#11
Wyrwałam się Harremu i zaczęłam uciekać do sklepu. Wpadłam do niego jak poparzona i podbiegłam do jakiegoś chłopaka. W tym momencie zrobiłam najgłupszą rzecz jaką mogłam zrobić. Położyłam się na ziemi i wtuliłam się w tego chłopaka. Nie dość, że naraziłam życie swoje to i jeszcze jakiegoś chłopaka. Ten chłopak przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej tak, że nie było widać mojej głowy.
- Jesteś Tamara prawda? - pokiwałam lekko głową potwierdzająco.- Współczuje ci. Wiesz jak jest teraz głośno o tobie w mediach? - chłopak zaczął szeptać. Jak każdy patrzył się wcześniej na nas to teraz każdy patrzy się w stronę kas.
- Tamara! Jeśli zaraz nie przyjdziesz do mnie to ta dziewczynka zginie! - krzyczał Harry. Leżałam na środku sklepu, on na pewno mnie nie widział, ale ja za to dokładnie. W jeden ręce trzymał dziewczynkę, która płakała, a w drugiej ręce który była już cała pokryta krwią, pistolet przyłożony do głowy tego dziecka.
- Nie zabije jej. Zostań. - ten chłopak szeptał do mnie.
- Liczę do pięciu Tamara! - Niall stał i rozglądał się po sklepie.
- 5!
- Muszę iść. To dziecko nie może zginąć. Dziękuję. - szepnęłam do tego chłopaka i wstałam.
- 4! - Harry przestał liczyć i spojrzał się na mnie. Teraz w sklepie każdy patrzył się na mnie ze współczuciem. Szłam prosto do Harrego. Po drodze zauważyłam płaczącą kobietę. Ta dziewczynka to zapewne jest jej córka. Podeszłam do Harrego, a ten natychmiast puścił to dziecko. - Dobry wybór Tamara. - skierował te słowa do mnie.
- Poczekaj. - szepnęłam. Podeszłam do dziewczynki, która ciągle płakała. Nie lubię dzieci, ale jej akurat współczuję. Podeszłam do tej dziewczynki, ukucnęłam i ją przytuliłam
- Spokojnie. Ten zły pan już ci nic nie zrobi. Ciii...- dziewczynka spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Jej pięknie uplecione warkocze teraz były lekko poczochrane, a jej niebieskie oczy były całe w łzach.
- Tamara chodź tu. - odsunęłam od siebie dziewczynkę i się do niej uśmiechnęłam. Dziewczynka też się do mnie uśmiechnęła.
- Idź do swojej mamusi. - dziewczynka złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Ja jednak nie mogłam iść. Gdy tylko wstałam Harry złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Zośtaw jom!Ona nić nie zrobiła! Zośtaw jom! - dziewczynka podbiegła do Harrego i go waliła piąstkami po nodze. Uśmiechnęłam się na ten gest. Harry prychnął i zaczął kierować się w stronę wyjścia. - Psieplasiam, ze cie nie ulatowałam. - W oczach dziewczynki znów pojawiły się łzy.
- Spokojnie, poradzę sobie. Idź do mamy. - powiedziałam do niej, jednak dziewczynka nadal stała w tym samym miejscu. Grzecznie z Harrym wyszłam ze sklepu.
- Przepraszam Tam. - szepnął Niall, a po chwili wstrzyknął mi coś w kark. Po chwili zaczęłam się robić senna i upadłam w ramiona Harrego. Czuję, że jak wrócimy do ich domu to będę mieć przesrane.
***Kilka godzin później***
Jak mnie głowa napierdala. To pewnie przez te środki, które Niall mi podał. Teraz bardzo boję się zejść na dół. Przecież Styles mnie zabije chyba za tą ucieczkę. Schodzę. W salonie siedzi Zayn, Louis i Liam wszystkich powitałam kiwnięciem głowy. Harry siedział w kuchni tyłem do nas głowę miał schowaną w rękach. Rękę w którą został postrzelony miał bandaż. Usiadłam na przeciwko niego i się na niego patrzyłam. Po dłuższej chwili Harry też się na mnie spojrzał. Pod oczami miał straszne wory.
- Masz. To woda i proszki na ból głowy. - podał mi wskazane wcześniej rzeczy.
- Dziękuję.
- Wiesz, że czeka cię kara. - spięłam się na te słowa, ale pokiwałam twierdząco głową.
- Dam ci wybór, albo jutro idziemy na siłownię, oczywiście u nas w domu i wykonasz wszystkie ćwiczenia jakie ci zadam lub się ze mną prześpisz. - spojrzałam na niego jak na idiotę. Na twarzy Harrego był cwany uśmiech.
- To pierwsze.
- Tylko pamiętaj wszystkie ćwiczenia.
- Mhm.
- Jesteś głodna?
- Trochę. - Harry wstał od stołu i zrobił mi kanapki po czym znów usiadł.
- Boli cię?
- A co martwisz się? - spojrzałam na niego wzrokiem typu "nie chcesz to nie mów". - Bardziej zabolało mnie to, że uciekłaś. A wracając do wczorajszego dnia. Czemu ty pomogłaś tej dziewczynce? Przecież ty nie lubisz dzieci.
- Harry ona była mała i bezbronna. To przeze mnie grożono jej bronią. Po prostu szkoda mi się jej zrobiło. Wiesz jak to słodko wyglądało, gdy ona cię biła po nodze tymi małymi piąstkami? Ona ci się sprzeciwiła Harry, na początku bałam się, że coś jej zrobisz. A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? Że tam było tyle ludzi, a tylko ona chciała mnie zabrać od ciebie.
- Wiesz, że ja w pierwszym momencie chciałem ją zabić? W końcu jestem wielkim Harrym Stylesem, ale gdy zobaczyłem jak ty na nią patrzysz po prostu nie mogłem tego zrobić. To małe dziecko chciało mi ciebie odebrać rozumiesz? Taki mały gówniarz chciał mi cię odebrać! Wiesz jaki ja byłem zazdrosny na to o nią, gdy ją przytuliłaś?
- Nie możesz być zazdrosny o małe dziecko. - prychnęłam pod nosem.
- A właśnie, że mogę.
Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy oglądać telewizor. Harry kurczowo trzymał mnie przy sobie.
-Słyszałem Tam, że w tym sklepie to dziecko pobiło Harrego.
I tak było przez resztę dnia. Chłopaki żartowali z Harrego, a ten coraz bardziej się irytował, ale na szczęście do niczego nie doszło. Po za paroma rzuconymi obelgami Harrego do chłopaków.
***************************
Zawiedzeni tym, że Tamarze nie udało się uciec?
Tak jak napisałam rozdział pojawia się dzisiaj, ale to jest tylko wasza zasługa! Dzięki za gwiazdki i komentarze pod wcześniejszym rozdziałem! 😘😘😘
Pamiętajcie o zasadzie:
Gwiadki = motywacja
Komentarze = motywacja
Motywacja = szybsze rozdziały!
Następny rozdział pojawi się jutro z rana! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top