Pokłosie
Jej śmiercią żyje cały kraj.
Kobiety, która miała przed sobą całe życie.
Kobiety, która zapłaciła najwyższą cenę.
W imię chorej ustawy, która lekarzom wiąże ręce.
Zakuci niczym w kajdany, boją się podejmować ryzyko.
Walczyć o życie.
A teraz?
Ciężko mi o tym myśleć.
Bo chce mi się płakać.
Bo tak nie powinno się stać!
Bo ona powinna żyć, a teraz setki Polaków palą dla niej znicze.
Straszne, w jakim kierunku zmierza nasz kraj.
Mam wrażenie, że cofamy się do średniowiecza.
Gdy cały świat mknie do przodu.
Czy ta śmierć jest pokłosiem?
Losu Polskich kobiet!?
Czy w świetle tego, co się stało.
Warto tworzyć nowe życie?
Nie obawiając się o swoje własne?
Boję się myśleć, że któraś z nas może być następna.
Polska nie jest bezpieczna.
Nasza władza ma krew niewinnych Polek na rękach.
Wiersz ten napisałam ku pamięci Izabeli z Pszczyny.
Ona pewnie nie była pierwszą a ni ostatnią ofiarą
Polskiego chorego systemu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top