/3
Prośba bruneta została zrozumiana i przyjęta. Demon spojrzał na niebo przysłonięte gałęziami po czym zaczął cicho śpiewać melodię.
- There's gotta be a reason that I'm here on Earth - piosenkę śpiewał cicho i nie tak pewnie jak tą w pokoju - Gotta be a reason for the dust and the dirt.
Brunet oparł głowę o pień drzewa i zamknął oczy, żeby lepiej skupić się na głosie niebieskowłosego.
The changing of the seasons never changed my heart.
So what's it worth, what's it worth?
Worth another shot of wiskey and another sip of gin.
Another drop of poison that is slowly sinkin' in.
If we're going down together better take another hit.
We won't be here forever so let's make the best of it.*
Otworzył oczy i spojrzał na siedzącego obok. Przypatrzył mu się dokładnie, tak jak nigdy wcześniej mu się nie przyglądał. Patrząc tak wsłuchując się w muzykę dostrzegł szpicasto zakończone uszy demona przebite kilkoma dziurkami w których kiedyś były kolczyki.
Zanim zdążył dostrzec coś więcej śpiew wyższego ustał, a oczy przestały wpatrywać się w niebo i wędrując po okolicy napotkały inne niebieskie tęczówki. Przez oczy demona przebiegła biała, błyszcząca smuga, która zdecydowanie przykuła uwagę Gleefula. Will szybko oderwał od niego wzrok i potrząsając głową wstał szybko.
- Możemy już wracać - rzucił nagle.
Zdezorientowany Dipper zamrugał kilkukrotnke, ale mimo to tylko mu przytaknął. Podniósł się z ziemi i poczuł jak coś spada z jego głowy na trawę. Spojrzał w tamto miejsce i dopiero w tedy dostrzegł wianek upleciony przez demona. Szybkim ruchem go podniósł i schował razem z dłońmi za plecami.
- W takim razie chodźmy.
----
- Zostawię Cię tutaj, miejmy nadzieję, że prędko znowu się nie zobaczymy.
Demon czuł, że końcówka zdania nie była do końca szczera, ale cóż mógł na to poradzić. Skinął głową i usiadł na łózku, dzięki czemu brunet zamknął drzwi i sobie odszedł.
Zza pleców wyjął wianek i popatrzył na niego. Spleciony był starannie z białych i żółtych kwiatów, ale nie był dokończony.
Dipper spojrzał za okno i dostrzegł słońce, które dalej świeciło wysoko na niebie i jakby nie miało zamiaru ustąpić miejsca księżycowi i nocy.
Zanim się zorientował był już w swoim pokoju. Pomieszczenie było większe niż to w którym przebywał Will, jego ściany miały przyjemny jasny kolor, a sufit był śnieżno biały. Na ciemnej podłodze leżał szary dywan, a ściany zdobiły duże okna przesłonięte zasłonami i obrazy martwej natury. Łóżko stało na środku jednej z miejszych ścian, a po jego bokach stały stoliki nocne. Ścianę obok drzwi pokrywały półki z książkami i bibelotami, a także obszerna szafa. Na przeciwko szafy pod oknem stało biurko z lampą, na którym leżał dziennik numer dwa.
Brunet położył wianek na jednym ze stolików, a na jego widok mimowolnie się uśmiechnął. Nie chciał zbytnio się uśmiechać, ale jakieś uczucie kazało mu to zrobić, bo przecież czas, który z nim spędził był przyjemny.
- Dipper - powiedziała Mabel, która wbiegła do pokoju jak błyskawica - Idziesz ze mną, to sprawa życia i śmierci!
Krzyknęła po czym złapała brata za nadgarstek i szybko wybiegła z nim z rezydencji.
- Mabel! - krzyknął chłopak chcąć postawić jakikolwiek opór, ale nic on nie dał - Może powiesz mi chociaż dokąd mnie tak ciągniesz!
- Biegniemy do Gideona, słyszałam, że ma iść do salonu gier, musimy się pospieszyć.
- Jesteś chora! Daj sobie z nim spokój!
- Nie! Biegniemy tam w tym momencie!
- Niecierpię Cię - burknął pod nosem i dalej niechętnie biegł za siostrą - A tak wogóle to po co biegniemy, możemy przecież iść.
- Nie! Musimy biec, nie rozumiesz? Innaczej nie zdążymy!
- Jak chcesz to sobie biegnij - powiedział zatrzymując się - ale bezemnie.
Mabel zatrzymała się i spojrzała na brata.
- Niech Ci będzie, możemy iść.
Jak na złość wybrała najbardziej zatłoczone miejsce jakim był park. Szli więc tamtędy spokojnie przykuwając uwagę przechodniów. Dipper żeby nie myśleć o tłumie ludzi wlepiającym w niego swoje oczy myślami wrócił do sytuacji z Willem. Natrętne uczucie, które towarzyszyło mu wcześniej ponownie wróciło i nie dawało spokoju. Nie wiedząc jak przezwyciężyć niepokojąco przyjemne uczucie przygryzł wargę od środka i utkwił wzork w podłożu.
- A tobie co? - odezwała się niebieskooka - Gryzie Cię coś?
- Nie to nic takiego - odpowiedział unikając tematu.
- Widzę, że coś jest na rzeczy.
- Daj z tym spokój.
- Słuchaj, może co jakiś czas cię wyzywam, wykorzystuję do własnych korzyści i nie jestem najlepszą siostrą, ale hej, przecież nią jestem, co nie? I mimo tegk, że zaraz Ci chyba coś zrobię, bo się spóźnimy to chcę się też dowiedzieć co leży Ci na sercu - chłopak nic nie odpowiedział - jeśli chodzi o uczucia to wiesz, że ja jestem w nich ekspertem.
- O uczuciach to ty akurat gówno wiesz.
- Ale jednak wiem więcej od ciebie więc gadaj, chyba, że chcesz, żeby to uczucie wyżerało cię od środka i nie dawało spać po nocach.
- Ugh, niech Ci będzie - powiedział przewracając oczami - chodzi o to, że to jest strasznie upierdliwe i nie daje mi spokoju, ciągle wraca kiedy myślę o jednej rzeczy i rozprowadza po moim ciele dziwne ciepło.
- Mhm, mów dalej.
- To ciepło rozlewa się po moim ciele jak gorąca herbata, oplata moje organy wewnętrzne po czym je zaciska i czuję w nich nieprzyjemne uczucie, jakby coś łaskotało cię od środka.
- A może to nie jest żadne uczucie tylko zatrucie pokarmowe, no wiesz, to by wajaśniało zaciskanie i łaskotanie twoich kiszkek - zaśmiała się brunetka.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi!
- Tak, tak. To jest okropnie oczywiste, jesteś za głupi, żeby to zrozumieć.
- Sama jesteś głupia - burknął młodszy.
- Powiem Ci tylko to, kiedy zdasz sobie sprawę czym jest to uczucie, nie wypieraj się go, nie próbuj znaleźć sposobu na to, żeby się go pozbyć. A kogoś kto wywołuje to uczucie trzymaj blisko i nie pozwól odejść.
- Wow Mabel ja...
- W końcu nie wiadomo kto inny cię zechce z taką twarzą.
Dipper ugryzł się w język przed powiedzeniem czegoś nieodpowiedniego i tylko uderzył siostrę w tył głowy.
-----
Kiedy wrócił do domu było blisko pierwszej w nocy, a jego organizm był wykończony wielogodzinnym ganianiem i szukaniem Gideona ze zwględu na jego siostrę. Szybko i po cichu udał się do swojego pokoju.
Otworzył do niego drzwi i zapalił światło po czym dostrzegł postać siedzącą ze skrzyżowanymi rękami na piersi.
- Dipper - usłyszał głos Stanforda - wyjaśnij mi prosze gdzieś ty się szlajał o tej porze.
Po tonie głosu wuja mógł wywnioskować jedno - lepiej, żeby uciekał zanim sytacja będzie dla niego nieciekawa.
- Dipper - mężczyzna wstał.
Brunet popatrzył na niego po czym szybko wybiegł z pokoju, a oczy powoli zamykały mu się ze zmęczenia. Zignorował to i słysząc za sobą kroki i wołanie skupił się ma ucieczce.
Jedynym miejscem na ukrycie się był dla niego pokój demona, który znajdował się tuż obok. Nie myśląc wiele i kierując się zmęczeniem otworzył drzwi, wszedł do środka i na szybko zamknął pomieszczenie na klucz.
Zmęczonym wzrokiem popatrzył na łóżko i do niego podszedł, po czym usiadł na brzegu.
- Dipper? Myślałem, że nie chcesz mnie zbyt często widzieć - Gleeful nie zwracał uwagi na jego słowa tylko położył się tuż obok demona - Poczekaj, zaraz z tąd zejdę.
Cipher już miał schodzić z łóżka, kiedy nagle zatrzymały go przyczepione do jego pasa ramiona niższego. Uszy Willa przybrały mocny, czerwony kolor, a policzki zaczęły piec. Uczucie, które nie dawało spokoju postanowiło dręczyć też jego.
- Zostań - powiedział wpół śpiący Dipper na co demon spowrotem się położył i poczuł jak chłopak wtula się w jego klatkę piersiową - proszę.
_____
*tekst piosenki ,,Gotta be a reason" autor: Alec Benjamin
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top