❤️ Ciężki dzień ❤️ cz. 3
*Bakugou*
Biegłem z Deku pod pachą a obok mnie biegł Todoroki. W końcu natkneliśmy się na tego pieprzonego dupka. Właśnie w tym momęcie gadał z jakąś rudą z B. Idealna okazja aby go upokorzyć.Przekazałem Deku Todorokiemu i poszedłem w stronę tego fioletowego debila.
*Izuku*
O cholerka. Kacchan się wkurzył. Chyba aż tak nie poturbuje Shinso, co nie? Ale zaraz. Czy właśnie Kacchan stanął w mojej obronie!? Wow, pierwszy raz chyba zachował się jak facet. Muszę przyznać że to słodkie że się tak wkurzył. Zaraz co? O czym ja myślę!? Izuku ogarnij się!
*Bakugou*
-Siema stary.-Powiedziałem do Shinso kładąc mu na ramię swoją gorącą dłoń, przez którą spaliłem mu garnitur.
-A ty kto?
-Co ty Shinso, to ten gościu co wygrał olimpiadę. Bogu..Beku...-Zaczęła rudowłosa.
-Bakugou.-Zwróciłem się grzecznie w stronę dziewczyny.- No właśnie Shinso. Nie pamiętasz mnie?
Nagle oczy chłopaka otworzyły się szerzej, kiedy zorientował się z kim ma do czynienia.
-Cholera..-Powiedział chłopak po czym zaczął uciekać.
-O ja pierdole. Co za tchurz.
Zacząłem gonić Shinso. Za długo ten pościg nie trwał, ponieważ oczywiście moja sprawność ruchowa była o wiele większa od jego. Chwyciłem go za marynarkę po czym jednym ruchem powaliłem go na ziemię.
-Koniec gry zasrańcu.-Powiedziałem po czym wywołałem ogromny wybuch. Chyba wysadziło go gdzieś daleko. Zaśmiałem się po czym wróciłem do Todorokiego i Deku. Obydwoje mieli ryjce otwarte.
-Co jest?-Zapytałem.
-Zabiłeś go?-Zapytał trzensący się Izuku.
-Chyba nie. Wracamy już.
-Kecchan...
-Czego?
-Ty stanąłeś w mojej obronie! Kecchan jesteś wspaniały! Chyba rzeczywiście mnie lubisz.
-Morda w kubeł idioto!-Powiedziałem strzelając buraka na twarzy.
Midoryia szybko odsunął się ode mnie ze strachu. Hahaha dobrze niech się boi menda...
*Todoroki*
Midoryia szybko odsunął się od Bakugou jednocześnie wpadając w moje ręce...
Hah... Trochę dziwne się czuję.
Izuku cały czas się trzęsł jak galareta. Katsuki natomiast miał wkurwa i rozglądał się co może wysadzić. No tak jak zwykle musi ucierpieć biedny bufet... A chciałem coś zjeść no nic głodówka znowu.(XD on tak naprawdę żre na potęgę). Kiedy Bakugou się "odstresował" zaczął iść w naszą stronę. Jego wzrok był skupiony na Izuku.
- Ej! Galareta! - wykrzyczał wściekły Bakugou.
- C..c..coo? J...ja..- odpowiedział jąkając się.
- Tak ty! Widzisz kogoś innego co się trzęsie!- skierował pytanie do Midoryi
- y..yhymmm n..n.ie..- odpowiedział Izuku.
Przepraszam bardzo za tak krótki rozdział jednakże nie mam weny...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top