40
Pov Harry
- Jest już Louis? - Spytałem Nialla jak wróciłem do domu. Od kilku godzin szukałem Adriany. Byłem nawet u jej koleżanki, ale ona nic mi nie powiedziała twierdząc, że od kilku dni jej nie widziała. Zbytnio jej nie wierzyłem, ale nie mogłem także jej zmusić do mówienia.
- Nie, nawet telefonu nie odbiera - oznajmił. Przyznaje, że trochę mnie niepokoiło to, że oboje zniknęli w tym samym czasie.
Zaczynałem się także obawiać, że on mógł ją uprowadzić. A jeśli tak się stało to muszę jak najszybciej ją znaleźć. Przecież on by mógł zrobić jej krzywdę. Nadal mam ją przed oczami jak siedzi przestraszona i na mnie czeka. I już nie wspomnę o tym jak połamał jej żebra albo zgwałcił. Chyba sam bym nie przeżył gdyby kolejny raz ją skrzywdził.
- Adriana też nie obiera ode mnie - nie wspominałem już, że może to być spowodowane tym, że jest na mnie zła. No przyznaję traktowałem ją przedmiotowo, nie pytając jej o zdanie, ale chciałem jedynie jej dobra.
- To może ja do niej spróbuję do niej zadzwonić - zaproponował.
- Okej - zgodziłem się. W końcu na niego nie była zła, więc od niego to najpewniej by odebrała.
Chwycił swoją komórkę do ręki i wybrał w kontaktach jej numer. Po kilku nieudanych próbach poddał się.
- A może wróciła do swojej matki.
- Wątpię, wzięła ze sobą jedynie kurtkę. Daleko by nie dałby rady pojechać.
- To może poszła do tego swojego kolegi?
- Już to sprawdzałem, nie ma jej u niego - choć nie znosiłem tego idioty wolałbym by była u niego. Wiedziałbym chociaż co się z nią dzieje.
- No to już nie mam pojęcia gdzie ona może być - opadł na fotel.
A ja skierowałem się do kuchni, a tam podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej piwo. I gdy już miałem je oto warzyć to dotarło do mnie, że nie mogę tego zrobić. By odnaleźć Adrianę muszę zachować trzeźwość umysłu.
***
Pomimo faktu, że było grubo po czwartej nad ranem to ja nadal nie spałem. Nie potrafiłem zasnąć nie wiedząc co się dzieję z Adą. Z każdą kolejną chwilą miałem coraz to gorsze przeczucia.
Gdyby Louis nic złego nie planował to równie dobrze mógłby tu wrócić, w końcu to jest jego dom. I dobrze wiedział, że jeśli chciałby coś jej zrobić to obaj z Niall'em nie pozwolilibyśmy mu tego zrobić. A tak to będzie miał wolną rękę i nikt go nie powstrzyma.
Wstałem i przeszedłem się po pomieszczeniu. Narazie nie miałem nic. Żadnego punktu zaczepienia. Posiadałem jedynie nadzieję, że w jakiś sposób uda mi się ją odnaleźć.
Wystarczyłoby mi to, że miałabym pewność, że nic jej nie grozi. Że jest bezpieczna. Oczywiście nie zrezygnowałbym z niej tylko dał jej możliwość wyboru.
Pragnęłam jedynie tego by odnalazła się cała i zdrowa.
30 konkretnych komentarzy i macie drugi rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top