#63

- Masz szczęście idioto, że dałam radę w te kilkanaście minut doprowadzić siebie do porządku. - warknęłam w stronę Harrego.

- Powinnaś mi za to dziękować, a nie grozić i mnie przezywać. - fuknął chłopak. Wywróciłam oczami i wysiadłam z samochodu. Podeszłam do chłopaka i pocałowałam delikatnie jego usta.

- Cholernie ci dziękuję Harry, bo zależy mi na opinii twojej mamy. - jeszcze raz go pocałowałam.

- I to rozumiem. - mruknął. Splótł nasze palce i ruszyliśmy w stronę domu. - Ciekawe kto jest u mojej mamy. - powiedział chłopak i wskazał głową na samochód.

- A może do Gemmy? - spytałam.

- Wątpie, aby jej koleżanki jeździły takim samochodem. - mruknął.

- Ja wcale nie miałam na myśli koleżanek. - mruknęłam. Chłopak lekko się spiął, ale nic nie powiedział.

- Dzień dobry kochani. - krzyknęła mama Harrego z kuchni. Zdjęłam buty i weszłam skierowałam się razem z Harrym do kuchni.

- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do kobiety.

- Hej mamo. - chłopak pocałował kobietę w policzek. - Jest ktoś u Gemmy?

- Tak, jej chłopak. - An uśmiechnęła się do siebie.

- No chyba żartujesz. - warknął chłopak i pobiegł na górę. Po chwili usłyszałam krzyk Gemmy i Harrego. Razem z An szybko pobiegłyśmy na górę.

- Harry wyjdź stąd! - krzyknęła Gemma.

- Ja muszę porozmawiać z nim, więc nie przeszkadzajcie nam i wyjdźcie. - Harry wypchnął nas z pokoju, aby następnie zamknąć drzwi na klucz.

- Przez tego idiotę stracę chłopaka. - warknęła Gemma.

- Słownictwo Gem. - mruknęła An. Zeszłyśmy wszystkie na dół do kuchni. - Kawy, herbaty czy soku Tam? - spytała mnie się kobieta.

- Herbatę, poproszę. - mruknęłam. - Od dawna jesteś z tym chłopakiem? - spytałam Gem.

- Z Austinem? Od miesiąca. - mruknęła. - I chyba dziś będzie już koniec przez mojego durnego brata. Jestem ciekawa jak ty z nim wytrzymujesz. - weschnęła.

- Hej, jestem pewna, że nie powie nic, aż tak bardzo złego Austinowi. - powiedziałam pocieszająco.

- Raz zmusił mojego byłego chłopaka do zerwania ze mną. - mruknęła.

- Herbata. - An postawiła przede mną herbatę.

- Dziękuje. - mruknęłam.

- Może odejdźmy od tematu Gem i Austina, a porozmawiajmy o tobie i Harrym. W końcu was żadziej widuje. Jak Harry cię traktuje?

- Dobrze. Na prawdę jest rewelacyjnie. - powiedziałam lekko się przy tym uśmiechając.

- Wiem, że ciebie porwał i na prawdę przykro mi z tego powodu. Możesz powiedzieć. - powiedziała smutno.

- Ale jest na prawdę dobrze. Kocham go na prawdę i wiem, że on też mnie kocha. - zapewniłam.

- To dobrze. Cieszę się, że Harry znalazł tak świetną dziewczynę jak ty. - uśmiechnęła się do mnie.

- Wiesz Tam, że tylko ty umiesz nad nim zapanować? - odezwała się Gem.

- Nie rozumiem. - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na nią.

- Hazza jest ci posłuszny niczym wierny pies. Słucha się ciebie bardziej niż mamy, wystarczyło by twoje jedno słowo, a on by zabił wszystkich którzy na ciebie spojrzeli. Może o tym nie wiesz, ale Harry był uzależniony od narkotyków. Wielokrotnie chciałyśmy z mamą oddać go na terapie, ale on nawet nie chciał o tym słyszeć. Po około roku tych męczarni pojawiłaś się ty. Mój durny braciszek wychodząc z jednego nałogu wpadł w drugi. Ty jesteś jego nałogiem, obsesją. - powiedziała Gem. Gadałyśmy jeszcze pół godziny o jakichś pierdołach odchodząc od temtu miłości.

- Ja już będe wychodził. - powiedział Austin. Gemma wstał i do niego podbiegła.

- Przepraszam za mojego brata, tak bardzo mi wstyd. - powiedziała do chłopaka.

- To nie twoja wina, skarbie. - pogładził jej policzek. - Zadzwonię potem. - pocałował ją w czoło. - Do widzenia paniom! - powiedział i wyszedł.

- Miły z niego chłopak. - powiedziała An, a ja pokiwałam tylko głową.

- Masz mi coś do powowiedzenia? - spytał się Harry Gemmy.

- Tak, jeśli on przez ciebie ze mną zerwie to cię normalnie zabije. - warknęła w jego stronę.

- Spokojnie, nie powinien. - mruknął Harry, gdy dziewczyna poszła już na górę. - Mamo, nie będzie ci przeszkadzać, abym razem z Tam dzisiaj przenocowali tutaj?

- Oczywiście, że nie synku! - powiedziała kobieta.

- To dobrze. - mruknął chłopak.

- Chcecie może coś do jedzenia? - spytała.

- Nie, ja dziękuję. - mruknęłam.

- Ja też. - mruknął chłopak.

- To ja jadę na zakupy, a wy nie roznieście domu. - powiedziała kobieta i wyszła z kuchni.

- Co powiedziałeś Austinowi? - spytałam się chłopaka, który usiadł na przeciwko mnie.

- Już jesteś z tym chujem na ty? Nie dość, że poderwał mi siostrę to zaczyna dziewczynę. - warknął.

- Czy ja zawsze muszę cię uspokajać? Ile razy można ci powtarzać, że nie chce nikogo innego oprócz ciebie? - mruknęłam.

- Przepraszam. - powiedział.

- Nie masz za co. Po prostu czasem irytuje mnie twoja zazdrość. - westchnęłam.

- Chodźmy do mojego pokoju. - chłopak wstał i wyciągnął ręke w moją stronę. Wstałam od stołu i złapałam jego ręke, a następnie skierowałam się z chłopakiem do jego pokoju. Gdy tylko do niego weszłam Harry rzucił się na mnie. Zaatakował moje usta niczym wygłodniałe zwierze.

- Harry. - jęknęłam cicho. - Nie możemy. - mruknęłam pomiędzy pocałunkami.

- Niby czemu? - mruknął i położył się na łóżku.

- Gem jest za ścianą, a twoja mama może w każdej chwili wrócić. - powiedziałam.

- To chociaż mnie przytul. - usiadł na przeciwko mnie i rozłożył ramiona, a ja się do niego przytuliłam.

*********************
Następny rozdział w piątek! Tak jak pisałam to od was zależy kiedy dodam rozdział, więc jest dzisiaj! Mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza :) Zostawiajcie gwiazdki i komentarze! Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top