❤️Ciężki dzień❤️ cz.1

*Todoroki*


Zaczęła się lekcja bohaterstwa prowadzona przez All Might'a. Midoryia siedział obok mnie chrupiąc chipsami/czipsami... Bardzo mnie to denerwowało. Prawie mi żyłka na czole pękła (metaforycznie/przenośnia) Do tego Bakugou cały czas rzucał kulkami z papieru... Z czego ja obrywałem po czole. Kątem oka zerkałem na jedzącego potajemnie Izuku...

Kiedy na chwilę się obruciłem do Sato który coś ode mnie chciał to Midoryia zaczął kaszleć i robić się czerwonym.

-Ejjj...on chyba się dusi...- odpowiedziałem patrząc się na niego.
- Dalej! Powiedźcie Profesorowi że się zaksztusiłem.!!! - Ledwo wydusił z siebie Midoryia.

Po chwili odezwał się All Might...
- Młody Midoryio. Wyjdź za drzwi jak masz nam przeszkadzać w lekcjach!-Powiedział z tym swoim wiecznym uśmieszkiem na twarzy.
Midoryia szybko wybiegł z klasy i chyba pobiegł do toalety.
Na jego miejscu leżała paczka chipsów... Postanowiłem spróbować. Sam zapach już mnie nie zachęcał a co dopiero smak...*przewrócił oczami w myślach* gdy tylko wziąłem je do mojej jamy ustnej już nasuwał mi się odruch wymiotny... Masakra jaki on ma okropny gust! Po chwili usłyszałem głos kpiącego Bakugou.

-Co za ciota nawet połykanie może spiepszyć.-Zaśmiał się czerwonooki.
- No masz rację hah...- Odpowiedziałem śmiejąc się.
Hah... Nie myślałem że kiedyś to powiem...ale on ma rację.
Wziąłem jeszcze jednego aby się do tych czipsów przekonać. Jednak mój brzuch tego gówna nie toleruje. Szybko wstałem i wybiegłem z klasy. Kierowałem się w stronę toalety... Momentalnie gdy wbiegłem wyplulem wszystko do kibla a następnie spłukałem... Usłyszałem duszącego się Izuku. Podszedłem do niego ocierając moją twarz... Zaczął się tak dusić że stwierdziłem że mu pomogę. Zaczełem go klepać po plecach jednak to mu nie pomogło więc uderzyłem go mocniej. W tym momencie wypadł mu z ust kawałek czipsów. Midoryia spojrzał się na mnie i po chwili powiedział mi szczere "Dziękuję". Szczerze mówiąc ucieszyło to mnie. Pierwszy raz słyszę dziękuję ale takie szczere. Uśmiechnęłem się w jego stronę dając mu znak że nie ma za co. Nagle wbił do toalety Bakugou.... niestety byliśmy dosyć w dziwnej pozycji (Todoroki opierał się o tyłek schylonego Izuku... chyba wszyscy wiemy o jaką pozycję chodzi..)
- Co to się odpierdala do jasnej cholery!- wykrzyczał zdesperowana bombka (Bakugou) Wszyscy się na siebie dziwnie patrzyliśmy. Midoryia szybko z pozycji w której się znajdował przerzucił się na pozycję stojącą
- To nie tak jak myślisz Bakugou! - odpowiedział zielony ogórek (Wina włosów Izuku)
Potem wszyscy poszliśmy do klasy w ciszy...
Otwrzyłem drzwi. Gdy tylko wszedłem do pomieszczenia dosłownie nie było by osoby która na nas dziwnie się nie patrzyła...

~•magia czasu•~

Wychodziliśmy już z szkoły gdy nagle odezwał się Bakugou...

- ummm...a może pójdziemy nad rzekę...?- zapytał lekko się rumieniąc.

Midoryia spojrzał się na niego z takim WTf? Od kiedy on proponuję takie rzeczy! Coś serio jest nie tak...

- Dobra... Zapomnijcie o tym co mówiłem...

- Nie! Pójdziemy z tobą! - wykrzyczał zadowolony Izuku.

-Co ty na to zapałko?- Zwrócił pytanie w moją stronę (Bakugou).

- Ahh... Niech będzie. Mogę pójść z wami.

Odpowiedziałem po czym wszyscy ruszyliśmy nad rzekę...
Zaczęło robić nam się bardzo ciepło... A to było dziwne bo jest dopiero luty...
No cóż ale słońce jest i grzeję a obok jest woda... Idealne miejsce na zebranie swoich myśli.

*Bakugou*
Sam się zdziwiłem że zaproponowałem coś takiego ! Muszę się ogarnąć!
Usiadłem centralnie na przeciwko Izuku który siedział obok Todorokiego. Wybraliśmy miejsce w cieniu pod drzewem wiśni. Płatki zaczęły spadać z drzew na skutek delikatnego powiewu wiatru. Ochyda! Zabardzo romantyczna atmosfera!

- Midoryia! Idź po Hat-dogi! - Wydałem rozkaz Izuku. A ten jak zwykle ze strachu go wykonał. Co za pieprzony nerd...
Przysunąłem się bliżej do zamyślonego Todorokiego.

- Oczym tak myślisz leszczu?- zapytałem jednocześnie się uśmiechając

-hymmm? - wydał z siebie dźwięk
Momentalnie jego głowa skierowała się w moją stronę. Jego Wielkie oczy zaczęły na mnie patrzeć. Zdrętwiałem... Nie wiedziałem co mam robić!!! Patrzył się na mnie jakby chciał mnie pocałować! Do tego ta pieprzona atmosfera!!!! Nagle poczułem jak jego nas styka się z moim. Lekko wzdrygnąłem.
Wziął oddech i po chwili powiedział

- Spierdalaj wściekły pierdolcu... Nie jestem żadnym L E SZ CZ E M. - Przeliterował mi słowo "Leszczem"

A już myślałem że coś się odjebie. Na szczęście nic się takiego nie stało. Westchnęłem z ulgą. Po chwili zauważyłem biegnącego Deku z trzema hot-dogami. Miał minę jakby chciał się zesrać. Jebnąłem wielkiego Fecepalma na swoją twarz...

Ała... To był zły pomysł... Teraz boli mnie moja twarz.

Hej! Wiem że mały ten rozdział ale chyba nie jest źle... Trochę wena też mi się kończy... Ale to nic mam jeszcze pare scen które tu wykorzystam! A tak na marginesie ta historia o zadławieniu się chipsem to prawda... Moja nauczycielka tak zareagowała na duszącego się ucznia... Hahahhahahahahahahha. Zapraszam również do gwiazdowania zodiaków na tym koncie ❤️ Dziękuję również za tyle Follow i wyświetleń oraz za gwiazdki❤️ życzę miłego dnia ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top