Szary Szlak

Tam gdzie coś się kończy, tam zaczyna inna historia
Ja błądzę wokół prawidłowej drogi.
Zbaczam.

Z zieleni – bezpiecznej i tak kojącej
Na szarość – bezdenną i tak przytłaczająca

Chcę dobrze, wiem, że nigdy tak nie będzie.

Odpuszczam i idę, przed siebie szarym szlakiem...

Ścieżka prowadząca do nikąd, to moje życie.
Nie wiem co jest prawdą, szarość przybiera na sile, a mi odbiera dech.
Kwiat w moim sercu więdnie gdy dochodzę do końca ścieżki.

Jezioro, otulone gęsta mgłą, spokojnie stojące... Tafla lustra ukazująca prawdę.

Nachylam się

Nie mogę oddychać i wpadam. Tonę.

Jak co noc w poduszce pełnej łez
Jak co dzień stawiając chwiejne kroki

Jak zawsze. Tonę i udaje, że jest dobrze.

A Szary Szlak? Zawsze wskaże mi drogę do cierpienia.


Y.P ~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #wiersze