Rozdział specjalny♥♥♥

Special ♥♥♥♥

*Todoroki*
-Co się gapisz?- spytałem Bakugou jak zwykle starając się być spokojnym. Blondyn od dobrych dwóch minut lampił się na mnie, przeszywającym wzrokiem. Staliśmy przy naszych szafkach, czekając na Izuku. Mieliśmy wyjść dzisiaj gdzieś po szkole z racji, że przez kolejne trzy dni nie mamy zajęć, ponieważ zostały odwołane bo starsze klasy zdawały test które wymyślił sobie All Might.
-Nie twój interes, Zapałko.- warknął Katsuki, po czym zrobił skrzywioną minę jakby przybił sobie w tym momencie mentalnego facepalm'a.
Naszą jakże zaczepistą rozmowę przerwał długo wyczekiwany przez nas chłopak, który podbiegł tutaj, dostawając lekkiej zadyszki.
-Hej chłopaki! Możemy już iść! Sorki za spóźnienie! Pomagałem naszej bibliotekarce zejść po schodach. To dokąd pójdziemy?- jak zwykle rozemocjonowany piegowiec zaczął nadawać jak najęty. Naprawdę zastanawia mnie czasem, skąd bierze taki zapas energii?
-Nieekscytuj się tak młody. Idziemy tylko na frytki...
Ni stąd, ni zowąt przyszła Uraraka i posłała nam słodki uśmiech.
-Dzięki za pomoc. Zachowałeś się naprawdę pięknie dla tej starej kobiety! Jak bohater. Miłej przerwy chłopaki, do zobaczenia Izukuś.-zachichotała brunetka i cmokneła naszego przyjaciela w policzek na pożegnanie. Ugh, nie każcie mi na to patrzeć.
-Suka...-usłyszałem cichy szept po mojej prawej. Ktoś tu kogoś nie luubi.
-To co tak stoicie? Idziemy!- zawołał uśmiechnięty od ucha do ucha Midoriya, z czerwoną twarzą. Ha! Dobrze, że ja nie mam takich problemów. Phi..

*Bakugou*
Ale jestem wkurwiony. Na szczęście siedzieliśmy już w restauracji, o ile można ten lokal tak nazwać, i zajadaliśmy się pokrojonymi ziemniakami^^. Wszystko było w porządku, gdyby nie ten dwukolorowy padalec.
-Too Izuku... Co tam u Uraraki? Dogadujecie się??-zapytał.
Momentalnie się wyłączyłem, zatracając umysł w dalekim świecie. Marzeniach i wyobraźni... Obrazy zaczęły przezkakiwac mi przed oczami. Ja i Todoroki siedzący w parku i czekający na hot-dogi z Midoriyą. Byliśmy tak blisko... Następnie wkurwiony ja przeżucający zielonowłosego przez ramię, który zrezygnowany w sukience, nawet nie próbuje się szamotać... Potem taki typowy ja wchodzący do łazienki w szkole i-i o zgrozo! Zakrwiawiona Uraraka leżąca na podłodze... Chociaż wróć. To się jeszcze nie wydarzyło.
-Ej! Ej gnomie! Umarłeś czy co?- zza myśleń wyrwał mnie głos Todogówna.
-Co?!
-Już nic! Jejuś.. Chcesz coś może Kacchan, ide domowić..?-zapytał piegowiec odważając się by spojrzeć mi na twarz.
-No, no, no, nie poznaję Cię młody... Kiwnąłem mu głową w odpowiedzi i jebłem mu monetą w twarz.
Odwrociłem wzrok który spotkał się z dziwnie rozbawionym Shouto. O nie.. Nie nie nie nie. Zostaliśmy sami. Znowu... Izuku idioto wracaj!
-Więc Bakuś.. Co tam ostatnio u Ciebie dzwoni?
-Dobrze się czujesz, czy jebnąć Ci w ryj?
-Jaaa? U mnie wszystko dobrze.. A ty jak się czujesz Katsuki?
-Dobra. Wiesz co?! Weź powiedz o co Ci do cholery chodzi!
-Mi nic nie chodzi... Ale jesteś pewien, że Tobie nic nie chodzi?
-O co Ci chodzi do cholery?! Bo jak się zaraz nie powstrzymam, to będziesz mieć malowidło na tej pięknej twarzyczce.
-...? Więc... Jak tam chodzi twoja orientacja..?- chłopak wyglądał na mega rozbawionego i zestresowanego, jedank jak zazwyczaj spokojnego. Zadając to pytanie już się chciałem zamachnąć, ale słysząc to, coś we mnie pękneło.

Nagle obudziłem się cały mokry.

O cholera to był tylko sen. Dzięki bogu. Kurwa! Nie trzeba było wczoraj oglądać tego pojebanego hentai'a!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top