❤️Ciężki dzień ❤️ cz.2...Shinso

*Midoryia*

~• Kilka dni potem...•~
Szedłem sobie razem z Todorokim do Kacchan'a. Nagle zauważyliśmy Shinso... Dziwnie na nas się patrzył...
Szczególnie na mnie. Jego wzrok był kpiący a jednocześnie zmęczony życiem.
- Dokąd idziecie? - zapytał Shinso z chytrym uśmieszkiem...

Chciałem się odezwać jednak Todoroki przytrzymał mi ręką usta abym nie mógł nic powiedzieć po czym wyją swój telefon i zaczął na nim coś pisać. Zdziwiony Shinso zaczął się przyglądać Skupionemu Todorokiemu. Po chwili czerwono biało włosy pokazał telefon w stronę Shinso.

(Notatnik)
"Nie twoja sprawa śmieciu".

Fioletowo włosy szybko się oburzył i podbiegł do Todorokiego.
- Jak mnie nazwałeś! - odpowiedział trzymając Todorokiego za kołnierz od bluzki.

(Notatnik)
"To co słyszysz"

Todoroki w mgnieniu oka zrobił jakiś unik i wydostał się spod kontroli Shinso...
Cały drżałem ale od środka. Nie mogłem poprostu na to patrzeć jak Skaczą sobie w myślach do gardeł...

- A ty co! Midoryia Izuku! Niby taki bohater a nawet nie pomógł Todorokiemu... Jaka szkoda...- Zaśmiała się fioletowa łajza.
Nie mogłem już z nerwów wytrzymać! Wszystko się we mnie buzowało... Jednak nie mogłem nic do niego powiedzieć... Gdybym się tylko odezwał to by zapanował nad moim ciałem... Todoroki szybko chwycił za rękę Fioletowo włosego i go w tempie natychmiastowym powalił. Ja stałem bezczynnie. Shinso szybko wstał i pobiegł w drugą stronę. Przy ucieczce krzyczał: "Jeszcze będzie żałować tego!". Nie do końca wiem o co mu chodziło... No poprostu człowiek zagadka... Nagle dostałem e-mail na telefon...
(E-MAIL)
Drogi Izuku!
Zapraszam cię serdecznie na zaległy bal walentynkowy. Strój elegancki obowiązkowy! Zapraszamy pod szkołę U.A. o godzinie 17:00.
All might.

To samo dostał Todoroki. Jak i zapewne Kacchan.
Już to widzę... Pewnie Kacchan wszystko rozwali jak to on bo się "wkurzy" w końcu on nie lubi walentynek... Pobiegliśmy ile sił w nogach do domu Kacchan'a... Usłyszeliśmy krzyczącą na niego jego mamę... Grzecznie zapukałem do wielkich dębowych drzwi... Ku mojemu zdziwieniu otworzył Bakugou a nie jego mama...

Kacchan miał wyraz twarzy taki jak zwykle czyli wkurzony... Nogi zaczęły mi się robić jak galareta... Jednak mój stres złagodziła Pani Kacchan (mama Bakugou) była bardzo radosna... Na jej włosach było można zauważyć gdzie niegdzie siwe włosy choć wyglądała na młodą... Mógł być to stres... Nie dziwię się. Jak ja bym miał takie dziecko wychować to już dawno bym dostał zawału. Nagle usłyszałem Bakugou mówiącego

- TO WCHODZISZ CZY NIE PIEPRZONA PARÓWKO!?
-Umm.. tak spokojnie Kacchan...- odpowiedziałem lekko drżącym głosem.
(W pokoju Bakugou)
Zdziwiło mnie to w jakim stanie jest pokój Bakugou! Był tam porządek! Nie możliwe... Myślałem że będzie tu syf...

- Co się tak gapisz? Nigdy pokoju nie widziałeś?!- powiedział Bakugou.

Todoroki tylko patrzył na plakaty Bakugou po czym powiedział...

- Dlaczego tu jest zdjecie Momo?

Katsukiego momentalnie wryło! Szybko podbiegł do ściany i zerwał zdjęcie Momo które było wśród plakatów. Zawstydzony powiedział
- Może przyszykujemy się na bal?- zapytał Bakugou.
Wszyscy pomachali głową.
Nagle zauważyłem jak Todoroki wyciąga biały garnitur. Skąd on go wziął!? Przecież nikt nie wiedział że będzie bal!?
- Skąd wiedziałeś że masz wziąć garnitur? - zapytałem
- Bo Aizawa Sensei mówił na lekcji... Ty byłeś ślepo zapatrzony w Urarake...
Delikatnie się zarumieniłem...
-Uhhhhhh aż tak to widać? - zapytałem z burakiem na twarzy...
-TAK!- Bakugou razem z Todorokim wykrzyczeli w moją stronę...

~magia czasu mada faka!~

Wszyscy oprócz mnie byli wyszykowani... Nagle Bakugou wyciągnął z szafy zamarły na siebie garnitur.
- Masz załóż na siebie! Powinien być dobry na ciebie!- Powiedział Katsuki.
Rzeczywiście pasował na mnie. Wszyscy ruszyliśmy w stronę Szkoły.
Weszliśmy do szkoły. All might zaprowadził nas do przebieralni. Wszyscy zdejmowaliśmy kurtki.
Chłopacy wyszli już na zewnątrz aby "kogoś wyłapać"... Byłem sam. Nagle usłyszałem jakiś dziwny głos...

- Hej! Izuku!- wykrzyczała tajemnicza osoba...
- kim jesteś! - odpowiedziałem i momentalnie znieruchomiałem.

O nie! - pomyślałem w myślach. To Shinso...

Fioletowa parówa szybko wyszła z kryjówki i rzekła do mnie
- A teraz idź i ubierz się w sukienkę która leży na podłodze. Pewnie się zastanawiacie skąd do jasnej cholery jest tam sukienka... A to proste... Shinso to wszystko zaplanował... Chciał mnie upokorzyć przed wszystkimi.
- A teraz ubrany w tej sukience zaczniesz iść w stronę parkietu...
Gdy to powiedział odrazu to wykonałem... Gdy byłem już na parkiecie wszyscy mieli WTF? Co on odpierdala!?
W tym momencie zauważył mnie Kacchan... Który coś pił... Momentalnie wypluł ciecz z swoich ust i podbiegł do mnie przyglądając się mi. Todoroki również przybył do zgromadzonych wokół mnie aby na mnie popatrzeć... W pewnym momencie wszyscy zaczęli się śmiać. Kacchan z śmiechu mnie walnął w brzuch jak zwykle przez "przypadek". Odzyskałem świadomość. Szybko powiedziałem Bakugou o co chodzi a ten zachłysnął się powietrzem.

- że co kurwa!- wykrzyczał Bakugou.

Szybko chwycił mnie jednocześnie szturchając Todorokiego aby biegł za nim tak jak na załączonym obrazku..

Nie wiem czego się tak cholernie bał Bakugou ale no skoro on się boi to ja też chyba mogę się bać...

Ohayo czytelnicy! Wiem i tak że tą wiadomość macie w dupie i tego poprostu nie czytacie ale no cóż jeśli to czytasz to daj znać w kom. Będę przynajmniej widziała kto mnie słucha...no więc tak. Nas coraz więcej i więcej a ja nie mam pomysłów na rozdziały... Chcieliście mi w tym pomóc może? Jeśli tak to piszcie do mnie na priv... Chętnie was wysłucham i uloże z tego rozdział oczywiście podam nazwę pomysłodawcy... Dziękuję tym co to wysłuchali i chcą mi pomóc w pisaniu książki. Przyjmę każdy temat! Nawet ten najbardziej zboczony...😂😅❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top