#98
Potarłem swoim nosem ramię kobiety która leżała obok mnie.
- Nienawidzę cię. - mruknęła i położyła się na brzuchu.
- Wiem. - zaśmiałem się. - Teraz jeszcze powinnaś powiedzieć, że jestem wrednym i najgorszym chłopakiem na tym świecie. - starałem się ją jeszcze bardziej zdenerwować.
- Tak, jesteś wredną, zatrutą kreaturą. - warknęła i założyła moją koszulkę.
- Kreaturą? - zaśmiałem się.
- Nie irytuj mnie Harry, bo cię uduszę. - warknęła i przyłożyła swoją rękę do mojej szyi.
- Już się boję. - wywróciłem oczami. - Dzisiaj mam wyścig. - mruknąłem.
- Mogę jechać z tobą? - dziewczyna zmieniła ton, a ja się uśmiechnąłem i położyłem się na plecach. - I mam cię niby prosić, aby z tobą jechać? - spytała kładąc się na moim torsie. - Wiesz mogę ciebie prosić, a równie dobrze mogę spytać się Zayna lub Nialla czy z nimi mogę jechać?
- Nie jestem zazdrosny. - uśmiechnąłem się do niej.
- Nie chciałbyś się mną pochwalić przed tymi wszystkimi ludźmi? - dziewczyna zmieniła taktykę. Usiadła na moim brzuchu i schyliła się, aby mnie pocałować.
- Jesteś tak podstępną żmiją, że potrafisz mnie przekabacić prostymi słowami. - warknąłem.
- Nauczyłam się od ciebie. - uśmiechnęła się. - Więc na którą mam być gotowa?
- O 22 wyjeżdżamy. - mruknąłem. Dziewczyna szybko cmoknęła mnie w usta.
- Chociaż raz mówisz mi coś trzy godziny wcześniej. - mruknęła i zeszła ze mnie. - Czym się ścigasz? - spytała.
- Najnowszą wersją Audi! - powiedziałem trochę zbyt bardzo podekscytowany. - Ścigam się chyba jako drugi, albo trzeci, a potem mam załatwić parę spraw związanych z gangiem. - mruknąłem.
- Nie chcę nawet wiedzieć jakich. - mruknęła.
Przekręciłem się do niej bokiem i pocałowałem jej szyję.
- Jest sobota Harry. Czyli szósty dzień tygodnia. A my trzy dni spędziliśmy w łóżku. Myślę, że powinniśmy wstać i tutaj posprzątać. - powiedziała, zanim dziewczyna zdążyła wstać przyciągnąłem ją do siebie i mocno trzymałem.
- Nie będziemy sprzątać. - mruknąłem i wziąłem telefon do ręki.
Ja: Za pół godziny w moim pokoju ma być sprzątaczka
Niall: Taka normalna czy ta no wiesz?
Wywróciłem oczami na wiadomość Nialla, a Tamara zaśmiała się.
Ja: Normalna. Zostało ci 29 minut.
- Idiota. - warknąłem do telefonu.
- I tak musimy wstać. - westchnęła Tamara.
- Okej. - westchnąłem i ją puściłem. Dziewczyna przeczesała ręką swoje włosy. Wstała i skierowała się do garderoby. Moja bluzka sięgała jej do połowy ud. Wyglądała uroczo. Ja również wstałem z łóżka i poszedłem do garderoby.
- Mam nadzieję, że masz świadomość, że nie będziemy brać razem prysznica? - spytała.
- Kotku, obiecuję, że nie będziemy się dziskaj pieprzyć pod prysznicem. - uśmiechnąłem się.
- Ostatnio też to mówiłeś. - wypomniała mi.
- Dzisiaj będę patrzyć ci tylko w oczy. Obiecuję. - położyłem swoją ręke na lewej piersi. Spojrzałem się na nią intensywnie.
- Okej. - westchnęła. Pocałowałem jej nosek, a ona się delikatnie uśmiechnęła.
***1,5 godziny później***
- Harry to głupie. - powiedziała Tamara. - Jesteśmy młodzi i moglibyśmy posprzątać, a nie wykorzystywać tą biedną kobietę. - wywróciłem oczami na jej słowa.
- Za posprzątanie tego pokoju dostanie 5 tysięcy, więc chyba nie może narzekać? - spytałem kładąc się wygodniej na kanapie.
- Jesteś takim materialistą. - warknęła.
- Spójrz na to w optymistyczny sposób. - zacząłem i mocniej przyciągnęłem do siebie Tamarę. - Nasz pokój nie jest bardzo brudny, a ona nie ma nam porządkować w szafkach. Właściwie już powinna kończyć. - mruknąłem i pocałowałem czoło dziewczyny.
- Ja nawet tego nie skomentuje. - powiedziała.
- Przepraszam, że przeszkadzam.- usłyszeliśmy i obydwoje odwróciliśmy się w strone schodów. - Skończyłam już, sprzątanie tego pokoju mam coś jeszcze posprzątać?
- Nie, dziękujemy. - mruknąłem wstając. - Pieniądze woli pani w gotówce czy na koncie? - spytałem.
- W gotówce. - mruknęła.
- To proszę chwileczkę zaczekać. - mruknąłem i poszedłem do gabinetu, gdzie miałem odłożone kilkadziesiąt tysięcy. Schodząc na dół usłyszałem śmiech tej kobiety.
- Ja naprawdę przepraszam, mogłam sama to posprzątać, ale mój chłopak po prostu...- Tamara tłumaczyła się, a ja wywróciłem oczami.
- Oh spokojnie, mi się te pieniądze przydadzą, a twój chłopak po prostu się o ciebie troszczy i widać, że ciebie kocha. - w tym momencie zszedłem na dół.
- Tutaj jest pani wypłata. - mruknęłem. - Zaraz przyjdzie mój kolego i odwiezie panią do domu. - powiedziałem i objąłem Tamarę w talii. Niall zbiegł po chwili i ubrał się, a następnie wyszedł z tą panią na dwór. - Zayn ma dziewczynę. - mruknąłem.
- Pierdolisz? - spytała, a po chwili zakryła usta swoją ręką. Zaśmiałem się z niej. - Znaczy, od kiedy? I skąd to wiesz? - popawiła się.
- Od Zayna i nie wiem, spotkasz ją na wyścigach. - powiedziałem. - A teraz idź coś zjeść. - mruknąłem.
- O boże mam nadzieję, że to będzie związek na dłużej. - mruknęła i zaczęła robić sobie tosty. - W sumie jestem zszokowana, że mi tego nie powiedział. - mówiła dziewczyna, a ja schowałem głowę w swoich ramionach i zamknąłem oczy nie słuchając dziewczyny.
- Kurwa, co jest? - warknąłem ożeźwiony. Zdjąłem koszulkę i spojrzałem wkurwiony na moją dziewczynę. - Jesteś nienormalna? - warknąłem w jej stronę.
- Nie ignoruj mnie więcej, a poza tym to tylko woda Harry. - wzruszyła ramionami. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki. Wstawiłem ją pod prysznic i wziąłem słuchawkę do ręki. Zacząłem oblewać ją wodą. - Harry przestań! Przepraszam! Kurwa Harry! - krzyczała. Skończyłem ją oblewać i uśmiechnąłem się do niej wrednie. - Nienawidzę cię.- warknęła.
- Cóż ja cię kocham. - zacmokałem, przyglądałem się dziewczynie, która stała cała mokra.
- Co ja ci zrobiłam? - warknęła, zdejmując mokre ubrania.
- Oblałaś mnie wodą. - Tamara założyła szlafrok i spojrzała się na mnie.
- Bardziej wrednego człowieka od ciebie nie znam. - warknęła przechodząc obok mnie.
- I nawzajem kotku! - krzyknąłem za nią ze śmiechem.
*************************
Następny rozdział jutro lub pojutrze! Zostały jeszcze dwa rozdziały do końca!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top