~•1.7•~

Ja nie zapomniałam, po prostu nie miałam neta


Dostałam od psychologa butelkę z wodą. Upiłam dwa, może trzy łyki i kontynuowałam.

- Miała obsesję na punkcie stworzenia najlepszego bohatera na świecie. Wykorzystała do tego moją indywidualność, kazała mi zabierać umiejętności przypadkowych przechodniów. Kiedy się nie zgadzałam zamykała mnie w ciemnej piwnicy bez jedzenia i picia dopóki nie ulegałam lub zadawała mi ból swoim darem. Zmuszała mnie do nauki kontroli nad skradzionymi umiejętnościami. Nie chciałam tego robić, ale musiałam. Gdybym tego nie robiła byłoby gorzej, dużo gorzej. Nie chciałam tego, nie chciałam używać swojej mocy, nie chciałam niczego jej zrobić, nie chciałam.

- Czego nie chciałaś zrobić Danairi? - Usłyszałam głos. Głos lekarza. Było w nim coś takiego, że aż chciało się odpowiedzieć.

- N...... nnie......... nie chcia........ nie chciałam.

Uświadomiłam sobie jaka jest indywidualność doktora Raikatujiego. Dzięki złapaniu z kimś kontaktu wzrokowego był w stanie nakłonić tę osobę do spełnienia jego woli. Z całej siły skupiłam się, żeby przestać patrzeć mu w oczy. Udało mi się zamknąć oczy i odwrócić głowę.

- Danairi proszę powiedz nam co się stało u twojej ciotki.

- Nie - pokręciłam głową - nie powiem, nie powiem. - Objęłam kolana ramionami i skuliłam się na kozetce, byle tylko uchronić się przed spojrzeniem psychologa.

- Danairi proszę, powiedz, a poczujesz się lepiej, uwierz mi. Dusząc to w sobie będzie tylko i wyłącznie gorzej. Wiem, że nie możesz spać i próbowałaś popełnić samobójstwo. Pomogłem już wielu osobom z podobnymi problemami, tobie też mogę pomóc. Nie tylko mogę. Chcę ci pomóc, ale nie mogę niczego zrobić jeśli ty też tego nie chcesz. Powiedz proszę co takiego stało się u twojej ciotki, proszę.

Milimetr po milimetrze wracałam do normalnej pozycji, wyprostowałam się, ale nie otworzyłam jeszcze oczu.

- Kazała mi ćwiczyć kontrolę nad skradzionymi umiejętnościami - zaczęłam. Jeśli miało mi to pomóc w zwalczaniu nawiedzających mnie koszmarów warto było spróbować. - Nigdy nie wiedziałam jaki dar komuś zabiorę. Starałam się jak mogłam, żeby je opanować i udawało mi się, do czasu. Ostatnio.... - głos mi się załamał. Trudno było przypominać sobie tamto wydarzenie, a co dopiero o nim mówić.

- Mogę ci pomóc Danairi, wystarczy, że spojrzysz na mnie.

Powoli otworzyłam oczy. Jak się okazało doktor wstał że swojego miejsca. Kiedy natknęłam się na wzrok lekarza poczułam, że teraz będzie łatwiej o wszystkim opowiedzieć.

- Ostatnio była to naprawdę potężna umiejętność. Ciężka do opanowania. Pozwalała kontrolować wewnętrzną istotę. Na początku szło dobrze, wszystko się udawało, ale potem. Potem kiedy zapadł zmierzch wszystko wymknęło się spod kontroli. Ta moc ją zabiła. Ja ją zabiłam.











Równo 400 słów (bez moich wspomnień oczywiście)

Proszę się nie czepiać używania po kilka razy pod rząd tego samego słowa, Dani jest w rozsypce i nie myśli o poprawnym konstruowaniu zdań

Jak macie jakieś pytanka to zadawajcie je poniżej

Danairi

Toshinori

Dr Sadaharu

Autorka

Za dużo innych postaci jeszcze nie znacie więc do innych postaci nie dodaję

Ogólnie mam taki pomysł, żeby podzielić cały Pokój na takie jakby trzy części, przeszłość Dani i jej losy, Akademię UA (w czasie 1A) i czasy poszkolne. Jeśli to wprowadzę to po prostu pozmieniam tytuły poszczególnych rozdziałów

Do napisania

Diana (Dobranoc jak ktoś to czyta w nocy)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top