~•1.10•~
Wujek Toshinori pozwolił mi wybrać sobie gimnazjum. Powiedział, że ma być takie jakie sobie zażyczę, a on zrobi wszystko co w jego mocy, żebym się do niego dostała.
Dlatego cały dzień siedziałam w internecie, szukając informacji o różnych szkołach. Czytałam opinie o prywatnych placówkach. Uważałam, że w prywatnym gimnazjum będę czuć się lepiej, a dzięki reputacji wujka powinnam się dostać.
W końcu znalazłam idealne prywatne gimnazjum z internatem - Shibasuni. Położone na południu Japonii nad jeziorem, otoczone lasem i górami. Elitarna szkoła, do której można się było dostać tylko będąc geniuszem, bogaczem, albo przez odpowiednie znajomości.
- Znalazłam świetną szkołę - usiadłam przy stole, szykując się do posiłku.
- Naprawdę? Tak szybko?
Pokiwałam głową i pokazałam opiekunowi telefon wyświetlający stronę internetową placówki.
- Internat? Jesteś pewna? - zapytał po przeczytaniu.
- Jestem, stuprocentowo. To będzie wygodniejsze dla naszej dwójki. Nie będziesz musiał się o mnie martwić podczas akcji. Będę mieszkać w internacie i przyjezdzać w czasie wakacji.
- Skoro taka jest twoja decyzja, to zajmę się twoim zapisaniem do tej szkoły. Pamiętaj tylko, że będziesz musiała nadrobić wszystkie zaległości.
- Nie mam większych problemów z nauką, więc chyba sobie poradzę.
Zjedliśmy posiłek we względnej ciszy przerywanej muzyką z radia.
Następnego dnia wujek udał się do internatu. Zostałam sama w apartamencie hotelowym. Postanowiłam zadzwonić do Yui i o wszystkim jej opowiedzieć. Dziewczyna życzyła mi powodzenia w dostaniu się do szkoły i opowiedziała co u niej. Później gadałyśmy o byle błahostkach i spędziłyśmy na "ploteczkach" kilka godzin.
Powrót wujka równał się z informacją.
- Mam dobrą i złą wiadomość - były to pierwsze słowa, które powiedział po powrocie. - Od której zacząć?
- Od dobrej - wyłączyłam telewizor, skupiając całą swoją uwagę na wuju.
- Przyjęli cię, ale musisz pojawić się w szkole najpóźniej do końca weekendu.
Weekend zaczynał się za dwa dni, może dla wujka była to zła wiadomość, ale nie dla mnie.
- Zdążę się spakować do jutra - powiedziałam - muszę tylko dorzucić kilka rzeczy do walizki.
- Czyli chcesz jechać już jutro, tak?
- Byłoby najlepiej - pokiwałam.
- Rozumiem, w takim razie leć się spakuj, jutro cię odwiozę.
Mobilizacja zakończona sukcesem
W przyszłym tygodniu Gorąca Czekolada
D. A
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top