Urodzinowy prezent

*Bakugou*

Chwilę odpoczęliśmy a następnie poszliśmy  do domu Kirishimy...
Po 20minutach byliśmy pod drzwiami gdzie z serdecznym uśmiechem przyjęła nas jego mama.

- Witajcie! -wykrzykneła mama Kirishimy. -Kirishima rzadko sprowadza do siebie swoich przyjaciół.
- ... - nikt się nie odezwał tylko weszliśmy spokojnie do domu.

Po Kirishimie było widać że jest on delikatnie zawstydzony...

Ugościł nas w swojej "oazie spokoju" przynosząc przy tym ramen zrobiony przez jego mamę.
Wszyscy się nim zajadaliśmy.

Gdy skończyliśmy już jeść nadszedł czas na prezent... Było tylko jedno pytanie... Jak go kurwa zapakować jak nie mamy żadnego pudełeczka ani niczego podobnego.. Aoyama próbował wymyślić coś w swojej tępej główce... 

- Dobra! Wiem! Zapakujemy to w gazetę i owinięmy taśmą! 

Wszyscy spojrzeli się na Aoyame z miną "serio?... Nie mogłeś wymyślić niczego gorszego..."

- może...jednak wy coś zaproponujcie...?- odezwał się zakłopotany Aoyama...

- Ta! Mam coś lepszego... Poprostu kupimy pudełeczko...- powiedział swoim zwykłym tonem Todoroki.

- Meh... Dobry pomysł... że też wcześniej na to nie wpadliśmy...

Wszyscy zwinęli się aby ruszyć do sklepu... Gdy kupiliśmy to co chcieliśmy poszliśmy do pobliskiego parku...  Został tylko teraz jeden problem... Kto przetrzyma prezent (w sensie kto będzie mieć ten prezent u siebie bezpiecznie schowany a potem w imieniu wszystkich da solenizantowi...)

- Dobra Szmaty! Ja biorę jestem najbardziej odpowiednią do tego osobą!- dumnie wykrzyknąłem

- pffffff... No chyba nie... Ja jestem odpowiednią osobą... Ty to rozwalisz - odezwał się Aoyama

- Moim zdaniem Todoroki powinien przechować prezent..- powiedział czerwony

- hmm... To dobry pomysł...

Prezent daliśmy tej pieprzonej zapałce. Po kilku minutach wszyscy się rozeszliśmy... No prawie wszyscy... Tylko ja Kirishima zostaliśmy. Zaczęło robić się zimno a ja zauważyłem że Czerwono włosy nic nie ma na sobie czym by mógł się okryć ( w sensie bluza itp.) Postanowiłem mu podarować moją bluzę mówiąc podarować miałem na myśli rzucić mu w twarz.

- o... Dziękuję Bakugou.

- phi. Nie ma za co złamasie

Chłopak tylko zaczął się śmiać ja natomiast nie wiedziałem o co mu chodzi... Jego twarz była lekko zarumiona przez co dodawała mu uroku. Wpatrywałem się w niego jak dupa w sedes ( XD nie pytajcie dlaczego jest takie porównanie)
Kirishima  spojrzał na mnie po czym przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze czubki nosów praktycznie się stykały. Nagle poczułem że coś do niego czuję...  Jego usta ułożyły się do pocałunku... Byłem lekko zakłopotany

Jednak po chwili odświeżyłem się... Byliśmy tak blisko... Gdy nagle kurwa jeb! Kaminari wracający z zakupami do domu stał na przeciwko nas i się wpatrywał.

- yyy... To nie jest to na co wygląda! - wyjąkał Czerwono włosy

- taaaaa.... Jasne... Dobra to ja wam nie przeszkadzam moje gołąbeczki!!!

- Spierdalaj głupia szmato! - wykrzyknąłem w złości

- tak tak już lecę do jutra!!!

Pikachu pobiegł do domu machając nam. Ja i Kiri siedzieliśmy w ciszy przez dobre pięć minut... Gdy postanowiłem wziąść sprawę w swoje ręce... Chwyciłem chłopaka za bluzkę i przyciągnęłem do siebie. Spojrzałem się na jego twarz... Była cudowna... Zakłopotany Kiri... Nie mogłem się oprzeć jego ustą...  Po chwili go pocałowałem...

Długo rozkoszowałem się tą chwilą...
Nagle chłopak wyrwał mi się i uciekł... Nie wiedziałem o co mu chodzi... Postanowiłem biec za nim... Kirishima schował się w ciemniej uliczce bez opcji ucieczki... Był to jego błąd... Wszedłem tam za nim... Mym oczom ukazał się kucający czerwono włosy chłopak. Jego twarz była w kolorze jego włosów... Niesamowite... Nie wiedziałem że umie się tak zlewać z swoimi włosami... No po prostu kameleon... Kiri po chwili wstał i mnie przytulił...

- możesz mnie odprowadzić do domu...?- wyszeptał mi do ucha.

W ciszy odprowadzałem go do jego mamy... Stojąc pod drzwiami Kirishima lekko musnął mnie swoimi ustami... Byłem zaskoczony ale też dumny... Chłopak znikną mi z oczu za drzwiami ja postanowiłem wrócić do domu  i odpocząć po tym ciężkim dniu...

Wybaczcie mi czytelnicy za tak długą przerwę... Są wakacje a raczej już się kończą... I zbytnio nie miałam czasu... Zachęcam was również do pisania swoich pomysłów na rozdziały do książki... Prawdopodobnie będą uwzględniane i kto wie może powstanie kolejny zajebisty rozdział z waszych komentarzy! Do później! A! I dziękuję wam za tyle wyświetleń i gwiazdek! Jestem z was dumna!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top