"My Big Love"
"Tak! Tyle na to czekaliście! nareszcie jest już jedna para jasna w tej książce"
* Todoroki*
Była 13:00 godzina... A ja nadal leżałem na łóżku i rozmyślałem o Izuku...
Kuźwa! Zbieraj dupę Todoroki ! Idź do Izuku i mu to powiedz! - powiedziałem sam do siebie...
Wstałem z łóżka a następnie poszedłem do taolety i się wypindrzyłem(?). Zadzwoniłem do Midoryi aby umówić się na spotkanie. Po 30 minutach byłem na miejscu i czekałem na Izuku. Chłopak po chwili się zjawił.
-Hej!- wykrzyknął zielony.
-Hej... - podszedłem do niego i go mocno chwyciłem za obie ręce.
- Todoroki... Chciałabyś mi coś powiedzieć?- zapytał się chłopak na co ja odparłem-
-TAAK! Midoriya! Słuchaj mnie... Bo ty............... MISIĘPODOBASZI CHCIAŁBYMZTOBĄBYĆ! - wypowiedziałem to zdanie bardzo szybko i bez tchu.
- ja...nie wiedziałem że mnie kochasz... Ja muszę cię zmartwić bo ja ....
(I nagle tak jebło! ) Mym oczom ukazał się Dabi i Toga... Stanąłem do walki.
-Todorki uspokój się przyszliśmy po Izuku.- (Dabi)
-A w życiu! On jest mój!
Stanąłem do walki i bez zawahania uderzyłem Dabi'ego zadając mu śmiertelny cios...
- coś ty kurwa najlepszego zrobił!- Powiedziała przerażona Toga!
- Chciałam tylko go zabrać aby był na zawsze mój! A nie znęcać się nad Izuku!
- I tak bym ci go nie oddał!
- Pffffff nie wiem jak ty ale wzywam policję!
Po 15 minutach przybyła policja i zabrała Dabi'ego. Tydzień później dostałem list z siedziby ligi złoczyńców. Gdzie była taki oto treść-
Drogi Todoroki.
Muszę Pana poinformować że Dabi jest pańskim bratem. Wynika to z próbek DNA. Proszę nie pytać skąd mamy pańskie próbki. To ściśle tajne.
Mamy nadzieję że źle się Pan czuję na myśl o tym że zabił Pan człowieka.
Prosimy pojawić się w siedzibie ligi złoczyńców.
~Z poważaniem Toga.
Wtf.? Co? On jest a raczej był moim bratem! Nie... Co ja zrobiłem...
(Uwaga tu wchodzi pomysł z komentarzy. A autorką jest MazdaShiara )(Ps. Przepraszam ale trochę bardzo zmieniłam tw. Pomysł... Ale mam nadzieję że ci się spodoba) ( a i to jeszcze nie koniec twojego pomysłu więc spokojnie)
Po 30 min pojawiłem się w siedzibie ligi złoczyńców... Nie wiedząc po co zabrałem tam też Midoriy'e.
- Midoriya! - wykrzyczała blondyna.
- ............co?...........- zapytała zielona galaretka <3
- jesteś! Tyle na ciebie czekałam! Widzisz nawet Dabi się poświęcił dla nas abyśmy mogli być razem! Już na zawsze ty mój słodki krwisty kotleciku.(no comment pls....)
- ummm... MOŻESZ ŁASKAWIE NIE KLEIĆ SIĘ DO MIDORYI? TY MENDO?- Grzecznie zapytałem dziewczynę.
- ekhem... No tak jesteś tu w innej sprawie... Odbywa się teraz pogrzeb...
- Co?! My nawet nie jesteśmy elegancko ubrani! Nie mogłaś nam tego powiedzieć wcześniej?
- Nie. Izuku ty mój słodziaku... - zaczęła obściskiwać Izuku... Oraz nieudolnie prubowała dać mu całusa.
Rozdzieliłem ich od siebie bo by jeszcze skończyli jak Mineta i Momo( zaruchali się na śmierć [*])
Dziewczyna zrobiła tylko wkurzoną minę.
Po dobrej bitej godzinie wyszliśmy a raczej uciekliśmy ( bo Toga nie chciała zostawić Izuku w spokoju).
Przez jeszcze kilka minut Toga nas goniła i krzyczała że Midoriya kocha tylko ją...
Miały być one-shoty z komentarzy ale grglsk zaproponowała żeby pokrywało się to z fabułą więc stwierdziłam że będziecie pisać swoje pomysły w kom ja je spróbuję dopasować do reszty książki i tak będą powstawały nowe rozdziały.
(Okej więc teraz będzie pomysł od Youki2017 niestety Mineta zaruchał się na śmierć i go już nie ma. Ave MINETA)
Midoriya był wycieńczony tym całym uciekaniem dlatego poszedł do domu. Po chwili dodzwonił do mnie Aoyama. Przypomniał mi że Izuku ma jutro Swoje urodziny! A ja dla niego nie mam żadnego prezentu... Okazało się że kupujemy mu prezent grupowo. Ja, Bakugou, Aoyama i Kirishima.
W
ięc wszyscy wyruszyliśmy do jubilera.
-Wow! Ile tu błyskotek- wyszeptał Aoyama.
- No nie wiem pomyślimy... BO TO MOŻE JEST JUBILER? A TU SIĘ SPRZEDAJE "BŁYSKOTKI". - Wykrzyczał wkurzony blondyn.
- Ja bym mu kupił bransoletkę z cukierków i było by super. Każdy by się cieszył....
- Bakugou! Ogarnij się... To jest prezent! - ( Kirishima)
- Ta. I ten prezent nie jest dla ciebie tylko dla Izuku...- wypowiedziałem się.
Siedzieliśmy tam dobre bite dwie godziny. Wszytko było albo za drogie albo do dupy. Zaczęliśmy się kłócić że Midoriya nie potrzebuje takiego gówna, gdyż każdy chciał co innego. Ja tylko stałem z boku i się wszystkiemu przyglądałem.
Nagle usłyszałem trzask. Był to upadający na ziemię Midoriya który razem z Uraraką wchodził do sklepu.
- Co ty mu zrobiłeś?!- zapytała przerażona Uraraka
Po chwili BAKUGOU przywalił i jej a następnie wziął pierwszą lepszą biżuterię z lady ( oczywiście zapłacił tym co uzbierał na ulicy). Wybiegając ze sklepu krzyczał że nikt go nie widział. Wszyscy wybiegliśmy w pogoni za nim.
Gdy Bakugou staną w "bezpiecznym" miejscu wszyscy się na niego rzuciliśmy aby zobaczyć jego zdobycz którą dzierżył w ręku. Jego zdobyczą była srebrna bransoletka z serduszkiem. Wszyscy z ulgą oddechneliśmy (? Mniej więcej wiecie chyba o co chodzi c'nie?). Przynajmniej nie jest to jakieś gówno...
- Hej! A wiecie co... Tak sobie leżałem i myślałem jak powstało słowo "Bekną" i doszłem do wniosku że ktoś kiedyś nachlał się i sobie Bekną a ktoś za nim wykrzyczał Wow i tak powstało "Bekną" tana! I jak wam się podoba moja rozkmina!?- odezwał się z dupy Kirishima.
- To jest.... Kompletnie bez sensu... Ale jest zajebiste! - wykrzyknął Aoyama.
Ja i Bakugou mieliśmy wielkiego facepalma na twarzy.... Jak on mógł na to wpaść. Rozumiem że jest kreatywny i w ogóle ale... Żeby myśleć o bekaniu? Jestem załamany....
Wow! To jest jeden z dłuższych rozdziałów! Mam nadzieję że wam się podoba... Następny rozdział nie wiem kiedy będzie... !Może! jak wbije 4k wyświetleń. XD
Do zobaczenia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top