Samotność
Jestem sam, panuje ciemność.
Zaczynam czuć jej obecność.
Uśmiecha się w moją stronę.
Wie że jej pozwolę,
Być przez nią pochłonięty,
Przez jej mróz dotknięty.
Samotność już do mnie podchodzi.
Słodki uśmiech na twarz przywodzi.
Mimowolnie też się uśmiecham,
Spokoju maskę przybieram.
Jest już na wyciągnięcie ręki,
Wtula się mocno, nęci.
Samotność już mnie objęła...
A nie...
To tylko moja wyobraźnia...
W końcu to samotność, czyż nie?
Czysta samotnia...
Gdzie chciałbym kogokolwiek,
Człowieka, anioła czy demona...
Lecz tu po prostu nikogo nie ma...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top