Private Therapy

Wyglądało to tak, jakby tylko piła małymi łyczkami swoje kakao. Nikt nie zwracał na nią zbytniej uwagi, więc ona spod lekko opuszczonych rzęs obserwowała czwórkę chłopaków. Dziękowała samej sobie, że na początku roku wybrała to strategiczne miejsce niedaleko tych gagatków. Dzięki temu teraz widziała ich doskonale.

Zazwyczaj rozmawiali, opowiadali sobie kawały, omawiali pomysły na kolejne numery. Jednak w ten pochmurny czwartek nie byli aż tak żywiołowi i rozgadani.

James, jak to on, próbował rozładować napięcie, ale szło to opornie. Peter i Syriusz wymienili ze sobą kilka zdań o eseju na zielarstwo. Remus nie odzywał się wcale. Jego włosy były jeszcze bardziej roztrzepane, a ubranie wygniecione. Nie miał tych swoich rumieńców, a w jego oczach nie tańczyły te wesołe ogniki.

Coś musiało się stać.

Ruby pękało serce, patrząc na niego w takim stanie. Choć nie byli ze sobą blisko, czuła z nim pewną więź. Chciała mu jakoś pomóc, ale ze swoją nieśmiałością nie zrobiłaby za wiele. Zastanawiała się, co jest przyczyną jego złego samopoczucia. Czyżby było to związane z ich wczorajszym wyjściem po zmroku z wieży Gryffindoru? Tak przypuszczała. Kolejna podejrzana sprawa.

Po powrocie do dormitorium dopisała trzy zdania do swojego notesu. 

• Po tym ich wymknięciu się... to nie wyszło im na zdrowie. Wyglądają, jakby ich piorun trafił. Co oni wczoraj robili? 

▪▪▪


– W porządku?

Na oko czterdziestoletnia kobieta wyglądała przyjaźnie. Uśmiechała się, a czerwona szminka na jej ustach niemal raziła Ruby w oczy. Jej makijaż był nienaganny, a paznokcie wypielęgnowane. Na sobie miała długą, granatową sukienkę i niezliczoną ilość bransoletek. 

– Nazywam się Bernadette Devall – przedstawiła się, poprawiając się na krześle – Minerwa skontaktowała się ze mną, abym ci pomogła. Musisz wiedzieć, że ukończyłam mugolskie studia w kierunku psychologia. Zajmuję się tym od kilkunastu lat, słyszałam już wiele. Chciałabym, abyśmy razem pokonały twój lęk przed ludźmi. Na dobre.

Wstała, podchodząc bliżej dziewczyny. Wyjęła z kieszeni różdżkę. Jabłoń i pióro feniksa, rozpoznała blondynka, tak samo jak moja.

– Jeśli ci to odpowiada, będziemy się widywać raz w tygodniu, może częściej. Nie musimy spotykać się tutaj – rozłożyła ręce, rozglądając się po pustej sali do mugoloznawstwa – Znam fajną miejscówkę w Hogsmeade. 

Puściła do niej oczko, a ona rozpromieniła się. Spodobało jej się Hogsmeade. Pragnęła spędzać tam więcej czasu. 

– Dzisiaj nie będę cię już męczyć, ale od razu dostrzegłam, że coś cię trapi. To mój szósty zmysł. Omówimy to niedługo, teraz możesz już zmykać. Do zobaczenia. 

Ruby, idąc z powrotem do dormitorium, rozmyślała. Nowo poznana pani psycholog zdawała się miła, ale nie była pewna, w jaki sposób chce jej pomóc. W jej życiu dużo się działo, aż trudno było to wszystko ogarnąć w pojedynkę. Ta kobieta chyba jeszcze nie wiedziała, na co się pisze. 

🌟

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top