#55
Jestem taka podekscytowana. Dzisiaj razem z Eleanor i chłopcami mamy testować jakichś chłopaków. Znaczy chłopcy będą testować, a my po prostu będziemy patrzeć. Podobno są na prawdę dobrzy i nadają się, aby być w pierwszej lidze. Tak trochę odbiegając od tematu to powiem wam, że Eleanor zamieszkała chyba u nas na stałe co mi się podoba.
- Jak ja nie lubię, gdy masz na sobie makijaż. - Harry stoi i patrzy jak robię sobie makijaż i ciągle marudzi.
- Harry jak ty nie irytujesz. Idź pooglądaj coś w telewizji czy cokolwiek, a nie mnie dekoncentrujesz. - mruknęłam i zaczęłam robić sobie kreskę.
- Nie boisz się, że wsadzisz to sobie w oko? - znów usłyszałam jego głos. Wypuściłam głośno powietrze i spojrzałam się w lusterku na chłopaka. - Dobra już nic nie mówię. - mruknął cicho i wzmocnił uścisk wokół mojego brzucha. - A tak właściwie to po co się malujesz? Przecież mi się podobasz jak jesteś bez makijażu, oczywiście nie mówię, że tak też źle wyglądasz.
- No wiesz...- zaczęłam powoli. -...a jak tam będzie jakiś przystojny mężczyzna to... - Harry nie dał mi dokończyć.
- To i tak jesteś tylko moja i nikomu cię nie oddam. - położył swoją brodę na moim ramieniu.
- Nie to chciałam powiedzieć. - mruknęłam.
- A właśnie, że chciałaś to powiedzieć. - zapewnił. Wywróciłam oczami na jego postawę i dokończyłam robić kreski. Na usta nałożyłam pomadkę i stwierdziłam, że wyglądam dobrze.
- Puść mnie już. - poprosiłam. - Muszę jeszcze założyć buty. - odwróciłam się do niego przodem i lekko musnęłam jego usta. Gdy chłopak chciał pogłębić pocałunek odsunęłam się od niego. - Przed chwilą pomalowałam usta, a jeśli nie chcesz się spóźnić to musimy już jechać. - powiedziałam. Chłopak zirytowany wywrócił oczami. - A teraz mnie puść, bo muszę jeszcze założyć buty.
- Czekam na dole. - mruknął chłopak i wyszedł z łazienki. Ogarnęłam szybko po sobie łazienkę, weszłam do garderoby i wybrałam sobie niebieskie trampki. Ogólnie mój strój składał się dzisiaj z czarnych spodenek i niebieskiej bluzki. Zeszłam szybko na dół i podeszłam do Harrego.
- Wyglądasz ślicznie tylko nadal twierdzę, że lepiej byś wyglądała bez makijażu. - wywróciłam oczami na uwagę chłopaka i poszłam za nim do garażu. Wsiedliśmy do czarnego samochodu i wyjechaliśmy z garażu.
- Jak mam się zachowywać? - mruknęłam.
- Serio się tym przejmujesz? - spojrzał się na mnie.
- Patrz na drogę i tak serio się tym przejmuję. - powiedziałam.
- Zachowuj się tak jak ja. - wzruszył ramionami.
- Jak to będzie wyglądało? Chodzi mi o to co będą robić. - wyjaśniłam.
- W sumie to dokładnie nie wiem. Zayn wymyśla zawsze co będą robić, ale z tego co wiem to na początku będzie strzelanie do celu potem będziemy się bić...- przerwałam mu.
- BędzieMY? Harry będziesz się bił?
- No znaczy oni wybiorą sobie osobę z którą będą chcieli się bić, a na sam koniec to nie wiem. Oczywiście ty w żadnej z tych "dyscyplin" nie bierzesz udziału. - Harry zaparkował na wielkiej polanie na której stały też inne samochody. Zauważyłam Eleanor, Louisa, Zayna i Nialla. Po drugiej stronie stał Liam i szóstka jakichś chłopaków. Wyglądali na około dwadzieścia lat.
- Czy któryś z tych twoich ludzi ma więcej niż dwadzieścia lat? - spytałam Harrego.
- Nie. Są też ludzie którzy mają więcej niż trzydzieści lat i oni zajmują się dilerką. Ale ludzie którzy jeżdżą na różne napady czy strzelaniny przeważnie mają od osiemnastu do trzydziestu lat. - pokiwałam głową, że rozumiem. Wyszliśmy razem z samochodu. Harry patrzył na każdego z wyższością. I ja też mam się tak zachowywać? Chłopak splótł nasze dłonie. Przybrałam postawę taką jaką ma Harry i szłam dumnie przy nim. Chłopak kierował się w stronę szóstki chłopaków.
- Dzień dobry Panie Styles. - powiedzieli równocześnie.
- To jest moja dziewczyna Tamara pewnie już o niej słyszeliście. Macie ją traktować z szacunkiem. Za chwilę zaczynamy przygotujcie się dobrze, bo ten który nie przejdzie testów zginie. - wzdrygnęłam się na ostatnie słowo. - Przedstawcie się.
- Alex. - pierwszy odezwał się brunet. Był dobrze zbudowany i wysoki.
- David. - chłopak jest blondynem o zielonych oczach, ale nie tak ślicznych jak Harrego. Również jest dobrze zbudowany.
- Brian. - jest szatynem o niebieskich oczach. Jest niższy i mniej zbudowany od swoich kolegów.
- Daniel. - czwarty z nich jest ciemnym blondynem o niebieskich oczach.
- Leondre Dervies. - chłopak przedstawił się też z nazwiska co było dziwne, bo inni tego nie robili. Był szatynem o brązowych oczach. Uśmiechnął się do mnie.
- Charlie Lenehan. - chłopak też przedstawił się po nazwisku. Miał blond włosy i niebieskie oczy. Uśmiechnęłam się lekko do wszystkich.
- Świetnie. Za chwilę przyjdzie do was Malik i wam powie od czego zaczynamy. - powiedział Harry. Odeszliśmy w stronę naszych przyjaciół.
- Wydają się być fajni. - powiedziałam.
- To kryminaliści. - spojrzałam się na niego.
- Ty też jesteś kryminalistą. - przypomniałam mu.
- Ale ja jestem inny i w ogóle są jacyś dziwni są. - spojrzał się na mnie.
- Jesteś po prostu zazdrosny. - uśmiechnęłam się do niego i odeszłam do Eleanor, która siedziałam sama na masce samochodu. - Hej, poznałaś już nowych? - rzuciłam do niej i stanęłam na przeciwko niej.
- Tak. Wydają się być fajni, a najbardziej Leondre i Charlie. - zaśmiała się.
- Przypominam ci, że masz chłopaka.
- Nic się przecież nie stanie jak po obgadujemy innych chłopaków. - zaśmiała się. - A zresztą czasem trzeba wzbudzić zazdrość w chłopaku.
- Ja nie muszę. Harry jest cały czas zazdrosny. - zaśmiałam się.
- Zdaje mi się, że tamta czwórka trzyma się razem, a ta dwójka razem. Nawet teraz patrz siedzą oddzielnie. - obejrzałam się do tyłu i faktycznie siedzieli osobno. Niestety Leondre spojrzał się akurat na mnie, a ja zawstydzona odwróciłam wzrok.
- Widzisz co zrobiłaś. - dźgnęłam El w ramię, a ona wybuchła śmiechem. - Przecież nie muszą się wszyscy przyjaźnić. To normalne. - rzuciłam i poczułam jak czyjeś ręce oplatają mój brzuch. Uniosłam głowę do góry i zobaczyłam Harrego, który był z czegoś bardzo zadowolony. Szybko pocałował moje usta.
- Siema stara. - rzucił Zayn.
- Nie jestem stara. - zaprzeczyłam.
- Dobra, więc siema młoda. - powiedział i się do mnie uśmiechnął. - A teraz wybaczcie, ale idę powiadomić tamtych, że pierwszą konkurencją jest strzelanie do celu. Niestety dziewczęta nie będziecie podziwiać chłopaków bez koszulek. - puścił nam oczko i skierował się w stronę nowych.
- W ogóle czemu spóźniliście się, aż pół godziny? - spytał Niall.
- Tamara się malowała. - westchnął Harry.
- To nie moja wina, że mi przeszkadzałeś. - mruknęłam.
- Chyba się zakochałem. - westchnął Liam, a wszystkie pary oczu powędrowały na niego.
- W kim? - rzuciłyśmy równo z El.
- Ma na imię Danielle. Jest ciemną blondynką, ma śliczne oczy. - westchnął.
- Zamierzasz ją porwać? - rzucił Harry.
- Nie każdy jest taki jak ty. Nie chcę jej porywać. Już raz do niej zagadałem. Ma taki śliczny anielski głos. - rozmarzył się Liam.
- To szczęścia. - mruknął Louis i Niall.
*************
Następny za godzinę!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top