3.Filipiny?

(Pochyłą będę pisała tutaj wspomnienia)

Pov. Ame

Tą osobą była..

Japonia!

Podskoczyłem ze strachu ,a dziewczyna zaczęła się nieopanowanie śmiać.

-Hahahaha!! ,nawet nie wiesz jak bezcenną minę zrobiłeś! - W połowie kotka nie umiała opanować śmiechu. Gdy posktomiłem swój strach spojrzałem na Japonię.
Teraz dostrzegłem ,że jest inaczej ubrana niż zwykle. Miała na sobie kobaltową sukienkę w stylu hiszpanki sięgającą do kolan. (Na końcu rozdziału pokażę o co mi chodziło z sukienką i ubiór Japonii na codzień) Miała także czarne szpilki ,a szyję zdobił malutki srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie koniczynki.

-Japan, dlaczego się tak wystroiłaś? - zapytałem. Dziewczyna natychmiastowo spoważniała ,a po chwili posmutniała?

- Dziś 9 sierpnia... rocznica śmierci mojego ojca...- Jej wyraz twarzy zamiast był radosny i wybuchowy jak zawsze ,to był on smutny i przygnębiony.

Teraz mi trochę głupio ,że spytałem... Przecież sam zabiłem jej ojca 9 sierpnia! Ale ja głupi! (Um nie wiem w jakich okolicznościach zniknęło Imperium Japońskie ,ale powiedzmy ,że po wybuchu w Hiroszimie i Nagasaki. I tak szukałam jak ono zniknęło i co? Nico. Nic nie znalazłam QwQ)

Pamiętam to nawet jakby to było wczoraj...

(Tera będzie moja niewiedza historii, czemu? Bo na historii często se rysuje XD)

Właśnie dziś 6 sierpnia 1945 użyję bomby atomowej na moim jednym z najgorszych wrogów. Imperium Japońskie. Zawsze musi się pchać tam gdzie nie powinien. Dziś to zmienię.

Lecę samolotem nad terytorium Imperium Japońskiego. Mam tak wielką chęć zrzucenia tej bomby teraz ,ale ledwo wleciałem na jego prowincje ,a bombę mam zamiar zrzucić na Hiroszmię.

Już jestem prawie nad celem. Adrenalina wrze we mnie jak zagotowana woda w czajniku.
I... jestem... Lecę nad celem zrzucenia bomby. Bez zastanowienia i zahamowania wcisnąłem wielki czerwony przycisk na panelu kontrolnym i wielka broń nuklearna spadła na Hiroszimę o godzine 08:15 . Nawet z tak dużej wysokości mogłem dostrzec panikę i mnóstwo ofiar katastrofy . Będąc już dość daleko, widok jaki zastałem był niesamowity; na tle niedawno wschodzącego jeszcze słonca był piekny , tak jakby "grzybek" po wybuchu. Nie mogłem uwierzyć ,że podjąłem aż tak drastyczne środki pozbycia się Imperium. Nie żałowałem swojego czynu; wręcz przeciwnie, byłem z siebie dumny.

9 sierpnia 1945

Ugh... ten idiota jakimś cudem wszedł z tego cało. No może poraniony i to bardzo ,ale i tak to za mało. Postanowiłem ponowić misję z bombą. Jak postanowiłem ,tak też zrobiłem. Moi żołnierze załadowałi broń ,która pod najmniejszym złym ruchem może zdmucgnąć wszystko na swojej drodze. Tym razem wybrałem o wiele mocniejszą od poprzedniej, by mieć pewność ,że nie zobaczę tej okropnej mordy z czerwonym kołem i pasami.

Ponownie wleciałem na prowincję tego chuja i tym razem za cel wybrałem Nagasaki. Będąc nad poprzednim celem zrzucenia widok był niemalże taki sam ale bez obrazu tego "grzybka" .

Nareszcie byłem u celu. Powturzyłem czynność którą wykonałem 6 sierpnia i wielka bomba nuklearna spadła w sam środek miasta Nagasaki o godzinie 11:02.
Nareszcie ,dobiłem tego debila i już go nigdy nie zobaczę.

Gdy wróciłem do swojego kraju ,byłem cały przepełniony dumą za swoje czyny.

Teraz dopiero żałuję tego co zrobiłem. Wojna pomieszała mi w głowie. Zabiłem ojca mojej najlepszej przyjaciółki ,a ona nie ma o tym najmniejszego pojęcia.

- Tak bardzo mi przykro Japonio...

- To nie twoja wina... - Lekko się uśmiechnęła. Ah... gdybyś wiedziała prawdę... znienawidziłabyś mnie...
- Ja muszę już iść. Do zobaczenia!

- Tak... do zobaczenia!

Japonia poszła w kierunku swojego zamieszkania.
Spoglądałem jakiś czas na dziewczynę puki była w moim polu widzenia. Gdy jednak z niego zniknęła otrząsnąłem się i wróciłem do zajęcia tego samego co moja przyjaciółka kotka. Czyli powrót do domu.

~Time Skip~
(On będzie już tylko do domu wlazł nic ciekawego ->-)

Po jakże długiej i męczące podróży do domu walnąłem się plackiem na kanapę w salonie. Tak spędziłem kolejne 15 minut ,ale to leżakowanie przerwał telefon ,a bardziej powiadomienie ,które mi przyszło. Chwyciłem telefon. Odblokowałem i spojrzałem kto do mnie napisał.
Filipiny? Ale czego on ode mnie chce? Nie dowiem się jak się nie zapytam.

Filipiny: Cześć Ame :)

Hey, what's up? 

Filipiny: może chcesz się jutro zobaczyć? Wyjść na miasto lub parku. Dawno razem się nie spotykaliśmy.

To prawda, dawno się nie widzieliśmy. Może i to dobry pomysł spędzić razem dzień jak za dawnych lat? A co mi szkodzi.

Przyznaję się ,że nawet nie pamiętam kiedy ostatnio gdzieś wyszliśmy razem.

Filipiny: no właśnie. To co? Jutro o 13:00 przy fontannie?

No spoko, to do 13:00!

Filipiny: Narka

Bay

Czyli jutro spotykam się se starym przujacielem. No może być ciekawie ,bądź i zwyczajnie.
Wzruszyłem ramionami na tą myśl i bezwładnie popatrzyłem na godzinę.
23:53. No jakim cudem i prawem jest już taka godzina?! Jak?! Dobra może teraz nie wiem ,bo na fizyce nie uważałem; A może na matmie? Aj nie wiem. Na wszystkich lekcjach prawie nic nie słuchałem i co? Karma wraca. Debili ze mnie; jak ja w ogóle szkołę skończyłem? Nie wiem i się nie dowiem ,ale teraz to pozostaje mi tylko pójść spać.

Wygramoliłem się z kanapy i udałem leniwym krokiem do pokoju.
Zdjąłem z siebie ubrania zostając w samych bokserskich. Bez zastanowienia rzuciłem się na łóżko przykrywając kołdrą. Po może około 2 minutach odpłynałem w śnie.

____________________________________

A ja myślałam ,że ten rozdział będzie mieć gdzieś ledwo 300 słów, a tu ponad 850 owo

Ale nio

Japonia miała taką sukienkę ,a tak jest na codzień ubrana :

Yup, ja to rysowałam XD nie chciało mi się cieni robić qwq

Ale no ,to chyba tyle na dzisiaj( znów pisałam po nocach :>)

900 słów

Do następnego~

~Piróg

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top