Prolog.

Mój świat pękł. Rosypał się na miliony małych kawałków. Nie zdołałm już ich pozbierać. Nie stworzą one tej samej układanki, jaką tworzyły wcześniej. To już koniec tej Ginny Weasley. Już nigdy nie będę taka jak wcześniej... Wszystko co stało się do tej pory... To był dopiero początek tego co miało mnie spotkać. Przynajmniej tak uważam. Bo w końcu zawsze może być gorzej niż jest...
Ta wojna zmieniła wszystko. I chociaż dopiero co się zaczęła to już mam jej dość! Umarła tak bliska mi osoba... Moja mama. Tak Molly Weasly nie żyje. Nie żyje! Już jej z nami nie ma. I nigdy już nie powróci... Oddała życie za mnie. To ja jestem powodem jej śmierci. I choć wszyscy mówią mi że to nie moja wina. To ja w głębi serca czuje że mają do mnie żal. Nie dziwię im się. Sama jestem zrozpaczona. Tak bardzo że aż bróbowałam się zabić.. Niestety moja próba samobójcza skończyła się klęską! Musiał się wtrącić ten okropny, niedojżały Potter. Gdy by nie on to już by mnie nie było. Uciekłabym od tego smutku, wojny i może wreszcie byłabym szczęśliwa. Może... Ale niewiem dokładnie. Bo przecież tam może być gorzej niż tu. Chociaż szczerze wątpię...

***

Już jutro jadę do Hogwartu. Normalnie bym się cieszyła, ale teraz?
To już nie to samo. Bez Dambeldora nie. I teraz kiedy dyrektorem został Snape... Wszystkiego można się spodziewać... Naj chętniej żuciłabym szkołę. Ale nie mogę. Jest nakaz nauki. Zlekceważyłabym go gdyby nie to że złamanie zakazu grozi śmiercią nie tylko siebie, ale i bliskich. Dlatego odpuściłam. Nie mogę pozwolić, żeby ktoś inny cierpiał przezemnie. Już i tak przyspożyłam wielu kłopotów rodzinie. Nie chce być dla nich ciężarem. Ale naj widoczniej jestem. Wszyscy odnoszą się do mnie z dystansem. Nikt już od dawna nie powiedział mi żadnej tajemnicy. Nawet mój były chłopak Harry już mi nie ufa. Zerwł z mną jakieś trzy miesięce temu. Mówił "To dla twojego dobra Ginny. Niechce żeby coś Ci się stało."
Dla mnie to bzdura. Nie podobam mu się i tyle. Jagby nie mógł otwarcie powiedzieć "To koniec. Mam inną."
Tak byłoby o wiele prościej. Nie musiałabym się niczego domyślać...
Choć gdy patrzę na to z biegiem czasu to wydaje mi się że Harry nie był zupełnie w moim typie. Owszem jest przystojny i w końcu to wybraniec, ale to po prostu nie jest to. Do mojego ideału mu jeszcze daleko. I rączej wątpię żeby jeszcze kiedyś mi się spodobał. Ma on do mnie pretensje jak każdy. W niczym praktycznie się od nich nie różni.
Ale jest jeden plus, że jadę do Hogwartu... Nie będzie tam mojej rodziny. Odpoczyne wreszcie od tego wszystkiego. No może nie zupełnie. Bo przyjdą jeszcze większe trudności, ale myślę że dam radę.
Teraz to zupełnie nie wiem. Jestem optymistą czy pesymistą? Raczej chyba realistką...

Jako dziecko zawsze mażyłam o prawdziwej miłości. Niestety jeszcze jej nie spotkałam. Ale kto wie, może w króce?

To czego jeszcze pragnę to zemścić się na Malfoyou. Nienawidzę go z całego serca. To on przyspożył mi wiele łez naśmiewając się z mnie. Nazywa mnie zdrajczyną krwi. Ha śmiechu warte. Sam nie może się ze mną równać. No może przesadziłam... Ma od nas więcej kasy. I to zdecydowanie!
Jak już jesteśmy przy tym temacie to tak nie mam zbyt wiele pieniędzy. I rączej nigdy nie będę miała. No chyba że poślóbie jakiegoś bogatego chłopaka. Ale dla mnie to się nie liczy.
Jak już wspomniałam liczy się miłość.

***

W tych czasach wszystko się zmienia. Ludzie stają się coraz dorośli, odpowiedzialni, piękni. Nieinaczaj jest i z mną. Moje włosy nie są już tak rude jak kiedyś. Teraz są kasztanowe. Nie mam już nawet piegów. Zmieniłam się po prostu w kobietę. Szkoda tylko że nikt tego nie zauważa.

***

Jutro Hogwart. Nowe wyzwania. Nowa szansa na lepsze bądź gorsze życie. Wszystko, albo nic...
Teraz czekam na to co przyniesie jutro...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top