🅂🄴🅁🄸🄴🅂 Yuri!!! on ice

"Skaters' hearts are as fragile as glass. If their hearts are so fragile... Let's try shattering his into pieces."

Po obejrzeniu całego anime "Tokyo Ghoul" (jeszcze się zastanawiam, czy zrobić recenzję pozostałych sezonów) mam jakiegoś dziwnego kaca. Naprawdę, przez dwa tygodnie nie potrafiłam wziąć się za coś innego, ba, nie potrafię się wziąć za seriale Marvela, które tak bardzo chciałam obejrzeć.

I wiecie, co jest tego przyczyną? Otóż spodobało mi się anime. Nie wiem dlaczego dziewczyna, która tak mocno odpychała od siebie ten gatunek raptownie je polubiła. Nie pytajcie, naprawdę nie mam zielonego pojęcia, a patrząc na moją listę "Do obejrzenia" zapewne ten gatunek zostanie na dłużej, bo lista potencjalnie ciekawych anime cały czas się wydłuża.

I tak oto trafiłam na kolejną perełkę i uważam, że każdy, nawet ktoś, kto nie lubi anime powinien to obejrzeć.

Historia opowiada o Yurim Katsukim, łyżwiarzu figurowym, który po druzgocącej porażce w Finale Grand Prix wraca do rodzinnego miasta Hasetsu, zastanawiając się nad porzuceniem kariery. Po pewnym wydarzeniu Yuri spotyka swojego idola, Victora Nikiforowa. Okazuje się, że Nikiforov postanowił zawiesić karierę, by zacząć trenować Yuriego. I tak jesteśmy świadkami narodzin nowej nadziei Japonii na Grand Prix.

Przyznam wam się szczerze, że lubię łyżwiarstwo figurowe, jest w tym sporcie coś niezwykłego i przyciągającego. Dzięki temu anime przypomniałam sobie o tej dyscyplinie i jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Serial świetnie tłumaczy zasady oceniania łyżwiarstwa figurowego, a komentatorzy na bieżąco mówią, jakie obecnie skoki łyżwiarz wykonuje. Czasem można się pogubić w tych potrójnych Axelach, Loopach czy innych (ja nadal nie rozróżniam tego, dla mnie wszystkie są takie same), ale dodaje to swego uroku i ma się poczucie, że oglądamy na żywo prawdziwe zawody. 

Dla mnie kreska jest bardzo ładna, a grafika dopracowana, szczególnie widać to w strojach łyżwiarzy, a na animacji wszystkich programów mogłabym się rozpływać. Każdy jest oryginalny i dopracowany, można tylko podziwiać te wszystkie piruety, skoki i kroki. Całość dopełnia muzyka, która pasuje do każdego układu i nie mamy poczucia powtarzalności, bo każdy utwór jest z innego gatunku muzycznego. Do openingu nie mogę się doczepić, jest klimatyczny i idealnie obrazuje to, z czym będziemy mieli do czynienia w całej serii.

Jednak czym byłaby każda seria bez jakichkolwiek bohaterów. Czy "Yuri!!! on ice" ma ciekawych bohaterów? Moja odpowiedź jest prosta, bez żadnego zastanowienia: tak.

Moim zdaniem bohaterowie w "Yuri!!! on ice" są bardzo... Ludzcy. Każdy na pozór inny, z odmiennymi charakterami, jednak jak najbardziej obrazują ludzi w prawdziwym życiu. 

Po pierwszym odcinku stwierdziłam, że Yuri Katsuki to moja bratnia dusza. Yuri nie wierzy w siebie w ogóle, ma zaniżoną samoocenę, a po porażkach szybko się zniechęca. Normalnie wypisz, wymaluj, ja. Często jest wspominane, a nawet można wyłapać, że Yuri ma problemy z psychiką, a nawet stany depresyjne, co sprawia, że jeszcze bardziej nie potrafi zapanować nad własnymi emocjami i reaguje płaczem na cięższe przeszkody. Dlatego po przegranej w Finale Grand Prix, a także po zastraszeniu przez Jurijego Plisetsky'iego bardzo poważnie zastanawia się nad porzuceniem kariery, a powody w jego mniemaniu są oczywiste: nie nadaję się, jestem beznadziejny, nie zasługuję na to, znowu spalę się wstydem.

Ludzie często się śmieją, że jak 23-letni mężczyzna może się bać piętnastolatka i płakać po porażce. Uwierzcie, przy takich problemach emocjonalnych i psychicznych się da. Yuri boi się ośmieszenia i zawiedzenia innych, a przez zaniżoną samoocenę uważa, że jest do niczego. A prawda jest inna, Yuri to utalentowany łyżwiarz, tylko brak mu pewności siebie i odwagi stania twarzą w twarz z własnymi słabościami i lękami. Po przybyciu Victora Nikiforowa Yuri na początku jest przerażony, a także uważa, że nie zasługuje na takiego trenera, jakim jest światowej sławy Victor. Cóż, Rosjanin uważa inaczej i szybko bierze go w obroty, dzięki czemu Katsuki małymi krokami zaczyna wierzyć w siebie i dostrzegać, że wcale nie jest sam, ma przecież rodzinę, która zawsze go wspierała, Victora, czy nawet innych zawodników, którzy kibicują sobie nawzajem. Fakt, kiedy Yuri stara się wygrać bywa chłodny, wręcz chamski, ale powód jest prosty: nie chce się rozpraszać, pragnie wygrać nie tylko dla siebie, ale i Victora. 

Yuri ma wady i jeszcze  daleką drogę do stania się wybitnym łyżwiarzem, ale po finale możemy być pozytywnej myśli, jeśli chodzi o jego karierę. Ja w niego wierzę, gdyż po takiej walce z samym sobą nie widać już dawnego, strachliwego Katsukiego, lecz coraz bardziej pewnego siebie zawodowego łyżwiarza figurowego.

Pięciokrotne zdobycie złotego medalu w Finale Grand Prix może zmęczyć, nieprawdaż? Najwidoczniej tego zdania jest Victor Nikiforov, bo bez słowa dla swojego trenera wylatuje do Japonii, aby trenować Yuriego Katsukiego, tym samym robiąc sobie przerwę w karierze. Victora nie da się nie lubić, po prostu się nie da. Jest tak pozytywnie zakręconą postacią, mającą dużo dystansu do siebie, że to on mógłby udźwignąć cały wątek komedyjny w anime. Fakt, jest zapominalski, czasem głupkowato się zachowuje, a także (BARDZO) narusza przestrzeń osobistą, lecz to cały Victor. Nie można mu odmówić talentu łyżwiarskiego, wymyślania choreografii, czy motywacji, bo daje radę. Fakt, daleko mu jeszcze do idealnego trenera, jednak bardzo troszczy się o Yuriego i stara się jak najlepiej go trenować, dodawać otuchy, czy po prostu być przy nim.

A co do naruszania przestrzeni osobistej:

Ja tam nie widzę problemu, nie wiem jak wy *wyciera małą stróżkę krwi z nosa*.

Jeśli mam być szczera, to na początku nie lubiłam Juriego Plisetsky'ego, zwłaszcza przez zastraszanie mojej biednej bratniej duszy, jednak powoli zaczęłam darzyć go sympatią. Cóż, Jurij ma trudny charakter, często jest chamski, wręcz wulgarny, nie darzy nikogo szacunkiem i jest głodny zwycięstwa. Jednak pod tym wszystkim kryje się wrażliwa dusza, która jest ambitna i całe swoje życie poświęciła treningom, tracąc tym samym możliwość posiadania przyjaciół. Fakt, jest mocno zazdrosny o Katsukiego, który ma za trenera najlepszego łyżwiarza, jednak powoli można zauważyć, że zaczyna darzyć go sympatią. Jak na piętnastolatka ma ogromny talent łyżwiarski i gimnastyczny (tymczasem ja, która będąc w tym samym wieku co on nie potrafi zrobić fikołka...), który pielęgnował i umacniał, dzięki czemu przewyższa swoimi umiejętnościami dużo starszych kolegów. Juriego trudno darzyć sympatią, lecz z czasem widać powolną przemianę, chociaż nadal jest przyćmiewana chęcią zwycięstwa.

Fani związków męsko-męskich znajdą tu coś dla siebie, nawet bardzo dużo, bo pod przykrywką kategorii sportowe i komedia mamy świetnie wprowadzony wątek miłosny, który ma wielkie szanse na ziszczenie się. Yuri wraz z Victorem byliby przewspaniałą parą, naprawdę. Fakt, nie przepadam za yaoi, jednak ten ship mnie kupił całkowicie i piszczałam jak głupia na wspólne momenty z nimi. Jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają, a tutaj mamy idealny przykład: Victor, pewny siebie łyżwiarz, momentami nierozważny i Yuri, chłopak z zaniżoną samooceną i próbujący wszystko chłodno kalkulować. Uwielbiam ich razem oglądać, w szczególności, gdy Victor stara się dodać mu otuchy i przede wszystkim wiary w siebie. Z początku Yuri reaguje zawstydzeniem na każde naruszenie jego przestrzeni osobistej przez Victora, jednak z czasem coraz pewniej się przy nim zachowuje, ba, dzięki Nikoforovi Katsuki zaczyna być pewniejszy siebie i z czasem przyzwyczaja się do jego wyskoków.

I jak na powyższym gifie widać, sam niekiedy przejmuje stery. Jednak to idealnie pokazuje, jak oboje mają na siebie wpływ. Victor trochę spoważniał i zrozumiał, czym jest odpowiedzialność, a Yuri dostał zastrzyku wiary w siebie i odwagi. I jak tu ich nie kochać?

Reasumując, "Yuri!!! on ice" to kawał dobrego anime. Dwanaście odcinków połknęłam w trzy dni, a na wieść o przekładanej premierze filmu i drugiego sezonu zacieram ręce i czekam na jesień tego roku, z nadzieją, że tym razem nie przełożą ponownie daty. Polecam każdemu, nawet ludziom, którzy nie przepadają za anime, bo to kawał solidnej produkcji o łyżwiarzach, nauce pokonywaniu własnych słabości i wiary w siebie. Nie zabraknie fajnych elementów komedii, gdzie będziecie się śmiali, a także wzruszeń i kibicowaniu zawodnikom, czy trochę romansu. Z czystym sercem polecam, bo jest co. Na co czekacie? Lećcie poznawać świat jazdy figurowej, bólu odnośnie poświęceniu się karierze, czy po prostu śmiania się z utraty kontroli pod wpływem alkoholu przez jedną postać.

I pamiętajcie: Victuri życiem!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top