32

Pov Adriana

- Jak chcesz to możesz sobie popłakać. Nie powiem o tym Louis'owi - oznajmił mi Niall jak siedzieliśmy w jego pokoju. Obejmował mnie ramieniem, a ja opierałam głowę o jego klatkę piersiową.

- Nie chcę - czułam, że jeśli bym teraz pozwoliła sobie na płacz to pewnie nie potrafiłabym przestać.

- Potem cię odwiozę do domu, ale musisz mi obiecać, że będę mógł cię czasem odwiedzać - zaproponował. Szczerze to nawet się nie spodziewałam, że coś takiego powie. Bardziej skłaniałam się do tego, że każe mi się pogodzić z Louis'em i o wszystkim zapomnieć.

- Jasne, będzie mi bardzo miło.

- No to zaraz wezmę twoje rzeczy i cię odwiozę.

Pov Harry

Chciałem jak najszybciej znaleźć Adriane, więc sprawdziłem jej pokój, niestety jej tam nie było. Postanowiłem sprawdzić jeszcze i Niall i jesli tam by jej nie było to musiałbym jak najszybciej pojechać do jej domu. Nie chciałem by w takiej chwili była sama. Powinienem być przy niej i ją pocieszać i dopilnować by nawet do głowy nie przyszła jej myśl przebaczyć Louis'owi.

Otworzyłem drzwi do pomieszczenia i zobaczyłem tam Adę. Przytulała się do Nialla. Przez chwilę poczułem lekką zazdrość, lecz później wytłumaczyłem sobie, że on tylko podtrzymuje ją na duchu.

- Dobrze, że jesteś - odezwał się Horan. - Idź do pokoju Louisa i przynieś ubrania Ady. Trzeba odwieźć ją do domu - bardzo nie spodobały mi się te słowa. Nie mogłem pozwolić jej odejść. Było na to stanowczo za wcześnie. Oddaliła by się tylko ode mnie.

- Powinna wszystko na spokojnie przemyśleć.

- Chce jedynie wrócić do domu. Nawet godziny dłużej tu nie wytrzymam - po części ją rozumiałem. Nie chciała oglądać Louisa, a tu w każdej chwili mogła się na niego natknąć.

- Okej tylko to ja cię odwiozę.

***
- Nie sądzę, że to dobry pomysł byś była sama - powiedziałem do Adriany podczas podróży.

- Wiem i dlatego zdecydowałam, że wrócę do mamy - zakomunikowała mi. I to właśnie było najgorsza możliwość dla mnie. Nie mógłbym jej widywać co na pewno nie pomogłoby mi ją zdobyć.

- To nie jest dobry pomysł - nic innego nie przyszło mi do głowy, a za wszelką cenę chciałem zniechęcić ją do wyjazdu tak daleko.

- Jest odpocznę i zapomnę o Louis'ie. I nawet nie wiem czy kiedyś tu wrócę.

- To nie będzie tylko kara dla niego, ale też dla mnie. Dobrze wiesz, że cię kocham i nie chcę byś gdzieś wyjeżdżała - zdecydowałem, że najlepiej będzie jak wprost powiem o moich uczuciach bez zbędnego kręcenia. Przecież oboje jesteśmy dorośli.

Zjechałem na bok i się zatrzymałem. Takiej rozmowy nie powinno się prowadzić podczas prowadzenia auta.

- Ja za to bardzo cię lubię - jej słowa sprawiły, że na moich ustach pojawił się uśmiech.

- No to daj mi szansę. Ja cię nie zawiodę tak jak Louis.


Następny w czwartek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top