#25
Szłam z grobową miną do gabinetu Harrego. Mam dowody na to, że to nie ja ukradłam te pieniądze. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam trzy razy i czekałam na odpowiedź.
- Wejść. - usłyszałam głos Harrego z drugiej strony drzwi. Bez zastanowienia weszłam do pomieszczenia. - Czego chcesz Tamara? - warknął w moją stronę. Odblokowałam telefon Nialla i puściłam nagranie.
- To przez ciebie Harry mnie pobił prawda? - rozległ się mój głos z telefonu.
- I co z tego? Myślisz, że obchodzi mnie twój nędzny los? - teraz było słychać głos staruszki.
- Po co to zrobiła pani?
- A jak mylisz? Chciałam, aby moja wnuczka była z Harrym. On ma pieniądze i jest najgroźniejszym facetem na ziemi. Kendall była by z nim bezpieczna. On myśl, że ja nie wiem skąd ma tyle pieniędzy. - staruszka prychnęła rozbawiona. - Ostatnio położył kilka tysięcy w dzbanku. Znalazłam je. Postanowiłam, że je wezmę i umieszczę gdzie indziej. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Kiedy ostatnio zawołałam Harrego powiedziałam mu, że to ty ukradłaś te pieniądze. - nagranie skończyło się, a ja wyszłam z pomieszczenia. Odniosłam telefon Horanowi i skierowałam się na dół. Louis siedział w kuchni i robił coś na telefonie, Kendall też robiła coś na telefonie, a staruszka sprzątała. Nie zdążyłam nawet usiąść, a ktoś zbiegł po schodach i przygwoździł staruszkę do ściany.
- Myślałaś, że się nie dowiem? Co kurwa? - Harry przyduszał staruszkę.
- Harry przestań! To moja babcia! - Kendall piszczała.
- Nie wtrącaj się dziwko! - warknął Harry w stronę dziewczyny. Liam uważnie obserwował całą tą sytuacje.
- Daj mi to wytłumaczyć. - szeptała resztami sił staruszka.
- Liam pomóż jej! - krzyknęłam i spojrzałam na chłopaka.
- Ja chce żyć Tam. - wzruszył ramionami. Dzięki Liam. Boję się Harrego. A co jeśli znowu mnie pobije? Raz się żyje. Podeszłam do Harrego.
- Czemu już nie gadasz? - Harry przyduszał dalej staruszkę. Położyłam swoją rękę na ramieniu Harrego, a on się na mnie spojrzał. Jego oczy były pełne gniewu.
- Puść ją Harry. - szepnęłam i zaczęłam masować jego ramię.
- To wszystko jej wina. - mruknął cicho.
- Puść ją. - powiedziałam już pewniej. Harry puścił staruszkę i przytulił się do mnie. Brakowało mi tego.
- Przepraszam Tam. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Przecież wiem, że ty nie lecisz na kasę. To było tak wiarygodne. - szeptał mi do ucha.
- Uspokój się Harry. - mruknęłam.
- Ja naprawdę nie chciałem. - mówił dalej.
- Spokojnie. - szepnęłam.
- Wybaczysz mi? - spojrzał mi w oczy. Jak ja mam mu wybaczyć? Nie umiem. Boję się, że znów mnie uderzy.
- Nie wiem Harry. - odwróciłam wzrok.
- Nigdy więcej już cię nie uderzę. Proszę, wybacz mi. - w jego oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Dam ci jeszcze jedną szansę. - mruknęłam. Może nie będę tego żałować.
- Kocham cię kotku. - szepnął mi do ucha.
- Harry! - usłyszałam pisk Kendall. Chłopak niechętnie się ode mnie odsunął. - Co to ma znaczyć? Nie możesz tak robić mojej babci! I odsuń się od tej dziwki! - krzyczała. Zignorowałam to, że nazwała mnie dziwką.
- Jak ty nazwałaś Tamarę? To ty jesteś dziwką! - warknął i zaczął podchodzić w jej stronę.
- Oh...Nie dramatyzuj Harruś. - wywróciła oczami i zaczęła oglądać swoje paznokcie.
- Wypierdalaj z tego domu. I zabieraj ze sobą swoją babusię. - warknął w jej stronę. - A ty już tu nie pracujesz! - powiedział do staruszki, która siedziała na kanapie. - Macie dwie minuty, aby się stąd wynieść. Inaczej was zabiję. - kobiety jak najszybciej się dało wybiegły z domu. - Liam! Zatrudnij jakąś sprzątaczkę! - krzyknął do Liama.
- Siedzę obok nie drzyj ryja. - warknął Liam. - Jakieś specjalne wymagania?
- Nie. Zatrudnij jakąś starą babę. - mruknął do niego. - Chodź na górę. - mruknął mi do ucha. Złapał mnie za rękę i poprowadził mnie na górę. Położyłam się na łóżku, a Harry obok mnie. - Tęskniłem. - szepnął i przyciągnął mnie do siebie.
- A ja nie. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Kłamiesz. - pokręciłam przecząco głową, a Harry pocałował mnie w szyję. - I tak wiem swoje. - usiadłam i wypięłam piersi. Harry położył głowę na moich kolanach.
- Mi nie powiesz, abym nie wypinała cycków? - spojrzałam się na niego z cwaniackim uśmiechem.
- Nie. Twoje piersi lubię. - powiedział i położył mnie na łóżku, a potem położył swoją głowę na moich piersiach. - I są wygodne. - zaśmiałam się krótko.
- Jesteś idiotą Harry.
- Twoim idiotą. A ty jesteś moją księżniczką.
**********************
To jest już ostatni rozdział z maratonu! Mam nadzieję, że się wam podobał! Następny rozdział w poniedziałek! Miłego weekendu 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top