dłoń mężczyzny przeszła na jego nagie udo, sunąc nią po gładkiej skórze chłopca, który oderwał się od jego ust z głębokim sapnięciem, gdy ten uniósł jego ciało, a on zaplątał swe nogi wokół jego bioder, kiedy mężczyzna przywarł jego plecy do ścianki stajni. Taehyung zadrżał, gdy wilgotny język mężczyzny przeszedł po jego nabrzmiałych wargach.
— Czy jest ci teraz lepiej? — zapytał go. — Spokojniejszy, mały?
— C-Chyba tak — przytaknął lekko głową. — U-Uspokoiłeś mnie — rzekł, patrząc z lękiem w jego oczy, a mężczyzna opuścił jego ciało, pozwalając chłopakowi stanąć na własnych nogach, jednak z jakiegoś powodu upadł na kolana, czując paraliżujący strach, które sugerowało jego serce.
— Wszystko w porządku? — zapytał, przykracając przed chłopakiem.
— T-Tak — odpowiedział, gdzie oparł dłoń na ściance, chcąc o własnych siłach się podnieść, co też uczynił. — Wracaj do siebie — powiedział, gdzie niespokojnie oddychając, odszedł w kierunku domu, gdzie po dotarciu do środka, zamknął drzwi i z trudnymi krokami. Wszedł do salonu, upadając na kolana, zaciskając powieki, z których uciekały rzewnie łzy, gdy zaniósł się najboleśniejszym płaczem, gdy po tym pocałunku czuł, jakby rozrywała mu się dusza. — B-Boje się, nie chce go zdradzać... — spojrzał na drżące dłonie, nie potrafiąc zrozumieć własnej reakcji, która mogła być spowodowana tymi SMS-ami oraz przepływem adrenaliny.
Dotknął opuszkami palców swych warg, gdy łzy ociekały po jego policzkach, będąc w jakimś amoku. — Pragnąłem tego...
~
Następnego dnia Taehyung czuł się okropnie po nieprzespanej nocy, jednak postanowił z rana pojechać samotnie do szpitala. Dojeżdżając na miejscu, udał się prosto do budynku, kierując w stronę sali szpitalnej, przed którą zatrzymał go lekarz.
— Wrócił pan? — zapytał.
— Tak. Jak się dziś czuje Jungkook? — zapytał, patrząc na mężczyznę.
— Dziś znacznie lepiej, tym bardziej poczuł się lepiej, gdy przyjechali jego bliscy — uśmiechnął się, a Taehyung przytaknął w zrozumieniu głową, ciesząc się, że Jungkook odpuścił kuzynom.
— Bardzo mnie to cieszy — rzekł. — Wejdę do niego — powiedział, a mężczyzna przytaknął w zrozumieniu głową. Taehyung wszedł do sali, gdzie zaskoczył się widokiem nie Yoongiego, czy Namjoona, a pana Jeona.
— Taehyung — uśmiechnął się mężczyzna na jego widok, a pobladły chłopak cofnął się krok w tył, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę widzi go na własne oczy.
— Czy to niewspaniałe? Mojemu ojcu udało się przyjechać — powiedział z uśmiechem Jungkook, a jasnowłosy pokręcił słabo głową. — Nie cieszysz się, widząc swojego męża? — zapytał zdziwiony.
— J-Ja.. Nie wiem..
— On nie wie, co powiedzieć, synu — rzekł w stronę syna. — Podejdź, Taehyung — spojrzał na chłopaka, który nie widział w nim tego samego zatroskanego spojrzenia pana Jeona. Podszedł niepewnie do mężczyzny, który zbliżył do jego ucha swe usta, wyszeptując słowa, które sprawiły, że oblał go zimny pot. — Mam nadzieję, że moje SMS-y dotarły, bo bardzo się stęskniłem. Wiele się dla ciebie od teraz zmieni, będąc pod moją opieką.
~
Dla Taehyunga to nie koniec i raczej łatwej drogi nie będzie miał :(
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :D
Widzimy się we wtorek
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top