18.
Recital Annuszki Gravy ściągnął śmietankę towarzyską miasta Lussuria, stolicy ziem Asmodeusza. Sławna skrzypaczka miała wystąpić po raz pierwszy po dwuletniej przerwie spowodowanej urodzeniem dziecka.
W loży honorowej Teatru Rewiowego zasiadał książę Asmodeusz wraz z małżonkiem. Wścibscy paparazzi próbowali dostać się do loży, jednak żaden z nich nie był w stanie sforsować żywej barykady w postaci Oriona. Minotaur był jak skała i nawet wdzięki fotografki z "Cerberka" nie robiły na nim wrażenia.
Wreszczie widownia zajęła swoje miejsca, a światła przygasły. Na scenę wyszła niewysoka, szczupła kobieta o długich, czarnych włosach, w których lśniła złota tiara. Biała suknia w stylu empire kontrastowała ze śniadą cerą artystki. Kobieta oparła skrzypce o ramię i ujęła smyczek. Z instrumentu popłynęła melodia węgierskiego czardasza. Koncert trwał. Annuszka co rusz grała inne utwory - melodie cygańskie, rosyjskie, włoskie... Miało się wrażenie, że ciemnowłosa wręcz hipnotyzuje widownię swoją muzyką. Po dwóch godzinach recital dobiegł końca, a Annuszka została nagrodzona owacjami na stojąco. Widzowie zaczęli powoli opuszczać budynek teatru. Asmodeusz i Leo również opuścili lożę, jednak zamiast do wyjścia, skierowali się za kulisy. Demon hazardu dzierżył w dłoni ogromny bukiet czerwonych róż. Drzwi do garderoby Annuszki pilnowało dwóch rosłych ochroniarzy. Asmodeusz okazał im zaproszenie od skrzypaczki i goryle bez słowa przepuścili księcia i jego małżonka.
- Annuszka, byłaś wspaniała jak zawsze - Asmodeusz wręczył jej bukiet.
- Dziękuję ci, panie - skrzypaczka pokłoniła się swojemu Królowi.
Demon rozpusty objął ją, po czym ucałował w oba policzki, a potem w czoło. Leo rozpoznał ten stary rytuał powitania. Trochę go to zaskoczyło, bo ten gest sugerował, że Asmodeusz uważa dziewczynę za kogoś w rodzaju córki. Choć patrząc na wygląd obojga, to jego mąż mógłby zostać posądzony o ojcostwo Annuszki.
- Witaj wasza książęca mość - z bocznego pokoju garderoby wyszedł srebrnowłosy mężczyzna trzymający na rękach dwuletnią dziewczynkę, która zaczęła wyciągać rączki w stronę Asmodeusza.
- Dobry wieczór Raimo. Cześć maleńka - Asmodeusz wziął na ręcę roześmianą dziewczynkę - Asmodia zapowiada się na taką samą piękność jak jej matka.
- Zawstydzasz mnie panie - zarumieniła się Annuszka.
- Mówię prawdę. Kochani, poznajcie Leo Rofocale, mojego męża - czarnowłosy wskazał na blondyna - Leo, to Annuszka, pionek mojego parostwa oraz jej mąż Raimo Gravy. A ta mała laleczka to ich córka Asmodia.
- To dla mnie zaszczyt cię poznać panie. Niezmiernie się cieszę, że mój Król w końcu znalazł szczęście.
Leo i Asmodeusz spędzili w towarzystwie skrzypaczki i jej rodziny godzinę przyjemnie rozmawiając. Jednak gdy mała Asmodia zaczęła zasypiać na kolanach Asmodeusza, postanowili się pożegnać. Zresztą i Annuszka potrzebowała odpocząć po koncercie.
Drogę do domu przebyli w milczeniu. Asmodeusz wydawał się zamyślony, a Leo nie chciał być nachalny, więc o nic nie pytał. Gdy zajechali do willi, od razu poszli do swojego apartamentu, gdzie Asmodeusz bez słowa nalał im obu wina.
- Asmo, czy coś się stało? Jesteś jak nie ty.
- Nie, nic takiego - demon upił łyk win.
- Kłamiesz. To ma związek z Annuszką? Co was tak naprawdę łączy? To twoja córka czy co?
- Czemu tak myślisz? Nie, nie jest moją córką. Nigdy nie pociągały mnie kobiety i nigdy z żadną nie miałem romansu, więc nie mogę być ojcem Annuszki. Choć faktycznie traktuję ją jak swoje dziecko. Jeśli chcesz, mogę ci opowiedzieć jej historię. Ale uprzedzam, że jest dość tragiczna.
- Mimo to chcę ją usłyszeć, żeby zrozumieć.
- Dobrze. To było w roku 1899...
Czarny powóz z wymalowanymi na bokach herbami książęcymi mknął ulicami Londynu do otoczonej złą sławą dzielnicy Whitechapel. Konie, które powóz ciągnęły, miały płonące czerwienią oczy, a spod ich kopyt wytryskiwały iskry.
Powóz zatrzymał się przed kamienicą, w której znajdował się "Kwiat Lotosu", jeden z wielu domów publicznych. Z karocy wyszły trzy osoby - dwie kobiety i elegancki mężczyzna w drogim surducie. Dołączył do nich woźnica, który do pasa przytroczony miał pistolet oraz sztylet. Jedna z kobiet, o azjatyckiej urodzie, dzierżyła w ręku lekarską torbę.
Czarnowłosy elegant zapukał drzwi. Po chwili otworzyła mu szefowa tego przybytku, która na widok gości wpadła w panikę. Widać było, że ta wizyta jest jej nie na rękę.
- Książę Asmodeuszu... nie spodziewałam się tu pana w najbliższym czasie.
- Też tego nie planowałem, ale moja asystentka dopatrzyła się pewnych... nieprawidłości w księgach i rachunkach. Oczywiście nie podejrzewam złej woli z pani strony, madame Chapmann. To pewnie tylko zwykłe niedopatrzenia, ale wolę to wyjaśnić.
- To nie jest najlepsza pora, panie - szefowa próbowała się wykręcać - Mamy klientów. I kilka dziewczyn jest chorych...
- Skoro tak, to Kagira może je zbadać. W końcu nie chcemy tu żadnej zarazy, prawda? - Ciemne oczy mężczyzny zalśniły ognistą czerwienią, a burdelmama miała wrażenie, że ujrzała w nich ogień piekielny.
Chcąc nie chcą, kobieta zmuszona była wpuścić swojego przełożonego do środka. Niechętnym wzrokiem obrzuciła niską, rudowłosą kobietę ściskającą w objęciach księgę rachunkową i plik korespondencji. Dobrze wiedziała, że gdy ruda zacznie przeglądać rachunki i księgi, raz dwa dopatrzy się machlojek i przekrętów.
- W takim razie zapraszam do biura - mruknęła niechętnie szefowa przybytku. W tym momencie rozległ się krzyk przerażenia, a zaraz potem płacz, który szybko ucichł.
- Co to było?
- Nic takiego, panie. To z budynku obok zapewne - jąkała się burdelmama, próbując nie dopuścić swojego szefa do schodów - Tu za ścianą mieszka jeden woźnica. Pijak okrutny, żonę i dzieci bije... Pewnie znowu zrobił awanturę bez powodu.
- Nie próbuj mnie okłamywać - warknął Asmodeusz, chwytając kobietą za ramię i rzucając ją na ziemię - Ktoś krzyczał tu na górze. I to było dziecko.
Asmodeusz postukując laską wszedł na piętro i rozejrzał się po korytarzu. Jego uwagę przykuły mocne drzwi na samym końcu. Były inne od pozostałych, wyglądały tak, jakby miały tam kogoś więzić. Demon podszedł do nich i nacisnął klamkę. Tak jak podejrzewał, pokój był zamknięty, choć jego nadludzkie zmysły mówiły mu, że w środku ktoś jest. Czarnowłosy stworzył mały magiczny krąg, dzięki któremu otworzył drzwi. To, co zobaczył, zagotowało mu krew w żyłach. Może i był demonem rozpusty. Może i miał burdele rozsiane po całym świecie, ale nawet on miał pewne zasady. Jedna z nich mówiła, że w należących do niego lokalach nie zatrudnia się dzieci. Nawet do sprzątania. A teraz widział leżącą w łóżku, nieprzytomną i nagą dziewczynkę mającą może z jedenaście lat. Nad nią nachylał się mężczyzna w średnim wieku. Plama krwi na pościeli jasno świadczyła do czego tu doszło. Oczy demona zalśniły czerwienią.
Asmodeusz doskoczył do zaskoczonego mężczyzny i chwycił go za kark, by następnie odciągnąć go od jego ofiary.
- Co ty kurwa robisz? Puszczaj mnie! Nie wiesz z kim masz do czynienia!
- Wiem bardzo dobrze. Ze skurwysynem, który jeszcze dziś trafi do Piekła - mówiąc to, demon skręcił mężczyźnie kark, a trupa rzucił na ziemię - Kagira! Do mnie!
Czekając na Japonkę, Asmodeusz usiadł na łóżku obok dziewczynki i sprawdził jej stan. Miała silny krwotok wewnętrzny i chyba tylko cudem wciąż żyła. Asmodusz przegryzł wargę i przywołał ostatni Diabelski Pionek jaki mu został.
- Dam ci nowe życie maleńka. Może i nie jestem najlepszym diabłem w Piekle, ale większej krzywdy niż ta suka i ten skurwiel ci nie zrobię. Od dziś będzisz mi służyć. - Pionek zalśnił czerwienią i wniknął w pierś czarnowłosej.
- Panie? - W drzwiach stanęła Kagira.
- Zajmij się tą małą. Ten skurwiel ją zgwałcił - wskazał na trupa - Zabierz ją do mojej willi i wezwij Morwennę. Niech zmodyfikuje jej pamięć i usunie wspomnienia o tym, co się dziś wydarzyło. Później tu wróć, żeby zbadać dziewczyny.
- Jak rozkażesz panie. - Japonka wzięła dziewczynkę na ręcę i teleportowała się do Piekła.
Asmodeusz natomiast opuścił pokój, przed którym zgromadziło się kilka pracujących tu dziewczyn. Demon kazał im zwołać wszystkie panienki i zejść do holu.
- Nie toleruję osób, które mnie oszukują i łamią ustalone przeze mnie zasady - zaczął, gdy wszystkie pracownice się zgromadziły - A jedna z zasad tego i innych domów poblicznych, które są moją własnością, głosi że nie zatrudnia się tu dzieci. A już zwłaszcza nie do zaspokajania żądz starych zboczeńców. Każdy, kto łamie te reguły zostanie przeze mnie ukarany.
- Panie, przecież to były sieroty i wyrzutki. Komu co po nich? A tak przynajmniej więcej zarobiliśmy dzięki nim.
- Były? Czyli to nie był jednostkowy przypadek? I nie mów, że my zarobiliśmy - w oczach demonach płonął żywy ogień - Tylko ty czerpałaś zyski z krzywdy dzieci i przy okazji mnie okradałaś. Evangelina odkryła twoje kanty. Pytaniem pozostaje na jaką kwotę dokładnie oszukałaś mnie i twoje podopieczne. Ale Eve do tego dojdzie. A co do ciebie... Kara cię nie minie.
Asmodeusz przybrał swoją demonicznę formę i zatopił szpony w piersi kobiety, by wyrwać jej serce. Zgromadzone prostytutki zaczęły krzyczeć i płakać, a jedna nawet zemdlała, gdy bezwładne ciało ich szefowej osunęło się na ziemię, a demon rzucił na nie jeszcze bijące serce.
- Cisza! Która z was pracuje tu najdłużej?
- J-ja panie - z szeregu wyszła pulchna blondynka w okularach - Od siedmiu lat tu pracuję.
- Jak ci na imię?
- Myrtle panie.
- Gratuluję Myrtle, awansowałaś na szefową tego lokalu. Evangelina nauczy cię jak prowadzić rachunki i pisać raporty. - Blondynka spojrzała na wskazaną kobietę i zobaczyła jej prawdziwą formę - niskiej, czterorękiej diablicy.
- Zaprowadź mnie do biura. Nauczę cię wszystkiego, a przy okazji zrobię kontrolę rachunków i ksiąg. - Kobiety odeszły, a w holu pozostały tylko pracownice.
- Dreyfus, pozbądź się trupów. Ale tak, żeby ich nigdy nie odnaleziono. Spodziewacie się dziś klientów?
- Nie, panie. Dziś był dzień... usług specjalnych jak nazywała to szefowa - odpowiedziała jedna z dziewcząt.
- Dobrze. Wracajcie więc do pokoi. Niedługo wróci moja służąca i was zbada. Chcesz o coś spytać? - Asmodeusz zwrócił się do wysokiej szatynki.
- Panie... bo ja... nie chcę już tu pracować.
- Nie bój się... Jak ci na imię?
- Wilma.
- Nie martw się Wilmo, jeśli chcesz odejść, nie ma sprawy. Gdy Evangelina upora się już z rachunkami, wypłacimy ci wszystkie zaległości oraz odprawę. Zaczniesz życie na nowo.
- Dziękuję panie.
Po wydaniu poleceń, Asmodeusz teleportował się do Piekła, by sprawdzić, jak czuje się jego nowa służka. Dziewczynka spała, pilnowana przez Morwennę, Nadiyę i Kagirę. Kobiety wstały na widok swojego pana.
- Zgodnie z rozkazem wyczyściłam jej pamięć - odezwała się Morwenna - Nie będzie pamiętała tego, co się dziś stało.
- Gorzej z jej zdrowiem - dodała Kagira - W przyszłości może mieć problemy z zajściem w ciążę i jej donoszeniem. Ale poza tym nie jest źle, może poza tym, że jest niedożywiona. Jeśli pozwolisz panie, to wrócę do "Kwiatu Lotosu".
- Gdzie ja jestem? Kim pan jest? - w tym momencie dziewczynka się obudziła i skuliła na łóżku, ze łzami w oczach.
- Jestem książę Asmodeusz. A ty jak masz na imię?
- Annuszka...
- Bardzo ładnie. Pamiętasz co się stało? - Dziewczynka pokręciła głową - Pracowałaś u madame Chapmann jako sprzątaczka. Pochorowałaś się, ale madame nie chciała cię leczyć. Więc ja się tobą zająłem i zabrałem do swojej willi. Jak już wyzdrowiejesz, będziesz pracować u mnie jako pokojówka. I jest jeszcze coś, co musisz wiedzieć. Przemieniłem cię w diabła, takiego jakim jestem ja czy te dwie kobiety.
- Diabła? Takiego z rogami i ogonem? Jak na obrazach w kościele?
- Niecałkiem. Jak poczujesz się lepiej, to wszystko ci wyjaśnię. A teraz odpoczywaj. Gdybyś czegoś potrzebowała, to poproś Nadiyę lub Morwennę. Do zobaczenia Annuszko - Asmodeusz pogłaskał dziewczynkę po włosach, a następnie udał się do swojego gabinetu. Po raz pierwszy czuł, że postąpił właściwie.
- I to cała historia Annuszki. Dziewczyna pracowała potem u mnie jako pokojówka. Zadbałem też o jej wykształcenie. A jak się okazało, że młoda ma talent do gry na skrzypcach, to posłałem ją do szkół muzycznych i pomogłem rozwinąć karierę. Jak widzisz, nawet taki dupek jak ja, miewa czasem odruchy serca.
- Dobrze wiedzieć, że mimo wszystko jesteś dobrą osobą - Leo przytulił męża - Chodźmy już do łóżka, dobrze?
- Z tobą zawsze, moje ty słodkie lwiątko. Chętnie popieszczę ten mięciutki tyłeczek.
- No i znowu wrócił do trybu idioty - Leo pokręcił głową - Z kim ja ślub wziąłem?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top