#90
Dzisiaj chłopcy, Sel i Arianna mają akcję, zostałam w domu razem z El i po prostu martwimy się o nich. To chyba normalne. Mieli wrócić po dwóch godzinach, a minęły już cztery. Po chwili drzwi do domu otworzyły się, a w nich stanął cały zalany krwią Zayn. Prowadzili go Louis i Niall. Położyli go na kanapie, a on jęknął.
- Co mu się stało? - spytałam spanikowana i dotknęłam jego ręki, którą on złapał i mocno przytrzymał.
- Dwa razy dźgniąty nożem. - powiedziała Ari wchodząc do domu z Harrym. Po nich do domu wszedł jakiś facet z teczkę czy walizką? Podszedł do Zayna i zaczął się go pytać co go boli itp., a ja zrozumiałam, że to lekarz.
- Proszę to tak tutaj trzymać. - powiedział lekarz, a ja to od razu zrobiłam.
- Kotku, odsuń się od Zayna. - usłyszałam głos Harr'ego.
- Nie mam teraz czasu na twoje sceny zazdrości Harry. - mruknęłam zirytowana. - Bardzo boli? - spytał.
- Napewno mniej od porodu. - zaśmiałam się z niego. - Jestem mężczyzną, wytrzymam. - powiedział, a ja się ponownie zaśmiałam. - chłopak ciągle trzymał moją rękę.
- Tamara do cholery czy mogłabyś się od niego odsunąć? - warknął Harry.
- Uspokój się Harry. - westchnęłam.
- Proszę teraz tutaj trzymać. - powiedział lekarz i kiedy ja trzymałam drugą ranę on zabandarzował pierwszą, a potem drugą. - Opatrunek proszę zmieniać codziennie. - powiedział. - Żadnych leków chyba, że przeciwbólowe. - dodał. - Może pan normalnie ruszać się, choć przez najbliższe cztery godziny radziłbym panu leżeć. - powiedział. - Do widzenia. - mruknął wychodząc z Niallem.
- Przynieść ci coś? Proszki przeciwbólowe, wode? - spytałam.
- Proszki. - mruknął. Odeszłam od chłopaka i skierowałam się do kuchni, wzięłam przy okazji wodę i kiedy chciałam wracać do kuchni wszedł Harry.
- Zaniesiesz mu to, a potem pójdziesz do naszego pokoju gdzie sobie porozmawiamy, rozumiemy się? - warknął Harry trzymając mój nadgarstek.
- Nie, on teraz potrzebuje mojej opieki i nie mam czasu, aby znosić twoje ataki zazdrości. - powiedziałam i patrzyłam na wkurwionego chłopaka. - Harry to boli. - mruknęłam, kiedy chłopak mocno trzymał mój nadgarstek. Puścił go, a ja poszłam do Zayna.
- Proszę. - podałam mu rzeczy po, które poszłam.
- Położysz się koło mnie? - spytał cicho, a ja to zrobiłam. Chłopak przytulił się do mnie.
Pov. Harry
Spojrzałem na Tamarę która położyła się koło Malika. W obecnej chwili byłem wkurwiony. Nie wyobrażałem sobie, że Tamara może poświęcać swoją uwagę innej osobie niż ja. Rozumiem kurwa, że Malik został ranny, ale może sobie zadzwonić po swoją dziewczynę. Możecie mówić sobie co chcecie, ale ja widzę jak Malik patrzy na moją Tamarę. Zdenerwowany wyszedłem z kuchni i skierowałem się do siłowni. Po drodze zdjąłem koszulkę, a jak wszedłem na salę od razu zacząłem rozładowywać swoje emocje na worku. Kiedy po około dziesięciu minutach usłyszałem zamykanie drzwi odwróciłem się w tamtą stronę z nadzieję, że to Tamara jednak zobaczyłem tylko Ariannę. Westchnąłem cicho, a kiedy dziewczyna podeszła na swoich dwudziesto centymetrowych szpilkach i mnie przytuliła, też to zrobiłem.
- Widziałam Zayna i Tam, pewnie musiało cie to mocno zaboleć. - powiedziała.
- Jestem po prostu zazdrosny. - mruknąłem odsuwając się od niej.
- Czemu tak właściwie tylko ty jesteś ciągke o nię zazdrosny? Czemu nie zrobisz tak, aby ona była zazdrosna? - spytała się dziewczyna, a ja wzruszyłem ramionami. - Nie chciałbyś tego zrobić? Nie chciałbyś, aby Tamara była o ciebie zazdrosna? - spytała.
- Może. - mruknąłem.
- To chodź wparwimy ją w zazdrość, co ty na to? - szepnęła mi do ucha.
- Okej. - mruknąłem.
- Plan jest taki. Idziemy do kuchni zaczynamy sobie robić kakao i się przy tym nieźle bawimy. - powiedziała. - Rozumiesz o co mi chodzi? - pokiwałem twierdząco głową. Dziewczyna złapała moją rękę i wyprowadziła z siłowni. Tak jak mówiła skierowaliśmy się do kuchni.
- Harry mówię ci, że to był najlepiej spędzony czas w moim życiu. - zaśmiała się Ari. - Ty, ja i narty. Och to było cudowne. - powiedziała rozmażona.
- Też tak sądzę, pamiętam jak się wywróciłaś i zakopałaś w śniegu, to była najbardziej urocza rzecz jaką widziałem. - wszystko co mówiłem było kłamstwem. Najbardziej uroczą rzeczą jaką widziałem to była Tamara. Zacząłem robić kakao, a Ari usiadła na blacie. Obydwoje śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Po chwili do kuchni weszła Tamara. Zagryzłem policzek, a ona spojrzała się najpierw na mnie, a potem na dziewczynę obok.
- Harry kochanie, co ty na to, abyśmy za chwilkę pobawili się w naszej sypialni? - spytała z niewinnym uśmiechem na twarzy. Kurwa. Dziewczyna podeszła bliżej mnie i położyła swoje ręce na mojej klatce. Pocałowała moje usta i robiła wszystko bardzo zmysłowo.
- Teraz. - warknąłem. Dziewczyna odsunęła się ode mnie z drwiącym uśmiechem, a ja nie rozumiałem jej zachowania.
- Chciałam ci udowodnić Harry, że jesteś cały mój. - mruknęła. - Kilka słów i jesteś na moje zawołanie. Wiem, że nigdy nie zostawił byś mnie dla niej, dlatego nie jestem zazdrosna. - kurwa jestem takim idiotą. - Możesz sobie już odpuścić Arianna, on jest mój i właśnie ci to udowodniłam. - jestem jej. - A teraz wybaczcie, ale nie mam czasu na wasze żałosne udawane przedstawienia. - warknęła.
- Twoja propozycja jest nie aktualna prawda? - spytałem. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
- Skoro tak bardzo dobrze bawiłeś się z Arianną to teraz też skieruj swoją proźbę do niej. - powiedziała, a ja jęknąłem zawiedziony.
- Kotku wiesz, że kocham tylko ciebie i...- zacząłem.
- Było myśleć wcześniej. - warknęła.
- Harry czemu dałeś się jej? - warknęła Arianna.
- Zamknij się dziwko. - westchnąłem zdając sobie sprawę, że należę do Tamary. Jestem jej.
- Jak ty do mnie mówisz? - krzyknęła. Spojrzałem się na nią wściekły, a ona spojrzała się na swoje buty.
- Myślisz, że do cholery mógłbym naprawdę zainteresować się kimś takim jak ty? Doczepiane włosy, tona tapety na twarzy, dwudziesto centymetrowe szpilki. - powiedziałem z obrzudzeniem. - Moją księżniczką jest Tamara, a teraz wypierdalaj do swojego pokoju. - warknąłem. Dziewczyna wyszła z oburzeniem po chwili do kuchni weszła znów Tamara. Zanim wyszła przyciągnąłem ją do siebie.
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię. - mówiłem do niej. Zobaczyłem uśmiech na jej twarzy i sam się uśmiechnąłem.
- Też ciebie kocham. - pocałowałem jej nosek.
- Jesteś tylko moja. - mruknąłem.
- Jesteś tylko mój. - mruknęła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top