❤️Niespodzianka dla idioty❤️

Miał być Maraton ale za to będzie dłuższy rozdział :) (jaka ja podła)

*Midoryia*

Rano wstałem z boląca głową...znowu coś mnie boli... To wszytko wina bakugou.  poszedłem do taoalety załatwić swoją poranną rutynę. ukratkiem spojrzałem na kalendarz... 

- o kurcze!!! to dzisiaj!!??? - wykrzyknąłem nie zważając na to czy ktoś śpi czy nie...

- Midoriya!!!! możesz być ciszej ja tu probówkę spac!!! Po za tym dzisiaj jest sobota a ty wstajesz na 7 jakbyś miał iść do szkoły!!!!

ołł... no tak... zapomnialem. czyli moge jeszcze pospac...z ulga poszedłem do łóżka. zamknąłem oczy niestety mój odpoczynek za długo nie trwał... Usłyszałem dźwięk powiadomień z Messenger'a

Young_Todoroki- jej Izuku!!!! Wszystkiego najlepszego z okazji twoich urodzin❤️❤️❤️❤️❤️

All_Izuku: dziękuję to takie miłe z tw strony ❤️❤️❤️

Po tym wszystkim stwierdziłem że nie mam czasu i muszę się zebrać do kupy...

Gdy się wyszukiwałem czy też ubrałem to postanowiłem odbyć poranny trening... Więc po cichu wyszedłem z domu jak gdyby nic i zacząłem biegać po pobliskim parku... Było na tyle wcześnie że nikogo tam nie było... Zacząłem się rozglądać do okoła w poszukiwaniu jakiejś żywej duszy... Jednak przez moje zagapienie zboczyłem z głównej ścieżki na trawnik i się potknąłem o wystający korzeń drzewa ... Oczywiście musiałem wpaść w błoto... Ubolewając wstałem i gdy chciałem się otrzepać... Moja ręka zachaczyła o coś lepkiego...mokrego i śmierdzącego... Okazało się że to nie było błoto... Tylko prezent jakiegoś pupila leniwego człowieka.... Szybko udałem się do domu tak aby nikt mnie nie zauważył.........
Wchodząc do domu usłyszałem okrzyk...

"Wszystkiego najlepszego Izuku"

Kacchan chciał mnie jeszcze walnąć w brzuch... Ale no niestety poczuł na ręce gówno które pięknie zdobiło moje ubranie... Przez chłopaka przeszły tak zwane mrowienia i obrzydzenie...

- ochyda! Deku! Musiałeś tarzać się w gównie!!! Idź się przebierz bo jebie od ciebie na kilometr!

Nic nie odpowiedziałem tylko poszedłem się przebrać... Założyłem na siebie byle jaką bluzkę. Kiedy wychodziłem z mojego pokoju na mej drodze stanęła grupa uchodźców która wbiła mi na chatę ( Aoyama, kirishima, Todorki, Bakugou)
Ku mojemu zdziwieniu dostałem prezent od nich który trzymał zawstydzony Todoroki.

( Ten oto piękny Rysunek zrobiła dla mnie MazdaShiara  Bardzo pięknie dziękuję za to dzieło i zapraszam do niej ❤️)

Ja byłem pod wrażeniem że tyle osób o mnie pamiętało.

*Bakugou*

Ten pierdolony zielony dzieciak za bardzo się podniecił prezentem... Boże... Jak on jest debilem.
Galareta skupił tylko uwagę na Todorokim a resztę miał w dupie. Phi ... Chciałbym przypomnieć ŻE TO JA WYBRAŁEM TEN JAKŻE CUDOWNY PREZENT... A NIE TA PIERDOLONA FLAGA POLSKI!( TODOROKI)
Wepchnąłem się pomiędzy jednym gównem a drugim gównem (Izuku i Todoroki) 

- Noooooooo DEKU! Może nam też podziękujesz... A nie że cały aplauz zbiera ta menda za wręczenie prezentu.

- Ah.. tak! Dziękuję wam! Jesteście tacy mili!!!!

Ja pierdole... Hmmm tylko kogo pierdole... Nie ważne... Deku nic lepszego nie mógł wymyślić jak kłamanie że jesteśmy mili... Przecież ja nie jestem miły...  Co za cham... Mógł mi złożyć osobne podziękowania... Typu "Dziękuję ci Szanowny królu mój za ten jakże wspaniały prezent... Jesteś dla mnie Jak Kim Dzong Un" ( czy jakoś tak to się piszę... Chodzi o tego z Korei co jest dyktatorem ten co jest tym niby 2 Hitlerem tylko na mniejszą skalę światową) Takie podziękowania to ja bym z chęcią przyjął.
Spojrzałem się na śmiejącego Kirishime... Boże...jaki on jest piękny...
Przysunąłem się do czerwono włosego chłopaka. Kirishima lekko się wzdrygną ( wiecie .... Tak podskoczył)  i się uśmiechną. Oddałem mu uśmiech ( w sensie że też się do niego uśmiechną). Nagle magicznie ni z dupy dostaliśmy wszyscy po kawałku tortu urodzinowego od mamy Tego debila. O cholera! Ten tort jest zajebisty!... Czek... Czy tam są truskawki... O nie ja mam uczulenie na truskawki!!!!!

( Ok równo 600 słów! Jest więcej niż zawsze!!)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top