#38
Biegałam już trzecią godzinę po dworzu. Aktualnie bawimy się w chowanego. Harry próbuje znaleźć Phila, ale mu się to nie udaje.
- Powiedz gdzie jest ten gówniarz. - mruknął.
- I pomyśleć, że jesteś najgroźniejszym mężczyzną na ziemi. - zaśmiałam się.
- Nie widać tego? - stanął przede mną, a ja przejechałam po nim wzrokiem.
- Nie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Oszukujesz. - mruknął i złapał mnie za rękę.
- Serio tak nie wyglądasz. Jesteś za uroczy jak na takiego mężczyznę. - powiedziałam.
- Nie jestem uroczy! - krzyknął.
- Jesteś. - pocałowałam go w policzek.
- Tam jest! - wskazał palcem na krzak za którym rzeczywiście był Phil.
- Nie mam już pomysłu na kryjówki. - mruknął chłopiec. - Poróbmy coś innego.
- Phil mama przyszła! - usłyszałam krzyk Louisa. Chłopiec szybko pobiegł w stronę Louisa, a ja z Harrym szliśmy powoli.
- Nareszcie ten mały gówniarz pojedzie i będę miał cię tylko dla siebie. - powiedział Harry, a ja się zaśmiałam.
- Jesteś egoistą.
- Nie. Jestem zakochany. - powiedział i weszliśmy do domu.
- Dzień dobry. - powiedziałam do kobiety i się miło uśmiechnęłam.
- Hej. - odpowiedziała sympatycznie. - Phil za bardzo nie rozrabiał?
- Nie. Był bardzo grzeczny. - odpowiedziałam. - Jestem Tamara. - podałam dziewczynie dłoń.
- A ja Eleanor. - uśmiechnęła się przyjaźnie.
- To my wam nie będziemy przeszkadzać. - mruknął Harry i poprowadził mnie na górę.
Pov. Harry
Na szczęście ten mały bachor już pojechał. Przez cały dzień Tamara zajmowała się tym gówniarzem.
- Jestem strasznie zmęczona. - mruknęła Tam, gdy byliśny w naszej sypialni.
- Mówiłem ci, abyś nie biegała za tym gówniarzem. Objąłem ją w pasie, a ona wtuliła się w moją klatkę piersiową. Wygląda tak słodko. Jestem wielkim szczęściarzem, że mam ją przy sobie.
- On na prawdę jest fajnym dzieckiem. - mruknęła.
- Musiałem się przez cały dzień tobą dzielić. - sapnąłem, a dziewczyna się ode mnie odsunęła.
- Nie jestem rzeczą. - warknęła.
- Ale jesteś moja. - mruknąłem do jej ucha i go lekko podgryzłem. - Powiedz to. Powiedz, że jesteś moja. - szepnąłem jej do ucha. Dziewczyna pokręciła przecząco głową. Czemu ona się mnie nie słucha? Przewróciłem nas tak, że siedziałem na niej. - Powiedz to. - zarządałem. Dziewczyna znów pokręciła przecząco głową. Zacząłem ją łaskotać, a ona się podemną wierciła. Moja wyobraźnia zaczęła działać, a ja poczułem jak moje bokserki maleją. Kurwa. Słuchałem jak dziewczyna się śmiała i stwierdzam, że mógłbym słuchać jej śmiechu zawsze.
- Harry...Proszę...- mówiła pomiędzy śmiechem.
- Najpierw powiedz to co chce usłyszeć. - powiedziałem.
- Powiem jak przestaniesz! - krzyknęła. Przestałem ją łaskotać, a ona spojrzałam się na mnie swoimi pięknymi oczami. Położyła swoje ręce na moim karku i przyciągnęła mnie do siebie. Pocałowała moje usta, a miejsce w moich bokserach się skończyło.
- Czekam. - z trudem przerwałem pocałunek i spojrzałem na nią. - Mam znów zacząć cię łaskotać? - pokręciła przecząco głową.
- Harry. - jęknęła.
- Te jęki zostaw na później kochanie. - szepnąłem i pocałowałem jej szyję. - Powiedz to Tam, albo znów zacznę cię łaskotać. - dziewczyna spojrzała na mnie zrezygnowana.
- Jestem twoja Harry. - szepnęła. Jestem taki szczęśliwy! Moja księżniczka powiedziała, że jest moja!
- Powiedz to jeszcze raz. - powiedziałem uradowany.
- Jestem twoja Harry.
- Jesteś tylko moja. I nikogo więcej. - pocałowałem jej szyję. - Kocham cię. - pocałowałem ją w usta.
- Jesteś słodki. - oznajmiła, a ja się lekko skrzywiłem.
- Nie. - pokręciłem przecząco głową.
- Ja i tak wiem swoje. - mruknęła i pocałowała mnie w szczękę. To było tak przyjemne. Nie wiem czy mi się zdaje, ale Tamara zaczęła zmieniać swoje podejście do mnie. Całuje mnie, przytula się do mnie i co najważniejsze zaczęła mi ufać. Już nie długo mnie pokocha tak jak ja ją.
- Wybacz księżniczko, ale mam przez ciebie mały problem w spodniach. Pójdę go załatwić i do ciebie wracam. - przytuliłem ją tak, aby poczuła moje wybrzuszenie w spodniach. - Jesteś słodka, gdy się rumienisz. - pocałowałem ją w nosek i wyszedłem z naszej sypialni. Szybko załatwiłem swój problem i wróciłem do pokoju. Spostrzegłem, że Tanara śpi, więc tylko nakryłem ją kocem i pocałowałem w czoło. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do mojego gabinetu. Zacząłem przeglądać różne papiery i zaznaczać osoby, które wiszą mi pieniądze.
*******************
Rozdział miał być wczoraj, ale przez wattpada jest dzisiaj. To nie jest moja wina. Pamiętajcie, że każda gwiazdka i komentarz motywuje. Następny rozdział jutro. Do następnego! 😀😀
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top